niedziela, 21 lipca 2013

7. Najciemniej pod latarnią.



Deszczowa aura nie chciała opuścić Izumo i nadal pokazywała na co ją stać. Do wielkiego zebrania szamanów zostały równe trzy tygodnie. Posiadłość powoli pustoszała i przypominała siebie sprzed kilku lat. Mimo to Asakurowie nadal męczyli swoich gości treningami i nie odpuszczali choćby na moment. Odkrycie Yoh i Anny wywołało większą determinacje u przyjaciół, gdyż tylko oni zostali poinformowani. Wiedzieli już dlaczego jadą do Dobie Villige, mieli przewagę nad innymi. Mimo to czuli się bardziej zagrożeni, niż podczas turnieju. Hao był złem "namacalnym", a jak można pokonać Gwiazdę? W dodatku nikt nie mógł dowiedzieć się co jest w księdze, każdy został z niej wyrzucony. Anna kilkakrotnie próbowała wezwać Hao, lecz bezowocnie. Nic innego nie pozostawało jak wyjechać do Patch. Być może jeszcze tam się czegoś dowiedzą- w końcu Silva i Karim zasiadają w Wielkiej Radzie.

Pewna znana restauracja opustoszała w ciągu jednej minuty. Złowrogie spojrzenie Anny niejednego by przestraszyło, tak więc po "grzecznym" wyproszeniu gości wewnątrz zostali tylko Ci, którzy wiedzieli o Gwieździe.
- Silva.- zaczęła łagodnie medium.- Co się dzieje?
- Przecież wiesz ze nie mogę...- nie dane mu było dokończyć, gdyż przerwał mu Ren.
- Powiedzieć nam o Gwieździe Zniszczenia?
- Nie rób takiej miny, chyba nie myślałeś, że przyjedziemy tutaj bez odpowiedniego przygotowania. Ponawiam pytanie: co się dzieje?- brunet ponownie usłyszał oschły ton medium.
- Myślę, że z tym to do Goldvy.
- Silva, ocaliliśmy świat przed Hao, chcemy i tym razem pomóc tylko musisz nam powiedzieć dlaczego do tego doszło.- powiedział Yoh.
- Widzicie po walce Turniej zawieszono, a Król nie został wybrany. Mimo to Hao nigdy nie był bliżej Króla Duchów niż ostatnim razem, przez co poczuł się zagrożony.
- Ale przecież w końcu odzyskał swoją moc!- krzyknął Trey.
- Niezbadane są wyroki króla duchów.- odparł wymijająco Silva.
- Mam wrażenie, że nie mówisz nam wszystkiego.- powiedziała Anna.
- Idźcie do Goldvy.- przyjaciele spojrzeli po sobie niepewnie, czekając na decyzje Itako.
- Zaprowadź nas do niego.- oznajmiła pewna siebie.
- Nie trzeba, już tu jestem. Wiedziałem, że będziecie chcieli się czegoś dowiedzieć.
- Dlaczego Król Szamanów nie został wybrany?- padło pierwsze pytanie.
- Król Duchów uważa, że nikt nie jest wystarczająco godny na to stanowisko. Hao go osłabił i udowodnił, że nikt nie jest w stanie go obronić.
- Przecież pokonaliśmy go!- krzyknął zbulwersowany Morty.
- Ale dopuściliście do jego osłabienia, do odebrania mu mocy bez jego zgody- a to zdecydowanie nie powinno nastąpić. Ponadto jest jeszcze jedna sprawa...- powiedział już nieco ciszej, a jego twarz nabrała powagi. - Ta chwila kiedy Hao i Król Duchów byli jednością spowodowała, że wszelkie myśli, wizje, uczucia jakie miał Asakura zostały przekazane Królowi. On również boi się o planetę, jest z nią powiązany.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że Król Duchów zamierza zniszczyć ludzi.
