poniedziałek, 19 czerwca 2017

22. Śpiąca królewna.



- Poznajcie Lyserga i Jeanne. – Miyamoto wskazała na ową dwójkę. Od razu podniósł się gwar w klasie dzięki czemu dziwimy śmiech Manty, który jednocześnie przypominał atak astmy został zagłuszony. Ren przejechał ręką po twarzy, lecz zaraz potem jako reprezentant klasy doprowadził się do porządku i podszedł by przywitać nowych uczniów.

- Co ty tu robisz?!- niestety pierwszy wyrwał się Horokeu, wskazując bardzo niekulturalnie bo palcem na Lyserga.- I ty razem z nim?!- przeniósł teraz wzrok na srebrnowłosą.

- Usui!- wrzasnęła wściekła Miyamoto.

- Nic się nie stało sensei. Znamy się z Horo Horo.- wyjaśnił spokojnie z delikatnym angielskim akcentem Diethel. Wszystkim Paniom, włączając w to nauczycielkę, wydało się westchnięcie wyrażające zachwyt. Kilkanaście rozmarzonych oczu wpatrywało się teraz w Brytyjczyka z cichą nadzieją, że którejś uda się poznać go bliżej.

- Naprawdę?- Miyamoto powróciła na ziemię z rozmyślań o podróży do Anglii.- No cóż w takim razie Usui oprowadzi was po szkole, a teraz opowiedzcie nam coś o sobie.

Kilkanaście zdań oraz 3 lekcje później nadeszła upragniona przez wszystkich przerwa obiadowa, na której wokół nowo przybyłych naturalnie zgromadziła się grupka zaciekawionych uczniów.

- Nadal nie czaje czemu nam nic nie powiedziałaś.- powiedział oburzony niebieskowłosy zerkając nieprzychylnie na medium.- Nawet jemu!- wskazał na Yoh który uradowany obierał mandarynkę.

- Jeśli znowu zaczniesz gadać to głupie Funga fu fu to przysięgam, że nigdy więcej nie zobaczysz tego czegoś.- zagroził Ren, wskazując na owoc.

Nad biurkiem blondynki stanęła Jeannie i jak zwykle z najwyższą uprzejmością poprosiła o wskazanie drogi do łazienki. Mimo że była przyzwyczajona do bycia w centrum uwagi to jednak dziewczyny wydały jej się zbyt zuchwałe i chciała chwilę odpocząć od ich męczących pytań.

- Przyjęłaś nazwisko tego okularnika.- pierwsza odezwała się Anna po wyjściu z klasy.

- Tak było łatwiej.- przyznała czerwonooka. – Zresztą sama wiesz najlepiej.- zerknęła na medium porozumiewawczym wzrokiem. Przybrane nazwisko itako w istocie ułatwiło wiele papierkowych spraw.

- Gdzie będziecie mieszkać?

- Mieliśmy żyć razem z rodzinami, ale Marco postawił na swoim i wynajmujemy pokoje w hotelu.

- Jest tu z wami?- Jeanne przytaknęła w odpowiedzi i przez myśl Anny przemknęło, że Hao wiedział kiedy się ulotnić.

Po lekcjach Usui zażądał by oboje wrócili z nimi do Inn En by wszystko wyjaśnić, czego właściwie nie było wiele. Oboje chodzili do jednej szkoły w Anglii, w której zorganizowano wymianę i chociaż z początku nie byli zainteresowani, to po dowiedzeniu się dokąd by trafili przyłączyli się do programu.

- Więc mieszkacie tu we trójkę.- zielonowłosy wskazał na  Annę, Yoh i Horokeu.

- Taak. Wcześniej był tu jeszcze Hao. – odpowiedział Usui, co zwróciło uwagę zagranicznych gości.

- Tu? Masz na myśli mieszkał z wami?

- Nawet do szkoły chodził.- westchnął niebieskowłosy na wspomnienie tych kilku ciężkich miesięcy. 

