wtorek, 1 marca 2022

67. Konfrontacja.



Dzień otwarcia Inn En rozpoczął się bardzo wcześnie dla domowników. Ryu wraz z Tamao królowali jak zwykle w kuchni przygotowując dania i przekąski dla gości, Yoh pod musztrą swojej babci zamiatał jeszcze podłogi, a Anna zaraz po tym gdy sprawdziła czy wszystko z jej listy jest wykonane, zaszyła się w swoim pokoju. 

Gdy Jun zapytała się co ma zamiar włożyć, nie miała dużego dylematu. Mimo prób nakłonienia przez Doshi do jednego z eleganckich kostiumów - “Będziesz w tym wyglądać jak prawdziwa Business Woman”- ona wiedziała od początku że postawi na tradycje.

Kimono.

Piękne, granatowe, z białymi kwiatami oraz czerwoną obwódką na końcu materiału wyglądało na niej fenomenalnie. Keiko pomogła jej jeszcze z fryzurą, kończąc swoje dzieło ozdobą do włosów. Wiedziała że wygląda dobrze, czuła się świetnie w tym stroju mimo że był ciężki. 

- Pasuje do Ciebie. - powiedziała Keiko spoglądając raz jeszcze na swoją przyszłą synową. 

- Arigato. - odparła medium, doskonale zdając sobie sprawy z tego że tak właśnie jest. 

Zerknęła po raz ostatni do lustra, przypatrując się swojemu odbiciu, a następnie z trudem powstrzymując delikatny uśmiech ruszyła na dół w sam raz na spotkanie z pierwszymi gośćmi. 

- Kawaii! - krzyknęła Pirika widząc Anne.-Sugoi! Wyglądasz cudownie! - niebiesko włosa nie mogła przestać się zachwycać na wyglądem Itako. 

- Zwracam honor. W tym wyglądasz o niebo lepiej. - dorzuciła swoje Jun. 

- No dajcie spokój, nie przyszliśmy tutaj podziwiać kawałka materiału… - sapnął zirytowany Horokeu, który swoim nosem już na zewnątrz wyczuł piękne zapachy. 

- Oni-chan jesteś taki… taki… 

- Głodny. 

- Uh! brak mi słów! 

Nie trwało to długo zanim podano pysznie wyglądające przekąski. Wkrótce potem pojawiło się również kilka osób z klasy, którzy przyprowadzili swoich rodziców, jak i sąsiadów zainteresowanych nowym biznesem w okolicy. 

Anna wiedziała że to w starszej klienteli leży przyszłość więc zadbała by żadnemu z nich niczego nie brakowało, umiejętnie do tego wplatając reklamę gorących źródeł. 

Interes miał się głównie opierać na kąpielach, również leczniczych oraz w przyszłości zabiegach SPA. Do dyspozycji gości była również mini jadalnia zarządzana przez nowomianowanego szefa kuchni Ryu. I nawet jeśli wcześniej potencjalni klienci nie byli zbyt przekonani, tak po skosztowaniu wybornych dań przepadli całkowicie. Tamao nawet nie zdążyła przynieść dania głównego, a rezerwację już zdążyły się posypać. 

- Mam nadzieję że znajdzie się dla nas miejsce. - usłyszała melodyjny głos. Rubinowe oczy wpatrywały się w nią z iskierkami zadowolenia, że niespodzianka się udała. 

- Lyserg! - zawołał Yoh, równie zdziwiony co medium. - Nie wiedziałem że macie zamiar wpaść! 

- Jak moglibyśmy przegapić otwarcie InnEn? - odpowiedziała Jeanne. - Czy znajdą się jeszcze jakieś wolne pokoje? 

- Dla was zawsze. - odpowiedział szatyn posyłając dwójce przyjaciół szczery uśmiech. 

Nowych gości przybywało, w tym również nie zabrakło szamanów, prawdopodobnie za sprawką Hao i jego “prezentu” w postaci wysłania wiadomości za pomocą dzwonków wyroczni. Ren nadal odczuwał przyspieszone bicie serca jak usłyszał tylko tamtą melodyjkę, na domiar złego jego tętno również dziwnie podskoczyło na widok Jeanne. Nie spodziewał się jej tutaj zobaczyć, zresztą nie spodziewał się jej w ogóle jeszcze kiedyś zobaczyć. Jego uwagę pochłonęła również Pirika. Zastanawiał się co się mogło wydarzyć w jej rodzinnej wiosce, czy wszystko przebiegło bez zarzutów czy też może ktoś nadal chował do niej urazę? Podczas wspólnego mieszkania z nią poczuł się w pewien sposób odpowiedzialny za jej bezpieczeństwo oraz samopoczucie. Być może nie był najmilszy i często wyprowadzał ją z równowagi, ale to był po prostu jego sposób bycia. Jednak gdy wyjechała zrozumiał że to uczucie nie było zwykła chęcią opieki jakie czuł wobec swojej siostry. To było coś więcej, tylko nie mógł rozgryźć co takiego. 

