Tym
razem poranek był zupełnym przeciwieństwem wczorajszego. Cała ta sprawa z
Roxane zbliżyła ich do siebie jeszcze bardziej, przez co nie mogli się od
siebie oderwać. Właściwie to Yoh nie mógł, co chwila łapał ją za rękę, skradał
pocałunki i podążał wzrokiem za nią nawet gdy nigdzie nie szła. Nawet Manta nie
mógł uwierzyć w to co widzi i gdy zapytał Amidamaru co się stało, ten się
wyraźnie zawstydził i unikał odpowiedzi jak tylko mógł. Nie kwapił się nawet z
zadaniem również tego pytania swojemu niebieskowłosemu przyjacielowi, gdyż ten
zapewne przespał by nawet trzęsienie ziemi. Oyamada westchnął zrezygnowany i
wyminął parę wchodząc pierwszy do klasy. Wzrok wszystkich stanął na Yoh i Annie
którzy wkroczyli chwile po swoim niskim koledze. Emanowała od nich jakby
poświata, sprawiająca że każdy czuł się szczęśliwszy. Ich oczy były
rozświetlone a na ustach widniał delikatny uśmieszek. Roxane owszem była
zawiedzona i po raz pierwszy czuła jak smakuje odtrącenie, ale jednocześnie
cieszyła się że będzie mogła być blisko Yoh jako przyjaciółka. Może kiedyś
zakocha się we właściwej osobie, ale póki co musiała wyleczyć się z tej
miłości. Korzystając z chwili czasu przed rozpoczęciem lekcji, podeszła do
Kyoyamy i nisko się ukłoniła.
-
Gomenasai.- powiedziała. Itako westchnęła i zerknęła na szatyna, który zdziwił
się na ten widok.
- Od
początku mówiłam Ci że tej wojny nie wygrasz.- rzekła blondynka jakby
uświadamiając dziecko co złego zrobiło.- Nie potrzebnie teraz cierpisz.
-
Być może, ale niczego nie żałuje.- odparła szatynka i posłała swojej byłej rywalce
delikatny uśmiech po czym usiadła w swojej ławce. Wyglądało na to, że to koniec
rozterek sercowych.
Kasumi patrzyła na tą scenę z szerokim uśmiechem, ciesząc się że jej
przyjaciele w końcu dogadują się tak jak powinni. Po czym zerknęła na Tanakę,
który nie był już taki zadowolony. Podniosła brew i założyła ręce, na ten widok
Daisuke natychmiast zmienił nastawienie i zaczął gorączkowo bić brawo.
Na
długiej przerwie Roxane złapała Annę, która szła do łazienki. Mimo że
odpuściła, nadal chciałaby wiedzieć kilka rzeczy. Sprawdzając czy są same w pomieszczeniu
zapytała się cicho.
-
Anna… o co chodzi z tym narzeczeństwem?- to pytanie spędzało sen z powiek
Francuzce.
-
Zostanę żoną Yoh, o to w tym chodzi.- odparła wymijająco.
-
Słuchaj… odpuściłam go sobie. Widzę, że miedzy wami kwitnie, ale w tym wieku?!
- To
nie jest Twoja sprawa!- irytowała się blondynka.
-
Wpadłaś?- zapytała się drugi raz o to samo.
-
Roxane… nie będę Ci tego tłumaczyć. Kocham Yoh odkąd go poznałam, zawdzięczam
mu życie, a on również wiele osiągnął dzięki mnie. To Ci musi wystarczyć. –
powiedziała w końcu, licząc że to w pełni usatysfakcjonuje Barthez. Ona
westchnęła ciężko, myśląc czy nie dałoby się jakoś inaczej podejść Anny. Gdy
wchodziły razem do klasy przychodził jej do głowy tylko jeden pomysł.
- A
co na to Twoi rodzice?- zapytała. Manta i Yoh, jako że siedzieli blisko wejścia
usłyszeli słowa Roxane i odruchowo spojrzeli na blondynkę.
-
Powiedziałam Ci, że to nie Twoja sprawa i nie interesuj się tak!- medium
podniosła głos.
