niedziela, 1 października 2017

28. Pożądanie.



Tym razem poranek był zupełnym przeciwieństwem wczorajszego. Cała ta sprawa z Roxane zbliżyła ich do siebie jeszcze bardziej, przez co nie mogli się od siebie oderwać. Właściwie to Yoh nie mógł, co chwila łapał ją za rękę, skradał pocałunki i podążał wzrokiem za nią nawet gdy nigdzie nie szła. Nawet Manta nie mógł uwierzyć w to co widzi i gdy zapytał Amidamaru co się stało, ten się wyraźnie zawstydził i unikał odpowiedzi jak tylko mógł. Nie kwapił się nawet z zadaniem również tego pytania swojemu niebieskowłosemu przyjacielowi, gdyż ten zapewne przespał by nawet trzęsienie ziemi. Oyamada westchnął zrezygnowany i wyminął parę wchodząc pierwszy do klasy. Wzrok wszystkich stanął na Yoh i Annie którzy wkroczyli chwile po swoim niskim koledze. Emanowała od nich jakby poświata, sprawiająca że każdy czuł się szczęśliwszy. Ich oczy były rozświetlone a na ustach widniał delikatny uśmieszek. Roxane owszem była zawiedzona i po raz pierwszy czuła jak smakuje odtrącenie, ale jednocześnie cieszyła się że będzie mogła być blisko Yoh jako przyjaciółka. Może kiedyś zakocha się we właściwej osobie, ale póki co musiała wyleczyć się z tej miłości. Korzystając z chwili czasu przed rozpoczęciem lekcji, podeszła do Kyoyamy i nisko się ukłoniła.

- Gomenasai.- powiedziała. Itako westchnęła i zerknęła na szatyna, który zdziwił się na ten widok.

- Od początku mówiłam Ci że tej wojny nie wygrasz.- rzekła blondynka jakby uświadamiając dziecko co złego zrobiło.- Nie potrzebnie teraz cierpisz.

- Być może, ale niczego nie żałuje.- odparła szatynka i posłała swojej byłej rywalce delikatny uśmiech po czym usiadła w swojej ławce. Wyglądało na to, że to koniec rozterek sercowych.
Kasumi patrzyła na tą scenę z szerokim uśmiechem, ciesząc się że jej przyjaciele w końcu dogadują się tak jak powinni. Po czym zerknęła na Tanakę, który nie był już taki zadowolony. Podniosła brew i założyła ręce, na ten widok Daisuke natychmiast zmienił nastawienie i zaczął gorączkowo bić brawo.
Na długiej przerwie Roxane złapała Annę, która szła do łazienki. Mimo że odpuściła, nadal chciałaby wiedzieć kilka rzeczy. Sprawdzając czy są same w pomieszczeniu zapytała się cicho.

- Anna… o co chodzi z tym narzeczeństwem?- to pytanie spędzało sen z powiek Francuzce.

- Zostanę żoną Yoh, o to w tym chodzi.- odparła wymijająco.

- Słuchaj… odpuściłam go sobie. Widzę, że miedzy wami kwitnie, ale w tym wieku?!

- To nie jest Twoja sprawa!- irytowała się blondynka.

- Wpadłaś?- zapytała się drugi raz o to samo.

- Roxane… nie będę Ci tego tłumaczyć. Kocham Yoh odkąd go poznałam, zawdzięczam mu życie, a on również wiele osiągnął dzięki mnie. To Ci musi wystarczyć. – powiedziała w końcu, licząc że to w pełni usatysfakcjonuje Barthez. Ona westchnęła ciężko, myśląc czy nie dałoby się jakoś inaczej podejść Anny. Gdy wchodziły razem do klasy przychodził jej do głowy tylko jeden pomysł.

- A co na to Twoi rodzice?- zapytała. Manta i Yoh, jako że siedzieli blisko wejścia usłyszeli słowa Roxane i odruchowo spojrzeli na blondynkę.

- Powiedziałam Ci, że to nie Twoja sprawa i nie interesuj się tak!- medium podniosła głos.

