piątek, 2 października 2020

62. Kolejny poziom.





Posiadłość jego rodziny była równie majestatyczna co w Izumo. Ne zaskoczył go fakt iż został ku niemu wysłany komitet powitalny, najwyraźniej Yoh-mei musiał się z nimi skontaktować. Ugościli go należycie, wymienili grzeczności jednak Hao nie miał zamiaru zostać na długo. Przybył tu po drugą część klejnotu, a nie na poznawanie dalszej rodziny. Niestety jak się można było spodziewać nie wszystko poszło zgodnie z planem. I o dziwo nie było to spowodowane żadną zasadzką.

- Przybyłem po Yasakani-no-magatama.- oznajmił wreszcie, na co starszy mężczyzna skinął głową, jakby się tego spodziewają. Ruszyli powoli wzdłuż murów, słysząc jak za ścianą trenują inni uczniowie.

- Wybacz, że nie prowadzę Cię przez dziedziniec, lecz nasi adepci muszą być skupieni na treningu. - szatyn wcale nie miał za złe, że nie stał się główną atrakcją dnia, więc przytaknął jedynie i pozwolił prowadzić się dalej. W końcu dotarli do wyrzeźbionego w skałach ołtarzu. Oboje musieli się pochylić gdy wchodzili w głąb szczeliny i wówczas dotarli do celu. Naturalnie miejsca strzegły Oni, lecz nie było to jedyne zabezpieczenie. Obok demonów w podobnej pozycji stali mężczyzna wraz z kobietą, wyraźnie było widać że zmęczenie odcisnęło na nich swoje piętno. Pierwszą myślą Hao było to że przygotowali na niego zasadzkę, lecz szybko się jej pozbył. Mimo to nie mógł zaprzeczyć, że jego zmysł szamana wyczuwa, że coś jest nie tak. Nie pozostało mu nic innego jak zrobić krok w stronę Klejnotu i czekać czy coś się wydarzy. Kiedy miał już ręką po niego sięgnąć wówczas, chowająca się do tej pory za skałą dziewczynka wybiegła z głośnym krzykiem by natychmiast przestał.

- Ruka!- krzyknął senior. 

- Dziadku on nie może! Mama z tatą…- zaniosła się szlochem. Wówczas wzrok długowłosego przeniósł się na potencjalnych rodziców. Wyraźnie widać było ból w ich oczach, mimo to nie ruszyli się ze swoich miejsc. 

- Mama z tatą co?- Król oczekiwał odpowiedzi. Natychmiast.

- Czcigodny Onmyouji, mój syn wraz z żoną pilnują dostępu do Klejnotu, który jednocześnie daje im wielką moc, ale i odbiera energię życia. Jeśli by przestali to Yasakani-no-magatama stanie się zwykłym kamieniem. 

- Więc w czym tkwi problem?

- Przez stulecia, odkąd naszym przodkom została powierzona ochrona nad Klejnotem, każde pokolenie pilnuje by nie stracił swej mocy. Utworzyła się więź między rodem Asakura, a Klejnotem. On jest przeładowany naszym rodowym Furyoku, a my jego. Zabranie go sprawi, że odetniesz nas od źródła mocy, co niestety źle wpływa na nas jako ludzi. Moja żona umarła niespełna rok po tym jak zaprzestaliśmy naszej warty, ja również czuje że mój czas się zbliża. - nie trzeba było zadawać oczywistych pytań. Hao rozumiał do czego zmierza jego krewny. Zabierając klejnot pozbawi rodziców życia, a młoda Ruka zostanie sierotą. Oczywiście że druga część rodziny na pewno by się nią zajęła, ale znał ból po stracie matki, widział również jak na Opacho wpłynęła utrata bliskich osób i bynajmniej nie miał zamiaru stawać się jedną z tych osób, których nienawidzi.

- Przygotuj mi pokój, wygląda na to że zostanę tu na chwilę. - tak jak powiedział, tak też zrobił. 

