niedziela, 6 grudnia 2020

63. Błędy.


 


Małżeństwo.

Anna nie potrafiła wyzbyć się tego słowa z głowy i wszystkiego co było powiązane z nim. Włączając w to swojego narzeczonego i jego rodzinę.

To nie tak, że nie chciała tego małżeństwa, w końcu kochała Yoh, ale fakt że to nie ona wybrała dla siebie ścieżkę sprawił że poczuła się jakby ją pozbawiono możliwości decydowania.

Z drugiej strony wszystkie znaki na niebie i na ziemi mówiły że to Yoh jest jej przeznaczony, a już najgłośniej krzyczało jej serce.

- Tu jesteś.- usłyszała za swoimi plecami. Schowała się w swoim pokoju zaraz po powrocie i siedziała w nim już dobre kilka godzin.- Pomyślałem, że to poprawi Ci humor.- dodał i wówczas ujrzała że trzymał kubek z jej ulubioną herbatą i talerzyk z ciasteczkami. Tak właściwie to wiedział przez cały czas gdzie też Anna się znajduje, ale sam też potrzebował chwili by przetrawić usłyszane informacje. 

- Nie jestem smutna.- odezwała się po raz pierwszy, nie wiedząc co powinna zrozumieć przez “poprawę humoru”. Nie chciała żeby Yoh odebrał jej zachowanie jako wahanie przed związkiem z nim. 

- Wiem. Po prostu…- nie wiedział jak powiedzieć to do czego doszedł, przez ten czas kiedy się nie widzieli.

- Arigato. - powiedziała upijając łyk herbaty. - Jeśli masz ochotę…- wskazała na ciasteczka, ale Yoh pokręcił głową i wówczas uświadomiła sobie że przecież szatyn ich nie lubi.- Rzeczywiście jesteśmy przeciwieństwami. 

- Bo nie lubimy tych samych ciasteczek?

- Bo nie mamy nic wspólnego.- dziwnie ją ta świadomość przygasiła.

- To nieprawda. - zaprzeczył od razu.- Mamy całkiem sporo wspólnego, dobre kilka lat. I kolor oczu. - dodał na co ona się uśmiechnęła.- Jestem pewien, że jeszcze kilka rzeczy by się znalazło.

- Wiesz o co mi chodzi. Nie przytłacza Cię to? Ktoś lub coś zaplanowało całe Twoje życie, nie ważne co zrobisz skończysz tak jak zostało zapisane.

- Chyba przywykłem. - wzruszył ramionami. - Wiesz skoro nie mam na to wpływu…

- A ty znowu z tym swoim mottem.- przerwała mu, wywracając oczami. - Nie chciałbyś mieć wpływu? Sam zdecydować kim zostaniesz, z kim spędzisz życie. Nie irytowało Cię to że zawsze mówili Ci co masz robić i jak?- wypowiadając te słowa na głos zrozumiała, że również wliczała się w grono tych osób.

- Jeśli chcesz wiedzieć to nie potrafiłem przekonać dziadka, że czeka mnie kariera rockmena, a jak dowiedziałem się że jadę na ferie do Osorezan by poznać moją narzeczoną to chciałem się spóźnić na pociąg. No i ty też wtedy nie byłaś… miła. - parsknęła na jego słowa. Nie bycie miłą było chyba największym niedopowiedzeniem jakie usłyszała. - Ale tak się potoczyło i nawet jeśli mogłoby być inaczej… jest idealnie. Nie wyobrażam sobie, że poznaję Cię dopiero w liceum i że nie pomagasz mi w Turnieju. Zresztą pewnie nawet nie zwróciłabyś na mnie uwagi mając tyyyle adoratorów.

- Odezwał się ten co ma fanklub wielbicielek.

- Zawsze możemy ukrócić ich męki.- dostrzegła błysk w jego oku.

- No nie wiem… to nawet zabawne jak stajemy się tematem numer jeden.- odłożyła pusty kubek na biurko. - Yoh…- zaczęła poważnym tonem.

