sobota, 29 czerwca 2013

6. Konieczność rozmowy.



Niebiesko-włosa rozkładała właśnie talerze, lecz myślami błądziła daleko. Nie zauważyła wysuniętej nogi od stołu w wyniku czego zarówno ona jak i kilka talerzy wylądowało na ziemi. Przeklinając się w myślach, wstała powoli rozmasowując sobie kolano. W tym samym czasie do jadalni weszli Trey, Ryu i Ren. Brunet widząc że dama ma problemy znalazł się przy dziewczynie najszybciej.
- Panienko, coś się stało?- zapytał zatroskany.
- Nie widzisz, że talerze są rozbite podróbko Elvis`a?!- krzyknął Usui.
- Kultura nakazuje się najpierw zapytać.- bronił się szaman.
- To jest moja siostra! Nie muszę się zachowywać jakbym chciał zdobyć jej serce!!!- krzyczał co raz głośniej Horokeu. Oboje zapomnieli dlaczego tak właściwie się sprzeczają i wrzeszczeli po sobie co raz głośniej. Ren tylko wywrócił teatralnie oczami i podszedł do Piriki.
- Myślę, że powinnaś to czymś przemyć.- powiedział do dziewczyny, która obecnie wyciągała drzazgę z dłoni.
- Nic mi nie będzie.- odparła pewnie.
- Nie mówię o tym, tylko o kolanie.- mówił spokojnie, ale w jego głosie dało się wyczuć nutkę zaniepokojenia. Niebiesko-włosa zerknęła na swoja nogę brudną od krwi. Takie małe zadrapanie, a tyle szumu- westchnęła w myślach. Zerknęła na nadal kłócących się szamanów i nie zapowiadało się na to, że szybko skończą. Nagle przed jej twarzą pojawiła się dłoń. Tao pomógł jej wstać i oboje poszli do kuchni, gdzie nadal przy obiedzie krzątała się Jun.
- Co się stało?- podbiegła od razu. Z jadalni dochodził gwar rozmów- szamani zebrali się na posiłek. - Ren w tamtej szafce są opatrunki, ja muszę zając się obiadem.- pokazała bratu półkę i zabrała się do rozdawania jedzenia.
- Ale ja nigdy tego nie robiłem!- krzyknął za siostrą.
- Delikatnie!- dała mu wskazówkę i tyle ją widzieli.
- Daj sama to zrobię.- odezwała się Usui.
- Z tymi poranionymi rękami?- bardziej stwierdził niż zapytał, po czym zabrał się za czyszczenie rany. Dla wygody usiadł na przeciwko dziewczyny i położył jej nogę na swoich, aby kolano było wyprostowane. Gorąca dłoń chłopaka błądziła po łydce nie mogąc znaleźć dogodnego miejsca. Ren podniósł głowę i ujrzał że dziewczyna zasłoniła się swoimi długimi włosami.
- Aż tak boli?
Pirika pokręciła tylko przecząco głową.
- EJ czubie co ty robisz z moją siostrą?!!- do kuchni wpadł Trey.
- Pomagam w przeciwieństwie do Ciebie bałwanie.- odparł spokojnie i przykleił plaster w miejscu zranienia.- Gotowe.
Pirika wstała i podziękowała cicho, nadal chowając się za zasłoną włosów. Szybko odwróciła się i wyszła z kuchni. Gdy już znalazła się w swoim pokoju zerknęła w lustro. Była zarumieniona, co bardzo kontrastowało z niebieskimi pasemkami przy jej twarzy. Nadal czuła jego dotyk i jak bardzo starał się nie sprawić jej bólu. Dotknęła swoją dłonią miejsca na łydce, gdzie przed chwilą trzymał ją Ren, a na jej twarz wkradł się uśmiech, natomiast w oczach pojawiły się iskierki szczęścia.

Mikihisa wraz ze swoją żoną i najstarszymi z rodu siedzieli w osobnym pokoju. Rozmowa toczyła się przyciszonymi głosami mimo że w pobliżu nikogo nie było.
- Anna dowiedziała się prawdy o swojej matce.- powiedziała Kino.
- Przecież miałaś jej powiedzieć przed Turniejem.
- Ale nie powiedziałam, mogłaby chcieć odnaleźć ją, a była nam potrzebna przy Hao.
- Nigdy nie widziałam jej tak wściekłej.- oznajmiła Keiko zmartwiona zaistniałą sytuacją.
- A ja tak... Po tym jak ją przyjęłam pod swój dach w Osoresan, był taki okres że emanowała od niej nienawiść, lecz do czasu. Myślę, że i tym razem Yoh opanuje sytuacje.
- Widziałem ich dzisiaj jak szli do biblioteki.
- Chyba czeka nas rozmowa...- odezwał się po raz pierwszy Yoh-mey.

