środa, 24 czerwca 2020

One-shot #7

Cześć!

W ramach zadośćuczynienia za długie czekanie wstawiam dosyć sporych rozmiarów oneshota (13 stron w Wordzie!).

Prawdę mówiąc ostatnie tygodnie są dla mnie dosyć ciężkie i wyczerpujące, przez co nie specjalnie miałam chęci na pisanie, jednak widząc jak bardzo chcecie coś przeczytać zrozumiałam, że nie siedzę w tym sama ^^. W końcu zaczęłam pisać bo mnie to odpręża, ale teraz mając za sobą taki kawał historii, kilka lat blogowania no i grono sympatyków mojego opowiadania, zrozumiałam że jest to pewna "odpowiedzialność" ^^ Więc przepraszam za ten czas zwłoki :) 

Co do samego one-shota trochę mi zajęło napisanie go i było to dla mnie męczące, szczególnie że efekt końcowy mnie nie zadowala, więc nie wykluczone że napisze jeszcze raz coś podobnego :)

W każdym razie zapraszam do czytania i komentowania!

***



Wystarczył miesiąc by jej serce zabiło mocniej. 
Poniekąd było to uczucie nieznane, ale jednocześnie wypatrywanie z utęsknieniem. 
Jakże życie było przewrotne, zakochała się w dawnym wrogu.

Dzień 1

Ostatni raz widziała go w Sanktuarium z mieczem wbitym w serce. I jak dla niej wyglądał na całkiem martwego w tamtym momencie, więc gdy zobaczyła go w progu Inn En o mało co nie wrzasnęła przerażona.

- Hao?- wykrztusiła.

- Anna. - odpowiedział jej ze swoim firmowym uśmieszkiem, który zapadł jej w pamięć odkąd pierwszy raz się zobaczyli.

- Jakim cudem…

- Żyję? - wszedł jej w zdanie, nie przejmując się tym że było to nieuprzejme. Wiedział że okazanie braku szacunku ją zirytuje, ale dla niego toczenie z nią potyczek było miłą rozrywką. - Może mnie wpuścisz?- zapytał, a gdy miała zaprzeczyć spojrzał na nią z politowaniem.- Wiesz że wejdę do środka bez Twojego pozwolenia. - westchnęła tylko w odpowiedzi wiedząc że ma racje. Ponad to gdyby zamierzał ich spalić nie siliłby się na grzeczności w postaci pukania do drzwi. Mimo to dawny lęk przed szamanem nie zniknął i zaciskała w ręce swoje korale. Po piekle jaki im zgotował miała wszelkie prawo nie bawić się w grzeczności dlatego też uznała że najbezpieczniej będzie po prostu stać w korytarzu i czekać aż chłopak sam zacznie mówić. 

- Perfekcyjną Panią domu to ty nie jesteś.- westchnął widząc jej wrogie zachowanie, na co ona jedynie podniosła brew do góry a jej mina mówiła wyraźnie jak głęboko ma maniery w tym momencie.- Mimo to czy łaskawie nalałabyś mi szklankę wody? Jestem po długiej podróży.

- Nie wątpię. Wydostanie się z piekła musiało Cię zmęczyć.- za grosz nie ufała jego dziwnemu zachowaniu. Spokój nigdy nie był właściwy gdy chodzi o maniakalnych zabójców.- Zacznij lepiej gadać zanim stracę cierpliwość!- podniosła głos, co niestety zaalarmowało pozostałych domowników. 

- Anna?- zza rogu wyłonił się Yoh. Zaspany wyraz twarzy zdradził że popołudniowa drzemka skończyła się za szybko, jednak na widok długowłosego szamana aż się cofnął sprawiając że Tamao wpadła na jego plecy. Mimo iż bardzo by chciała by pomógł jej wstać to chłopak stał niczym sparaliżowany.

- Witaj Yoh. 

Dzień 2

Usiłowali coś ustalić siedząc o poranku w kuchni. Szeptem by nie zbudzić gościa, chociaż nerwy nie raz brały górę i aż chciało się wykrzyczeć swoje racje. Właściwie jedyną osobą która miała ochotę podnieść głos był Yoh. 
Wczorajsze pojawienie się jego bliźniaka uznał za dar od losu. Odkąd zabił go w Sanktuarium 3 lata temu nie potrafił sobie wybaczyć, że nie usiłował dotrzeć do niego w inny sposób. Nocami nie raz snuł teorie co mógł zrobić inaczej, co raz bardziej zatracając się w przeszłości. Za każdym razem gdy był w świątyni modlił się o przywrócenie go do życia, żeby jakimś cudem reinkarnował się szybciej niż za kolejne 500 lat.
A teraz jego najżarliwsze życzenie się spełniło.

- Nie obchodzi mnie co myślisz!- warknęła w końcu Anna.- Musimy wiedzieć co on tu robi!- wczorajszego wieczoru nie udało się wyciągnąć ze starszego Asakury jakim cudem przeżył i czego chce. Medium miała wrażenie jakby była jedyną trzeźwo myślącą osobą w domu. Yoh był tak zapatrzony w swojego brata że skakał wokół niego dopóki nie poszli spać, a Tamao najwyraźniej zapomniała jak się odzywa, co znowu nie należało do rzadkości. Nieumiejętność wyrażania własnego zdania przez różowowłosą doprowadzała czasem Kyoyame do granic cierpliwości.