Każdy na chwilę się zamyślił ze względu na słowa Horo Horo, natomiast Anna wraz z Yoh wymienili spojrzenia spodziewając się zaraz głównego pytania, jednak i tym razem ich przyjaciel z północy postanowił wyprzedzić rozwój wydarzeń.- Ale potem pojawił się problem z demonem i od początku roku go nie widzieliśmy.

- Myślę, że macie nam więcej do opowiedzenia niż my.- oznajmił Lyserg patrząc wprost na szatyna.

- Następnym razem.- oznajmiła Jeanne wyczuwając lekkie podenerwowanie u Kyoyamy.- Marco będzie się niepokoił.

Ren jak zwykle zaproponował transport co bardzo przypadło do gustu srebrnowłosej, więc nie zwlekając zbyt długo pożegnali się z przyjaciółmi i wsiedli do auta. Manta wraz z Yoh zostali oddelegowani do przygotowania obiadu. Poniekąd Horokeu miał szczęście, gdyż nikt nie przepadał za jego potrawami, więc najrzadziej był wpuszczany do kuchni również ze względu na jego upodobania do podjadania.


Długowłosy szedł przez korytarz po raz drugi tego dnia. Odkąd wrócił do Patch był na bieżąco ze stanem zdrowia uratowanej kobiety, która jedynie co robiła to spała. Szereg badań wykazał iż wszystko jest w normie, a śpiączka może być wynikiem przeżytych wydarzeń i lekarze zarówno Ci zwykli jak i bardziej niekonwencjonalni byli bezradni. Pozostawało czekać, jednak cierpliwość długowłosego była na wykończeniu ze względu na spustoszenie jakie siał demon. Kilkukrotnie zdążył się z nim skonfrontować, lecz żadna regułka, mantra, zaklęcie nie działało. I jedyną nadzieją była ta śpiąca królewna, jak zwał ją nazywać. Jednak miał już dość czekania na nieistniejącego księcia, który by ją wybudził z tego stanu i sam postanowił zając się tą sprawą. Dotąd udało się pielęgniarkom przekonać go do czekania, powtarzały że gwałtowne wybudzenie nigdy nie przynosi dobrych skutków, lecz sprawa była co raz bardziej nagląca. Demon zaczął sobie z nim pogrywać i zaczął się znęcać na jego podopiecznych. Pierwszą ofiarą padła Kanna, która leżała teraz kilka łóżek dalej w towarzystwie swoich przyjaciółek, którym również się oberwało. Jednak szczytem było zaatakowanie Opacho. Jako ta z reishi odczuła to mocniej niż ktokolwiek inny, stąd też jego determinacja w ujarzmieniu potwora. Kilka godzin wcześniej wrócił z wyczerpaną murzynką na rękach i czynnie uczestniczył w opatrywaniu jej ran jednocześnie mówiąc do niej kojącym głosem, starając się uspokoić zestresowaną dziewczynkę.

Stanął nad łóżkiem śpiącej kobiety, była blada i wychudzona, a platynowe włosy straciły swój blask. Wiedział, że to co zamierzał zrobić było ryzykowne, ale nie pozostało mu już nic innego. Duża dawka foryoku powinna zadziałaś jak defibrylator, musiał precyzyjnie odmierzyć jego ilość inaczej mógł ją przeciążyć.

Dawka była niemalże widoczna, prawie jak pocisk z pistoletu z tą różnicą że miała bladoniebieski odcień i wyglądała jak smuga mgły.

Zaczerpnęła tak gwałtowny oddech, jakby właśnie się topiła. Kolejne były już płytkie i ewidentnie spowodowane jej dezorientacją. Hao uśmiechnął się do siebie czekając aż kobieta dojdzie do siebie co potrwało kilka minut, w między czasie pojawiła się pielęgniarka z plemienia Patch, która zajmowała się nią przez ostatnie miesiące. W końcu po kilku badaniach i dwóch wypitych szklankach wody Hao został do niej dopuszczony.

