niedziela, 13 sierpnia 2017

25. Wieczorne atrakcje.



Grupa uczniów czekała przed wejściem do portu o 7 rano. Za pół godziny wyruszali w rejs statkiem, który miał ich przetransportować na wyspę Izu-Oshima. Po czwartym  przeliczeniu liczby uczestników, przez opiekuna wycieczki, młodzież pojedynczo zaczęła wchodzić na niewielki statek. Z głośników leciała cicho spokojna muzyczka. Mimo wczesnej pory, port tętnił życiem. Wiele kutrów rybackich wracało z nocnych wypraw z rozmaitymi owocami morza. Zapach był wręcz powalający, więc uczniowie jak najszybciej chcieli opuścić to miejsce byle móc zaczął normalnie oddychać.

Yoh stał obładowany dwoma bagażami, nie mogąc ich położyć na ziemi. Czujny wzrok Anny wszystko widział. Otóż była to część kary za jedzenie słodyczy podczas festynu. Manta miał dziwne wrażenie, że Itako nie chodzi o samą czekoladę tylko o Nicole, która wyglądała przepięknie w tym wdzianku. Oyamada rozpłynął się, przywracając w swojej głowie do obraz Barthez.

- Wiesz, że torbę będziesz sama musiała zanieść do pokoju?- zapytał się szatyn. Anna tylko zmrużyła oczy, nie obdarowując narzeczonego żadną odpowiedzią.- Śpimy w oddzielnych budynkach.- dodał szaman i ciężko westchnął. Przywykł do poczucia, że ma ją blisko w nocy. Nawet gdy była wściekła to przychodził do niej, mimo że go wielokrotnie wyganiała lub kazała spać na drugim końcu pokoju to i tak kończyli blisko siebie. Codziennie rano budził się mając ją jeśli nie w zasięgu ręki to chociaż wzroku. A tymczasem przez następną noc będzie z Oyamadą w pokoju, i to w jego urodziny. Zastanawiał się czy Anna pamięta. Na pewno… w końcu to Anna! Zaśmiał się po nosem.

- Widzę że się z tego powodu cieszysz.- rzekła w końcu, tym samym szatyn rozwścieczył medium jeszcze bardziej. Na nic się zdały krzyki, piski i przekonania, że to nie tak. Kyoyama była jeszcze bardziej wkurzona. Czasem żałuje, że już nie ma reishi…- zamyślił się wpadając na medium, która właśnie wchodziła na statek  i gdyby nie pomoc Daisuke, wylądowała by pewnie w wodzie.

- Wszystko ok.?- zapytał się Tanaka. Jednak ona zignorowała pytanie i zgromiła wzrokiem narzeczonego, który wiedział już jak marny los go czeka.

- Słabo Ci? Chcesz wody? Ej! Zróbcie trochę miejsca!! Może masz chorobę morską?- panikował blondyn, starając się ponownie zwrócić jej uwagę. W rzeczywistości pod względem fizycznym Anna czuła się bardzo dobrze, a trajkotanie Tanaki nad uchem ją tylko dodatkowo denerwowało.

Przyjaciele postanowili usiąść przy jednym stole.  Manta wraz z Kasumi wpatrywali się w krajobrazy, robiąc przy okazji zdjęcia. Natomiast siostry Barthez wraz z Daisuke dyskutowali na temat Anny. Roxane najbardziej się burzyła, uważając że Kyoyama specjalnie się potknęła by Tanaka ją złapał.

- Mówię wam, chciała zwrócić na siebie uwagę! Albo sprawić by Yoh był zazdrosny! – chwila ciszy minęła, a Nicole patrzyła się dziwnie na swoją siostrę. Już miała jej powiedzieć, że to nie w stylu Anny, gdy jej starsza wersją wpadła na najbardziej idiotyczny pomysł. W końcu stan błogosławiony objawia się zawrotami głowy, lecz zanim zdążyła dokończyć myśl Nicole wstała i zaczęła żywiołowo mówić po francusku nie dając dojść do głosu starszej siostrze.

