piątek, 13 lipca 2018

40. Roszada.




Kasumi z ogromnym trudem otworzyła oczy, zasłaniając drżącą ręką światło które tak bardzo ją raziło. Dopiero potem poczuła jak bardzo wszystko ją boli i jak zziębnięta jest. Rozejrzała się dookoła zdezorientowana, nie rozumiejąc jakim cudem znalazła się w lesie. Ostatnim co pamiętała to jak na imprezie świątecznej podszedł do niej Ichiro. Co raz częściej przyłapywała się na takich lukach pamięciowych, po których często znajdowała na swoim ciele drobne rany, a na ubraniach plamy zaschniętej krwi. Uparcie powtarzała że szkarłatna ciesz należy do niej i że zapewne pochodzi od otarć. Jednak tym razem była przekonana że dzieje się z nią coś złego, a pobudka w lesie stanowiła gwóźdź do trumny.

Wstała trzęsąc się z zimna. Jej biała sukienka zlewała się ze śniegiem, jedynie czarne włosy wyróżniały się na tym obrazie. Wiedziała, że czeka ją przeprawa, szczególnie że nie wiedziała nawet czy idzie w dobrą stronę. Ku jej przerażeniu przy kolejnym zakręcie dostrzegła w oddali coś kolorowego, zawiązanego wokół drzew. Przełknęła ślinę modląc się by to nie było to o czym myśli by ten las nie okazał się tym przeklętym miejscem. Ale był, a ona została w nim uwięziona. Nadzieje że osoba która zawiązała tasiemkę nadal żyje wydawała się jej tak bezczelnie obłudna że miała ochotę wyśmiać się za podobne pomysły. Mimo to podeszła bliżej idąc tropem pomarańczowego materiału. Wrzasnęła z przerażenia gdy początkowy widok martwego ciała ją zaskoczył. Ośmieliła się zerknąć raz jeszcze i tym razem nie wytrzymała, upadła na kolana zatapiając się w białym puchu. Zwłoki okazały się być jej aż nazbyt znajome. Rozpoznała go po ubraniach, granatowa kurtka nadal leżała na nim nienagannie, nawet nie była brudna. Jednak to twarz napawała przerażeniem, gdyż sposób w jaki była wykrzywiona sprawiał że nie można na nią było patrzeć dłużej niż kilka sekund. Tak jakby ten strach, który się na niej uwiecznił sprawiał że i ona miała zaraz wyzionąć ducha. Tyle myśli kłębiło jej się w głowie i równie wiele scenariuszy. A jeśli ona też była martwa? Jeśli stała się yurei? Ale czy duchy odczuwają chłód? Głód? Może te wszystkie negatywne uczucia sprawiają że stają się takie… złowieszcze?

Przerażona tym wszystkim zerwała się z miejsca nie chcąc dłużej znajdować się w pobliżu ciała, ale dziwnym trafem raz za razem trafiała na pomarańczową taśmę zawiniętą wokół drzewa. Łzy zamazywały jej obraz, ale ten jaskrawy kolor tak bardzo wyróżniał się na tle biało czarnego świata że nie sposób było go nie dojrzeć. Potknęła się o wystający konar i runęła przed siebie. Podnosząc się ujrzała na śniegu ślady, które ewidentnie należały do człowieka. Być może to strażnik przyszedł zrobić obchód, jednak jej nadzieja zmalała gdy zobaczyła że ów ślady znajdują się niemalże wszędzie i co gorsza nalezą do niej, a tasiemka ciągnie się dokładnie nad nimi.

***

W Inn En nie obchodzono świąt Bożego Narodzenia, ale mimo to tak grobowej atmosfery nie było tu od dawna. Analizowali problem już kolejny raz z rzędu nie wiedząc jak można zapędzić demona w pułapkę, jak go w ogóle znaleźć, nawet sprowadzili tu Josefine, która okazała się nie być tak pomocna jak myślał Hao. Właściwie dla niego każdy kto nie powiedział mu wprost jak dokonać niemożliwego przestawał się liczyć. Oni wprowadził zamęt między nimi sprawiając, że wszelkie niesnaski wychodziły na jaw spotęgowane wielokrotnie. Więcej było kłótni niż pożytecznej rozmowy.