- Pamiętasz jak się nazywasz?- zadał pierwsza najłatwiejsze pytanie.

- Josefine Niumbrich.- odparła z akcentem, który zdążył już usłyszeć u Kanny.

- Co pamiętasz jako ostatnie?

- To chyba nie jest pytanie jakie interesuje Króla Szamanów. – spojrzała na niego przekornie, lecz jej postawa mówiła że szanuje osobę jaka znajdowała się przed nią.- Walczyłam z nim długo, lecz udało mu się mnie opętać.

- Jak?

- Byłam zmęczona kolejną nocą spędzoną na wypędzaniu demonów, które on stworzył. Po prostu zasnęłam, a kiedy się obudziłam czułam go już w sobie. Tu.- wskazała na głowę. – Myślę, że wiesz jak to działa z demonami wyższej kasty. Otwarta rana, ich energia w Tobie i powoli tracisz siebie.

- Nadal go czujesz?- zapytał lekko zaniepokojony. Pokręciła głową zaprzeczając.

- I tak wiem jak się go pozbyć z Ziemi. – uprzedziła go, po czym wzięła głęboki wdech i zaczęła tłumaczyć.- Zapewne zdążyłeś już spróbować wszelkich możliwych mantr na wypędzanie, ale żadna nie zadziałała. Normalnie demony mają materialną postać, ale on jest jak dym, dlatego też musisz go złapać wtedy kiedy to się zmieni. Potem używasz najprostszego zaklęcia.

- Zmieni czyli kiedy kogoś opęta?

- Nie byle kogo.

Hao słuchał jej z uwagą, chociaż było to dla niego coś czego nie robił od wielu lat. Nie zdarzało się za często by ktoś mu coś tłumaczył, szczególnie związanego z demonami, był przekonany że jako Wielki Onmyouji wie o nich może nie wszystko, ale wystarczająco wiele. Mimo to starał się zachować odpowiednio i dokończyć słuchania jej wywodu. Jednak z każdą nową informacją świtała mu w głowie myśl, którą bał się wypowiedzieć na głos.

- To musi być ktoś naznaczony demoniczną energią.

- Masz pojęcie jak wiele osób…

- Oczywiście. – przerwała mu przewracając jednocześnie oczami.- Jednak zawęża to krąg podejrzanych. I z tego co widzę masz już kogoś na myśli.- skomentowała jego minę. Owszem miał kilkadziesiąt osób, które miały styczność z demonem.

- Więc dopóki nikogo nie opęta nic się nie da zrobić. – oznajmił i już miał wstawać, lecz ujrzał wahanie na twarzy kobiety.

- Możesz spróbować zmusić go do opętania.

Wstał, taka ilość informacji mu wystarczyła, wiedział dokładnie co musi zrobić. Rzucił jeszcze przelotne spojrzenie na łóżko, na którym spała Opacho, po czym zniknął za drzwiami pomieszczenia.
Minęło kilka dni i ekscytacja nowymi uczniami nieco zblakła. Lyserg za żadne skarby nie pozwalał na zbytnie zbliżenie się do Jeannie kogokolwiek płci przeciwnej. Wiedział, że Marco dostałby zawału na wieść o jakiekolwiek randce, nawet jeśli użyłby słów ‘spotkanie po szkole’. Oczywiście przez to sam stał się głównym podejrzanym wśród kolegów, jednak na jakiekolwiek zaczepki reagował żartem. Jeannie widząc to jak bardzo jej wierny przyjaciel poświęca się dla niej miała wyrzuty sumienia. Próbowała nawet z nim o tym porozmawiać, lecz Diethel kiwał tylko głową, że w cale mu to nie przeszkadza i że dzięki temu czuje się przydatny. Kwestia Hao pozostawała nadal nie ruszona, chociaż Iron Maiden użyła swoich umiejętności by dowiedzieć się więcej o obowiązkach Króla Szamanów, stąd też zagadnienie demona była jej znane.

