wtorek, 20 września 2016

10. Letnie rozkosze.



Jun była tak miła, że pozwoliła na powrót ich największą limuzyną. Oczywiście Horokeu wraz z Yoh ekscytowali się każdym najdrobniejszym szczegółem nie posiadając na co dzień takich luksusów jak barek samochodowy, telefon w samochodzie, wygodne skórzane fotele... właściwie nie posiadając samochodu wszystko wydawało się dla nich luksusowe. Daisuke ledwo powstrzymywał się od dołączenia do pozostałej dwójki, lecz starał się udawać że nie robi na nim to wrażenia. Udało mu się usiąść obok Anny, więc chciał zrobić dobre wrażenie mimo że aż korciło go by również pomyszkować w limuzynie. Zamiast tego usilnie wbijał wzrok w swoje dłonie. Kilka centymetrów od jego nogi znajdowała się noga Kyoyamy - smukła, gładka i zakryta tylko do połowy uda. Już uwielbiał tą sukienkę. Założyła nogę na nogę powodując palpitacje jego serca. Nie musiał długo czekać, aż w końcu wywoła u niej reakcje.
- Gapisz się.- oznajmiła lodowatym tonem, co przywołało go na ziemie. Rumieńce wykwitły na jego twarzy, więc odwrócił się do okna. Na nieszczęście blondynki po jej drugiej stronie siedział Hao. Kątem oka widziała na jego twarzy uśmieszek, więc wolała uprzedzić jego komentarz i warknęła 'urusai', co na szczęście poskutkowało ciszą.
Tanaka wpatrywał się w krajobraz za oknem, a w jego głowie kłębiło się mnóstwo myśli. Nigdy wcześniej tak się nie czuł, uwielbiał oglądać Annę w każdej sytuacji od zwykłego zerkania na nią jak notuje coś na lekcjach, jak się skupia by coś zrozumieć marszcząc przy tym brwi, nawet jak się denerwuje i krzyczy po nich. Wszystko dookoła niej miało jakąś poświatę, która go przyciągała. Czuł się jak ćma, która leci do światła wiedząc, że może się sparzyć. Miał trzy siostry i do tego Umi, więc kwestie miłości, romantyzmu i serduszek miał opanowane. Nasłuchał się o tym wystarczająco wiele, lecz żaden z opisu nie pasował do tego co czuł wobec Anny. Bał się, że ta fascynacja go zniszczy, ale jednocześnie chłonął jej obraz więcej i więcej.
Samochód zatrzymał się po raz drugi, pierwszym przystankiem był adres Oyamady, dopiero potem zajazd. Umi i Daisuke wysunęli głowy, żeby zobaczyć gdzie mieszkają ich znajomi.
- Inn En?
- Onsen?- powiedzieli równocześnie zdziwieni.
- Wynajmujemy tu pokoje. - wyjaśniła pokrótce Anna niewiele mijając się z prawdą. Większość pieniędzy otrzymywali od Asakurów, lecz Usui musiał się dokładać nieco do rachunków za jedzenie. Blondyn nie wytrzymał i zadał pytanie najbardziej go nurtujące.
- Miszkasz sama z 3 chłopakami?!
Kyoyamie nie spodobał się oskarżycielski ton jakim niemalże wykrzyczał te słowa.
- To nie Twój interes!
Atmosfera zgęstniała jeszcze bardziej gdy Tanaka ponownie się odezwał:
- Zmusili cię? Jesteś im coś dłużna, że Cię wykorzystują do sprzątania i gotowania?!
Zapadła grobowa cisza, przerwana po kilku sekundach rechotem Horokeu.
- O stary! Anna i sprzątanie?! To jak ogień i woda! Każe nam sprzątać tak długo dopóki się nie przejrzy w podłodze!- prawdopodobnie kontynuował by swój wywód, lecz został zdzielony przez, po raz kolejny tego wieczoru zirytowaną, Annę.
- Jak już wcześniej wspomniałam to nie Twój interes.- oznajmiła w miarę spokojnie, po czym westchnęła i kontynuowała - Ale nikt mnie nie wykorzystuje, mieszkam tu dobrowolnie.
Tanaka spoglądał po kolei na każdego szukając potwierdzenia słów dziewczyny. Jednak nie ufał na tyle bliźniakom z ich fanklubem dziewczyn, a Usui leżał na ziemi półprzytomny, jedyną osobą, której by uwierzył był Ren.
- Ja...- zaczął nie wiedząc co powiedzieć,
- Jedźmy już. - odezwała się po raz pierwszy Kasumi. Chłopak zatrzasnął drzwiczki i oparł się o siedzenie. Zerknął na swoją towarzyszkę i aż za dobrze znał ten wyraz twarzy. Usta ściśnięte w cienką linie, a policzki naburmuszone świadczyły że zaraz dostanie bure.
