sobota, 7 kwietnia 2018

36. Druga osobowość.



Kasumi spoglądając w lustro nie wyglądała na uradowana randką. W sumie nie powinna nawet tak nazywać tego spotkania, w końcu chodziło tylko o to by się zrekompensować. Na szczęście nie musiała się martwić o strój, gdyż szli od razu po szkole, natomiast to co potrzebowała to była kosmetyczka. Jak na złość włosy się dziwnie układały, były jednocześnie przyklapnięte i sterczące, buzia jakby opuchnięta i cera taka dziwnie szara.

W szkole nieco humor poprawiły jej dziewczyny, które ekscytowały się spotkaniem ze starszym chłopakiem bardziej niż ona. Lekcje mijały jej wolno lecz w końcu nadszedł ten upragniony czas. Roxanne wraz z Usagi postanowiły pomóc swojej koleżance w podreperowaniu jej wyglądu. Jak się okazało Francuzka nosi dużą torbę nie tylko ze względu na książki. Po kolei wyjmowała różne przybory i już po 15 minutach stała przed nimi piękniejsza wersja brunetki.

- Chyba wpadnę do ciebie na kurs szybkiego makijażu! Wyglądasz ekstra Kasumi-chan! Niby nic, a jednak coś.- Usagi była oczarowana zarówno wyglądem Hashimoto jak i umiejętnościami szatynki. Odprowadziły ją do szatni gdzie czekał już chłopak.

Na początku czuli się skrępowani, szczególnie Kasumi która pluła sobie w brodę że wpadła na ten idiotyczny pomysł. Mogła kupić coś po prostu chłopakowi, a nawet może wystarczyłoby poprzepraszać go i sprawa byłaby z głowy. Mimo że starała się być miła nie potrafiła odgonić od siebie czarnych myśli. Gdy w końcu dotarli do centrum dzielnicy i pojedyncze knajpki wabiły ich zapachami pojawił się problem – co wybrać. W dodatku oboje byli tak nieziemsko uprzejmi, że nic tylko na zmianę dało się słyszeć „Ależ nie, ty wybieraj w końcu ty byłeś poszkodowany”, „Daj spokój, przecież nic mi nie jest, a skoro ty zapraszasz, to ty wybieraj”, lecz wówczas oboje przystanęli i wzięli głęboki oddech, chcąc wchłonąć jak najwięcej tego cudownego zapachu.

- Naleśniki…- powiedzieli oboje rozmarzeni i stało się jasne na co mają oboje ochotę. Duży wybór sprawił że przeglądanie menu zajęło im trochę dłużej niż powinno, lecz oboje jednak skusili się na słodkie wersje. Rozmowa puki co toczyła się w obrębie kuchni i ich umiejętności, potem o szkole i nauczycielach. Jednak puste talerze wskazywały na to, że należało by już zakończyć spotkanie.

Jak na gentlemana przystało odprowadził ją może nie pod same drzwi domu, lecz kolejki podmiejskiej. Gdy tak czekali na przystanku dziewczyna zaczynała się niepokoić. Miło spędzili razem czas i głupio było jej wyjść z inicjatywą ponownego spotkania, nie wymienili się numerami telefonów, ale w końcu chodzili do tej samej szkoły.

- O to chyba mój.- powiedziała widząc z daleka wagony.- Jeszcze raz przepraszam.

- Przestań to był zwykły wypadek i nic poważnego się nie stało. Ciekawe co byś wymyśliła gdybym miał złamaną nogę.- zażartował na co i dziewczyna się uśmiechnęła.- Do następnego razu Kasumi-chan.- powiedział jeszcze zanim dziewczyna wsiadła do przedziału. Pomachała mu przez okno po czym ruszyła do domu z ogromnym zawirowaniem w sercu jak i w głowie.

Gdy tylko weszła do pokoju ze zdziwieniem odkryła, że okno u jej przyjaciela nie jest zasłonięte, a on sam wygląda jak ojciec który czeka na powrót córki z randki. Jednak na jej widok mina od razu mu się zmieniła na uradowaną i już po chwili wpakował się do jej pokoju. Był naprawdę szczęśliwy, gdy dowiedział że Kasumi ma randkę. Cały czas miał w telefonie filmik, na którym wyznaje miłość i nie umknęło mu również jej zachowanie, lecz chyba dała sobie z nim spokój skoro umówiła się z kimś innym.

