niedziela, 27 października 2019

55. Katharsis.




Powolnymi krokami zbliżały się wakacje, w powietrzu dało się wyczuć nadchodzące lato i poczucie beztroski. Manta usiłował zmusić Yoh do nauki, codziennie przypominając mu o egzaminach, ale szatyn zdecydowanie bardziej wolał oddawać się lenistwu niż książkom. Nawet sensei nie był go w stanie zmotywować przed letnimi zawodami Kendo. Naturalnie Anna prawdopodobnie mogłaby pogonić swojego narzeczonego, ale była zbyt zajęta przygotowaniami do wycieczki, która miała się odbyć we wrześniu oraz festynem szkolnym. Na szczęście udało jej się przerzucić wszelkie sprawy związane z przedstawieniem na Roxanne. Klasa zdecydowała jednak że Romeo i Julia jest za trudna i lepiej pokazać coś łatwiejszego, więc stanęło na Królewnie Śnieżce. Usagi odkryła w sobie pokłady cierpkiego humoru i scenariusz aż kipiał różnymi gagami, co niesamowicie spodobało się wychowawczyni klasy. Wszyscy tak się zaangażowali w próby, że egzaminy zeszły na drugi plan przez co istniała duża szansa że nie wypadną zachwycająco. Powtórki materiału robione na poszczególnych lekcjach wskazywało na to, że uczniowie zaniedbali swój podstawowy obowiązek jakim była nauka. Niemalże na każdym przedmiocie narzekano na klasę, która jednak nic sobie z tego nie robiła, czego wyniki można było zobaczyć właśnie na egzaminach. Miyamoto-sensei wygłosiła na godzinie wychowawczej tyradę o tym jak bardzo jest zawiedziona i że ma nadzieję iż następnym razem przyłożą się bardziej, chociażby ze względu na studia. Uczniom jednak te słowa jednym uchem wpadały, a drugim wypadały gdyż każdy nie mógł się doczekać jutrzejszego festynu, ponadto był to ostatni dzień szkoły. 

- Anna-san!- zawołała Kasumi.- Próbowałam Cię złapać przez cały tydzień!- podbiegła do blondynki. Medium cierpliwie czekała na to aż brunetka do niej dołączy. - Chciałam Ci serdecznie podziękować za pomoc… wiesz w jakiej sprawie.- dodała konspiracyjnym tonem. Blondynka przytaknęła w odpowiedzi, lecz w duchu cieszyła się że Umi wyszła na prostą, wróciła do szkoły i stara się nie panikować na widok duchów. - Dlatego w ramach podziękowania chciałam Cię zaprosić do domu mojej cioci w pobliżu Koushirahama. - Anna nadal milczała, nieco zaskoczona propozycją.- Pomyślałam że pojedziemy na kilka dni na plażę, ciocia akurat wyjeżdża na dwa tygodnie do Europy z rodziną i zostawia nam dom pod opieką. Mogę zabrać ze sobą kilka osób. - pospieszyła z wyjaśnieniami. Kyoyama przez chwilę analizowała wypowiedziane słowa, gdyż na wakacje planowała rozpocząć remont Inn En, jednak pomysł że nie będzie musiała wdychać kurzu i obracać się w bałaganie przypadła jej do gustu. 

- Myślę, że to bardzo dobry pomysł.- odpowiedziała w końcu, na co uradowana Kasumi klasnęła w ręce.

- Świetnie! W takim razie zadzwonię w przyszłym tygodniu ze wszystkimi szczegółami.