-
Tak właściwie to nigdy nic nie wspominałaś o swoich rodzicach.- do tematu
dołączyła Umi, nie zważając na ton głosu Kyoyamy.
-
Założę się że Twoja mama wygląda jak twoja starsza siostra. Obie piękne. Twój
tata to szczęściarz. – dodał Daisuke.
Anna
odwróciła się na pięcie i wyszła zdenerwowana. Yoh westchnął ciężko i pokręcił
głową, natomiast Manta usiłował jakoś odwrócić tok rozmowy i zagadnął
przyjaciół o matematykę. Jednak na nic się to zdało. Każdy oczekująco wpatrywał
się w szatyna.
-
Czyżby Panna Idealna miała problemy w domu?- zapytała się Roxane, ale nie
uzyskała odpowiedzi. Spojrzała na dwójkę chłopaków siedzących na przeciwko niej
i zmrużyła oczy.- Wy coś wiecie prawda?
-
Roxane...- zaczął Yoh nie pewny co ma dalej powiedzieć.- Nie jest to historia,
którą chcesz usłyszeć.
-
Skoro Anna-san nic nam nie mówi nie będziemy naciskać.- rzekła Hashimoto
kończąc tym samym temat. Reszta przerwy minęła im w ciszy, siedzieli pogrążeni
we własnych myślach. Barthez miała najwięcej spiskowych teorii, każdy
zaczerpnięty jakby z filmu. Mimo to najbardziej do niej przemawiała opcja, że
Anna z Yoh mimo tego co mówią wpadli, a jej rodzice gdy się o tym dowiedzieli
wyrzucili ją z domu.
Po
lekcjach każdy udał się na zajęcia dodatkowe swoich klubów, natomiast Manta do
prywatnej szkoły przygotowującej go do egzaminów. Anna i Umi miały dzisiaj
dyżur sprzątania sali, więc blondynka mogła spojrzeć czy szatyn zrobił
jakiekolwiek postępy w nauce. Obserwując ich przez okno doszła do wniosku, że
styl walki nie wiele zmienił się od turnieju i tak właściwie to walczył tak
samo, z tą różnicą że bez pomocy Amidamaru, który lewitował obok dopingując
swojego przyjaciela. Obok zaraz ćwiczył Daisuke. Tak jak się spodziewała szło
mu nieco gorzej, ale i tak nieźle, chociaż wiele mu do szatyna brakowało. Sensei
coś nagle krzyknął i Yoh został zaatakowany z dwóch stron. Bez problemu
uskoczył przed pierwszym ciosem, lecz Tanaka, który stał z tyłu, zamachnął się
mocno uderzając Asakure. Szatyn upadł, lecz mimo to był w stanie nadal się
bronić, a po chwili wstać. Stal teraz w kółko mierząc się nawzajem wzrokiem.
Jak się Anna domyślała zarówno sensei jak i Daisuke mieli wspólnie atakować jej
narzeczonego. Na twarzy Yoh jak zwykle gościł szeroki uśmiech, nigdy niczym się
nie przejmujący optymista. Czyż nie był idealny dla tak trudnego charakteru jak
Kyoyama? Blondynka westchnęła i doszła do wniosku, że był idealny w każdym
calu. Był dokładnie taki jak chciała by był.
-
Anna-san.- usłyszała głos Umi, który sprowadził ją na ziemie. Odwróciła się i
zobaczyła, że prawie wszyscy już opuścili sale i ona jedyna stoi w ręku z
miotłą. – Idziesz?
-
Nie. Musze jeszcze kilka spraw załatwić.
Brunetka
pomachała swojej przyjaciółce na pożegnanie i opuściła klasę. Tymczasem Kyoyama
zabrała się za pisanie sprawozdania z wycieczki, które należało oddać do
sekretariatu. Gdy skończyła, słońce już powoli chyliło się ku zachodowi. Oddała
te kilka kartek w odpowiednie miejsce, a następnie zebrała się do domu.
Wiedząc, że zaskoczy szamana swoją nieobecnością, a za tym szło brak obiadu,
wstąpiła jeszcze do sklepu. Ku jej zaskoczeniu zakupy robiła też Nicole.
