poniedziałek, 31 października 2016

One-shot #2



Kasumi z westchnieniem zapalała świecę w świątyni. Nie była pewna czy to kobieca intuicja czy też praktykowanie na miko sprawiło, że miewała przeczucia. I tym razem było podobnie. Ścisk w brzuchu i gula w gardle sprawiły, że ciągle rozglądała się na boki i nie mogła się na niczym skupić. Na szczęście dzień dobiegał końca, więc łudziła się że to może niestrawność jej dokucza.

Mijając jedną ze znanych amerykańskich kawiarni zauważyła wydrążone dynie i ozdoby związane z Halloween. Faktycznie dzisiaj był 31 października, a już od ponad dwóch tygodni w sklepach dało się znaleźć kostiumy i inne gadżety związane z tym świętem.

Japończycy widzieli w tym dniu głównie zabawę zupełnie zapominając skąd wywodzą się poszczególne zabawy. Słyszała jak koleżanki z klasy rozmawiają o strojach, które zaprezentują na paradzie. Jednak ją to jakoś nie interesowało. Miała poczucie że zmarłych powinno się zostawić w spokoju i nie kusić losu w żaden sposób. A już na pewno nie bawić się w wywoływanie…

Dlatego też zadawała sobie teraz pytanie jakim cudem znalazła się w takiej sytuacji?!

Rozejrzała się po salonie rodziny Tanaka. Znała go na pamięć jednak teraz przy zgaszonych światłach i zapalonych świecach czuła się w nim niepewnie. Może to przez ten dziwny horror o szpitalu psychiatrycznym? Ugh… wszystko poszło nie po jej myśli. Gdy tylko wróciła do domu od razu ktoś zapukał w jej okno, lecz zamiast Daisuke zobaczyła jego siostrę. Nana namówiła ją by wpadła do nich i chociaż Umi dostała zawału widząc ją w oknie wyglądającą jak kościotrup, zgodziła się. Poza tym Nana nigdy nie odpuszcza… W domu oprócz rodzeństwa Daisuke było też kilka znajomych jego drogiej One-chan, również przebranych za dziwne stwory. Blondyn natomiast miał doczepione kocie uszy na opasce i dorysowane wąsy.
- Nie wysiliłeś się bardzo z kostiumem.- skomentowała.
- I tak jest lepszy niż Twój.- odpowiedział lustrując ją wzrokiem. 
- Naprawdę nie miałam czasu na te pierdoły.

Tym sposobem zaczął się wieczór, który na długo zapadł w pamięć Umi. Usiedli wszyscy przed ogromnym telewizorem i włączyli film. Mimo że towarzyszyły temu ciągłe chichoty, ona nie potrafiła się wyluzować. Skupiła się tak mocno na horrorze, że wyłączyła się całkowicie i nie słyszała dopowiadanych kwestii i ciągłych wybuchów śmiechu. Kilkakrotnie podskoczyła, a nawet zamknęła oczy. Szczęśliwa gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe, uznała że to dobry pomysł na udanie się do domu. Jednak wtedy ktoś zaproponował zagranie w Kokkuri-san. A ona nie wiedzieć kiedy, a tym bardziej czemu siadła razem z nimi. Oczywiście na początku każdy się wygłupiał, dopóki jedna z dziewczyn nie pisnęła.
- Przysięgam, że coś poczułam!!!- krzyczała zrozpaczona. Nagle zrobił się przeciąg, a płomienie świec zadygotały niebezpiecznie, aż w końcu wszystkie zgasły, oprócz jednej. Wówczas oczom Hashimoto ukazał się zarys Tanuki i Kitsune. Lewitowały przy świetle spoglądając na nich z wyższością, aż nagle ruszyły przed siebie robiąc mnóstwo hałasu i zamętu. Pokój wyglądał jak po przejściu tornada już nie wspominając o wylanych napojach i rozsypanych przekąskach, które wylądowały również we włosach zebranych. Wszyscy zaczęli krzyczeć i miotać się robiąc jeszcze większy chaos, aż w końcu część z nich wypadła z domu uciekając przed siebie.