Tym razem klasa  była osłabiona jeśli chodzi o zawody sportowe, gdyż Ren wrócił do szkoły tylko na czas egzaminów, a następnie poleciał do Chin by załatwić niedokończone sprawy dziadka. Z kolei Hao uznał że odwiedzi swoją dalszą rodzinę, z którą Yohmei odnowił kontakt. Na szczęście Yoh dzięki wielokilometrowym biegom nie zajmował ostatnich miejsc, a przeciąganie liny oraz mecze piłki nożnej brał bardziej jako zabawę niż rywalizację. Niestety co innego myślał Daisuke, który za punkt honoru obrał sobie pokonanie szatyna na każdej możliwej płaszczyźnie. Udało mu się już mieć lepsze oceny na egzaminach, co wbrew pozorom nie było takie trudne, teraz koniecznie chciał strzelić chociaż jedną bramkę, a że Asakura grał na pozycji obrońcy to również nie powinien mieć z tym problemu. Z kolei ta część klasy, która nie brała udziału w zawodach przygotowywała się do przedstawienia. Przedstawienie trwało jakieś 40 minut i postanowiono że wystąpią w sumie 3 razy, ewentualnie 4 jakby się okazało że zbierze się dodatkowa grupa chętnych osób. Usagi stała schowana za kotarą, by w razie czego przypomnieć co dana osoba miała mówić, a kilku chłopców przygotowywało scenerie przypinając namalowany na płótnie zamek do tablicy. 

Przedstawienie wielokrotnie wywołało salwy śmiechu i mimo tego, że ludzie wchodzili i wychodzili z sali to Usagi i tak robiło się ciepło na sercu a każdym razem jak widziała uśmiech na ich twarzach. Skończyło się na tym, że zagrano 4 razy i za każdym klaskano na stojąco, a przy scenie pocałunku słychać było ciche westchnienia uczennic. 

Przy ogłoszeniu wyników okazało się że klasa zebrała najbardziej przychylne opinie wśród uczniów, dzięki czemu ponownie dostała dofinansowanie do wycieczki. Słysząc to Anna jednocześnie się ucieszyła jak i zirytowała, gdyż nie brała pod uwagę przy planowaniu wyjazdu do Kioto dodatkowych środków, ale ma jeszcze ponad miesiąc by nanieść poprawki. Na dzisiaj pozostało jej jeszcze kilka papierków, które należało uzupełnić w związku z festynem, podczas gdy pozostali uczniowie pomagali w sprzątaniu szkoły.

Wystarczył jeden dotyk by przez ich ciało przebiegł prąd. Zupełnie przypadkowe muśnięcie dłoni. Niezamierzone przejechanie po zimnych palcach. Podał jej tylko teczkę, którą miał przekazać od wychowawczyni i za późno wypuścił z ręki, a ona za wcześnie złapała przedmiot chwytając dokładnie w tym miejscu co trzymał. Od dawna nie czuł tych dziwnych dreszczy, które towarzyszyły im przy zbliżeniu. Właściwie od dawna nie czuł jej. Jedyne co mógł to wodzić wzrokiem, obserwować, wdychać jej zapach i wspominać. Starał się zająć myśli spotkaniami z przyjaciółmi, Manta z chęcią gospodarował mu czas, w dodatku treningi też zawsze mu pomagały więc stopniowo zwiększał liczbę kilometrów, pompek. 

Ale teraz był tu tylko z nią. 

Nie było nikogo kto mógłby rozproszyć jego myśli. 

Musiał wyjść, przewietrzyć się, zrobić cokolwiek żeby przestać czuć jej perfumy.

- Arigato.- powiedziała zupełnie niewzruszona. Oczywiście, że nie miała pojęcia co się działo w jego głowie, poza tym zawsze była  lepsza w kontrolowaniu emocji. Umiała trzymać je na uwięzi wystarczająco dobrze by nie dać się zwieść pierwotnym instynktom. Tylko że czasem pozwalała na ich uwolnienie i było to istne Katharsis.
Usiadła na swoim miejscu i uznała że lepiej będzie zająć się pracą.

- Pomóc Ci?

- Nie.- odpowiedź nadeszła szybciej niż by wypadało, ale w tym dusznym pomieszczeniu jego zapach rozchodził się wyjątkowo szybko a ona nie mogła się rozpraszać. Musiała dokończyć te cholerne papierki, by wreszcie móc się cieszyć wakacjami. Obowiązki najpierw, potem reszta świata. Była w końcu przykładną przewodniczącą, dotrzymywała terminów i danego słowa, więc nie mogła odłożyć tego na jutro. Z resztą jutro zaczynają się ferie i nikogo już tu nie znajdzie.- Co ty robisz?- zapytała zdumiona, gdy zauważyła jak Yoh rozsiada się wygodnie na miejscu jej zastępcy.

