poniedziałek, 19 czerwca 2017

22. Śpiąca królewna.



- Poznajcie Lyserga i Jeanne. – Miyamoto wskazała na ową dwójkę. Od razu podniósł się gwar w klasie dzięki czemu dziwimy śmiech Manty, który jednocześnie przypominał atak astmy został zagłuszony. Ren przejechał ręką po twarzy, lecz zaraz potem jako reprezentant klasy doprowadził się do porządku i podszedł by przywitać nowych uczniów.

- Co ty tu robisz?!- niestety pierwszy wyrwał się Horokeu, wskazując bardzo niekulturalnie bo palcem na Lyserga.- I ty razem z nim?!- przeniósł teraz wzrok na srebrnowłosą.

- Usui!- wrzasnęła wściekła Miyamoto.

- Nic się nie stało sensei. Znamy się z Horo Horo.- wyjaśnił spokojnie z delikatnym angielskim akcentem Diethel. Wszystkim Paniom, włączając w to nauczycielkę, wydało się westchnięcie wyrażające zachwyt. Kilkanaście rozmarzonych oczu wpatrywało się teraz w Brytyjczyka z cichą nadzieją, że którejś uda się poznać go bliżej.

- Naprawdę?- Miyamoto powróciła na ziemię z rozmyślań o podróży do Anglii.- No cóż w takim razie Usui oprowadzi was po szkole, a teraz opowiedzcie nam coś o sobie.

Kilkanaście zdań oraz 3 lekcje później nadeszła upragniona przez wszystkich przerwa obiadowa, na której wokół nowo przybyłych naturalnie zgromadziła się grupka zaciekawionych uczniów.

- Nadal nie czaje czemu nam nic nie powiedziałaś.- powiedział oburzony niebieskowłosy zerkając nieprzychylnie na medium.- Nawet jemu!- wskazał na Yoh który uradowany obierał mandarynkę.

- Jeśli znowu zaczniesz gadać to głupie Funga fu fu to przysięgam, że nigdy więcej nie zobaczysz tego czegoś.- zagroził Ren, wskazując na owoc.

Nad biurkiem blondynki stanęła Jeannie i jak zwykle z najwyższą uprzejmością poprosiła o wskazanie drogi do łazienki. Mimo że była przyzwyczajona do bycia w centrum uwagi to jednak dziewczyny wydały jej się zbyt zuchwałe i chciała chwilę odpocząć od ich męczących pytań.

- Przyjęłaś nazwisko tego okularnika.- pierwsza odezwała się Anna po wyjściu z klasy.

- Tak było łatwiej.- przyznała czerwonooka. – Zresztą sama wiesz najlepiej.- zerknęła na medium porozumiewawczym wzrokiem. Przybrane nazwisko itako w istocie ułatwiło wiele papierkowych spraw.

- Gdzie będziecie mieszkać?

- Mieliśmy żyć razem z rodzinami, ale Marco postawił na swoim i wynajmujemy pokoje w hotelu.

- Jest tu z wami?- Jeanne przytaknęła w odpowiedzi i przez myśl Anny przemknęło, że Hao wiedział kiedy się ulotnić.

Po lekcjach Usui zażądał by oboje wrócili z nimi do Inn En by wszystko wyjaśnić, czego właściwie nie było wiele. Oboje chodzili do jednej szkoły w Anglii, w której zorganizowano wymianę i chociaż z początku nie byli zainteresowani, to po dowiedzeniu się dokąd by trafili przyłączyli się do programu.

- Więc mieszkacie tu we trójkę.- zielonowłosy wskazał na  Annę, Yoh i Horokeu.

- Taak. Wcześniej był tu jeszcze Hao. – odpowiedział Usui, co zwróciło uwagę zagranicznych gości.

- Tu? Masz na myśli mieszkał z wami?

- Nawet do szkoły chodził.- westchnął niebieskowłosy na wspomnienie tych kilku ciężkich miesięcy. 

Każdy na chwilę się zamyślił ze względu na słowa Horo Horo, natomiast Anna wraz z Yoh wymienili spojrzenia spodziewając się zaraz głównego pytania, jednak i tym razem ich przyjaciel z północy postanowił wyprzedzić rozwój wydarzeń.- Ale potem pojawił się problem z demonem i od początku roku go nie widzieliśmy.

- Myślę, że macie nam więcej do opowiedzenia niż my.- oznajmił Lyserg patrząc wprost na szatyna.

- Następnym razem.- oznajmiła Jeanne wyczuwając lekkie podenerwowanie u Kyoyamy.- Marco będzie się niepokoił.

