środa, 18 listopada 2015

16. Epilog ~3



Zamrugał kilkakrotnie oczami, jakby wybudzał się z długiego snu. Bardzo podobnie czuł się zaraz po wizji jakie mu sprawił Król Duchów w Patch. Jednak, gdy już zmusił swoje oczy do otwarcia, w cale nie ujrzał sufitu, ani glinianych ścian. Nad nim rozciągało się piękne niebo usiane mnóstwem gwiazd. Idealnie widoczne konstelacje przyprawiały o zachwyt, a wszechobecna cisza sprawiała, że człowiek czuł się spokojny jak nigdy.
- Łaaał…- usłyszał obok siebie. Jeden krótki wyraz, a cała magia tego miejsca uleciała.
- Horokeu?- wyszeptał zdumiony, widząc chłopaka o niebieskich włosach. Usui spojrzał na niego i równie zdziwiony wyszeptał imię swojego przyjaciela.
-Wstawać śpiące królewny!- usłyszeli nad sobą znajomy głos. Szatyn odwrócił się i nie bacząc na nic podbiegł do swojej ukochanej i chwycił ją w ramiona.
- Myślałem, że nie żyjesz!- krzyknął zrozpaczony.
- Wszyscy jesteśmy martwi.- oznajmij spokojnie Ren.
Dopiero wtedy przyjrzał się wszystkim uważniej, każdy był na wpół przezroczysty, zupełnie jak duch, ponad to każdy był ubrany w tradycyjny strój wizytowy, oczywiście biały. Z wyjątkiem jego i Hao, którzy na plecach mieli czerwone gwiazdy, dokładnie te które widniały na obu księgach. Jedna z nich, ta u długowłosego, przedstawiała Gwiazdę Zniszczenia, natomiast u Yoh był to symbol Gwiazdy Przeznaczenia.
- Co się dzieje?- zapytał zdezorientowany Ryu.
- Nie ma naszych duchów.- ocenił sytuacje Lyserg.
Szamani rozejrzeli się dookoła, i jedno byli w stanie stwierdzić na pewno- nie byli w żadnym im znajomym miejscu, ba nie byli nawet pewni czy nadal są na Ziemi.
- Nie jesteście.- rozległ się tubalny głos. Z zarośli wyłoniła się postać, miała ciało zwykłego człowieka, jednak nie było zbudowana z krwi i kości. Na myśl każdemu przyszedł widok Króla Duchów w wiosce strażników. Była to dokładnie taka sama forma bytu jak wówczas.
- Zgadza się, jestem Królem Duchów.
- Ale przecież widziałem jak się rozpadłeś!- po raz pierwszy zabrał głos Hao.
- Na czas Turnieju przybieram tamtą formę, dość majestatyczna nieprawdaż?- zagadnął wesoło, co zupełnie nie pasowało ani do niego, ani do powagi sytuacji.- Przez resztę czasu znajduje się tutaj.
- Tutaj, czyli gdzie?- padło pytanie i o dziwo zadał je stojący gdzieś z boku Lunchist.
- Witam wszystkich szamanów na Świętej Ziemi Gwiazd.
Każdy się rozejrzał wokół, i pierwsze skojarzenie jak przychodziło na myśl to harmonia i spokój. Była to natura w czystej postaci, drzewa, krzewy, kwiaty, cała flora wyglądała przepięknie.
- Skoro wiemy już gdzie jesteśmy, to powiedz nam dlaczego nas tu ściągnąłeś.- powiedział twardo Tao.
- Ej Ren… powinieneś być milszy, przecież to sam Król Duchów.- szepnął nieco speszony Yoh.
- Będę mówił jak mi się podoba!- uciął złotooki, któremu ta sytuacja się nie podobała, Lubił kontrolę, a to zapewniała mu jak nie wiedza to siła, a tu był pozbawiony obu z tych rzeczy.
- Wezwałem tu wszystkich szamanów, w jednym celu. Nadchodzi mój kres, czuje że słabnę z każdym dniem, więc zanim całkiem zniknę, chcę wykorzystać pozostałą moc. Każdy z was otrzyma jej część, i będzie miał za zadanie uważnie jej używać. Chcę, abyście ochronili Ziemię przed zagładą, ludzie przestają wierzyć w cokolwiek, liczą się dla nich tylko pieniądze czy inne dobra materialne. Gubią się na swojej ścieżce życia, nie rozróżniają rzeczy moralnych od niemoralnych, dobrych od złych. To musi się skończyć. I na tym polega wasze zadanie, będziecie strażnikami, obrońcami Ziemi. Macie przywrócić dawny prządek, nie ważne jakimi metodami, najważniejszy jest efekt.
Zapanowała cisza, nikt nie był pewny czy się odezwać, o dziwo nikt nawet o nic nie pytał. Przekaz był jasny, choć w cale nie łatwy do wykonania.
- Co do was.- zwrócił się do Yoh i Hao.- Jako najsilniejsi będziecie zwierzchnikami wszystkich pozostałych, każdy ma prawo do zwrócenia się do was z prośbą o pomoc, o rade, jak i na odwrót. Wy macie prawo do wezwania wszystkich i wykorzystanie ich według własnego uznania. Pamiętajcie, że macie być wzorem do naśladowania, więc nie możecie dopuszczać do walki między sobą. Działajcie w zgodzie, wspólnie uda wam się ocalić Ziemie i jej mieszkańców. – zakończył swoją przemowę. Objął wzrokiem wszystkich zebranych, którzy mieli niemrawe wyrazy twarzy. – A teraz skorzystajcie i odpocznijcie, to mogą być wasze ostatnie chwilę spokoju.