- Poczekam na Ciebie.- odparł niewzruszony. Wyczuł w jej wypowiedzi coś co sprawiło że postanowił tu zostać.

-Nie masz innych zajęć?

- Nie.

- Nie umówiłeś się z Mantą?

- Nie.

- Sprzątanie?

- Nie.

- Zrobiłeś trening?

- Mam dzień wolny.- zastanawiał się co dalej wymyśli.

- W takim razie przynieś mi sok z automatu.- cóż na to nie miał innego wyjścia jak tylko wykonać prośbę. Kiedy wrócił okno w sali zostało uchylone, sprawiając że letni wietrzyk kołysał roletą, która nie była w stanie w pełni zasłonić popołudniowego słońca. Postawił na biurku puszkę, z której ściekały strużki wody. Z ulgą przyjęła zimny napój, a on wpatrywał się w nią jak w obrazek teraz dostrzegając że ma odpięte guziki w swojej koszuli. Z pewnością zwróciłby wcześniej na to uwagę, szczególnie że gdy tak się pochylała nad kartką widział więcej niż by wypadało. A to mogło oznaczać, że Annie jest gorąco, co wcale nie byłoby dziwne, biorąc pod uwagę temperaturę w pokoju, ale być może to on miał z tym coś wspólnego. Nie chciał jej przeszkadzać, wiedział że takie stanie nad kimś może nieco irytować i zaburzać pracę, ale jednocześnie nie potrafił odejść. Podszedł najpierw do szafki i przyjrzał się książkom i teczkom, a gdy to go nie zainteresowało uznał że najlepiej będzie po prostu stanąć przy oknie. Boisko co prawda było zupełnie puste i zastanawiał się czy oprócz nich ktoś jeszcze znajduje się w szkole, lecz zaraz potem pojawił się jeden z pracowników administracyjnych. Trawa przybrała barwy ciemnej zieleni, gdy Słońce schowało się za chmurami, dając tym samym odetchnąć wszystkiemu. 

- Mogę?- szatyn zapytał wskazując na  sok. Medium przytaknęła i sięgnęła po napój w tym samym czasie co Yoh. Niestety ale puszka się zachwiała i chcąc uchronić raport przed zalaniem Anna chwyciła kartkę i stanęła na równe nogi, a szaman może i złapał sok, lecz nie do końca udało mu się uchronić przed jego ulaniem. Tym sposobem napój znalazł się na biurku i na nogach medium, a głowa Yoh idealnie na wysokości jej twarzy. Złość ustąpiła miejsca zawstydzeniu, jednak chłopak szybko odskoczył i zaczął się rozglądać za chusteczkami. 

- Gomene!- powiedział i nie myśląc wiele kucnął, po czym przyłożył ściereczkę do jej kolana by wytrzeć dziewczynę od lepkiego napoju. Jednak wówczas zauważył że kolejna kropla spadła ze spódniczki na jej udo ciągnąć za sobą ścieżkę. Przełknął ślinę zdając sobie dopiero sprawę z tego jak się zachował i w jakiej pozycji się znajdują oraz jak mogło by się to zmienić na jego korzyść. Odważył się spojrzeć do góry by sprawdzić czy jego narzeczona jest wściekła do granic możliwości czy być może też odczuwa to pożądanie. 

- Na co czekasz?- zapytała i już wiedział, że zdecydowanie druga opcja. Odłożył ściereczkę, chwycił za udo i scałował słodki napój z rozkoszą słysząc jak dziewczyna głośno wciąga powietrze. 

To było takie cudowne znowu go czuć, jakby ktoś ją uwolnił z klatki i wreszcie mogła biec przed siebie. Jego palący dotyk przyprawiał o ciarki i to było jedyne co łączyło ją teraz z rzeczywistością. Czułe pocałunki, którymi się obdarowywali były niczym tlen po długim nurkowaniu. Zdominowało ich pożądanie i tęsknota, jednak wcale nie wydawali się być przejęci opętaniem przez pierwotne instynkty.