- Tak właściwie to nigdy nic nie wspominałaś o swoich rodzicach.- do tematu dołączyła Umi, nie zważając na ton głosu Kyoyamy.

- Założę się że Twoja mama wygląda jak twoja starsza siostra. Obie piękne. Twój tata to szczęściarz. – dodał Daisuke.

Anna odwróciła się na pięcie i wyszła zdenerwowana. Yoh westchnął ciężko i pokręcił głową, natomiast Manta usiłował jakoś odwrócić tok rozmowy i zagadnął przyjaciół o matematykę. Jednak na nic się to zdało. Każdy oczekująco wpatrywał się w szatyna.

- Czyżby Panna Idealna miała problemy w domu?- zapytała się Roxane, ale nie uzyskała odpowiedzi. Spojrzała na dwójkę chłopaków siedzących na przeciwko niej i zmrużyła oczy.- Wy coś wiecie prawda?

- Roxane...- zaczął Yoh nie pewny co ma dalej powiedzieć.- Nie jest to historia, którą chcesz usłyszeć.

- Skoro Anna-san nic nam nie mówi nie będziemy naciskać.- rzekła Hashimoto kończąc tym samym temat. Reszta przerwy minęła im w ciszy, siedzieli pogrążeni we własnych myślach. Barthez miała najwięcej spiskowych teorii, każdy zaczerpnięty jakby z filmu. Mimo to najbardziej do niej przemawiała opcja, że Anna z Yoh mimo tego co mówią wpadli, a jej rodzice gdy się o tym dowiedzieli wyrzucili ją z domu.

Po lekcjach każdy udał się na zajęcia dodatkowe swoich klubów, natomiast Manta do prywatnej szkoły przygotowującej go do egzaminów. Anna i Umi miały dzisiaj dyżur sprzątania sali, więc blondynka mogła spojrzeć czy szatyn zrobił jakiekolwiek postępy w nauce. Obserwując ich przez okno doszła do wniosku, że styl walki nie wiele zmienił się od turnieju i tak właściwie to walczył tak samo, z tą różnicą że bez pomocy Amidamaru, który lewitował obok dopingując swojego przyjaciela. Obok zaraz ćwiczył Daisuke. Tak jak się spodziewała szło mu nieco gorzej, ale i tak nieźle, chociaż wiele mu do szatyna brakowało. Sensei coś nagle krzyknął i Yoh został zaatakowany z dwóch stron. Bez problemu uskoczył przed pierwszym ciosem, lecz Tanaka, który stał z tyłu, zamachnął się mocno uderzając Asakure. Szatyn upadł, lecz mimo to był w stanie nadal się bronić, a po chwili wstać. Stal teraz w kółko mierząc się nawzajem wzrokiem. Jak się Anna domyślała zarówno sensei jak i Daisuke mieli wspólnie atakować jej narzeczonego. Na twarzy Yoh jak zwykle gościł szeroki uśmiech, nigdy niczym się nie przejmujący optymista. Czyż nie był idealny dla tak trudnego charakteru jak Kyoyama? Blondynka westchnęła i doszła do wniosku, że był idealny w każdym calu. Był dokładnie taki jak chciała by był.

- Anna-san.- usłyszała głos Umi, który sprowadził ją na ziemie. Odwróciła się i zobaczyła, że prawie wszyscy już opuścili sale i ona jedyna stoi w ręku z miotłą. – Idziesz?

- Nie. Musze jeszcze kilka spraw załatwić.

Brunetka pomachała swojej przyjaciółce na pożegnanie i opuściła klasę. Tymczasem Kyoyama zabrała się za pisanie sprawozdania z wycieczki, które należało oddać do sekretariatu. Gdy skończyła, słońce już powoli chyliło się ku zachodowi. Oddała te kilka kartek w odpowiednie miejsce, a następnie zebrała się do domu. Wiedząc, że zaskoczy szamana swoją nieobecnością, a za tym szło brak obiadu, wstąpiła jeszcze do sklepu. Ku jej zaskoczeniu zakupy robiła też Nicole. Zacisnęła usta w cienką linię, doskonale pamiętając co też szatynka na nią mówiła. Minęła ją bez słowa i zabrała się za szukanie potrzebnych rzeczy.
Wychodząc spostrzegła, że Barthez stoi przy drzwiach, czekając na kogoś.