Mimo to reszta zdążyła wyłapać magiczne słowo „ciąża”, które każdego paraliżowało. Daisuke wyglądał, na przerażonego, Manta starał się ukryć rumieńce, a Umi stwierdziła, że dziecko Yoh i Anny będzie piękne, ale nie mogła się zdecydować jaki kolor włosów powinno mieć.

- Co się dzieje?

Wszyscy spojrzeli na stojącą  przed nimi parę. Nicole usiadła, Roxane mierzyła ich wzrokiem, Oyamada i Tanaka zaczęli mówić jeden przez drugiego o wszystkim co im ślina na język przyniesie, jednak najbardziej odznaczył się głos Hashimoto.

- Rozmawiamy o waszym dziecku.- powiedziała i uśmiechnęła się szeroko. Wszyscy wokół zamilkli. W końcu Yoh po kilku chwilach spojrzał na Annę i już otwierał buzię by zacząć mówić, lecz blondynka go ubiegła.

- Jeśli masz zamiar zadać TO pytanie to dołączysz do Amidamaru.- wysyczała. Asakura przełknął ślinę i usiadł na plastikowej ławce bez słowa, jednak z przerażeniem w oczach.

Anna w ciąży? To będzie istny horror! Albo i Armagedon! Będzie miała humorki jeszcze gorsze niż teraz. A zachcianki? Pewnie mnie będzie wysyłać w środku nocy do sklepu na drugi koniec miasta.
Siedział zdenerwowany nie panując nad myślami, które przeistaczały się w co raz to gorsze sceny w głowie szatyna.

- Przestań o tym myśleć.- powiedziała spokojnie. – i wy też.- dodała spoglądając na pozostałych.

Z głośników rozbrzmiewał głos przewodnika, który w dość monotonny sposób opowiadał o miejscu docelowym wyprawy. Za 10 minut mieli wpłynąć do portu, gdzie czekał na nich podstawiony już autokar. Majowe słońce dawało się we znaki, jednak przyjemny wiatr ochładzał powietrze. Kołysanie statku przybrało na sile.

Przed nimi malowała się wyspa Izu-Oshima.

Schodzili na ląd jeden po drugim, gdzie następnie byli ponownie przeliczani przez opiekunów. Gdy sensei stwierdził, że wszyscy są obecni przedstawił im plan wycieczki. Dzisiejszego dnia mieli zwiedzić Park Narodowy, znajdujący się na wyspie, a wieczorem część przyjemna- po wędrówce mogli skorzystać z gorących źródeł, dając tym samym odpoczynek mięśniom. Drugi dzień to poznanie miasta, a w drodze powrotnej odbywały się konkursy odnośnie wiedzy zdobytej podczas wycieczki, dlatego też zostali podzieleni na czteroosobowe grupy. Nicole od razu doskoczyła do Ren`a licząc, że grupy mogą być mieszane, a jako że Jeannie wraz z Lysergiem stanęli obok, zostali zapisani jako grupa pierwsza. Naturalnie Yoh również został zaatakowany przez Barthez, co nie spodobało się Annie, więc dołożyła kamienie do torby, którą dźwigał szatyn. Manta również nieco zdezorientowany stanął przy nich nie chcąc się rozdzielać ze swoim najlepszym przyjacielem. Tym sposobem Horokeu, Usagi, Kasumi i Tanaka stworzyli trzecią grupę.

Autokar zawiózł ich pod bramę Parku Narodowego, gdzie rozpoczęli wędrówkę. Przewodnik zaczął od geologii wyspy, następnie zaczął opowiadać o wulkanach. Szli oglądając piękne krajobrazy, temperatura wahała się w okolicach 20 stopni, a wiatr lekko powiewał. Zatrzymali się pod górą Miharu na dłużej by przewodnik mógł im nieco opowiedzieć o tym wulkanie, ponad to grupa domagała się odpoczynku. Gdy uzupełnili płyny i zjedli drugie śniadanie mogli ruszać w drogę powrotną. Spora część żeńskiej części była już wyczerpana i człapała z samego tyłu z obolałymi nogami, marudząc przy tym niemiłosiernie.