Jedząc następnego ranka śniadanie ze wszystkimi, nawet nie zdawał sobie sprawy, że zostało mu odstąpione zaszczytne miejsce seniora rodu, czyli najważniejszej osoby. Nie zauważył również mnóstwa spojrzeń, które oczekiwały wyjaśnień. Jego myśli od wczorajszego dnia były wyraźnie pochłonięte przez Klejnot i rodziców małej Ruki. Skoro Klejnot od pokoleń trwał w rodzie Asakura oznaczałoby, że musi w nim pozostać nadal, co z kolei nasuwało mu myśl że powinien się znaleźć w jego rękach lub Yoh. Pozostawała jednak kwestia jak Klejnot się zachowa przy drugim, czy również będzie pobierał energię życiową od właściciela, oraz jak rodzice Ruki zareagują. 

Gdy ponownie znaleźli się w sanktuarium Hao wyjaśnił Ruce co zamierza zrobić, jak się można było spodziewać zależało mu na jej opinii, nie chciał skrzywdzić dziecka, a już szczególnie z własnego rodu. Dlatego spokojnym głosem wytłumaczył jej krok po kroku jak przebiegnie cała operacja odcięcia ich od Klejnotu i zastąpienia go substytutem w postaci Duchów Stróżów. W dodatku utrzymywanie dodatkowego zabezpieczenia w postaci demonów również pochłaniało ich energię. 

- Duchów Stróżów? - zapytała młoda dziewczynka. Wiedziała co to, ale nawet jej dziadek wątpił by to było wystarczające.

- Tak, jednak nie byle jakich. Obiecuję, że znajdę na tyle silnych by ich moc wystarczyła do zastąpienia Klejnotu.

- Na prawdę nie sądzę, że to będzie wystarczające.- rzekł starzec. Miał inny pomysł, jednak obawiał się wypowiadać go na głos.- Już próbowaliśmy pomysłu z Duchami, rzeczywiście jest to pewne rozwiązanie ale tylko tymczasowe. Wówczas Reiryoku jest pobierane i Duch znika. 

- Dlatego chcę im dać potężne Duchy, które wystarczą na długo.- staruszek milczał, a Hao wyczuwał że chce coś powiedzieć, ale ma pewne obawy.- Jaki jest Twój pomysł?- powiedział zachęcająco.

- Talizman naładowany Furyoku na pewno byłby zabezpieczeniem w razie gdyby Duchy nie były wystarczające.

- Chcesz żebym naładował swoją mocą talizman i dał im?- powtórzył długowłosy, rozumiejąc skąd obawy seniora rodu o jego reakcje. W końcu w nieodpowiednich rękach byłaby to potężna broń.

- Duchy w zupełności wystarczą.- wtrącił się ojciec Ruki. Jeśli istnieje jakakolwiek szansa na to by wieść normalne życie był w stanie zaryzykować.

- Podsumujmy… Klejnot musi trafić w ręce kogoś z rodu Asakura, a rodzice Ruki muszą otrzymać jego substytut, który utrzyma ich przy życiu.- rzekł Hao, a głowa rodu przytaknęła.- W takim razie zaczynamy.- dodał jeszcze po czym spojrzał na małżeństwo które również wyrażało gotowość.

***

Gdy Hao skończył opowiadać, Roxanne wpatrywała się w niego z uwielbieniem. Spijała z jego ust każde słowo i wręcz nie mogła wyjść z podziwu jakie pokłady empatii posiadał długowłosy. Szatyn w tym momencie całkiem przesłonił jej obraz świata, a serce zabiło trochę mocniej i niestety nie była to dobra wiadomość dla Ryu. 

- Przestań się gapić na niego jak sroka w gnat. Hao nic nie robi bezinteresownie.- powiedziała Anna, besztając szatynkę za nieodpowiednie zachowanie.

- Jestem głęboko zraniony Twymi słowami. Humor Ci się zmienia niczym w kalejdoskopie, jeszcze przed chwilą wylewnie mnie witałaś.- odbił piłeczkę.