- Wydaje mi się czy mówicie o mnie?- oczywiście że w najmniej oczekiwanym momencie pojawił się główny sprawca tej sytuacji.

- Chcę wiedzieć co się dzieje. Natychmiast. - zażądała.

- Może najpierw zjemy śniadanie?- zaproponował pokazując siatki z zakupami.

- Co jest z Tobą nie tak?! Zjawiasz się po 3 latach odkąd Cię pokonaliśmy i myślisz że możesz od tak sobie zacząć układać życie?! Chciałeś nas zabić!!!- wybuchnęła.

- Jednak to wy mnie zabiliście.

- Najwyraźniej nie skoro tu stoisz!

- Nie musisz krzyczeć, stoję na tyle blisko że słyszę wyraźnie jak mówisz normalnym tonem.

- Więc zacznij wreszcie gadać o co tu chodzi. - powiedziała wpatrując się wprost w jego oczy. Zdumiewające było to że zapamiętała je inaczej, były ciemniejsze i bardziej złowrogie, a teraz wyglądały jak ich młodsza wersja.

- Zacznę szykować śniadanie.- po raz pierwszy odezwała się Tamao, zabierając ze stołu reklamówki. 

- Po tym jak Yoh zadał cios moja dusza powędrowała do Wielkiego Ducha. Byłem wściekły że przegrałem i wypełniał mnie żal przez co najpierw znalazłem się w piekle. Jak już wcześniej zauważyłaś…- spojrzał na Anne ze swoim uśmieszkiem.- Nie było łatwo się wydostać. Zostałem ukarany by przeżywać śmierć każdej zabitej przeze mnie osoby tak długo, aż nie zacznę żałować. Zapewne sprawi Ci to satysfakcję, że ten etap zajął mi najdłużej ze wszystkich.- ponownie spojrzał na Kyoyame, jednak tym razem jego słowa były sarkastyczne w sposób, który sprawił że Anna zastanowiła się nad nimi dwa razy.

- Nie powiesz mi że jesteś niewinny.

- Nikt nie jest. - przewiercił ją spojrzeniem w taki sposób, że musiała odwrócić wzrok.

- Śniadanie.- przerwała Tamamura. Mieli chwilę by przetrawić wypowiedziane słowa. Jeśli byłyby prawdziwe, to nikt po takich torturach nie byłby sobą. Nieskończone palenie żywcem musiało coś przestawić w głowie szamana. Pytanie tylko w którą stronę?

Hao wiedział co robił zaczynając od tej informacji. Oni potrzebowali usłyszeć, że został ukarany, że sprawiedliwość zwyciężyła i że nie pozostał bezkarny. Jednak wolał nie wdawać się w szczegóły, były zbyt upokarzające i brutalne by opowiadać je przy posiłku. Do tej pory ile razy zamykał oczy widział morze krwi którą przelał. 

- Więc… żałujesz?- zapytał nieśmiało Yoh nie wiedząc jak ponownie wrócić do historii.

- Tak mi się wydaje. - odpowiedział zdawkowo Hao, powstrzymując się przed natłokiem złych wspomnień.- Po pewnym czasie nie czuć już nic więcej niż ból, więc decyzja czy nauczyłem się żałować za grzechy należała do Wielkiego Ducha. Tak więc pierwszy etap miałem za sobą, kolejny był wymagający. Musiałem spotkać się z każdą osobą którą zabiłem.

- Niech zgadnę… I błagać o przebaczenie.- mruknęła Anna. Nie mogła uwierzyć, że pozostała dwójka daje się nabrać na tą ckliwą opowiastkę. 

- Właściwie to tak. Miałem odpracować swoje winy. 

- To wszystko brzmi naprawdę… wygodnie.- oznajmiła medium. Widziała jak Yoh wierzy we wszystko co tylko wypłynie z ust jego brata. Był tak bardzo zaślepiony radością, że nie umiał patrzeć na to wszystko obiektywnie. Jednak ona również była zaślepiona nienawiścią do Hao i wszędzie doszukiwała się podstępu. - Mam uwierzyć, że te wszystkie osoby, które pozbawiłeś życia nagle uznały że Ci odpuszczają? 

- Nie. - odpowiedź była szybka, ale Itako miała wrażenie że jednocześnie była pierwszą szczerze wypowiedzianą rzeczą dzisiaj.- Jednak będąc duchem nie jesteś tak ograniczona jak w ciele człowieka. Podstawą nie jest już zdobywanie pożywienia, rozumiesz więcej, widzisz więcej. To jest… zupełnie coś innego. Nie targają Tobą żadne uczucia, więc każdy z nich chciał mnie wysłuchać by zrozumieć i przebaczyć, a co za tym idzie - pójść krok naprzód. Oni mają wyznaczony cel i jest nim wędrówka do Króla Duchów, do jego serca. 

- Więc co tu robisz? Jakim cudem żyjesz?