Przez chwilę było tak jak dawniej, jakby żadne bariery między nimi nie powstały. Siedzieli obok siebie, rozmawiali, śmiali się, mama Kasumi przyniosła im kolację, lecz wówczas Daisuke zszedł na temat, który nie pasował dziewczynie. Starała się zachować pozory, nie chcąc pokazać jak bardzo plany blondyna ją ranią.

Anna… Nienawidziła siebie za to co odczuwała do koleżanki. Wiedziała że nie może jej za nic obwiniać, ale niechęć rosła w niej i już nie wiedziała co ma robić by pozbyć się tego okropnego uczucia. Żałowała że zaprzyjaźniła się z nią, może wówczas i Tanaka nie znał by tak dobrze Kyoyamy. Wiedziała że jej rozmyślanie jest pokrętne, bo właściwie gdyby nie to że jej serce nagle stwierdziło bić szybciej dla blondyna nie miała by żadnych pretensji.

- Zaproszę ją na imprezę świąteczną.- oznajmił pewny siebie. Lyserg i Jeannie zgłosili się wraz z innymi osobami z wymiany na zorganizowanie przyjęcia w auli szkolnej dla uczniów, w ramach podziękowania za ciepłe przyjęcie. – Już zadbam o to żeby ją złapać po jemiołą. Albo chociaż żeby się z nią umówić w święta.

Pierwszym odruchem Kasumi była oczywiście szczera odpowiedź, że to nie jest dobry pomysł, lecz obudziła się w niej ta zła strona, która przejęła nad nią kontrolę. Wiedziała że Kyoyama odmówi, ba! Może nawet dotkliwie da do zrozumienia jak głęboko w poważaniu go ma. I w tym momencie z całego serca życzyła swojemu przyjacielowi by cierpiał. Tak jak ona.

- Jestem pewna że Ci się uda! – oznajmiła aż nazbyt uradowana. – Myślę nawet że powinieneś zagonić ją pod tą jemiołę, dać jakiś prezent, najlepiej coś różowego… jakąś maskotkę? A potem ją pocałować, tylko nie przejmuj się jej protestami, wiesz jaka jest niby nie ale w głębi serca tak.

Tanaka przytakiwał jej i analizował co powinien zrobić krok po kroku, nie zauważając co też dziewczyna chce osiągnąć. Prawdę mówiąc już nie mogła się doczekać by zobaczyć tego spektakularnego plaskacza jaki wyląduje na twarzy blondyna.

- Naprawdę myślisz że mam szanse?- zapytał z nadzieją, a kolejny kolec został wbity w jej serce. Wzruszyła ramionami, a jej zawziętość trafił szlag. Teraz pozostał tylko smutek, wyprosiła chłopaka wykręcając się zmęczeniem, po czym skuliła się na łóżku dając upust emocjom.

Nazajutrz Kasumi wykręcając się gorączką i bólem głowy nie poszła do szkoły. Zdecydowanie pomogły jej w tym napuchnięte oczy, ale jej mama wiedziała co jest grane. Przytuliła swoją córkę i ucałowała ją w głowę szeptając że porozmawiają jak wróci z pracy. Ale brunetka nie chciała ani o tym rozmawiać ani myśleć. Po prostu wyłączyć swój mózg i serce i nic nie czuć.

- Jak to nie będzie dzisiaj Kasumi?- zapytała zaniepokojona Usagi bacznie lustrując Daisuke, który właśnie jej przekazał informację.- O nie! Mam nadzieje, że ten chłopak jej nic nie zrobił!

- Wyluzuj. Jej mama mi powiedziała że ma gorączkę, pewnie się za lekko wczoraj ubrała i przewiało ją.- blondyn machnął ręką, co miało uspokoić białowłosą. - Ale ten cały Ichiro o tym nie wie… - rozpoznała ten błysk w oku.

- Co proponujesz?- zapytała posyłając mu skonsternowaną minę. Już po chwili usiedli w ławce rozrysowując swoje pomysły na kartkach i nakręcając się wzajemnie jakby ta sprawa miała pomóc im wygrać duże pieniądze. Tym sposobem mieli cały plan ułożony wraz zapasowymi B i C jeszcze zanim zdążył przyjść nauczyciel.