- Czyli rodzice Ruki są wolni?- zainteresowała się Barthez, którą urzekła ta historia.

- Przekonamy się.

- Jakie duchy im dałeś?- zapytał Yoh.

- Tengu.- odparł. 

- Zawsze chciałem je zobaczyć.- młodszy z bliźniaków uśmiechnął się na wyobrażenie wielkich ptaków. Roxanne nieśmiało podniosła rękę, jednak medium ją ubiegła.

- Jest to duch uważany również za bóstwo. Wygląda jak sporych rozmiarów ptak.- jednak nie wyjawiła jednej informacji, która dla stanowiła pewien rodzaj wskazówki. Gdyby Turniej rozgrywano teraz, a ich druga część rodziny była w posiadaniu duchów podlegających pod Kami, stanowiliby grupę należącą do Boskiej klasy - tak jak Jeannie i X-laws. Więc albo Hao rzeczywiście cenił sobie życie tych przypadkowych ludzi, albo chciał by byli mu posłuszni w przyszłości, a to z kolei mogło oznaczać że Asakura się na coś szykuje. Nie podzieliła się jednak z nikim swoimi spostrzeżeniami, wolała pozbierać jeszcze trochę informacji.

- Sprawdźmy jak sobie poradzisz.- oznajmił Hao po chwili ciszy, podczas której każdy trawił usłyszane słowa. Otworzył pudełko z Yasakani-no-magatama i przesunął je w kierunku swojego bliźniaka.- Na początek weź go do ręki.

Nie brzmiało to jak wybitnie trudne zadanie, więc młodszy z bliźniaków nie ociągał się, choć wpatrzone w niego oczy każdego z zebranych mogły się wydać nieco krępujące. Na początku nie poczuł różnicy, oprócz tego że kamień był chłodny, jednak jak tylko wyjął go z pudełka, które hamowało jego moc poczuł fale energii przepływające przez jego dłoń, przedramię, a gdy doszło do tułowia to wiedział że jego Furyoku znacznie wzrosło.

Spojrzał znacząco na swojego brata, który zrozumiał iż Yoh z chęcią sprawdzi swoje nowe możliwości.

Rywalizacja między rodzeństwem jest zdrowym odruchem, bowiem stanowi pewną motywację do rozwoju. Jednak w przypadku tej dwójki wyścig po koronę Króla Duchów znacznie przekroczył ów pojęcie. Dlatego też Anna stojąc i wpatrując się w bliźniaków, którzy mierzą w siebie bronią czuła ścisk w żołądku. Oczywiście nie dała nic po sobie poznać i urządziła tyradę na temat tego, że nie będą się tarzać po ogródku i niszczyć pięknie wypielęgnowany trawnik. Na szczęście nieopodal znajdował się niezabudowany teren, gdzie mogli urządzić sobie walkę.

Roxanne stała podekscytowana możliwością zobaczenia w akcji bliźniaków, w końcu Ryu wspomniał jej co nieco o tym, że są oni najsilniejszymi szamanami jakich zna jak i to że jest szansa iż pod wpływem tak silnych zawirowań Furyoku jak i przebywania w ich towarzystwie może coś się w niej odblokuje, tak że będzie chociaż w stanie dostrzegać zarysy duchów. Więc wiernie towarzyszyła i czekała na ten moment aż wreszcie zrozumie ich świat. Nie żeby specjalnie jej przeszkadzało towarzystwo motocyklisty jak i samego Króla Szamanów. Sama nie wiedziała na którego ma większą chrapkę.

Tymczasem Yoh czuł ekscytację na myśl o nowych możliwościach, chociaż pierwszy problem pojawił się na początku.

- Mam zrobić Kontrolę Ducha z Klejnotem?- zadał pytanie zerkając na błyskotkę.