- Gapisz się. - powiedział Hao. - Tylko nie wiem czy częściej na siostrę kumpla, czy święta dziewczynę? 

- Skoro to zauważyłeś to znaczy że ty się gapisz na mnie. Chcesz mi coś wyznać? - odbił piłeczkę. Szatyn zaśmiał się szczerze na jego słowa, a następnie mrugnął w prowokacyjny sposób i odszedł w kierunku przekąsek, zostawiając Rena nieco zarumienionego. Z drugiej strony pokoju dało się słyszeć głos staruszki, która ewidentnie była dumna ze swojej podopiecznej. 

- Mam tylko nadzieję że ten zajazd będzie więcej zarabiał niż w Aomori. - rzuciła kąśliwie. 

- Obaa-san, słyszałem że sprzedałaś tamten dom? 

- Tak. W końcu za coś trzeba wyprawić wasz ślub. - odpowiedziała, a Yoh natychmiast pożałował swoich słów. Średnio dwa razy na rozmowę najstarsza z rodu poruszała ten temat. - Młodsza się nie robię, a chciałabym zdążyć w tym uczestniczyć. Prawnuki sobie daruję, ale to ja Was ze sobą wyswatałam więc na ceremonii muszę być! 

- Oka - San przestań ich już męczyć. Niech chociaż będą pełnoletni.- żachnęła się Keiko, patrząc ze współczuciem na dwójkę nastolatków. 

- Za moich czasów… 

- Zgadzam się z Kino, za moich czasów również nie zwlekano z tym tak jak teraz. Jak się dwoje osób kochało to się pobierali. Poza tym moja droga Anno czy to przez przypadek nie są białe lilie? - dorzucił swoje Hao, wskazując na jej Kimono. - Symbolika przypadkowa czy specjalnie takie wybrałaś? 

- Może specjalnie, może nie. Na pewno nie dla Ciebie.- odpowiedziała medium.

- Po prostu pierwsze dziecko już macie. - pomachał rękami, wskazując na Inn En. - Może to już pora o tym pomyśleć? 

- Masz szczęście że przyprowadziłeś kilku klientów, bo przysięgam że z chęcią pozbawiłabym Cię możliwości posiadania dzieci. - warknęła Anna, wyraźnie już wściekła na przyszłego szwagra. Tymczasem Hao uznał że tym razem odpuści, mimo że miał w zanadrzu kilka ripost. 

- Wobec tego sprawdzę co tam u Opacho. - odparł jedynie, by następnie skłonić się nisko przed Panią domu. 

- Kiedyś go skrzywdzę. Mocno. - mruknęła pod nosem medium. 

Następnie nawet nie patrząc na rodzinę Asakura, udała się na chwilę do kuchni by ochłonąć. Wiedziała że wieczór dobiega końca i nadszedł czas na kulimnacyjny moment z tortem. Przepięknie prezentował się na blacie, liczne zdobienia symbolizowały Gorące Źródła, a wierzyła że i w smaku będzie pyszny. 

Drzwi ponownie się otwarły, lecz nie był to żaden z przyjaciół ani znajomych. Do środka wszedł młody mężczyzna w zapiętym po szyję garniturze, a następnie rozejrzał się po pomieszczeniu by na końcu spojrzeć na Anne. 

- Chyba się zgubiłem. - odparł zakłopotany, lecz medium nie dała się zwieść. Intuicja jej podpowiadała, że nie ma dobrych zamiarów więc odruchowo chwyciła za korale. - Ładna błyskotka. - oznajmił wskazując na klejnot przy bransoletce. - Zastanawiam się skąd go masz? - rzucił niedbale, ale jego oczy błysnęły niebezpiecznie. 

- Nie Twój interes. - odpowiedziała, mierząc go nadal bacznym spojrzeniem. Wiedziała że ma do czynienia z kimś silnym, ale nie potrafiła wyczuć żadnego ducha stróża, ani innego źródła jego mocy. Właściwie nie była nawet pewna czy ma do czynienia z szamanem. 

- Szkoda, bo bardzo mi się podoba. Chętnie bym go dołączył do mojej kolekcji. 

- Nie jest na sprzedaż.