Horokeu z utęsknieniem wyczekiwał wyjazdu z Usagi byle tylko odpocząć od tej afery. Z resztą nawet jakby doszło do konfrontacji nie przydałby się w walce, poza tym zgodnie ze schematem działania, Oni powinien gdzieś się teraz przyczaić.

Umówili się, że przyjdzie po nią pod dom i pojadą razem na stację. Nawet nie zapomniał zaproponować, że poniesie jej torbę. Zerkał na nią ukradkiem i za każdym razem widząc jej uśmiech czuł jak serce mu rośnie, jak wyzbywa się tych wszystkich złych emocji. Nie wiedział czy to nadal było zauroczenie czy już miłość, ale myśl że Usagi zasługuje na poznanie chociaż części prawdy o nim stała się nagle tak niesamowicie pewna i twarda jak skała.

- Horo? Wszystko ok? Spoważniałeś nagle.- zapytała zdziwiona nagłą zmianą. Stali na peronie czekając już na pociąg i gdy niebieskowłosy już miał odpowiedzieć że jak najbardziej, to poczuł jak jego ciałem wstrząsa nieprzyjemny dreszcz. I to ten rodzaj, który był wywołany przez jego 6 zmysł, a to mogło oznaczać tylko jedno – zagrożenie. O dziwo to nie jego przyjaciele byli w niebezpieczeństwie, ale ktoś jeszcze mu bliższy… Pirika potrzebowała jego pomocy i to jak najszybciej.

Spojrzał na dziewczynę, wiedząc co się zaraz stanie. Złamie jej serce. Zaklął w myślach zastanawiając się czy wszystkie kobiety, które zwrócą na niego uwagę musi ranić. Z trudem powstrzymał łzy, po czym wiedząc że to ostatni raz kiedy jej dotyka, przytulił mocno i wyszeptał ciche przepraszam. Nie ośmielił się spojrzeć w jej oczy wypełnione rozczarowaniem, smutkiem i złością. Odszedł zostawiając ją samą z własnymi domysłami i tym co go bolało najbardziej było to że żadne z nich nie były prawdą.

***

Było dokładnie południe 25 grudnia gdy do drzwi Fubari Onsen ktoś zapukał. Trafiło że to Anna znajdowała się najbliżej wejścia, stąd też to ona postanowiła otworzyć i prawdopodobnie zbyć gościa. Zbyt wiele się działo by jeszcze zajmować się czymkolwiek innym niż demon, a już na pewno Tanaką, który zapewne chciał po raz kolejny spróbować swoich sił u niej. Jednak wówczas wypowiedział dwa słowa, których nie spodziewała się usłyszeć.

- Kasumi zaginęła.- ton jakim mówił był wypełniony wyrzutami sumienia, zresztą tak jak cala jego postawa. Widać było że nie spał tej nocy, a kto wie czy i poprzednie spędził w łóżku.- Nie wróciła do domu po imprezie Bożonarodzeniowej. – dodał jeszcze, co stanowiło klucz do rozwiązania całej zagadki. To nie mógł być przypadek, demon jednak dopełnił swoich słów. Tylko dlaczego nie wyczuwała od niej żadnej negatywnej energii? Wiele razy stała blisko niej, mimo że ich stosunki nieco się ochłodziły.- Ichiro tak samo. Policja myśli że uciekli razem, ale… po prostu wiem że coś jej grozi.- no tak… był jeszcze ten chłopaku. Doskonale kojarzyła ogromny smutek jaki się od niego rozchodził gdy go poznała, miał słabą duszę, idealną dla Oni.

