Zamrugał kilkakrotnie oczami, jakby wybudzał się z długiego
snu. Bardzo podobnie czuł się zaraz po wizji jakie mu sprawił Król Duchów w
Patch. Jednak, gdy już zmusił swoje oczy do otwarcia, w cale nie ujrzał sufitu,
ani glinianych ścian. Nad nim rozciągało się piękne niebo usiane mnóstwem
gwiazd. Idealnie widoczne konstelacje przyprawiały o zachwyt, a wszechobecna
cisza sprawiała, że człowiek czuł się spokojny jak nigdy.
- Łaaał…- usłyszał obok siebie. Jeden krótki wyraz, a cała magia tego miejsca uleciała.
- Horokeu?- wyszeptał zdumiony, widząc chłopaka o niebieskich włosach. Usui spojrzał na niego i równie zdziwiony wyszeptał imię swojego przyjaciela.
-Wstawać śpiące królewny!- usłyszeli nad sobą znajomy głos. Szatyn odwrócił się i nie bacząc na nic podbiegł do swojej ukochanej i chwycił ją w ramiona.
- Myślałem, że nie żyjesz!- krzyknął zrozpaczony.
- Wszyscy jesteśmy martwi.- oznajmij spokojnie Ren.
Dopiero wtedy przyjrzał się wszystkim uważniej, każdy był na wpół przezroczysty, zupełnie jak duch, ponad to każdy był ubrany w tradycyjny strój wizytowy, oczywiście biały. Z wyjątkiem jego i Hao, którzy na plecach mieli czerwone gwiazdy, dokładnie te które widniały na obu księgach. Jedna z nich, ta u długowłosego, przedstawiała Gwiazdę Zniszczenia, natomiast u Yoh był to symbol Gwiazdy Przeznaczenia.
- Co się dzieje?- zapytał zdezorientowany Ryu.
- Nie ma naszych duchów.- ocenił sytuacje Lyserg.
Szamani rozejrzeli się dookoła, i jedno byli w stanie stwierdzić na pewno- nie byli w żadnym im znajomym miejscu, ba nie byli nawet pewni czy nadal są na Ziemi.
- Nie jesteście.- rozległ się tubalny głos. Z zarośli wyłoniła się postać, miała ciało zwykłego człowieka, jednak nie było zbudowana z krwi i kości. Na myśl każdemu przyszedł widok Króla Duchów w wiosce strażników. Była to dokładnie taka sama forma bytu jak wówczas.
- Zgadza się, jestem Królem Duchów.
- Ale przecież widziałem jak się rozpadłeś!- po raz pierwszy zabrał głos Hao.
- Na czas Turnieju przybieram tamtą formę, dość majestatyczna nieprawdaż?- zagadnął wesoło, co zupełnie nie pasowało ani do niego, ani do powagi sytuacji.- Przez resztę czasu znajduje się tutaj.
- Tutaj, czyli gdzie?- padło pytanie i o dziwo zadał je stojący gdzieś z boku Lunchist.
- Witam wszystkich szamanów na Świętej Ziemi Gwiazd.
Każdy się rozejrzał wokół, i pierwsze skojarzenie jak przychodziło na myśl to harmonia i spokój. Była to natura w czystej postaci, drzewa, krzewy, kwiaty, cała flora wyglądała przepięknie.
- Skoro wiemy już gdzie jesteśmy, to powiedz nam dlaczego nas tu ściągnąłeś.- powiedział twardo Tao.
- Ej Ren… powinieneś być milszy, przecież to sam Król Duchów.- szepnął nieco speszony Yoh.
- Będę mówił jak mi się podoba!- uciął złotooki, któremu ta sytuacja się nie podobała, Lubił kontrolę, a to zapewniała mu jak nie wiedza to siła, a tu był pozbawiony obu z tych rzeczy.
