sobota, 10 grudnia 2016

13. Pierwsze kroki.

Hej :) Chciałam się wyrobić na 6 grudnia, gdyż była to rocznica prowadzenia tego opowiadania, ale ciężko było z czasem, dlatego mam kilka dni obsówy. Mimo to mamy roczek więc podsumowując te 12 miesięcy to jestem mega zadowolona :) Pomysł na pisanie o ich zwykłym życiu przyszedł do mnie już dawno, bo jakieś 3 lata temu. Wstępnie akcja miała się rozgrywać po anime, miałam napisanie już 25 rozdziałów, lecz nagle do głowy przyszedł mi pomysł co się mogło dział zaraz po walce na kontynencie MU i nie było to nic innego jak uczta, dokładnie tak samo jak po walce z Ren`em. I tak napisałam pierwszy rozdział tego opowiadania. Pozostałe 25 mam nadal zapisane na dysku i nie raz rozdziały tego opowiadania są pisane na podstawie tamtych, więc praca nie poszła na marne, chociaż widzę jak mój styl pisania uległ poprawie. Na szczęście dla was :P Ponad to widzę, że decyzja z pisaniem o wydarzeniach po mandze jest najlepszą jaką podjęłam. Możliwe że zachowania bohaterów są czasem niekanoniczne, ale staram się (na prawdę!), co nie raz mnie nawet irytuje, bo przychodzi mi do głowy pomysł na notkę, ale wiem że to nie przejdzie bo nikt z bohaterów nie pasuje mi do sytuacji, która pojawiła się w mojej głowie.
Jednak tym co mnie najbardziej utwierdza w przekonaniu że podjęłam dobrą decyzje są Wasze komentarze. Czytając je widzę, że dostrzegacie to iż się staram nie zmieniać charakterów i pracuje nad notką zmieniając ją kilkakrotnie zanim opublikuje. Szczególnie muszę podziękować tu tym osobom, które komentują regularnie i zmuszają się do napisania więcej niż "super! czekam na ciąg dalszy!". Nie zrozumcie mnie źle, każdy komentarz mile widziany a im ich więcej tym bardziej się ciesze, ale najbardziej mnie radują te długie, które faktycznie komentują to co się wydarzyło w danej części.
Dlatego na ten roczek życzę sobie, żeby było więcej takich komentarzy bo to mnie napędza i motywuje. Poza tym to świetna nagroda za czas spędzony na poprawianiu notek :)
Długi wstęp, musicie wybaczyć, ale chciałam jakoś podsumować miniony rok :)
Zapraszam do czytania, myślę że wam się spodoba :)
***

Horokeu wodził za Anną wzrokiem już od kilku dni, starając się zauważyć jakąkolwiek zmianę w jej zachowaniu. Znalezienie bordowej satynowej koszuli nocnej na ramiączkach sprawiło, że zapaliła mu się lampka w głowie. I nie pomogło zapewnienie Anny, że wypadła z kosza z praniem, które miała rozwiesić. Po prostu coś mu nie pasowało w sposobie jakim to wypowiedziała, może w tym że tak szybko wymówiła te kilka słów, albo faktu, że to ona miała rozwiesić nieistniejące pranie. Bo przecież coś by wisiało w ogrodzie, a biały sznurek rozwieszony między dwoma kijami nie byłby pusty tamtego dnia. Poza tym… od kiedy Anna śpi w TAKIM stroju?

Medium natomiast starała się zignorować tą dziwną obserwacje ze strony Usui i zachowywać się dalej tak jak ma w zwyczaju. Łudziła się, że szare komórki niebieskowłosego nie dodadzą dwa do dwóch i wkrótce znudzi mu się doszukiwanie prawdy.