Nagle do klasy wpadła cała 4 spóźnionych uczniów. Anna widząc że sensei jeszcze nie rozpoczął lekcji odetchnęła z ulgą i ruszyła, tym razem spokojnie, do swojej ławki. Za nią poczłapał rozespany Yoh wraz z uwieszonym na nim Horokeu a całość zamykał uśmiechnięty Hao.

- Nienawidzę tych bezczelnych babsztyli. Co one sobie myślą?!O nie… tak nie będzie! Popamiętają mnie, zniszczę je wszystkie po kolei.

- Co tam mruczysz droga Anno?- długowłosy zagaił widząc jak z sekundy na sekundę aura jego szwagierki przybiera niepokojących barw.

- To wszystko Twoja wina!

- Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał żebyś to przeze mnie była taka niewyspana…- westchnął teatralnie.- Ale cóż… wolałaś baraszkować wczoraj z Yoh, przez co nawet biedny BoroBoro się nie wyspał.

- Zabiję Cię!- warknęła w jego stronę i rzuciła się nie bacząc na nic.

- Anna!- krótkowłosy jakby się obudził i powstrzymał swoją ukochaną przed zabójstwem jego brata.

- Puść mnie Yoh! Zrobię z nim porządek! Ktoś go w końcu musi nauczyć manier!- wyrywała się chłopakowi, który podczas tej szarpaniny dostał łokciem w żebra, kolanem w udo i o mały włos a wydłubałaby mu oko paznokciami.

Wówczas do klasy wszedł bardzo żwawym krokiem nauczyciel, który wyglądał jakby poranki stanowiły najcudowniejszą porę dnia i coś takiego jak sen było rozrywką dla słabeuszy. Najwyraźniej 3 kawy stanowiły idealne zastępstwo dla wygodnego łóżka.

- Kyoyama! Asakura! Po obściskujecie się później. Drugi Asakura nie denerwuj koleżanki! Usui! Koniec ze spaniem! I pod tablicę, macie projekt do przedstawienia.– zarządził ledwo na nich spoglądając. Och tak… czuł jak kofeina wypełnia jego organizm, czuł że mógłby teraz nawet zrobić podwójne salto bez przeszkód, a wyprowadzenie wzoru na teorię względności to pikuś.

Cóż wyglądało na to że ten dzień nie zaczął się dobrze… właściwie sytuacja ciągnęła się od wieczora. Podczas kolacji Hao zerkając na kalendarz wypowiedział dosyć głośno 3 litery, które stworzyły zwykły, zupełnie niepozorny wyraz „ups” . Zerknęli na niego nie bardzo wiedząc jak mają rozumieć to słowo i kogo ono dotyczy, jednak widząc wredny uśmiech na jego twarzy, każdy się zaniepokoił własnym losem.

- Chyba o czymś zapomniałem… Hmm… tak na jutro było coś do zrobienia…- czerpał nieziemską radość z tego jak napięcie rosło wraz z ciśnieniem u zebranych.- Aha! Zgłosiłem waszą trójkę do prezentacji na geografii.

- CO?!

Muzyka dla jego uszu.

Tym sposobem nie chcąc dostać złej oceny za brak prezentacji musieli się zabrać do roboty, chociaż najpierw wypadałoby wyciągnąć z długowłosego temat, ale tym zajęła się Anna i zanim ktokolwiek zdołał ją powstrzymać Król Szamanów został pobity przez kobietę. Nie żeby ją jakoś specjalnie powstrzymywali, nawet chyba dało się usłyszeć coś jakby… „Z lewej! Dobrze!!! A teraz w brzuch!”
Na szczęście Anna nie dala się tak łatwo, w mgnieniu oka przywołała trójkę duchów geologów, którzy pomogli im w opisywaniu zagadnienia, niestety tematyka związana z skałami w Japonii była rozległa a wiedząc że sensei wymaga szczegółów mieli pełne ręce roboty. Było po 1 jak kładli się spać nawet nie myśląc o tym by przećwiczyć swoją część prezentacji. Stąd też zaspanie, a na domiar złego akurat dzisiaj kilka dziewczyn stwierdziło, że ten dzień należy do nich i uwiesiły się bliźniaków w szatni nie przejmując się godziną, niż zwykle, przez co ledwo mogli wyjść z szatni i jakimś cudem nie spóźnić się na lekcje.