 - Tak w zasadzie to jest kilka możliwości.- wtrąciła się medium.- Możesz zrobić to co powiedziałeś, ale nie wiemy jak Amidamaru zareaguje na Klejnot, z kolei Duch Ziemi w połączeniu z Yasakani-no-magatama może stanowić za dużo jak na pierwszy raz. Druga opcja to podwójne medium, a Klejnot powinien stanowić wzmocnienie Twoich ataków. Trzecia i najbezpieczniejsza opcja to Jedność z Amidamaru i po prostu sprawdzimy czy poziom Twojego Furyoku jak i umiejętności się poprawił. 

- Zaczniemy w takim razie od Jedności Ducha.- powtórzył Yoh po wysłuchaniu słów narzeczonej. - Dawno tego nie robiłem. Amidamaru?- zagadnął, a wówczas jego Duch Stróż pojawił się obok w pełnej okazałości.- Gotowy?

- Zawsze Yoh-dono!- odparł Samruai, spoglądając na swojego przyjaciela ze zdeterminowaną miną. Sam był ciekawy czy jedno z Regalii Cesarskich w jakikolwiek sposób wpłynie na niego samego. Wiedział że odkąd zaczął przygodę z walkami szamańskimi jego moc wzrosła, i był za to wdzięczny młodemu Asakurze, ale gdzieś tam z tyłu głowy pewien cichy głosik podpowiadał że powoli osiąga swoje limity.

- O czym oni mówią? - zapytała Roxanne.

- Są różne formy walki, jedną z nich jest właśnie Jedność Ducha.- odpowiedział Ryu, jednak to Manta zrozumiał że dziewczyna oczekuje więcej szczegółów.

- Pozwalasz Duchowi wniknąć w swoje ciało. To trochę jak opętanie i w przypadku zwykłych ludzi tak to się kończy, jednak szaman ma zdolność zachowania władzy nad ciałem i umysłem. Przynajmniej przeważnie.- dodał blondyn, zerkając na swojego ciemnowłosego przyjaciela.

- Jak to przeważnie?!- zdziwiła się Barthez.

- Wszystko zależy od tego jak silny jest szaman. - po tych słowach Ryu zgromił wzrokiem Mante, gdyż nie chciał się przyznać przed Roxanne że jego początki były dosyć trudne. Jednak jego dziwne pomruki i tak zwróciły uwagę szatynki. Umemiya wdał się w dyskusje ze swoim Duchem Stróżem, który uznał że warto by powspominać dawne czasy kiedy to opętał swojego obecnego towarzysza. Manta wkrótce dołączył się do ich dyskusji i cała trójka zamiast oglądać nowe umiejętności Yoh to skupiła się na rozmowie o Tokageroh i jego złych manierach. 

- Uwaga!- krzyknęła Anna co sprawiło że ponownie zwrócili uwagę na bliźniaków. Roxanne wrzasnęła przerażona widząc jak leci w ich stronę Yoh, który został odepchnięty przez Hao z za dużą siłą. Ryu szybko wykonał Wielką Kontolę Ducha i złapał z pomocą Yamata no Orochi lecącego szatyna. 

Gdy Yoh stanął na ziemi słyszał jak jeszcze dzwoni mu w uszach od uderzenia. Miał jeden prosty cel - uderzyć Hao. Dokładnie tak jak podczas eliminacji do Turnieju, z tą różnicą że jego przeciwnikiem okazał się Król Szamanów, który przewidywał każdy jego ruch. Czuł się sfrustrowany, i nieco zawiedziony możliwościami jakie dawał mu Klejnot. Spodziewał się kilkukrotnie więcej mocy, ale podczas ataków nic się nie działo. 

- Myślę że wystarczy na dzisiaj.- oznajmił Hao. Zastanawiał się dlaczego u Anny, Klejnot zadziałała, a u jego brata nie. Zaczął ich porównywać i oprócz oczywistego faktu, że Anna ma w sobie cząstkę bogini to do głowy przychodziło mu jedynie to iż medium doczepiła Klejnot do korali.- Spróbuj na razie się z nim oswoić. Przyczep do naszyjnika czy coś, tak żeby miał cały czas kontakt z Tobą.

