niedziela, 31 marca 2019

49. Kontra.



Pożegnanie uczniów z wymiany wyszło bardzo sztucznie i nieprofesjonalnie. Widać było, że apel nie został dobrze przygotowany i wszystko było robione na szybko jednak mimo to przyjaźnie międzynarodowe zostały zawarte, a przecież o to w tym wszystkim chodziło. Roxanne odczuwając niedosyt zobowiązała się do wystawnej imprezy u niej w domu dla  wybranych osób w tym całą grupkę wyjeżdżającą pojutrze do swoich rodzinnych domów. 

Ostatni rok był jej decydującym w liceum, miała do podjęcia kilka ważnych decyzji, ale w tym momencie liczyło się to by o jej imprezie mówili wszyscy. Wiedziała czym zyska niezapomniane wrażenia i przygotowała rodem z amerykańskich filmów kilka atrakcji. Spojrzała zadowolona na siostrę, która równie chętnie podzielała jej pasje, po czym obie tak jak zawsze zabrały się do przygotowania siebie.

Jun namówiła Pirikę by ta również wybrała się na zaplanowaną przez siostry Barthez zabawę, a szczególnym argumentem było to że przecież musi dotrzymać towarzystwa Tamao. Przez chwilę niebieskowłosa poczuła się jak kiedyś, znowu się stroiła, przymierzała, czesała na co panna Tao odetchnęła z ulgą. Zaczynała się martwić, że już nie uda jej się przywrócić Piriki do poprzedniego stanu, ale teraz widząc te iskierki w oczach jak i ogólną radość to ponownie nabrała nadziei.

Nieco inaczej sytuacja wyglądała w Inn En. Gdy Anna wyszła na korytarz gotowa spostrzegła, że dokładnie w tym samym czasie Yoh również postanowił zejść na dół. Patrząc na jego potargane włosy domyślała się że skorzystał z wolnego czasu i przeznaczył go na drzemkę. Oderwała w końcu wzrok i obróciła się tyłem do chłopaka, co sprawiło że od razu się rozbudził. Zwykła czarna sukienka, taka w jakiej często ją widywał, miała na plecach ogromne wycięcie, które ciągnęło się od ramion do pasa ukazując jej nagie plecy. Jego wyobraźnia zaczęła działać, jednak zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, medium zniknęła na schodach. Niestety sprzeczność uczuć sprawiła, że nawet w drodze do rezydencji Barthez nie zamienił z nią słowa. Wyglądała niesamowicie pociągająco, co oczywiście z jednej strony było przyjemne, ale każdy chłopak się za nią odwracał. Widział jak Tanaka nagle zaniemówił gdy ściągnęła żakiet, widział jak Hao ukradkiem zerkał gdy w domu zakładała buty, sam przecież nie mógł przestać się patrzeć. Wiedział, że nie może jej zwrócić uwagi, ale to było niesamowite jak nagle z Królowej Lodu stała się samą Królową, nie żeby nie zasługiwała na ten tytuł. Jakkolwiek pompatycznie i desperacko to brzmiało, ona miała być jego Królową, a nie wszystkich tu zebranych. Jej  smukłe nogi, teraz tak niewiele zakryte sprawiły, że każdy miał ochotę paść do jej stóp, a sukienka spotęgowała tajemniczość, która ją spowijała. 

Nagle, nie wiedząc czemu odczuwał złość. Mieszanka tych wszystkich emocji, a pewnie i śmiałość z jaką Tanaka kręcił się wokół blondynki sprawiła że w końcu postanowił coś z tym zrobić. Jednak jak na złość wówczas światła zgasły, a pojedyncze reflektory skierowały się na schody by oświetlić wejście organizatorkom imprezy. Wierni fani sióstr Barthez naturalnie wiwatowali i bili brawa, jednak w porównaniu z poprzednią zabawą ich grono było znacznie mniejsze. Yoh wcześniej tego nie zauważył, ale tak jak i wokół Anny zgromadziła się grupka tak samo było z Piriką, która posiłkowała się Tamao. Jeannie została odgrodzona od Lyserga niemalże siłą, ale towarzystwo skutecznie odganiało jej myśli od zielonowłosego przyjaciela.

Spoglądając na to wszystko Ren mruknął niezadowolony, coś mu nie pasowało tylko jeszcze nie wiedział co. Lyserg wkrótce dołączył do dziedzica Tao mając nadzieje że odstraszy on swoim niemiłym zachowaniem kilka naprzykrzających się dziewczyn. Yoh nie mogąc znaleźć narzeczonej, po tym jak światła ponownie zostały zapalone, uznał że również dołączy do przyjaciół. Spoglądali na całą sytuację z dosyć kwaśną miną i jedynym męskim osobnikiem, który wydawał się dobrze bawić był Manta. 

- Wyglądacie jak zagubione szczeniaki.- oznajmił Hao przyglądając się grupce. Niestety brak odpowiedzi uznał za zaproszenie do rozmowy i czerpiąc z tego satysfakcje dokuczał im jeszcze bardziej. Jednak w przypadku Ren`a słowa szamana jednym uchem wlatywały a drugim wylatywały, a jego wzrok przeskakiwał z Piriki na Jeannie. Czuł się odpowiedzialny za Usui, jednocześnie przeklinając swoją siostrę i jej szafy pełne spódniczek, z kolei wzrok na Jeannie uciekał mu samoistnie i co chwila się przyłapywał na tym jak zerka w jej stronę. - Gdyby spojrzenie mogło zabijać…- rzekł Hao z cwanym uśmieszkiem na ustach.

- Nie masz jakiś obowiązków?- rzucił Lyserg, który najszybciej tracił spokój w starciu z długowłosym. 

- Dziękuje za troskę, ale tak się składa że mam i właśnie go wypełniam.

- Doprowadzić nas na skraj wytrzymałości?