Jednak oto stali pod tablicą referując poszczególne partie swojej pracy starając się przy tym nie ziewać i nie zasypiać na stojąco. Nawet udało im się zrobić na szybko kilka rysunków, niestety nie były one dokładne i sensei liczył na większą inwencję twórczą, poza tym nie rozumiał dlaczego nie wzięli ze sobą żadnych książek by pokazać klasie coś lepszego od tych bazgrołów. Machnął ręką na grupę co oznaczało że zaliczyli, ale był rozczarowany poziomem tego wystąpienia.

Na długiej przerwie do stolika niebieskowłosego podeszła Usagi by jak co dzień wręczyć mu jego śniadanie. Horo nie mając rano czasu na nic, siedział głodny już długi czas przez co był nieznośny. Białowłosa w końcu zrezygnowała również ze swojego obento widząc jaki apetyt ma jej chłopak, jednak jako że była również głodna wybrała się do sklepiku szkolnego. W kolejce na całe szczęście stał Hao, do którego szybko doskoczyła. Nie było to mądre posunięcie ze względu na pozostałe dziewczyny, które obecnie wpatrywały się w parę bardziej niż zirytowane. Na szczęście długowłosy pospieszył z wyjaśnieniami zapewniając, że nie jest zainteresowany Usagi.

- Przykro mi Hao-kun, fazę na długie włosy u facetów miałam jakieś 3 lata temu.- zażartowała gdy już wracali do klasy.

- Łamiesz mi serce.- odparł i posłał jej swój uśmieszek.

- W takim razie dobrze, że widzę kogoś kto ci go poskleja.- dodała i popchnęła w stronę Roxanne która akurat stała koło okna jedząc jabłko. Spojrzała na chłopaka nieco zdziwiona że sam do niej podszedł, ale zaraz potem uśmiechnęła się i zaczęła rozmowę.

Tymczasem Usagi zagadnęła Horokeu czy już mu lepiej i kiedy przytaknął przytuliła go tak jak mama przytula swoje dzieci i zaczęła się naigrywać jaki to on biedny, że go zmusili do nauki, że przecież nie po to się chodzi do szkoły, i jak oni mogli kazać mu taaak długo siedzieć na referatem i do tego jeszcze wygłaszać go przed całą klasą! Toż to skandal!

- Gdzie się podziała moja słodka Usagi?- zawył niebieskowłosy gdy w końcu uwolnił się z tego duszącego uścisku. Dziewczyna się zaśmiała po czym niespodziewanie pocałowała go w usta przy wszystkich, czym poniekąd go udobruchała, ale przede wszystkim zawstydziła. Aczkolwiek był jeszcze jeden plus tej sytuacji, a mianowicie Ren w końcu przestał się śmiać z tego jak pięknie Hao go wrobił. Wyglądało na to że tym razem szala zwycięstwa przechylała się na stronę Usui.

- I co, głupio Ci teraz? A ty gdzie masz swoją niby dziewczynę?- Tao cały poczerwieniał na twarzy i rzucił się na swojego przyjaciela z zamiarem starcia mu tego uśmieszku z twarzy. Białowsłosa westchnęła i w duchu po raz kolejny doszła do wniosku że choćby nie wiadomo co robiła zawsze będzie na drugim miejscu.

W dodatku miała wrażenie jakby coś sypało się w ich związku. Czas spędzali albo u niej albo u niego, nie pamiętała kiedy ostatnio wyszli na randkę. Ona była przepełniona chęcią życia, spróbowania wszystkiego na własnej skórze, zakosztowania każdej możliwości, z kolei Horo miał jakby już wyrobione zdanie na każdy temat, a jeśli jednak nie to pytanie „po co” lub „dlaczego” mają coś robić wywoływało u niej niechęć.

Najzwyczajniej w świecie Horo był dla niej domatorem a ją aż trzepało gdy po raz kolejny mieli się „uczyć razem”. To były miłe chwilę ale chciała po prostu czegoś więcej, miłości która będzie ją wręcz porażać.