- Nie wiem co on zamierza i w tym tkwi problem, a Gwiazda Zniszczenia była tylko dowodem, że nie będzie to nic dobrego.
- Czeka nas apokalipsa...- zaczął dramatyzować Usui.
- Przymknij się!- warknęła Anna w jego stronę.- Na pewno jest coś co da się zrobić! Goldva musisz nam powiedzieć.- dziewczyna zacisnęła dłonie w pięści ze zdenerwowania. Panowało długie milczenie, zanim ktokolwiek się odezwał.
- Chyba się nie poddałeś!?- zapytał z wyrzutem Tao.
- Ja jestem tylko pośrednikiem między szamanami, a Królem Duchów.- Goldva rozmowę uznał za zakończoną i już miał wychodzić, lecz Anna go zatrzymała mówiąc:
- A gdybyśmy mieli pewną wskazówkę?
- To znaczy?
Dziewczyna wyciągnęła ze swojej torby księgę z wizerunkiem Gwiazdy Zniszczenia.- Wiesz co to jest?- zapytała.
- Tak... I zakładam, że nie mogliście wejść?- na twarzy przewodniczącego rady pojawił się ironiczny uśmieszek.
- Wiesz jak to zrobić?!- ożywił się Yoh.
- Do księgi zniszczenia może wejść tylko istota, która miała do czynienia ze śmiercią.-niezrozumienia malowało się na twarzach zgromadzonych w restauracji.- Ktoś kto umarł, ale powrócił i bynajmniej nie chodzi mi o śmierć kliniczną.
- Hao...- wyszeptała Anna. Goldva uśmiechnął się delikatnie do dziewczyny, po czym wyszedł z budynku.

Nadszedł wieczór, każdy był zajęty swoimi sprawami i tak właściwie to nie mieli czasu przedyskutować nowych informacji. Blondynka siedziała w kuchni, trzymając w ręce kubek z parującą cieczą.
- Mieliśmy rozwiązanie pod nosem.- powiedziała do chłopaka, który stanął w drzwiach.
- Myślisz, że by się zgodził?- zapytał z nadzieją szatyn.
- Nie mam pojęcia... Musimy się dowiedzieć co jest w środku.
- Może jest ktoś inny?
- Hao Asakura jest jedyną osobą, która opanowała 5 punktów Gwiazdy Jedności, a tym samym zyskując możliwość reinkarnacji. Tak więc nie, nie ma nikogo innego.
- Czyli jest tylko jedno wyjście- trzeba opanować te całe 5 punktów.- podsumował sprawę szatyn, na co Itako tylko prychnęła.
- Po pierwsze skoro jemu to zabrało tyle czasu to co dopiero nam, a po drugie musiałbyś się reinkarnować, a na to nie ma czasu. Jedyne wyjście to przekonanie Hao, aby stanął po naszej stronie.
- A gdyby tak... rozłożyć tą gwiazdę na kilka osób?
- Co?
- No na przykład ja opanuje moc ognia, Ren powietrza, Trey wody, a Ryu ziemi? Wtedy tylko jeden z nas będzie się musiał reinkarnować!
- Ale Yoh zrozum, do tego potrzebujesz dużej ilości foryoku!
- A gdyby tak oni oddali mi swoje foryoku?- rzekł szatyn z nadzieją w głosie. Blondynka schowała twarz w dłoniach starając się opanować i nie załamać nad głupotą swojego narzeczonego.
- Chyba sam nie wierzysz w to co mówisz. Poza tym nawet jeśli to opanowanie jednego punktu zajmie Ci wiele lat!
