sobota, 25 września 2021

66. Uzależnienie.


Uznał, że rozmowa na neutralnym gruncie będzie lepsza niż wieczorne zakradanie się do jej pokoju. Zresztą koczowanie na korytarzu pod jej drzwiami mogło skończyć się dla niego boleśnie. Anna będąc zdenerwowaną wracała do starych, aczkolwiek niezawodnych praktyk okazywania swoich emocji, a już szczególnie złości, w sposób fizyczny. A Zenki i Goki tylko na to czekały…

Westchnął zerkając na drzwi od pokoju 207, za którymi jego narzeczona odbywała naradę z samorządem szkolnym. Nie miał zamiaru jej osaczać, ale zbywała go na każdym kroku i pod byle pretekstem, więc tak jakby nie pozostawiła mu wyboru. Przynajmniej tak wolał sobie to tłumaczyć i chociaż nie chciał w to uwierzyć to zobaczył to sekundowe przerażenie w jej oczach gdy go spostrzegła. Zaraz się jednak zreflektowała, zamrugała kilka razy i na powrót jej oczy stały się wyzbyte z emocji. Zanim jednak zdążyli się odezwać do akcji wkroczyła Mimi.

- Ohayo Yoh-kun! - zaczepiła go wesoło. Uśmiech rozlał się po jej twarzy, a na policzki wkradł delikatny rumieniec. Nie było to tajemnicą, że od czasu ich rozmowy po festiwalu w szkole, zainteresowała się młodszym Asakura.

- Ohayo.- odparł, nie dając po sobie znać że to nie jest najlepszy moment na pogawędki. Anna korzystając z okazji, skręciła za róg i wręcz zbiegła ze schodów, mimo iż ta droga do szatni było o wiele dłuższa. - Gomene Mimi-chan, ale nie mogę teraz rozmawiać. - powiedział i rzucił jej przepraszający uśmiech. Anna może i była sprytna, ale on był szybszy, więc nie czekając na odpowiedź pobiegł w stronę szatni, wybierając krótszą trasę. Gdy medium dotarła do swojej szafki, Yoh już tam na nią czekał nie dając po sobie poznać, że właśnie biegł jak szalony. - Pomyślałem, że się razem przejdziemy.- powiedział, udając że Itako wcale nie chciała mu uciec. 

Plac zabaw, na którym kiedyś już byli, został odrestaurowany i powiększony. Mimo to stara ławka z wyżłobionymi napisami nadal pozostała na swoim miejscu. Nie zamienili ze sobą słowa przez całą drogę, dopiero gdy usiedli Yoh postanowił zacząć temat który mu tak ciążył. 

- Przeczytałem tekst rytuału. - wyjawił wreszcie. Chciał zrozumieć jej obiekcje, a że jego rodzina przyjeżdżała jutro popołudniu uznał, że to najwyższa pora dojść do porozumienia.

- Żadne zapiski nie wspominają o odczuciach związanych z rytuałem, ale wszędzie jest wskazane że myśli i odczucia osób będą się przenikać.

- Tego się boisz? Że Twoje Reishii powróci?- zapytał.

Bała się zanurzyć w tym uczuciu, które zalewało ją falami gdy czuła jego dotyk, nawet tak niewinny jak trzymanie za rękę. Wiedziała, że będzie musiała się wyzbyć tego lęku i oddać siebie w całości, gdyż inaczej to całe przedsięwzięcie nie zadziała. 

- Nie.- odparła. Jeśli moc Klejnotu do tej pory nie wyzwoliła w niej tamtych umiejętności, wątpiła że kiedykolwiek powrócą.

- Więc… nie podoba Ci się perspektywa całkowitego otwarcia.- ponownie Anna milczała, jednak Yoh uznał to za potwierdzenie jego teorii.

- Wezwałam ducha poprzedniej właścicielki Klejnotu.- wyznała. Miała dość wątpliwośći, irytowały ją i dręczyły, a ona wolała pozbyć się problemu szybko, niż dusić go w sobie. A kto będzie wiedział lepiej, jak nie osoba która już to przeszła.