- Nie powinieneś tak na nią naskakiwać! Nie dość że gapisz się na nią cały wieczór jak jakiś obleśny zboczony typ to jeszcze niszczysz jej dobrą reputacje!
- Ja w cale... - nie dokończył.
- Oj nie wmawiaj mi że się nie gapiłeś!!! Pożerałeś ją wzrokiem!!!
- I co z tego? Jest ładna!- proszę powiedział to na głos.- Poza tym uważasz to za normalne mieszkać z tyloma facetami?! Masz pojęcie jakie plotki będą chodzić gdy się o tym dowie ktoś w szkole?!
- Wiemy tylko my, więc zachowaj to dla siebie. Poza tym na prawdę uważasz, że ktoś mógłby wykorzystać Annę?- nieco zelżała z tonu, lecz nadal była zła. - To co powiedział Usui miało wiele sensu i jest jak najbardziej prawdopodobne.
- W cale mnie nie uspokoił.
- To na prawdę nie jest Twój interes! Skończ już!- wrzasnęła na niego po raz kolejny. Do końca drogi nie odzywali się już do siebie. Każdy był porążony we własnych myślach. Umi wiedziała, że zachowuje się jak hipokrytka - sama miała podobne myśli co jej przyjaciel, ale uparcie starała się uwierzyć też w to co usłyszała od Horokeu. Brzmiało to sensownie.
Cała grupka stanęła pod drzwiami domu w oczekiwaniu na klucze. Itako jako ta najbardziej odpowiedzialna z nich wszystkich postanowiła, że to ona się nimi zaopiekuje, a teraz sterczała pod drzwiami i szukała ich w torebce jak jakaś sierota. Nie mogła się skupić, gdyż myślami wciąż była przy samochodzie i tym co usłyszała od Tanaki.
- Może daj mi to.- zaproponował Yoh, nie wiedząc czego się spodziewać w odpowiedzi. Cisnęła w nim torebką trochę za mocno, lecz się nie odezwał. Od razu wyciągnął breloczek, który dostała od niego z tylnej kieszonki zapinanej na zamek - zawsze tam chowała najważniejsze rzeczy. Nikt nie śmiał odezwać się słowem po wejściu do ciemnego budynku. Nie była o tyle zła co zawiedziona. Nie spodziewała się... właściwie to spodziewała się takiej reakcji ale nie od nich. Uratowali im życie w tym przeklętym lesie więc odrobina wdzięczności nie zaszkodziłaby. Być może dopowiadała sobie zbyt wiele, ale słowo wykorzystywać nie zabrzmiało tak jakby miało oznaczać tylko pranie czy sprzątanie. Gdy już znalazła się w swoim pokoju mogła dać upust emocjom. Zdjęła maskę obojętności i zamiast tego pojawił się smutek. Reakcja Umi również nie była dobra, to że nic nie powiedziała nie znaczyło, że nie pomyślała. Anna sama często stosowała taktykę milczącą gdy nie chciała powiedzieć, czegoś co mogło by urazić daną osobę. Na początku pracy w samorządzie parę razy na głos wyraziła swoje opinie, które były dosyć ostre i później miała nieprzyjemności z koleżankami. Właściwie to one uważały że Kyoyama- san jest niemiła, prychnęła tylko na wspomnienie tych przewrażliwionych dziewczyn.
Niestety nie widziała wyrazu twarzy Hoshimoto, co chociaż trochę by przybliżyło co myślała. Zależało jej na tej znajomości, polubiła tą drobną brunetkę za bezpośredniość, inteligencje i dobre wychowanie. Automatycznie przyszło jej na myśl powiedzenie, który by usłyszała od Yoh - nie masz na to wpływu, więc się tym nie martw. W istocie nie miała na to wpływu. Prawdopodobnie mogłaby poprosić Asakurów by wynajęli jej gdzieś pokój, może nawet bliżej szkoły, ale tak właściwie po co? Na te niecałe trzy lata? Pewnie po szkole wezmą ślub z Yoh i tyle by było osobnego mieszkania, wyrzucone pieniądze ot co.
Skończyła zmywać makijaż i jakoś poczuła się lepiej z myślą jej ślubu. Później otworzą onsen z prawdziwego zdarzenia i będą go wspólnie prowadzić. Sukienkę odwiesiła na wieszak, po czym rozłożyła futon pod oknem - tak jak najbardziej lubiła. Z nieco już lepszym humorem zajęła się wieczorną toaletą i była wdzięczna, że nikt jej nie wszedł w drogę. Potrzebowała chwili samotności, żeby poukładać sobie wszystko w głowie. Kładąc się spać nie spodziewała się tylko, że Yoh obmyśla plan poprawy jej humoru na jutro.
Pierwsze co ją zdziwiło to bukiet margaretek na biurku, a drugie to szatyn siedzący obok niej i wpatrujący się w okno.
- Yoh?- zagadnęła jeszcze śpiąca.
- Ohayo.- uśmiechnął się do niej.