Yoh opadł zrezygnowany na krzesło. Już nie wiedział co powinien zrobić, jak pomóc. Medium westchnęła ciężko, patrząc na gorący płyn. Po chwili do kuchni weszła Pirika. Ona również czuła się bezsilna wobec zagrożenia, które tak do końca nie zostało zidentyfikowane. Przysiadła się do przyjaciół bez słowa. Jednak milczenie nie trwało długo. Odgłosy kłótni Ren`a i Trey`a stawały się co raz głośniejsze, Morty jak zwykle starał się ich uspokoić, a po chwili i Ryu został wplątany do przekomarzanek. Pirika wychyliła się, aby zobaczyć czy aby nie dochodzi już do rękoczynów, Anna teatralnie wywróciła oczami, a Yoh oczywiście uśmiechał się.
- Wyczuwam zagrożenie.- niespodziewanie pojawił się Amidamaru. Szatyn spojrzał niepewnie na swojego ducha stróża i sięgnął ręką do katany. Reszta również przygotowała się do walki. Nagle drzwi się otwarły i w tym momencie każdy wymierzył swą broń w gościa.
- AAA!!! Nie zabijajcie mnie! Proszę, ja chce żyć! Błagam!!!- krzyczał chłopak, opadając na kolana i zalewając się łzami.
- Choco?- zapytał pierwszy Morty. Kontrola ducha u przyjaciół zniknęła , a McDaniels mógł spokojnie wstać.
- Co wy tacy rozdrażnieni?! Zresztą nie ważne! Wymyśliłem miliony nowych dowcipów!
- Amidamaru miałeś racje... Zginiemy od jego żartów!!!- krzyczał załamany Horokeu, lecz stróż Yoh nadal miał niepewny wyraz twarzy.
- Co się dzieje?- zapytał się Yoh, patrząc na ducha.
- Nadal to czuje... ktoś nam nieprzychylny jest blisko.

Dobie Villige opustoszałe po zmroku, wyglądało niczym miasto-widmo. Kontury starych budynków majaczyły w świetle księżyca. Szamani siedzieli w swoich domach, oczekując na dzień w którym to Rada ma ogłosić ważne informacje. Nadzieja dotycząca wznowienia turnieju rosła z każdą chwilą, a radość i chęć przeżycia przygody wypełniały wszystkich.
- Nadzieja matką głupich.- wyszeptał niewysoki chłopak stojący oparty o drzewo na wzgórzu. Czarne oczy błysnęły niebezpiecznie, a na twarzy pojawił się charakterystyczny uśmiech.

Patch zapełniało się z każdym dniem co raz bardziej, lecz nie ma się czemu dziwić- został zaledwie tydzień do zebrania szamanów. Wszyscy przypuszczali, że Goldva ogłosi wznowienie turnieju, mówiono o tym otwarcie i tak często że zostało to uznane za niemal oczywiste.
- Ciekawe co Goldva powie podczas zebrania. Wątpię że wspomni o Gwieździe Zniszczenia.- zaczęła rozmowę Jun.
- Pewnie coś w stylu " Turniej się nie odbędzie, wracajcie do swoich przyziemnych spraw."- odparła jej Tamara. Mimo iż był to dość ciekawy temat do rozmów, nikt się nie kwapił aby go podjąć. Nie mieli pomysłu co zrobić, aby ocalić ziemię. Wysysało to z nich energie, optymizm i radość z przebywania razem. Czasem, ale nie tak często jak kiedyś, śmiali się, wygłupiali i kłócili. W dodatku szamani w Dobie znali ich i niejednokrotnie wiwatowali na widok grupy przyjaciół, w podzięce za uratowanie przed Hao. Gdyby mieli pojęcie co tym razem ich czeka...
- I jak tam, wymyśliliście już coś?- niespodziewanie przed nimi pojawił się Goldva.
- A niby co możemy?- zapytał z kpiną Ren, co raz bardziej był przekonany, że plemię Patch nic nie obchodzi co się stanie z Ziemią.