- Oj no dalej, popsujesz mi zabawę jak już pękniesz. - odparł starszy Asakura, na co Diethyl prychnął i nie mając najmniejszej ochoty przebywać dłużej w jego towarzystwie zwrócił się w kierunku Manty. Yoh jednak nie zrażał tak łatwo, szczególnie że chciał się dowiedzieć co to za obowiązki. Hao na początku westchnął, ale mając dobry humor uznał że uchyli rąbka tajemnicy.

-Anna. - padło jedno słowo. Z początku Yoh się wydawało że jego brat po prostu gdzieś zauważył blondynkę, lecz po prostu chwili dotarł do niego sens wypowiedzi. Jego nowym zadaniem jest medium sama w sobie. 

- Co? Jak to?- tym razem nawet Ren się zainteresował i zaprzestał mordowania spojrzeniem innych osobników płci męskiej, którzy próbowali wyciągnąć Jeannie na parkiet.

- Pokazała Ci swoją nową zabawkę?- zapytał Hao, na co jego brat przytaknął po chwili przypominając sobie o krzywym klejnocie.- Jest gdzieś drugi, wykuty z tego samego kamienia.

- Masz go znaleźć?- upewnił się Yoh.- Po co?- długowłosy wzruszył tylko ramionami, tłumacząc się że podlega woli Króla Duchów. Wkrótce potem rozmowa została przerwana przez roześmianą Roxanne, która chodziła między gośćmi sprawdzając jak się bawią. Wówczas przez okno zauważyła motor i ośmielona przez drinka przywitała Ryu dwoma całusami w policzek. Brunet rozanielony nawet nie spostrzegł kiedy ciągnęła go za rękę między pokojami. 

- Mam coś dla Ciebie.- oznajmiła z błyskiem w oku. Ostatnio dużo rozmyślała nad tym w jaki sposób może się odwdzięczyć Ryu za wsparcie jakie jej ofiarował w minionych tygodniach i chodząc po sklepach wpadła na genialny pomysł. Wiedziała, że Umemiya ma słabość do dziewczyn, które niekoniecznie szło w parze z powodzeniem. Sama zresztą nie zwróciłaby na niego uwagi, gdyby nie jej zainteresowanie do motorów, ale mała zmiana stylu mogła wiele zmienić. Namówiła go już na to by nieco skrócić swój czub, nadal zachowując jego kształt co samo w sobie było ogromnym wyczynem, ale wystarczyło wyjść z salonu fryzjerskiego by zauważyć owoce tej zmiany. Teraz nadeszła pora na zmianę garderoby, naturalnie koszule nie wyszły z mody, ale przydałoby się je nieco uaktualnić stąd też pakunek który leżał na jej łóżku. 

- Gwarantuje Ci, że się nie opędzisz od dziewczyn!- dodała jeszcze zanim zostawiła go samego by się przebrał. 

Tamao zmęczona tłumem jaki otaczał ją i Pirikę uznała że zniknie gdzieś na chwilę by odpocząć od hałasu. Nie była typem dziewczyny, która lubiła głośne imprezy, ale Jun poprosiła ją by towarzyszyła Usui, gdyż się o nią martwi a takie wyjście do ludzi zdecydowanie jej pomoże. Nieświadoma tego iż panna Tao działała na dwa fronty, zgodziła się wybrać z niebieskowłosą na zabawę, ale jednak strój skomponowała sobie sama, wiedząc jakie są upodobania jej starszej przyjaciółki. Szła w stronę łazienki spodziewając się, że tam nie zastanie tłumów gdy spostrzegła, że ktoś idzie za nią. Nie mogła powiedzieć że chłopak nie był przystojny, ale coś jej podpowiadało że nie ma dobrych zamiarów.

Medium zaraz po tym jak zgasły światła podczas wejścia sióstr, poczuła jak ktoś próbuje złapać ją za rękę a następnie kładzie dłoń na odsłoniętych plecach. Takie zachowanie było dozwolone tylko dla jednej osoby, a miała pewność że tym razem nie był to Yoh. Przecisnęła się przez podniecony tłum gości w stronę okna, jednak nie udało jej się uciec od swojego wielbiciela. Domyślała się że to była dłoń Tanaki, tylko on miał na tyle odwagi by się jej nie bać. To było dla niej coś nowego, oprócz Asakury nikt nigdy nie interesował się nią do tego stopnia, by zaakceptować jej chłodny charakter, a Daisuke zdawał się tego nie zauważać i uparcie próbował coś zdziałać. 

- Czego chcesz?- zapytała oschle, w końcu nie zamierzała mu niczego ułatwiać. 

- Cóż… jest impreza, więc chce się po prostu dobrze bawić w Twoim towarzystwie. - śmiałość jego słów jak i poczynań była coraz bardziej rażąca. Medium miała ochotę kopnąć się za to że nie zdusiła tego w zarodku. 

- A co sprawia że myślisz, że ja chcę się bawić w Twoim?- odpowiedziała stając naprzeciwko niego ze skrzyżowanymi rękoma. Tymczasem blondyn włożył dłonie do kieszeni po czym wzruszył ramionami, a z jego ust nie schodził wesoły uśmieszek.

- Przeczucie.- odparł na co Itako prychnęła. 

- Chyba uczucie i to jednostronne.- rzekła twardo co w końcu sprawiło że chłopak nieco się skurczył, jednak tylko na chwilę.

- Nie wierzę Ci. Jakieś uczucia na pewno do mnie... 

- Nie bądź śmieszny.- przerwała mu.