- Co tu robisz?- podniosła się do pozycji półleżącej opierając się na łokciach.
- Nic. Czekam, aż się obudzisz.- oznajmił wesoło.
- Która jest godzina? - zapytała jednocześnie ziewając.
- Przed 9. Śniadanie czeka w kuchni.
Tym razem w pełni przebudzona spojrzała na narzeczonego.
- O co chodzi?
- O nic Anna. - zaśmiał się.- Przebierz się i zejdź na dół.
Zrobiła tak jak powiedział i już po chwili ujrzała niecodzienny widok. Yoh robił śniadania, ale na pewno nie takie - na stoliku znajdowały się świeżo wypieczone słodkie bułeczki, rogaliki i chałka obok talerzy stał kubek z gorącą herbatą a na środku stołu w małym szklanym flakoniku znajdował się piękny różowy kwiat. Wiedziała nawet skąd go zerwał. Kącik ust podniósł się do góry, a gdy Yoh usiłował po francusku wypowiedzieć smacznego, uśmiech rozlał jej się po całej twarzy.
- Z jakiej to okazji?- zapytała smarując rogalik powidłami.
- Już mówiłem że bez żadnej okazji. Dobry początek wakacji.
- A ja myślę, że chcesz mi wynagrodzić wczorajszy wieczór.
- Przyznaję, że to co się stało pod domem nie było miłe... I jeśli chcesz to mogę porozmawiać z rodzicami, myślę że się zgodzą żeby coś Ci wynająć.
To było do przewidzenie, że Yoh też o tym pomyśli, jednak przez noc Anna doszła do jeszcze jednego wniosku, którym nie była opłacalność całego przedsięwzięcia.
- Nie chce. Dobrze mi tu Yoh. Tu jest mój dom - mówiąc to spojrzała mu w oczy i tym razem to on się zarumienił.
- Jakby nie było zawsze jest posprzątane, wyprasowane, wyprane i ugotowane - każdemu było by dobrze.- doszedł trzeci głos do rozmowy. Itako przewróciła oczami na słowa swojego przyszłego szwagra.
- O jak romantycznie! Ale... zostawiliście coś dla nas?- zapytał HoroHoro.
- Żeby we własnym domu nie można było spokojnie śniadania zjeść. - westchnęła medium, lecz na jej ustach nadal błąkał się uśmiech.
- Technicznie to ten dom jest bardziej mój niż Twój. - dogryzł jej długowłosy dosiadając się do stołu i sięgając po ostatni kawałek chałki. Usui wymamrotał, że właśnie miał na niego ochotę, ale w sumie zadowoli się też słodkimi bułeczkami.
- Technicznie i nie na długo.- odparła kontynuując śniadanie.
- Kilka lat to kawałek czasu.
- Mówi to ktoś kto ma kilka reinkarnacji za sobą.
Krótkowłosy szatyn oparł głowę na ręce i dalej przysłuchiwał się tej wymianie zdań z delikatnym uśmiechem na ustach. Horokeu wsunął trzecią bułeczkę, przygotowując się na przyjęcie rogalika. W takiej atmosferze, w miarę przyjacielskiej, minęło im śniadanie.
- Czekam na zewnątrz.- oznajmił starszy z bliźniaków, na co Yoh przytaknął. Przy myciu naczyń mieli już opanowany system jeden myje, drugi wyciera więc zabrali się za sprzątanie. Blondynka nadal siedziała dopijając herbatę i oczekiwała wyjaśnień. Szatyn nie musiał nawet na nią patrzeć by wiedzieć, że musi odpowiedzieć na niezadane pytanie.
- Zaległy prezent urodzinowy. - odparł lakonicznie. Na chwilę zapadła cisza i słychać było tylko szum wody. Po chwili Usui odezwał się oznajmiając, że wyjeżdża dzisiaj na jakiś czas do domu i może uda mu się namówić Pirikę, żeby wróciła z nim tutaj chociaż na kilka dni.
- Miło by było zobaczyć wszystkich znowu.- rozmarzył się Yoh.
- Minęło zaledwie kilka miesięcy, poza tym większość jest tutaj.- oznajmiła Anna tonem jakby miała im coś za złe.
- Tęsknie za kuchnią Ryu i Tamao.- wyznał szatyn.
- Nawet mi nie mów.- zachlipał niebiesko włosy, jednak zaraz spoważniał.- Podobno Choco oddał się w ręce władz i dobrowolnie chciał iść do więzienia.
- Wiem. Nie wydaje mi się żeby po tym wszystkim Redseb i Seyram chowali do niego, aż taką urazę.
- Kto wie... byli bardzo mściwi.
- Zawsze można ich odwiedzić, są w Izumo z Opacho.- wtrąciła medium.
- Też o tym myślałem, ale nie wiem czy Oni-san da się przekonać.
- Próbuj.- posłała mu uśmiech. Usui kończył odkładać talerze, gdy pozostała dwójka podeszła do drzwi wejściowych. Yoh zakładał buty, gdy Anna niespodziewanie podeszła bliżej.