Ren jak zwykle zaproponował transport co bardzo przypadło do gustu srebrnowłosej, więc nie zwlekając zbyt długo pożegnali się z przyjaciółmi i wsiedli do auta. Manta wraz z Yoh zostali oddelegowani do przygotowania obiadu. Poniekąd Horokeu miał szczęście, gdyż nikt nie przepadał za jego potrawami, więc najrzadziej był wpuszczany do kuchni również ze względu na jego upodobania do podjadania.


Długowłosy szedł przez korytarz po raz drugi tego dnia. Odkąd wrócił do Patch był na bieżąco ze stanem zdrowia uratowanej kobiety, która jedynie co robiła to spała. Szereg badań wykazał iż wszystko jest w normie, a śpiączka może być wynikiem przeżytych wydarzeń i lekarze zarówno Ci zwykli jak i bardziej niekonwencjonalni byli bezradni. Pozostawało czekać, jednak cierpliwość długowłosego była na wykończeniu ze względu na spustoszenie jakie siał demon. Kilkukrotnie zdążył się z nim skonfrontować, lecz żadna regułka, mantra, zaklęcie nie działało. I jedyną nadzieją była ta śpiąca królewna, jak zwał ją nazywać. Jednak miał już dość czekania na nieistniejącego księcia, który by ją wybudził z tego stanu i sam postanowił zając się tą sprawą. Dotąd udało się pielęgniarkom przekonać go do czekania, powtarzały że gwałtowne wybudzenie nigdy nie przynosi dobrych skutków, lecz sprawa była co raz bardziej nagląca. Demon zaczął sobie z nim pogrywać i zaczął się znęcać na jego podopiecznych. Pierwszą ofiarą padła Kanna, która leżała teraz kilka łóżek dalej w towarzystwie swoich przyjaciółek, którym również się oberwało. Jednak szczytem było zaatakowanie Opacho. Jako ta z reishi odczuła to mocniej niż ktokolwiek inny, stąd też jego determinacja w ujarzmieniu potwora. Kilka godzin wcześniej wrócił z wyczerpaną murzynką na rękach i czynnie uczestniczył w opatrywaniu jej ran jednocześnie mówiąc do niej kojącym głosem, starając się uspokoić zestresowaną dziewczynkę.

Stanął nad łóżkiem śpiącej kobiety, była blada i wychudzona, a platynowe włosy straciły swój blask. Wiedział, że to co zamierzał zrobić było ryzykowne, ale nie pozostało mu już nic innego. Duża dawka foryoku powinna zadziałaś jak defibrylator, musiał precyzyjnie odmierzyć jego ilość inaczej mógł ją przeciążyć.

Dawka była niemalże widoczna, prawie jak pocisk z pistoletu z tą różnicą że miała bladoniebieski odcień i wyglądała jak smuga mgły.

Zaczerpnęła tak gwałtowny oddech, jakby właśnie się topiła. Kolejne były już płytkie i ewidentnie spowodowane jej dezorientacją. Hao uśmiechnął się do siebie czekając aż kobieta dojdzie do siebie co potrwało kilka minut, w między czasie pojawiła się pielęgniarka z plemienia Patch, która zajmowała się nią przez ostatnie miesiące. W końcu po kilku badaniach i dwóch wypitych szklankach wody Hao został do niej dopuszczony.

- Pamiętasz jak się nazywasz?- zadał pierwsza najłatwiejsze pytanie.

- Josefine Niumbrich.- odparła z akcentem, który zdążył już usłyszeć u Kanny.

- Co pamiętasz jako ostatnie?

- To chyba nie jest pytanie jakie interesuje Króla Szamanów. – spojrzała na niego przekornie, lecz jej postawa mówiła że szanuje osobę jaka znajdowała się przed nią.- Walczyłam z nim długo, lecz udało mu się mnie opętać.

- Jak?

- Byłam zmęczona kolejną nocą spędzoną na wypędzaniu demonów, które on stworzył. Po prostu zasnęłam, a kiedy się obudziłam czułam go już w sobie. Tu.- wskazała na głowę. – Myślę, że wiesz jak to działa z demonami wyższej kasty. Otwarta rana, ich energia w Tobie i powoli tracisz siebie.

- Nadal go czujesz?- zapytał lekko zaniepokojony. Pokręciła głową zaprzeczając.