- Jedynym wyjściem będzie przekonanie Hao, aby stanął po naszej stronie.- oznajmiła spokojnie Anna, po czym zerknęła na Yoh. Dyskutowali o tym codziennie, niejednokrotnie kłócąc się, lecz i tak wiedzieli że innej możliwości nie ma. Po słowach medium zapanowało oburzenie i wrzawa. - Cisza!- krzyknęła, co przyniosło natychmiastowy skutek.- Poczekamy do zebrania, a potem trzeba będzie załatwić sprawę z Hao. On chciał zabić ludzi, bo niszczyli planetę, a Gwiazda Zniszczenia stanowi takie samo zagrożenie.
- Ale jak chcesz się z nim skontaktować?- zapytała cicho Pirika. Nie podobał jej się ten pomysł, ani trochę. Doskonale pamiętała strach, przerażenie i ból jaki przyniósł ze sobą Asakura.
- To będzie najmniejszy problem.- stwierdził Goldva.- To po co tu jeszcze jesteście?- zapytał po chwili milczenia.
- No właśnie?! Powinniśmy już działać!- gorączkował się Horokeu.
- Czekamy jeszcze na jedną osobę.- oznajmił Yoh.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć że na Lyserg`a?!- Ren, aż wstał ze złości.
- W ostateczności też nam pomógł.- wyjaśnił spokojnie szatyn. Właściwie tylko dlatego, że nie ma tu z nimi zielonowłosego nie powiedział o wszystkim przyjaciołom. - Kilkakrotnie wyczułem jego aurę, więc to tylko kwestia czasu zanim się spotkamy.

Tradycyjnie chłopcy zostali wysłani na trening, a w przypadku Morty`ego do sklepu. Tamara postanowiła również się z nim przejść, więc w domku zostały tylko Anna, Pirika i Jun.
- Twój brat ma racje.- powiedziała blondynka do Usui.- To strata czasu, Lyserg`a trzeba natychmiast znaleźć.- nic więcej nie trzeba było mówić. Dziewczyny wyruszyły do miasta, a poszukiwania przyniosły efekt już po godzinie. Morphin została uwięziona przez Itako, przez co Diethel został zmuszony do pójścia razem z nimi.
- Spakujcie się, wyjeżdżamy.- oznajmiła Anna, wchodząc do domku. Tak jak przypuszczała, wszyscy siedzieli przy obiedzie.
- Mój protegowany!!- krzyczał Ryu.
- Cześć Lyserg.- przywitał się Yoh i to by było na tyle jeśli chodzi o powitanie Anglika. Reszta przemilczała fakt, że ich dawny przyjaciel zjawił się w domu. Wieczorem kiedy wszyscy byli już gotowi do drogi, ponownie pojawił się Goldva, tym razem z Silvą i Karim`em.
- Pomyślałem że przyda wam się szybszy transport.- powiedział tłumacząc obecność członków Rady.
- Myślałem że członkowie rady nie mogą się mieszać.- oznajmił zdziwiony Tao.
- Nam również zależy, aby do katastrofy nie doszło.- odezwała się najstarsza patrząc dobitnie na dziedzica rodu Tao. Indianie wykonali ogromne kontrole ducha po czym wzbili się w powietrze razem z przyjaciółmi. Podróż minęła nieco wietrzenie, lecz po kilku godzinach znajdowali się w Japonii, gdzie dzień dopiero wstawał. Oczywiście przed posiadłością czekał Yohmei, spodziewający się wizyty swojego wnuka wraz z resztą znajomych.
- Witajcie.- rzekł starzec, a w jego oczach skrywała się ciekawość.
- Musimy porozmawiać z Hao.- oznajmiła blondynka.
- Z tym może być niestety problem. - powiedział niepewnym tonem Asakura.
- Co?- zaniepokoił się jego wnuk.
