sobota, 7 grudnia 2019

56. Akceptacja.




Ostatni dzień szkoły był równoznaczny z mini imprezą w Inn En i właściwie medium nie mogła się nie domyśleć, że wieczorem wszyscy ich znajomi zjawią się w domu. Było gorąco, głośno i czasem nawet nieprzyjemnie gdy czuła wzrok Daisuke na sobie. 

Grill skwierczał, a Ryu krzątał się wokół pilnując mięsa. Roxanne stała przy nim dyskutując wraz z Tamao o jej ulubionej potrawie, a różowowłosa nie mogła się oprzeć wrażeniu że będzie miała wizje jak ta dwójka bierze ślub. Nieopodal Ren unikał zarówno swojej siostry jak i Piriki, których miał serdecznie dość, mimo że wrócił do Tokio dopiero 2 godziny temu. Z kolei Manta żalił się Yoh odnośnie letnich zajęć na jakie zapisał go ojciec.

- Wiem, że mieliśmy jechać do Izumo, ale chyba się z tego nie wywinę.

- W porządku. W końcu wkrótce będziesz częścią jego firmy, to na pewno dla niego ważne. - mimo że szatyn odpowiadał całkiem składnie jego wzrok nie opuszczał narzeczonej. To co się zdarzyło dzisiaj po południu, znacznie mu poprawiło humor i nie mógł się doczekać dalszego ciągu. Dlatego tak bardzo chłonął każdy gest jaki wykonywała w spokoju oczekując na swoją kolej. Jednak jako że szczęściu często trzeba pomóc, gdy medium tylko ruszyła do domu, przeprosił Mante i pobiegł za nią. 
Stała przy ladzie w kuchni wrzucając kostki lodu do szklanki. Nie wiedział czy tak dobrze go znała, czy miał to wypisane na twarzy ale od razu domyśliła się co chodzi mu po głowie.

- Nawet o tym nie myśl.- rzuciła, chociaż jej ciało wysyłało sprzeczne sygnały.

- Nikt nie zauważy, że nas nie ma.

- Nie.- rzekła twardo.

- Tylko mi nie mów, że jesteś zła za tą scenę z Mi-chan.

- Skąd. Mi-chan wydaje się bardzo miła, nawet jej to powiedziałam, nie pamiętasz?

- Przepraszam, że przerwę… Nie chciałem podsłuchiwać, właściwie przyszedłem tylko po lód, ale usłyszałem że rozmawiacie o Mojiyama-san.- Tanaka jak zwykle wiedział, kiedy się pojawić. - Też mi się wydaje że to fajna dziewczyna, powinieneś ją zaprosić na randkę.- tym razem słowa skierował bezpośrednio do Yoh. Szatyn nie wiedział co powiedzieć, co wywołało u Anny wredny uśmieszek. Wówczas Asakura uznał, że warto by zagrać w tą grę, skoro jego narzeczona tak dobrze się bawi.

- Jest tylko jedna osobą, z którą bym poszedł na randkę i gdyby usłyszała że rozmawiam o innej dziewczynie… wiesz…- powiedział po czym wykonał gest podrzynania gardła. - Ale… masz rację. Jest taka miła i uczynna, w dodatku całkiem ładna.- mówiąc to nie odwracał wzroku od medium, której nieco zrzedła mina. Tak samo Daisuke zamilkł, czując że coś tu nie gra. Po pierwsze zastanowił go fakt, że Asakura miał kogoś na oku i wyglądało na to że jest z tą osobą bardzo blisko, skoro może być aż tak o niego zazdrosna, a po drugie dlaczego tak wpatrywał się w Annę. Jakby wyczekująco.

- Zanieś lód.- rzuciła do blondyna, który z ociąganiem wykonał jej prośbę. Gdy zostali sami, żadne z nich nie ruszyło się z miejsca. Anna zmrużyła oczy posyłając mu złowrogie spojrzenie, a Yoh jedynie uśmiechnął się do niej ciepło, zresztą jak zawsze gdy się nieco z niej naigrywał.

Mina Anny wyrażała coś pomiędzy nie jestem pewna czy mam ochotę Cię pocałować, czy skrzywdzić. Jednak chłopak nie wydawał się być zrażony perspektywą oberwania. Przyzwyczaił się już, że gdy Itako nie wie jak ma zareagować wybiera po prostu najprostsze rozwiązanie, którym dla niej jest cios w twarz. Tym razem Yoh stał za daleko, by go dosięgła więc wolał po prostu się uśmiechnąć, licząc że mu daruje te słowne potyczki.

- Naprawdę tego pożałujesz.- powtórzyła swoje słowa z popołudnia.

- Teraz czy później?- odparł, a ona zamrugała zdziwiona na te słowa. Po chwili jednak pokręciła głową na boki i powiedziała:

- Gdyby tylko Twoi przyjaciele wiedzieli jaki jesteś naprawdę.

- Myślę że jestem normalnym nastolatkiem.- wzruszył ramionami.- Który stęsknił się za swoją narzeczoną.- dodał po chwili namysłu i z każdym słowem robił krok w jej stronę.