- Wezwałem tu wszystkich szamanów, w jednym celu. Nadchodzi mój kres, czuje że słabnę z każdym dniem, więc zanim całkiem zniknę, chcę wykorzystać pozostałą moc. Każdy z was otrzyma jej część, i będzie miał za zadanie uważnie jej używać. Chcę, abyście ochronili Ziemię przed zagładą, ludzie przestają wierzyć w cokolwiek, liczą się dla nich tylko pieniądze czy inne dobra materialne. Gubią się na swojej ścieżce życia, nie rozróżniają rzeczy moralnych od niemoralnych, dobrych od złych. To musi się skończyć. I na tym polega wasze zadanie, będziecie strażnikami, obrońcami Ziemi. Macie przywrócić dawny prządek, nie ważne jakimi metodami, najważniejszy jest efekt.
Zapanowała cisza, nikt nie był pewny czy się odezwać, o dziwo nikt nawet o nic nie pytał. Przekaz był jasny, choć w cale nie łatwy do wykonania.
- Co do was.- zwrócił się do Yoh i Hao.- Jako najsilniejsi będziecie zwierzchnikami wszystkich pozostałych, każdy ma prawo do zwrócenia się do was z prośbą o pomoc, o rade, jak i na odwrót. Wy macie prawo do wezwania wszystkich i wykorzystanie ich według własnego uznania. Pamiętajcie, że macie być wzorem do naśladowania, więc nie możecie dopuszczać do walki między sobą. Działajcie w zgodzie, wspólnie uda wam się ocalić Ziemie i jej mieszkańców. – zakończył swoją przemowę. Objął wzrokiem wszystkich zebranych, którzy mieli niemrawe wyrazy twarzy. – A teraz skorzystajcie i odpocznijcie, to mogą być wasze ostatnie chwilę spokoju.
- Łaaał…- usłyszał obok siebie. Jeden krótki wyraz, a cała magia tego miejsca uleciała.
- Horokeu?- wyszeptał zdumiony, widząc chłopaka o niebieskich włosach. Usui spojrzał na niego i równie zdziwiony wyszeptał imię swojego przyjaciela.
-Wstawać śpiące królewny!- usłyszeli nad sobą znajomy głos. Szatyn odwrócił się i nie bacząc na nic podbiegł do swojej ukochanej i chwycił ją w ramiona.
- Myślałem, że nie żyjesz!- krzyknął zrozpaczony.
- Wszyscy jesteśmy martwi.- oznajmij spokojnie Ren.
Dopiero wtedy przyjrzał się wszystkim uważniej, każdy był na wpół przezroczysty, zupełnie jak duch, ponad to każdy był ubrany w tradycyjny strój wizytowy, oczywiście biały. Z wyjątkiem jego i Hao, którzy na plecach mieli czerwone gwiazdy, dokładnie te które widniały na obu księgach. Jedna z nich, ta u długowłosego, przedstawiała Gwiazdę Zniszczenia, natomiast u Yoh był to symbol Gwiazdy Przeznaczenia.
- Co się dzieje?- zapytał zdezorientowany Ryu.
- Nie ma naszych duchów.- ocenił sytuacje Lyserg.
Szamani rozejrzeli się dookoła, i jedno byli w stanie stwierdzić na pewno- nie byli w żadnym im znajomym miejscu, ba nie byli nawet pewni czy nadal są na Ziemi.
- Nie jesteście.- rozległ się tubalny głos. Z zarośli wyłoniła się postać, miała ciało zwykłego człowieka, jednak nie było zbudowana z krwi i kości. Na myśl każdemu przyszedł widok Króla Duchów w wiosce strażników. Była to dokładnie taka sama forma bytu jak wówczas.
- Zgadza się, jestem Królem Duchów.
- Ale przecież widziałem jak się rozpadłeś!- po raz pierwszy zabrał głos Hao.
- Na czas Turnieju przybieram tamtą formę, dość majestatyczna nieprawdaż?- zagadnął wesoło, co zupełnie nie pasowało ani do niego, ani do powagi sytuacji.- Przez resztę czasu znajduje się tutaj.
- Tutaj, czyli gdzie?- padło pytanie i o dziwo zadał je stojący gdzieś z boku Lunchist.
- Witam wszystkich szamanów na Świętej Ziemi Gwiazd.
Każdy się rozejrzał wokół, i pierwsze skojarzenie jak przychodziło na myśl to harmonia i spokój. Była to natura w czystej postaci, drzewa, krzewy, kwiaty, cała flora wyglądała przepięknie.