- Drzwi do biblioteki nie chcą się otworzyć, a Shikigami atakują każdego kto się tam zbliży. - Itako zmarszczyła brwi na słowa Yohmei. Nie podobało jej się to, już wystarczająco dużo mieli problemów. Mimo wszystko to Hao jako jedyny może im pomóc. Oczywiście dopuszczała do siebie możliwość odmowy ze strony Wielkiego, tylko co wtedy? Ruszyła od razu w stronę biblioteki. Nie ma czasu na gdybanie- skarciła się w myślach. Shikigami w istocie zaatakowały Annę, lecz jak na silną medium przystało, obroniła się. Jednak o pokonaniu nie było mowy i pomimo niemych próśb, pojawił się nowy problem.
- To co teraz?- zapytał niespokojny Usui.
- Nic. Musimy czekać.- oznajmiła Anna. Starała się tego nie okazywać, ale wewnątrz była przerażona. Zacisnęła dłoń na swoich koralach, właściwie to było jeszcze jedno wyjście z sytuacji.
- Nie rób tego.- Yoh jakby wiedział, co medium zamierza.
- O co chodzi?- zapytała się Jun.
- Anna chce przywołać ducha Hao.- powiedział przyjaciołom. Wszyscy popatrzyli po sobie niepewnie, nie wiedząc za bardzo dlaczego Asakura jej tego zabrania, przecież próbowała już kilkakrotnie to zrobić. Widząc niepewność zebranych dodał- Mam złe przeczucia.
- Wydaje mi się to zbyteczne.- rozległ się dobrze znany i jednocześnie znienawidzony głos. Wzrok wszystkich skierował się na chłopaka, który stanął w drzwiach od biblioteki. Zaciągnął się powietrzem i z uśmiechem powiedział.- Ah... jak dobrze wrócić na stare śmieci.
- Hao.
- Spokojnie Yoh, nie mam zamiaru Cię zniszczyć...
- I tak Ci się to nie uda!- krzyknął Morty, lecz gdy napotkał wzrok Wielkiego schował się za swojego najlepszego przyjaciele i nie odzywał.
- No i jak Anno wam idzie z Księgą Zniszczenia. Dowiedzieliście się już czegoś ciekawego?- zapytał z kpiną.
- Tak. Musisz nam pomóc.- oznajmiła Asakurze, na co najwyraźniej czekał.
- A co dostane w zamian?
- Planeta może zostać zniszczona, a ty chcesz coś w zamian?!!- krzyknął zdenerwowany Horokeu. Przecież on chciał uratować naturę przed zagładą... a teraz jest mu to obojętne? Usui nie rozumiał co Asakura chciał tym osiągnąć.
- Zniszczona? Kto wam tak powiedział?- zaciekawił się Hao.
- Goldva.- długowłosy zaśmiał się pod nosem, na odpowiedź jaka padła ze strony Trey`a.
- Ah stary Goldva... Jak zwykle wszystko musi komplikować.
- To znaczy, że...
- Zgadza się Trey, planeta nie zostanie zniszczona.- wszyscy jakby odetchnęli z ulgą. Nie ma zagrożenia, nie muszą się martwić, będą żyć.
- Ale?- odezwał się jego brat. Nie wierzył, że wszystko ułoży się tak pięknie, poza tym nie ufał w pełni Hao i wiedział że szaman może mówić sobie co mu się podoba. Miał nad nimi przewagę, bo wiedział więcej. Jednak mimo to bardzo chciał wierzyć swojemu przodkowi.
- Zostanie zniszczone wszystko co szkodzi planecie.- dokończył, a jego cyniczny uśmiech pojawił się na twarzy. - Jedyne zło jakie tu jest to ty!- odezwał się Lyserg. Kipiało z niego gniewem i z przyjemnością by zaatakował, lecz został pozbawiony ducha-stróża.
- Aaa tak racja, Lyserg. Twoi rodzice chcieli żebym Cię od nich pozdrowił.- tego była za wiele dla młodego Diethel`a. Rzucił się z pięściami na swojego odwiecznego wroga, co przyniosło natychmiastowy skutek. Shikigami rzuciły się na zielonowłosego i powaliły go w przeciągu kilku sekund. Yoh zacisnął dłoń na katanie, tak jak i reszta jego przyjaciół.
