piątek, 3 lutego 2023

68. Uczucia.

    



    Jeanne wraz z Lysergiem zostali na kilka dni, co też sprawiło że wieczory trwały dłużej przechodząc powoli w noce. Jun koniecznie chciała nadrobić zaległości z Piriką, do tego stopnia że nawet nie zauważyła dziwnego zachowania swojego brata. Z kolei Ryu, cały w skowronkach, gotował na potęgę, jednak sam nie mógł się zdecydować czy bardziej cieszy się z towarzystwa swojego zielonowłosego przyjaciela, czy francuskiej piękności. Roxanne stopniowo zmieniała swoje nastawienie do bruneta, jednak nadal łapała się na tym że gdy tylko Hao pojawiał się w pobliżu to właśnie jego uwagę chciała zwrócić. Niestety długowłosy szaman zupełnie ją ignorował, zdecydowanie bardziej wolał irytować swoimi docinkami wszystkich dookoła, niż bawić się w romanse. 

    Mimo to w głowie ciągle miał tamtego szamana z dnia otwarcia Inn En. Nie powiedział nikomu o spotkaniu z nim, ani o tym że Oni nadal nie wróciły. Nie był pewny czy w ogóle wrócą. Wmawiał sobie, że czeka na dogodny moment by powiadomić o tym swojego brata i jego narzeczoną, ale jednocześnie nie chciał przyznać się do porażki. Miał dwie opcje, wrócić do swojego sanktuarium i dowiedzieć się o nim czegoś, ale to by oznaczało że zostawi Klejnoty bez opieki. Dlatego został. Wiedział że mężczyzna prędzej czy później pojawi się znowu, w końcu dosyć wyraźnie zadeklarował że chciał dostać w swoje ręce Yasakani-no-magatama.

- Ren!- wrzasnęła jego siostra gdy wyciągnął Guan-Dao mierząc w Horokeu. - Zablokuje Ci karty kredytowe, żebyś nie kupował nowych broni!- zagroziła, co wywołało ogólny chichot wśród zebranych. 

- To pochodzi z naszej zbrojowni i nie masz takiego prawa!- odparował panicz Tao, jednak posłusznie odłożył swoją ulubioną zabawkę do grożenia innym. - Co?- warknął w stronę Piriki, która wpatrywała się w niego.

- Masz krótszy czub… Obciąłeś włosy?- zapytała zupełnie nie zdając sobie sprawy, że dla Rena czub był dumnym znakiem rozpoznawczym. Chwilę po tym jak złotooki zrobił się cały czerwony, Horokeu wybuchł niepohamowanym śmiechem, wychwalając przy tym swoją siostrę. Natomiast ona sama nie wiedziała że nadepnęła mu na odcisk.

- To chyba dlatego, że rosną mu dwa inne.- rzekła poważnie Jeannie przypatrując się głowie szamana.- Tutaj i tutaj.- wskazała na dwa małe kosmyk i już po chwili każdy nachylał nad Renem zaciekawiony spostrzeżeniem.

- To wygląda jakby się nie uczesał rano.- stwierdził Horokeu i już po chwili historia zatoczyła koło, i oboje wrócili do swoich kłótni i wyzwisk.

Tymczasem na twarzy Hao pojawił się wredny uśmieszek, zachowanie Jeannie nabrało nowego sensu gdy spostrzegł jak wzrok Tao przeskakiwał między nią a Piriką. Już miał otwierać usta by rzucić niewybredny komentarz, lecz uprzedziła go medium.

- Nawet się nie waż.- warknęła w jego stronę, zastanawiając się czemu zawsze na tych spotkaniach siadał obok niej.

- Nie udawaj, że Cię to nie ciekawi.- odpowiedział jej, po czym mrugnął okiem.

- Nie wywołuj trzeciej wojny światowej w moim nowym salonie.- zaśmiał się na jej słowa, a potem nagle zamilkł widząc jak Klejnot delikatnie się błyszczy.

- Widzę, że obecność drugiego Yasakani-no-magatama dobrze działa.- Itako rzuciła okiem na swój najnowszy nabytek. Zachowywał się tak odkąd połączyli je na chwilę z Yoh w parku. Nie przestawał blaknąć, mienił się jakby obsypany brokatem a w nocy emitował lekkie światło. - Nie ma za co. - dodał, sugerując tym samym że to tylko dzięki niemu, skoro znalazł drugi. 

- Powiesz w końcu po co Ci one?- zapytała niby od niechcenia, ale w jej oczach widać było determinację. Przyglądał się jej przez jakiś czas próbując odczytać cokolwiek, ale jak zawsze pozostawała dla niego zamkniętą księgą. 

- Gapicie się na siebie już dobrą minutę.- obok Anny pojawiła się Roxanne, której nie spodobała się ta bliskość. Jednak została zupełnie zignorowana, tak jakby tamta dwójka była oddzielona od pozostałych niewidzialną ścianą.