- Król Duchów przywrócił mnie do życia, dlaczego sam nie wiem. Po prostu otworzyłem oczy i znalazłem się tutaj, przed waszymi drzwiami. 

- Cóż ja się cieszę że wróciłeś do nas. - oznajmił pewnie Yoh. Anna widząc rosnącą nadzieje w jego oczach na posiadanie brata, wiedziała że nic co zrobi albo powie nie zmieni jego decyzji. Czy jej się to podobało czy nie wszystko wskazywało na to że Hao z nimi zostanie.

Dzień 3

- Yoh! Naprawiłeś już ten zlew?!- zawołała medium zirytowana tym że wszystko wskazywało na to że kanalizacja wymaga wymiany. - Yoh!!!- krzyknęła głośniej nie uzyskując odpowiedzi.

- Nie znam nikogo kto krzyczy więcej i głośniej od Ciebie. - usłyszała Hao. Jak na razie uznała że ignorowanie go będzie bezpieczne, ale on uparcie jej na to nie pozwalał.

- Gomene Anna, jeszcze nie. Dopiero skończyłem czyścić Onsen.

- Pospiesz się. Nie mogę pozwolić żeby nasi goście musieli czekać aż woda łaskawie spłynie z umywalek.

Dzień 4

- Przecież mówiłam Ci, że zlew się zatyka! Dlaczego zająłeś się sprzątaniem pokoi, które nie są używane?

- Gomene Anna! Po prostu z rozpiski wynika że trzeba je odkurzyć. Zapomniałem o…

- Zapomnij więc o kolacji.

Dzień 5

- Anna! Jak mogłaś mi to zrobić! To nie chce zejść!

- Żebyś nie zapomniał.- uśmiechnęła się wrednie. Tamao nie mogła się powstrzymać i również parsknęła na widok szatyna, a właściwie napisu na jego czole - “zlew”.

- Twoje metody są z pewnością niecodzienne.- dodał od siebie Hao.

- Wahałam się jeszcze nad rysunkiem na policzkach.

- W takim razie niech Twa łaska trwa na wieki.

- Widzę że wreszcie nabierasz właściwych manier.

- Dla Ciebie wszystko.- mógłby przysiąc, że widział uśmiech na jej ustach, lecz zaraz potem zniknął jakby uświadomiła sobie z kim rozmawia. ROZMAWIA. Nie warczy, krzyczy czy obraża. Ta wymiana drobnych żarcików była na poziomie dobrych znajomych a nie nienawidzących się ludzi. Jednak każdy z obecnych to wyłapał i medium nie pozostawało nic innego jak po prostu wyjść. 

Dzień 6

- Przysięgam Yoh zabije Cię!

- Ale Anna nie wiem co jest!

- To każ Amidamaru sprawdzić te rury! Może to znowu duch byłego właściciela coś narobił. 

- Macie winowajcę.- Hao jak zwykle pojawił się znikąd. Tym razem jednak był cały umorusany, a zapach jaki przyniósł ze sobą wręcz powalał, ale to mała włochata kulka zwróciła ich uwagę.- Musiał utknąć. 

- Co to jest?

- Kot.

Dzień 7

Wpatrywała się w te zielone oczy, które jakimś dziwnym sposobem ją hipnotyzowały. Czarna kulka sierści okazała się być małym rudym kotem. Widać było że jest jeszcze wyczerpany, po przejściach w odpływie. Westchnęła po czym nalała wody do przygotowanej miseczki, jednak on zamiast zacząć pić, zaczął się ocierać o jej dłonie prosząc tym samym o pieszczoty.

Dzień 8

- Nie, nie, nie… - znalezienie z samego rana na środku korytarzu niespodzianki-pułapki nie stanowiło dobrego znaku.- Gdzie jest ten głupi kocur!

- Wstałaś lewą nogą, czy codziennie musisz tak sobie z rana pokrzyczeć?- Hao wyłonił się ze swojego pokoju jeszcze na wpół przytomny. Jakby nie patrzeć było przed 7, a tak jak jego bliźniak również cenił sobie dobry sen.

- Cóż właściwie to dobrze że Cię widzę.

- To nie wróży nic dobrego.

- Chodź.- rzuciła tylko przez ramię, a Hao nie mając wielkiego wyjścia ruszył za nią nadal nie kontaktując i ziewając przy tym przeciągle. Nie trzeba było długo czekać na jęk, gdy stanął gołą stopą w sam środek kociej, śmierdzącej miny.

Dzień 9 

- To nie jest jakieś schronisko dla bezdomnych! Najpierw ty, a potem ten kot! 

- Anna!

- Nie Yoh, ona ma rację. Skoro mam zamiar tu zostać, przynajmniej na jakiś czas, powinienem zacząć pracować.

Dzień 10

- Możecie zacząć od ogródka, przyda mu się nieco odświeżenia.- oznajmiła medium pokazując im katalog. - Tak to ma wyglądać.- wskazała na zdjęcie typowo japońskiego ogrodu. Bliźniacy spojrzeli na siebie z nie tęgimi minami. - Jakiś problem?

- Nie, nie!

- Tak myślałam.