- I tak wiem jak się go pozbyć z Ziemi. – uprzedziła go, po czym wzięła głęboki wdech i zaczęła tłumaczyć.- Zapewne zdążyłeś już spróbować wszelkich możliwych mantr na wypędzanie, ale żadna nie zadziałała. Normalnie demony mają materialną postać, ale on jest jak dym, dlatego też musisz go złapać wtedy kiedy to się zmieni. Potem używasz najprostszego zaklęcia.

- Zmieni czyli kiedy kogoś opęta?

- Nie byle kogo.

Hao słuchał jej z uwagą, chociaż było to dla niego coś czego nie robił od wielu lat. Nie zdarzało się za często by ktoś mu coś tłumaczył, szczególnie związanego z demonami, był przekonany że jako Wielki Onmyouji wie o nich może nie wszystko, ale wystarczająco wiele. Mimo to starał się zachować odpowiednio i dokończyć słuchania jej wywodu. Jednak z każdą nową informacją świtała mu w głowie myśl, którą bał się wypowiedzieć na głos.

- To musi być ktoś naznaczony demoniczną energią.

- Masz pojęcie jak wiele osób…

- Oczywiście. – przerwała mu przewracając jednocześnie oczami.- Jednak zawęża to krąg podejrzanych. I z tego co widzę masz już kogoś na myśli.- skomentowała jego minę. Owszem miał kilkadziesiąt osób, które miały styczność z demonem.

- Więc dopóki nikogo nie opęta nic się nie da zrobić. – oznajmił i już miał wstawać, lecz ujrzał wahanie na twarzy kobiety.

- Możesz spróbować zmusić go do opętania.

Wstał, taka ilość informacji mu wystarczyła, wiedział dokładnie co musi zrobić. Rzucił jeszcze przelotne spojrzenie na łóżko, na którym spała Opacho, po czym zniknął za drzwiami pomieszczenia.
Minęło kilka dni i ekscytacja nowymi uczniami nieco zblakła. Lyserg za żadne skarby nie pozwalał na zbytnie zbliżenie się do Jeannie kogokolwiek płci przeciwnej. Wiedział, że Marco dostałby zawału na wieść o jakiekolwiek randce, nawet jeśli użyłby słów ‘spotkanie po szkole’. Oczywiście przez to sam stał się głównym podejrzanym wśród kolegów, jednak na jakiekolwiek zaczepki reagował żartem. Jeannie widząc to jak bardzo jej wierny przyjaciel poświęca się dla niej miała wyrzuty sumienia. Próbowała nawet z nim o tym porozmawiać, lecz Diethel kiwał tylko głową, że w cale mu to nie przeszkadza i że dzięki temu czuje się przydatny. Kwestia Hao pozostawała nadal nie ruszona, chociaż Iron Maiden użyła swoich umiejętności by dowiedzieć się więcej o obowiązkach Króla Szamanów, stąd też zagadnienie demona była jej znane.