- Niech mnie ktoś poniesie…- modliła się Roxanne. Męska część stanęła jak na rozkaz prężąc się przed szatynką, licząc że wybierze któregoś z nich. – Yoooh?- zagadnęła Asakure, który rozmawiał z Mantą o zbliżających się wakacjach.

- Wybacz Roxanne, ale mam już dwa plecaki do niesienia. – wymigał się szaman.

- A tak właściwie to gdzie jest Anna?- zapytała się Barthez.

- Pewnie to ona nadała takie tempo.- dorzucił swoje zdanie Oyamada. Szatyn zaśmiał się na jego słowa, choć wiedział że to może być prawda.

- Jeszcze tylko jakieś 2 kilometry. – spróbował pocieszyć koleżankę.

Rzeczywiście za 20 minut dotarli do bramy parku. Każdy zmachany wchodził do autokaru marząc o tym by w końcu odpocząć. Ruszyli do ośrodka gdzie mieli spędzić noc. Po obiadokolacji i rozdzieleniu uczniów do dwóch sąsiadujących ze sobą ośrodków, w końcu nadeszła upragniona pora skorzystania z onsenów.

- Anna idziesz?- zapytała Kasumi czekając na nią wraz z Roxanne, która znalazła się z nimi w pokoju.

- Nie.- odparła blondynka szukając czegoś w torbie.

- Wstydzisz się?- szatynka liczyła, że nieco ją podrażni.

- Yoh ma onsen, więc mogę korzystać z niego kiedy chce.

- Kąpiesz się u niego w domu?!- przeraziła się Barthez.- Tylko mi nie mów, że kąpiecie się razem!
Anna poirytowana wstała i wypchała ją z pokoju zamykając tuż przed nosem drzwi. Wzięła głębszy oddech i powróciła do przerwanej czynności. Umi stała nieco zagubiona nie wiedząc co zrobić.

- Nie chciałaś czasem iść?- zwróciła jej uwagę Kyoyama.

- Myślę, że odpoczynek od Roxanne dobrze mi zrobi.

- Powinnaś na chwilę pójść, kąpiel złagodzi nieco zakwasy.

- A co z Tobą?

- Jestem przyzwyczajona do wędrówek.

- Chodziłaś po górach?- Anna spojrzała pytająco na współlokatorkę.- Twoje nazwisko ma coś wspólnego z górą. Pomyślałam więc, że może pochodzisz z rejonów górskich.- wyjaśniła pospiesznie obdarzając ją delikatnym uśmiechem.

- Coś w tym stylu.

- Ja pochodzę z Kyoto, ale jak miałam 10 lat przeprowadziliśmy się do Tokio. Firma oto-san się rozbudowywała i dostał nowe stanowisko, sama rozumiesz. Co roku na wakacje wracam do Kyoto do rodziny i dawnych przyjaciół. A ty?- jej szczerość była rozbrajająca. Blondynka wzięła oddech i udzieliła jej krótkiej odpowiedzi.- Wychowałam się na północy Honsiu. Gdy miałam 13 lat przeprowadziłam się do Tokio.

- To bardzo daleko! Wracasz tam czasami?

- Rzadko. To dość kosztowne.

- A jak było z Yoh? W ogóle to jak się poznaliście?

- Jego babcia mieszkała w tej samej miejscowości co ja. Kiedyś przyjechał do niej na ferie zimowe i tam się poznaliśmy. Potem jak się przeprowadziłam do Tokio, to okazało się że chodzimy do tej samej klasy w gimnazjum.

- Kawai! Anna-chan! To musi być przeznaczenie!- ekscytowała się brunetka.- Oh! Ja też się chce zakochać!- rozmarzona opadła na futon tuląc do siebie poduszkę. Kyoyama z pobłażaniem w oczach patrzyła na swoją przyjaciółkę, a na jej ustach wkradł się delikatny uśmiech. Jednak brunetka miała pewien plan, który oczywiście podsunęła jej Jun. Nie zdradzając wiele szczegółów, jedynie fakt że Anna i Yoh mają się ku sobie, zaproponowała jej by sprawiła że owa dwójka się ujawni, dzięki czemu jej wybranek może przestanie zwracać uwagę na medium. Tak więc małymi kroczkami panna Hashimoto starała się wydusić cokolwiek z Anny, a jej delikatny uśmiech na wspomnienie o Yoh utwierdził w przekonaniu, że plan może się powieść.

