środa, 18 marca 2020

58. Wyznania.




Są takie słowa, które bez względu na okoliczności wywołują nerwowość. Sytuacja i tak już była napięta i tak naprawdę każdy marzył o ciepłym posiłku i chwili spokoju. Jednak postawa Daisuke jak i ton jakim oznajmił że oczekuje wyjaśnień uświadomił szamanów, że tym razem nie uda im się wywinąć. Co gorsza chciał odpowiedzi natychmiast. 

 - Ty - wskazał na Yoh - Tłumacz!- warknął w jego stronę.

- To nie jego wina!- wymsknęło się Tamao.

 - Nie jego wina?!- niemal wypluł te słowa.- Za każdym razem gdy jesteś w pobliżu coś się dzieje! 

 - Daisuke... daj spokój. - powiedziała Kasumi i położyła mu rękę na ramieniu, ale on ją strzepnął i podszedł bliżej do Yoh.

 - Więc pytam się po raz kolejny o co chodzi!- wrzasnął tak, że Tamao aż podskoczyła.

- Nie lubię się powtarzać, ale mówiłam już że to przeze mnie.- powiedziała medium i każdy kto ją znał wiedział, że ton jakim wypowiedziała swoje słowa był ostrzegawczy.

- Przestań go bronić! Myślisz, że nie widziałem Twoich blizn? 

- Daisuke! Ty chyba nie myślisz że Yoh-kun coś zrobił Annie-san!- zwróciła mu uwagę Kasumi.

- Myślę że to on ją naraża! Tak jak nas wszystkich!

- Jak możesz tak mówić! Oni mi pomogli, a ty wygadujesz takie bzdury!

- Pomogli Ci?! Wciągnęli chyba! Najpierw Anna, teraz ty!

- Nikt mnie w nic nie wciągnął.- odpowiedziała medium, co skutecznie sprawiło że uwaga blondyna przeniosła się na nią.

- Anna nie musisz już dłużej udawać. Pomogę Ci.- podszedł do niej, a jego ton zmienił się na łagodny.- Nie będziesz musiała już z nim mieszkać. Proszę zrozum, że zależy mi na Tobie. Nie jak na przyjaciółce, ale jak na dziewczynie z którą chciałbym być.

- Przestań!- krzyk Umi przerwał monolog Tanaki. - Nie możesz…Nie możesz jej kochać, kiedy ja...- zaniosła się szlochem, a kiedy Daisuke nie powiedział nic więcej wybiegła do sąsiedniego pokoju głośno przy tym zatrzaskując drzwi. Napięta atmosfera osiągnęła swoje apogeum i mimo że uczucia pomiędzy tą dwójką nie powinny ich dotyczyć, w jakiś dziwny i pokręcony sposób zostali w to wciągnięci.

Każdy wpatrywał się w blondyna, jednak to wzrok szatyna najbardziej go przeraził, aż poczuł ciarki na plecach. Powietrze jakby zgęstniało, a temperatura spadła o kilka stopni co jak się okazało mogło być bardziej sprawką medium. Była rozsierdzona i miała ogromną ochotę skrzywdzić Daisuke za to jak się zachował. Podeszła do niego dwoma krokami i wbiła oskarżycielsko palec prosto w jego mostek. Mocno. 

- Jesteś kompletnym idiotą! Tyle razy Ci mówiłam, że jeśli chcesz być nadal dla niej kimś ważnym musisz ją wspierać! A ty dosłownie zdeptałeś jej uczucia! - chłopak już miał się obronić, jednak blondynka kontynuowała swoją wypowiedź, a on poważnie zaczął się obawiać o swoje życie.- Nie udawaj, że nie wiedziałeś o tym! 

- Więc miałem ją okłamywać i zaproponować związek żeby poczuła się lepiej?! Takie są Twoje upodobania? Związanie się z kimś z litości?!

-Jak śmiesz!- wrzasnęła i wówczas wiedział, że przegiął a uderzenie w twarz tylko go w tym utwierdziło. Zatoczył się pod wpływem siły i zerknął wściekły na swoją niedoszłą dziewczynę. 

- Anna!- krzyknął Yoh w tym samym momencie kiedy dłoń jego narzeczonej wylądowała na twarzy Tanaki. Podszedł do niej by na wszelki wypadek odciągnąć, nigdy nie radziła sobie dobrze z gniewem i reagowała agresją, ale był to w stanie zaakceptować tak długo dopóki dotyczyło to jego przyjaciół-szamanów. Niestety, ale dla Daisuke dłuższe przebywanie w tak małej odległości od wściekłej medium mogło nie skończyć się dobrze.

- Jesteś najgorszym przyjacielem na świecie! Powinnam Cię teraz zgnieść jak robaka, za to co jej zrobiłeś.

- Wystarczy!- Asakura nie miał zwyczaju podnosić głosu, a już w szczególności na Itako. 