- Skoro wiemy już gdzie jesteśmy, to powiedz nam dlaczego nas tu ściągnąłeś.- powiedział twardo Tao.
- Ej Ren… powinieneś być milszy, przecież to sam Król Duchów.- szepnął nieco speszony Yoh.
- Będę mówił jak mi się podoba!- uciął złotooki, któremu ta sytuacja się nie podobała, Lubił kontrolę, a to zapewniała mu jak nie wiedza to siła, a tu był pozbawiony obu z tych rzeczy.
- Wezwałem tu wszystkich szamanów, w jednym celu. Nadchodzi mój kres, czuje że słabnę z każdym dniem, więc zanim całkiem zniknę, chcę wykorzystać pozostałą moc. Każdy z was otrzyma jej część, i będzie miał za zadanie uważnie jej używać. Chcę, abyście ochronili Ziemię przed zagładą, ludzie przestają wierzyć w cokolwiek, liczą się dla nich tylko pieniądze czy inne dobra materialne. Gubią się na swojej ścieżce życia, nie rozróżniają rzeczy moralnych od niemoralnych, dobrych od złych. To musi się skończyć. I na tym polega wasze zadanie, będziecie strażnikami, obrońcami Ziemi. Macie przywrócić dawny prządek, nie ważne jakimi metodami, najważniejszy jest efekt.
Zapanowała cisza, nikt nie był pewny czy się odezwać, o dziwo nikt nawet o nic nie pytał. Przekaz był jasny, choć w cale nie łatwy do wykonania.
- Co do was.- zwrócił się do Yoh i Hao.- Jako najsilniejsi będziecie zwierzchnikami wszystkich pozostałych, każdy ma prawo do zwrócenia się do was z prośbą o pomoc, o rade, jak i na odwrót. Wy macie prawo do wezwania wszystkich i wykorzystanie ich według własnego uznania. Pamiętajcie, że macie być wzorem do naśladowania, więc nie możecie dopuszczać do walki między sobą. Działajcie w zgodzie, wspólnie uda wam się ocalić Ziemie i jej mieszkańców. – zakończył swoją przemowę. Objął wzrokiem wszystkich zebranych, którzy mieli niemrawe wyrazy twarzy. – A teraz skorzystajcie i odpocznijcie, to mogą być wasze ostatnie chwilę spokoju.
Nagle zaczęła grać muzyka, przed szamanami pojawiły się koce
z koszami jedzenia i jak za sprawą czarodziejskiej różdżki każdy poczuł, że to
o czym mówił Król Duchów to prawda, że powierzone im zadanie jest słuszne i tak
należy postąpić, by wykonać je jak najlepiej. Nie było już między nimi
wrogości, niesnasek, byli niczym starzy przyjaciele, którzy znają swoje wady i
zalety, którzy zginęli by za siebie nawzajem.
Król Duchów uśmiechnął się na widok gawędzących szamanów,
którzy zachowywali się jakby znali się od lat. Co jakiś czas, któraś z grupek
wybuchała śmiechem, tu i ówdzie towarzyszyły im wygłupy. To był widok, który
radował serce. Zamknął oczy, starając się wyryć w pamięci ten obrazek. Powoli,
tak by nikt nie zauważył, znikał rozdając swoją moc wszystkim zebranym. Małe
cząstki wpływały w ciała szamanów kolejno, tak długo, aż Król Duchów całkiem
się rozproszył.
***
Witam Wszystkich :) Dłuuga przerwa, ale obiecałam sobie, że skończę to opowiadanie! Więc skończyłam, chociaż furtka została otwarta, więc może kiedyś skuszę się by napisać dalszą część o ratowaniu Ziemi. Nie wiem czy ktokolwiek jeszcze będzie pamiętał o co w ogóle chodziło w tym opowiadaniu (muszę przyznać, że dość krótkim). W każdym razie mam teraz ochotę na coś lekkiego i tak jak proponowałam ponad rok temu, chcę stworzyć bloga również o bohaterach z shaman king. Z tą różnicą, że było by to ich zwykłe życie, wiecie takie dramaty ze szkoły średniej i inne sytuacje życiowe. Wszystko dzieje się po mandze, a dokładnie po opuszczeniu kontynentu Mu (czy was też rozbraja ta nazwa :D?). Mam już kilka wstępnych notek i ogólny zarys opowiadania, więc co wy na to? Będziecie czytać?