- Ariato Yoh.- wyszeptała i spojrzała w jego oczy dłużej niż by wypadało. Po chwili pojawił się Usui z plecakiem i torbą.
- Odprowadzimy Cię na dworzec.- uśmiechnął się szatyn do przyjaciela. Gdy wyszli przed dom, Hao już się niecierpliwił.
- Ckliwe pożegnanie?- zapytał prześmiewczo.
- Można tak powiedzieć. - uśmiechnął się młodszy z braci. Stacja kolejowa znajdowała się kilkanaście minut drogi, podczas której Yoh i Horo rozmawiali na temat tego jak przekonać Pirikę, żeby wpadła tutaj w odwiedziny. Podstawowym argumentem była siostra Ren`a i ich zażyłość, która objawiała się prawie codzienną rozmową telefoniczną.
- Dlaczego jej po prostu nie poprosisz?- odezwał się Hao i oboje spojrzeli na niego zdziwieni.- Dziewczyny to lubią, myślą że mają wtedy władze.
Usui namiętnie analizował słowa Króla Szamanów i doszedł do wniosku, że to może wypalić. Wkrótce potem nadjechał pociąg. Niebiesko włosy wsiadł do przedziału i pomachał bliźniakom, którzy zostali na peronie. Był zdenerwowany powrotem do domu. Wiedział, że zawiódł ludzi w wiosce nie wygrywając turnieju, jednak teraz miał plan. Wiedział w jaki sposób należy opowiedzieć tą historię, jego największą przygodę życia, żeby mu uwierzyli, że tak na prawdę jest tak jak powinno być.
- Więc co chcesz robić Yoh?- padło to najważniejsze pytanie.
- Myślałem o pokazaniu Ci miasta.
- Chcesz mnie oprowadzić po Tokio?- zdziwił się długowłosy.
- Poniekąd.- padła wymijająca odpowiedź. Hao wzruszył ramionami i wyrównał krok z bratem. Krótkowłosy zaczął od pokazania Hao miejsc dla niego ważnych, gdzie zaczynał swoją przygodę w tym wielkim mieście - reklama ze złośliwym duchem, opuszczona kręgielnia, która została przekształcona w magazyn, muzeum, miejsce jego walk z pierwszej rundy. Opowiadał przy tym o wszystkim co się wtedy działo i co czuł w związku z tymi wydarzeniami. Chciał żeby jego brat to wiedział.
- Yoh... - przerwał mu Hao.- Wiem dlaczego to robisz.
- Huh? Na prawdę?- sam nie wiedział dlaczego mu to wszystko mówi.
- Chcesz w ten sposób nadrobić czas dla nas.
Spodobało mu się słowo nas, poczuł że stał się mu nieco bliższy.
- Chyba tak... - przyznał.
- Nie musisz tego robić. - dodał jeszcze długowłosy. Wbrew pozorom nie zraziło to Yoh, jednak zamilkł. Prowadził swojego brata na cmentarz, gdzie poznał Amidamaru. Było to dla niego najważniejsze miejsce w całym mieście, wiele się tutaj wydarzyło i stęsknił się za widokiem ze wzgórza. Usiadł pod drzewem jak to miał w zwyczaju i spoglądał na zachodnią część miasta .
- Masz rację.- odezwał się w końcu.- Nie muszę tego robić z wielu powodów, ale nie takich jak myślisz. Wydaje Ci się, że robię to po to by nadrobić czas z Tobą, owszem, ale myślisz też że robię to dlatego bo boje się, że wrócisz do pomysłu wybicia ludności.
- Ten etap mamy już za sobą.- przysiadł się obok. Musiał przyznać, że było w tym miejscu coś co sprawiało, że odczuwał spokój w sercu. - Nie zrobię tego.
- Wiem o tym i możesz się zasłaniać tym że to Król Duchów Ci na to nie pozwala, ale prawda jest inna.
- Desperacko wierzysz w to, że się zmieniłem.
- Bo tak jest - mieszkasz z nami, chodzisz do szkoły, spotykasz się z innymi po lekcjach.
Na to długowłosy nie miał argumentu, mógł oczywiście zrzucić to na prośbę swojej matki, lecz tak na prawdę nie miał żadnego obowiązku jej spełniać. Ciężko mu było przed sobą przyznać, że w głębi duszy chciał być częścią normalnej rodziny, szczęśliwej i pełnej. Asanoha o tym wiedziała i pokierowała nim tak, by mógł tego teraz doświadczyć. Chociaż w jakimś stopniu. A Yoh... czekał na niego z otwartymi ramionami. Oboje pogrążyli się we własnych myślach siedząc obok siebie i korzystając z uroków lata. W końcu tradycyjnie Yoh zaczął doskwierać głód.