- Cieszę się że Cię rozbawiłem, ale spójrz na fakty. Stoisz tu ze mną, w dodatku rozmawiasz i jeszcze nie próbowałaś mnie uderzyć. - prychnęła oburzona na jego słowa.- Więc na pewno coś czujesz, byłoby miło gdybyś uważała mnie chociaż za przyjaciela.- puścił jej oczko. Nie wiedząc czemu medium zamilkła, analizując jego słowa jak i zachowanie odnalazła w nich coś znajomego. Ta luzacka postawa, uśmieszek i wieczny optymizm… Był jak Yoh… Nie była pewna czy Tanaka od zawsze tak się zachowywał, czy może próbował się upodobnić do szatyna by zwróciła w końcu na niego uwagę.

- Milczenie uznaje za potwierdzenie. - puścił jej oczko nadal nie zrażony oziębłym zachowaniem.

- Co wy tak szeptacie?- wtrąciła się Roxanne.

- Po prostu rozmawiamy. W dodatku tak pięknie dziś wygląda. Jestem dumny, że mogę ją nazwać moją przyjaciółką. - uśmiechnął się szeroko w jej stronę, wiedząc że żadna dziewczyna nie oprze się takiemu komplementowi. - Przyniosę nam coś do picia.

Obie dziewczyny odprowadziły go wzrokiem, a następnie szatynka spojrzała na Kyoyame. Jej wzrok mówił jasno że żąda wyjaśnień, na co medium wzruszyła ramionami sugerując, że może za dużo wypił.

- Anna-san może i jesteś mądra ale o sprawach damsko-męskich nie wiesz nic. Tanaka jest po prostu zakochany.- dopiero wypowiedzenie tych słów na głos sprawiło że Anna zrozumiała że jednak zaszło to za daleko. Broniła się przed tymi myślami, ignorowała jego podchody, poza tym działy się ważniejsze rzeczy niż szczeniackie zauroczenie. Jednak wówczas zaświtała pewna myśl w jej głowie, która wywołała wredny uśmieszek.

- Nie podoba mi się ta mina.- oznajmiła Roxanne, lecz medium ją zignorowała. Ruszyła pewnym krokiem w kierunku baru, gdzie stał blondyn i rozpoczęła swoją tyradę.

- Ile mam jeszcze czekać?- zapytała z groźną miną. Wówczas Tanaka wręczył jej napój, a ona niczym wielka znawczyni najpierw oceniła go wizualnie, a następnie skosztowała przez rurkę. - Za słodki! Chcesz żebym dostała cukrzycy?! Zrób mi nowego! Tym razem ma być lepszy!- powrót do starych nawyków przyszedł jej z ogromną łatwością. Po kilkunastu minutach na blacie stały 4 szklanki różnorodnych drinków, a Kyoyama nadal nie była zadowolona.

Starsza z sióstr Barthez nie mogła uwierzyć w to co Anna robiła. Po prawdzie sama się tak kiedyś zachowywała, była to całkiem fajna zabawa ale do momentu. Teraz jednak wolała grać łagodniej by nikt nie ucierpiał. Wiedziała że nie ma szans przekonać swojej koleżanki do zmiany, ale znała kogoś kto był. Szybko wyszukała wzrokiem swoją dawną miłość i stanęła nad nim podpierając ręce na bokach. Yoh wiedząc z doświadczenia, że taka pozycja nic dobrego nie wróży przełknął ślinę.

- Myślałam że się pogodziliście.- oznajmiła patrząc prosto na Yoh. Manta który siedział obok próbował się powoli wycofać, ale Barthez i jego dopadła.- A ty? Co z Ciebie za przyjaciel skoro im nie pomagasz? Wiesz o wszystkim i nie uważasz, że powinieneś jakoś mu przemówić do rozsądku?!- wskazała na młodszego z braci Asakura. 

- Dlaczego zakładasz że to jego wina?- odezwał się Hao.

- Bo Anna zachowuje się normalnie… no prawie. Za to ty chodzisz jakbyś był struty.

- Co masz na myśli przez prawie?- zaniepokoił się Yoh.

- Po prostu idź tam i zrób coś!- zirytowała się i pokazała na barek. Cała trójka spojrzała na to jak Itako z perfidnym uśmiechem wykorzystuje Tanake.

- Jak dla mnie wygląda normalnie.- stwierdził Manta.- Ona zawsze tak innych traktuje.

- Normalnie?! On jej prawie miłość wyznał gdybym nie przeszkodziła!

- Co?! - Manta niemalże się opluł. W końcu jedynym masochistą, który w jakiś pokręcony sposób pokochał Annę jest jego najlepszy przyjaciel! - Nieee… musiałaś coś źle zrozumieć. Może rozmawiali o… 

- Manta…- przerwała mu rzeczowym tonem.- Wiem co widziałam i znam się na tym.- Yoh niepewny przypatrywał się Roxanne i jej zdeterminowanej minie, jednak to słowa Hao sprawiły że zdecydował się na działanie.

- Od początku mówiłem że masz rywala.

- W takim razie chyba pora wyjaśnić sytuację.- powiedział wstając. Przysiadł się do medium, która nadal maltretowała Tanake. - Widzę, że Anna Cię dopadła. - rzucił tak jakby jej tam nie było.- Wiesz… pamiętam że gdy miałem 10 lat i przyjechałem do niej w odwiedziny to przez tydzień czekałem aż wyjdzie w końcu z pokoju, potem gdy miałem 13 lat zmuszała mnie do wstawania o 4 i kazała biegać przez godzinę bo uważała że jestem leniwy i słaby, podczas festiwalu 10 razy przynosiłem jej drzewko bambusowe bo za każdym razem było za niskie. Codziennie kazała mi gotować kolację, a gdy jej nie smakowała to musiałam powtarzać wszystko od nowa. Brzmi znajomo co?- zakończył swój monolog. Daisuke spojrzał na Anne, która zaciskała pięści ze złości. Nie było to coś co spodziewała się usłyszeć i prawdę mówiąc nie chciała słuchać tego co będzie dalej. Już miała wstać, gdy poczuła na udzie dłoń szatyna, który ją przytrzymał.- Ale były też dobre momenty. Kiedy wylądowałem w szpitalu, codziennie mnie odwiedzała i nawet karmiła gdy nie mogłem się ruszać. Co roku w moje urodziny stara się by dzień był dla mnie dobry, a prezent niezapomniany. Gdy się nieco pogubiłem, ona zawsze potrafiła mnie naprowadzić. Jest jedyną osobą na świecie, która sprawia że niemożliwe nagle staje się banalnie proste. I wiesz co… te wszystkie poprzednie rzeczy które wymieniłem robiłem dlatego żeby ją uszczęśliwić, bo kiedy ona jest szczęśliwa to jestem i ja. A nie ma lepszej nagrody niż ten uśmiech, który wtedy pojawia się na jej twarzy. Ale najważniejsze jest to że nigdy, ale to przenigdy odkąd ją znam, nie czułem się już samotny. 