- Przestań o tym myśleć. Nie jesteśmy niczym ograniczeni. Jeśli uznasz nagle, że rzucasz bycie Itako to świat się nie skończy. - jednak widząc ją nadal nie przekonaną uznał że same słowa nie wystarczą. Przybliżył się i przytulił od tyłu, a dłonie splótł razem.- Jest coś co byś chciała zmienić?

- Miło by było mieć normalną rodzinę.

- Będziesz mieć. Poza tym to kolejna rzecz, która nas łączy. 

- Nienawidzę kiedy mnie pocieszasz.- westchnęła, czując się w jego ramionach jak mała dziewczynka, na co Yoh zachichotał. 

- Mnie się nawet podoba.- powiedział i pocałował ją tuż za uchem, co spowodowało że przez jej ciało przebiegł dreszcz. Wówczas puścił ją, ale tylko na chwile by obrócić przodem do siebie.- To ty mi powiedziałaś, że znajdujemy się we właściwym miejscu i czasie i wiesz co? Miałaś racje. 

- Więc czasem mnie słuchasz.- przybliżyła swoją twarz wiedząc co się zaraz stanie. Odgarnął jej włosy za ucho i rzucił nonszalancko “czasem” na co ona wywróciła oczami i wówczas, gdy się najmniej tego spodziewała, złączył ich usta. 

- Czy to Cię przytłacza?

- Wiesz, że nie. 

- Więc po prostu zaakceptuj, że tak miało być.- ponownie wpił się w jej usta i to zdecydowanie mocniej niż wcześniej. Zrobiła krok do tyłu pod wpływem nacisku i oparła się o biurko, wplatając przy tym dłonie w jego włosy. Yoh złapał ją za uda i uniósł by usiadła, pilnując by tym razem niczego nie strącić. Oboje poczuli jak przechodzi przez nich fala gromadzących się uczuć, jakby przez chwilę mogli się ze sobą połączyć na płaszczyźnie duchowej. Jakby wymienili ze sobą myśli. I to było najbardziej intymne w całej tej sytuacji. Klejnoty wyczuły pobudzenie i swoją bliskość, pulsowały jasnym światłem, potęgując uczucia Yoh i Anny. 

-- Uwielbiam Twoje sukienki. - powiedział w przerwie między pocałunkami, gdy jego ręce błądząc po udach, wyczuły koronkowy materiał bielizny. 

- Chyba jak leżą obok mnie. - odparła, oplatając go silniej nogami.

Jednak oboje nie przewidzieli jednej rzeczy. Otóż biurko Anny znajdowało się tuż przy otwartym na oścież oknie, które wychodziło na drogę i chociaż lampka dawała niewiele światła w jej pokoju to wyraźnie było widać zarys ich sylwetek, oraz tego co robili. 

Daisuke, który od czas powrotu z wyjazdu nie mógł się pogodzić z losem, dzisiaj nie wytrzymał i po prostu wyszedł z domu, a nogi same go poniosły. 

Czy żałował że zobaczył ich w takiej sytuacji? Chyba tak, bo czuł się ponownie upokorzony. Jednak prawdopodobnie skończyłoby się to tylko na przygnębieniu, gdyby nie pewna osoba.

- A nie mówiłem żebyś sobie odpuścił?- znikąd pojawił się Hao.- A teraz nie przeszkadzaj mojemu bratu i przyszłej szwagierce. - głową wskazał by wrócił tam skąd przyszedł. Cała ta sytuacja i kpiący uśmieszek długowłosego sprawiły że emocje wzięły górę nad blondynem, który najzwyczajniej w świecie postanowił uderzyć Hao w twarz. Niestety nie przewidział jednego - Asakura nie był zwykłym człowiekiem i jak się wkrótce okazało nie stanowił dla niego żadnego wyzwania. Co gorsza niesamowicie rozjuszył samego Króla Szamanów, który bez żadnych skrupułów kopnął go w brzuch a następnie dobił do ziemi zgrabnym ciosem w plecy. Tanaka ledwo mógł złapać oddech i miał wrażenie że wnętrzności zmieniły swoje miejsce. Wówczas Hao złapał go za szczękę i wymówił pogardliwym tonem.- Jestem najpotężniejszą istotą na Ziemi, a ty chciałeś mnie uderzyć? Prawie mi zaimponowałeś.