W istocie, rozmowa musiała się odbyć, lecz na inny temat. Wiadomość jaką Yoh i Anna odkryli musiała natychmiast ujrzeć światło dzienne. Tylko pozostawał jeden szkopuł.
- Po okładce możemy tylko wnioskować co może być w środku.- oznajmiła Anna.
- Nie będziemy znowu otwierać przejścia!- powiedział podniesionym głosem Yoh. Próbowali na wiele sposobów wejść do środka, lecz za każdym razem kończyło się tym samym. Natomiast Hao przyglądał się ze stoickim spokojem jak Yoh próbuje najpierw sam wejść, następnie stworzył jedność ducha z Amidamaru, lecz ponownie wylądował pod ścianą. Anna z kolei wypowiadała różne formułki i również usiłowała wejść. Po czwartym "wyrzuceniu" nie miała już siły i opadła bezwiednie w ramiona szatyna. Po kilku minutach ocknęła się i teraz stała opierając się o ścianę z założonymi rękoma.
- Nie mam zamiaru. Hao- zwróciła się do ducha- skąd masz tą księgę?
- Świece się wypaliły.- odparł z wrednym uśmiechem.
- Skąd ją masz?!!- krzyknęła medium.
- Nie tym tonem moja droga.- zagrzmiał, podchodząc do dziewczyny.- Twoja matka nie byłaby dumna, że na mnie krzyczysz.
- Przestań o niej mówić! Ja nie mam matki i nigdy nie miałam!
Asakura uśmiechnął się tylko szerzej.
- Anno, o co chodzi?- wtrącił się Yoh.
- Nieważne.- rzuciła tylko dziewczyna.
- Ooo Anno Twój przyszły mąż chyba ma prawo wiedzieć o Tobie trochę więcej. Otóż Yoh, Twoja narzeczona ma matkę, której całkiem nieźle się powodzi, ale chyba nie obchodzi ją jej własna córka.
- Zamknij się!!!- dziewczyna dyszała ciężko, a w rękach trzymała korale, skierowane w stronę Asakury.
- Nie masz na tyle mocy, żeby mnie odesłać.- długowłosy spoważniał, widząc determinacje w oczach blondynki.- Do zobaczenia.- powiedział jeszcze i zniknął. Itako opuściła powoli ręce i spojrzała na szatyna, który nie wiedział jak się zachować. Tak, zdecydowanie musieli porozmawiać.

Przy stole jak zwykle panował gwar, a sztućce co chwila uderzały o talerze. Obiad przebiegał w normalnej atmosferze, lecz kilka miejsc było pustych. Zarówno Asakurowie się nie zjawili jak i Anna wraz z Piriką, co nie przeszkodziło w kłótniach pomiędzy Trey`em, a Ren`em, a wręcz spowodowało, że mogli sobie na więcej pozwolić. Tak, więc obiad przebiegał swoim tradycyjnym rytmem.
- Morty i Ryu pozmywacie po obiedzie i doprowadzicie kuchnie do stanu używalności, dobrze?- zapytała się uroczym głosem Jun.
- Tak Jun.- powiedział cicho Morty,
- Z przyjemnością Panienko Jun!- zawołał ochoczo Ruy.

Anna siedziała na werandzie, na przeciwko swojego pokoju. Miała idealny widok na ogród i otaczający posiadłość las. Mimo brzydkiej pogody ogród i tak wyglądał niesamowicie. Był ogromny i przy tym zadbany, każdy szczegół musiał być dopracowany. Staw znajdujący się w centrum przybrał wody i zalał brzegi, całkowicie zasłaniając rosnące tam pałki wodne. Natura w najczystszej postaci. Dziewczyna w końcu wstała i udała się nad wodospad, aby uporządkować myśli.
Zajęło jej to trochę czasu, lecz było warto. Nadchodził wieczór, lecz przez nagromadzone chmury, było ciemniej niż zwykle. Przy jednym z drzew stał szatyn, czekając na dziewczynę.
- Masz.- podał jej kurtkę przeciwdeszczową. Zaczęli iść w milczeniu w kierunku posiadłości. Pojedyncze spojrzenia rzucane przez szamana, zaczęły nieco irytować medium. Jednak wiedziała, że prędzej czy później będzie mu musiała wyjawić prawdę. Weszli do kuchni, gdzie Asakura zaczął robić herbatę. Anna stukała paznokciami o blat, przerywając w ten sposób nerwową ciszę.
- Wiesz, że możesz mi ufać?- zapytał niespodziewanie Yoh. Itako nieco zaskoczona nagłym wyznaniem, zmieszała się lekko.- Jeśli będziesz potrzebowała pomocy to wiesz gdzie mnie szukać.- dodał i nie czekając na odpowiedź wyszedł z kuchni.
- Yoh!- zawołała za nim niepewnie.- Dziękuje.- powiedziała ciszej, na co szaman uśmiechnął się tak jak tylko on potrafi.