Dopiero kiedy zobaczyła jego czekoladowe tęczówki ocknęła się jakby z transu i poczuła jak złość z niej ulatuje. Zerknęła na swój nadgarstek, na którym Klejnot delikatnie wibrował i migotał. Naprawdę liczyła że będzie w stanie się opanować, i że nauczyła się jakoś z nim funkcjonować ale najwyraźniej była w błędzie. Zaklęła głośno, bo wiedziała że przesadziła. 

Zbeształa kogoś za to że ją pokochał. Właśnie ją. Osobę, którą naprawdę ciężko było darzyć cieplejszym uczuciem. A on nie wiedząc o niej nic potrafił. Nigdy nie była osobą, która przejmowała się innymi i tym co mówiła, ale przesadziła i ta okropna gula w gardle wcale niczego nie ułatwiała. Czuła jak wyrzuty sumienia ją przytłaczają, a w oczach zbierają się łzy.

W tym momencie nienawidziła z całego serca Klejnotu i tego co z nią robił. Jak bardzo prowokował by jej wieczna maska znikała, a emocje wypływały spotęgowane.

Cisza jaka zapadła zaraz po tym jak Daisuke wybiegł z domu sprawiła iż Kasumi przestała łkać. Czuła że jej serce rozpadło się idealnie na pół. Tak ciężko jej było zaakceptować fakt iż osoba, którą darzyła uczuciem zakochał się w jej przyjaciółce. To był podwójny cios. Gdyby się jeszcze okazało że i Anna pragnie blondyna… Nie! Wiedziała że Kyoyama nie potrafiłaby się związać z kimś takim jak jej przyjaciel. Podniosła się z ziemi i zerknęła przez drzwi. 

Ujrzała coś co ją nieco jednak pocieszyło - Anna czuła coś do Yoh, a patrząc na to jak szatyn ją przytula, on również darzył blondynkę uczuciem.

***

Gdy afera już nieco ucichła i każdy ochłonął po krzykach jakie już jakiś czas temu niosły się po domu, Tamao odważyła się zejść do salonu. Każdy jakby podświadomie unikał tego miejsca obawiając się, że spotka tam kogoś z kłócącej się trójki. Różowowłosa zabrała się za przygotowanie posiłku, bowiem uznała że nic nie poprawi humoru lepiej jak pyszna kolacja.

 - Mogę Ci jakoś pomóc?- usłyszała za sobą. W progu stała Umi, jej głos był słaby i przygnębiony, a oczy spuchnięte od łez. Tamamura w pierwszej chwili chciała wyznać jej, że doskonale wie jak się czuje, lecz zamiast tego pogodnie się uśmiechnęła i poleciła koleżance co ma robić.

***

Nie usłyszał jej kroków, chociaż nie było to nic nowego. Zawsze zachowywała się cicho, poza tym ciężko usłyszeć kogoś na piasku, szczególnie gdy może tak głośno huczało.

- Masz tupet.- odezwała się pierwsza. Zdążył już poznać ten ton, przeznaczony na kazania odnośnie tego jak źle się zachował. - Mając pod nosem tak oddaną dziewczynę ty się rozglądasz za innymi.

Nie umiała przepraszać. Stała nad nim podpierając ręce na biodrach z miną jakby miała zbesztać dziecko za zrobienie bałaganu. Jednak było w jej postawie, zresztą nie tylko w tym ale i również zachowaniu, tym jak sobie z każdym radziła, jakaś władczość. Nie mógł nic na to poradzić, że jego serce rwało się do niej, pragnąc wreszcie posmakować ust. Wpatrywał się w jej wargi, wiedząc że powoli traci kontrolę, ale potem do niego dotarło że ta jej pewność siebie i spokój może wynikać również z tego że nie jest pierwszym, który tak bardzo próbuje skraść jej serce. 

- Możesz dalej uważać, że zniszczysz tym przyjaźń, tylko że to już od dłuższego czasu nie jest już tylko przyjaźń, prawda?- wypowiadając to zdanie, delikatnie się uśmiechnęła na końcu. Kochał ten widok i żałował że robiła to tak rzadko. Mógłby obsypać ją teraz milionem komplementów, mógłby wyznać jaka dla niego jest piękna, jak ją ubóstwia, chciał ją po prostu mieć dla siebie. Wybrał jednak spokojniejszą opcję.

- Dlaczego nie Anna?

- Nie przypominam sobie, żebym pozwoliła Ci zwracać się do mnie tak bezpośrednio.- oznajmiła oschle.

- Daj spokój! Wyznałem Ci miłość i nie mogę Ci nawet mówić po imieniu?!

- Kocham Yoh.- ledwo zdążył dokończyć zdanie, a już padła jej odpowiedź. Uniósł brwi w akcie zdziwienia.

- Kochasz Yoh?- powtórzył. Widział, że są blisko ale żeby miłość? Nie powiedziała nic więcej, zamiast tego usłyszeli trzeci nieco zdyszany głos.