Jej życzenie się spełniło z tą różnicą, że nie z nudy lecz natłoku obowiązków. Nauczyciele nie podzielali z uczniami myśli, że po wakacjach również trzeba chwilkę odpocząć i ruszyli z pełnej pary do tego stopnia, że na trzeci tydzień nauki nie wiadomo było do czego ręce włożyć. W dodatku okazało się, że przed świętami rozegra się turniej między szkołami w kendo, oczywiście pieniądze za wstęp na finał miały zostać przekazane na cel charytatywny, jednak sensei nie dawał wytchnienia i ćwiczył swoich wojowników wyciskając z nich siódme poty. Miesięczna przerwa w trenowaniu i posiłki przygotowane przez duet Ryu+Tamao sprawił, że szamani nieco spadli z formy.
- Stary czuje się jak przed wyjazdem do Patch…- marudził Horokeu wspominając swoje umiejętności z początku turnieju. Cała grupka wracała właśnie z treningu, Yoh naturalnie był pełen optymizmu mimo zmęczenia. Wdał się w rozmowę z Mantą, który również miał wiele na głowie ze względu na zajęcia dodatkowe.
- … A na dodatek Oto-san chcę, żebym raz w tygodniu towarzyszył mu w spotkaniach oraz bardziej się interesował firmą.- skarżył się blondyn.
- Brzmi poważnie…-zamyślił się Asakura. – Ale spróbuj pogadać z Ren`em.
- He? Po co?
- W końcu on też ma na głowie rodzinny biznes, jestem pewny że jakoś Ci pomoże.
- Cóż… może.- odparł Oyamada spoglądając w stronę Tao, który szedł z niezmiennym wyrazem twarzy od lat. 
- Nie wiem co gorsze treningi czy nauka.- niebieskowłosy dalej prowadził swoją litanie marudzenia, nie przejmując się za bardzo czy ktokolwiek go słucha. – Przydałaby się jakaś… hmm… a może by tak… nie… 
- Możesz przestać gadać do siebie? Przeszkadzasz mi. – odezwał się w końcu Ren. 
- Uważam że wszystkim nam przyda się nieco rozluźnienia!- oznajmił zadowolony z siebie. 
- Nie potrzebuje się rozluźniać!!!- złotooki wrzasnął tak głośno, że spłoszył ptaki spokojnie dziobiące w ziemi. 
- Jaaasne….
I w ten oto na pozór zwyczajny sposób Horo osiągnął to co chciał, otóż naprzeciwko niego stał wściekły Tao z wyciągniętą bronią.
- Ej no chłopaki… jesteśmy na środku drogi.- zwrócił im uwagę Manta.
- A ty Yoh co powiesz na trochę walki?- zagadnął go przyjaciel z północy z dzikim błyskiem w oku.
- W sumie dawno nie było okazji, jestem ciekaw co u Amidamaru…
- Jak możesz pozwolić swojemu duchowi na tyle swobody?! To jest duch stróż! On ma być przy Tobie!
- Wiesz Ren wydaje mi się, że Bason również…
- Urusai!


Anna właśnie skończyła przeglądać ostatnie papierki, gdy do pokoju samorządu wpadła Kasumi.
- Oh na szczęście jeszcze jesteś! Już myślałam, że Cię nie zastane!- wydyszała.
- Jak widzisz nadal tu jestem więc co się dzieje?- zapytała spokojnie swoim oschłym tonem. 
- Projekt.- padło jedno słowo.
- I co z nim?- blondynka nadal nie wzruszona krzątała się po pomieszczeniu odkładając segregatory na półki. 
- Termin został przesunięty bo Alkemi jest chora i sensei stwierdził, że wejdziemy zamiast niej na następną lekcje. 
W tym momencie do Anny dotarło w czym tkwi problem. Nie miały ruszonego zadania w najmniejszym stopniu, a prezentacja wypadała na jutro. Medium zacisnęła usta w cienką linię z nerwów, jednocześnie myśląc jak wybrnąć z tego problemu. Alkemi i Yuri miały przedstawić na następnej lekcji biologii, która wypadała na jutro, swój projekt związany organizmami jednokomórkowymi, natomiast ona z Umi miały mieć swój za tydzień i jedyne co posiadały do temat – Mszaki, czyli rośliny ziemno-wodne. Zaklęła pod nosem uświadamiając sobie, że biblioteka szkolna jest już zamknięta.