- Chciałbym Cię zabrać w jeszcze jedno miejsce. - powiedział. Nie musieli iść daleko, właściwie kilka przecznic, gdy wyłoniła się przed nimi niewielka knajpka z napisem "American", prowadzona przez typowego Amerykanina. Yoh zdążył już poznać historię jego rodziny i tego jak się znalazł w Japonii, lecz postanowił nie zadręczać tym brata.
- Najlepsze hamburgery. Nawet te w Patch się chowają przy tych.
Zamówili po całym zestawie wraz z frytkami, sosami, colą i ogromnym hamburgerze. Właściciel przywitał się z Yoh jak ze starym dobrym znajomym nie mogąc się nadziwić, że ma on bliźniaka o którym wcześniej nie wspominał. Hao nie odezwał się słowem, lecz nie dlatego że nie chciał mieć do czynienia ze zwykłym prostym człowiekiem, ale dlatego że miał pełną buzię, gdyż właśnie spożywał najpyszniejszy posiłek w ciągu całego swojego życia.
- No to zajadajcie. - powiedział na odchodne Steve i poklepał braci po plecach z szczerym uśmiechem. Gdy spożyli już posiłek, współwłaścicielka, czyli żona Steva, podeszła do ich stolika pozbierać talerze i kubki.
- Oh wy na prawdę jesteście bliźniakami!- zawołała zachwycona. Oboje siedzieli w takiej samej pozycji, prawie leżąc na krzesłach i odpoczywając po spożyciu tak ogromnego posiłku. Napięte koszulki świadczyły o dużej zawartości żołądka a błogi wyraz twarzy, że było smaczne. Yoh nie bardzo rozumiał zdziwienie jakie wychwycił w tym zdaniu, ale odpowiedział jej uśmiechem.
Taaak... jesteśmy.- pomyślał Hao i również lekko się uśmiechnął.
- Tym razem ja zapłacę.- oznajmił krótkowłosy, mając na myśli ich mały wypad na kawę w Patch. Wychodząc starszy z braci zebrał się w końcu w sobie i powiedział coś co mile zaskoczyło Yoh.
- Nie musisz życzyć sobie na urodziny spędzania wspólnie czasu.
Długo nad tym myślał i zrozumiał, że ta relacja jest warta ryzyka.
- Arigato Oni-san.
Mając dom cały dla siebie Anna postanowiła nieco zadbać o swój wygląd. Wykorzystała do tego olejki, kremy i inne cudowne, wręcz magiczne płyny które dostała od Jun. Odważyła się nawet na maseczkę, lecz czas mijał powoli a ona zrobiła już wszystko co mogła. Dochodziło południe, słońce w zenicie, upał niemiłosierny. Przyszła jej do głowy jeszcze jedna rzecz - rozłożyć koc w ogrodzie i złapać trochę promieni słonecznych. Podobała jej się opalenizna, którą złapała w czasie pobytu na pustyni. Świetnie współgrała z jej blond włosami i do tego mogła wtedy bezkarnie nosić czarne ciuchy nie wyglądając przy tym tak blado. Odważyła się nawet ubrać górną część jej kostiumu kąpielowego, lecz bezpieczniej było zostać przy krótkich spodenkach - jakby nie patrzeć nie wiadomo kiedy wrócą bliźniaki. Przygotowała kremy do opalania, oliwkę, coś do picia, gazety i odtwarzacz muzyki. Już po chwili poczuła ciepło rozchodzące się po jej ciele, zamieniające z minuty na minuty w gorąc. Na szczęście powiewał wietrzyk co ratowało ją od całkowitego spalenia się w tym upale.
Yoh otworzył drzwi od domu, było pusto i cicho, automatycznie zerknął na miejsce gdzie jego narzeczona zostawiała buty -  były na swoim miejscu. Zawołał ją kilka razy lecz odpowiedziała mu cisza. Spragniony ruszył do kuchni po coś zimnego do picia i ze szklanką w ręce rozpoczął poszukiwania dziewczyny. Już miał wchodzić na górę gdy spostrzegł przez okno jak leży w ogródku... Przetarł oczy nie dowierzając. Jego narzeczona leżała pół naga! Ba! Nawet nie pół tylko 3/4 bo co te spodenki niby miały zasłaniać? I czy ona nie miała nic na sobie oprócz spodenek? Podchodząc bliżej zrozumiał, że nie zauważył cienkiego paska od bikini na jej plecach. Leżąc na brzuchu schowała głowę w ramie tak by słońce jej nie raziło, a na uszach miała słuchawki, właściwie jedną bo druga jej wypadła. Spała. Zerknął na jej plecy i wiedział że będzie ją dzisiaj smarować czymś przeciw oparzeniom. Stał tak nad nią podziwiając jak piękną ma kobietę. Blond włosy związane teraz w luźnego koka, nagie plecy z przewiązanym sznurkiem, wystarczyłoby pociągnąć żeby się go pozbyć, wcięcie w pasie sprawiało że jej talia była jak u modelek, które muszą się głodzić tymczasem ona ma to wszystko za darmo, na koniec długie, smukłe nogi. Zerknął na prawe udo, tuż przy spodenkach miała znamię, a obok pieprzyk. Wtem do głowy wpadł mu szatański pomysł. Przyłożył zimną szklankę do czerwonego uda dziewczyny. Jednak nie spodziewał się aż takiej reakcji - najpierw pisnęła, a potem odskoczyła tak, że wytrąciła naczynie z rąk Yoh, które rozlało wodę na oboje. Yoh zaczął śmiać się w najlepsze i chociaż wiedział, że zarobił przez to trening prosto z piekła było warto. Nigdy nie widział by jego narzeczona zachowywała się tak dziewczęco. Piszczenie? To nie w jej stylu. Śmiał się w najlepsze dopóki nie poczuł na swojej twarzy nowej porcji wody, która niestety była ciepła. Zerknął na Annę,  która trzymała w ręce swoją szklankę i była nadzwyczaj dumna z siebie.