Zacisnęła usta w cienką linię, doskonale pamiętając co też szatynka na nią
mówiła. Minęła ją bez słowa i zabrała się za szukanie potrzebnych rzeczy.
Wychodząc
spostrzegła, że Barthez stoi przy drzwiach, czekając na kogoś.
-
Anna.- zaczęła gdy blondynka wyszła ze sklepu.- Roxane wszystko mi powiedziała.
– zerknęła patrząc czy medium nie jest zła, ale nie dało się poznać po niej
niczego.- Chciałam Cię przeprosić, za to wszystko co powiedziałam. Tak naprawdę
nie myślę tak o Tobie, ale widząc jak bardzo bolało to wszystko Roxane nie
mogłam się powstrzymać.
Kyoyama
wysłuchała co szatynka miała jej do powiedzenia i przyjęła przeprosiny. Nagle
usłyszała jak ktoś woła ją po imieniu. Spojrzała w tamtą stronę i ujrzała Jun,
a za nią szedł ze spuszczoną głową jej brat. Rodzeństwo podeszło do stojących dziewczyn.
-
Właśnie szliśmy do was w odwiedziny. – oznajmiła zielonowłosa, zupełnie
ignorując Barthez. Wyraźnie zastrzegła, że jeśli cokolwiek zrobi Annie może
zapomnieć o jej pomocy przy misji jak uwieść Ren`a.
- To
ja już pójdę.- szepnęła Nicole i odeszła od przyjaciół.
-
Wiedziałam, że sobie z nimi poradzisz.- dodała jeszcze panna Tao, po czym cała
trójka poszła do domu Yoh. Okazało, się że Manta również wpadł na ten sam
pomysł. Ren skinął głową w akcie przywitania się i usiadł obok Oyamady. Blondyn
korzystając z okazji zaczął wypytywać się o studia, gdyż również miał zamiar
uczęszczać na Uniwesytet Tokijski. Z kolei Asakure nie bardzo interesował ten temat
więc przysnął na siedząco.
Natomiast
dziewczyny poszły do kuchni zrobić coś do jedzenia, i chociaż Tao wszelkimi
możliwymi sposobami próbowała wycisnąć z medium coś więcej o tym co się stało w
szkole, Anna uparcie milczała.
Zasiedli
wszyscy razem do posiłku. Gdy już zjedli i nieco odpoczęli Jun zabrała głos
oznajmiając wszystkim, że zaprasza ich na tygodniowy rejs statkiem podczas
wakacji. Zastrzegła od razu że nie ma mowy o żadnej odmowie i że już jest
wszystko ustalone. Poza tym mówiąc wszystkich miała na myśli całą ich ekipę. Lyserg
i Jeannie już wiedzieli, tak samo z resztą jak Pirika. Horokeu miał za zadanie
przekonać Usagi, gdyż jego siostra koniecznie chciała poznać tą cudowną
dziewczynę, która zwróciła uwagę na jej brata. W końcu Jun przyznała, że jeśli
w ogóle Hao się zjawi to mogą mu przekazać, że i dla niego znajdzie się
miejsce. Niestety jako że pierwotną wersją rejs był przeznaczony dla
współpracowników firmy, to Lousi Barthez również został zaproszony wraz z
rodziną. Tak więc Nicole i Roxane również miały się pojawić, tym sposobem do
pełni brakowało tylko Daisuke i Kasumi. Jednak okazało się że Jun i tym się
zajęła, zapraszając Hashimoto na popołudniową herbatę, którą przywiozła jej
Jeanne z Anglii. Mimo że brunetka miała nadzieje na kilka dodatkowych sugestii
odnośnie jej jednostronnego uczucia, to tym razem ona sama okazała się tą która
pomaga pannie Tao. Otóż zielonowłosa była rozdarta co zrobić z Nicole. Jednak
Umi przekonała ją, że każdy zasługuję na drugą szansę, i gdyby spojrzeć na to z
innej stronie to przecież szatynka stanęła tylko w obronie swojej siostry.