- Anna.- zaczęła gdy blondynka wyszła ze sklepu.- Roxane wszystko mi powiedziała. – zerknęła patrząc czy medium nie jest zła, ale nie dało się poznać po niej niczego.- Chciałam Cię przeprosić, za to wszystko co powiedziałam. Tak naprawdę nie myślę tak o Tobie, ale widząc jak bardzo bolało to wszystko Roxane nie mogłam się powstrzymać.

Kyoyama wysłuchała co szatynka miała jej do powiedzenia i przyjęła przeprosiny. Nagle usłyszała jak ktoś woła ją po imieniu. Spojrzała w tamtą stronę i ujrzała Jun, a za nią szedł ze spuszczoną głową jej brat. Rodzeństwo podeszło do stojących dziewczyn.

- Właśnie szliśmy do was w odwiedziny. – oznajmiła zielonowłosa, zupełnie ignorując Barthez. Wyraźnie zastrzegła, że jeśli cokolwiek zrobi Annie może zapomnieć o jej pomocy przy misji jak uwieść Ren`a.

- To ja już pójdę.- szepnęła Nicole i odeszła od przyjaciół.

- Wiedziałam, że sobie z nimi poradzisz.- dodała jeszcze panna Tao, po czym cała trójka poszła do domu Yoh. Okazało, się że Manta również wpadł na ten sam pomysł. Ren skinął głową w akcie przywitania się i usiadł obok Oyamady. Blondyn korzystając z okazji zaczął wypytywać się o studia, gdyż również miał zamiar uczęszczać na Uniwesytet Tokijski. Z kolei Asakure nie bardzo interesował ten temat więc przysnął na siedząco.

Natomiast dziewczyny poszły do kuchni zrobić coś do jedzenia, i chociaż Tao wszelkimi możliwymi sposobami próbowała wycisnąć z medium coś więcej o tym co się stało w szkole, Anna uparcie milczała.

Zasiedli wszyscy razem do posiłku. Gdy już zjedli i nieco odpoczęli Jun zabrała głos oznajmiając wszystkim, że zaprasza ich na tygodniowy rejs statkiem podczas wakacji. Zastrzegła od razu że nie ma mowy o żadnej odmowie i że już jest wszystko ustalone. Poza tym mówiąc wszystkich miała na myśli całą ich ekipę. Lyserg i Jeannie już wiedzieli, tak samo z resztą jak Pirika. Horokeu miał za zadanie przekonać Usagi, gdyż jego siostra koniecznie chciała poznać tą cudowną dziewczynę, która zwróciła uwagę na jej brata. W końcu Jun przyznała, że jeśli w ogóle Hao się zjawi to mogą mu przekazać, że i dla niego znajdzie się miejsce. Niestety jako że pierwotną wersją rejs był przeznaczony dla współpracowników firmy, to Lousi Barthez również został zaproszony wraz z rodziną. Tak więc Nicole i Roxane również miały się pojawić, tym sposobem do pełni brakowało tylko Daisuke i Kasumi. Jednak okazało się że Jun i tym się zajęła, zapraszając Hashimoto na popołudniową herbatę, którą przywiozła jej Jeanne z Anglii. Mimo że brunetka miała nadzieje na kilka dodatkowych sugestii odnośnie jej jednostronnego uczucia, to tym razem ona sama okazała się tą która pomaga pannie Tao. Otóż zielonowłosa była rozdarta co zrobić z Nicole. Jednak Umi przekonała ją, że każdy zasługuję na drugą szansę, i gdyby spojrzeć na to z innej stronie to przecież szatynka stanęła tylko w obronie swojej siostry. Rezultat można była zauważyć już dwa tygodnie później.