- Asakura!- wrzasnęła, ale on nadal się uśmiechał.
- Gdybym wiedział, że będziesz leżeć prawie naga w ogródku, zostałbym.- dodał, a z jego oczu dało się wyczytać uwielbienie.
- Hao ma na Ciebie zły wpływ.- oznajmiła, lecz w głębi czuła się mile zaskoczona.
- Anna czy ty masz pojęcie jak piękna jesteś?-
- Słońce Ci zaszkodziło! Poza tym co tak wcześnie?
- Złapała nas burza, więc wracaliśmy do domu, ale Hao nagle stwierdził, że musi coś jeszcze załatwić i zniknął.
- Jak było?
- Dobrze. - odpowiedział. - A teraz chodźmy do środka zanim się rozpada.- jakby na potwierdzenie słów usłyszeli grzmot i zza drzew zaczęły wyłaniać się potężna czarne chmury. Byli sami w domu co się ostatnio rzadko zdarzało. Oboje nie potrzebowali być cały czas blisko siebie tak jak większość par w ich wieku i migdalić się gdy nikt nie patrzy, ale były takie momenty, chwilowe słabości gdy chcieli siebie nawzajem. Usiąść razem przed telewizorem, nie tak jak zwykle dwa metry od siebie, ale blisko, żeby poczuć ciepło tej drugiej osoby. Niestety tym razem nie było im dane wykorzystać czasu na małe pieszczoty.
- Nie zakładaj tego.- powiedział szatyn widząc jak jego narzeczona zamierza ubrać bluzkę. W ręce trzymał już krem łagodzący poparzenia słoneczne.- Masz spalone plecy i nogi.
Musiała spojrzeć do lustra, gdyż nie czuła żeby ją cokolwiek piekło i rzeczywiście aż się zdziwiła widząc jaki odcień czerwieni ma jej ciało. Na szczęście twarz była tylko trochę zaróżowiona, niestety taka jej uroda że najpierw się opala na czerwono, a dopiero później brązowieje.
- Odwróć się tyłem.- nakazał i wylał trochę kremu na swoje ręce. Już po chwili poczuła szorstkie dłonie na swoich plecach wraz z kojącym chłodem. Rozluźniła się pod wpływem pseudo masażu i ulgi jaki zapewnił żel z aloesem, jednak to co ją zdziwiła to fakt, że z chłopak z pleców przeskoczył na nogi.
- Poradzę sobie już sama.- zapewniła go.
- Nie mam nic przeciwko, żeby dokończyć.
Przewróciła oczami, oczywiście że nie miał nic przeciwko. Niestety nie czuła się zbyt komfortowo widząc chłopaka klęczącego przed nią, który smarował jej nogi, tym razem z przodu. Uchwycił jej spojrzenie gdy przeszedł z łydek na uda. Nie był pewien czy się rumieni czy to w wyniku dzisiejszej kąpieli słonecznej, ale to że przygryzała dolną wargę nasuwało mu na myśl tylko jedną odpowiedź. Wstał, lustrując ją wzrokiem i ubolewając że reszta ciała wyglądała zdatnie do funkcjonowania i będzie musiał zaprzestać dotyku. Chociaż...
- Zamknij oczy.- o dziwo posłusznie wykonała polecenie. Wziął jeszcze trochę żelu na środkowy i wskazujący palec, po czym delikatnie wmasował w policzek, najpierw prawy, potem lewy nie pomijając przy tym nosa, następnie zajął się czołem. Stojąc tak blisko Anna mogła wyczuć mieszankę jego perfum, które uwielbiała i kremu, który miała na sobie. Na końcu poczuła delikatny pocałunek na jej ustach. Chciała więcej, ale szatyn zdążył się odsunąć.
- Nie jesteś głodna?- zapytał, wiedząc że nie jadła nic od śniadania. Odpowiedź brzmiała tak, z tą różnicą, że nie wiedziała czy bardziej była głodna jego czy obiadu.