- Anna, wszędzie Cię szukam! Spóźnimy się na festyn.- będąc dzisiaj w miasteczku, zauważył plakat o wieczornym festynie i wspólnie uzgodnili, że się wybiorą. Co prawda nie padło słowo randka, ale oboje wiedzieli że tym właśnie miało być ich wyjście.

Blondyn odprowadził ich wzrokiem. Yoh miał ręce w kieszeni i szedł obok niej oglądając zachód słońca. Medium natomiast szła pewnym krokiem przed siebie, nie rozglądając się na boki. Nawet nie trzymają się za ręce… - przemknęło mu przez myśl. 

Chociaż to że ona go kocha, nie znaczy że Asakura odwzajemnia jej uczucie.

***

- Ty i te Twoje festyny! Zawsze się coś musi wydarzyć!- stała przemoczona w budce telefonicznej.

- Daj spokój to tylko burza, a nie gigantyczny zły demon! - próbował naprawić sytuację.

- Ooo… więc wtedy to była moja wina, tak?!

- Co?! Nie! Nic takiego nie powiedziałem!- zmierzyła go wściekłym spojrzeniem, jednak on nie przestawał się uśmiechać.

- Co Cię tak bawi Asakura?!

- Jesteś cała mokra.- nie wiedziała do czego dążył, dopóki nie zrozumiała że sukienka musiała leżeć na niej jak druga skóra.

Nie było siły żeby się nie zarumieniła. Podniósł ręką i pogładził ją po policzku, kciukiem przejeżdżając dokładnie w miejscu gdzie odczuwała gorąc. Następnie przesunął dłoń tuż za jej ucho, wplatając palce we włosy i pochylił się żeby ją pocałować.

- Yoh… - wymruczała.- Yoh nie możemy.- za drugim razem brzmiała już bardziej przekonująco. Jednak szatyn nie ustępował. - Jesteśmy w budce telefonicznej. 

- Wiem. - powiedział tuż przy jej uchu, a następnie wrócił do całowania zarysu jej szczęki. Czuła na swojej skórze drażniący zarost, a ciepło jego ciała coraz bardziej na nią działało, mimo to resztkami racjonalnego myślenia jakie jej pozostały zdołała ponownie zwrócić mu uwagę że przecież znajdują się w budce telefonicznej i nie wypada. Jednak jej wypowiedź została nieco stłumiona przez usta szatyna i wiedziała że przepadła. Nigdy nie umiała się mu oprzeć. Poczuła jak bardziej na nią napiera pogłębiając pocałunek, aż w końcu oparła się o mokrą i zimną szybę plecami. Jego ręką znalazła się na zewnętrznej części uda, gładząc go co spotęgowało tylko jej doznania.

- Dlaczego przestałeś.- zapytała oburzona, kiedy Yoh się delikatnie odchylił. Była zdziwiona brzmieniem swojego głosu oraz tym że czuła się tak rozpalona po kilku pocałunkach. Wpatrywała się z wyczekiwaniem w ciemne oczy czując jego ciepły oddech na swoich wargach.

- Też Cię kocham.- wypowiedział te słowa z taką szczerością i pewnością, że dopiero po chwili do niej dotarły.

- Słyszałeś…- wyszeptała zdumiona, ale on tylko się uśmiechał. Dudnienie w dach budki przybrało na sile, a oślepiający błysk sprawił że przez sekundę zwrócili uwagę na coś innego niż oni sami. Tuż po tym jak rozległ się ogłuszający grzmot Yoh z udawaną troską wypowiedział słowa, które sprawiły że medium się delikatnie uśmiechnęła.

- Wygląda na to że będziemy musieli zostać tu jeszcze na chwilę.

Gdy opuszczali budkę Anna mogła zobaczyć na jednej z zaparowanych szyb odbicie swojej figury. Tym razem bez problemu złapali się za ręce wracając ciemnymi uliczkami. Deptak biegł wzdłuż plaży, więc mogli ujrzeć ciemne morze oraz odchodzącą burzę, która co jakiś czas rozświetlała w oddali niebo.

- Mam ochotę na gorący prysznic.- wyznał Yoh, który powoli odczuwał skutki przemoczonych ubrań. 

- Ja też. - odparła medium.

Nie odpowiedziała już nic, tylko dalej szła przed siebie z delikatnym uśmiechem na ustach, Była najzwyczajniej w świecie szczęśliwa i jak najbardziej zakochana w chłopaku, który darzył ją tym samym uczuciem niezmiennie od tylu lat.

***

Cześć :)

Mam nadzieje że wszyscy jesteście zdrowi w tym specyficznym okresie :)

Uznałam że przyda się nam wszystkim nieco odreagowania i postanowiłam wstawić kolejną część :) 
I to taką, w której dużo się dzieje no i przede wszystkim Anna wreszcie spławiła Tanakę, a na to chyba czekaliście najbardziej...

Dajcie znać co myślicie i trzymajcie się zdrowo!

Źródło obrazka: https://66.media.tumblr.com/85d509b9c4b77f7839b2f912f5e611c0/tumblr_nexv3aLJwO1u3v8qmo1_400.jpg