wtorek, 4 października 2016

11. Rodzinne wakacje.



Lato dawało się we znaki. Upalnie dni po 40 stopni w cieniu ciągnęły się leniwie jeden po drugim. Yoh ciągle męczył Anne tym by wyjechali gdzieś nad morze, jednak za każdym razem go zbywała. Na szczęście jak zwykle Manta pozostał wierny i przesiadywał każdą wolną chwile w Inn En. Hao zdawał się przywyknąć do obecności Oyamady na każdym kroku, jednak przez oglądanie jak bardzo są zżyci z jego bratem przywoływało mu na myśl jedną osobę. 
To nie tak, że zostawił swoich uczniów na pastwę losu. Zaraz po walce na kontynencie Mu, gdy okazało się, że moc Króla Duchów nie jest na jego wyłączny użytek został niemalże zmuszony do przywrócenia życia każdemu kto zginął podczas tej wyprawy. Więc zarówno przyjaciele Yoh, w tym Faust i Eliza, którzy wrócili do Niemiec, jak i każdy z jego uczniów został wskrzeszony. Każdy kto chciał i kogo się dało, bo niestety straty w ludziach były. Tak więc odwiedzał swoich uczniów, którzy po przygodzie jakim był turniej zdawali się być nieco spokojniejsi. Hanagumi trzymały się nadal razem i w ramach wdzięczności (co prawda wręcz wymuszonej) obiecały Annie pomóc przy prowadzeniu zajazdu, gdy ten zacznie funkcjonować. Wiedział, że reszta próbuje w jakiś sposób ratować świat, cokolwiek to dla nich znaczyło. Jednak sam czuł, że to walka z wiatrakami. Najbardziej było mu żal Opacho. Asanoha stwierdziła, że dziewczynce bardzo dobrze zrobi pobyt wraz z Redsebem i Seyram w Izumo. Ale on wiedział, że jej serce leży przy nim i poniekąd jego część przy niej. Nie widział jej już zbyt długo. Jego brat jakby wiedział co mu chodzi po głowie i zaproponował wyjazd do rodzinnej posiadłości. Wkrótce potem cała czwórka znalazła się w pociągu, a później w autobusie, gdyż itako zarządziła, że zamierza tam dotrzeć w cywilizowany sposób, a nie jak na jakieś paralotni, czyli z kontroli ducha nici, a podróż zajęła im prawie cały dzień. Manta wspominał poprzedni raz gdy tu się znalazł i mimo tego posiadłość ponownie zrobiła na nim ogromne wrażenie. Hao z początku dogryzał Yohmei, że jego świątynia jest schowana, ale zaraz potem Kino uciszyła go swoim ciętym językiem oraz laską. Mikihisa i Keiko zjawili się dopiero na kolacji witając wszystkich zwykłym Konichiwa. Z Tamao co prawda widzieli się zaraz na początku, gdyż to ona ich powitała, ale zaraz potem znikła wspominając o przerwanym treningu. Wróciła z dziećmi również na kolacje. Opacho natychmiast pobiegła do swojego mistrza wtulając się z miłością i chowając w długie włosy. Hao uśmiechnął się naturalnie, co sprawiło że wyglądał niemalże identycznie jak Yoh. To były tylko momenty, ale czasem zdarzało się że wychodziło z nich nie o tyle braterskie co bliźniacze podobieństwo.
- Urosłaś. Jesteś teraz wyższa od Manty.
- To przez włosy.- wymamrotał blondyn, ale niestety nikt go nie słuchał. Pozostałą część dnia spędzili razem na opowiadaniu co się u nich działo. Okazało się, że cała trójka jest pod opieką Mikihisy i Keiko, którzy nadrabiają stracony czas rodzicielstwa. Co jeszcze bardziej zdziwiło Asakure to fakt, że te słowa padły z ust dziewczynki.
- Co masz na myśli?- przecież Yoh tu się wychowywał. Nie rozumiał pojęcia straconego czasu. Murzynka wzruszyła ramionami.
- To z nich wyczytałam.
Najwyraźniej reishi nie ustępowało, ale Opacho jakoś sobie z tym radziła. Prawdopodobnie lepiej od niego i od Anny. Wkrótce potem zjawiła się Tamamura przerywając ich pogawędkę.
- Hao-sama... To czas na kąpiel dla Opacho.- w istocie Król szamanów nawet nie zauważył jak późna jest już godzina. Zawsze pilnował by dziewczynka chodziła spać o odpowiedniej godzinie mimo że czasem, jak to bywa z dziećmi, buntowała się i wkrótce potem zasypiała przy nim. Przytaknął tylko i zostawił je same. Był szczęśliwy, że mógł w końcu pobyć z nią trochę dłużej.
Nazajutrz Hao znalazł swojego brata wpatrzonego w sytuacje na podwórku jak w coś niemożliwego. I za takie krótkowłosy to uważał. Cała trójka dzieciaków goniła z zawiązanymi oczami Mikihise. Mieli używać do tego swojego szamańskiego zmysłu, gdy tymczasem on korzystał ze swoich umiejętności szybkiego poruszania się. Obok stała Keiko dopingując każdego i mówiąc gdzie jej mąż aktualnie się znajduje. Bardziej wyglądało to na zwykłą zabawę niż trening, nie wspominając już jakie ćwiczenia Yoh musiał wykonywać w ich wieku.
- Ojii-san nasyłał na mnie duszki i musiałem za pomocą mojego foryoku je zniszczyć. Miałem związane ręce żeby nie odganiać ich.
- Nadal mogłeś uciekać.- zauważył starszy z braci.
- I przez większość czasu to robiłem. - zaśmiał się.
- A co z Mikihisą i Keiko? Też Cię dopingowali?
