niedziela, 16 maja 2021

65. Wycofanie.




Roxanne wzięła sobie do serca pomoc w organizowaniu otwarcia gorących źródeł. Uwielbiała tego typu imprezy, a nie dało się ukryć że znała się na rzeczy. Tym sposobem to właśnie ona znalazła się wraz z Anną na popołudniowej kawie u Jun. Logicznym by się mogło wydawać, że skoro to ma być zajazd przyszłego państwa Asakura to zamiast panny Barthez na wygodnej, skórzanej kanapie powinien siedzieć Yoh. Mimo to zielonowłosa nie wnikała w wybór swojej przyjaciółki.

- Reklama w telewizji?- powtórzyła nieco zdziwiona. Wiedziała, że medium będzie chciała rozsławić swoje Inn En by mieć klientów, jednak nie tego się spodziewała gdy zadzwoniła z informacją o “interesach”.

- Sądząc po ogromnym plakacie, który muszę oglądać za każdym razem kiedy do Ciebie przyjeżdżam, wnoszę że masz jakieś powiązania z mediami.- odpowiedziała Anna wskazując na reklamę nowej letniej kolekcji, która była wyraźnie widoczna z okna salonu w którym się znajdowały. 

Roxanne również zerknęła w tamtą stronę i ujrzała swoją piękną siostrę ubraną w zwiewną sukienkę i słomiany kapelusz. Nicole dopięła swego i chociaż nie była to reklama bikini, na którą miała największą chrapkę, to i tak była wielce szczęśliwa.

- Ale masz już jakiś pomysł?- Jun zignorowała wzmiankę o wielkim banerze, tylko na powrót skupiła się na rozgłosie Inn En. 

- Tak. - odparła Itako, nie kłopocząc się z wyjawieniem swojej wizji. - Potrzebuję tylko kogoś kto będzie w stanie to nagrać, a potem pokazać w telewizji.- dodała jeszcze jasno wyrażając czego oczekuje. Jun przez chwilę wpatrywała się w Annę, jednak nie z powodu jej prośby czy może żądania. Panna Tao miała dziwne wrażenie, że jest coś jeszcze co męczy medium, a o czym nie chce mówić.

- Naturalnie, skontaktuje się z kim trzeba i zajmiemy się reklamą. Jednak nie wiem czy zdążymy na otwarcie.

- To nic. I tak musimy czekać aż Tamao wróci z Hokkaido, chcę żeby zaśpiewała podkład.

- Piosenka?- zdziwiła się Roxanne. Wyobrażała sobie tą reklamę zupełnie inaczej.

- Tak. To właściwie był pomysł Yoh. Wspominał coś o Fauście i Turnieju.- wyjaśnia medium, a Barthez zakodowała to imię by wypytać Ryu o więcej szczegółów.

- Czy coś jeszcze mogę dla Was zrobić?- zapytała Jun, bijąc się z myślami czy spróbować przekonać Annę do zwierzenia. Gdy padła negatywna odpowiedź i obie zbierały się do wyjścia, zielonowłosa uznała że nie ma nic do stracenia próbując pomóc medium z jeszcze jednym problemem.- Anno czy mogłabym Cię prosić, żebyś została jeszcze na chwilę?- Itako oczywiście przytaknęła, a Roxanne nie mając wyjścia weszła do windy sama.

Wzrok blondynki spoczął na doshi, która nie wyglądała na przekonaną odnośnie tego co chce zrobić. Jednak prawda była taka że jak na dłoni było widać, że medium coś trapi.

- Czy wszystko w porządku?- Jun zadała niegroźne pytanie, domyślając się odpowiedzi.

- Po to chciałaś żebym została?

- Nie zrozum mnie źle, ale wyglądasz… nie najlepiej. - brwi medium podjechały do góry i Jun wiedziała że trzeba było nic nie wspominać. Natychmiast zaczęła się tłumaczyć co miała na myśli, jednak poirytowanie medium rosło coraz bardziej. - Po prostu jeśli potrzebowałbyś porozmawiać, to wiesz gdzie mnie szukać. - dodała na zakończenie.

Medium wcale nie czuła potrzeby rozmowy, czuła za to nieprzemożoną chęć pozbycia się tego gniewu który się w niej skumulował. Wiedziała, że całe to uczucie jest wyolbrzymione przez Klejnot, rozumiała że Jun się martwi o nią, mimo to miała ochotę wyżyć się na pannie Tao. 