Nadeszła przez wielu upragniona sobota, święto Hanami. Mnóstwo rodzin, zakochanych, przyjaciół siedziało w parkach podziwiając przepiękne kwiaty wiśni. Cudowny zapach unosił się w powietrzu, a słońce mile grzało. Wymarzony dzień na piknik. Umówili się wszyscy w parku Ueno. Jun wraz z Ren`em zajęli miejsca i czekali teraz na resztę przyjaciół. Gdy na horyzoncie pojawiła się wyczekiwana przez nich czwórka, panna Tao pomachała do nich by wiedzieli gdzie iść. Po chwili dołączyli do nich również Lyserg wraz z Jeanne.
- Nie rozumiem po co my tu w ogóle jesteśmy.- narzekał Ren.- kwitną sobie kwiatki…- prychnął i pokręcił głową. Przecież mógł teraz robić tyle innych rzeczy, ciekawszych niż siedzenie i patrzenie na tyle różowych kwiatków. Jun przygotowała, przepyszne przekąski oraz zabrała ze sobą zapas zielonej herbaty i oczywiście mleko dla swojego brata.
- Aah… jak miło. Nie narzekaj tak!- zielonowłosa wyglądała na bardzo zrelaksowaną. W istocie było bardzo przyjemnie, słońce delikatnie grzało, a kwiaty pachniały cudownie. Nawet Anna wydawała się dostrzegać uroki przyrody. Zapowiadało się na miłe popołudnie…
- Yooh!!!
Jednak nie.
Ujrzała Roxane. Długie czekoladowe włosy spadały kaskadami na jej ramiona, miała na sobie czarną obcisłą koszule, z dużym dekoltem oraz czarną spódniczkę w białe groszki, do tego buty na koturnie i okulary przeciwsłoneczne. Wyglądała jak wyjęta z rozbiegu dla modelek. Blondynka zdawała sobie sprawę ze swojej urody, lecz wiedziała również że Barthez potrafi wykorzystać swoje atuty. Umiała wyeksponować swoje walory tak by były jednocześnie widoczne i zakryte. Była najzwyczajniej w  świecie sexy. Zachowywała się niczym diwa. Obok Roxane, szła równie pewnym krokiem jej młodsza siostra. Równie wystrojona, lecz najwyraźniej bardziej postawiła na wygodę, patrząc na idealnie dopasowane jeansy i jasnoróżową bluzkę z dekoltem w kształcie serca.
- Ohayo!- dziewczyny powiedziały jednocześnie do znajomych. Błysk w oku Jun świadczył o tym, że maszyna blokująca intrygę właśnie ruszyła.
- Nie macie nic przeciwko, żebyśmy się przysiadły prawda?- zapytała ze słodkim uśmiechem starsza z sióstr. Oczywiście Yoh nie domyślał się dlaczego szatynka chce usiąść koło niego, dlatego też nie widział przeszkód. Odmienne zdanie natomiast miała Anna, która ciskała teraz gromami w swojego narzeczonego oraz Francuzkę. Jun za to korzystając z okazji poklepała miejsce między nią a Ren`em nakazując tym samym by Nicole usiadła koło niej. Przez chwilę stała nieco zagubiona, lecz zaraz ponownie na jej twarzy pokazał się piękny uśmiech. Podeszła do Doshi z wyciągniętą ręką i przedstawiła się.
- Ohayo.- zagadnęła do Ren`a, na co on oczywiście prychnął. Nie dość że musiał oglądać jakieś głupie kwiatki to na dodatek miał się zadawać z jakimiś dziewczynkami? O nie… tego już za wiele! Jednak Nicole nie lubiła być ignorowana, szczególnie przez płeć męską, co z kolei spodobało się Annie.
- Ren! Nie bądź taki!- pouczyła go panna Tao, po czym wszelkimi sposobami próbowała nawiązać rozmowę między swoim bratem, a przyszłą szwagierką jak zwykła mawiać w myślach. Widziała starania Nicole, lecz brak reakcji u złotookiego zaczął wprawiać ją w szał. Na szczęście Jeannie widząc jak blisko od wybuchu jest Doshi podsunęła jej pod nos Bavarois, tradycyjne ciasto francuskie, co z kolei zwróciło uwagę sióstr Barthez. Zaraz potem nawiązała się rozmowa na temat Francji między trzema dziewczynami, które wkrótce przeszły na swój ojczysty język.

- Podoba mi się.- oznajmiła Anna, po czym zwróciła się bezpośrednio do narzeczonego.- Chcę żebyś się go nauczył.


- Co? Ale Anna! Po co?


- Bez dyskusji.- upomniała go.


- Przecież i tak nie będziesz rozumieć co do Ciebie mówię.- nie dało się ukryć, że miał rację mimo to medium uparcie obstawała przy swoim. Niestety Roxane usłyszała ich rozmowę i oczywiście zaproponowała że zajmie się nauką szatyna zapewniając że nie stanowi to dla niej żadnego problemu, najlepiej zaczynając od razu. Tym sposobem cała uwaga Yoh skupiła się na Barthez, co było wyraźnie nie w smak Annie, szczególnie że niemal sama popchała go w jej ramiona. I to dosłownie, szatynka niemalże pod byle pretekstem dotykała chłopaka, to kładka rękę na jego udzie, to przyjaźnie trzepnęła w ramie, czy poczochrała go po włosach. Niestety chłopak nie uważał tego za niestosowne, co stanowiło iskrę do zapłonu. Nieświadomie Yoh wywołał wojnę ze swoją narzeczoną.