- Ah... nie bardzo. Oka-san widywałem rano, czasem też wieczorem, a Oto-san często wyjeżdżał.
Dało to do myślenia Hao. O dziwo nie wyczuł żadnej zazdrości u swojego bliźniaka ani zawiści za pokręcone dzieciństwo.
- Opacho mi wczoraj powiedziała, że próbują nadrobić rodzicielstwo.- zdecydował się ujawnić tą informacje.
- He? Myślisz, że chodziło o nas?
Czasami Yoh przejawiał objawy głupoty o najwyższym poziomie.
- Oczywiście, że o nas. Pewnie chcieli by, żebyśmy wychowywali się razem jak bracia.
- Więc nie powinni Cię chcieć zabić!- powiedział zdenerwowany. Króla Szamanów co raz bardziej zadziwiała jego druga połówka - nie złościł się, że jego rodzice woleli okazywać miłość komuś innemu niż on, że zostawili go na pastwę jego samego, ale gdy chodziło o to jak traktowali Hao warczał na nich jakby byli najgorszym złem na tym świecie. Wtedy dotarło do długowłosego co w sercu Yoh siedzi - wierzył, że gdyby pozwolili mu zostać razem z nim w posiadłości i normalnie się wychowywać dokładnie tak jak teraz trójka dzieci biegająca przed nim, Hao zmieniłby swoje podejście już wcześniej. Żałował straconych lat jako małolaty.
- Zapominasz o jednej rzeczy.- odezwał się.- Być może miałem i właściwie nadal mam formę dziecka, ale w środku moja dusza ma wiele lat.
- Więc skoro, o Wielki, jesteś taki dojrzały to czemu przy dziewczynach zachowujesz się jak dzieciak?- co raz częściej zdarzało się, że Yoh dogryzał bratu i co gorsze Hao dawał się w to wciągać.
- To ty ledwo masz odwagę chwycić swoją narzeczoną za rękę!
- Przynajmniej ją mam! Uważaj, żeby Oba-san nie znalazła też kogoś dla Ciebie.
- I myślisz, że tak łatwo bym się jej poddał?!
- Oba-san ma dar przekonywania.
- Nie ma żadnego daru tylko swoją laskę.
- Nazywam ją darem przekonywania.
Rozmowę przerwał im pisk dzieci, które w końcu złapały Mikihisę.
- Pierwsza!- krzyczała Opacho, po czym podbiegła do swojego mistrza oczekując pochwały. A on niczym dumny ojciec pogładził ją po głowie i powiedział, że następnym razem uda jej się jeszcze szybciej.
Pobyt w Izumo przedłużył się z kilku dni do dwóch tygodni. O dziwo nikt nie męczył Yoh żadnymi treningami, ćwiczeniami czy innymi zadaniami. Był to błogi czas odpoczynku i lenistwa dla wszystkich. Nawet sam Król Szamanów się nieco zrelaksował wybierając się z Opacho na 3 dni na obóz w niedalekim lesie. Mała Seyram wpatrywała się w Annę jak w obrazek, lecz wstydziła się albo nawet bała podejść bliżej. Itako miała coś w sobie co budziło respekt, ale Redseb zdawał się tego nie dostrzegać tak dokładnie jak jego siostra. Często niespodziewanie łapał ją za rękę i ciągnął żeby się pobawili wszyscy razem, a kiedy blondynka w końcu przytakiwała biegł po Tamao, Yoh i Mante. Był taki pełen życia, a przy tym roztrzepany że nie raz medium nie wytrzymywała, lecz wówczas jej narzeczony bądź Tamamura starali się ratować sytuację i odciągali Redseb`a od dziewczyny. Seyram wówczas chichotała rozbawiona sytuacją, co znacznie łagodziło gniew Anny, bowiem dziewczynka nie śmiała się zbyt często. W dzień przed wyjazdem odważyła się odezwać do medium, co wszystkich bardzo zdziwiło. Na ogół nie mówiła zbyt wiele, a jeśli już to do Tamao lub Keiko. Co jednak jeszcze bardziej zdziwiło to sens jej słów, a mianowicie Seyram chciała, żeby dzisiaj wykąpała ją Anna. Nie mając wiele do gadania medium musiała się zgodzić na tą prośbę, a właściwie żądanie. Dziewczynka była bardzo przy tym grzeczna, nie rozbryzgiwała wody, a nawet nie bawiła się żadnymi zabawkami. Siedziała z lekkim uśmiechem na ustach, chichocząc od czasu do czasu gdy coś ją załaskotało. Najwięcej czasu zajęło mycie włosów, lecz pomagała swoimi malutkimi rączkami, żeby szybciej poszło. Gdy stała już opatulona w swoją piżamkę w tańczące truskawki nadeszła najgorsza część, czyli suszenie i rozczesywanie włosów. Siedziały w łazience ponad 40 minut zanim Seyram była gotowa do snu, lecz to nie był koniec udziwnień tego wieczoru. Dla Anny była to zbyt wczesna godzina na sen dlatego postanowiła spędzić jeszcze trochę czasu przed telewizorem, jednak nie przewidziała, że dziewczynka ruszy za nią z kołdrą i poduszką i położy się przy niej, a właściwie na jej nogach. Z dziecięcą szczerością zaśmiała się na widok miny medium i schowała głowę pod kołdrę by zaraz potem wyściubić nosa i sprawdzić czy blondynka się nie złości i nie karze jej iść do pokoju, jednak ta obdarowała ją uśmieszkiem, po czym wróciła do oglądania programu. Seyram zamknęła oczy, wiedząc że pora na sen, jednak tym razem to ona się zdziwiła czując jak Anna głaszczę ją po głowie. Nie trwało długo zanim spokojnie zasnęła.