Dzień 11

Tego dnia od samego rana termometr wskazywał zdecydowanie za dużo. Żar lał się z nieba, mimo to bliźniacy uznali, że nie warto podpadać Annie i zabrali się za ogród. Medium zadowolona, że wreszcie oboje robią coś pożytecznego mogła zająć się porządkiem w papierach. Po trzech godzinach zeszła na dół w celu nalania sobie zimnej lemoniady, wyciągając szklankę zawahała się na moment i dołożyła jeszcze dwie. Wychodząc z tacką nie spodziewała się jednak takiego widoku. Hao kopał w ziemi, zwykła czynność przy przerabianiu ogrodu, jednak najwyraźniej uznał że koszulka jest mu zbędna. Medium przełknęła ślinę i zamrugała kilkakrotnie, gdyż ciało jako posiadał szatyn było wyrzeźbione wręcz perfekcyjnie. Mięśnie od ciągłej pracy nadal pozostawały napięte i zarysowały się w taki sposób, że niejeden model mógłby mu pozazdrościć.

- Przyniosłam Wam coś do picia.- ponownie przełknęła ślinę gdyż jej głos brzmiał nienaturalnie. - Gdzie Yoh?- musiała się zmusić by odwrócić wzrok. 

- Pojechał po kilka rzeczy do sklepu.

- Nie wygląda to tak jak z katalogu.- zrobiła krok w lewo by chociaż odrobinę odsunąć się od Hao. 

- Wybrałaś wymagający projekt.- oznajmił rzucając jej swój uśmieszek, który nagle w takim wydaniu wydał jej się niesamowicie pociągający. Oblizała wargi, po czym uświadamiając sobie co zrobiła, obróciła się na pięcie by jak najszybciej odejść od niego.

Dzień 12

Wiedziała, że to co robiła było niewłaściwe, ale jednocześnie to dziwne uczucie było uzależniające. Obserwując z okna prace w ogródku jej wzrok cały czas uciekał w stronę starszego z braci. Czuła niemalże wyrzuty sumienia, że nigdy nie pomyślała o Yoh tak jak o Hao, a przecież byli bliźniakami. Wpatrywała się w nich przez okno, porównując i czekając aż poczuje cokolwiek do krótkowłosego. Bo przecież tak powinno być prawda?

Dzień 13

Tym razem pod pretekstem pilnowania ich pracy, rozsiadła się wygodnie w cieniu drzewa z papierami i raz po raz zerkała w stronę pracujących bliźniaków. Nie mogła przestać ich porównywać, wiedziała że to co robi jest niewłaściwe, sama nie chciałaby być na ich miejscu. 
Nie zdawała sobie sprawy że leżąc w kusej czarnej sukience skutecznie rozprasza długowłosego szamana. 

Dzień 14

Tego dnia od rana padało co oznaczało, że praca w ogrodzie musi zostać przerwana. Zresztą bliźniacy wyglądali na wyczerpanych po wczorajszym dniu także i tak nie miałaby dzisiaj z nich pożytku. Yoh korzystając z dnia wolnego postanowił że to będzie dobry dzień by spędzić go z bratem. Na wszelki wypadek poza Inn En, gdyby Anna jednak znalazła im coś do roboty. 

Dzień 15

To było zadziwiające że dwa tygodnie wystarczyły by każdy z domowników przywyknął do obecności długowłosego. Tak jakby tu było jego właściwe miejsce, potrafił się tak wpasować w życie w Inn En że nie wiedzieli jak ich zajazd prosperował wcześniej bez jego pomocy. Jednak to co okazało się najważniejsze pozostawało niezauważone. 
Yoh wreszcie zaczął przypominać dawnego siebie, do jego oczu powrócił dawny spokój a na ustach coraz częściej gościł luzacki uśmiech.
Tamao zyskała na pewności siebie, dzięki wykonaniu kilku prostych czynności przy klientach. Do tej pory zajmowała się raczej kuchnią, jednak Hao poprosił ją kilka razy o pomoc i okazało się zna się na prowadzeniu zajazdu równie dobrze co medium.
Anna z kolei uzyskała jedną dodatkową osobę do pracy i jak się okazało był równie wszechstronny co Itako. Jednak dopiero teraz poczuła jak bardzo odciążył ją nie tylko pod względem ilości, ale również pewności że nie jest w tym sama. Zarówno Yoh jak i Tamao musieli mieć jasno wyznaczone zadania, a gdy je wykonali uznawali że mają wolne. Tymczasem w Inn En zawsze było coś do zrobienia i Hao to widział. Nie trzeba mu było wskazywać palcem tak jak pozostałej dwójce.

Dzień 16

- Czy ktoś się zajął klientami spod czwórki?- zapytała Anna rano przy śniadaniu. Czasem zdarzali się bardziej wymagający klienci, jak na przykład dwie młode dziewczyny, które zdaje się że liczyły na hotel pięciogwiazdkowy, a nie zwykłe gorące źródła.

- Można tak powiedzieć.- oznajmił Yoh szczerząc się w stronę brata, który z kolei udawał że tego nie dostrzega.

- Hao?- wskazała Anna przenosząc na niego swój wzrok.

- Tak Anno?- zapytał się nadal uparcie nie chcąc wyjawić co krótkowłosy miał na myśli.- Potrzebujesz czegoś? Dolać Ci herbaty? Czy może masz ochotę na kawę?