- Yoh…- wyszeptała po cichu. Jak mogła w ogóle wątpić? Po tym wszystkim co się między nimi wydarzyło, przez co przeszli. Przecież nawet nie wyobrażała sobie życia bez szatyna.

- Więc możesz próbować ją zadowolić. Możesz się przy niej kręcić i być jej przyjacielem, ale nie zapominaj że ja zawsze jestem tam gdzie ona.- Yoh zamilkł, a pozostała dwójka wpatrywała się w niego, ale ich myśli znacznie się od siebie różniły. Wszystko teraz zależało od tego co zrobi Anna.

Długowłosy po tym jak odprowadził swojego brata wzrokiem, uznał że może w końcu nie będzie już musiał odganiać Tanaki od swojej przyszłej bratowej. Wkrótce potem dosiedli się do nich Usagi, Pirika i Ren, którzy łypali na siebie złowrogo, a niebieskowłosa ewidentnie miała pretensje do Tao o zbyt szybkie zakończenie jej małego romansu z jednym z chłopaków. 

- Widzieliście Tamao?- zapytała Jeannie, która wydawała się zaniepokojona. Każdy z nich rozejrzał się wokół, lecz nigdzie nie było widać różowowłosej. - Mam nadzieje że nic jej nie jest.- dodała co wzmogło niepokój u pozostałych. 

- Ostatnio rozmawiała z tym brunetem… Odeszłam od nich żeby nie przeszkadzać.- wyjawiła Pirika. Jeannie wymieniła wymowne spojrzenie z Lysergiem, po czym westchnęła. 

- I to mnie martwi. Nie miał wobec niej dobrych zamiarów.

- Jest szamanką. Poradzi sobie z nim.- powiedział Hao. Wyglądało na to że wszyscy zapamiętali Tamamure jako nieśmiałą i słabą dziewczynkę, ale nie wiedzieli jak daleką drogę przeszła. Obroniła Opacho przed demonem, tym bardziej obroni siebie przed niewyżytym nastolatkiem i to tak że już na zawsze mu się odechce. - A to może być całkiem ciekawe widowisko.- dodał jeszcze po czym wstał i z lekkim uśmieszkiem ruszył w stronę przyciemnionych korytarzy, gdzie chowały się pary. 

Nie było trudne ich znaleźć, Tamao w swojej biało-fioletowej sukience znacznie się wyróżniała na tle ciemnego tła. Chłopak z kolei z pozoru wyglądał na porządnego, szara koszula, ułożone włosy, zapewne prawił jej standardowe komplementy. Nie byłoby w tym nic podejrzanego gdyby nie jej zdenerwowana mina i ciągłe rozglądanie się za kimkolwiek. Wbrew pozorom wcale nie dała się tu zaciągnąć, liczyła że uda jej się schować bezpiecznie w łazience, ale gdy wyszła on już czekał. Nie mogła powiedzieć że nie był przystojny i wydawał się być też dobrze wychowany, ale jej 6 zmysł podpowiadał żeby jednak dała sobie z nim spokój. Mimo to stali teraz, a on coraz bardziej się przybliżał. Spięła się cała gdy dotknął jej gołego ramienia, a drugą rękę położył na biodrze. Było blisko, zbyt blisko i jej się to wcale nie podobało.

- Przestań.- odważyła się w końcu powiedzieć i to zaskakująco twardo jak na nią. 

- No dalej…- nalegał, nadal jej nie wypuszczając.Zirytowana wyrwała się mu w końcu i odepchnęła, co wprawiło go w złość.

- Chyba nie myślisz, że po całym wieczorze starań po prostu Cię puszczę?- zapytał złowrogo. Była wystraszona, ale wiedziała że potrafi przekształcić to w coś wartościowego. Jej oczy niebezpiecznie zaczęły błyszczeć, a ona poczuła obecność swoich duchów ochronnych. Conchi i Ponchi potrafili nastraszyć, o czym chłopak boleśnie się przekonał. Przerażony, leżał skulony na podłodze i w takim stanie Tamao się z nim pożegnała. Wówczas do akcji postanowił wkroczyć Hao. 

- Asakura-san.- wyjąkał wystraszony nastolatek.

- Widzisz… Normalnie by mnie to nie obchodziło, ale mam pewien dług u Tamao.- zaczął pochylając się nad brunetem.

- Ja… nie wiedziałem! Przecież wiesz że ja nigdy bym…

- Urusai.- warknął długowłosy a w jego oczach pojawiły się ogniki. Chłopak po raz kolejny przerażony, zaczął krzyczeć licząc, że ktokolwiek go usłyszy. Jednak nie dość że korytarz był wyludniony, to jeszcze muzyka i gwar były na tyle głośne że jego głos nie miał przebicia. Hao złapał go za gardło i podniósł do góry twardo popychając na ścianę.

- Hao-san… Myślę że zrozumiał za pierwszym razem.- powiedziała Tamao stojąc na końcu korytarza. Była spokojna, starała się ukryć swoje zdenerwowanie, szczególnie że właśnie zwróciła uwagę Królowi Szamanów.