Blondynka siedziała w półmroku przyglądając się śpiącej kilkulatce. Gdyby komuś powiedziała, że to dziecko było opętane przez własnego ojca nie uwierzyłby. Seyram małymi kroczkami odzyskiwała swoją osobowość, którą nawet nie wiedziała że ma. Jednak przebywając wśród innych dzieci czy to w przedszkolu, czy tutaj w domu zaczynała zachowywać się jak na swój wiek przystało. Biorąc ją na ręce Anna miała niemałe wyzwanie, żeby zabrać się ze wszystkim na raz. Mając poduszkę pod pachą, a Seyram owiniętą w kołdrę ruszyła do pokoju rodzeństwa. Idąc tak korytarzem nie zauważyła dwóch par oczu, które się jej przyglądają. Bliźniacy niemalże z identycznymi minami obserwowali jak stąpa po drewnianej podłodze, przytulając do siebie dziewczynkę.
- Czyżby w Annie obudził się instynkt macierzyński?- zapytał z przekąsem starszy z braci, na co jego kopia zaśmiała się nerwowo.
- Mam nadzieje, że jeszcze nie.
- Kiedyś na pewno.
- Jestem zbyt młody, żeby być ojcem. Nie to co ty... staruchu.
Hao zmrużył oczy, nie pozwalając by uszło to na sucho. Postanowił więc nieco podręczyć Yoh.
- Anna nie została wybrana na Twoją żonę tylko dlatego, że jest godna nazwiska Asakura.
- Hę? Co masz na myśli?
- No wiesz... ona jest silna, ty jesteś silny, wasz potomek na pewno będzie miał mnóstwo mocy.
Krótkowłosy pobladł, lecz Hao dalej kontynuował.
- A jak będzie miał lub miała rodzeństwo to całkiem nieźle zasilicie naszą rodzinę.
- Onii-san przestań!- zatrzymał go Yoh. Nie tak chciał żeby ta rozmowa się potoczyła. Długowłosy z kolei miał minę zwycięzcy. Zadowolony z siebie, że tym razem to on dopiekł braciszkowi mógł spokojnie iść spać.