- Możesz próbować do woli, ale nigdy nie będziesz w stanie złamać moich osłon.- medium zmrużyła oczy, wiedząc doskonale, że Hao szukał dziury w jej murze jaki miała utworzony by chować przed nim swoje myśli. 

- Jesteś pewna, że nigdy?- zapytał i medium wiedziała że ma w zanadrzu argument, którego się nie spodziewa. - W nocy Twoje osłony są całkiem kruche.- rzucił dumny z siebie. Jednak nie spodziewał się, że reakcją Itako na jego słowa będzie to że się do niego nachyli i patrząc prosto w oczy przyzna, że nie sypia sama.

- W takim razie dobrze że drugi Klejnot nie znajduje się daleko. Jak sam powiedziałeś obecność drugiego Yasakani-no-magatama dobrze działa.- swoją wypowiedź uznała za koniec ich rozmowy, czego jednak nie zaakceptował Asakura. Uwielbiał mieć ostatnie słowo i przysłowiowa kropka nad “i” musiała należeć do niego.

- Powinienem zostawić go dla siebie.- nie udało się medium zachować kamiennej twarzy. Jego żarty o zainteresowaniu jej osobą nie brała na poważnie i spodziewała się, że mówi je tylko dlatego, żeby wyprowadzić ją z równowagi, lecz tym razem czuła bijącą od niego szczerość. Poczuła się jak wówczas gdy spotkali się po raz pierwszy i z taką łatwością oznajmił jej że powinna zostać jego żoną. 

- Dobrze wiesz, że nigdy bym się nie zgodziła. - wstała ze złości i nieświadoma podniosła głos, sprawiając że zwróciła na siebie uwagę. Tym razem jednak Hao nie potrzebował cokolwiek dopowiadać, wystarczyła mu jej reakcja. Siedział nadal spokojne, posyłając jej uśmieszek który chciała zetrzeć za wszelką cenę. 

- A oni znowu flirtują. - mruknął Horokeu do siebie, lecz wystarczająco głośno by doprowadzić Annę do wrzenia. Bez zawahania rzuciła w niego klapkiem na tyle mocno że poleciał do tyłu, upadając na plecy, a na czole z sekundy na sekundę pojawiał się coraz większy ślad. 

- Lepiej przyjrzyj się swojej siostrze i przyjacielowi.- długowłosy wskazał na Tao, który zadowolony przyglądał się wielkości guza na twarzy Usui. - A ty Jeannie nie martw się, jak się nie uda to Lyserg z pewnością będzie czekał.-powiedział to co chciał od samego początku, a następnie patrzył jak wszystko wybucha. 

    Sytuacja nie unormowała się przez cały dzień. Horokei chodził za swoją siostrą, która zarzekała się że nic między nią a Renem nie ma, a jak zamknęła się w łazience na godzinę to przerzucił się na zlotookiego który nie był już tak pobłażliwy. 

- Zaraz Ren się wścieknie. - skomentował Manta, widząc że czub Tao osiąga już swoje maksymalne rozmiary, co było wprost proporcjonalne do poziomu zirytowania jego właściciela. Ta zażyłość, bądź symbioza jak zwykł mawiać, od zawsze go fascynowała.

- Przejdzie im jak zwykle. - odparł Yoh, wpatrując się w ostatni kawałek ciasta z utęsknieniem.

- Horo Horo potrafi być nadopiekuńczy jeśli chodzi o Pirike.

 - O Pirike? - powtórzył szatyn nieco zdziwiony.

- Nie masz pojęcia co Twój brat narobił, prawda? - upewniła się Anna, a gdy pokręcił głową do rozmowy wtrąciła się Roxanne.

- Oh litości, ty rzeczywiście jesteś beznadziejny w te klocki! Między Pirika a Renem coś iskrzy, dlatego Horokeu się wkurza. Do tego dochodzi fakt że Jeanne czuje miętę do Rena i bum! Mamy niespełniony trójkąt miłosny. - streściła szatynka.  Wzrok Yoh przeskakiwał pomiędzy jego przyjaciółmi i widać było że namiętnie analizuje to co właśnie usłyszał.

 - Że niby Ren? - upewnił się, a głowie w kółko słyszał jego słowa Mam serce z kamienia…

 - Tak Ren!- odpowiedziała Barthez, na co Yoh zmarszczył brwi i postanowił zrobić to co zawsze gdy nie wiedział co o tym myśleć.

- A ty Manta, co sądzisz?- blondyn zachichotał nerwowo, gdyż wolał uniknąć komentarza. Guan Dao nadal pięknie lśniło w ręce Tao i wolał oglądać je z daleka. Wzruszył ramionami, licząc że tyle wystarczy.