- Zadałam już pytanie.- rzuciła domagając się odpowiedzi. 

- Słyszałem.

- Więc?

- Można tak powiedzieć.- powtórzył słowa Yoh.

Sytuacja wyjaśniła się około południa, gdy ponownie bliźniacy pracowali w ogródku. Obie dziewczyny były wcześniej oburzone, że trwa “remont”, ale dziwnym trafem umilkły na widok długowłosego szamana bez koszulki. Medium miała tylko nadzieję że sama nie miała takiej miny gdy po raz pierwszy zobaczyła go w takim wydaniu. 

Dzień 17

- One są niewiarygodne!- warknęła medium opuszczając pokój swoich wybrednych klientek.

- Zaparzyć Ci ziółek?- zapytał Hao mając właśnie przerwę.

- To Twoja wina!

- Co takiego znowu zrobiłem? - powiedział, nie przejmując się zbyt złym humorem Anny. 

- Paniusie stwierdziły, że chcą zmienić pokój żeby mieć widok na Was jak pracujecie w ogrodzie. Jak to ujęły “po tamtej stronie jest na czym oko zawiesić”.- warknęła, odbierając z jego rąk kubek z parującym napojem. 

- Nie mogę się z nimi nie zgodzić.- uśmiechnął się. Słowa wypowiedziane przez medium mile połechtały jego ego. - W końcu zachód słońca jest przepiękny.- dodał, licząc że nieco ostudzi mordercze zapędy blondynki. Nie wiedząc czy to za sprawą uspokajającej mieszanki ziół czy też jednak jego drobnego żartu, rozluźniła się trochę a nawet kąciki jej ust powędrowały do góry. Hao widząc ją w nieco lepszym humorze postanowił dodać przysłowiową kropkę nad “i”.- Możesz im powiedzieć że z Twojego biura widać lepiej, prawda?

Kyoyama zamarła na te słowa nie wiedząc jak ma zareagować. Spojrzała na Asakure, który nie mógł się powstrzymać od wrednego uśmieszku.
Wiedział. 
Wiedział że patrzy na nich jak pracują. Pytanie czy zdawał sobie sprawę na kogo najczęściej.

- Daj spokój to nic złego zerkać na swojego narzeczonego.- mrugnął do niej, a ona odetchnęła z ulgą. Jej brudny sekret był bezpieczny. 

- Tak, jasne.- wydusiła w końcu z siebie. Ta mieszanka sprzecznych uczuć była okropna. Z jednej strony dziękowała w duchu, że Hao nie odkrył że to on zwraca jej uwagę, zaś z drugiej była ciekawa jak ta sytuacja mogłaby się rozwinąć.- Dzięki.- powiedziała jeszcze wskazując na kubek, po czym wyszła z kuchni by przygotować nowe pokoje dla wymagających klientek.

Dzień 18

Tego dnia miały zostać dostarczone sadzonki nowych drzew, które stanowiły zwieńczenie remontowania ogrodu. Było południe jak pojawił się samochód z dwiema dużymi donicami oraz przystojnym młodym mężczyzną, który odpowiadał w dniu dzisiejszym za dowóz roślin. Po wymienieniu uprzejmości i pokwitowaniu odbioru do Anny dotarło że nie ma kto zanieść drzew do ogrodu. Bliźniacy wyparowali gdzieś rano wspominając o zacieśnianiu braterskiej więzi, a zarówno ona jak i Tamao nie miały wystarczająco dużo siły.

- Więc to jest to sławne Inn En.- zaczął rozmowę podziwiając budynek. 

- Sławne?- Anna niemal zastrzygła uszami na to słowo. 

- Są to jedyne gorące źródła w okolicy prowadzone w tak tradycyjny sposób. - wyjaśnił, posyłając jej promienny uśmiech. - Klienci często opowiadają o tym miejscu i zdradzę że w samych superlatywach Kyoyama-san.- puścił jej oczko, uprzednio zerkając na formularz by sprawdzić nazwisko.

- Więc nie pozostaje nic innego jak samemu się przekonać. - odpowiedziała medium, zdając sobie sprawę że właśnie zdobyła kolejnego klienta.

- Zdecydowanie jeszcze tu wpadnę. - jego wzrok był dosyć jednoznaczny i Anna domyślała się że wcale nie zależy mu na skorzystaniu z Onsenu. Przeniosła wzrok na sadzonki, przypominając sobie że nadal nie ma kto ich zanieść, jednak widząc jak mężczyzna pożera ją wzrokiem wiedziała jak to rozegrać. Sięgnęła po donice z drzewkiem jakby miała ją podnieść, jednak wówczas brunet zatrzymał ją gestem.

- Zajmę się tym.

- Arigato!- odparła szczerze posyłając mu przepraszający uśmiech. Udawanie damy w opałach nie było jej na rękę, ale w tym momencie miała wrażenie że więcej ugra zgrywając słodką niż niezależną.

- Musi być ciężko samej to prowadzić.