Tymczasem w męskiej części trwała wojna na całego. Bitwa o pokoje, potem o lepsze miejsca do spania, o widok na żeńską część ośrodka- głównym punktem walki był pokój, którego okna wychodziły na onsen. Chłopcy zaopatrzeni w lornetki czatowali na zmianę przy oknie. Manta wraz z Yoh patrzyli na to nie dowierzając, w szczególności że ich sensei był pierwszy do tego by podglądać.

- Manta idziemy do onsenu?- zapytał się w końcu Asakura nie chcąc być świadkiem tego co tu się dzieje. Oyamada przytaknął chętnie, jednak ich wyprawa zakończyła się fiaskiem.

- Asakura! Idziecie z nami!- otóż genialny pomysł przedstawiał się tak, że postanowili podejść bliżej, a mianowicie pod sam płot zasłaniający żeński onsen.

- Co? Ale po co?- nie uzyskał odpowiedzi, gdyż był już pchany przez tłum nastolatków przepełnionych buzującymi hormonami. Względna dzicz.

Kyoyama wstała zrezygnowana. Zerknęła na Umi, która nadal była pogrążona w marzeniach o rycerzu na białym koniu. Jednak widząc, że jej współlokatorka zamierza wyjść, powróciła do rzeczywistego świata.

- Co się dzieje?- zapytała.

- Mamy towarzystwo.- stwierdziła medium i opuściła pokój, kierując swe kroki na zewnątrz. Obeszła onsen czekając na męską część. Zaraz obok stała Umi. Już po chwili dało się słyszeć tętent biegnących chłopaków. Przekrzykiwali jeden przez drugiego kogo chcą zobaczyć.

- Nicooole! Jesteś moja!

- Rezerwuje sobie Roxanne!!

- Alkemi! Już do ciebie biegnę!

Byli tak blisko, że niemal czuli ich cel w ręku. Niemal już go dosięgali, już ich oczy widziały szparę w płocie przez którą unosiła się para, już prawie dobiegli…

- Stać!- odezwał się kobiecy głos. Przez część rozpoznany natychmiast i z trwogą zaczęli się wycofywać. Ten ton oznaczał tylko jedno-ktoś ucierpi. Jednak Annie nic nie umknie. – Powiedziałam stać!

- Odsuń się!- ktoś krzyknął. Niestety pierwszoklasiści nie mieli okazji poznać Itako. Ona natychmiast znalazła tą osobę i podeszła blisko, a następnie posłużyła się swoim prawym sierpowym.- Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia?- zapytała się i już po sekundzie cała gromada uciekła równie szybko jak przybyła. Na miejscu została tylko dwójka skulonych chłopaków i oczywiście ten kto dostał. Yuki stała i przyglądała się z uśmiechem całej sytuacji. Kyoyama podeszła do dwóch trzęsących się kulek i szturchnęła stopą jedną z nich. Ten natychmiast się wyprostował i stanął na baczność przed nią powtarzając jak mantrę, że miał cały czas zamknięte oczy i że to nie był jego pomysł.

- Urusai!- warknęła na niego, po czym już spokojniej, a wręcz nieco zmieszana oznajmiła, że nie ma w torbie swoich korali. Yoh otworzył oczy ze zdumienia.- Zgubiłeś je. -oskarżyła go. On się zaśmiał i odetchnął z ulgą, że tylko o to chodzi.

- Sprawdzałaś zewnętrzną kieszonkę? Owinąłem je w ręcznik po tym jak dołożyłaś kamieni. Na wszelki wypadek, żeby się nie uszkodziły.-  wyjaśnił z szerokim uśmiechem. Medum przytaknęła i zerknęła na Oyamade, który nadal obawiał się, że zostaną ukarani za nocne wycieczki.