- Więc co się właściwie stało?- zapytała Anny, która spokojnie jadła swoje drugie śniadanie łypiąc na każdego groźnym wzrokiem.

- Hao się stał.- warknęła.

- Nie wyspałaś się przez Hao-kun?- powiedziała zaczepnie podchwytując żart długowłosego. Po ostatnim wystąpieniu całej trójki, gdzie padły sławetne słowa Yoh jakoby sugerujące że to on zdobędzie Annę, każdy w klasie tylko czekał na potwierdzenie tej teorii. W tym Usagi, która postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i podpuścić albo jednego albo drugiego.

- Nie zaczynaj.- ucięła medium.

- Ale wszyscy jesteśmy ciekawi!- do białowłosej dołączyła się jej bliska koleżanka, która również żyła tą plotką.

- Czy Twoje życie osobiste jest aż tak żałosne że interesujesz się cudzym?!- odpowiedziała poważnie już zdenerwowana Kyoyama. Zmierzyła obie dziewczyny wściekłym spojrzeniem, po czym wróciła do jedzenia. Białowłosa niespecjalnie przejęła się tym lodowatym tonem, liczyła że może Yoh wtrąci się do dyskusji chcąc jakoś pomóc swojej wybrance, lecz szatyn nadal dyskutował z Mantą. Westchnęła zrezygnowana i wróciła do swojej ławki z poczuciem porażki.

- Załatwione. – stanął przed nią blondyn z szerokim uśmiechem. Kilka sekund zajęło jej by zajarzyć o co też chodzi koledze, lecz w końcu pokiwała głową na znak że rozumie iż pierwsza część planu pt. Przekonać Ichiro żeby poszedł z nimi do Kasumi po szkole zakończyła się sukcesem.- Wyglądasz na przygnębioną.- dodał jeszcze, po czym nie zastanawiając się długo wyciągnął z kieszeni czekoladkę. – Masz, mi to zawsze poprawia humor.

- Arigato. – przyjęła podarek i z chęcią skosztowała pralinki. Smak mlecznej czekolady zawsze sprawiał, że wszystkie smutki odchodziły na bok.- W takim razie skoro go przekonałeś to teraz pora na drugą część planu.- posłała mu uśmieszek na co on odpowiedział jej tym samym.

Stali we trójkę po drzwiami domu Kasumi. Całą drogę musieli przekonywać Ichiro że to dobry pomysł, że się nie narzuca i że to wiele znaczy dla Umi. Wypchali go przed szereg żeby zadzwonił do drzwi, jednak trochę to potrwało zanim dziewczyna otworzyła.

- Znowu zapomniałaś kluczy?- zapytała myśląc, że to jej rodzicielka, lecz wówczas spotkała się twarzą w twarz ze swoim nowym znajomym. Z tyłu stał Daisuke który trzymał kciuk w górę i Usagi która sugestywnie poruszała brwiami. Cóż dla Kasumi był to szok nie do przejścia a fakt że ma na sobie dziecinną piżamę nie sprawiał żeby się lepiej poczuła.

- Przynieśliśmy Ci lekcję.- ciszę przerwał blondyn.- Może nas tak wpuścisz do środka.

- A od kiedy się krępujesz wchodzić ‘od tak’?- zapytała złośliwie posyłając mu mordercze spojrzenie, jednak przesunęła się pozwalając całej trójce wejść do domu. – Rozgośćcie się, ja zaraz wrócę.

Koniecznie musiała się przebrać i trochę odświeżyć. Zagonili ją w kozi róg przychodząc razem z Ichiro, i chociaż bardzo by chciała żeby jej serce mocniej zabiło na widok starszego kolegi to jedyne co czuła to upokorzenie, że widzieli ją w takim domowym wydaniu. Schodząc na dół spostrzegła że jej rówieśnicy usiedli w taki sposób że jedyne wolne miejsce pozostawili koło Ichiro. Tego było dla niej za wiele, jedyne o co prosiła to jeden dzień wolnego od tych wszystkich uczuć jakie się u niej skumulowały, w dodatku od płaczu okropnie bolała ją głowa i teraz ta dziwna sytuacja. Usiadła na wyznaczonym miejscu, lecz nie miała zamiaru zachowywać się zgodnie z ich planem.