Nadeszła przez wielu upragniona sobota, święto Hanami. Mnóstwo rodzin, zakochanych, przyjaciół siedziało w parkach podziwiając przepiękne kwiaty wiśni. Cudowny zapach unosił się w powietrzu, a słońce mile grzało. Wymarzony dzień na piknik. Umówili się wszyscy w parku Ueno. Jun wraz z Ren`em zajęli miejsca i czekali teraz na resztę przyjaciół. Gdy na horyzoncie pojawiła się wyczekiwana przez nich czwórka, panna Tao pomachała do nich by wiedzieli gdzie iść. Po chwili dołączyli do nich również Lyserg wraz z Jeanne.
- Nie rozumiem po co my tu w ogóle jesteśmy.- narzekał Ren.- kwitną sobie kwiatki…- prychnął i pokręcił głową. Przecież mógł teraz robić tyle innych rzeczy, ciekawszych niż siedzenie i patrzenie na tyle różowych kwiatków. Jun przygotowała, przepyszne przekąski oraz zabrała ze sobą zapas zielonej herbaty i oczywiście mleko dla swojego brata.
- Aah… jak miło. Nie narzekaj tak!- zielonowłosa wyglądała na bardzo zrelaksowaną. W istocie było bardzo przyjemnie, słońce delikatnie grzało, a kwiaty pachniały cudownie. Nawet Anna wydawała się dostrzegać uroki przyrody. Zapowiadało się na miłe popołudnie…
- Yooh!!!
Jednak nie.
Ujrzała Roxane. Długie czekoladowe włosy spadały kaskadami na jej ramiona, miała na sobie czarną obcisłą koszule, z dużym dekoltem oraz czarną spódniczkę w białe groszki, do tego buty na koturnie i okulary przeciwsłoneczne. Wyglądała jak wyjęta z rozbiegu dla modelek. Blondynka zdawała sobie sprawę ze swojej urody, lecz wiedziała również że Barthez potrafi wykorzystać swoje atuty. Umiała wyeksponować swoje walory tak by były jednocześnie widoczne i zakryte. Była najzwyczajniej w  świecie sexy. Zachowywała się niczym diwa. Obok Roxane, szła równie pewnym krokiem jej młodsza siostra. Równie wystrojona, lecz najwyraźniej bardziej postawiła na wygodę, patrząc na idealnie dopasowane jeansy i jasnoróżową bluzkę z dekoltem w kształcie serca.
- Ohayo!- dziewczyny powiedziały jednocześnie do znajomych. Błysk w oku Jun świadczył o tym, że maszyna blokująca intrygę właśnie ruszyła.
- Nie macie nic przeciwko, żebyśmy się przysiadły prawda?- zapytała ze słodkim uśmiechem starsza z sióstr. Oczywiście Yoh nie domyślał się dlaczego szatynka chce usiąść koło niego, dlatego też nie widział przeszkód. Odmienne zdanie natomiast miała Anna, która ciskała teraz gromami w swojego narzeczonego oraz Francuzkę. Jun za to korzystając z okazji poklepała miejsce między nią a Ren`em nakazując tym samym by Nicole usiadła koło niej. Przez chwilę stała nieco zagubiona, lecz zaraz ponownie na jej twarzy pokazał się piękny uśmiech. Podeszła do Doshi z wyciągniętą ręką i przedstawiła się.
- Ohayo.- zagadnęła do Ren`a, na co on oczywiście prychnął. Nie dość że musiał oglądać jakieś głupie kwiatki to na dodatek miał się zadawać z jakimiś dziewczynkami? O nie… tego już za wiele! Jednak Nicole nie lubiła być ignorowana, szczególnie przez płeć męską, co z kolei spodobało się Annie.
- Ren! Nie bądź taki!- pouczyła go panna Tao, po czym wszelkimi sposobami próbowała nawiązać rozmowę między swoim bratem, a przyszłą szwagierką jak zwykła mawiać w myślach. Widziała starania Nicole, lecz brak reakcji u złotookiego zaczął wprawiać ją w szał. Na szczęście Jeannie widząc jak blisko od wybuchu jest Doshi podsunęła jej pod nos Bavarois, tradycyjne ciasto francuskie, co z kolei zwróciło uwagę sióstr Barthez. Zaraz potem nawiązała się rozmowa na temat Francji między trzema dziewczynami, które wkrótce przeszły na swój ojczysty język.