- Oczywiście że zrozumiał. Teraz jeszcze musi zapamiętać.- odparł a na jego ustach pojawił się przerażający uśmiech.

- Kim jesteś?- wycharczał chłopak wpatrując się w jarzące oczy szatyna.

- Królem...

***
Witam wszystkich :)

Mam nadzieje, że się podobało bo przyznaje że przy monologu Yoh się nieco namęczyłam, ale wreszcie mamy tytułową kontrę wymierzoną w Daisuke. Przyznać się kto na to czekał :D?

Poza tym chyba bez większych dramatów, raczej standardowe życie przeciętnych nastolatków (zdecydowanie za dużo młodzieżowych seriali oglądam ^^). Liczę jednak że się nie nudzicie?

Czekam na Wasze opinie :)

Pozdrawiam!

środa, 13 marca 2019

48. Wyjawienie.




Nawet się nie zastanowił czy powinien zapukać, wszedł dokładnie w momencie gdy dziewczyna traciła przytomność, a śliskie kafelki wcale nie ułatwiały jej w utrzymaniu równowagi. Złapał ją zanim uderzyła głową o podłogę, a następnie starał się ocucić. Niestety medium nie kontaktowała, co zdecydowanie utrudniało mu jakiekolwiek działania. Przykrył ją ręcznikiem, uznając to za najbardziej stosowne a następnie wziął na ręce by położyć dziewczynę w bardziej dogodnym miejscu. Na szczęście po kilkunastu minutach kolory zaczęły jej wracać, lecz nadal nie odzyskała przytomności. Kojarząc lekcje biologii uznał że szklanka soku powinna w tym momencie pomóc, ale naprawdę nie chciał znowu jej zostawiać. Wówczas zauważył że dziewczyna zaciska oczy, a następnie powoli je otwiera. Głowa nadal ją bolała, tak samo zresztą jak szyja, jednak szybko sobie przypomniała co się wydarzyło. Spojrzała na Yoh, który widać było że bardzo to wszystko przeżywa i nagle poczuła ogromne wyrzuty sumienia. Zaczerpnęła powietrza by wyjaśnić mu cokolwiek, lecz szatyn nachylił się nad nią by pocałować w czoło. 

- Przyniosę Ci coś do picia.- powiedział i uśmiechnął się do niej. Gdy tylko wyszedł poczuła jak łzy nabierają jej w oczach z tego wszystkiego. Podniosła się, lecz obraz wirował przed nią jak na karuzeli. Nie mogła wyzbyć się widoku roztrzaskanego ciała i wątpiła że uda się jej dzisiaj zasnąć. Była taka słaba i do tego zmęczona, a sen stanowił na to lekarstwo, lecz nie potrafiła myśleć o czymś innym.

Szatyn był tak bardzo skupiony na swoich myślach, że nie spostrzegł jak do kuchni wchodzi Tamao. Dopiero jak pomachała mu ręką przed oczami zauważył jej obecność. Nawet nie było sensu pytać czy wszystko jest w porządku bo emocje malowały się na twarzy Yoh bardzo przejrzyście.

Anna wróciła.- uznał, że przekaże najważniejszą informację.

- To dobrze, bo bardzo chciałbym się dowiedzieć jak wytłumaczy że Zenki i Koki sprzątały resztki demona z chodnika.- dodał swoje Hao, który właśnie wszedł do domu.

- Wiem tylko tyle, że ktoś ją zaatakował.- informacja wstrząsnęła każdym tak samo jak wcześniej Yoh.

- Nic mi nie jest… - doszedł kolejny głos i każdy spojrzał na blondynkę. Ubrana w niebieski golf, weszła do kuchni i sięgnęła po sok, który trzymał Yoh w ręce.- Coś Ci długo zeszło.- wyszeptała. Połykanie płynu było równie bolesne co samo mówienie, jednak od razu poczuła się lepiej. Niestety nikomu nie uszły uwadze czerwone paski na szyi mimo zakrycia.

- Cóż… teraz jestem ciekawy.- dodał długowłosy rozsiadając się na krześle. Yoh miał dylemat, gdyż bardzo chciał się dowiedzieć czegokolwiek, ale przecież medium zemdlała z wyczerpania.

- A ja zmęczona.- odpowiedziała.

- W takim razie może Yoh nam opowie, w końcu nie masz żadnych tajemnic przed swoim narzeczonym, prawda?

Naprawdę chciała mu odpowiedzieć i to jak zwykle z nawiązką, ale każde słowo było jak miliony szpileczek wbijanych w jej przełyk. Nie pozostało jej nic innego jak zignorować zaczepkę i znaleźć to po co tu przyszła - tabletki na gardło. Czując narastającą niezręczność tej ciszy Tamao uznała, że powinna jakoś rozgonić tę gęstą atmosferę.

Na pewno wszystko w porządku? Może powinien to zobaczyć lekarz. - medium jedynie pokręciła głową, czuła się zdecydowanie lepiej niż wcześniej i nie miała ochoty na żadne wycieczki po szpitalach. Wyglądało na to, że mieli sytuację patową, zresztą godzina i tak już była późna, a jakby nie patrzeć to był środek tygodnia.

Yoh ociągał się z pójściem spać, nie żeby nie był zmęczony ale niewiedza go wykańczała. Tak samo jak i irytacja, że pozwolił by coś się stało medium. Owszem musiał dopuszczać, że w związku z tym czym się zajmują pojawią się pewne niedogodności, ale to była jego Anna, musiał ją chronić nawet gdy byli pokłóceni. Wyczuwając zdenerwowanie swojego przyjaciela, Amidamaru pojawił się w pokoju. Nie musiał nic mówić, gdyż Yoh miał wszystko wypisane na twarzy.