Szatynka przejrzała się po raz ostatni w dużym lustrze. Odważnie, ale z klasą- postawiła na taką kombinację tego wieczoru. Czerwona sukienka miała na plecach ogromne wycięcie w kształcie rąbu, ukazując jej nagą skórę. Na nogach przepięknie prezentowały się czarne wysokie szpilki z czerwoną podeszwą. Podniosła jeden kącik ust do góry, wiedząc że te buty zawsze pobudzają wyobraźnie u płci przeciwnej. Czerwień jest idealny by zwrócić uwagę na siebie. Poprawiła jeszcze szminkę i włosy, które postanowiła wyprostować. Usłyszała pukanie do drzwi i cichy głos jej siostry.

- Nicole?

- Jestem gotowa. - odpowiedziała i odwróciła się przodem do Roxane, która zmierzyła ją wzrokiem.- Wiesz, że jak będziesz mieć rozpuszczone włosy to będą Ci do talerza wpadać.- pokręciła głową.

- Nie jeśli zrobię tak.- młodsza Barthez uśmiechnęła się zawadiacko i przełożyła włosy na jedną stronę, odsłaniając swoją szyje i piękną biżuterie w postaci kolczyków. Założyła za ucho niesforne pasemka, które mimo wszystko opadały do przodu.

- Ujdzie. Chodź jeszcze do stołu musimy nakryć.

Wszystko było pięknie przyozdobione kwiatami i świecami, ozdobne serwetki złożone w dość fikuśne kształty, nawiązywały do sztuki origami. Z kolei muzyka była poważna, ale stonowana i stanowiło przyjemne tło do całości.

- Papa!- zawołała Nicole, błagając by mama przypilnowała go jeśli chodzi o ubiór. Zmrużyła oczy oglądając swojego ojca i sprawdzając czy wszystko jest na miejscu. W końcu uśmiechnęła się do niego i stwierdziła, że wygląda jak prawdziwy biznesman. Rozległ się dzwonek do drzwi.

- Ah to pewnie nasz gość!- kobieta klasnęła w dłonie i poszła otworzyć. 

Fioletowowłosy krążył pod wielkim domem przeklinając w duchu dzień kiedy pozwolił Jun odbierać jego służbowe telefony. Teraz za to pokutował, w życiu by nie doszło do takiej idiotycznej sytuacji, gdyby nie to że jego kochana siostra uznała, że taka kolacja polepszy ich stosunki. Oczywiście chodziło o firmę, bo gdyby skojarzyła fakt, że Louis to ojciec Nicole odmówiłaby. A przynajmniej tak mu się wydawało po tym jak ostatnio jego siostra się zachowywała. Nie rozumiał tej nienawiści, ale nawet nie miał najmniejszego zamiaru w to wnikać. Wojna miedzy kobietami była dla niego abstrakcją.

W końcu doszedł do wniosku, że im szybciej zacznie tą farsę tym szybciej skończy więc nacisnął guzik z narysowaną nutką i już po chwili rozległa się krótka melodia. Otworzyła mu kobieta po 40, która usilnie próbowała się odmłodzić, co widać było po jej makijażu. Zaprosiła go do środka gestem ręki.

- Konichiwa Tao-san.- rzekła kłaniając się nisko. Ren również odwzajemnił gest, po czym poszedł we wskazanym kierunku. Wokół stołu stała pozostała część rodziny. Przywitał się najpierw ze swoim partnerem biznesowym, a następnie z jego dwoma córkami. Gdy już mieli za sobą te wszystkie uprzejmości, zasiedli do stołu. I w tym momencie coś jakby uderzyło Ren`a w twarz. Nicole, która cały czas stała do niego przodem odwróciła się plecami by obejść stół. Nie rozumiał dlaczego jego reakcja była właśnie taka, ale ta czerwień sukienki jej ciemne włosy i goła skóra spowodowały, że fioletowowłosemu zrobiło się gorąco. Odkaszlnął delikatnie, przeklinając Jun jeszcze bardziej.