- Pilnuj go.- rzuciła tylko i obróciła się na pięcie. Wiedziała, że to nie koniec nocnych niespodzianek.
Umi podbiegła do niej pełna pytań, lecz nieco obawiała się jakiekolwiek zadać swojej przyjaciółce, bowiem jej mina skutecznie mówiła, że lepiej będzie jak o niczym się nie dowie.

- To nie tak, że nie chce Ci o wszystkim opowiedzieć.- westchnęła blondynka czując na sobie błagalny wzrok Kasumi.

- Wszystko w swoim czasie tak?- dodała brunetka i delikatnie się uśmiechnęła.

Wkrótce onsen opustoszał i obie mogły skorzystać z niego w spokoju. Przynajmniej tak im się wydawało. Otóż jako, że chłopak który został uderzony przez medium nadal leżał półprzytomny na trawniku, ktoś musiał go zanieść do pokoju. Oczywiście sensei do tego zadania wybrał dwójkę swoich zaufanych uczniów, a mianowicie Yoh i Daisuke. Szli w ciszy dopóki Tanaka nie zatrzymał ręką szatyna.

- Co?

- Chyba ktoś się jeszcze kąpie.- wskazał palcem na parę unoszącą się znad płotu, po czym nasłuchiwał. – Chodź zobaczymy kto to.- już miał zacząć biec gdy usłyszał dobrze mu znany głos.

- Anna-san idziesz?

Po chwili dało się usłyszeć plusk wody i chichot. Blondyn spojrzał znacząco na swojego towarzysza, sprawdzając czy ma jakieś szanse. Jako, że Yoh został wyrwany ze snu, przed tą wyprawą nie bardzo rozumiał co się dookoła dzieje. Jednak gdy widział z jaką prędkością Daisuke biegnie, a potem dodał do tego fakt, że w całej szkole jest tylko jedna Anna ruszył za nim najszybciej jak mógł.

- Nie możesz!- krzyknął w końcu, a w odpowiedzi usłyszał tylko śmiech. W końcu udało mu się złapać blondyna i oboje upadli na ziemię.

- Daj spokój! Masz Annę tylko dla siebie, podziel się!

- Ona Cie zabije!

- Martwisz się o mnie, a nie że ją zobaczę?!

Daisuke zrzucił z siebie Yoh i podszedł na paluszkach do dziury w płocie. Zerknął i ujrzał naprawdę wściekłą Kyoyame. Stała już owinięta w yukate a za nią Umi z mopem. Następnie kij od owej rzeczy przeleciał przez dziurę i uderzył Tanakę prosto w twarz zostawiając piękny ślad po sobie. Medium obeszła ogrodzenie i zobaczyła leżącego chłopaka oraz ponownie Yoh. Szatyn nie mógł odgadnąć czy dziewczyna jest zła więc uśmiechnął się do niej i zaczął ciągnąć po ziemi swojego towarzysza.

- Wyjaśnisz mi to?- zadała pytanie.

- Widzisz… miałem zabrać do pokoju tego chłopaka, którego uderzyłaś no i…

- To wiem.

- Daisuke- kun usłyszał, że ktoś się jeszcze kąpie i…

- To też wiem.

- To o co chodzi?- zapytał się szaman zupełnie zagubiony.

- Dlaczego paradujesz w samych gaciach!- podniosła głos rozdrażniona. Wtem Asakura spojrzał po sobie i zauważył, że w istocie jest w samych spodniach od piżamy.

- Aaa! Zapomniałem się ubrać!- panikował.

- Zauważyłam. Pytanie dlaczego byłeś rozebrany?- on jakby nie wiedząc co powiedzieć, zaczął się wycofywać.- Przyszły do was dziewczyny i graliście w butelkę!- krzyknęła zdenerwowana.

- Nieee! Nigdy!- ale było już za późno. Prawa ręka poszła w ruch i szatyn wylądował kilka metrów od Anny.

- Co tu się dzieje?- usłyszeli głos i zaraz pojawiła się Roxane, a za nią Nicole. Zignorowały leżącego z podbitym okiem Daisuke i szybko podbiegły do Yoh.

- Wszystko w porządku?- zapytała się młodsza patrząc nie pewnie na szatyna..