Yoh-dono nie miałeś na to wpływu…- zaczął duch. Szatyn nie spodziewał się że samuraj uraczy go jego własnym mottem, które jakoś przy tej konkretnej sytuacji przestało mieć znaczenie.- Nie chcę tego przyznać, ale… może to wszystko ma jakiś sens.

- Co?- Asakura się obruszył.

- Nic nie dzieje się bez przyczyny. - duch starał się wyjaśnić co miał na myśli.

- Cóż ja nadal jestem w tej samej pozycji co wcześniej. Nic nie wiem, a dodatkowo Anna jest… ranna.

- Może Tamao-san potrafiłaby wywołać wizję?- zasugerował Amidamaru. Szatyn westchnął, myślał już o tym wcześniej lecz było coś co go powstrzymywało. Uznał że jedyną osobą odpowiednią do udzielenia mu informacji jest Itako, lecz być może gdyby nie był tak uparty i poprosił wizjonerkę o pomoc to nic by się nie stało.

- Na pewno by potrafiła. - odpowiedział Yoh. Przez chwilę szaman bił się z myślami, jednak w końcu poddał się i zwrócił do ducha.- Czy mógłbyś może… sprawdzić czy ona śpi?- wyszeptał nieco speszony. Zaskoczony samuraj na początku chciał zaoponować, wchodzenie od tak do pokoju medium nigdy nie kończyło się dla niego dobrze, ale w końcu przytaknął.

Cisza na korytarzu była tak przejmująca, że bardziej się obawiał zapukać niż wejść do jej pokoju. Przesunął shojo by zerknąć czy rzeczywiście medium nie śpi, chociaż zapalone światło powinno go upewnić. Na podłodze leżała miska z wodą i jakimś detergentem, natomiast sama blondynka szorowała swoją torbę z plam. Szatyn westchnął i wszedł do środka zaniepokojony jej zachowaniem. Wyciągnął jej z rąk gąbkę, po czym złapał mokre dłonie w swoje zmuszając tym samym by podniosła wzrok na niego.

Zostaw. Kupimy nową. - powiedział, lecz tak naprawdę można się było domyśleć, że wcale nie chodziło o torbę, ale o fakt by zmyć z siebie to dziwne uczucie. - Naprawdę mnie dzisiaj wystraszyłaś.- powiedział spoglądając jej w oczy.

- Gomenasai.- wyszeptała w końcu. Szatn zdumiał się bo to chyba był pierwszy raz gdy usłyszał przeprosiny od Anny. - Jest tyle rzeczy…- zaczęła ale głos jej się załamał.

- Myślę że przez kilka dni będzie lepiej żebyś oszczędzała gardło.- powiedział na co medium tylko pokiwała głową.- A teraz powinnaś odpocząć.

Wahał się co ma teraz zrobić, gdyż chciał zostać przy niej, lecz jednocześnie ich stosunki ostatnio się ochłodziły i być może lepiej żeby wyszedł. Tak samo medium nie wiedziała co powinna zrobić, a nawet co chciała. Byłoby dużo łatwiej gdyby Yoh wiedział, może nawet nie o wszystkim, ale chociaż jakieś drobne informacje.

Ren kazał przekazać, że zajął się pożegnaniem uczniów z wymiany. - przypomniał sobie szatyn, chcąc przedłużyć jego obecność w pokoju. - I że jesteś mu za to dłużna. - brew medium powędrowała do góry na tą informacje, co wywołało uśmiech na twarzy Yoh.- Tak też myślałem.- dodał jeszcze.

Nastała cisza i oboje bili się ze swoimi myślami, medium czuła że z każdą chwilą jej silna wola słabnie i że nie chcę dłużej się ukrywać ze swoim pochodzeniem, przynajmniej przed narzeczonym. Podjęcie decyzji zawsze stanowi najtrudniejszą część, potem przychodzi chwilowa ulga i motywacja do działania, by osiągnąć wyznaczony cel. Tym razem gdy Anna postanowiła, że powie Yoh kim jest ulgę zastąpił niepokój, bowiem nie mogła przewidzieć jak chłopak zareaguje. Jednak ukrywanie tego przysporzyło wiele problemów, a dodatkowo dochodził Hao który na każdym kroku wypominał jej pochodzenie. Wyciągnęła z szuflady pudełko by wręczyć je szatynowi.

Wiesz co to jest?- zapytała bacznie przyglądając się chłopakowi. 

- Nie bardzo.- odpowiedział wpatrując się w zakrzywiony kamień.

- Kojarzysz mit o Ninigim?- szaman skrzywił się nieco. Poniekąd czuł się jak na lekcji, a Anna odgrywała rolę nauczycielki.

- Um… powinienem?- zapytał niepewnie.

Medium pokrótce opowiedziała mu o przekazaniu przez boginię regaliów cesarskich i że jednym z nich jest Yasakani-no-magatama, który właśnie przed sobą widzi. Z początku Asakura zaczął kojarzyć legendę, lecz wraz z zakończeniem wypowiedzi jego twarz zmieniła wyraz z oświeconej do zmartwionej.

Nie powinno to być w muzeum?- zagadnął bojąc się dotknąć przedmiotu. Itako nie odpowiedziała, dając się oswoić Yoh z myślami.

- Dostałam to od okaa-san.- wyrzuciła w końcu z siebie sprawdzając reakcje u chłopaka. Nie krył swojego zdziwienia, jednak nadal chciał wiedzieć więcej.- Dostałam to od okaa-san trzy tygodnie temu.- powtórzyła się wiedząc, że to co zaraz wyzna szatynowi może zmienić jego nastawienie do niej całkowicie.

- Widziałaś się z nią? I skąd ona to ma?!- zapytał oszołomiony tą informacją. Medium westchnęła, wiedząc że najgorsze przed nią.- W co się wplątałaś Anna…- wyszeptał na końcu, a jego głowie tworzyły się różne scenariusze. Odwróciła wzrok speszona jego natarczywością.