- Chodź!- oznajmiła i ruszyła przed siebie błagając by Manta nadal był w Inn. Przez całą drogę do domu nie padło żadne słowo między dziewczynami. Hashimoto widząc minę swojej koleżanki bała się wręcz odezwać, jednak w końcu odważyła się wydukać o co chodzi widząc jak Anna zwalnia a jej wyraz twarzy z zaniepokojonego zmienia się na zirytowany.
- Poczekaj tu.- poprosiła nie wpuszczając ją dalej niż przedpokój. Już po chwili dało się słyszeć ogólny krzyk przerażenia i brunetka już miała ruszyć na ratunek lecz zaczepił ją długowłosy.
- Umi-chan.- wypowiedział jej imię w taki sposób że nie wiedziała, czy jest zdziwiony czy niezadowolony z jej wizyty. Najwyraźniej chłopak wyczytał z jej miny, że coś jest nie tak więc zaproponował herbatę starając się wynagrodzić jej faux pas.

Tymczasem z tyłu domu ogródek wyglądał jak pobojowisko, wszystko było zniszczone łącznie z ozdobami, które Anna poustawiała miejscami.
- A-anna…- wyjąkał Yoh.- Myślałem, że będziesz później…- wiedział co go czeka, mimo to próbował grać na zwłokę.
- Co do cholery się tu dzieje?!- warknęła miażdżąc każdego spojrzeniem.
- Trening?- pisnął szatyn.
- Trening?- powtórzyła złowrogo.- Walczyliście w ogrodzie w ramach treningu?!- już przy bramie wyczuła wybuchy foryoku. Jednak była pewna, że nie wpadli na tak durny pomysł jak walka na tyłach domów. 
- Anna-sama…- padło ze strony Basona jednak ten został zdeptany przed medium, następnie w ruch poszły korale i cała trójka duchów została uwięziona. – Nie obchodzi mnie jak to zrobicie ale do wieczora ten ogródek ma wyglądać jak wcześniej!


Medium wydała z siebie ciężkie westchnięcie siadając obok Umi. Przed nimi znajdował się laptop używany aktualnie przez Mante, który mając wybór pracy w ogrodzie a znalezienie informacji na temat mszaków wybrał drugą opcję. Tym sposobem dziewczyny uzyskały potrzebne informacje i mogły zacząć pisać referat.
- Myślę, że tyle wystarczy.- odezwała się w pewnym momencie Anna. Zegar wskazywał już dość późną godzinę, poza tym Kasumi od dłuższego czasu niemalże zasypiała nad kartką.
- Uh… też tak myślę.- odpowiedziała rozbudzając się nieco na wiadomość o końcu tej męczarni. – Co ma być to będzie.- skwitowała patrząc na ich projekt. – W takim razie pójdę już do domu.
- Jest już dosyć późno, powinnaś zostać tutaj. 
- Ja się tym zajmę.- powiedział trzeci głos, a ich oczom ukazała się pozostała część lokatorów. – I tak miałem odwieść Mante, więc Ciebie też mogę.- dodał Ren. Oyamada jak tylko przestał być przydatny w szukaniu informacji został oddelegowany do naprawiania ogródka i tym sposobem wszyscy oprócz Hao byli umorusani z ziemi. Medium zdawała sobie sprawę z tego, że Yoh ubłagał swojego brata, a właściwie przekupił hamburgerem, żeby im pomógł. Tym sposobem trawnik nie wyglądał już na przeoranego, a ładnie przystrzyżonego. 
Trójka gości pożegnała się z przyjaciółmi gdy opuszczali Inn En, z kolei Horo i Yoh kłócili się o to kto pierwszy skorzysta z łazienki zostawiając po sobie ślady błota na parkiecie. 