- Normalny nastolatek nie ma narzeczonej.- wyszeptała, nie mogąc się skupić na niczym innym niż na jego ustach. Uwielbiała to uczucie na kilka sekund przed pocałunkiem, to jak jej mięśnie w podbrzuszu się skurczały, a potem jak brakowało im tchu… Czysta przyjemność.

- W takim razie jestem szczęściarzem.- powiedział i nachylił się by złączyć ich usta. Namiętność eksplodowała, tak jak poprzednio i po chwili oboje zatracili się w pocałunkach. Niestety nie dane im było nacieszyć się przyjemnością, gdyż przerwał im głos Ren`a.

- Znajdźcie pokój!- warknął w ich stronę. Naturalnie para odskoczyła od siebie, medium wyszła szybkim krokiem, a Yoh zakłopotany podrapał się po karku starając zatuszować wstyd uśmiechem.- Dlaczego zawsze mnie to spotyka…- mruknął złotooki, zdając sobie sprawę, że to nie pierwszy raz gdy ich nakrył. Asakura nie chcąc denerwować bardziej swojego przyjaciela nie odezwał się słowem, chociaż ciekawiło go czemu Ren nie uważa kuchni za pokój.

Towarzystwo robiło się coraz głośniejsze i upierdliwe, dlatego też Anna uznała że pora to zakończyć i wygoniła przyjaciół. Cisza jaka zapanowała zaraz po wyjściu kłócących się Piriki i Ren`a była jak balsam, i to najwyraźniej nie tylko dla niej gdyż Tamao również przestała być taka spięta. 

Światła zostały zgaszone, drzwi zamknięte i nie trzeba było długo czekać aż lokatorów pochłonie sen. Przynajmniej część z nich, gdyż ani Anna ani Yoh nie spali. Wymknęła się cicho ze swojego pokoju i skierowała kroki do łazienki. Zamknęła po sobie uchylone drzwi i to na zapadkę by ponownie nikt im nie przeszkodził. Szatyn brał właśnie prysznic i Anna uznała że będzie to idealna zemsta za dzisiejsze prowokowanie jej. Zmieniła wodę na zimną po czym z wrednym uśmiechem obserwowała najpierw jak szatyn wyskakuje spod strumienia, a następnie jego zaskoczenie że ją widzi. Kabina prysznicowa znajdowała się na równi z podłogą, więc to była tylko kwestia czasu zanim ją do siebie pociągnie. Od razu ją pocałował nie chcąc by swoimi protestami obudziła pozostałych domowników, jednak zimna woda nie sprzyjała romantycznej atmosferze mimo wysokiej temperatury jaka panowała na zewnątrz. Ściągnął z niej przemoczone ubrania, których nie było zbyt wiele. Widząc ponownie czarną bieliznę nie mógł się nie uśmiechnąć, nie wiedział czy specjalnie ją ubrała czy był to zbieg okoliczności, ale nic go tak nie pobudzało jak właśnie koronka. Powolnym ruchem zsunął figi, gdy tymczasem ona mocowała się z zapięciem od stanika. 

Minęło tyle czasu odkąd widział ją w takim wydaniu, że przez chwilę zapomniał co powinien robić. Napawał się widokiem tych idealnych kształtów, dopóki nie poczuł jak go dotyka. Pocałował ją nagle i to z taką siłą, że musiała aż oprzeć się o ścianę żeby nie upaść. 

Emanowało od nich czyste pożądanie, przez co nie było miejsca na delikatność i czułość. Tak długo byli od siebie odgrodzeni, że teraz nie wiedzieli co zrobić z rękami czy ustami. Wkrótce potem zarówno kabina jak i lustro zaparowało i to wcale nie przez gorącą wodę. 


***

Podał jej ręcznik, którym się owinęła. Idąc tu nie myślała by wziąć ze sobą cokolwiek na przebranie.

- Mógłbym się do tego przyzwyczaić.- wyszeptał. - Wspólne prysznice są bardzo… przyjemne.- zastanowił się przez chwilę szukając odpowiedniego słowa. Nie odpowiedziała nic, ale nie musiała. Wszystko było wypisane na jej twarzy i w tych oczach, które teraz wpatrywały się w Yoh. Uspokoiła się nieco… nie fizycznie bo jej serce nadal biło przyspieszonym rytmem, ale psychicznie. Czuła że wreszcie się w pełni pogodzili. 

Weszli do jego pokoju, który znajdował się od wschodniej części. Latem zawsze panował tu przyjemny chłód, co sprawiało że było to najlepsze pomieszczenie do spania w całym domu. 

Mimo to ciężko jej było się tu odnaleźć, rozglądała się jakby to był jej pierwszy raz tutaj. Sama nie wiedziała czego szukała, czy zmiany, czy może potwierdzenia że wszystko jest na swoim miejscu. 

Oprócz tego, że pokój był chłodny miał jeszcze jedną wielką zaletę, a mianowicie widok z okna. Ulica znajdowała się po przeciwnej stronie domu, dzięki czemu żadne sztuczne światło nie przyćmiewało gwiazd. Oparła się o parapet pozwalając by delikatny wietrzyk wdarł się do pokoju.