- Dlaczego mamy Ci wierzyć?- zapytała Itako.
- Nie musicie. Zawsze możecie szukać informacji na własną rękę.-odrzekł długowłosy.
- Hao, dlaczego dałeś mi tą książkę?- jedno pytanie, a tyle emocji. Zgromadzeni jednogłośnie zaczęli krzyczeć, byli oburzeni faktem że Anna ma przed nimi tajemnice. Yoh zaczął ich uspokajać co nie przyniosło właściwego efektu, a Hao lekko zakłopotany odwrócił się tyłem i zniknął.

Dzień pełen wrażeń dobiegał końca. Wszyscy byli zmęczeni po nie przespanej nocy, jak i po informacjach dostarczonych w przeciągu minionych godzin.
Młody Tao zszedł na dół do kuchni wypić tradycyjnie przed pójściem spać mleko, ku jego zdziwieniu przy zlewie krzątała się niebiesko-włosa. Dłoń, która znajdowała się na łydce dziewczyny dziwnie zapiekła. Pewnym krokiem podszedł do lodówki, lecz kątem oka zauważył jak Usui wyciera łzy z policzka.
- Wszystko ok?- zapytał nie wiedząc czemu, na co Pirika wypuściła talerz z rąk, który o dziwo, się nie zbił.
- Tak, tak... to przez cebule.- odpowiedziała szybko, odwracając się tyłem do chłopaka. Ren zerknął na naczynia i był niemalże w stu procentach pewien, że akurat cebuli nie było dzisiaj w kolacji.
- Czyżby?- odparł z kpiną, lecz niebiesko-włosa nadal stała do niego plecami i wycierała rękawem mokre policzki. Przecież mu nie powiem, że to przez niego...- skarciła się w myślach.
- Tak, zawsze tak reaguje.- udało jej się uśmiechnąć i po chwili wróciła do przerwanej czynności. Tao pokręcił z politowaniem głową i dokończył swój ulubiony napój.
- Nie było dzisiaj cebuli na kolacje.- sam nie wiedział, czemu to powiedział. Gdy jego siostra ma jakieś humorki, zawsze jej przytakuje, bądź też unika.
Dziewczyna nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Podskoczyła, gdy dłoń Ren`a śmignęła przed jej twarzą, aby wyłączyć wodę, która niepotrzebnie się lała. Podniosła wzrok, Tao znajdował się tuż obok niej. Stał oparty o blat i czekał co powie niebieskooka. Jednak zamiast słów doczekał się łez, które wypływały z i tak już zaczerwienionych oczu. Tego się nie spodziewał. Pirika natychmiast zaczęła trzeć je mokrymi rękawami. Tao spanikował. To Horo powinien niańczyć swoją siostrę nie ja! Co mam zrobić? 
- Yyy... nie płacz...- szepnął nie pewnie.- Nie chciałem Cię wystraszyć.- dodał już nieco głośniej.- Może pójdę po Jun, ona coś poradzi.- to wywołało u dziewczyny już histerię. Złotooki przeraził się. Rozglądając się wokół czy nie ma nikogo kto mógłby go zastąpić w roli pocieszyciela, lecz stało się coś niespodziewanego. Pirika przytuliła się do chłopaka nie wytrzymując już jego bezczynności. Poklepał "przyjacielsko" po plecach dziewczynę.
- No już, spokojnie.- powiedział, lecz nagle poczuł cudowny zapach. Czuł jak koszulka staje się mokra, jak dziewczyna drży, czul też ciepło jej ciała i cudowną woń jej włosów. Czuł się szczęśliwy.