Nawet nie wiedziała kiedy wyciągnął jej koszulę ze spódniczki, jedyne co zdołała zarejestrować to że zdecydowanie za wolno odpina guziki. Ubierając czarną bieliznę nie spodziewała się że ktoś inny ją dzisiaj ujrzy, jednak pamiętała że w takiej najbardziej ją lubi. A kiedy poczuł pod palcami koronkę na pośladku to była jego kolej na gwałtowne wciąganie powietrza. 

Znajdowali się w pokoju przeznaczonym dla samorządu szkolnego i pomimo, że z całej rady to Anna była jedynym uczniem obecnym w szkole, wcale nie znaczyło że ktoś miał by nie wejść. Miała oddać raport do 17, a wskazówki nieubłaganie się do niej zbliżały w dodatku drzwi pozostawały otwarte. 

Wrócił do ust i całował z taką siłą, że aż się ugięła siadając na biurku i kiedy już jego ręka zbliżała się do najbardziej wrażliwego miejsca usłyszeli stukot obcasów o posadzkę. Oderwali się od siebie próbując doprowadzić do porządku. Po chwili rozległo się pukanie, a następnie w drzwiach pojawiła się ich wychowawczyni. Trochę się zdziwiła na widok dodatkowej osoby i to spoza samorządu, jednak powstrzymała się od komentarza. 

- Skończyłaś?

- Jeszcze chwilę.

- Pamiętaj żeby się podpisać na wszystkich kartach. - medium jedynie przytaknęła i z ulgą przyjęła wyjście nauczycielki. Żadne z nich nie potrafiło się odezwać i wszystko wyglądało na to że są zawstydzeni swoim zachowaniem. 

- Poczekam na zewnątrz. - z ulgą przyjęła tą wiadomość. Inaczej nie mogłaby się skupić na dokończeniu wypełniania kart. Na szczęście dużo jej nie zostało i po 20 minutach wychodziła już ze szkoły. Na schodach siedział jej narzeczony, lecz nie był sam. 

- Mojiyama-san… Nie wiedziałam że jesteś w szkole.- powiedziała Anna zachodząc ich od tyłu. Starała się wyprzeć ze świadomości że siedzą zdecydowanie za blisko siebie.- Mogłaś mi pomóc z raportem. 

- Wiem, ale pomagałam przy sprzątaniu auli.- oznajmiła melancholijnym tonem. Była słodką, drobną dziewczyną z klasy Nicole i tak jak Anna należała do samorządu. - A potem zobaczyłam Yoh-kun. Wyglądał bardzo samotnie, więc chciałam mu dotrzymać towarzystwa.

- Doprawdy?- tym razem wzrok Kyoyamy powędrował na szatyna. 

- Taaak. Mi-chan była taka miła, że zechciała ze mną poczekać na Ciebie. Powiedziała, że może to trochę potrwać.

- To naprawdę urocze z Twojej strony, że zamiast mi pomóc, tak jak powinnaś, wolałaś dotrzymać towarzystwa Yoh. Gwarantuję Ci, że tego nie zapomnę.- rzekła medium swoim specjalnym tonem, który wywoływał poczucie winy. Mojiyama wstała zawstydzona i ruszyła bez słowa do budynku. - Co to miało być Asakura? - warknęła, ale on tylko się zaśmiał.

- Jesteś taka słodka gdy robisz się zazdrosna.- wyznał w końcu.

- Nienawidzę Cię. - westchnęła ciężko, po czym przyłożyła rękę do czoła, zamknęła oczy i wzięła kilka głębszych wdechów by się uspokoić. Wówczas poczuła jak Yoh łapie ją za drugą dłoń i szepta do ucha.

- W takim razie okazujesz to w bardzo ciekawy sposób.

- Pożałujesz tego. - odpowiedziała. Błysk w oku szatyna mógł świadczyć tylko o tym że nie mógł się już doczekać swojej kary.

***

Cześć :)

Myślę że ta część opowiadania przypadnie Wam do gustu :)
Chciałam dodać jakiegoś one-shot`a na Haloween, ale kompletnie nie miałam pomysłu o czym by mógł być, więc musicie się zadowolić pogodzeniem Yoh i Anny.

Poza tym uchylę Wam rąbka tajemnicy - kolejna część zapowiada się jeszcze lepiej ;)

Czekam na komentarze - piszcie co myślicie :)

Pozdrawiam ;*