- Podoba mi się.- oznajmiła Anna, po czym zwróciła się bezpośrednio do narzeczonego.- Chcę żebyś się go nauczył.


- Co? Ale Anna! Po co?


- Bez dyskusji.- upomniała go.


- Przecież i tak nie będziesz rozumieć co do Ciebie mówię.- nie dało się ukryć, że miał rację mimo to medium uparcie obstawała przy swoim. Niestety Roxane usłyszała ich rozmowę i oczywiście zaproponowała że zajmie się nauką szatyna zapewniając że nie stanowi to dla niej żadnego problemu, najlepiej zaczynając od razu. Tym sposobem cała uwaga Yoh skupiła się na Barthez, co było wyraźnie nie w smak Annie, szczególnie że niemal sama popchała go w jej ramiona. I to dosłownie, szatynka niemalże pod byle pretekstem dotykała chłopaka, to kładka rękę na jego udzie, to przyjaźnie trzepnęła w ramie, czy poczochrała go po włosach. Niestety chłopak nie uważał tego za niestosowne, co stanowiło iskrę do zapłonu. Nieświadomie Yoh wywołał wojnę ze swoją narzeczoną.


Spotkanie trwało jeszcze półtorej godziny podczas której każdy starał się zignorować ten flirt, który rozgrywał się na ich oczach i udawał że zajmuje się czymś innym, lecz nie dało się ukryć, że głosy Yoh i Roxane były dominujące. Co jakiś czas Jun wraz z Jeannie próbowały zagadać Annę by odwrócić jej uwagę od tej sytuacji, nawet Horokeu zaryzykował i wtrącił się do tej pseudo lekcji francuskiego, lecz szybko zaprzestał łamania sobie języka. Manta jako pierwszy zwrócił uwagę na czas oznajmiając, że musi już iść na dodatkowe lekcje, co każdy uznał za znak, że lepiej zakończyć spotkanie. W momencie gdy wszyscy zaczęli wstawać o nogi Anny zaczął ocierać się kot, co było dość nadzwyczajne ze względu na to że normalnie wszelkie zwierzęta nie przepadały za medium. Jednak ten nie przejął się złowrogą miną dziewczyny i dopiero gdy ruszyła stopą spłoszył się uprzednio spoglądając na nią i mogłaby przysiąc że jego pyszczek wykrzywił się w uśmiech tak podobny do tego, który widywała u długowłosego szamana. Zerknęła na innych sprawdzając, czy tylko ona była świadkiem tego zdarzenia, lecz każdy był zajęty żegnaniem się z przyjaciółmi. Itako oznajmiła, że musi jeszcze coś załatwić i szybkim krokiem ulotniła się z parku.


Było po 22, gdy weszła do domu. Zapaliła światło by móc cokolwiek zobaczyć w ciemnościach. Była przemarznięta, ubieranie się tak cienko nie było dobrym pomysłem, więc zrobiła sobie herbatę, która w momencie ją rozgrzała. Poczuła jego wzrok na sobie.


- Jesteś zła?- zapytał w końcu. Przytaknęła tylko, po czym bez słowa wyminęła szatyna i poszła na górę do swojego pokoju. Szaman jej jeszcze takiej nie widział. Owszem musiała być zła, dziwne by było gdyby nie była, ale w jej zachowaniu było coś jeszcze… jakby smutek, ale jednocześnie strach. Nie widział jej nigdy przerażonej, ale coś mu podpowiadało, że Anna czegoś się wystraszyła.