Rezultat można była zauważyć już dwa tygodnie później.
Szatynka przejrzała się po raz ostatni w
dużym lustrze. Odważnie, ale z klasą- postawiła na taką kombinację tego
wieczoru. Czerwona sukienka miała na plecach ogromne wycięcie w kształcie rąbu,
ukazując jej nagą skórę. Na nogach przepięknie prezentowały się czarne wysokie
szpilki z czerwoną podeszwą. Podniosła jeden kącik ust do góry, wiedząc że te
buty zawsze pobudzają wyobraźnie u płci przeciwnej. Czerwień jest idealny by
zwrócić uwagę na siebie. Poprawiła jeszcze szminkę i włosy, które postanowiła
wyprostować. Usłyszała pukanie do drzwi i cichy głos jej siostry.
- Nicole?
- Jestem gotowa. - odpowiedziała i
odwróciła się przodem do Roxane, która zmierzyła ją wzrokiem.- Wiesz, że jak
będziesz mieć rozpuszczone włosy to będą Ci do talerza wpadać.- pokręciła głową.
- Nie jeśli zrobię tak.- młodsza Barthez
uśmiechnęła się zawadiacko i przełożyła włosy na jedną stronę, odsłaniając
swoją szyje i piękną biżuterie w postaci kolczyków. Założyła za ucho niesforne
pasemka, które mimo wszystko opadały do przodu.
- Ujdzie. Chodź jeszcze do stołu musimy
nakryć.
Wszystko było pięknie przyozdobione
kwiatami i świecami, ozdobne serwetki złożone w dość fikuśne kształty,
nawiązywały do sztuki origami. Z kolei muzyka była poważna, ale stonowana i
stanowiło przyjemne tło do całości.
- Papa!- zawołała Nicole, błagając by mama
przypilnowała go jeśli chodzi o ubiór. Zmrużyła oczy oglądając swojego ojca i
sprawdzając czy wszystko jest na miejscu. W końcu uśmiechnęła się do niego i
stwierdziła, że wygląda jak prawdziwy biznesman. Rozległ się dzwonek do drzwi.
- Ah to pewnie nasz gość!- kobieta
klasnęła w dłonie i poszła otworzyć.
Fioletowowłosy krążył pod wielkim domem
przeklinając w duchu dzień kiedy pozwolił Jun odbierać jego służbowe telefony.
Teraz za to pokutował, w życiu by nie doszło do takiej idiotycznej sytuacji,
gdyby nie to że jego kochana siostra uznała, że taka kolacja polepszy ich
stosunki. Oczywiście chodziło o firmę, bo gdyby skojarzyła fakt, że Louis to
ojciec Nicole odmówiłaby. A przynajmniej tak mu się wydawało po tym jak
ostatnio jego siostra się zachowywała. Nie rozumiał tej nienawiści, ale nawet
nie miał najmniejszego zamiaru w to wnikać. Wojna miedzy kobietami była dla
niego abstrakcją.
W końcu doszedł do wniosku, że im szybciej
zacznie tą farsę tym szybciej skończy więc nacisnął guzik z narysowaną nutką i
już po chwili rozległa się krótka melodia. Otworzyła mu kobieta po 40, która
usilnie próbowała się odmłodzić, co widać było po jej makijażu. Zaprosiła go do
środka gestem ręki.
- Konichiwa Tao-san.- rzekła kłaniając się
nisko. Ren również odwzajemnił gest, po czym poszedł we wskazanym kierunku.
Wokół stołu stała pozostała część rodziny. Przywitał się najpierw ze swoim
partnerem biznesowym, a następnie z jego dwoma córkami. Gdy już mieli za sobą
te wszystkie uprzejmości, zasiedli do stołu. I w tym momencie coś jakby
uderzyło Ren`a w twarz. Nicole, która cały czas stała do niego przodem
odwróciła się plecami by obejść stół. Nie rozumiał dlaczego jego reakcja była
właśnie taka, ale ta czerwień sukienki jej ciemne włosy i goła skóra
spowodowały, że fioletowowłosemu zrobiło się gorąco. Odkaszlnął delikatnie,
przeklinając Jun jeszcze bardziej.