 ***
Ah lato w pełni... Szkoda że u nas się już skończyło. Mam nadzieje że każdy z was przeżył je tak jak chciał :) 
Co do tej części opowiadania to przychodzi mi na myśl dla każdego coś dobrego :) 
Mam też do was pytanie, jak to w końcu jest z tymi urodzinami Anny? Bo wszędzie gdzie sprawdzałam to data wypadała na 22 sierpnia, ale wole się upewnić żeby nie popełnić błędu w opowiadaniu. 
Pozdrawiam serdecznie! ;)

7 komentarzy:

  1. Szczerze, w swoim życiu czytałam sporo opowiadań o różnorakiej tematyce, ale nigdy wcześniej nie trafiłam na takiego bloga, którego odwiedzam codziennie sprawdzając czy nie ma nowego rozdziału. Zaczynając czytać nowy wpis naprawdę można wczuć się w ten świat i nie jest to zasługa idealnie oddanych charakterów bohaterów, lecz także pewna dojrzałość, której brakowało w mandze. Każdy rozdział ma w sobie coś innego, co bardzo pobudza emocjonalnie: śmieszne sytuacje, więzi braterskie, docinki i żarty, a także, to co dla mnie osobiście najlepsze, tą delikatną a jednocześnie pełną namiętności relację między Yoh i Anną. Naprawdę gratulację i czekam na następną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, Daisuke aż się prosi, i to nie o jakieś lekki sparzenie, ale o poparzenia trzeciego stopnia. Ja rozumiem, że Yoh i Anna nie afiszują się publicznie ze swoimi uczuciami i Daisuke mógł nie zauważyć, że Anna interesuje się Asakurą. Ale że nie interesuje się nim, to już jest boleśnie oczywiste. xD
    A może Daisuke jest masochistą? Albo ma jakieś problemy, o których nie wiemy, a które popychają go do myśli samobójczych? Albo po prostu jest głupi, rzucając takie uwagi w obecności Anny. Może nie znają się z naszą gromadką jeszcze tak dobrze, ale chyba znają się na tyle, żeby nie myśleć o Annie w taki sposób. Akurat o zachowanie dla siebie informacji o miejscu zamieszkania szamanów jestem raczej spokojna, ale więcej wiary w Annę mile widziane. Poza cały czas mnie nurtuje, dlaczego chociaż przed Kasumi i Daisuke Yoh i Anna nie przyznają się, że są razem. Naprawdę oszczędziłoby im to wielu niezręcznych sytuacji.
    Ślub Yoh i Anny...:3 Ja również uśmiechnęłam się na wzmiankę o nim.:3 Zresztą trudno się nie uśmiechać, przecież oni są po prostu stworzeni dla siebie.^-^
    Yoh jest taki kochany.:3 Taki uroczy poranek z kwiatami i śniadankiem... Tylko pozazdrościć. Chociaż nie mogę narzekać, u narzeczonego też dostaję śniadanko, tyle że zamiast kwiatów budzę się z kotami w łóżku.:D
    Bardzo słusznie, że Anna doszła do takich wniosków, wynajmowanie dla niej osobnego mieszkania byłoby kompletnym bezsensem. Nie mówiąc już o tym, że rodzina Asakurów na pewno jest świadoma, że bez nadzoru Anny ta szalona gromadka rozniesie Funbari Onsen w perzynę.xD
    Tak! Jestem za zjazdem wesołej gromadki.:D Na pewno Pirika nie będzie robić problemów.:) Co poniektórzy mogą tam sobie narzekać, ale i tak nie uwierzę, że się nie ucieszą na takie spotkanie. Do Izumo też mogliby się wyrwać, Opacho się ucieszy.^^
    Właśnie, nigdy do końca nie rozumiałam tej sprawy Chocolove. Okej, zrobił dużo złych rzeczy i należy mu się za nie kara, ale był wtedy mocno nieletni. Nie powinien to być zatem jakiś poprawczak zamiast więzienia czy coś? No chyba że zamiast tego dostał po prostu jakiś niższy wyrok... Ech, nie ogarniam. Prawo i paragrafy to dla mnie czarna magia. Taaa, i mówi to córka prokuratorów. xD
    Bliźniacy~~~~:3333333333 Moja droga, ten fragment to miód na moje oczy. ^w^ Już dawno należał im się taki wspólny wypad gdziekolwiek, żeby tak po prostu spędzić czas z bratem. I Hao niech nawet nie próbuje zaprzeczać, że wreszcie czuje się szczęśliwy. Wreszcie ma rodzinę, ma brata, ma kogoś, komu może zaufać i na kim na pewno się nie zawiedzie. Musiałby być naprawdę głupi, żeby po trzech smutnych, samotnych żywotach odtrącać taką szansę. Mam nadzieję, że takich braterskich momentów będzie jak najwięcej.:333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obcięło mi komentarz, bo była za długi xD

      Ojeeeeeeej~~!:33 Końcówka była przecudowna!<3 No ja nie wiem, jak Anna w dalszym ciągu będzie zaskakiwać Yoh takimi pomysłami, to Hao doczeka się bratanka szybciej niż przypuszcza.x) A tak na serio to jestem w stanie odpuścić kilka asakurzastych momentów na rzecz momentów z Yoh i Anną.:3 Uwielbiam, jak opisujesz ich wzajemne relacje. W ogóle cała ich relacja stworzona w mandze zawsze mi się szalenie podobała, taka wyjątkowa i inna niż wszystkie. Subtelna i jednocześnie głęboka. I to, jacy oboje są inni, kiedy są razem. Ta ich strona, którą pokazują tylko sobie nawzajem, nikomu innemu. Najlepszy kanoniczny paring ever.:3

      Rozdział wspaniały jak zwykle.:)
      Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.:)

      Co do urodzin Anny... Generalnie sprawa ma się tak, że została przygarnięta przez Kino i nie wiadomo, kiedy ma urodziny. Nawet w oficjalnym fanbooku Mentalite w miejscu jej daty urodzenia jest pytajnik.