- Mam kilka rąk do pomocy. - odparła wymijająco. Biorąc po uwagę że ewidentnie wpadła mu w oko i tylko z tego powodu zanosi jej sadzonki do ogrodu, wspomnienie o narzeczonym było by jak strzał w kolano. - Ale gdzieś się teraz zapodziały. - dodała na wszelki wypadek. Brunet dokończył swoją pracę nie wspominając o dodatkowej opłacie za wnoszenie donic, więc jedyne co Anna mogła zrobić to zaproponować mu coś zimnego do picia w ramach podziękowania.

- Na pewno nie pomóc z zasadzeniem? - zapytał z nadzieją, posyłając Annie flirciarski uśmiech. Medium jednak nie specjalnie była zainteresowana jego próbami zwrócenia uwagi na siebie.

- Ma od tego narzeczonego. - w drzwiach pojawił się Hao, a jego wzrok wyrażał pogardę dla pseudo ogrodnika. 

- W takim razie nic tu po mnie. - odpowiedział brunet rozumiejąc aluzje. Zarówno Anna jak i Hao mierzyli się wzrokiem, czekając aż pracownik sklepu ogrodniczego wyjdzie. 

- Co to miało być?!- warknęła medium w jego stronę.

- To chyba ja powinienem pytać się Ciebie! 

- Co się dzieje?- do pomieszczenia wszedł Yoh, obawiając się kłótni pomiędzy swoim bliźniakiem, a medium.

- Nic. - rzekła twardo.- Twój brat po prostu ma zbyt wybujałą wyobraźnie.

- Wybacz, że przeszkodziłem w Twoim małym flirciku.- Hao spędzając kilka godzin z Yoh, poczuł się w obowiązku stanąć po jego stronie i wyjawić co widział. Na początku chciał to załatwić po cichu, albo nawet nie mieszać się pomiędzy tą dwójkę. Jednak widząc jak tamten facet mierzył pożądliwym wzrokiem Annę, nie mógł nie zareagować.

- Zaproponował że wniesie drzewka do ogrodu. Bycie miłym nie jest równoznaczne z flirtem, ale co ty wiesz o empatii! - powiedziała oschłym tonem, po czym zostawiła braci samych ze sobą.

Dzień 19

Unikanie kogokolwiek przyszło jej z łatwością. Analizowała swoje wczorajsze zachowanie doszukując się niewłaściwego zachowania, ale cały czas jej myśli wracały do tego że to Hao był na nią zły a nie Yoh. Ich narzeczeństwo było aranżowane jak wiele w Japonii, ale czy było konieczne? Teraz gdy turniej nie miał zostać wznowiony, a Hao nie był już zagrożeniem być może lepiej było żeby to zakończyć. 

- Anna?- usłyszała głos Yoh za drzwiami. Podświadomie wyczuła że on również chce z nią porozmawiać i miała nadzieje że doszedł do podobnych wniosków.

Dzień 20

Po wczorajszej rozmowie poczuła ulgę, jakby ktoś wreszcie wypuścił ją z klatki, która była całkiem komfortowa, ale nadal pozostawała pewnego rodzaju więzieniem. Nikomu nie uszło uwadze, że wygląda na szczęśliwszą, a i Yoh zdawał się lżejszy. To był dobry krok by pozostać przyjaciółmi, bez wiszącego nad nimi małżeństwa. 

- Więc rozstaliście się?- zapytał się Hao uklepując ziemię wokół drzewa. Wysłuchał swojego młodszego brata z uwagą i był mile poruszony, że ten chce z nim rozmawiać o tak prywatnych sprawach. 

- Można tak powiedzieć. - odpowiedział szczerze. - Po prostu to nie miało sensu i oboje o tym wiedzieliśmy. - dodał, a wzrok długowłosego skierował się do okna gdzie medium miała swoje biuro. Stała w oknie, obserwując ich tak jak miała to w zwyczaju.

Dzień 21

Tej nocy upał był wykańczający, a otwarte na oścież okno nie dawało wiele wytchnienia. Jednak gdy poczuł delikatny podmuch powietrza postanowił nieco odetchnąć i wychylił się przez nie, spoglądając przy okazji na drogę. 

- Nie możesz spać?- zapytała go medium, która jak się okazała stała dokładnie w takiej samej pozycji co on. Na początku gdy się u nich zjawił Anna oznajmiła, że chce mieć na niego oko dlatego też został mu przydzielono pokój obok jej.

- A ty?

- Za ciepło. - odpowiedziała i odwróciła głowę w stronę nadjeżdżającego auta. Przez chwilę było słychać tylko hałas jaki spowodował pojazd, mimo to i tak usłyszała pytanie Hao. - Naprawdę nie kochasz Yoh? - milczała zdziwiona jego zainteresowaniem. - Podczas Turnieju wydawałaś się zdeterminowana by z nim być, teraz prowadzicie razem Inn En, brakuje tylko gromadki dzieci.- prychnęła na jego podsumowanie, widocznie rozbawiona tym jak wszystko poddał analizie.

- Naprawdę nie kocham Yoh, i wątpię żebym kiedyś darzyła go głębszym uczuciem niż przyjaźń. Turniej to przeszłość, więc nie ma co wracać do wydarzeń z tamtych miesięcy, a prowadzimy razem Inn En bo jest to po prostu wygodne. Nie zmuszałam Yoh do tego by założył ze mną Onsen, więc tym bardziej nie mam zamiaru zmuszać go do dzieci.