- Ja… nie zostałam porzucona.- wyznała.-Przynajmniej nie tak całkiem. Okaa-san nie mogła się mną dłużej opiekować, dlatego Kino-sama mnie przyjęła.- wyjaśniła.

- Cóż…- zaczął zdanie po chwili ciszy.- To chyba lepiej?- kiedy nie nadchodziła odpowiedź, a Itako unikała wzroku narzeczonego, dodał. - Zaczynam się gubić, najpierw pytasz mnie o jakieś mity, potem pokazujesz zabytki a teraz mówisz o swojej matce. Wiesz przecież że nie jestem aż tak bystry.

Lewy kącik ust powędrował do góry na ostatni komentarz. Wiedziała, że krąży wokół tematu licząc jedynie na domyślność swojego przyszłego męża. Rzuca pojedyncze wskazówki obawiając się, że jeśli wypowie na głos to ostatnia bariera pęknie.

Konohanasakuya-hime była żoną Ninigiego, który był właścicielem regalii cesarskich, a teraz jedno z nich mam ja.

- Należysz do rodziny cesarskiej?!- nie kontrolując się szatyn podniósł głos. Blondynka od razu zgromiła go wzrokiem nie chcąc obudzić pozostałych domowników. Przynajmniej to się nie zmieniło.

- Nie.- zaprzeczyła. Wzięła powietrze by wreszcie wyjawić, że ona również jest córką  Konohanasakuya-hime, jednak zamiast tego podsunęła mu jeszcze jedną wskazówkę.- Nigdy Cię nie zastanawiało skąd mam taką moc?

- Korale.

- Korale również trzeba umieć utrzymać. Shikigami Hao również nie należą do słabych, zresztą sama Chō-Senjiryakketsu.

- Wiem, że jesteś silna. Pewnie silniejsza od nas wszystkich, ale wiem też ile ta moc przysporzyła Ci problemów, dlatego jej źródło nie może

- Źródło mojej mocy pochodzi od Konohanasakuya-hime. Dała mi klejnot bo jestem jej córką.- wyrzuciła z siebie.

Szaman poczuł jak zasycha mu w gardle i jednocześnie brakuje powietrza. To zdecydowanie było niespodziewane i zbyt mocne by przyjąć bez zająknięcia. Tyle pytań pojawiło się w jego głowie, niektóre z nich już wcześniej przebijały do świadomości lecz teraz oto miał całokształt. Mimo to było kilka rzeczy, które nadal pozostawały niejasne.

Medium czekała aż szok przeminie, widziała każdą emocje jaka malowała się na jego twarzy. Zdumienie, niezrozumienie, niedowierzanie…

Zamknęła szkatułkę z klejnotem domyślając się że chłopak więcej dzisiaj nie przyjmie informacji. Poza tym odczuwała skutki jej wypowiedzi bo gardło bolało ją coraz mocniej, najwyraźniej tabletki pozwalały tylko na chwilową poprawę.

Czuła się lżejsza gdy mu wyjawiła prawdę, ale jednocześnie zastanawiała się co teraz będzie. Cisza się dłużyła i wszystko wskazywało na to, że to jego kolej na milczenie. Szatyn próbował poukładać wszystko w jeden kawałek ale ewidentnie pora była nieodpowiednia na takie wysilanie umysłu.

To wszystko jest…

- Wiem. - westchnęła doskonale zdając sobie sprawę z tego co Yoh chciał powiedzieć.

- Wyglądasz lepiej. - rzucił przyglądając jej się. Zmiana tematu była tym co potrzebowali.- Ale to wygląda paskudnie.- przejechał palcem po jej szyi, na co dziewczyna się wzdrygnęła i to wcale nie przez ból. Tęskniła za jego dotykiem, nawet teraz gdy była w kiepskiej formie fizycznej nie potrafiła się powstrzymać przed myśleniem o tym jak dawno go czuła. Niestety dane jej było pozostać tylko w krainie fantazji, gdyż Yoh omylnie zinterpretował jej westchnienie i szybko wziął rękę. Wstał, a Anna ledwo się powstrzymała by go nie złapać za dłoń, która przed chwilą ją dotykała.

- Jest już późno, a to był wyczerpujący dzień…- oznajmił chłopak, lecz jego ton brzmiał jakby się usprawiedliwiał. Nie spojrzał na nią jedynie posłał przelotny uśmiech po czym opuścił pokój z ciężkim sercem. W głowie Anny pojawiła się jedna myśl, którą wyszeptała gdy tylko drzwi się zamknęły.

Nie każ mi żałować…

Oficjalnie byli pogodzeni, nawet wymieniali kilka słów w ciągu dnia, jednak niestety bariera powstała. Yoh miotał się ze swoimi myślami kolejne dni, nadal wszystko analizując. Jego rodzina była przebiegła, był pewny że to iż Kino wybrała Anne na jego żonę nie miało tak szlachetnych pobudek jak na początku. Zadbała o to by dalsze pokolenia Asakurów były jeszcze silniejsze, w dodatku nauczyła ją zawodu bez którego nie pokonaliby Hao. Puzzel po puzzlu układał się w jego głowie tworząc całą układankę, a brakujące elementy które przez tyle lat ignorował same się uzupełniły. Był zły bo zrozumiał że to nie była bezinteresowna pomoc, to było jak kolejne posunięcie w szachach z myślą o wygranej. Jednak jako dziecko tego nie zauważał, a teraz czuł palący wstyd za swoją rodzinę.

Trwał właśnie ostatni z egzaminów kończących klasę, a on po raz kolejny uparcie wpatrywał się w plecy medium. Pisała coś w arkuszu zerkając na zegar, jednak on nie potrafił się skupić na pytaniach przez co był nieco do tyłu. Sięgnęła do karku by się podrapać, a  to z kolei przypomniało mu o pewnej scenie, która nadal wprawiała go w złość.