- Jakie ty masz wysportowane ciało!- krzyknęła starsza i uczepiła się prawego ramienia.- Dokładnie takie jakie sobie wyobrażałam.- Może chciałbyś wziąć z nami kąpiel?- zaszczebiotała.

Kyoyama, wściekła że ja ignorują, złapała swojego narzeczonego za ucho powodując że zgiął się w pół, dzięki temu został uwolniony z uścisku szatynki. Następnie pociągnęła go za sobą wyliczając przez jakie tortury będzie przechodził gdy wrócą do domu. Po chwili zwróciła się do stojących dziewczyn, żeby się na coś przydały i wzięły pozostałą dwójkę. Gdy znaleźli się pod drzwiami męskiej części ośrodka Itako pokazała gestem, że mają ich wnieść do środka. Została sama z szatynem, który masował sobie obolałe miejsca.

- Yoh.- szepnęła by spojrzał na nią.- Wszystkiego najlepszego.- zaraz po tym zegar wydał z siebie charakterystyczny dźwięk oznajmiający, że wybiła 24. Delikatny uśmiech zagościł na obojgu twarzach.

- Arigato Anna.- odpowiedział, po czym wpatrywał się w medium tym wzrokiem, który u niego zawsze gościł gdy chciał ją pocałować. Odwzajemniła to spojrzenie, lecz nie chcąc stracić swojej reputacji obróciła się szybko i pożyczyła mu dobrej nocy.

Tymczasem siostry Barthez, które odniosły już swoich kolegów obserwowały parę z ukrycia. Szeptały cicho w swoim ojczystym języku.

- Widzisz… nie zachowują się jakby ze sobą byli.

- Widziałaś jej minę? Jakby była zawiedziona czymś.

- Może jej powiedział, że ma jej dość.- zachichotała Roxane.

- Chciałabyś co…?- W odpowiedzi szatynka tylko pokiwała głową na znak że się zgadza, po czym ciężko westchnęła.- Roxi… ty tak na poważnie?

- Chyba… chyba tak…- odparła nie pewnie.

- To nie możesz go sobie odpuścić!

- Niki… nie widziałaś tego co ja… Oni patrzą na siebie jakby wiedzieli wszystko co ta druga osoba myśli. Pamiętam co ciocia Ivone nam mówiła, że nie możemy rezygnować, oraz że w miłości i na wojnie wszystko dozwolone… ale mówiła też, że nie możemy niszczyć czyjejś miłości, a w tym przypadku to nie mam wątpliwości.

- Ale Roxi…- zaprotestowała jej młodsza wersja.

- O cześć.- usłyszały głos chłopaka, który właśnie wszedł do holu.

- Yoh, właśnie czekałyśmy, żeby pożyczyć Ci wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!- starsza siostra wręcz z prędkością światła rzuciła się na Asakure tuląc go do siebie.- Spełnienia marzeń.- wyszeptała mu do ucha, prawie dotykając mu płatka, po czym złożyła na jego policzku całus.

- Dużo uśmiechu i żebyś zawsze był szczęśliwy.- zastąpiła ją jej siostra. Nicole ograniczyła się tylko do przyjacielskiego uścisku i serdecznego uśmiechu.


- Oyasumi.- rzekły obie machając mu na dobranoc. Natomiast szatyn pozostał cały spięty i z dziwnym uczuciem ciężkości na sercu. Nagle zapragnął mieć przy sobie swoją blondynkę i przytulić ją mocno. Po raz pierwszy tak bardzo za nią zatęsknił.

***
Hej :) Poleciałam trochę w standard jeśli chodzi o wycieczkę szkolną, ale prawdę mówiąc ten pomysł już od dawna miałam w głowię i trochę żal było mi go zmieniać, bo nie ukrywam świetnie się bawiłam pisząc to, a jeszcze lepiej kolejną część :) 
Poza tym jestem pewna że sami przyznacie że wycieczki szkolne, szczególnie te dwudniowe, mają swój własny urok i nazwijmy to 'plan wydarzeń'. 
Pozdrawiam serdecznie :)