- Całkiem sprawiedliwie.- mimo to Hao nadal nie był przekonany. Wydawało mu się że Anna darzy jego brata jakimś uczuciem, ale nie chcę nic narzucać dlatego zgodziła się na układ z przyjaźnią. - W takim razie chyba powinienem Cię przeprosić za tamtego faceta od drzewek.

- Właściwie to gdyby nie ty i ta cała sytuacja pewnie dalej byśmy tkwili w tym narzeczeństwie.- odpowiedziała i posłała mu ciepły uśmiech. Mimo iż było ciemno, to Asakura dostrzegł ten gest i chyba po części rozumiał już wspomnianego pracownika sklepu ogrodniczego. Widok był przepiękny.

Dzień 22

Z kuchni unosił się przepiękny zapach kolacji, lecz tym razem to nie Tamao a Anna stała ubrana w fartuch. Chciała przygotować coś specjalnego dla bliźniaków w ramach podziękowania za prace w ogrodzie, który teraz prezentował się zachwycająco.
Gdy Hao zjawił się u nich te trzy tygodnie temu nie spodziewała się że tak zmieni ich życie. Rozmyślania nad nim sprawiały, że mimochodem wstępował na jej twarz uśmiech. Lubiła z nim rozmawiać, mieli wiele podobnych poglądów na różne tematy, a jeśli nie to dyskusja z nim była naprawdę na wysokim poziomie. 
Gdy zasiedli do posiłku we 4 każdy był pod wrażeniem umiejętności kulinarnych Anny. Jednak po tylu latach przypatrywania się jak Tamao sobie dobrze radzi, nie miała innego wyjścia jak się również nauczyć dobrze gotować. Po prostu jej się nie chciało.
To był naprawdę miły wieczór, siedzieli do późna rozmawiając i wspominając minione lata, opowiadając Hao o tym co go minęło, a on również zdradził więcej o zadaniach jakie wyznaczył mu Król Duchów. 

- Potrzebujesz pomocy?- zapytała się różowowłosa, gdy kończyli już to mini spotkanie. W istocie naczyń do zmywania było całkiem sporo, jednak medium pokręciła tylko głową. Widziała jak Tamao jest zmęczona, dlatego też wysłała ją na odpoczynek. Yoh niemalże sam zasypiał na krześle, więc nawet nie zaproponował że pozmywa, tylko poszedł do swojego pokoju powolnym krokiem.

- Wygląda na to że zostaliśmy z tym sami.- powiedział Hao omiatając spojrzeniem pokryty garnkami i talerzami blat w kuchni.- Muszę przyznać że masz rozmach…

- Smakowało więc nie narzekaj.

- Gdzieżbym śmiał. - przez chwilę krzątali się w ciszy, jednak szatyn ewidentnie nie miał zamiaru by trwało to dłużej.- Jeśli masz zamiar serwować takie posiłki to ja jestem chętny na kolejny remont.

- Będziesz musiał obejść się smakiem, bo nie lubię gotować.

- To jest zła wiadomość. - medium wzruszyła tylko ramionami, dalej skupiona na wycieraniu talerza. - Myślałem nad tym co mówiłaś o Tobie i Yoh… i jest jedna rzecz która mnie zastanawia.

- Dlaczego? - wystrzeliła zanim Hao zdążył zadać pytanie. - Dlaczego Cię to interesuje? Drążysz ten temat, jakbyś to ty był w niego zamieszany. Tu naprawdę nie ma co więcej wyjaśniać.- była poddenerwowana. Będąc z nim w jednym pomieszczeniu czuła jak powietrze staje się naelektryzowane. Ciężko było jej się przed samą sobą przyznać że go pragnie.

- Jesteś pewna?- zapytał raz jeszcze podchodząc bliżej. Nie odrywał od niej wzroku, chcąc by skupiła się tylko na nim.

- Tak. - odpowiedziała, a jej spojrzenie na chwilę zjechało na jego usta.

- To dobrze - powiedział i pochylił się w jej kierunku z oczywistym zamiarem. Jednak wówczas usłyszeli chichot dwóch klientek, które najwyraźniej dopiero co wróciły z miasta. Odsunęli się od siebie z równie zawiedzionymi minami, nie dając jednak po sobie poznać że oboje tego chcieli.

Dzień 23

Posyłali do siebie uśmiechy za każdym razem gdy mijali się na korytarzu. Przypadkowe dotknięcia nabierały teraz zupełnie innego znaczenia, mimo że i wcześniej już sprawiały że ich serca biły szybciej. Delikatne rumieńce tylko zachęcały by spędzić ze sobą więcej czasu i to najlepiej sam na sam.

Dzień 24

Nie wiedziała czy ma prawo być o niego zazdrosna, dlatego też udawała że nie widzi jak dwie młode dziewczyny kręcą się wokół niego. Mimo to humoru nie miała dobrego, najchętniej zwróciłaby im uwagę żeby nie rozpraszały jej pracowników.
Natomiast Hao miał całkiem niezłą zabawę widząc zazdrosną medium. Coraz bardziej przekonywał się do tego że nie pozostaje jej obojętny, a to była wspaniała wiadomość. 