Przejechała dłonią po włosach w akcie zdenerwowania po czym przygryzła kciuk. To trzeba było dobrze rozegrać, Kasumi była przynętą i chociaż nie życzyła jej źle to stanowiła możliwość pozbycia się demona. Spojrzała na Daisuke, który po raz pierwszy widział u swojej koleżanki zdenerwowanie. Anna nie była osobą, która lubiła niespodzianki, raczej ceniła sobie planowanie wszystkiego.

- Pomożemy w poszukiwaniach.- oznajmiła.- A ty się zdrzemnij bo ze zmęczenia i tak byś ją przeoczył.- dodała jeszcze, wiedząc że i tak jej nie posłucha. Jednak najważniejsze było trzymać go z dala od Oni. – Dam znać Tao.

Na szczęście blondyn nie upierał się by zostać, za co osobiście medium go podziwiała. W końcu uważał ich za przyjaciół, więc powinna go wpuścić do środka, zapoznać resztę z zaistniałą sytuacją, i co ważniejsze powinni go pocieszyć, zapewnić że będzie dobrze, opracować jakiś wspólny plan działania. Czuła się paskudnie z myślą że zostawiają go samemu sobie, lecz to było dla jego bezpieczeństwa. I gdy już myślała że gorzej nie będzie, poczuła nieprzyjemny dreszcz.

Telefon zadzwonił 3 sekundy później i bez jakikolwiek mocy można było przewidzieć że to Jun. Medium oznajmiła że Horokeu wyszedł pół godziny temu, ale że na pewno jest już w drodze na Hokkaido. Tao domyślała się tego, lecz wolała się upewnić czy go jeszcze nie złapie. Podziękowała za informacje, zapewniając że zajmie się tą sytuacją. Anna nie wspomniała słowem o Kasumi i jej domysłach, właściwie wiedziała że sprawę z Piriką może powierzyć doshi i oczywiście Horokeu.

Wkrótce potem na dole pojawił się Yoh, który najpierw sprawdził pokój swojego przyjaciela z północy, a dopiero później parter domu. Westchnęła na myśl o tłumaczeniu wszystkiego, lecz nie miała wyjścia. Zawołała jeszcze jego brata, który wydawał się jakby wyciągnęła go ze środka medytacji.

***

Różowołosa siedziała zirytowana zaistniałą sytuacją. Długo się opierała, walczyła ale bała się że jej siły są na wyczerpaniu. Ulegnie wkrótce, najzwyczajniej w świecie to czuła, a do tego wizje nachodziły ją jedna za drugą i nie potrafiła odróżnić które są prawdziwe, a które podaje jej demon. Zatruwał jej umysł powoli, tak jakby podawał jej po kropelce trucizny, a ona miała tego świadomość.
To było wręcz niewiarygodne, że dziewczynka nadal funkcjonowała, że jej życiowe funkcje jeszcze nie ustały. Owszem, była słaba, podrapana i prawdopodobnie wyziębiona ale żywa, więc nadal istniała szansa na jej uratowanie.

Tamao analizowała tą sytuację po raz enty odkąd demon ją wywabił z domu. Otwierając drzwi nie spodziewała się ujrzeć ledwo żywej Kasumi. Niestety jej złe przeczucia zostały zastąpione chęcią pomocy, a potem sytuacja potoczyła się już zbyt szybko by zareagować. Brunetka odepchnęła Tamamurę i wtargnęła do posiadłości Asakurów kierując się wprost do pokoju dzieci. Zanim Yoh-mei zdążył zareagować demon w ciele młodej dziewczyny unieruchomił Seyram, która stanowiła ich słaby punkt. Redseb nie nauczył się jeszcze w pełni kontrolować Golema, jego foryoku nie było wystarczające i potrzebował do tego swojej siostry.