- Odwal się! - krzyknął blondyn usiłując wstać. Hao pokiwał głową na boki i zacmokał niezadowolony z zachowania Tanaki.

- Nie lubię się powtarzać.- oznajmił a na jego usta wpełzł złowieszczy uśmiech. Już od jakiegoś czasu irytował go Daisuke i najwyraźniej w końcu nadszedł czas uświadomić go jak żałosny jest.


Po raz kolejny głośne westchnięcie wydobyło się z ust medium. Czuła się dzisiaj o wiele bardziej wrażliwa na pieszczoty niż zazwyczaj, a pocałunki były jakby bardziej namiętne. Yoh wiedział co robić i jak, by się czuła tak jak teraz. Jakby czuł jej ciało tak jak ona… i wówczas to do niej dotarło. Do tej pory nie zauważyła że klejnoty świecą na czerwono odzwierciedlając ich nastrój.

- Czekaj…- powiedziała a szatyn niechętnie przerwał wędrówkę swoich ust. Podniosła rękę i wpatrywała się w swoją błyskotkę porównując ją z Klejnotem zawieszonym na szyi Yoh. 

- Coś nie tak?- zapytał a jego głos był wyraźnie zachrypnięty.

- Wręcz przeciwnie.- odpowiedziała wywołując tym samym jeszcze większe niezrozumienie u Asakury.- Wydaje mi się… - zaczęła ale wówczas usłyszeli krzyk pod oknem, a następnie głos Króla Szamanów. Oboje spojrzeli przez okno na drogę i widok jaki zastali szybko sprawił że ich nastrój zmienił się o 180 stopni. 

- Hao!- wrzasnęła Anna zaniepokojona leżącą na ziemi sylwetką. Yoh zdążył już wybiec z jej pokoju i po chwili usłyszała trzask drzwi frontowych. Nie myśląc wiele sama również udała się przed dom. Wówczas dopiero zauważyła roztrzaskany nos Tanaki, a fakt że kurczowo trzymał się za żebra nie było również dobrym znakiem. Spojrzała z furią na długowłosego a powietrze wokół niej wydawało się być naelektryzowane. Delikatne wzory zaczęły pojawiać się na jej dłoniach i pięły się w górę po przedramionach i dalej świadcząc o tym że po raz kolejny jej moc szuka ujścia. Cios skierowany w Asakure został sparowany, jednak nie przejęła się tym. Nadal szukała luki w jego obronie, jednak bardziej wyglądało to jak walka na oślep.

- O co chodzi Anna? Czemu się tak nim przejmujesz?- Hao wcale nie zamierzał odpuścić.- Czyżby zależało Ci na nim?- tym pytaniem sprawił że medium się zatrzymała, a znaki zniknęły. 

- Ja…- nie rozumiała co się stało. Czemu wpadła w taki szał z powodu tego że blondyn był lekko poobijany, przecież Yoh wielokrotnie kończył walki w gorszym stanie, a nie miała ochoty wydrapać oczu przeciwnikowi. 

- Spodziewałem się że energie zużyjesz dzisiaj w inny sposób.- rzucił jeszcze długowłosy, na co medium przewróciła oczami. Jednak potem zrozumiała sens jego słów i chociaż głupio się było przyznać to wcześniejsze sam na sam z Yoh wyzwoliły w niej coś co szukało teraz ujścia i niestety poniekąd znalazło. 

- Yoh…- zwróciła się do swojego narzeczonego jednak nie mogła nic wyczytać z jego twarzy. Nie zdarzało się to za często i niestety nie wróżyło nic dobrego. 

- Co to było?- wychrypiał blondyn, sprawiając że uwaga zebranych ponownie skierowała się na niego. Twarz miał całą umorusaną krwią tak samo jak podkoszulek z logiem jakiegoś zespołu, którego nie kojarzyli. - Ty świeciłaś i te znaki! - fakt że Tanaka był w stanie dostrzec pnącza na ciele Anny świadczył tylko o tym jak wiele energii się skumulowało.