Tymczasem w zupełnie innej części Tokio, blond włosa młoda kobieta skończyła oglądać kolejny film dzisiejszego wieczoru, gdy dotarło do niej, że w domu jest dziwnie cicho. Rozejrzała się wokół przymrużając oczy, aż w końcu zadała nurtujące ją pytanie.
- Tamao… gdzie są Conchi i Ponchi?
- O nie!
***
Tanuki i Kitusne czyli jenot azjatycki i lis :)
Wiem, że krótko ale bez marudzenia ;) i zdaje sobie sprawę, że jest wiele innych postaci w SK, które są straszniejsze niż Conchi i Ponchi, ale jeśli mam pisać o Fauście to potrzebuje mentalnego przygotowania ;P
Powyższe wydarzenia nie mają nic wspólnego z opowiadaniem.
Nowa notka pojawi się w listopadzie. 

wtorek, 4 października 2016

11. Rodzinne wakacje.



Lato dawało się we znaki. Upalnie dni po 40 stopni w cieniu ciągnęły się leniwie jeden po drugim. Yoh ciągle męczył Anne tym by wyjechali gdzieś nad morze, jednak za każdym razem go zbywała. Na szczęście jak zwykle Manta pozostał wierny i przesiadywał każdą wolną chwile w Inn En. Hao zdawał się przywyknąć do obecności Oyamady na każdym kroku, jednak przez oglądanie jak bardzo są zżyci z jego bratem przywoływało mu na myśl jedną osobę. 
To nie tak, że zostawił swoich uczniów na pastwę losu. Zaraz po walce na kontynencie Mu, gdy okazało się, że moc Króla Duchów nie jest na jego wyłączny użytek został niemalże zmuszony do przywrócenia życia każdemu kto zginął podczas tej wyprawy. Więc zarówno przyjaciele Yoh, w tym Faust i Eliza, którzy wrócili do Niemiec, jak i każdy z jego uczniów został wskrzeszony. Każdy kto chciał i kogo się dało, bo niestety straty w ludziach były. Tak więc odwiedzał swoich uczniów, którzy po przygodzie jakim był turniej zdawali się być nieco spokojniejsi. Hanagumi trzymały się nadal razem i w ramach wdzięczności (co prawda wręcz wymuszonej) obiecały Annie pomóc przy prowadzeniu zajazdu, gdy ten zacznie funkcjonować. Wiedział, że reszta próbuje w jakiś sposób ratować świat, cokolwiek to dla nich znaczyło. Jednak sam czuł, że to walka z wiatrakami. Najbardziej było mu żal Opacho. Asanoha stwierdziła, że dziewczynce bardzo dobrze zrobi pobyt wraz z Redsebem i Seyram w Izumo. Ale on wiedział, że jej serce leży przy nim i poniekąd jego część przy niej. Nie widział jej już zbyt długo. Jego brat jakby wiedział co mu chodzi po głowie i zaproponował wyjazd do rodzinnej posiadłości. Wkrótce potem cała czwórka znalazła się w pociągu, a później w autobusie, gdyż itako zarządziła, że zamierza tam dotrzeć w cywilizowany sposób, a nie jak na jakieś paralotni, czyli z kontroli ducha nici, a podróż zajęła im prawie cały dzień. Manta wspominał poprzedni raz gdy tu się znalazł i mimo tego posiadłość ponownie zrobiła na nim ogromne wrażenie. Hao z początku dogryzał Yohmei, że jego świątynia jest schowana, ale zaraz potem Kino uciszyła go swoim ciętym językiem oraz laską. Mikihisa i Keiko zjawili się dopiero na kolacji witając wszystkich zwykłym Konichiwa. Z Tamao co prawda widzieli się zaraz na początku, gdyż to ona ich powitała, ale zaraz potem znikła wspominając o przerwanym treningu. Wróciła z dziećmi również na kolacje. Opacho natychmiast pobiegła do swojego mistrza wtulając się z miłością i chowając w długie włosy. Hao uśmiechnął się naturalnie, co sprawiło że wyglądał niemalże identycznie jak Yoh. To były tylko momenty, ale czasem zdarzało się że wychodziło z nich nie o tyle braterskie co bliźniacze podobieństwo.
- Urosłaś. Jesteś teraz wyższa od Manty.
- To przez włosy.- wymamrotał blondyn, ale niestety nikt go nie słuchał. Pozostałą część dnia spędzili razem na opowiadaniu co się u nich działo. Okazało się, że cała trójka jest pod opieką Mikihisy i Keiko, którzy nadrabiają stracony czas rodzicielstwa. Co jeszcze bardziej zdziwiło Asakure to fakt, że te słowa padły z ust dziewczynki.
- Co masz na myśli?- przecież Yoh tu się wychowywał. Nie rozumiał pojęcia straconego czasu. Murzynka wzruszyła ramionami.
- To z nich wyczytałam.
Najwyraźniej reishi nie ustępowało, ale Opacho jakoś sobie z tym radziła. Prawdopodobnie lepiej od niego i od Anny. Wkrótce potem zjawiła się Tamamura przerywając ich pogawędkę.
- Hao-sama... To czas na kąpiel dla Opacho.- w istocie Król szamanów nawet nie zauważył jak późna jest już godzina. Zawsze pilnował by dziewczynka chodziła spać o odpowiedniej godzinie mimo że czasem, jak to bywa z dziećmi, buntowała się i wkrótce potem zasypiała przy nim. Przytaknął tylko i zostawił je same. Był szczęśliwy, że mógł w końcu pobyć z nią trochę dłużej.
Nazajutrz Hao znalazł swojego brata wpatrzonego w sytuacje na podwórku jak w coś niemożliwego. I za takie krótkowłosy to uważał. Cała trójka dzieciaków goniła z zawiązanymi oczami Mikihise. Mieli używać do tego swojego szamańskiego zmysłu, gdy tymczasem on korzystał ze swoich umiejętności szybkiego poruszania się. Obok stała Keiko dopingując każdego i mówiąc gdzie jej mąż aktualnie się znajduje. Bardziej wyglądało to na zwykłą zabawę niż trening, nie wspominając już jakie ćwiczenia Yoh musiał wykonywać w ich wieku.