- Mszaki?- zapytał Hao.
- To nie był mój pomysł.- westchnęła Kyoyama, porządkując kartki.
- Cóż… mszaki w ogrodzie mają się całkiem nieźle.- powiedział nawiązując do pobojowiska na tyłach domu. 
- Zapewne skoro to ty odwaliłeś najwięcej roboty.
- Nic Ci nie umknie prawda?
- Nie specjalnie się z tym kryłeś.
- Też racja.
Na chwilę zamilkli, a długowłosy przyglądał się poczynaniom swojej przyszłej bratowej. Kilka kredek, kolorowych pisaków i ostro zatemperowanych ołówków podpowiadało mu, że medium ma w planach rysowanie.
- Myślałem, że skończyłyście?
- Umi była już zmęczona więc nie miałam z niej żadnego pożytku.- odpowiedziała zaczynając pierwszy schemat.
- Nie wiem czy to bardziej wredne czy uprzejme z Twojej strony.
- Myśl sobie co chcesz.- odparła zmazując pierwsze kreski.
- Źle się do tego zabierasz. Powinnaś zacząć od tego, wtedy będziesz wiedziała w jakiej skali przerysować resztę.- skomentował jej poczynania, wskazując coś na obrazku widocznym na ekranie laptopa. Niestety miał rację, więc Anna chcąc czy nie posłuchała jego rady.
- Nie tak.- znowu się wtrącił.- Tu masz to bardziej zaokrąglone.
- Możesz przestać?!- warknęła zirytowana. Naprawdę była śpiąca i chciała mieć to już za sobą. 
- Daj to.- wyrwał jej z ręki ołówek i przysiadł się by narysować. Musiała przyznać, że szło mu to lekką ręką, jakby było to dla niego naturalne. Przypatrywała się jego dłoni i sposobie w jaki sunęła po papierze, następnie wzrok przeniosła na twarz. Włosy założył za uszy, dzięki czemu mogła przyjrzeć się twarzy tak posobnej do osoby, którą kochała. Zaciskał usta zupełnie jak Yoh, gdy się na czymś skupiał. 
- Przestań bo jeszcze sobie coś pomyślę.- wyszeptał. Przebudziła się z tej dziwnej obserwacji i ponownie spojrzała na rysunek. Nie wiedziała, że potrafił rysować, właściwie nie wiele o nim wiedziała jako zwyczajnym człowieku. Co lubił, co nie, co potrafił, a z czym miał problemy… Jej informacje ograniczały się głównie do tego co słyszała od Asakurów. W szkole ze wszystkim sobie w miarę radził, utrzymywał kontakty z rówieśnikami, co prawda głównie skupiając się na płci przeciwnej, ale to nadal mało. Ukrywał się za maską. Nie ujawniał prawdziwego siebie, tylko raczej starał się być gdzieś z boku i wtrącać w odpowiednich momentach – takiego go znała również z czasów turnieju. Siedział gdzieś na trybunach ze swoją świtą, dosyć biernie uczestnicząc w wydarzeniach i wykazując niewielkie zainteresowanie walkami. Oczywiście oprócz tych kilku sytuacji gdzie przeciwnik należał do boskiej klasy, ale i tak było raczej o nim cicho. Do czasu. 
- Może być?- z rozmyślań wyrwał ją głos szamana. Rysunek prezentował się naprawdę nieźle, wiedziała że sama na pewno by go nie zrobiła w połowie tak dobrze.
- Dziękuje.- powiedziała ciągle przypatrując się kartce.
- Cóż skoro już przy tym jesteśmy… Dziękuje za odnalezienie mojej matki. 
Po pierwszym szoku, który wydawało się że trwał kilka minut, powrócił jej zdrowy rozsądek i już otwierała usta by odpowiedzieć, gdy przerwał im Yoh.