- Nie Twoja sprawa. Musimy Cię opatrzyć zanim uświnisz mi cały chodnik przed domem. Nie mam ochoty odpowiadać na dziwne pytania sąsiadów. - odetchnęła z ulgą na dźwięk swojego oschłego tonu. - A ty przestań w końcu walczyć z naszymi przyjaciółmi!

- Nie mogę się oprzeć tej pokusie. Sami się proszą. - odparł Asakura, dumny z siebie że wyprowadził z równowagi zarówno Annę jak i Yoh. Widział po swoim bracie że zdziwił się na wybuch swojej narzeczonej i po prostu postanowił dolać oliwy do ognia. Koniecznie będzie musiał podsłuchać jak medium będzie się tłumaczyć.- Wiedziałaś na przykład że ten oto tu osobnik podglądał Was?- zapytał a potem wskazał na okno pokoju gdzie nadal świeciła się lampka. - Swoją drogą… biurko? Jakie jeszcze meble zaliczyliście?

- Blat w kuchni, onsen, prysznic…- zaczęła wymieniać wiedząc że tego Hao się nie będzie spodziewał. - Zacznij żyć własnym życiem, a nie naszym Asakura.- warknęła jeszcze w jego stronę starając się wyjść na wredną, jednak mina długowłosego była tak komiczna, że nie była pewna czy jej to wyszło. 

- Widzę że prace nad potomkiem idą pełną parą. - rzucił wreszcie jedyną ripostę, która przyszła mu do głowy.

- To nie Twoja sprawa!

- Ej!- kłótnie przerwał im Yoh, jednak nie z tego powodu jaki można się spodziewać. - Stracił przytomność.- oznajmił, dźwigając bezwładne ciało Daisuke. 

- Nic mu nie będzie. Wystarczy że...

- Ty dzisiaj zrobiłeś już wystarczająco dużo!- warknął w stronę swojego brata. 

Hao oniemiał na jego słowa i tego w jaki sposób jego twarz przypominała jego samego gdy się wściekał. Anna również zaniemówiła, wiedząc że Yoh sam musi dojść do siebie. Nie dało się nie zauważyć tego jak klejnot pulsuje światłem na piersi szatyna potęgując tym samym jego obecne odczucia. Podchwyciła Tanake pod drugie ramię i ruszyli w stronę domu, zostawiając starszego z braci przed domem ze swoimi myślami.


***

Cześć wszystkim :)

To już 5 rocznica tego opowiadania!

Nie sądziłam że po tylu latach nadal będę to ciągnąć, ale widać moja druga połowa mózgu potrzebuje jakiejś formy odreagowania ;)

Nie chcę zakończać tego w taki sposób, nie chce urywać opowiadania, ale nie ukrywam że nie mam ani wystarczającej ilości czasu by pisać, a ostatnio nawet chęci. Stąd też co raz dłuższe przerwy w publikacji, zawsze miałam opowiadanie napisane do przodu, a to co widzicie powyżej jest przedostatnią częścią jaką miałam przygotowaną. 

Nie chce używać słowa "zawieszenie", po prostu nie wiem kiedy znowu coś wstawię. Na początku starałam się co dwa tygodnie, potem co miesiąc, ale sama wiem jak to jest czytać taki "miesięcznik" - człowiek nie pamięta już co się działo wcześniej. 

Być może gdybym zaczęła pisać coś całkiem własnego a nie swego rodzaju spin-off, miałabym większe chęci. Niestety nawet nie mam pomysłu.

Liczę, że skoro w kwietniu Shaman King ma zostać ponownie wyemitowany, a historia podobno ma być bardziej zbliżona do mangi to ponownie poczuje te postacie i chęci mi powrócą.

Nie wiem czy coś jeszcze w tym roku wstawię, więc wyprzedzająco życzę wszystkim Wesołych Świąt i dużo zdrówka! 

Ten rok był dla mnie ciężki, więc i sobie i Wam życzę by kolejny był o wiele lepszy!

Pozdrawiam ;*