- Więc? Gdzie są lekcje?- ponagliła ich oschłym tonem nie proponując nawet nic do picia.- Swoją drogą to bardzo zuchwałe z waszej strony tak się wpraszać, mogę was zarazić.

- Daj spokój wyglądasz dobrze.- stwierdziła Usagi nie spodziewając się ataku.

- Ale czuje się beznadziejnie, więc pospieszmy się z tym.

- Gomenasai, mówiłem im że to zły pomysł…- Ichiro poczuł że musi się wtrącić.

- Daj spokój, akurat do Ciebie nie mam żadnych pretensji.- ucięła zanim się rozkręcił, przez cały czas przeskakując wściekłym spojrzeniem z Usagi na Daisuke. – Ta dwójka ma po prostu za dużą wyobraźnie. Powiedz mi czym też cię przekonali do przyjścia?

Zapanowała cisza w pomieszczeniu, a atmosfera zrobiła się tak gęsta że można by ją było kroić. Nikt nie spodziewał się takiego zachowania ze strony brunetki, a w szczególności Daisuke, który jej jeszcze takiej nie widział. Bywała zła, ale ta szyderczość zupełnie do niej nie pasowała.

- Bo widzisz mogłam powtarzać w kółko że nie idę z Tobą na randkę, ale oni i tak dopisali do tego całą historię, zapewne kończącą się domkiem z ogrodem i dwójką dzieci bawiących się z psem!- kontynuowała swój monolog.- Dlatego wspaniałomyślnie ściągnęli Cię tu bo wydaje im się że zaraz zaprosisz mnie do restauracji lub nie wiadomo gdzie!

- Właściwie to chciałem z Tobą porozmawiać o tym.- Ichiro wydawał się być jako jedyny spokojny.-Dobrze się wczoraj bawiłem, więc pomyślałem że może miała byś ochotę… No wiesz… jakieś kino, czy kolacja jak wolisz.

Brunetka wpatrywała się w chłopaka nie dowierzając w to co mówi.

- Wygląda na to że nic tu po nas.- rzuciła do Daisuke białowłosa i po cichu wyszli zostawiając tamtą dwójkę samych sobie. - Podsumowując… chyba się udało.- dodała jeszcze gdy wyszli z domu.

Natomiast Kasumi dopiero się ocknęła w momencie gdy usłyszała jak jej przyjaciele zamykają drzwi. Zamrugała kilkakrotnie jakby wytrącona z transu a następnie przyłożyła dłoń do ust. Nie rozumiała co się właśnie stało, skąd w niej tyle złości? I to w dodatku na przyjaciół…

- Gomenasai, ja nie wiem co się stało…. Normalnie tak się nie zachowuje.- zaczęła się tłumaczyć przerażona swoim odmiennym postępowaniem

- Nie przejmuj się, masz prawo być zła. – machnął ręką na potwierdzenie swoich słów. Po raz kolejny zapanowała pełna skrępowania cisza i tym razem Ichiro uznał że to na niego pora.

- Co do Twojej propozycji…- zaczęła niepewnie w momencie gdy chłopak wychodził.- Kino brzmi ok.

- W takim razie będą po Ciebie w sobotę. Do zobaczenia Umi-chan.- pomachał jej jeszcze posyłając uśmiech, którego ona jakoś nie potrafiła odwzajemnić. Nadal kotłowało jej się w głowie, czuła się jakby ta osoba sprzed kilu minut nie była nią, tylko jej mroczną wersją, która niestety ale co raz częściej przebijała na powierzchnię.

***
Cześć :)
Tą część miałam opublikować już tydzień temu, ale szczerze to bałam się, że znowu się okaże że za bardzo się skupiłam na postaciach dodanych przeze mnie, więc musiałam coś wymyślić by nieco urozmaicić ten rozdział. Proszę o wyrozumiałość, to nie tak że chcę się przerzucić na pisanie o bohaterach niekanonicznych, ale wiele rzeczy jest tutaj kluczowych jeśli chodzi o późniejsze części dlatego też muszą się pojawiać i tego rodzaju rozdziały.

W każdym razie mam nadzieję, że mimo wszystko się spodobało :)
Dziękuje za liczne komentarze!

Pozdrawiam ;)

Źródło obrazka: https://pl.pinterest.com/pin/472033604685806067/