- Co robicie?- pochylił się nad nimi ze szklanką wody.- Sugoi! Kto to narysował?- zachwycił się.
- Twój brat.- odpowiedziała blondynka, w której głowie nadal kotłowało się wiele myśli.
- Onii-san, nie wiedziałem, że umiesz rysować! Nauczysz mnie?- zapytał jak małe dziecko. 
- Ciebie? Bazgrzesz jak kura pazurem, więc zapomnij o malowaniu!- wtrąciła się dziewczyna.
- Anna jesteś niesprawiedliwa!
- Pogódź się z tym.- rzekła zadowolona z siebie. 
- To wy tu dalej sobie wyznajcie dozgonną miłość, a ja już pójdę spać. Oyasumi. – powiedział Hao po czym wstał i z delikatnym uśmiechem opuścił pokój. Itako odprowadziła go wzrokiem, co przykuło uwagę Yoh.
- Wszystko ok?- zapytał jak to miał w zwyczaju. 
- Taak. Po prostu uświadomiłam sobie jak nie wiele o nim wiemy…
- Mamy całe życie, żeby to zmienić.- szatyn jak zwykle znalazł wyjście i to najbardziej oczywiste. Pomógł Annie pozbierać rzeczy i razem udali się na górę. Wyszeptał jej prosto w usta, że czeka u siebie w pokoju, po czym jak gdyby nigdy nic odwrócił się i zniknął za drzwiami nie zasuwając ich do końca, powodując tym rumieniec. 


Czarnowłosa zapaliła światło u siebie w pokoju i o mało co nie dostała zawału jak kilka sekund później usłyszała hałas. 
- Mówiłem Ci żebyś wymieniła ten karnisz.- powiedział blondyn trzymając w ręce drewniany kij, który jeszcze chwilę temu był wbity w ścianę. – Poza tym gdzieś ty była tak długo?!
- Robiłam projekt z Anną.- odpowiedziała zrezygnowana. Była nieziemsko zmęczona, a podróż do domu uspała ją jeszcze bardziej, w końcu nie na co dzień jeździ się limuzyną z tak miękkim siedzeniem, że się wręcz w niego zapada. Jednak wiedziała, że wizyta jej przyjaciela o takiej godzinie znaczy tyle, że nie pójdzie jeszcze spać. – Więc co Cię do mnie sprowadza? – spodziewała się kolejnego wywodu związanego z jakąś dziewczyną albo Anną albo problem na poziomie nie starczy mi na nową grę, lecz gdy odpowiedź nie nadchodziła w głowie zaświtało, że to musi być coś poważniejszego, czyli rodzice. 
- Znowu?- zapytała, a on przytaknął. 
- Do tego Nana też swoje dodała. 
- Twoja siostra powinna czasem się ugryźć w język. 
- Szczerze to wykrzyczała to o czym chyba wszyscy myślą.- widząc jej pytający wzrok dodał.- Że jakby wzięli ten rozwód to każdy byłby szczęśliwszy. Serio mam dość ich kłótni o wszystko! Zaraz zacznie im brakować już tematów i pewnie zaczną wrzeszczeć na siebie o to że jeden drugiemu powietrze zabiera.- wyżalił się głosem pełnym goryczy. Już od jakiegoś czasu w domu Daisuke działo się nie najlepiej, małżeństwo jego rodziców przechodziło poważny kryzys co odbijało się na każdym z domowników. 
- Nie wydaje mi się, żeby rozwód załatwił sprawę.- Umi całym sercem wierzyła w miłość do grobowej deski.- Może powinni iść na terapię.
- Na terapię chodzą pary które chcą naprawić związek, a tutaj raczej minęło by się to z celem.
- Nie dowiesz się tego dopóki nie spróbują. 