Ciemnowłosa przypatrywała się im dzikim wzrokiem, oblizując swoje usta w nienaturalny sposób by następnie wskazać na różowowłosą. Uśmiechała się lubieżnie powoli wycofując w stronę wyjścia do ogrodu. Yoh-mei zareagował instynktownie i już po chwili duszki otoczyły demona, lecz ten wchłonął je w ciągu kilku sekund. Tamao zacisnęła dłoń na swojej katanie, jednak jak na złość Keiko pożyczyła na kilka dni Conchiego i Ponchiego, a Mikihisa udał się na kolejną wyprawę. Została bez możliwości ataku, tak jakby demon o tym wiedział i tylko czekał na odpowiedni moment. Zapewne ich obserwował, a oni otoczeni tak wielkimi pokładami foryoku jakie emanował Golem nie byli w stanie wyczuć różnicy. Redseb krzyczał żeby wypuścić jego siostrę, aż w końcu zdecydował się rzucić z gołymi pięściami, lecz Kasumi jakby się tego spodziewała i kopnęła go tak, że upadł pod ścianą zamroczony. Tamao wiedziała że mają jeszcze jednego szamana w zanadrzu, lecz Opacho po tym jak została zaatakowana przez demona miała wahania nastroju. Raz była bojowa, skora do walki, a innym razem zachowywała się jakby przegrała już wszystko. Tamao błagała by postanowiła zaatakować, to mogłaby być ich szansa, lecz gdy mały baranek ruszył w stronę Oni zrozumiała że demon tylko na to czekał. Odepchnął od siebie Seyram i chwycił murzynkę, a następnie zaczął uciekać. Wizjonerka ruszyła w pościg za nimi i tym sposobem znalazła się właśnie w tym miejscu. 

Opuszczony dom gdzieś u podnóża gór osłaniał ich przed śnieżycą, mimo to z jej ust wydobywała się para przy każdym oddechu. Zerknęła na dziewczynkę przykrytą zakurzonym kocem, który znalazła w tej ruderze, sama przykryła się dywanem, który śmierdział pleśnią, lecz nie miała wyjścia. Zdeterminowana by przeżyć postanowiła obmyśleć plan ucieczki.

***

Hao był zmęczony tą sytuacją, co odbijało się na jego zachowaniu w znacznym stopniu. Odzwyczajony od porażek, był bardzo rozdrażniony i zniechęcony. Nie chciał już nawet myśleć o demonie, ale Król Duchów mu na to nie pozwalał. Dzielenie z nim świadomości stawało się co raz bardziej uciążliwe, a to z kolei sprawiało że reishi pokazało pełnie swojej mocy. Słyszał wszystko i wszystkich, i jedyne co mu pozostawało to uczepić się myśli bliźniaka. Były najmniej depresyjne, a przy tym tak przyjemnie proste że działały na niego jak balsam. Jednak Horokeu zagłuszał je zbyt mocno swoimi negatywnymi przypuszczeniami, dlatego też tak często oddawał się medytacji. Pozwalała choć na chwilę oddalić się od świata rzeczywistego i pobyć samemu. Tym razem jednak długowłosego wzywały obowiązki domowe i chcąc jakoś funkcjonować w pokoju musiał go nieco posprzątać. Schylił się po świeżo wyprasowane ubrania, gdy poczuł znajomy dreszcz, a koszule wypadły mu z ręki tuż pod stopy.

Dyszała ciężko, ale jej pozycja obronna była nienaganna. Szeroko rozstawione nogi, ugięte kolana, w rękach trzymała katane, która ewidentnie służyła jej za broń. Zdeterminowanie w jej oczach wręcz porażało, ale musiała za wszelką cenę obronić pozostałych.

Wytrącił go głos medium,  zszedł na dół o miękkich nogach analizując to co właśnie zobaczył. Jeśli to prawda, jeśli posiadłość Asakurów została zaatakowana to nigdy sobie nie wybaczy, że tak naraził Opacho.

***

Cześć wszystkim!
Jako że mamy piątek 13 to myślę że notka idealnie wpasowuje się w ten klimat :)
Mam nadzieje że w miarę połapaliście się o co chodzi mimo tego skakania, a jak nie to proszę pytać, postaram się odpowiedzieć :)

Cóż w takim razie  to pozostaje mi jedynie napisać że jestem nieziemsko ciekawa co myślicie o takim rozegraniu sytuacji jaki przedstawiłam powyżej.

Pozdrawiam!!!