- Powinniśmy je połączyć.- rzuciła Anna oglądając swoją błyskotkę.

- Tak myślisz?.- odparł Hao i było wiadomo że wie coś o czym reszta już niekoniecznie.

- Wszędzie piszą o połączeniu Klejnotów. Są swoim dopełnieniem.- upierała się przy swoim medium. Hao westchnął zniecierpliwiony, że musi tłumaczyć swoje stanowisko.

- Sądziłem że ty akurat się domyślisz.- zaczął, a skoro musiał wyjaśnić to postanowił to zrobić w taki sposób że Itako zapamięta, Przywdział swój wredny uśmieszek i rozpoczął kwieciste przemówienie.- Owszem moja droga Anno masz rację, wszędzie gdzie znaleźliśmy wpis o Yasakani-no-magatama było również wspomniane o ich połączeniu, gdyż stanowią swoje dopełnienie niczym yin i yang. Aczkolwiek po przestudiowaniu życiorysu osób który były w posiadaniu Klejnotów nie koniecznie chodzi o ich fizyczne połączenie w takim sensie w jakim myślisz. Chodzi o osoby które są z nim połączone. Jeden jest przeznaczony dla kogoś ma w sobie boski pierwiastek, a drugi w związku z historią jaką przebył, dla kogoś z rodu Asakura. I tym oto sposobem mamy Anne, potomkini bogini, oraz Yoh. Natomiast samo połączenie może być rozumiane dwojako…

- Małżeństwo…- wyszeptała medium. To dlatego Kino naciskała na ich ślub. 

- Dokładnie tak. Od dnia Twojego poczęcia byłaś przeznaczona Asakurom. Los zdecydował w jaki sposób nas poznałaś, chociaż gdybym wiedział wcześniej zapewne to do mnie mówiła byś teraz kochanie.

- Oboje wiemy że nie. - dyskusje zapewne toczyła by się dalej gdyby nie to że Roxanne wyszła z szoku po usłyszanych rewelacjach.

- Że co takiego?!- krzyknęła na tyle głośno, że uwaga każdego zwróciła się na nią.- Jakim cudem możesz być córką Bogini?!  To przecież niemożliwe!

- Nawarzyłeś piwa to teraz proszę bardzo… do dna.- szepnęła Anna w stronę długowłosego. W końcu nie bez powodu nie chciała by ta informacja wyszła na światło dzienne. Jednak on tylko wzruszył ramionami, zupełnie nie przejmując się panną Barthez, a Kyoyama również nie była skora do zwierzeń. Tym sposobem szatynka została bez odpowiedzi co ją frustrowało do granic możliwości.

- Możecie mnie nie ignorować?

- Wiesz i tak więcej niż jesteś w stanie zrozumieć.- odparła oschle medium.

- Dlaczego jesteś taka niemiła? Przecież Roxanne tak zaciekle chce Ci pomóc w reklamie Twojego Onsenu a ty ją traktujesz podle.

- Oboje traktujecie mnie podle!- wybuchła zła po czym szybkim krokiem oddaliła się od towarzystwa. Yoh spojrzał na Annę i Hao karcącym wzrokiem, na co Itako wywróciła oczami, a Król Szamanów nadal uśmiechał się kpiąco. Widząc brak reakcji krótkowłosy szatyn pobiegł za swoją koleżanką zanim ktokolwiek o tym pomyślał. 

- Zaczekaj!- krzyknął za nią, czując że należą jej się przeprosiny, nawet jeśli on sam nie zawinił.

- Czego chcesz?- warknęła zła, a w jej oczach można była zauważyć gromadzące się łzy.

- Pozwól mi coś wyjaśnić. 

- Po co?! Przecież i tak tego nie zrozumiem!- podniosła głos 

- Jestem pewny że akurat to co chce Ci powiedzieć wyjaśni wiele.- widząc że szatynka się waha postanowił kontynuować.- Domyślam się że ich zachowanie jest trudne, ale mają swoje powody. Anna ma… niecodzienny sposób na okazywanie troski. Czasem odpycha od siebie innych bo nie chce żeby ją zranili.