- Są inne metody negocjacji. - obszedł blat tak że znalazł się przy torcie. - Być może następnym razem będziesz bardziej skora do rozmowy. No ale wygląda że nic tu po mnie. - rzucił jej ostre spojrzenie, a następnie zabrał na palec bita śmietanę z górnej warstwy i włożył go sobie do ust nadal nie przerywając kontaktu wzrokowego. - A szkoda, bo smakuje wyśmienicie.- dodał jeszcze a następnie wyszedł szybkim krokiem. Anna dopiero teraz zauważyła jak bardzo się napięła, jej bransoletka, korale i klejnot pulsowały światłem a serce biło zdecydowanie za szybko. Czy istniała szansa że to była ta osoba osoba co w Chinach? 

- Anna-San! Wszyscy Cie szukają! Za chwilę podamy tort, musisz być w centrum! - spanikowana Roxanne weszła do kuchni zupełnym przypadkiem. Była pewna że medium jest gdzieś na “salonach”. Kyoyama tylko przytaknęła wiedząc, że dziewczyna ma rację. 

W końcu mimo wszystko to był jej dzień, i Ci wszyscy ludzie zjawili się tutaj poniekąd dla niej. Nie mogła pozwolić by takie epizody miały wpłynąć na radość ze spełnienia marzenia. Mimo to gdy tort wjechał na salę, a ze świec leciały iskry nie mogła pozbyć się tego lepkiego wrażenie że ktoś ją obserwuje. Jakby stał za nią i dyszał wprost na kark, aż zimny pot oblał jej ciało. Dopiero podstawiony pod nos talerzyk z tortem nieco ja ocucił. Gdy nabierała na widelczyk kawałek spostrzegła, że w bitej śmietanie jest dziura, tak jakby ktoś ją stamtąd zabrał. W sekundzie odechciało jej się jeść i odstawiła słodycz na najbliższy stolik. To nie mógł być przypadek. Rozejrzała się dookoła, ale nikt nic nie zauważył, wszyscy zajadali się wypiekiem z uśmiechem na ustach.

Tymczasem mężczyzna wyszedł z domu bardzo zadowolony z siebie. Jawna konfrontacja z posiadaczką klejnotu była nieunikniona. I chociaż wiedział że go nie odda, cieszył się z przebiegu ich rozmowy. Widać było że dziewczyna nie panuje nad jego mocą, wystarczyło tylko lekko ją nacisnąć a kamień jarzył się mocą. Nie uczyniła żadnych postępów od czasu gdy nasłał na nią demona. 

W kolejnej sekundzie uśmiech zniknął mu z twarzy a na gardle pojawiła się ręka, która z każdą chwilą zaciskała się coraz mocniej. 

- Czy jest jakiś powód dla którego nachodzisz moja rodzinę? - warknął Hao, a w jego oczach płonęły wściekle ogniki. W końcu rzucił mężczyzną o ziemię, patrząc na niego z politowaniem. W jego ręku utworzyła się kula ognia, by następnie ruszyć w stronę przeciwnika, jednak atak został zablokowany a płomień rozproszył się dookoła. 

- Król szamanów we własnej osobie. Cóż za zaszczyt. - parsknął prześmiewczo. Niewidzialna siła zacisnęła się ponownie na jego gardle, a następnie pociągnęła nim po asfalcie.

- Zadałem pytanie!- naprawdę myślał że jak już osiągnie moc Króla Duchów to nie będzie musiał uciekać się do brudzenia sobie rąk. Jednak tym razem sprawa była delikatna, niewiele osób wiedziało o Klejnotach i ich przeznaczeniu. Wydawać by się mogło że ten osobnik przed nim jest świadomy. - Skoro nie chcesz mówić to nie. - powiedział bardziej do siebie, a następnie ruszył w kierunku leżącego mężczyzny. 

W takich przypadkach reishi było przydatne, mimo że na co dzień stanowiło zmorę. Niestety wyglądało na to że coś blokuję myśli, ale Hao miał sposoby na radzenie sobie z tego typu problemami. To czego jednak nie przewidział, to fakt że przeciwnik rozpłynie się w powietrzu. Niczym pochłonięty przez czarna dziurę, zniknął gdy tylko sięgał do niego ręką. Zaklął siarczyście a następnie przywołał kilka Oni, dając wyraźne polecenie szukania mężczyzny. Westchnął ciężko, wygładził ubranie a następnie udał się z powrotem do środka Inn En. 

W końcu niecodziennie córka Bogini otwiera swój własny biznes. 

***

Witam wszystkich!

Zdaje sobie sprawę że to może nie jest najlepszy czas na publikowanie opowiadania, ale być może są wśród Was takie osoby jak ja, które właśnie w taki sposób odreagowują stres. Czytaniem, pisaniem... po prostu zanurzeniem się w innym świecie niż ten realny.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie, trzymajcie się!

Źródło obrazka: https://www.pinterest.com.mx/pin/46373071151915065/