Z punktu widzenia Yoh sytuacja była idealna. Otóż na tle przepięknego nieba stała jego narzeczona, a pozycją jaką przybrała sprawiła że wstąpiły w niego nowe siły. Ręcznik wydawał się za krótki, lecz było zbyt ciemno by mógł coś dostrzec, ale wcale mu to nie przeszkodziło. Stanął przy niej, czekając aż podniesie wzrok. Przybliżył się by ją pocałować, powoli, niespiesznie, zupełnie inaczej niż przed chwilą. Wtedy desperacko potrzebowali poczuć się wzajemnie, a teraz nacieszyć tą obecnością. Gdy coś mokrego opadło na jego stopy domyślił się że to zapewne ręcznik. Zjechał prawą ręką po jej plecach, zatrzymując się na pośladku, a następnie powtórzył tą czynności w drugą stronę. Czuł jej nagie ciało przylegające do własnego, jak wplata rękę w wilgotne włosy, a druga znajduje się na ramieniu. Przerwał by pociągnąć ją na futon, a następnie wrócić do pieszczot. Usiadła na nim delektując się bliskością jaką dzielili i przyjemnym dotykiem jakie zapewniały jego dłonie. Wkrótce potem szatyn zszedł z pocałunkami niżej zajmując się najpierw szczęką, potem jej szyją i wiedząc jakie są jego dalsze zamiary medium nieco odgięła się do tyłu, pozwalając mu na dostęp do bardziej wrażliwych miejsc. 

Usta co jakiś czas ponownie się ze sobą łączyły a wówczas ich dłonie mocniej się zaciskały na ciałach. 

W pewnym momencie ich spojrzenia się spotkały i wyrażały dokładnie to samo uczucie, które wręcz ich zalewało. Jednak to nie była tylko miłość, to było coś więcej, potrzebowali się wzajemnie, uzupełniali, pragnęli. Niczym dwa przeciwieństwa, które nie mogą bez siebie istnieć.

Nie ma właściwych słów, które oddałyby ogrom tych uczuć, ale najlepiej odpowiadające tej chwili właśnie padły ze strony Anny. Często je mówiła, gdy ktoś wątpił w ich narzeczeństwo, dzięki czemu temat był zamykany, ale nigdy nie powiedziała ich w takiej sytuacji. To była kwestia Yoh, a ona mu tylko odpowiadała. 

Kochała go tak, że to prawie bolało.

***

Z ulgą poczuła jak kładzie ją na plecach, na twarzy nadal widniał uśmiech co świadczyło o tym, że jeszcze dochodzi do siebie. Przez kilka chwil milczeli, starając się uspokoić swój oddech, aż w końcu szatyn poczuł że zmęczenie daje się mu we znaki.

- Nadal uważasz, że pożałuje?- wyszczerzył się do niej.

- Niech będzie że jesteśmy kwita.- szatyna nieco to zbiło z tropu. Był przyzwyczajony do tego że medium nie chodzi na kompromisy, że woli zawsze zagarnąć całość dla siebie. 

Niestety nie za bardzo mógł się skupić na rozmyślaniu, czy Itako powoli się zmienia gdyż właśnie się schyliła po poduszkę i ten widok przesłonił mu cały świat. Chciałby móc ją widywać w taki sposób częściej.

- Zostaniesz?- zapytał. Dziewczyna odwróciła się do niego z zamiarem powiedzenia kąśliwej uwagi, że gdyby nie zamierzała tu spać to przecież nie kwapiła by się porządkiem, ale wówczas zrozumiała że szatyn ma co innego na myśli. W jego spojrzeniu była powaga i niema prośba by się zgodziła. Oboje wiedzieli że minione tygodnie były dla nich ciężkie. Anna nie powinna przed nim ukrywać swojego pochodzenia, a szatyn jej odtrącać. Nie potrafili ze sobą dojść do porozumienia i czasem sami już nie wiedzieli czy ta zimna obojętność nie była gorsza od złości.

- Oczywiście.- odparła, a po chwili jeden z jej kącików powędrował do góry, tworząc mały uśmieszek.- W końcu obiecałeś mi łatwe życie.

***
Witam wszystkich!
Z lekka spóźniony prezent Mikołajkowy :)

Jak dla mnie jest baardzo romantycznie, żeby nie powiedzieć cukierkowo, ale myślę że od czasu do czasu mogę sobie pozwolić na taki rodzaj notki ;)
Mam nadzieję że przypadła Wam do gustu!

Poza tym chcę Wam złożyć życzenia świąteczne, gdyż nie wiem czy jeszcze coś wstawię w tym roku...
Tak więc życzę Wam ciepłych, radosnych świąt spędzonych w rodzinnym gronie. Zdrowia, pomyślności w nadchodzącym roku i by każdy dzień był dla Was udany, a uśmiech nie schodził z twarzy!

Pozdrawiam ciepło :*