Spotkanie trwało jeszcze półtorej godziny podczas której każdy starał się zignorować ten flirt, który rozgrywał się na ich oczach i udawał że zajmuje się czymś innym, lecz nie dało się ukryć, że głosy Yoh i Roxane były dominujące. Co jakiś czas Jun wraz z Jeannie próbowały zagadać Annę by odwrócić jej uwagę od tej sytuacji, nawet Horokeu zaryzykował i wtrącił się do tej pseudo lekcji francuskiego, lecz szybko zaprzestał łamania sobie języka. Manta jako pierwszy zwrócił uwagę na czas oznajmiając, że musi już iść na dodatkowe lekcje, co każdy uznał za znak, że lepiej zakończyć spotkanie. W momencie gdy wszyscy zaczęli wstawać o nogi Anny zaczął ocierać się kot, co było dość nadzwyczajne ze względu na to że normalnie wszelkie zwierzęta nie przepadały za medium. Jednak ten nie przejął się złowrogą miną dziewczyny i dopiero gdy ruszyła stopą spłoszył się uprzednio spoglądając na nią i mogłaby przysiąc że jego pyszczek wykrzywił się w uśmiech tak podobny do tego, który widywała u długowłosego szamana. Zerknęła na innych sprawdzając, czy tylko ona była świadkiem tego zdarzenia, lecz każdy był zajęty żegnaniem się z przyjaciółmi. Itako oznajmiła, że musi jeszcze coś załatwić i szybkim krokiem ulotniła się z parku.


Było po 22, gdy weszła do domu. Zapaliła światło by móc cokolwiek zobaczyć w ciemnościach. Była przemarznięta, ubieranie się tak cienko nie było dobrym pomysłem, więc zrobiła sobie herbatę, która w momencie ją rozgrzała. Poczuła jego wzrok na sobie.


- Jesteś zła?- zapytał w końcu. Przytaknęła tylko, po czym bez słowa wyminęła szatyna i poszła na górę do swojego pokoju. Szaman jej jeszcze takiej nie widział. Owszem musiała być zła, dziwne by było gdyby nie była, ale w jej zachowaniu było coś jeszcze… jakby smutek, ale jednocześnie strach. Nie widział jej nigdy przerażonej, ale coś mu podpowiadało, że Anna czegoś się wystraszyła.


Gdy tylko weszła do pokoju postanowiła wystawić jego futon na korytarz, który gościł tutaj przez ostatnie tygodnie. Słowa, które usłyszała dzisiejszego popołudnia nieco ją sparaliżowały. Miała inne plany, lecz przed sklepem złapała ją Jeannie proponując kawę. Wybrały stolik pod oknem, zakupy odłożyła na bok wraz z torebką i zanim zdążyła wziąć do ręki menu usłyszała męski głos.


- Dwie najsilniejsze kobiety wybrały się na ploteczki. Jak miło.- przysiadł się koło blondynki.


- Witaj Hao.- odpowiedziała Jeannie.
***
Z tego co czytałam to wszyscy spodziewali się Choco a nie Jeanne, jednak puki co trzeba będzie się obejść bez jego błyskotliwych dowcipów, nie miejcie mi tego za złe... Po prostu Iron Maiden odegra istotną rolę, tyle wam zdradzę :)
Bardzo wam dziękuje za taką ilość komentarzy i to samych pozytywnych, w szczególności dziękuje i jednocześnie gratuluje Spokoyoh za nadrobienie zaległości ;) Czytanie Twoich komentarzy sprawiło że siedziałam na ławce i szczerzyłam się jak głupia do telefonu je czytając ;)
Pozdrawiam ;*