Dzień 25

Tym razem to był zły dzień dla Hao, gdyż do Inn En zawitał pracownik sklepu ogrodniczego. Oczywiście jako klient, i nie mógł zrozumieć dlaczego Anna dała mu zniżkę na usługi. Nie podobało mu się również to jak ją komplementował i skakał wokół niej niczym pies na widok swojego właściciela.
Natomiast obiekt jego westchnień czuł że taka zemsta smakuje całkiem nieźle. Przecież wczoraj to ona musiała oglądać to żenujące show.

Dzień 26

- Dzisiaj bez swojego wielbiciela?

- A ty bez swoich fanek?

To były pierwsze “uprzejmości” jakie wymienili między sobą z rana. Oboje mieli jednocześnie ochotę rzucić wszystko i zacząć się po prostu całować jak i na to by wytknąć drugiej osobie wszystko co im leżało na sercu. 

Dzień 27

Ostatniego wieczoru oglądała komedie romantyczną, która natchnęła ją pewną myślą. W filmie bohaterka zawsze czekała przynajmniej miesiąc po rozstaniu zanim znowu zaczęła się z kimś spotykać. Czy i ona powinna odczekać jakiś czas? Wiedziała że to co miała z Yoh była zupełnie inna sytuacja, ale czy nie byłoby to w dobrym guście?
Wątpliwości rozwiał jej sam Yoh. Postanowiła z nim o tym porozmawiać, w końcu to jego też dotyczyło. Najpierw spojrzał na nią zdziwiony, że w ogóle taki pomysł wpadł jej do głowy, ale widząc że mówi poważnie uznał że to musi być istotne dla Anny. Itako spodziewała się że nie miałby jej za złe gdyby zaczęła się z kimś spotykać, mimo to wolała się upewnić. 

- Mówisz o tym ogrodniku? - zapytał zanim wyszła z pokoju, jednak w odpowiedzi dostał tylko zabójcze spojrzenie.

Dzień 28

Napięcie między nimi rosło, oddech przyspieszał na widok drugiej osoby, a żołądek ściskał się dziwnie przyjemnie. Zagryzanie wargi, stało się dla Anny niemalże nawykiem gdy przypatrywała się jak pracował fizycznie. Natomiast Hao za każdym razem szukał jej w zasięgu wzroku, a już szczególnie gdy wchodziła po schodach. 

Kto by pomyślał że zwykłe sprzątanie Onsenu może przynieść tyle korzyści. Wszystko potoczyło się niczym w filmie, jakby los wręcz wyreżyserował ich zbliżenie.

Blondynka po raz kolejny zagapiła się na Hao, jak pracuje. Wiedziała że zachowuje się jak głupia nastolatka, ale nie mogła nic poradzić że podobał jej się ten widok. Szatyn wyczuwając jej wzrok na sobie odwrócił się, a Anna przyłapana na gorącym uczynku, udała że również sprząta. Niestety pośpiech nie był pomocny przy mokrej podłodze i wiadrze wody tuż za nią. Potknęła się robiąc krok w tył i czuła że traci równowagę. Hao chcąc ją złapać ruszył szybko, jednak sam się poślizgnął i zamiast ją podciągnąć to wpadł, popychając prosto w Onsen. Wynurzyli się jednocześnie, łapiąc oddech a następnie przez chwilę wpatrując w siebie. Na szczęście nie musiała długo czekać zanim ja wreszcie pocałował. Po prostu, bez żadnej niepewności, pochylił się by połączyć ich wargi. A ona bynajmniej nie miała mu tego za złe, wręcz przeciwnie, przyciągnęła go za koszulkę dając upust swoim skrywanym pragnieniom. 

- Zdecydowanie to było warte czekania. - powiedział Hao po tym jak się oderwali od siebie, a następnie posłał jej swój firmowy uśmieszek. Znowu poczuła jakby zmiękły jej kolana, a serce za nic nie chciało się uspokoić. 

Dzień 29

To było całkiem ciekawe doświadczenie tak się ukrywać przed wszystkimi. Hao nawet raz “przypadkowo” zamknął ich w jednym z pokoi by przypomnieć sobie smak jej ust. Nie mogła przestać myśleć o nim tak jak i on nie potrafił nie zerkać ukradkiem w jej stronę. Tak jakby nie potrafili trzymać rąk przy sobie. 

Dzień 30

- Wiesz że minął już miesiąc odkąd tutaj jesteś? - zagadnął Yoh przy śniadaniu, nie wiedząc że przed jego nosem rozgrywa się romans jego brata z medium. 

- Rzeczywiście… - odpowiedział Hao, po czym oderwał wzrok od blondynki przy przenieść go na kalendarz.

- Co wy na to żeby to uczcić i wybrać się na pizze? - zapytał się młodszy z braci, wiedząc że to Anna ma decydujący głos. 

- Tak właściwie to mam już plany na dzisiaj. - każdy spojrzał na niego zdziwiony, oczekując aż uchyli rąbka tajemnicy - Anno… Pójdziesz ze mną na randkę?