- Mam jeszcze herbatę jaśminową i chyba znajdą się Twoje ulubione ciasteczka.- dodała na wszelki wypadek doshi.

- Widzę, że sobie to zaplanowałaś.- rzekła Anna, tonem który nic nie zdradzał. Zapadła chwila ciszy i przez moment Jun kompletnie nie wiedziała czego się spodziewać, wybuchu złości czy może szczerej rozmowy.- Daj znać, jak uda Ci się coś załatwić w sprawie reklamy.- rzuciła jeszcze, zanim wyszła z apartamentu Tao.

Jadąc windą, odliczała pod nosem w dół nie spuszczając wzroku z wyświetlacza z cyframi pokazującymi piętra. Odkryła, że takie małe czynności przynoszą jej ukojenie, gdy była wytrącona z równowagi. Wystarczyła również sama obecność jej narzeczonego, a raczej drugiego Klejnotu. Nie mogła nie zauważyć zmian jakie wniósł do ich życia, owszem od zawsze miała słabość do Yoh i opuszczała swoją maskę przy nim, ale teraz stała się otwartą księgą. I to również ją denerwowało. Bała się stracić całkowicie swoją indywidualność, bała się tej zmiany jaką niosło ze sobą połączenie Klejnotów. Nie samego małżeństwa ale tego że gdy byli ze sobą miała wrażenie jakby Yoh wnikał w jej myśli. 

Była zmęczona natłokiem emocji jakie fundował jej Klejnot, więc doskonale wiedziała że pod słowami Jun, kryją się cienie pod oczami i szara cera. Dużo pracowała ostatnimi czasy, otwarcie Inn En mimo wszystko kosztowało ją zachodu, ale wiedziała że koniec końców się opłaci. Dodatkowo kwestia uczuć Daisuke nie dawała jej spokoju. Rozpracowała już tamtą sytuację na czynniki pierwsze i wiedziała, że tym razem dała się podejść Hao. To jednak co nadal pozostawało niewiadomą był fakt czy Yoh o tym wiedział. 

Podświadomie unikała swojego narzeczonego nie chcąc zostać z nim samej, jednak wiedziała że w końcu do takiej sytuacji musiało dojść.

To był zwykły dzień, aczkolwiek aura pogodowa była trudna do zdzierżenia. Było parno i duszno, a słońce grzało do tego niemiłosiernie. Jako że klasa znajdowała się od strony nasłonecznionej budynku, czuli się jak w szklarni i na nic się zdały pootwierane okna. Po kolejnej godzinie Roxanne miała dość, czuła jak nagle robi jej się słabo i niedobrze. Oczywiście natychmiast została zaniesiona do pielęgniarki, gdzie mogła odpocząć w spokoju, i co ważniejsze w chłodniejszym miejscu. Wychowawczyni powiadomiła rodziców o wypadku, lecz oboje byli aktualnie nieosiągalni i mogli się zjawić dopiero za dwie godziny. Na przerwie Anna została oddelegowana do sprawdzenia samopoczucia swojej koleżanki. Szatynka czuła już się lepiej, lecz nadal wyglądała blado i niepewnie. 

- Nie masz nikogo, kto mógłby po Ciebie przyjechać?- zapytała medium. W tym momencie telefon Roxanne zaczął wibrować. Odebrała i wraz z długością rozmowy jej twarz robiła się coraz bardziej zaskoczona i ucieszona. Niemalże od razu nabrała kolorów i z szerokim uśmiechem oznajmiła, że za 15 minut przyjedzie po nią brat.

- Brat?- powtórzyła zaskoczona Anna.

- Starszy brat, został we Francji by tam dalej studiować.- wyjaśniła pokrótce. Itako przytaknęła tylko i czekała, aż dziewczyna się zbierze, lecz gdy tylko wstała na nogi od razu się zachwiała i usiadła na łóżko. 

- Anna-san… mogę cię prosić, żebyś go tu przyprowadziła. Nadal mi słabo.- poprosiła Barthez. Kyoyama ciężko westchnęła.

- Jak wygląda?- zapytała jeszcze.

- Uwierz mi, poznasz go od razu. 

Wyszła przed szkołę i rozejrzała się dookoła. Poczekała kilka minut i wtedy usłyszała silnik samochodu, a dopiero potem ujrzała jak czerwone sportowe auto podjeżdża pod samą bramę. Oczywiście wokół zrobił się zamęt i natychmiast zbiorowisko męskiej populacji szkoły zgromadziło się przy zagranicznym samochodzie. Jednak gdy kierowca opuścił swój pojazd, pozostała, tym razem żeńska część pojawiła się by podziwiać urodę młodego chłopaka. 