Nagle zaczęła grać muzyka, przed szamanami pojawiły się koce z koszami jedzenia i jak za sprawą czarodziejskiej różdżki każdy poczuł, że to o czym mówił Król Duchów to prawda, że powierzone im zadanie jest słuszne i tak należy postąpić, by wykonać je jak najlepiej. Nie było już między nimi wrogości, niesnasek, byli niczym starzy przyjaciele, którzy znają swoje wady i zalety, którzy zginęli by za siebie nawzajem.


Król Duchów uśmiechnął się na widok gawędzących szamanów, którzy zachowywali się jakby znali się od lat. Co jakiś czas, któraś z grupek wybuchała śmiechem, tu i ówdzie towarzyszyły im wygłupy. To był widok, który radował serce. Zamknął oczy, starając się wyryć w pamięci ten obrazek. Powoli, tak by nikt nie zauważył, znikał rozdając swoją moc wszystkim zebranym. Małe cząstki wpływały w ciała szamanów kolejno, tak długo, aż Król Duchów całkiem się rozproszył.

***
Witam Wszystkich :) Dłuuga przerwa, ale obiecałam sobie, że skończę to opowiadanie! Więc skończyłam, chociaż furtka została otwarta, więc może kiedyś skuszę się by napisać dalszą część o ratowaniu Ziemi. Nie wiem czy ktokolwiek jeszcze będzie pamiętał o co w ogóle chodziło w tym opowiadaniu (muszę przyznać, że dość krótkim). W każdym razie mam teraz ochotę na coś lekkiego i tak jak proponowałam ponad rok temu, chcę stworzyć bloga również o bohaterach z shaman king. Z tą różnicą, że było by to ich zwykłe życie, wiecie takie dramaty ze szkoły średniej i inne sytuacje życiowe. Wszystko dzieje się po mandze, a dokładnie po opuszczeniu kontynentu Mu (czy was też rozbraja ta nazwa :D?). Mam już kilka wstępnych notek i ogólny zarys opowiadania, więc co wy na to? Będziecie czytać?
Z waszymi opowiadaniami jestem chyba na bieżąco, chociaż nie komentowałam przez długi czas, za co przepraszam :(. Obiecuje, że od teraz, jak już wróciłam będę komentować ;) 
Pozdrawiam was cieplutko w ten deszczowo-wietrzny dzień!