czwartek, 1 czerwca 2017

21. Druga runda.



Ferie wiosenne minęły w mgnieniu oka. Z każdym dniem ubywało śniegu i wiosna zagościła już na dobre. Zbliżało się święto Sakury, a co za tym idzie- początek roku szkolnego. Blondynka siedziała spokojnie, popijając herbatę i nie przejmując się biegającym po całym domu Yoh, który na domiar złego co chwila krzyczał.
- Anna widziałaś moje spodnie? A nie już mam! Gdzie jest ta koszula?!
Dopóki szatyn jedynie biegał i skakał dziewczyna jedynie zerkała na niego, jedynak gdy widząc, że zamierza jednocześnie myć zęby, prasować i się ubierać zlitowała się nad biednym narzeczonym.
- Idź się umyj, ja to wyprasuje. – Itako już brała do ręki żelazko, lecz akurat do domu wszedł Manta i wręczyła mu ów urządzenie.
Rozpoczęcie roku odbywało się na auli. Punkt 9 dyrektor szkoły wszedł na scenę i po odpowiednim ustawieniu mikrofonu rozpoczął swoją przemowę. Uczniowie stali i wysłuchiwali co ma im mężczyzna do przekazania. Część z nich miała wrażenie, że co roku jest to samo, jednak delikatnie zmienione. Po 20 minutach rozeszli się do sal. Kasumi od razu złapała Annę, by przywitać się ze swoją przyjaciółką.
- Jak minął pobyt w Izumo?
- Dobrze. – odparła blondynka z delikatnym uśmiechem.
- Ja nic nie robiłam.- przyznała szczerze Hashimoto.- Leżałam i odpoczywałam.
- Yoooh!- usłyszeli słodki głosik. Już po chwili szatynka stała uczepiona ramienia szamana i świergotała wesoło. Anna właśnie miała podejść i zrobić z tym porządek, gdy wyprzedziła ją inna dziewczyna.
- Roxi, czy to jest ten Yoh, o którym tyle mówiłaś?
- Tak Nicole. Yoh poznaj moją młodszą siostrę.- szatyn nieco speszony chciał pomachać młodszej wersji Roxane, lecz ona również zdążyła uczepić się jego ramienia. Umi desperacko starała się uspokoić Annę, lecz jej próby spełzły na niczym, więc dołączyła do stojących z boku Oyamady i Tanaki by w spokoju przeczekać burze. Zaraz do nich dołączyli Ren wraz z Horokeu zaciekawieni takim obrotem spraw.
Blondynka o dziwo wzięła kilka głębszych wdechów i nie zaczęła się wydzierać po siostrach Barthez. Usiadła w ławce za Yoh i jedynie obserwowała rozwój sytuacji, mając w głowie opowieść Keiko.
Z rozmyślań wytrącił ją głos wychowawczyni, która właśnie weszła do klasy. Przywitała się serdecznie z uczniami i od razu przeszła do ważniejszych spraw, dzięki czemu po godzinie były już ustalone dyżury ze sprzątaniem, kilka propozycji do wycieczki szkolnej, jak i do festiwalu przed rozpoczęciem wakacji oraz kwestia samorządu klasowego. Nikt nie kwapił się wybrać kogoś innego poza Ren`em, nie tylko dlatego że byli delikatnie zastraszeni jego Guan Dao, ale jednocześnie poznali się na nim na tyle dobrze, żeby wiedzieć iż nikt bardziej nie pasuje na to stanowisko. Dodatkowo Miyamoto-sensei ogłosiła, że czeka ich pewna niespodzianka, o której dowiedzą się za kilka dni. Po zakończeniu cała grupka stała przed budynkiem opowiadając o swoich feriach. Wkrótce dołączyła do nich Nicole, z zamiarem wtrącenia się do dyskusji i zwrócenia trochę uwagi na siebie, lecz na widok złotookiego zaniemówiła. Roxane urwała w połowie zdania i wpatrywała się w swoją siostrę z nieukrytym zdziwieniem, lecz zaraz potem wróciła do opowieści starając się odwrócić uwagę od głupio wyglądającej młodszej wersji jej samej. Kasumi zanotowała to wydarzenia dokładnie analizując zachowanie tej dwójki, licząc na mały prezent od Jun jeśli jej o tym opowie. W końcu Ren nie wytrzymał i jak zwykle uprzejmie zwrócił uwagę szatynki by przestała się na niego gapić, ta z kolei się zarumieniła i wyszeptała ciche przeprosiny. Horokeu i Yoh spojrzeli na siebie, a na ich ustach wykwitły przebiegłe uśmiechy.
- O co wam chodzi?- zapytał Ren co raz bardziej zainteresowany.
- Myślę, że powinniśmy odwiedzić Jun~nee-san.- wyjaśnił Usui.
- Co? Niby po co?- Tao był już kompletnie zbity z tropu.
- Nie ma mowy! Pierwsza na to wpadłam!!!- do walki rzuciła się Kasumi.
- Ale ja pierwszy zaklepałem!
- Potrzebuje jej pomocy, więc to JA idę!
- Ja też potrzebuję!