- Ojii-san nasyłał na mnie duszki i musiałem za pomocą mojego foryoku je zniszczyć. Miałem związane ręce żeby nie odganiać ich.
- Nadal mogłeś uciekać.- zauważył starszy z braci.
- I przez większość czasu to robiłem. - zaśmiał się.
- A co z Mikihisą i Keiko? Też Cię dopingowali?
- Ah... nie bardzo. Oka-san widywałem rano, czasem też wieczorem, a Oto-san często wyjeżdżał.
Dało to do myślenia Hao. O dziwo nie wyczuł żadnej zazdrości u swojego bliźniaka ani zawiści za pokręcone dzieciństwo.
- Opacho mi wczoraj powiedziała, że próbują nadrobić rodzicielstwo.- zdecydował się ujawnić tą informacje.
- He? Myślisz, że chodziło o nas?
Czasami Yoh przejawiał objawy głupoty o najwyższym poziomie.
- Oczywiście, że o nas. Pewnie chcieli by, żebyśmy wychowywali się razem jak bracia.
- Więc nie powinni Cię chcieć zabić!- powiedział zdenerwowany. Króla Szamanów co raz bardziej zadziwiała jego druga połówka - nie złościł się, że jego rodzice woleli okazywać miłość komuś innemu niż on, że zostawili go na pastwę jego samego, ale gdy chodziło o to jak traktowali Hao warczał na nich jakby byli najgorszym złem na tym świecie. Wtedy dotarło do długowłosego co w sercu Yoh siedzi - wierzył, że gdyby pozwolili mu zostać razem z nim w posiadłości i normalnie się wychowywać dokładnie tak jak teraz trójka dzieci biegająca przed nim, Hao zmieniłby swoje podejście już wcześniej. Żałował straconych lat jako małolaty.
- Zapominasz o jednej rzeczy.- odezwał się.- Być może miałem i właściwie nadal mam formę dziecka, ale w środku moja dusza ma wiele lat.
- Więc skoro, o Wielki, jesteś taki dojrzały to czemu przy dziewczynach zachowujesz się jak dzieciak?- co raz częściej zdarzało się, że Yoh dogryzał bratu i co gorsze Hao dawał się w to wciągać.
- To ty ledwo masz odwagę chwycić swoją narzeczoną za rękę!
- Przynajmniej ją mam! Uważaj, żeby Oba-san nie znalazła też kogoś dla Ciebie.
- I myślisz, że tak łatwo bym się jej poddał?!
- Oba-san ma dar przekonywania.
- Nie ma żadnego daru tylko swoją laskę.
- Nazywam ją darem przekonywania.
Rozmowę przerwał im pisk dzieci, które w końcu złapały Mikihisę.
- Pierwsza!- krzyczała Opacho, po czym podbiegła do swojego mistrza oczekując pochwały. A on niczym dumny ojciec pogładził ją po głowie i powiedział, że następnym razem uda jej się jeszcze szybciej.
Pobyt w Izumo przedłużył się z kilku dni do dwóch tygodni. O dziwo nikt nie męczył Yoh żadnymi treningami, ćwiczeniami czy innymi zadaniami. Był to błogi czas odpoczynku i lenistwa dla wszystkich. Nawet sam Król Szamanów się nieco zrelaksował wybierając się z Opacho na 3 dni na obóz w niedalekim lesie. Mała Seyram wpatrywała się w Annę jak w obrazek, lecz wstydziła się albo nawet bała podejść bliżej. Itako miała coś w sobie co budziło respekt, ale Redseb zdawał się tego nie dostrzegać tak dokładnie jak jego siostra. Często niespodziewanie łapał ją za rękę i ciągnął żeby się pobawili wszyscy razem, a kiedy blondynka w końcu przytakiwała biegł po Tamao, Yoh i Mante. Był taki pełen życia, a przy tym roztrzepany że nie raz medium nie wytrzymywała, lecz wówczas jej narzeczony bądź Tamamura starali się ratować sytuację i odciągali Redseb`a od dziewczyny. Seyram wówczas chichotała rozbawiona sytuacją, co znacznie łagodziło gniew Anny, bowiem dziewczynka nie śmiała się zbyt często. W dzień przed wyjazdem odważyła się odezwać do medium, co wszystkich bardzo zdziwiło. Na ogół nie mówiła zbyt wiele, a jeśli już to do Tamao lub Keiko. Co jednak jeszcze bardziej zdziwiło to sens jej słów, a mianowicie Seyram chciała, żeby dzisiaj wykąpała ją Anna. Nie mając wiele do gadania medium musiała się zgodzić na tą prośbę, a właściwie żądanie. Dziewczynka była bardzo przy tym grzeczna, nie rozbryzgiwała wody, a nawet nie bawiła się żadnymi zabawkami. Siedziała z lekkim uśmiechem na ustach, chichocząc od czasu do czasu gdy coś ją załaskotało. Najwięcej czasu zajęło mycie włosów, lecz pomagała swoimi malutkimi rączkami, żeby szybciej poszło. Gdy stała już opatulona w swoją piżamkę w tańczące truskawki nadeszła najgorsza część, czyli suszenie i rozczesywanie włosów. Siedziały w łazience ponad 40 minut zanim Seyram była gotowa do snu, lecz to nie był koniec udziwnień tego wieczoru. Dla Anny była to zbyt wczesna godzina na sen dlatego postanowiła spędzić jeszcze trochę czasu przed telewizorem, jednak nie przewidziała, że dziewczynka ruszy za nią z kołdrą i poduszką i położy się przy niej, a właściwie na jej nogach. Z dziecięcą szczerością zaśmiała się na widok miny medium i schowała głowę pod kołdrę by zaraz potem wyściubić nosa i sprawdzić czy blondynka się nie złości i nie karze jej iść do pokoju, jednak ta obdarowała ją uśmieszkiem, po czym wróciła do oglądania programu. Seyram zamknęła oczy, wiedząc że pora na sen, jednak tym razem to ona się zdziwiła czując jak Anna głaszczę ją po głowie. Nie trwało długo zanim spokojnie zasnęła.