      Nie wiem, gdzie sprawdzałaś i był sierpień. Ja również szukałam w różnych źródłach i zawsze znajdywałam 22 lipca. Co ciekawe, jest to data urodzin Anny Kyouyamy z "Butsu Zone", a więc pierwowzoru postaci Anny z SK. (Takei jest normalnie moim wzorem jeśli chodzi o lenistwo w wymyślaniu nowych postaci xD ucz mnie, Mistrzu!) Pewnie dlatego wiele osób przyjęło tę właśnie datę. Ja również, bo czemu nie.:D
      Ale myślę, że w tej kwestii zostaje nam pewna dowolność i w sumie każdy może sobie wybrać taką datę, jaką chce, bo i tak będzie to data umowna.;)

      Usuń
    2. AAAAA nowa notka*-*
      Daisuke popełnił błąd mówiąc takie rzeczy. Nie dziwie się że anna się wkurzyla.
      Mega fragment z bkizniakami, w końcu yoh ma brata:)
      A to końcówka? Super! Czytałam ją parę razy. Ta para jest najlepsza przysięgam, a jak tu piszesz o nich już w ogóle cudo. Mam nadzieję na więcej
      Trzymaj się

      Usuń
  3. O bogowie!!! Uwielbiam ten rozdził. Ogólnie przechodziłam fascynację dużą ilością prringów, ale szybko mi się nudziło, za to Yoh i Anna? Parringi idealny, zwłaszcza w twoim opowiadaniu.�� Mam tylko jedno drobniutkie co prawda ale... W mandze Anna jest w ciąży z Yoh, ale to nieważne. Jeszcze raz super opowiadanie.;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech piszę drugi raz bo niechcący usunęlam komentarz, ale czego się nie robi dla tak swietnego opowiadania :D Uwielbiam Twoje opowiadanie, zawsze poprawia mi humor i sparwia, że caly czas usmiecham sie do telefonu :)) przed przeczytaniem nowej notki czytam kilka poprzednich zeby poczuc ten niezwykly kliman Twojego bloga. Hao w Twoim opowiadaniu jest taki wyjątkowy, prawdziwy i jest to chyba moja ulubiona postac u Ciebie. Relacje Asakurow powoli, stopniowo się zaglębiają i to jest tu fajne :D Wątek Anny i Yoh jest taki delikatny, subtelny i prawdziwy. Chcę Ci podziękowac za pisanie tego bloga :D jak dobrze, że się na niego natknęłam <3 Trzymaj się a ja czekam na następny wpis,pozdrawiam i wracaj tu jak najszybciej :D

    OdpowiedzUsuń
  5. O mamo
    Za anna teraz będą latać wszyscy, nie jednemh huz zawrocilq w glowoe ;) uuu Daisuke nie wie na co się pisze. On chyba nie wie jaka jest anna, będzie miał pieklo na ziemi. Szkoda że kasumi od razu nie zwróciła mi uwagi.
    Jak to dobrze że yoh spędza więcej czasu z bratem. Obojgu dobrze to zrobi. I widać że hao się zmienił, może nie dużo ale od czegoś trzema zacząć.
    No i jeszcze to śniadanie. Miło że strony yoh że chciał poprawić swojej narzeczonej humor.
    Cieszę się też że coraz częściej okazują sobie uczucia. Ta końcówka serio wyszła ci niesamowicie *-* taka pełna romantyzmu w takim małym fragmencie. Oni naprawdę są dla siebie stworzeni. Mam nadzieję że takich scen będzie jescze więcej bo komu jak komu ale tobie wychidzi to idealnie;)
    Czekam na wpis, mam nadzieję że będzie jak najszybciej. Trzymaj się ciepło;*
    Dz

    OdpowiedzUsuń