Z waszymi opowiadaniami jestem chyba na bieżąco, chociaż nie komentowałam przez długi czas, za co przepraszam :(. Obiecuje, że od teraz, jak już wróciłam będę komentować ;)
Z waszymi opowiadaniami jestem chyba na bieżąco, chociaż nie komentowałam przez długi czas, za co przepraszam :(. Obiecuje, że od teraz, jak już wróciłam będę komentować ;)
Pozdrawiam was cieplutko w ten deszczowo-wietrzny dzień!
Hej :)
OdpowiedzUsuńFajnie że powróciłaś do pisania :D
Co do notki krótka ale faajna ;D
Pozdrawiam bossjuby :)
Hej ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa forma zakończenia nie powiem i kto wie, może faktycznie kiedyś powrócisz do tego bloga ;) Nie mogę się doczekać Twojej kolejnej historii, pozdrawiam ;)
Ohayo!
OdpowiedzUsuńO Matko wróciłaś! Jak to zobaczyłam nie mogłam uwierzyć, dosłownie oczy wyleciały mi z orbit xD Jest północ, a ja prawie krzyknęłam na cały głos xD Już widzę sytuację z moją mamą...
Mama: Co tak krzyczysz w środku nocy?
Ja: Spełniły się moje marzenia (ze łzami w oczach)
Mama: Wygrałaś w totka?
Ja: Nawet lepiej ;)
Hhhahahaa... Na szczęście złapałam swoje usta w odpowiednim momencie i nie wydałam żadnego dźwięku...
Epilog chociaż krótki bardzo mi się podobał. Bracia Asakura zjednoczeni <3 Teraz razem będą chronić Ziemię. :)
Zabrakło mi tylko jednego... Myślałam, że coś napomkniesz o Annie :(
Teraz czekam na kolejnego bloga! Serio narobiłaś mi na niego smaku! Kurczę jestem głodna... Tak dosłownie i metaforycznie...Dobra koniec o jedzeniu!
Cóż ci mogę powiedzieć. Sprawiłaś mi dziś ogromną przyjemność :)
Czekam na nowe opowiadanie :)
Pozdrawiam i życzę weny
Anna-medium
Przepraszam za to drobne opóźnienie w komentowaniu, ale ostatni cały czas byłam zabiegana^^'
OdpowiedzUsuńJej:D Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, widząc powiadomienie o nowym rozdziale u Ciebie:D Trochę się na niego naczekaliśmy, ale w sumie ja się chyba nie powinnam w tej sprawie odzywać xD
Szkoda, że to już koniec. Opowiadanie było rzeczywiście krótkie, ale w końcu liczy się jakość, nie ilość;)
Sprezentowałaś nam takie trochę zaskakujące zakończenie. Serio, nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń, tego całego powierzania naszym szamanom pieczy nad światem i w ogóle. Ale myślę, że to szczęśliwe zakończenie (zwłaszcza po tym nieco dołującym poprzednim rozdziale...;-;), a ja uwielbiam szczęśliwe zakończenia^-^ Obrazek przed rozdziałem jak najbardziej do tego pasuje:D (swoją drogą uwielbiam go:3)
Pozostaje mi tylko podziękować Ci, że dałaś mi tak wspaniałe opowiadanie do czytania i czekać na Twoją następną historię:D B ja jak najbardziej jestem chętna do czytania:D Tylko... czy będzie tam też Hao? Bo jeśli ma się to dziać po mandze, gdzie Hao został Królem Szamanów, to zaczynam się martwić, że Yoh będzie widywał brata zdecydowanie rzadziej, niż powinien:<
Ale to tylko taka uwaga nieuleczalnej asakuroholiczki xD
Pozdrawiam:D
Szczerze powiem ci, że ciekawe zakończenie. Widzę, że zawsze można wrócić do niego, aż jestem ciekawa, twoich nowych pomysłów 😀
OdpowiedzUsuń