Blondynka siedziała w półmroku przyglądając się śpiącej kilkulatce. Gdyby komuś powiedziała, że to dziecko było opętane przez własnego ojca nie uwierzyłby. Seyram małymi kroczkami odzyskiwała swoją osobowość, którą nawet nie wiedziała że ma. Jednak przebywając wśród innych dzieci czy to w przedszkolu, czy tutaj w domu zaczynała zachowywać się jak na swój wiek przystało. Biorąc ją na ręce Anna miała niemałe wyzwanie, żeby zabrać się ze wszystkim na raz. Mając poduszkę pod pachą, a Seyram owiniętą w kołdrę ruszyła do pokoju rodzeństwa. Idąc tak korytarzem nie zauważyła dwóch par oczu, które się jej przyglądają. Bliźniacy niemalże z identycznymi minami obserwowali jak stąpa po drewnianej podłodze, przytulając do siebie dziewczynkę.
- Czyżby w Annie obudził się instynkt macierzyński?- zapytał z przekąsem starszy z braci, na co jego kopia zaśmiała się nerwowo.
- Mam nadzieje, że jeszcze nie.
- Kiedyś na pewno.
- Jestem zbyt młody, żeby być ojcem. Nie to co ty... staruchu.
Hao zmrużył oczy, nie pozwalając by uszło to na sucho. Postanowił więc nieco podręczyć Yoh.
- Anna nie została wybrana na Twoją żonę tylko dlatego, że jest godna nazwiska Asakura.
- Hę? Co masz na myśli?
- No wiesz... ona jest silna, ty jesteś silny, wasz potomek na pewno będzie miał mnóstwo mocy.
Krótkowłosy pobladł, lecz Hao dalej kontynuował.
- A jak będzie miał lub miała rodzeństwo to całkiem nieźle zasilicie naszą rodzinę.
- Onii-san przestań!- zatrzymał go Yoh. Nie tak chciał żeby ta rozmowa się potoczyła. Długowłosy z kolei miał minę zwycięzcy. Zadowolony z siebie, że tym razem to on dopiekł braciszkowi mógł spokojnie iść spać.