Gdy tylko weszła do pokoju postanowiła wystawić jego futon na korytarz, który gościł tutaj przez ostatnie tygodnie. Słowa, które usłyszała dzisiejszego popołudnia nieco ją sparaliżowały. Miała inne plany, lecz przed sklepem złapała ją Jeannie proponując kawę. Wybrały stolik pod oknem, zakupy odłożyła na bok wraz z torebką i zanim zdążyła wziąć do ręki menu usłyszała męski głos.


- Dwie najsilniejsze kobiety wybrały się na ploteczki. Jak miło.- przysiadł się koło blondynki.


- Witaj Hao.- odpowiedziała Jeannie.
***
Z tego co czytałam to wszyscy spodziewali się Choco a nie Jeanne, jednak puki co trzeba będzie się obejść bez jego błyskotliwych dowcipów, nie miejcie mi tego za złe... Po prostu Iron Maiden odegra istotną rolę, tyle wam zdradzę :)
Bardzo wam dziękuje za taką ilość komentarzy i to samych pozytywnych, w szczególności dziękuje i jednocześnie gratuluje Spokoyoh za nadrobienie zaległości ;) Czytanie Twoich komentarzy sprawiło że siedziałam na ławce i szczerzyłam się jak głupia do telefonu je czytając ;)
Pozdrawiam ;*

10 komentarzy:

  1. W końcu *-* tak vardzo nie mogłam się doczekać!
    W końcu hao, jak za nim tesknilam.
    Nie przyjemna ta cała sytuacja z demonem:/ mam nadzieję że to się skończy dla każdego szczęśliwie
    Ciekawe kiedy roxane zauważy że tylko przeszkadza. A yoh sie potem dziwi że anna taka zła
    Kurcze chce juz wiedzieć co usłyszała blondynka że ja tak przestraszyło:/
    Pisz szybko, rozdział super:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie jeanne i lyserg to spore zaskoczenie i już nie mogę się doczekać jaka rolę odegraja.
    Hao! W końcu, ciekawe kim bedzie ta osoba opętana i mam nadzieję że się dobrze skończy:)
    Ahahahaha tekst renault mnie rozwalil ,,kwiatki sobie kwitną " XD i ta obojętność na podrywy Nicole.
    Yoh będzie musiał poprawić teraz humor Annie, tym bardziej że wróciła nie tylko zla a jeszcze się czegoś bała. Nie mogę się doczekać aż się dowiem co uslyszala*-*
    Rozdział bardzo dobry, bo w końcu twój. Pisz szybciutko! Dz

    OdpowiedzUsuń
  3. Możemy przyjąć, że czasami uczę się na błędach, prawda? xD Więc... komentarz na czas~~~!