- To dlatego jesteś taka zmęczona. - powiedział pod nosem Yoh. Przywoływanie potężnych duchów absorbowało więcej energii, stąd też nie najlepsza forma medium.

- Do jutra powinno już wszystko wrócić do normy.- odparła. - Zapytałam jej o to jak przebiega rytuał. - tak naprawdę to Anna miała mnóstwo pytań, jednak jak się okazało odpowiedzi były dość nijakie i nie zaspokoiły pragnienia wiedzy Itako. - Niestety nie wiele się dowiedziałam.- teraz było już jasne dla Yoh że jego narzeczona nie dość, że zużyła znaczną część foryoku, to jeszcze poszło to na marne. 

- Wiesz może wystarczy je tylko ze sobą połączyć, tak fizycznie jak puzzle?- zasugerował szatyn, i widząc jej pełne politowania spojrzenie zaczął wyjaśniać dalej.- Załóżmy że te klejnoty trafiają w ręce osoby która nie zna ich przeznaczenia i je ze sobą łączy. Przecież pasują do siebie. - wyciągnął w jej stronę swoja część Yasakani-no-magatama i oczekiwał na ruch medium. 

- Daj spokój i lepiej to schowaj. - sięgnęła ręką w stronę jego dłoni na której leżał zakrzywiony kamień, chcąc go odtrącić jednak stało się coś czego nie przewidziała. 

Jej klejnot przyczepiony do bransoletki wystartował do swojej drugiej połówki niczym magnes. Oba połączyły się ze sobą, dopasowując idealnie i wypełniając swoją krzywiznę. 

Czas się nie zatrzymał, a świat nagle nie wybuchnął ale mimo to dla nich ta chwila była wyjątkowa. Oboje poczuli się tak jak w pierwszy ciepły dzień po długiej i pochmurnej zimie. Tak jakby Słońce świeciło tylko na nich i ogrzewało przyjemnie ich twarze. Wypełnił ich spokój i dziwnego rodzaju siła, która pochodziła z pewności siebie. 

- To było… - zaczęła Anna gdy rozdzielili klejnoty.

- Miłe. - dokończył za nią Yoh wpatrując się w swój nowy nabytek.- Cóż jeśli tak ma to wyglądać to proponuje połączyć Klejnoty na Otwarciu Inn En. - zachichotał.

- To ma sens…- wyszeptała medium na co szaman się nieco zdziwił. Jeszcze przed chwilą wzbraniała się przed rytuałem rękami i nogami. - Nie połączenie, ale te uczucia. W końcu Yasakani-no-magatama symbolizują życzliwość i czynienie dobra.- szatyn przez chwilę analizował słowa swojej narzeczonej, po czym zapytał o coś co pojawiło się w jego myślach już jakiś czas temu.

- Myślisz, że pozostałe regalia też mają znaczenie?- odpowiedź nadeszła niemalże od razu, co mogło znaczyć tyle że Anna również już analizowała ten temat.

- To są starożytne przedmioty, na pewno mają moc. 

- Ale?

- Ale nie wiem po co Hao je chce. - wyrzuciła z siebie wątpliwości.- Nie wierzę że to Król Duchów mu kazał je zdobyć. Dlaczego akurat regalia cesarskie z Japonii?

Na to pytanie oboje nie znali odpowiedzi, co gorsze wiedzieli że Asakura nie wyjawi im swoich pobudek. Anna nie miała zamiaru brać udziału w tej grze, jeśli poprzez połączenie Klejnotów w jakikolwiek sposób mieli by mu pomóc w prywatnym celu. Nie była osobą, którą się manipuluje. Co innego Yoh, który nie wierzył że jego brat ma niewłaściwe pobudki. Przecież się zmienił, nie był już taki bezwzględny, nie zabijał z premedytacją, i przede wszystkim nie był już samotny.

- Może Matamune?- olśniło go. Kto jak kto ale Nekomanta powinien wiedzieć jak podejść swojego dawnego Pana by się dowiedzieć szczegółów.