Zupełnie inaczej wyglądał wieczór u innych nastolatków, chociaż niczym nie różnił się od poprzednich. Blondynka po raz kolejny słuchała wywodu swojego narzeczonego, przywykła do oburzonego tonu jakim co raz częściej ją częstował. Kiedyś to ona stała i dyrygowała, wyżywała się na nim. Więc co się stało? Od kiedy ona mu pozwala na odnoszenie się  w ten sposób do niej? Gdzie się podział szacunek?
- Dlaczego tak bardzo chcesz działać na własną rękę? - zakończył zrezygnowany i oparł się o parapet. - To ja chciałem odnaleźć Lyserg`a, chciałem go uprzedzić, wyjaśnić. Teraz leży nieprzytomny! Tego chciałaś?!- krzyknął ponownie. Słyszała to już trzeci raz. Amidamaru krążył obok nich, bojąc się cokolwiek zrobić.
- Yoh-dono...- zaczął niepewnie. Z jednej strony nie chciał się narazić swojemu przyjacielowi, a z drugiej Annie. Itako wstała i podniosła wzrok na chłopaka. Spojrzenie, zwykle beznamiętne, teraz wyrażało tak wiele uczuć, ale przede wszystkim strach. Zrobiła kilka kroków w stronę drzwi i powiedziała nie odwracając się przodem.
- Zmieniłeś się Yoh... Przerażasz mnie.- po czym wyszła. Z ust chłopaka wydobyło się siarczyste przekleństwo, a po chwili dało się usłyszeć jak czymś rzucił w napadzie złości.

Poranek przywitał szamanów słońcem i bezchmurnym niebem. Śniadanie minęło w zwykłej atmosferze, niczym cisza przed burzą, która miała tego dnia nadejść.
- Tak sobie myślałem...- zaczął cicho Morty.- ... że skoro istnieje Księga Zniszczenia, to może jest i Księga Przeznaczenia?- z początku nikt nie brał tego na poważnie i spojrzeli na mówce dość pobłażliwie, dopóki nie odezwała się Kino.
- Czy to nie oczywiste, że istnieje?
- To może tam będzie napisane jak pokonać Gwiazdę Zniszczenia.
- Być może...- odezwała się Anna.- To i tak nie zmienia faktu, że nie potrafimy otworzyć księgi, więc po co nam dwie?- cisza zapanowała w jadalni. Może i nie da się do nich wejść, ale lepiej mieć je obie przy sobie. Nagle Ren wyszeptał coś, czego niestety nikt nie mógł usłyszeć, oprócz jego siostry, która wpadła na ten sam pomysł.
- Yin i Yang.- powiedzieli równocześnie głośniej.
- Co tam bredzisz krótkomajtku?
- Gwiazda Zniszczenia i Przeznaczenia są przeciwieństwami tak jak Yin i Yang.
- No i?- nie rozumiał Ryu.
- Gdzie jest dobro, tam jest i zło, gdzie jest cień jest i światło...- Jun mogłaby dalej wymieniać, gdyby nie Anna, która jej przerwała.
- Do rzeczy!
- Być może będziemy mogli wejść do księgi gdy obie będę ze sobą.- przyjaciele spojrzeli po sobie niepewnie.
- Ale Goldva powiedziała, że tam mogą wejść tylko Ci, którzy byli po drugiej stronie i powrócili.
- To znaczy, że Hao nadal będzie nam potrzebny. Teraz pozostaje tylko znaleźć drugą księgę.- odezwał się po raz pierwszy tego dnia Yoh. Zerknął ukradkiem na swoją narzeczoną, lecz nie patrzyła się w jego stronę. Miał wyrzuty sumienia, jak ją ostatnio traktował. Codziennie się kłócili i za każdym razem ją obwiniał o wszystko. Miała racje, że się zmienił.
- Zastanawia mnie tylko jedno...- powiedziała blondynka.- Dlaczego Hao dał mi tą księgę. Jego wczorajsza reakcja, oznacza, że coś musi być na rzeczy... Tylko jaki on miał w tym interes?- zastanawiała się głośno. Niestety nikt nie znał odpowiedzi, oprócz samego Asakury, który rzecz jasna nie chciał jej powiedzieć.