Gdy tamta dwójka się kłóciła reszta stała i spoglądała to na jednego to na drugiego, nie wiedząc czy przerwać to przedstawienie. Roxane i Nicole już kompletnie nie wiedziały o co chodzi w porównaniu z resztą. W końcu najszybciej znudziła się Anna, która oznajmiła że idzie do domu, oczywiście z sytuacji skorzystał Tanaka, który za nic nie chciał się odczepić od blondynki i obiecał ją odprowadzić pod same drzwi pokoju. Wkrótce za nimi poszli również Yoh i Manta, który koniecznie chciał przetestować nową grę. Siostry Barthez licząc, że dowiedzą się czegoś więcej zostały i nadal przypatrywały się kłótni kolegów z klasy z kolei Ren starał się powoli wycofać niezauważony, lecz gdy tylko wykonał ruch wszyscy na niego spojrzeli.
- Idziemy do Ciebie!- oznajmili jednocześnie Umi i Horo Horo. Oczywiście Tao protestował i wymyślał milion wymówek kończąc na groźbach, lecz na nic się to zdało gdyż owa dwójka wiedziała, gdzie mieszka. Jednak Ren się nie poddał i postanowił zgubić ich w tłumie, klucząc tylko sobie znanymi uliczkami, co niestety nie wyszło mu najlepiej gdyż kiedy dotarł pod wieżowiec Umi i Horokeu czekali już na niego. Niestety jako że nie mieli umówionego spotkania, bodygourd nie chciał ich wpuścić do środka, co dało nową nadzieje dla Ren`a, że może ich tu zostawić, a nawet zakazać wstępu. Niestety cały jego plan legł w gruzach gdy usłyszeli głos panienki Tao.
- A co wy tu robicie?- zapytała się ze szczerym uśmiechem jak to miała w zwyczaju.
- Interesy.- nie takiej odpowiedzi spodziewała się usłyszeć i to z usta obojga.
Wprowadziła ich do środka i już po kilku minutach siedzieli w salonie popijając świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy.
- Jakie interesy?- zapytała w końcu Jun. Pierwsza do odpowiedzi wyrwała się Umi, korzystając z tego że jej kolega właśnie połykał napój.
- Ren ma dziewczynę.- oznajmiła, wiele mijając się z prawdą, jednak skutek był odpowiedni. Wręcz widziała jak zielonowłosej uszy się za trzęsły na te słowa.
- Nie mam!- oczywiście zaprzeczenie padło ze strony złotookiego, lecz nikt się tym nie przejął.
- Kto to?- Jun w momencie wyciągnęła nie wiadomo skąd notesik i wyczekiwała na podstawowe informacje. Umi niczym z karabinu podawała wszystko na temat Nicole, co niestety tylko wiązało się z wyglądem, gdyż dopiero dzisiaj zdążyła ją poznać.
- I najlepsze na koniec… Nazywa się Barthez.- oznajmiła dumna z siebie.
- Barthez?- powtórzyła Jun próbując sobie przypomnieć skąd kojarzy to nazwisko.- Ren czy my czasem z nimi nie współpracujemy? Louis Bathez!- krzyknęła uświadamiając sobie kto to dokładnie jest.
- To jej tata.- dodała Umi kiwając głową, na znak że Jun zgadła. Jako że Usui poczuł się pominięty dodał swoje trzy gorsze:
- Chodzimy z jej siostrą do klasy.
Następną rzeczą jaką wiedział Ren było to że Jun zasypała go milionem pytań i pretensji odnośnie jego ‘dziewczyny’, nakręcała się co raz bardziej wymyślając niestworzone scenariusze niemalże wybuchając płaczem, bo jej młodszy brat nie poprosił ją o radę. Umi nie wiedziała kogo jest jej bardziej żal Ren`a, którego zapędziła w kozi róg, czy Jun bo musiała jej jeszcze wyjawić że Nicole dopiero będzie jego dziewczyną jak się postarają.
- Jun~nee-san…- zaczęła nie śmiało, co nie zwróciło jej uwagi.- Tao-san!- krzyknęła po raz kolejny, co dopiero poskutkowało.- Tak właściwie to… noo…- zmieszała się.- To przesadziłam troszkę…
- W jakim sensie?
- Nicole nie jest dziewczyną Ren`a… Ale gdybyś widziała jak na niego patrzyła! W dodatku wasze firmy współpracują, no a Ren odezwał się do niej a nie zignorował jak wszystkie inne dziewczyny!- wytłumaczyła się szybko. Tao odetchnął z ulgą, ciesząc się że Umi posiada coś takiego jak sumienie i wyjaśniła jego siostrze jak sytuacja naprawdę wygląda. Niestety nie mógł tego samego powiedzieć o swoim przyjacielu.
- Pomożemy Ci ich zeswatać, ale również potrzebujemy pomocy.- Usui poczuł się jak biznesmen proponujący ofertę wartą górę pieniędzy.