    Dochodziła pora kolacji i Ryu uznał że nie można jeść posiłku w takiej atmosferze, i jako znawca wątków damsko-męskich postanowił rozwiązać, a przynajmniej załagodzić ten konflikt. 

- Przysięgam, że jak za 10 minut na stole nie będzie jedzenia, komuś stanie się krzywda.- Anna patrzyła złowrogo na kłócących się Ren`a, Horo i Ryu. Jej noga tupała coraz szybciej, a założone ręce świadczyły że cierpliwość jest na wykończeniu. Yoh już miał coś powiedzieć, ale wówczas Guan Dao minęło za blisko nową zasłonę i medium ruszyła w stronę kłócących się. Bez ostrzeżenia chwyciła Horokeu za ucho i zaczęła wlec go po podłodze dobitnie wyjaśniając, że Pirika nie potrzebuje niańki i że tylko pogarsza sprawę. Rzuciła go pod stopy siostry i oznajmiła że mają się natychmiast dogadać. - A ty lepiej się zdecyduj zanim Jun się zorientuję. - zwróciła się do zlotookiego, zerkając jednocześnie złowrogo na Ryu, który natychmiast pognał po kolację. 

- Anna będzie kiedyś wspaniałą matką.- podsumowała z podziwem Roxanne po tym jak wyszła z szoku.

    Pożegnanie między przyjaciółmi nigdy nie było tak sztywne jak tego poranka. Rodzeństwo Usui za wszelką ceną chciało jak najszybciej udać się w podróż i za nic w świecie nie zgadzali się by wrócić za pomocą odrzutowca Tao. Jun wpatrywała się w Pirikę niczym w ranne zwierzę, licząc że weźmie ją na litość. Posiadanie niebieskowłosej jako przyszłej szwagierki było spełnieniem jej marzenia, o którego istnieniu nie miała pojęcia. Natomiast Horokeu nie spuszczał wzroku z Rena, warcząc za każdym razem gdy ten zbliżał się do Piriki za bardzo. Tao tylko prychał widząc jaka atmosfera panuje i również sztyletował wzrokiem swojego przyjaciela. Manta nieco poddenerwowany starał się wspólnie z Ryu załagodzić sytuację, niestety na próżno. Anna zaczęła się niecierpliwić, widząc że każdy marzy o tym by jedynie udać się w swoją stronę. Jedynie Yoh wyglądał na jak zwykle szczęśliwego. 

- Yoh-dono, nie martwi Cię to?- zapytał Amidamaru, tuż po tym gdy przyjaciele się rozstali. 

- Nie bardzo. - odparł, posyłając mu uśmiech. - Pamiętasz jak było gdy Turniej się rozpoczął? Chcieli się niemal pozabijać, a teraz zastanawiamy się kto z kim się zejdzie.- zachichotał, po czym raz jeszcze spojrzał na drogę, którą przed chwilą odjechała limuzyna Tao. Duch zaśmiał się na to spostrzeżenie, jednocześnie uświadamiając sobie po raz kolejny, że jego przyjaciel zawsze we wszystkim i w każdym dostrzeże coś pozytywnego. 

    I to było w nim niesamowite, że po tylu latach, obfitych w trudne i nieraz przykre wydarzenia nic się nie zmienił. Pozostał sobą, wiecznym optymistą, niezmiennym idealistą, widzącym więcej, ale jednocześnie przy tym ewoluując w coraz lepszą wersję siebie.

***

Cześć wszystkim!

Powolnymi kroczkami, dopisując po kilka zdań od czasu do czasu udało mi się w końcu naskrobać notkę! Nawet nie wiecie z jaką radością klikam dzisiaj przycisk opublikuj. 

Nie da się ukryć że zajęło mi to o wiele więcej czasu, niżbym chciała. Nie powinnam Wam tego robić. Niestety nie jestem w stanie się rozdwoić, mimo że bardzo bym tego chciała.

Czytając czyjeś opowiadania zawsze mnie irytowało wstawanie notek raz na rok. Już raz na miesiąc było dla mnie słabe, ale chyba już rozumiem czemu tak to wyglądało. 

Nie mogę Wam obiecać że będzie lepiej. Ciężki rok za mną, i nie jestem pewna czy zapowiada się że będzie łatwiej, mimo to zawsze z uśmiechem czytam komentarze, a myślenie o shaman king poprawia mi nastrój jak nic innego chyba. 

Nie chcę porzucać opowiadania, więc proszę również Was o to.

To że nie daje znaku życia nie znaczy ze zapomniałam. To co mogę Wam obiecać to to, że jeśli zakończę przygodę z blogowaniem to na pewno się o tym dowiecie. Więc proszę zaglądajcie tu nadal, to na prawdę sprawia że dzień robi się lepszy!

Przepraszam, ze tak to wygląda, nie tego chciałam.

Ściskam Was serdecznie!

Źródło obrazka: https://pl.pinterest.com/pin/shaman-king--125889752074920556/