Nicole wiedziała, że nie zrobiła na nim
wrażenia takiego jakie powinna, a właściwie takie jakie chciała na nim zrobić.
Jednak postanowiła się nie poddawać i jeśli trzeba będzie skorzysta nawet z
planu mdlejącej panny, by się choć odrobinę do niego zbliżyć. Ubrany był w
czarną koszulę i eleganckie spodnie. Trzeba przyznać, że wyglądał zabójczo w takim
zestawieniu. W końcu usiedli do stołu, lecz zanim dotarła do krzesła kątem oka
zobaczyła jak ich gość się rumieni, a następnie próbuje dość do siebie. Oh...
więc Pan Tao lubi zobaczyć trochę ciała.- uśmiechnęła się do siebie w
duchu, po czym postanowiła zakodować tą sytuacje na przyszłość. Po kilku
chwilach jej mama weszła do jadalni z tacką, prezentując się jak typowa
gospodyni.
- Tao-san wiemy, że pochodzisz z Chin,
więc mamy ze sobą coś wspólnego, gdyż nie pochodzimy z Japonii. Chcielibyśmy Ci
przedstawić kawałek naszego kraju, więc szykuj się na francuską kuchnię.-
zaśmiała się delikatnie, po czym dodała widząc nieco wystraszoną minę u
Ren`a.-Bez obaw żadnych ślimaków i żab nie będzie!
Na stole wylądowała przystawka, którą Pani
Barthez przedstawiła jako Wegetariańskie fritaty. Było to ciasto
francuskie z cukinią, dynią i bakłażanem posypane startym cheddarem. Wyglądało
dość apetycznie i równie dobrze smakowało. Ren musiał przyznać, że stwierdzenie
iż Francuzi są świetnymi kucharzami nie wzięło się znikąd. Przystawka była
dokładnie taka jaka być powinna- lekka i zachęcająca do dalszego jedzenia.
- Gdzie moje maniery!- nagle odezwał się
Louis.- Zapomniałem zaproponować Panu wina!- po czym wstał od stołu i otworzył przeszkloną
szafkę z alkoholem, gdzie była dość spora kolekcja butelek. Wyjął jedną z nich
i spojrzał okiem eksperta po czym mruknął.- Taak... to powinno pasować.-
następnie zwrócił się do swojego gościa.- Mam nadzieje, że nie odmówi Pan wina
z mojej winnicy.
- Chętnie się napije.- powiedział Ren
czując się nieco zaskoczony tą informacją.
- Tao-san w moim kraju wino to chleb
powszedni, więc pozwolisz by z tradycji stała się zadość i naleje również moim
córkom.
Ren jedynie przytaknął i wsadził do buzi
ostatni plasterek cukinii. Podczas gdy Louis rozlewał wino do lampek, a Pani
domu zniknęła w kuchni przygotowując główne danie, Nicole podniosła się ze
swojego krzesła i bez słowa zaczęła zbierać ze stołu niepotrzebne już talerze.
Nie omieszkała się nie wykorzystać takiej okazji i krzątała się przy Ren`ie
dłużej niż przy pozostałych siedzeniach, co pewien czas delikatnie go trącając,
w końcu też zniknęła w kuchni, więc inicjatywę przejęła Roxanne. Zmrużyła oczy,
zastanawiając się jak to rozegrać, jednak już po chwili zaszczyciła go pięknym
uśmiechem.
- Jak poznałeś Yoh?- zagadnęła nie mając
nigdy okazji dłużej z nim porozmawiać.
Ren zbity nieco z tropu niepewnie
wykrztusił, że zna go już kilka lat i że na początku się nienawidzili. Mimo tej
zdawkowej odpowiedzi szatynka nie zamierzała poprzestać. Może i odpuściła sobie
Asakure, ale koniecznie się chciała dowiedzieć więcej o tym narzeczeństwie.