Nicole wiedziała, że nie zrobiła na nim wrażenia takiego jakie powinna, a właściwie takie jakie chciała na nim zrobić. Jednak postanowiła się nie poddawać i jeśli trzeba będzie skorzysta nawet z planu mdlejącej panny, by się choć odrobinę do niego zbliżyć. Ubrany był w czarną koszulę i eleganckie spodnie. Trzeba przyznać, że wyglądał zabójczo w takim zestawieniu. W końcu usiedli do stołu, lecz zanim dotarła do krzesła kątem oka zobaczyła jak ich gość się rumieni, a następnie próbuje dość do siebie. Oh... więc Pan Tao lubi zobaczyć trochę ciała.- uśmiechnęła się do siebie w duchu, po czym postanowiła zakodować tą sytuacje na przyszłość. Po kilku chwilach jej mama weszła do jadalni z tacką, prezentując się jak typowa gospodyni.

- Tao-san wiemy, że pochodzisz z Chin, więc mamy ze sobą coś wspólnego, gdyż nie pochodzimy z Japonii. Chcielibyśmy Ci przedstawić kawałek naszego kraju, więc szykuj się na francuską kuchnię.- zaśmiała się delikatnie, po czym dodała widząc nieco wystraszoną minę u Ren`a.-Bez obaw żadnych ślimaków i żab nie będzie!

Na stole wylądowała przystawka, którą Pani Barthez przedstawiła jako Wegetariańskie fritaty. Było to ciasto francuskie z cukinią, dynią i bakłażanem posypane startym cheddarem. Wyglądało dość apetycznie i równie dobrze smakowało. Ren musiał przyznać, że stwierdzenie iż Francuzi są świetnymi kucharzami nie wzięło się znikąd. Przystawka była dokładnie taka jaka być powinna- lekka i zachęcająca do dalszego jedzenia.

- Gdzie moje maniery!- nagle odezwał się Louis.- Zapomniałem zaproponować Panu wina!- po czym wstał od stołu i otworzył przeszkloną szafkę z alkoholem, gdzie była dość spora kolekcja butelek. Wyjął jedną z nich i spojrzał okiem eksperta po czym mruknął.- Taak... to powinno pasować.- następnie zwrócił się do swojego gościa.- Mam nadzieje, że nie odmówi Pan wina z mojej winnicy.

- Chętnie się napije.- powiedział Ren czując się nieco zaskoczony tą informacją.

- Tao-san w moim kraju wino to chleb powszedni, więc pozwolisz by z tradycji stała się zadość i naleje również moim córkom.

Ren jedynie przytaknął i wsadził do buzi ostatni plasterek cukinii. Podczas gdy Louis rozlewał wino do lampek, a Pani domu zniknęła w kuchni przygotowując główne danie, Nicole podniosła się ze swojego krzesła i bez słowa zaczęła zbierać ze stołu niepotrzebne już talerze. Nie omieszkała się nie wykorzystać takiej okazji i krzątała się przy Ren`ie dłużej niż przy pozostałych siedzeniach, co pewien czas delikatnie go trącając, w końcu też zniknęła w kuchni, więc inicjatywę przejęła Roxanne. Zmrużyła oczy, zastanawiając się jak to rozegrać, jednak już po chwili zaszczyciła go pięknym uśmiechem.

- Jak poznałeś Yoh?- zagadnęła nie mając nigdy okazji dłużej z nim porozmawiać.

Ren zbity nieco z tropu niepewnie wykrztusił, że zna go już kilka lat i że na początku się nienawidzili. Mimo tej zdawkowej odpowiedzi szatynka nie zamierzała poprzestać. Może i odpuściła sobie Asakure, ale koniecznie się chciała dowiedzieć więcej o tym narzeczeństwie.