Opadł na łóżko zrezygnowany. Miał na sobie zielony podkoszulek i szare luźne spodnie od piżamy. Lubiła go w takim domowym wydaniu, wydawał jej się bliższy, wiedziała że nie wiele dziewczyn będzie miała taką okazje. Jego złote włosy rozlały się na biało-niebieskiej poduszce. Po cichu adorowała go i była wdzięczna losowi za takie chwile przyjemności, gdy mogła na niego patrzeć w tak naturalnym wydaniu.
- Po prostu chodźmy spać.- rzekł patrząc się w sufit.
- Wyciągnij sobie poduszkę, a ja się w tym czasie ogarnę.
Wyciągnęła z szafy swoją piżamę, po czym poszła do łazienki. Szybki prysznic zupełnie odbiegał od tego, który zazwyczaj brała. Przeglądając się w lustrze ujrzała jak bardzo jej oczy się świecą z podniecenia. Tak dawno razem nie spali! Uwielbiała zasypiać wdychając jego zapach. Ciekawe czy on też lubi mój… Stwierdziła, że zaryzykuje i spsikała się swoją ulubiona perfumom. Gdy wróciła do pokoju światło było już zgaszone, oprócz jednej małej lampki nocnej. Bez słowa położyła się obok zastanawiając się co dalej.
- Zmieniłaś szampon?- zapytał wąchając jej włosy. 
- Tak. Morelowy.- odpowiedziała czując jak blisko niego się znajduje. 
- Podobała mi się truskawka.
- Usunęli go więc musisz się przyzwyczaić do tego.
- Chyba taaak…- ziewnął.
- Wiesz…- zagadnęła po jakimś czasie.- Jak sobie w końcu znajdziesz dziewczynę to nie będziesz mógł tu już przychodzić.
- Może dlatego dalej jej nie mam.- odparł po chwili namysłu.- Poza tym ty też nie będziesz mogła jak znajdziesz kogoś kogo lubisz.
- Będę za tym tęsknić.- wypaliła. – I zawsze możesz mnie przedstawić jako swoją kolejną siostrę.- zachichotała, lecz po tym co usłyszała nie było jej już do śmiechu.
- I to nawet nie było by takie wielkie kłamstwo… Jesteśmy prawie jak rodzeństwo. – po tych słowach mina jej zrzedła, a serce ścisnął ból. Nigdy dla niego nie stanie się kimś innym niż przyjaciółką z dzieciństwa, oczy zapiekły ją od łez, które formowały się w kącikach. Szybko otarła je udając, że trze oczy ze zmęczenia. 
- Idę spać, jestem zmęczona.-burknęła. Daisuke nie wyczuwając zmiany w nastroju dziewczyny zgasił lampkę i również postanowił zamknąć w końcu oczy.


Zawsze budzili się odwróceni do siebie plecami, lecz tym razem blondyn otwierając oczy zobaczył coś innego niż kawałek ściany. Kilka centymetrów od niego spała Umi, a on sam obejmował ją jedną ręką. Ich nogi zaplątały się razem i jedyne czego brakowało to czułego pocałunku na dzień dobry. Otrząsnął się z dziwnych myśli, przecież nie dawniej niż kilka godzin temu sam jej powiedział, że uważa ją za siostrę. Chciał się wyplątać z tego dziwnego i bardzo nienaturalnego układu ciał, lecz gdy tylko się poruszył Kasumi przysunęła się do niego bliżej. Westchnął. To nie powinno tak wyglądać, leczy gdy spojrzał na nią dotarł do niego jeden podstawowy fakt- było mu cholernie dobrze i tak właściwie nie chciał się ruszać. Spojrzał na zegarek i wiedział że za niecałe pół godziny zadzwoni budzik, więc miał te dwadzieścia kilka minut by się nacieszyć tym uczuciem. Przytulił mocniej brunetkę, zbliżając się jeszcze bardziej, po czym z uśmiechem zamknął oczy. Na szczęście nie zajęło mu dużo czasu by znowu zapaść w sen, nawet jeśli zapowiadał się na dość krótki to wiedział że będzie przyjemniejszy niż każda inna drzemka nad ranem.