W tym momencie Ren nie wytrzymał i nie przejmując się konsekwencjami zaatakował niebieskowłosego. Tradycyjna gonitwa, do której każdy zdążył się już przyzwyczaić nie zrobiła na dziewczynach żadnego wrażenia, a gdy zniknęli im z oczu w jednym z pokoi, mogły spokojnie obmyślić plan.
- Wspominałaś, że potrzebujesz pomocy.- powiedziała panna Tao, gdy poszczególne etapy były już ustalone.
- Tak. Jest ktoś na kim mi zależy…
Jun wysłuchała całej historii uświadamiając sobie jak bardzo Kasumi analizuje wszystko co jest związane z uczuciami, prawie tak jakby rozwiązywała jakiś problem matematyczny. Oczywiście obiecała jej pomóc, początkowo dając kilka rad co może zmienić w swoim zachowaniu by dać do zrozumienia tej osobie co się dzieje.
- Umi-chan…- zagadnęła gdy brunetka już się zbierała do wyjścia.- Pamiętaj, że nie zawsze układa się po naszej myśli.- dodała jeszcze, na co dziewczyna tylko przytaknęła.
Droga do domu dla Anny była niezmiernie męcząca, ze względu na trajkotanie Daisuke, co doprowadziło do tego, że zaczęła się zastanawiać czy lepiej będzie użyć prawego czy lewego sierpowego. Jak zwykle przed wybuchem agresji uratował ją jej narzeczony, który wraz z Mantą dogonili ową dwójkę, zupełnie niszcząc przy tym plany Tanaki. Yoh rzucił temat drużyny Kendo i nowych nabytków z pierwszych klas, co skutecznie podziałało na męską część, dzięki czemu blondynka mogła niepostrzeżenie zniknąć z pola rażenia jej adoratora. Zaszyła się w kuchni, przygotowując i po części odgrzewając obiad, jak zwykle w 100% zdrowy i dietetyczny. Trening Yoh został ograniczony do 3 razy w tygodniu, ze względu na zajęcia kendo, na których trener również wyciskał z nich 7 poty, za nic nie chcąc oddawać tytułu mistrza. A turniej się zbliżał wielkimi krokami, w końcu do końca czerwca zostały tylko 3 miesiące. Sporządził nawet dla swoich najlepszych zawodników indywidualny plan ćwiczeń, by wzmocnić ich atuty i zniwelować słabe punkty, co dla szamanów nie było w zasadzie niczym nowym. Zupełnym przypadkiem karteczka z rozpiską treningu Yoh wpadła w ręce Anny, choć chłopak starał się ją naprawdę dobrze ukryć, co zaowocowało kilkoma poprawkami. Poza tym pozostawała kwestia treningu z Amidamaru. Skoro Hao potrafił to ty też, jesteście bliźniakami.- to był jej główny argument podczas katowania go ćwiczeniami związanymi z nowymi technikami, które z resztą były bardzo wymyślne i niejednokrotnie skomplikowane.
Ona sama natomiast również miała pełne ręce roboty, gdyż tak jak zaplanowała, stanowisko przewodniczącej szkoły przypadło właśnie jej. Dlatego niejednokrotnie zdarzało się, że wychodziła ze szkoły ostatnia. Jednak to zaszczytne miejsce miało również swoje plusy jak np. to że wiedziała wszystko zanim informacja została podana do obiegu wśród uczniów.
- Ufam, że zaopiekujesz się nimi.- powiedział dyrektor po spotkaniu informacyjnym z samorządem, patrząc na Annę.
- Oczywiście.- odparła, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmieszek, gdy patrzyła na zdjęcia dwójki nowych uczniów.
Miyamoto-sensei nie potrafiła opanować swoich uczniów gdy nadeszła godzina wychowawcza, więc do akcji wkroczył Ren, który stał przy biurku obok nauczycielki. Anna została przez nią wysłana na dziedziniec by przyprowadziła ową niespodziankę.
- Będziemy mieć dwójkę uczniów z wymiany międzynarodowej. – oznajmiła uradowana, że to właśnie do jej klasy przydzielono nowych studentów. Dodała jeszcze kilka zdań na temat samego programu wymiany, lecz oczywiście nikt jej nie słuchał. Każdego bardziej interesowało, kto to będzie, jak będą wyglądać, chłopak czy dziewczyna. W ciągu tych kilku minut zdążyły się pojawić takie plotki i domysły, że biedna Miyamoto zwątpiła w swoich uczniów, to wszystko brzmiało co najmniej tak jakby uczniowie z zagranicy stanowili cywilizacje pozaziemską.
Pierwszy w ławce drgnął Ren, zaraz za nim obruszył się Yoh, do Horokeu dotarło nieco później jak tylko odlepił swój wzrok od Usagi siedzącej trzy ławki dalej. Manta dopiero zobaczył, że coś jest nie tak jak usłyszał chichot swojego najlepszego przyjaciela. Wówczas drzwi do klasy się otwarły i trójka uczniów z Anną na czele wkroczyła na podest pod tablicą.

- Nie wierze…