Naturalnie był wysoki, dobrze zbudowany, szatyn z zielonymi oczami. Czarny t-shirt i jeansy leżały na nim tak dobrze, że było to wręcz niemożliwe. Westchnienia wydały się z ust licealistek i medium wiedziała że to właściwa osoba. Podeszła do nerwowo rozglądającego się chłopaka, co niestety nie wywołało pozytywnej reakcji u reszty dziewczyn.

- Trzeci pokój na lewo.- oznajmiła lodowatym tonem. 

- Możesz mnie zaprowadzić?- uśmiechnął się nieśmiało. Spojrzała na niego z politowaniem, że nie może sam trafić. Odwróciła się i zaczęła iść szybkim marszem, żeby pozbyć się niepotrzebnych problemów w postaci starszego brata. 

Wśród tłumu znaleźli się również bliźniacy wraz z Mantą i Ren`em.

- Chyba masz nowego rywala Yoh.- w końcu wydusił to z siebie starszy z bliźniaków. - Wysoki przystojny szatyn o zielonych oczach, bogaty…. Francuz. A powinieneś wiedzieć, że wszystkie kobiety mają pewną słabość do tego narodu. – dodał. – A ty Ren co tak stoisz? Czyżbyś też miał słabość do pewnej Francuski?- zagadnął z głupim uśmieszkiem do Tao, na co chińczyk prychnął. 

Yoh tylko bardziej się załamał po całej wymianie zdań, szczególnie że zauważył, że ów mężczyzna był pod wrażeniem Anny. Zresztą kto by nie był, gdyby stanęła przed nim blondynka o pięknych ciemnych oczach, zgrabna z długimi nogami. Zdecydowanie musi powiedzieć Annie żeby kupiła nową spódnicę, dłuższą od tej co ma i co z tą bluzką?! Czemu taka opięta się zrobiła i dlaczego Anna odpięła jej guziki przy dekolcie! 

Był sfrustrowany i nawet nie wiedząc kiedy, ruszył za parą która znikła w murach szkoły. W końcu nie na darmo słyszy się plotki o tym co się dzieje w pokoju pielęgniarki. Hao zaśmiał się na ten widok i również poszedł za swoim bratem. 

Zanim bliźniaki tam dotarły, Anna zdążyła już się ulotnić. Denerwował ją tajemniczy starszy brat, mimo że nic nie mówił to czuła jak wlepia w nią swój wzrok. 

- Anna!- zawołał niemalże zrozpaczony Yoh, jednak w pokoju zostało tylko rodzeństwo.

- Yoh-kun?- zdziwiła się szatynka. – Hao?- dodała widząc drugiego bliźniaka.

- A więc to są Ci bliźniacy, o których mi tyle opowiadacie z Nicole.- powiedział wysoki szatyn. 

- Pierr!- zwróciła uwagę swojemu bratu. 

No jasne! Jak inaczej może się nazywać idealny francuz jak nie Pierr!

Yoh był coraz bardziej zdenerwowany. To był drugi raz, gdy czuł się zazdrosny. Nienawidził tego uczucia, szczególnie że wiedział o uczuciach Anny, jednak nie potrafił ukryć swojej złości. Roxanne widziała po twarzy młodszego z braci, zdenerwowanie.

- Anna poszła chyba do klasy, albo do samorządu.

- Arigato!- zawołał wybiegając jednocześnie z pokoju. Właściwie sam do końca nie rozumiał swojego pośpiechu. Być może przeczucie… Zobaczył ją opierającą się o lodówkę z napojami. 

- Anna?- zapytał niepewnie. Nie wiedział czy jest zła, czy coś się stało. 

- Nani?- nawet na niego nie spojrzała.

- Wszystko ok?- upewnił się.

- Tak, oprócz tego że jest tak cholernie gorąco, a lodówka przyjmuje tylko drobne.- odpowiedziała zirytowana. Yoh sprawdził swoje kieszenie i podał jej wyciągnięte monety. Nie wiedział co się z nim dzieje, dawno nie czuł się tak niespokojny i rozkojarzony. Być może było to wynikiem tego upału jaki panował za oknem, ale czuł się dokładnie tak samo gdy zostawał ze swoją narzeczoną sam na sam. Zlustrował ją wzrokiem i chociaż w mundurku widywał ją już tyle lat dzisiaj wyglądała pociągająco. Szczególnie gdy przyłożyła zimną puszkę do swojej szyi by się ochłodzić. Kropla wody spłynęła po jej ciele w dół znikając za bluzką, a on nie krył się z tym że dokładnie śledził jej tor. 