- Myślę że trening wam dobrze zrobi.- oznajmił Yoh-mey, przerywając cisze konsternacji. Zbiorowy jęk na nic nie pomógł i wkrótce szamani doskonalili swoje umiejętności pod czujnym okiem Mikihisy. Tymczasem Anna wraz z Tamao i Jun szukały Kino, a Pirika udała się wraz z Keiko do świątyni. Odczuwała tam spokój ducha, a cisza pozwalała jej uzyskać harmonie, lecz za każdym razem gdy zamykała oczy przypominał jej się Ren, a na twarz wkradał się delikatny rumieniec. Kąciki ust mimowolnie pięły się w górę, a sama dziewczyna mogłaby skakać z radości.
- Pirika, chciałabyś ze mną o czymś porozmawiać?- zapytała się matka Yoh, widząc zmianę w zachowaniu niebiesko-włosej.
- Nie trzeba Keiko-san.- uśmiech stal się jeszcze szerszy, a oczy zamigotały wesoło.
- To dobrze, że potrafisz w tak niebezpiecznych chwilach odnaleźć odrobinę szczęścia.- odparła kobieta i zajęła się codziennymi porządkami.

Trójka dziewczyn szła przez ogród w poszukiwaniu jednej kobiety. W tak ogromnej posiadłości szukanie czegokolwiek było czasochłonne, biorąc pod uwagę że starsza pani zna wszystkie zakamarki. Znalazły się pod biblioteką. Drzwi stały zamknięte, a stojące obok pomniki Shikigami bacznie obserwowały nowo przybyłych gości.
- Na sam ich widok mam ciarki.- powiedziała piskliwie Tamao. Owszem była z nich najmłodsza i najbardziej niedoświadczona, lecz dodatkowo nieśmiałość ograniczała ją w jej umiejętnościach.
- To tylko pomniki. Hao wziął Shikigami ze sobą.- uspokoiła różowo-włosą Anna.- Zostańcie tu, zaraz wrócę.- oznajmiła swoim towarzyszkom i weszła do pomieszczenia. Zupełnie jak za pierwszym razem..- przemknęło przez myśl. Itako skierowała się do półki z pięcioma zwojami. Już z daleka czuła tą moc i energie jakie były zaklęte w tych papirusach. Zdjęła korale i ręką przejechała po pieczęci. Chłonęła każdy detal swoim czarnym okiem, po chwili przyłożyła korale w miejsce gdzie widniał ów fascynujący znak. Trochę energii ją to kosztowało, ale teraz będzie przynajmniej wiedzieć czego ma szukać. Jeszcze jedno...- odwróciła się i sięgnęła po księgę, a mianowicie pamiętnik jej matki. Zadowolona z siebie wyszła z biblioteki.
- Ja już mam to co chciałam.
- A może księga przeznaczenia również znajduje się tam?- zapytała Jun.
- Wydaje mi się, że właśnie dlatego Hao zniknął, aby ją znaleźć.- zdziwione przyjaciółki nic nie odpowiedziały.

Dochodziło południe, słońce w zenicie, a wiatr jakby uciekł gdzieś daleko. Zbliżało się lato.

***

Cześć wszystkim :) Ciesze się, że jak na razie opowiadanie się podoba. Dłuuga notka bo dłuugo czekaliście, a na dodatek poprzednia była krótka. Kilka ważnych zwrotów akcji, które mogą być istotne w przyszłości. 
Następna część? Nie mam pojęcia :/ Na pewno w sierpniu tylko nie wiem czy nie nawet pod koniec. 
Wybaczcie błędy, jeszcze nie odpoczęłam po prawe dziesięciogodzinnej jeździe samochodem. Przydałby się masażysta :D
Pozdrawiam i śle buziaki ;*;*;*;*