- A Annę?- Tao nie spodobało się to
przesłuchanie więc tym razem mruknął tylko że to długa historia. Barthez
westchnęła ciężko widząc, że nic z niego nie wyciągnie, a nie zamierzała prosić
o to swojej siostry. Już wystarczająco namieszała i miała wyrzuty sumienia że
to przez nią nie najlepiej się układa między nimi. Tą krótką wymianę zdań przerwało pojawienie
się na stole głównego dania- kaczka w winogronach. Zapach ziół był
oszałamiający, tak jaki wygląd. Potrawa prezentowała się bardzo estetycznie na
półmisku. Zaraz do niej dołączyły ziemniaki zapiekane w łódki, a obok talerze
lampka czerwonego wytrawnego wina. Nałożenie porcji chwilę
potrwało, ale już po chwili każdy się zajadał, więc w jadalni zapanowała cisza
przerywana uderzaniem sztućców o talerze. Jako że wszyscy byli bardzo najedzeni
deser został odstawiony na później, a Ren zniknął wraz ze swoim partnerem
biznesowym za drzwiami gabinetu.
Dokładnie czterdzieści minut minęło zanim
wyszli, a Nicole znowu mogła się popisać swoim urokiem zamiast wpatrywać w
zegarek. Ponownie Ren nabrał się na jej sztuczki pod tytułem oprowadzę Cię po
domu. Droga została znacznie skrócona i ograniczyła się do jej pokoju.
- Widziałam jak na mnie patrzyłeś.-
oznajmiła pewna siebie. Całe szczęście że te buty dodawały jej kilkanaście
centymetrów bo niemalże stała na równi z nim. Jednak tym razem chciała żeby to
on do niej podszedł dlatego też obróciła się tyłem do niego spoglądając przez
okno.
- Czego chcesz?- zapytał nie ruszając się
z miejsca choć czuł że chciałby.
- A czy to nie oczywiste?- zdziwiła się że
musi mu jeszcze cokolwiek tłumaczyć.
- Nie mam ani czasu ani ochoty na Twoje
gierki.- już miał wychodzić, gdy zatrzymała go jednym argumentem, którego nie
mógł pominąć.
- Tak jak wtedy? Wydawałeś się być bardzo
zadowolony z tego co tu się działo. – patrzyła na niego uparcie licząc, że
zauważy jakąkolwiek zmianę na jego twarzy. - A ja z chęcią to powtórzę. –
dodała jeszcze myśląc, że to go zatrzyma. Jednak Tao był inny od dotychczasowych
chłopców jakich znała. Wydawał się być znudzony jej propozycją , a nie była
przyzwyczajona by ktoś jej odmawiał.
- Czego TY chcesz?- zapytała licząc na
jakąś wskazówkę. Nie wiedział. Nie miał swojego typu dziewczyny, chociaż jakby
się nad tym zastanawiając to musiała mieć jedną cechę- nie mogła się narzucać.
A niestety Nicole dokładnie to robiła w tym momencie. Nie dała całej tej
sprawie rozwijać się, tylko żądała od razu rezultatów. Irytowała go ta
sytuacja, a w nerwach zawsze działał impulsywnie.
Zmusił swoje stopy by podeszły do niej.
Dwa szybkie kroki wystarczyły by stanął
nad nią i spojrzał z góry.
Tak właściwie to podobało mu się to, że
tak bardzo go łaknie.
Pocałował ją.
Szorstko, bez uczucia i szybko.
A potem wyszedł uśmiechając się do siebie
perfidnie jakby właśnie wygrał nagrodę dzięki oszustwu.
***
Wydaje mi się że wyszło trochę kiczowato -.- Taka jakby... kiczowata dramaturgia? Chyba tak bym to określiła i cóż przyznaje że stać mnie na więcej i tym razem nie popisałam się. Mam nadzieje jednak że przebrnęliście i nie zniechęci was to do dalszego czytania :)
Pozdrawiam :)
A mi się rozdzial bardzo podoba:D
OdpowiedzUsuńRoxane jest zbyt dociekliwa, jakby nie mogla tej sprawu juz zostawic. Oj i co tam sie bedzie dzialo w wakacje:D
Matko bardzo mniw ciekawi ta sprawa z Renem. Czy da szansę nicole?