- Gapisz się.- zwróciła mu uwagę, a on zawstydzony tym że został przyłapany na gorącym uczynku odwrócił wzrok i delikatnie się zarumienił. Obawiała się niewygodnych pytań, Yoh był dosyć prostolinijny i szczery, a ona tak samo jak wcześniej nie czuła się gotowa do bycia z nim sam na sam. Uznała że najlepiej będzie gdy po prostu wróci do klasy.

Na lekcji chociaż chciał nie mógł się na niczym skupić. Jego oczy wciąż wracały do niej wzrokiem i z każdym jej ruchem, poprawienia włosów, oparcia się na krześle, założenia nogi na nogę czuł jak to dziwne uczucie w nim wzrasta. Wiercił się nieustannie na krześle chcąc wyjść z tej dusznej sali licząc, że może wówczas mu się polepszy, ale nawet wtedy gdy znaleźli się już poza murami szkoły cały czas nie odrywał od niej wzroku.

- O co Ci chodzi?!- warknęła w końcu.

- Unikasz mnie.- powiedział to co bała się usłyszeć. 

- Jestem po prostu zajęta. W sobotę otwarcie, jest jeszcze dużo rzeczy do zorganizowania.- źle się czuła z tym, że go zbywa i okłamuje. Jednak najwyraźniej szatyn jej uwierzył, gdyż nie drążył dalej tematu.

Dzień mijał i chociaż próbował kilka razy zaczepić swoją narzeczoną, to ona w kółko go zasłaniała dużą ilością obowiązków. 

- Jesteś żałosny.- skwitował Hao zachowanie swojego bliźniaka. - Nie domyślasz się o co chodzi?

- Mam kilka teorii.- odrzekł młodszy z braci, jednak wiedział że Król i tak powie swoje.

- Jest przerażona zmianami. Boi się otworzyć całkowicie, a tego będzie wymagał rytuał połączenia Yasakani-no-magatama.- młodszy z braci milczał, analizując usłyszane słowa. Nie przejął się tym faktem tak jak Anna bo nie chował do siebie nic. Tymczasem ona miała to wręcz wpojone, więc co takiego skrywa że nie chce by on się o tym dowiedział?

- Znasz już jej największą tajemnicę.- odparł starszy z braci, domyślając się o czym jego kopia myśli. - Problem leży gdzie indziej. 

- Przestaniecie wreszcie plotkować lenie patentowne?! - usłyszeli jej krzyk, co mogło oznaczać jedno - Anna miała dla nich listę zadań do wykonania. 

Mimo to Yoh poczuł pewnego rodzaju ulgę, że nie wszystko się zmieniło. Nie mając wyjścia ruszył do swojej ukochanej, modląc się by lista kończyła się na kilku a nie kilkunastu pozycjach.

***

Cześć!

Bardzo chciałam dodać rozdział 12 maja, ale niestety lekko mi się poślizgnęło...

W każdym razie wszystkiego najlepszego dla bliźniaków!

Poza tym po tak długiej nieobecności chciałam dodać coś lepszego niż rozdział przejściowy, bo niestety ale tak bym właśnie określiła to co powyżej się prezentuje.

Doszłam ostatnio do wniosku, że chce nadal pisać. Potrzebuje po prostu motywacji, którą są oczywiście opowiadania o shaman king (tutaj ukłon w stronę Rin i Spokoyoh) jak i odnowione anime (nawet mi się podoba ta przyspieszona akcja...) no i rzecz jasna odzew po opublikowaniu od czytelników :)

Odkryłam również wspaniałą aplikację Wattpad, gdzie założyłam konto i chce dodawać rozdziały tego opowiadania, ale poprawione :) 

Link: https://www.wattpad.com/story/267545750-hoshi-no-seichi


Bardzo Wam dziękuje, za to że nadal chcecie czytać moje opowiadanie i w tajemnicy zdradzę że kolejna część jest już prawie skończona i jestem z niej bardzo zadowolona. Mam nadzieje, że nie dodam jej w takim odstępie czasowym jak tą :)

Trzymajcie się zdrowo!