Westchnęła zrezygnowana na widok siniaków i to jak beznadziejnie apaszka ich nie zakrywała. Musiała ustalić jedną wersja wydarzeń dla wszystkich i o dziwo najłatwiej byłoby powiedzieć prawdę z przemilczeniem finału. Po prostu ktoś ją uratował od niechybnej śmierci. Tłumacząc się przed innymi Yoh zdał sobie sprawę, że po raz pierwszy słyszy co się stało. Gdy wspomniała o tym jak jechała w metrze i zaczepił ją mężczyzna, czuł się jeszcze gorzej niż wcześniej. Zawiesił głowę i zacisnął mocniej szczęki z bezsilności, jednak apogeum osiągnął gdy blondynka wyjawiła, że napastnik ją śledził a następnie próbował zaciągnąć w zaułek.

O Mój…- wyszeptała Roxanne zakrywając usta dłonią. - Czy on.. coś Ci zrobił?- zapytała bojąc się odpowiedzi.

Nie. Ktoś go odciągnął i zaczął gonić.- oznajmiła sucho, czując że tabletki na gardło przestają działać. Wyjęła blister, w którym został ostatni rządek, zdając sobie sprawę z tego, że w ulotce napisali iż maksymalne spożycie w ciągu dnia to 5 sztuk.

- Złapali go?- medium zaprzeczyła, chcąc bardziej uwiarygodnić swoją historię dodała że sprawa jest już zgłoszona na policję. Niestety po raz kolejny musiała nieco nagiąć fakty i opowiedziała że był to młody mężczyzna z nałożonym kapturem, więc nie widziała dokładnie twarzy. Po prostu tak było lepiej, w końcu gdyby miała wyjaśnić pochodzenie demonów i tego że najwyraźniej stała się ich celem przez klejnot byłoby to zbyt skomplikowane. Najpierw sama musiała sobie wszystko poukładać.

- Dlaczego tak późno wyszłaś? I to sama?- po raz pierwszy odezwał się Daisuke. Był wściekły. Na tego faceta że miał czelność tak na środku ulicy kogoś zaatakować, że uciekł i że nikt go nie złapał, na siebie że nie mógł pomóc, nawet na Yoh że nie był z nią wtedy.

- Pociąg miał opóźnienie… i nikt właściwie nie wiedział kiedy Anna wróci.- odpowiedział szatyn widząc że Kyoyama powoli traci głos.

- Przecież on może w każdej chwili wrócić! Wie w jakiej okolicy mieszkasz!- gorączkował się blondyn.

Roxanne spojrzała na Tanake doskonale rozumiejąc jego reakcje, ale chłopak nie zdawał sobie sprawy z innej rzeczy o której ona wiedziała. O ich tajemnicy i tym kim naprawdę byli. Więc czy możliwe było że zdarzyło się coś zupełnie innego niż zwykły napad? Zmrużyła oczy i próbowała wysnuć jakieś wnioski z postawy przyjaciół. Wzrok niemalże każdego był rozbiegany, uciekał gdzieś na boki i wówczas ją olśniło że oni znają prawdę, że wiedzą co się wydarzyło tamtego wieczoru. Zagryzła kciuk czując że się niecierpliwi z tej niewiedzy, chciałaby żeby Tanaka gdzieś odszedł a wtedy mogłaby ich zaatakować. Przecież coś musieli jej powiedzieć! Niestety przerwa dobiegła końca i każdy skierował się na swoje miejsce, oprócz samej Kyoyamy, wokół której wcześniej zrobiło się zgromadzenie. Tanaka zawahał się na moment wiedząc jak kończyły się jego poprzednie próby zbliżenia, ale patrząc na to jak mizernie blondynka dzisiaj wyglądała nie mógł się powstrzymać. Wręcz serce go ściskało na widok podkrążonych oczu, bladej cery no i oczywiście sinej szyi. Kucnął tuż obok ławki, zwracając tym samym jej uwagę na siebie, na twarzy widniał delikatny uśmiech, który zapewne miał ją pokrzepić, a wprawił w zakłopotanie. Zanim zdążyła powiedzieć, żeby dał jej wreszcie spokój chwycił za dłoń i ściszonym głosem powiedział.

Nie bój się. Nie pozwolę by coś Ci się stało.

Wyrwała dłoń, gdy tylko nauczyciel wszedł do klasy, po czym posłała mu nieprzychylne spojrzenie, nie racząc nawet jednym słowem.

Patrząc teraz na dokładnie tą samą dłoń, Yoh ponownie poczuł irytację. Czuł że coś pomiędzy nimi się popsuło i nie umiał tego naprawić. Nie wiedział jak zacząć rozmowę, jak się do niej odezwać, ani zachować. Medium widząc zmieszanie, ułatwiła szatynowi i starała się ograniczyć ich kontakty tłumacząc sobie że może potrzebuje czasu, ale w głębi wiedziała że oszukuje samą siebie. Tak bardzo nie chciała żałować wyjawienia prawdy i uciszała wredne myśli, które ilekroć analizowała ten temat pojawiały się nagminnie, jednak patrząc na zachowanie swojego przyszłego męża nie mogła się wyzbyć parszywego uczucia że tym razem źle zrobiła.

***
Cześć wszystkim!
Wybaczcie że tyle to trwało ale w końcu znalazłam chwilkę by coś dodać :)
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to wyczekiwane pogodzenie się Yoh z Anną, na które wszyscy czekają, ale jeszcze trochę musicie wytrzymać. 
Gwarantuje że będzie warto ;)

Jestem ciekawa co myślicie, także liczę na Wasze komentarze!
Jak zwykle postaram się dodać następną część jak najszybciej :)

Pozdrawiam serdecznie!!!