- To mogłoby zadziałać.- mruknęła medium, bawiąc się bransoletką. Kusiło ją by spróbować ponownie połączyć Klejnoty i poczuć to zalewające uczucie spokoju. Mimo że udało im się tego dokonać na chwilę to czuła jakby już się od tego uzależniła, a przynajmniej zdążyła stęsknić. Zerknęła przelotnie na Klejnot, który mimo że był wykuty z kamienia to zdawał się mienić niczym obsypany brokatem. Nic jednak poza tym nie była w stanie zrobić. Nie odezwała się już słowem, a Yoh uznał to za koniec ich rozmowy. Mimo to nie chciał, nadal być ignorowany dlatego też stanął na nią z wyciągniętą ręką.

- Idziesz?

W ostatnich dniach czuła się wręcz miażdżona tym uczuciem braku jego obecności. Wiedziała że sama się na to skazała przez swoje wątpliwości, ale dzisiaj po połączeniu Klejnotów, ta tęsknota przybrała na sile. Uwielbiała jego obecność, sposób w jaki do niej mówił, jak na nią działał, ciepło ciała, zapach, uśmiech… Odkąd uratował ją od tej przeklętej mocy, wiedziała że zawsze będzie w jej sercu. Mimo zawirowań, tajemnic i przeszkód.  Nie była pewna czy to jej emocje, czy te które wywołał kamień na jej nadgarstku, ale zaczynała zdawać sobie sprawę jak bardzo uzależniła się od Yoh. 

Wyciągnęła swoją dłoń by złączyć ich palce razem, po czym wstała spoglądając wprost w oczy szatyna. Znali się zbyt dobrze by nie wiedzieć co ten gest oznaczał, jednak chociaż szatyn nie dał po sobie poznać, odetchnął z ulgą. Świadomość jak bardzo stali się sobie bliscy w ostatnich latach, nie raz sprawiała że aż zapierało dech w piersiach. Nie ważne czy byli pokłóceni, czy w fazie godzenia czy też na stabilnym gruncie, zawsze wodził za nią wzrokiem, myślał, dbał. Nawet nie wiedział kiedy zaczął stawiać ją przed innymi, kiedy zepchnęła, rodzinę i przyjaciół z piedestału i to z takim rozmachem, że spokojnie mogła się na nim rozgościć i to na długo. 

Uczucie splecionych dłoni nie było dla nich nowe, ale czuli się tak jak po raz pierwszy, Klejnoty delikatnie drgały jakby chciały wrócić do swojej połówki. Czuli się wypełnieni spokojem i harmonią, jakby dobroć świata otulała ich z każdej strony. Rozchodzące się ciepło z zakrzywionych kamieni, sprawiło że zaczęli pojmować z jaką mocą mają do czynienia. Do tej pory wszelkie artefakty jakie używali były stworzone do walki, do obrony czy zadawania fizycznych ciosów. Tymczasem Yasakani-no-magatama wpływały na nich duchowo, potęgowało emocje, tak jakby działały od wewnątrz. 

- Jeśli to zrobimy, nie będzie odwrotu.- szepnęła Anna, przerywając ciszę. Zgadzając się na połączenie, ich małżeństwo nie mogłoby zostać przerwane. Nie mogli się rozstać, nie było opcji rozwodu czy unieważnienia. Mieli trwać przy sobie, nie rozpadając się na dwie części. 


Jednak czuli, że to było uzależnienie warte wszystkiego i nie zamierzali z niego rezygnować. 

Chcieli się już zawsze w tym zatracać.

Po prostu musieli nie przestawać wierzyć.

***
Cześć wszystkim :)

Anna chyba się wreszcie pogodziła ze swoim losem ^^' Długo szlifowałam tę część więc wydaje mi się że oddałam wszystkie myśli i uczucia właściwie :) 
Mam też pomysł na kolejną notkę, ale nie chcę nic obiecywać w kwestii czasu jej publikacji.

Po raz kolejny przepraszam Was za długi za czas oczekiwania i dziękuję za motywujące komentarze :)

Pozdrawiam!

źródło obrazka:  https://animesher.com/entry/yoh-asakura-cute-smile-962041/