- Przecież nie mam zamiaru jej niczym zranić. Tamte wydarzenia między nami już dawno są dla mnie przeszłością i nie musi się bać że zacznę z Tobą flirtować!

- Boi się że jako zwykły człowiek nie jesteś z nami bezpieczna. Dlatego chcę Cię odsunąć, tak byś nie stała się celem. - na te słowa Roxanne jakby zupełnie zapomniała że wściekała się wcześniej na medium.- Zaprzyjaźniła się z Kasumi, a potem wiesz doskonale co się stało. Mimo że nie wygląda to za dobrze ją znam żeby nie wiedzieć, że się tym przejmuje. Umi nie robiła jej wyrzutów, ale każdy z nas wie że narażamy swoją obecnością was.

- To jest…

- To jest właśnie Anna. 

- Chciałam powiedzieć pokręcone.- zaśmiała się Barthez.- To wszystko co mówisz ma sens, ale jednocześnie jest strasznie głupie. Przecież pokonaliście tego demona, te całe kryształy was wzmacniają, naprawdę nie wydaje Ci się że to całe niebezpieczeństwo jest przesadzone?

- Nie.- odrzekł twardo. - Uwierz mi nie jest. 

- Ale…

- I nigdy nie będzie, dlatego nie bierz wszystkiego do siebie i nie wykorzystuj Ryu do wyciągania od niego informacji. 

- Ja wcale…- zaczęła jednak Yoh rzucił jej tak wymowne spojrzenie, że zamilkła. Przeniosła swój wzrok na grupę osób, która zmierzała w kierunku Inn En, a właściwie na bruneta, który  znacznie wszystkich przewyższał wzrostem i wyróżniał się na tle pozostałych. Chociaż na jego myśl czuła ciepło w okolicach serca to wiedziała, że nie będzie potrafiła pokochać go w taki sposób na jaki zasługuje. - Dobrze było Was zobaczyć. Przekaż Annie, że jeśli będzie potrzebować pomocy przy reklamie to… po prostu niech da znać. - powiedziała po czym pożegnała się skinieniem głowy.

Yoh jeszcze chwilę wpatrywał się w jej postać, pamiętając że jako dziecko łaknął każdego przejawu koleżeńskości. Tymczasem teraz sam poniekąd odpycha od siebie potencjalną przyjaciółkę i mimo że nie było to do końca zgodne z jego charakterem, to wiedział że narażanie Roxanne na ataki było by skrajnie nie odpowiedzialne. Szczególnie teraz gdy byli w posiadaniu obu Klejnotów.

***

Cześć!

Baaardzo chciałam zdążyć dodać cokolwiek jeszcze we wrześniu, ale dni mi uciekają zdecydowanie za szybko. Mam nadzieje że chociaż ten miesiąc będzie dla mnie pod tym względem łagodniejszy...

Mam nadzieje że długość jak i fabuła tej części chociaż w małym procencie Wam wynagrodzą czekanie, za które Was przepraszam.

Powyższą notkę chciałam zadedykować pewnej autorce, która również pisze aż DWA opowiadania w temacie Shaman King, a znajdziecie je pod poniższym linkiem :)

https://ourimperfectcreativity.blogspot.com/

Taaak, o Tobie mowa Rin :) Otóż zawsze miałam problem z zapamiętaniem słowa "Onmyouji" oraz jego pisownią... Wierzcie lub nie ale spędziłam teraz 20 minut szukając w internecie jak to się piszę, aż mnie olśniło że użyłaś tego sformułowania u siebie w opowiadaniu! Tak więc nieświadomie mi pomogłaś, za co serdecznie dziękuje ;)

Piszcie co uważacie, no i oczywiście zapraszam na bloga Rin!

Pozdrawiam cieplutko!!!


Źródło obrazka:https://pngimage.net/shaman-king-png-2/