- A Annę?- Tao nie spodobało się to przesłuchanie więc tym razem mruknął tylko że to długa historia. Barthez westchnęła ciężko widząc, że nic z niego nie wyciągnie, a nie zamierzała prosić o to swojej siostry. Już wystarczająco namieszała i miała wyrzuty sumienia że to przez nią nie najlepiej się układa między nimi.  Tą krótką wymianę zdań przerwało pojawienie się na stole głównego dania- kaczka w winogronach. Zapach ziół był oszałamiający, tak jaki wygląd. Potrawa prezentowała się bardzo estetycznie na półmisku. Zaraz do niej dołączyły ziemniaki zapiekane w łódki, a obok talerze lampka czerwonego wytrawnego wina. Nałożenie porcji chwilę potrwało, ale już po chwili każdy się zajadał, więc w jadalni zapanowała cisza przerywana uderzaniem sztućców o talerze. Jako że wszyscy byli bardzo najedzeni deser został odstawiony na później, a Ren zniknął wraz ze swoim partnerem biznesowym za drzwiami gabinetu.

Dokładnie czterdzieści minut minęło zanim wyszli, a Nicole znowu mogła się popisać swoim urokiem zamiast wpatrywać w zegarek. Ponownie Ren nabrał się na jej sztuczki pod tytułem oprowadzę Cię po domu. Droga została znacznie skrócona i ograniczyła się do jej pokoju.

- Widziałam jak na mnie patrzyłeś.- oznajmiła pewna siebie. Całe szczęście że te buty dodawały jej kilkanaście centymetrów bo niemalże stała na równi z nim. Jednak tym razem chciała żeby to on do niej podszedł dlatego też obróciła się tyłem do niego spoglądając przez okno.

- Czego chcesz?- zapytał nie ruszając się z miejsca choć czuł że chciałby.

- A czy to nie oczywiste?- zdziwiła się że musi mu jeszcze cokolwiek tłumaczyć.

- Nie mam ani czasu ani ochoty na Twoje gierki.- już miał wychodzić, gdy zatrzymała go jednym argumentem, którego nie mógł pominąć.

- Tak jak wtedy? Wydawałeś się być bardzo zadowolony z tego co tu się działo. – patrzyła na niego uparcie licząc, że zauważy jakąkolwiek zmianę na jego twarzy. - A ja z chęcią to powtórzę. – dodała jeszcze myśląc, że to go zatrzyma. Jednak Tao był inny od dotychczasowych chłopców jakich znała. Wydawał się być znudzony jej propozycją , a nie była przyzwyczajona by ktoś jej odmawiał.

- Czego TY chcesz?- zapytała licząc na jakąś wskazówkę. Nie wiedział. Nie miał swojego typu dziewczyny, chociaż jakby się nad tym zastanawiając to musiała mieć jedną cechę- nie mogła się narzucać. A niestety Nicole dokładnie to robiła w tym momencie. Nie dała całej tej sprawie rozwijać się, tylko żądała od razu rezultatów. Irytowała go ta sytuacja, a w nerwach zawsze działał impulsywnie.

Zmusił swoje stopy by podeszły do niej.

Dwa szybkie kroki wystarczyły by stanął nad nią i spojrzał z góry.

Tak właściwie to podobało mu się to, że tak bardzo go łaknie.

Pocałował ją.

Szorstko, bez uczucia i szybko.


A potem wyszedł uśmiechając się do siebie perfidnie jakby właśnie wygrał nagrodę dzięki oszustwu.

***
Wydaje mi się że wyszło trochę kiczowato -.- Taka jakby... kiczowata dramaturgia? Chyba tak bym to określiła i cóż przyznaje że stać mnie na więcej i tym razem nie popisałam się. Mam nadzieje jednak że przebrnęliście i nie zniechęci was to do dalszego czytania :)
Pozdrawiam :)

11 komentarzy:

  1. A mi się rozdzial bardzo podoba:D
    Roxane jest zbyt dociekliwa, jakby nie mogla tej sprawu juz zostawic. Oj i co tam sie bedzie dzialo w wakacje:D
    Matko bardzo mniw ciekawi ta sprawa z Renem. Czy da szansę nicole?
    Nie moge aow doczekac, notka super:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Roxan powinna zamknąć dziób i nie wtrącać się w cudze sprawy... A co do Nicole to niech zostawi Rena w spokoju, bo powiem wszystko Jeanne !! XD
    A tak ogólnie to rozdział był mega <3

    OdpowiedzUsuń
  3. W koncu sie uklada miedzu yoh i anna*-*
    Oni sa cudowni. Co roxane ma z wpadka!? Nie jej sprawa, ale chociaż odpuscila sobie yoh.
    Oo ren, a jednak nicole go troche kreci. Dla mnie świetnie opisalas ta scene bo oddaja charakter tao. Chociaż myslalam ze bedzie z jeanne��
    Notka super, nie moge sow doczelac kolejnej <3 dz

    OdpowiedzUsuń
  4. Ren, moze jednak badz bardziej mily dla Nicole. Skora ona ciegle cie chcd mimo charakteru^^
    Anna i yoh sa najlepsi. I wcale sie nie dziwię amidamaruze byl zawstydzony hahaha. Oj roxane daj sobie juz spokon bo tylko mieszasz
    Notka byla super:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Notka bardzo fajna:D ren jest super i dobgzs oddajesz jego charakter.
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jest kiczowata:* bardzi przyjemnie się ją czyta, bo jesy twoja^^
    Anna i yoh w koncu razem są szczęśliwi
    Ja powiem szczerze myślałam że ren będzie z pirika.
    Nie mogę się doczekać następnej części
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ren mnie zaskoczył pozytywnie, ale czekam na ten rejs, bo może Hao się pojawi...
    Roxane powinna sb dać spokój z tym wypytywaniem jak Anna i Yoh się w sobie zakochali itp. W końcu to ich sprawa a nie jej.
    Czekam jeszcze na ten wątek z demonem i mam nadzieje, że następny rozdział pokawi sie jeszcze w tym miesiącu.
    Pozdrawiam SM :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi się wydaje że jak roxane późna jak to zakochał się od nowa:D ren mnie szokuje. Pocałowal Ja? Dziwne Ale zachował się w sumie jak on.
    Anna i yoh to oficjalnie para roku^^ teraz miga być szczesliwi*-* notka dupie I czekam na kolejna

    OdpowiedzUsuń
  9. No i takie to trudne było? Powiedzieć wprost że są razem? Od razu mniej problemów. Przyznaję, plus tutaj dla Roxanne, że przyjęła to z godnością, a nie szła w zaparte, żeby rozbić innym związek. Aczkolwiek mogłaby się pohamować ze swoją dociekliwością. Przede wszystkim to niegrzeczne mieszać się w cudze sprawy, zwłaszcza jeśli ten ktoś wyraźn ie mówi, że sobie tego nie życzy. A już tym bardziej po tych wszystkich nieprzyjemnościach, które narobiła Annie.

    Ojoj, biedny Daisuke, takie zawiedziony... xDDDD Nieee, ależ absolutnie się tym nie napawam. xD

    No ba, że Yoh jest idealny~~ :3 Złego gustu nie można Annie zarzucić. :>

    Wow wow Ren biznesmen tak bardzo. Uszanowanko. xDD To na pewno było spotkanie biznesowe, a nie "poznaj moich rodziców"? Bo jeśli załatwiała to Jun, to wszystkiego się można spodziewać. xD
    Przyznam szczerze, że ja też nie do końca rozumiem, czego chce Ren. Zazwyczaj nie całuje się ludzi, którzy nas irytują, prawda? Nie wiem, co z tego będzie, mnie również Nicole irytuje (chyba cecha rodzinna...) i chętnie widziałabym u boku Rena kogoś innego, no ale cóż. Miłość jak wiadomo potrzebuje dobrego okulisty, jeśli nie przeszczepu gałek ocznych.

    Rozdział się podobał:) Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wstawisz coś jeszcze dzis?*-*

    OdpowiedzUsuń