    A jednak Jeanne! Kurcze... Nie mam nic do niej, ale... żartówki Chocolove~~~;-; Żegnajcie, moje nadzieje...T-T (to mi przypomina, że wypadałoby ruszyć tyłek i wznowić sucharkowy kącik na grupie...)
    Hahaha maniery Horohoro nigdy mnie nie zawiodą. xD Ale w sumie podejrzewam, że wypowiedział na głos to, co wszystkim naszym szamanom chodziło po głowie. Za to jak Ryu się ucieszy! :D Poza tym jeśli mamy demona na wolności, to silnych szamanów nigdy dość w pobliżu. Tak, to znaczy, że nawet Marco będzie mógł się do czegoś przydać. xD Lol, co tu się będzie działo, jak Hao wróci do domu. xD Chociaż akcja dzieje się po wydarzeniach w mandze, a na koniec mangi Marco się trochę ogarną, więc może nie będzie robił aż takiej afery.
    Nieeeee! Tylko nie biedna Opacho! :( No to teraz demon sobie nagrabił. Założę się, że jeśli Hao znajdzie jakiś szybki sposób na odesłanie demona, to nie wykorzysta go i będzie szukał jakiegoś powolnego i bolesnego (dla wiadomo kogo). Jest pewien, że nie chce pomocy od naszych szamanów? Może Anna jako itako znalazłaby jakiś sposób? Chociaż z drugiej strony braciszek pewnie łeb by mu potem ukręcił za narażanie jego ukochanej. ^^'
    Hmmmmmmm Niumbirch, powiadasz? Czyżby Silva miał się potem troskliwie zaopiekować tą panią? x)
    A tak poza tym Hao z tym swoim furyokowym defibrylatorem powinien się zatrudnić w szpitalu. xD Co ja mówię... Po co ograniczać się do defibrylatora, skoro Króla Szamanó może nawet wskrzeszać. xD
    Czyli mamy już jakiś zarys planu, jak pozbyć się demona, prawda? I to zapewne nie będzie zbyt miło brzmiący plan. Podsunąć kogoś demonowi do opętania? Mam w głowie kilka osób, o których mógł pomyśleć Hao i raczej on sam nie jest zbyt szczęśliwy, że akurat takie osoby mu pasują do tego planu. Oby to była prawda, że już po samym opętaniu pozbycie się demona będzie proste. ^^'
    Biedny Lyserg, tyle na jego głowie. xD Marco to taki tatuś, który w towarzystwie kolegów córki pojawia się w koszulce "Co ci zrobię, jeśli skrzywdzisz moją Księżniczkę:". Opcjonalnie z bronią w ręku. xD
    "Nie rozumiem po co my tu w ogóle jesteśmy.- narzekał Ren.- kwitną sobie kwiatki…" - hahahahaha Ren, jesteś najlepszy. xDDDDD Ciekawe jak on by zareagował, gdyby pojechli do obory i ktoś równie lekceważąco powiedział "Po co my tu jesteśmy? Krowa daje mleko..." xD
    Biedny, żyjący w błogiej nieświadomości Yoh... Myślę, że powinni z Anną porozmawiać o paru rzeczach i postawić parę spraw jasno, żeby potem nieświadomie nie sprawiać sobie przykrości. Albo urządzać spotkania paczki potajemnie, żeby Roxanne się o nich nie dowiedziała. xD
    Niepokoi mnie ta końcówka. Niewiele jest rzeczy, które są w stanie tak przestraszyć Annę, więc aż boję się myśleć, o czym rozmawiali z Hao...

    Nie ma za co i dzięki. xD Cieszę się, że mogłam poprawić Ci humor. :D
    Rozdział się podobał:) Pozdrawiam i czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie ze oni przyjechali, paczka prawie w komplecie:)
    Roxane to powinna ma siebie uważac bo z anna się nie zaczyna. Yoh będzie musiał jakos naprawic swoj błąd ahaha
    Rozdzial bardzo fajne i czekam na następne:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział jak zawsze i w końcu pojawił sie hao! Nie moge sie doczekać kolejnwj notki;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeanne i lyserg na pewno sie przydadzą w walce z demonem. Kurcze kogo hao ma na mysli, mam na ze nie anne bo yoh sie nieźle wkurzy;)
    Dlaczego akurat opacho;( hao mu tego nie wybaczy.
    Tekst rena o kwiatkach to wygryw xd chociaż mógł by byc trochę milczy dla młodej barthez ze względu na siostre.
    Roxane nieźle sobie grabi, nie chce zby coś namieszala:(
    Mam nadzieję ze to co anna usłyszała nie będzie mialo zlych skutków
    Rozdział supi, pusz szybciutko

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy nożna spodziewać się Nowej notki?*-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisz cos szybki prosimy!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dokładnie :) wszyscy czekamy z niecierpliwością na następny rozdział :) bardzo mnie ciekawi rozmowa między Jeanne, Anną i Hao oraz jak rozwinie się związek Anny i Yoh po wydarzeniach związanych z Roxanne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się na dniach :) Mam małe urwanie głowy, ale aż mi się miło zrobiło jak dzisiaj zobaczyłam że tak "łakniecie" się dowiedzieć co dalej :)

      Usuń