Podróż powrotna mijała równie wolno co poprzednia. Autobus, pociąg, aż w końcu metro zawiozło ich do stacji Funbari.
- Na prawdę nie rozumiem co jest złego w podróżowaniu na kontroli ducha. Zaoszczędzisz pieniądze, czas i nie zanieczyszczasz środowiska.- zaczął rozmowę długowłosy, gdy znaleźli się pod domem.
- Płacąc za bilet napędzasz gospodarkę, więc ludzie mają pracę, czasu mamy sporo a co do zanieczyszczeń to dzisiejsze spaliny są czystsze niż pobierane powietrze, pociąg i metro zużywają tylko prąd co nie jest złe.- wyjaśniła ostrym tonem medium, ubiegając przy tym Mante, który już miał otwartą buzię, żeby wyjaśnić to samo.
- Wow Anna...- Yoh zamrugał zdziwiony.
- Oglądałam o tym program.- odparła, co wyjaśniło sytuację. Krótkowłosemu udało się namówić Annę, żeby zamówili pizzę na kolację, bo dochodziła już 18, a lodówka świeciła pustkami.
- Mmm... Oishi!- zachwycał się młodszy z braci. - Nie wiem co lepsze pizza czy cheeseburgery!
- A może chceeseburger na pizzy?- odpowiedział Manta, który towarzyszył im przy kolacji. Szatynowi zaświeciły się oczy na ten pomysł i szukał poparcia u innych, lecz spotkał się głównie z groźnym spojrzeniem narzeczonej.
***
Witam wszystkich :) Od razu na wstępie chce wam podziękować za takie wspaniałe komentarze! To jest na prawdę cudowne uczucie wiedzieć, że komuś podoba się moja praca i że wyczekuje na kolejną część :) Dlatego postanowiłam ukrócić czas oczekiwania i jak widać 11 rozdział się pojawił :) Jestem ciekawa co o nim sądzicie :)
W jednym z komentarzy padło stwierdzenie że Anna powinna być w ciąży. Owszem wiem o tym, jednak nie chce się sugerować SK Flowers ani Funbari no uta, dlatego u mnie historia potoczy się inaczej :)
Pozdrawiam i mam nadzieje że pogoda jest lepsza u was niż u mnie!

6 komentarzy:

  1. Rozdziaaaaał~~~:3 Dlaczego ja nie umiem tak często publikować...;-;

    Jak to dobrze, że Hao ma przy sobie braciszka, który zawsze wie, kiedy go kopnąć w tyłek i zmotywować do działania. xD Inaczej w dalszym ciągu Hao wybierałby się w odwiedziny do Opacho jak sójka za morze. Niby Król Szamanów, a taki głuptas czasami. :>
    Haha babcia Kino i jej rispekt na dzielni. xD Ta laska to tak profilaktycznie, żeby Hao znał swoje miejsce. xD
    Cieszę się, że ta trójka dzieciaczków daje Keiko i Mikihisie tyle radości. To prawda, że parę razy mogliby podjąć lepszą decyzję oraz że wychowywanie Yoh w ich wykonaniu pozostawia sporo do życzenia. Ale mimo wszystko im także współczuję. Oni również ucierpieli przez brzemię nałożone na ich rodzinę, tracąc możliwość normalnego wychowywania upragnionych dzieci. Dlatego nie pogniewałabym się, gdyby bliźniacy spędzili trochę więcej czasu w Izumo i też aktywnie uczestniczyli w tym nadrabianiu rodzicielstwa. Na pewno obie strony tego nie pożałują. :)
    Nyaaa~~~:3333 Właśnie takimi fragmentami żywią się takie asakuroholiczki jak ja. ^w^ W ogóle czy kogoś jeszcze dziwi, że bliźniacy dogadują się coraz lepiej i coraz swobodniej czują się w swoim towarzystwie? :3 Jak by nie patrzeć, wreszcie wszystko jest na swoim miejscu. ^^
    Hohoho czyżby Yoh powinien się już mentalnie szykować na wypełniający dom tupot małych stópek? x) A Hao niech się tak nie szczerzy jak głupi do sera, wujkowanie to też poważna praca. :p Taaak, już widzę go w tej roli. Ulubiony wujek, deprawujący potomstwo braciszka. xD Już Anna by na to pozwoliła. xDAle fragment z nią i Seyram uroczy. :3
    Cóż, Hao powinien już przywyknąć do bycia zgaszonym przez Annę. xD A poza tym podróż pociągiem to sama przyjemność. :3
    Pizzo-burger? Czemu nie, skoro jest pizza kebab... Ale chyba Yoh jadłby ją jako duch, bo Anna wcześniej by go ukatrupiła za samą próbę. ^^'

    Rozdział wspaniały jak zwykle. :) Taki ciepły i przyjemny do czytania. ^-^
    A pogoda u mnie jest obrzydliwa...T-T

    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeesstt kolejny *_* Ech miałam się uczyć do pracy klasowej, ale są rzeczy ważne i ważniejsze ^^ Rozdział jak zwykle udany. Hao mnie totalnie rozwala w Twoim opowiadaniu <3 Niech Hao nie mysli, że tak łatwo sprzeciwic się babci Kino, jeszcze jest świeży w tych sprawach, ale niedlugo się przekona, że z niektorymi nie warto zadzierac :D Anna i Seyram to takie urocze z jej strony. Yoh i Hao coraz lepiej się dogadują i to mnie bardzo cieszy. Choć bym chciała nie umiem pisać dlugich komentarzy ;c Jak będziesz dodawała częściej wpisy to mam nadzieję, że się wyćwiczę! :D Spokoyoh bierz przyklad z koleżanki, bo na Twoją notkę też czekam z utęsknieniem:D pogodę też mam beznadziejną ;/ pozdrawiam serdecznie i wracaj jak najprędzej z nowym wpisem :))

    OdpowiedzUsuń
  3. usunęlo mi komentarz ;-;
    na hao dobrże wpłynie każda chwila spędzona z rodziną, nawet jeśli ma demoralizowac przy tym młodszego brata XD takie dogryzanie do yoh zupełnie nie pasuje. niech hao nie gada takich rzeczy bo jeszcze sie spełnia i co wtedy xD widać że dzieciaki sprawiają radośc asakurom, i dobrze mają chociaż oni teraz czas żeby spokojnie być opiekunami. tylko yoh nie potrzebnie się zmartwie, czasu nie zmieni;/
    hao chyba już przywykl do twgo że jest gaszony przez szwagierke;) fragment z nią i seyram był bardzo uroczy.
    jakbyś tak cały czaś dodawala czesto to bym się nie obraził xD ale wiem ze to ciężkie.
    czekam na notwiera trzymaj się i pogody życzę;)
    dz

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo jak szybko. kocham cie normalnie
    rozdział jak zawsze super naprawdę. tak się cieszę że yoh ma dobre kontakty z bratem, chociaż anna ma rację, hao ma na niego zły wpływ. keiko i mikihisa nadrabiaja rodzicielstwo, widać że żałuja dawnych lat. na szczęście teraz jest wszystko jak trzeba.
    mam nadzieję że napiszesz kolejny równie szybko bo codziennie sprawdzam cY napisałaś^^ pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  5. jeju jak ja kocham twoje opowiadanie.
    mimo że czytałam wiele i o różnej tematyce, żaden mnie tak nie urzekł;)
    cały blog jest super, tamto opowiadanie też.
    czekam niecierpliwie na kolejny rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział super;) jest w nim tyle ciepła i miłości rodzinnej, której tak naprawdę im brakuje. cały blog bardzo dobry, jeden z lepszych jakie czytałam

    OdpowiedzUsuń