Nie moge aow doczekac, notka super:*
Roxan powinna zamknąć dziób i nie wtrącać się w cudze sprawy... A co do Nicole to niech zostawi Rena w spokoju, bo powiem wszystko Jeanne !! XD
OdpowiedzUsuńA tak ogólnie to rozdział był mega <3
W koncu sie uklada miedzu yoh i anna*-*
OdpowiedzUsuńOni sa cudowni. Co roxane ma z wpadka!? Nie jej sprawa, ale chociaż odpuscila sobie yoh.
Oo ren, a jednak nicole go troche kreci. Dla mnie świetnie opisalas ta scene bo oddaja charakter tao. Chociaż myslalam ze bedzie z jeanne��
Notka super, nie moge sow doczelac kolejnej <3 dz
Ren, moze jednak badz bardziej mily dla Nicole. Skora ona ciegle cie chcd mimo charakteru^^
OdpowiedzUsuńAnna i yoh sa najlepsi. I wcale sie nie dziwię amidamaruze byl zawstydzony hahaha. Oj roxane daj sobie juz spokon bo tylko mieszasz
Notka byla super:*
Notka bardzo fajna:D ren jest super i dobgzs oddajesz jego charakter.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Nie jest kiczowata:* bardzi przyjemnie się ją czyta, bo jesy twoja^^
OdpowiedzUsuńAnna i yoh w koncu razem są szczęśliwi
Ja powiem szczerze myślałam że ren będzie z pirika.
Nie mogę się doczekać następnej części
;*
Ren mnie zaskoczył pozytywnie, ale czekam na ten rejs, bo może Hao się pojawi...
OdpowiedzUsuńRoxane powinna sb dać spokój z tym wypytywaniem jak Anna i Yoh się w sobie zakochali itp. W końcu to ich sprawa a nie jej.
Czekam jeszcze na ten wątek z demonem i mam nadzieje, że następny rozdział pokawi sie jeszcze w tym miesiącu.
Pozdrawiam SM :3
Mi się wydaje że jak roxane późna jak to zakochał się od nowa:D ren mnie szokuje. Pocałowal Ja? Dziwne Ale zachował się w sumie jak on.
OdpowiedzUsuńAnna i yoh to oficjalnie para roku^^ teraz miga być szczesliwi*-* notka dupie I czekam na kolejna
No i takie to trudne było? Powiedzieć wprost że są razem? Od razu mniej problemów. Przyznaję, plus tutaj dla Roxanne, że przyjęła to z godnością, a nie szła w zaparte, żeby rozbić innym związek. Aczkolwiek mogłaby się pohamować ze swoją dociekliwością. Przede wszystkim to niegrzeczne mieszać się w cudze sprawy, zwłaszcza jeśli ten ktoś wyraźn ie mówi, że sobie tego nie życzy. A już tym bardziej po tych wszystkich nieprzyjemnościach, które narobiła Annie.
OdpowiedzUsuńOjoj, biedny Daisuke, takie zawiedziony... xDDDD Nieee, ależ absolutnie się tym nie napawam. xD
No ba, że Yoh jest idealny~~ :3 Złego gustu nie można Annie zarzucić. :>
Wow wow Ren biznesmen tak bardzo. Uszanowanko. xDD To na pewno było spotkanie biznesowe, a nie "poznaj moich rodziców"? Bo jeśli załatwiała to Jun, to wszystkiego się można spodziewać. xD
Przyznam szczerze, że ja też nie do końca rozumiem, czego chce Ren. Zazwyczaj nie całuje się ludzi, którzy nas irytują, prawda? Nie wiem, co z tego będzie, mnie również Nicole irytuje (chyba cecha rodzinna...) i chętnie widziałabym u boku Rena kogoś innego, no ale cóż. Miłość jak wiadomo potrzebuje dobrego okulisty, jeśli nie przeszczepu gałek ocznych.
Rozdział się podobał:) Pozdrawiam i czekam na następny :)
Wstawisz coś jeszcze dzis?*-*
OdpowiedzUsuńA owszem :) zaraz opublikuje ;)
UsuńAomori