Podróż powrotna mijała równie wolno co poprzednia. Autobus, pociąg, aż w końcu metro zawiozło ich do stacji Funbari.
- Na prawdę nie rozumiem co jest złego w podróżowaniu na kontroli ducha. Zaoszczędzisz pieniądze, czas i nie zanieczyszczasz środowiska.- zaczął rozmowę długowłosy, gdy znaleźli się pod domem.
- Płacąc za bilet napędzasz gospodarkę, więc ludzie mają pracę, czasu mamy sporo a co do zanieczyszczeń to dzisiejsze spaliny są czystsze niż pobierane powietrze, pociąg i metro zużywają tylko prąd co nie jest złe.- wyjaśniła ostrym tonem medium, ubiegając przy tym Mante, który już miał otwartą buzię, żeby wyjaśnić to samo.
- Wow Anna...- Yoh zamrugał zdziwiony.
- Oglądałam o tym program.- odparła, co wyjaśniło sytuację. Krótkowłosemu udało się namówić Annę, żeby zamówili pizzę na kolację, bo dochodziła już 18, a lodówka świeciła pustkami.
- Mmm... Oishi!- zachwycał się młodszy z braci. - Nie wiem co lepsze pizza czy cheeseburgery!
- A może chceeseburger na pizzy?- odpowiedział Manta, który towarzyszył im przy kolacji. Szatynowi zaświeciły się oczy na ten pomysł i szukał poparcia u innych, lecz spotkał się głównie z groźnym spojrzeniem narzeczonej.
***
Witam wszystkich :) Od razu na wstępie chce wam podziękować za takie wspaniałe komentarze! To jest na prawdę cudowne uczucie wiedzieć, że komuś podoba się moja praca i że wyczekuje na kolejną część :) Dlatego postanowiłam ukrócić czas oczekiwania i jak widać 11 rozdział się pojawił :) Jestem ciekawa co o nim sądzicie :)
W jednym z komentarzy padło stwierdzenie że Anna powinna być w ciąży. Owszem wiem o tym, jednak nie chce się sugerować SK Flowers ani Funbari no uta, dlatego u mnie historia potoczy się inaczej :)
Pozdrawiam i mam nadzieje że pogoda jest lepsza u was niż u mnie!