niedziela, 9 czerwca 2013

5. Misja.



Anna stała na wprost mężczyzny. Uśmiechnął się ironicznie do dziewczyny. Nienawidziła tego cynizmu i pewności siebie. Jednocześnie wiedziała że jest do niego podobna. U jego stóp krążyło kilka kotów. Nagle poczuła jak i o jej nogi ociera się zwierzę. Przypomniała sobie wypowiedziane wtedy słowa. Czy jestem samotna?- zadała sobie to pytanie, ale szybko wyrzuciła je z głowy.
- Czemu zawdzięczam te odwiedziny?- nie uzyskał odpowiedzi.- Ostatnio również płakałaś. - dopowiedział po chwil przyglądania się Itako.
- Dobrze wiesz dlaczego Cię tu wezwałam.
- Może wiem, może nie...- droczył się z dziewczyną. Widział jej wyczerpanie, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że jest uparta. Dziewczyna patrzyła się zaczerwienionymi oczami na szatyna. Czekała, potrafi być cierpliwa i choćby miała tu spędzić kolejnych kilka dni to i tak się dowie wszystkiego.
- Gdyby nie ja to nigdy byś nie poznała swojej historii. Kino nie powiedziałaby Ci prawdy.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Żeby wprowadzić trochę dramaturgii...- zaśmiał się po cichu.- Oj Anno, Anno... siedziałaś tu kilka dni wertując moje księgi, w których i tak nic nie znajdziesz. Asakurowie nawet nie wiedzą co tu trzymają, nawet Ci nie pomogli. Pomyślałem sobie, że tak właściwie to czemu nie podsunąć Ci tego.
Nie wierzyła mu, musiał mieć w tym jakiś cel. Przecież on nie robi nic bezinteresownie.
- Nie oceniaj mnie bo nic o mnie nie wiesz!- podniósł głos. Zdziwiona nagłą zmianą w jego zachowaniu, patrzyła się niepewnie co dalej uczyni.
- Wiem, że to jest Twój słaby punkt...- odparła pewna siebie.
- Ja nie mam słabych punktów!
- A jednak Yoh Cię pokonał.- przypomniała mu o porażce.- Dlaczego dałeś mi tą księgę?- ponowiła pytanie.
- A dlaczego nie?- ochłonął nieco. Spokój powrócił wraz z cynicznym uśmiechem.
- Czemu nie chcesz powiedzieć mi prawdy?
- To ty nie chcesz jej dopuścić do siebie.- rozmowę przerwał odgłos wybuchu, dochodzący zza pomieszczenia.- Do zobaczenia Anno.- dopowiedział tylko i zniknął. Dziewczyna stała jeszcze przez chwile wpatrzona w portret Wielkiego, po czym pewnym ruchem przesunęła drzwi.
- SPOKÓJ!- wrzasnęła. Shikigami szybkim ruchem znalazły się obok niej, jak zwykle posłuszne. - Wracajcie do swoich pokoi!- dodała spoglądając na każdego z chłopaków.
- Ale...- zaczął Horokeu nie bardzo rozumiejąc co się dzieje.
- Ren dobrze wiesz, że one nie przepuszczą nikogo, więc po co atakowaliście?!- zapytała, lecz nie czekała na odpowiedź.- Skoro was aż tak rozpiera energia, że musicie atakować MOJE Shikigami to zapewniam was że jutrzejszy trening was tego oduczy!
- Anno krwawisz.- powiedział nie wzruszony słowami blondynki Ren. W istocie z ręki medium spływała strużka krwi, również na łydce malowały się pokaźne zadrapania.
- Tao, czy ty mnie w ogóle słuchałeś?!- krzyknęła rozzłoszczona Itako.
- Tak, ale widząc Ciebie w takim stanie nie wydaje mi się, że dalsze studiowanie ksiąg będzie czymś koniecznym. Dowiemy się wszystkiego na miejscu.
- Wracajcie do pokoi.- powiedziała dobitnie Kyoyama i odwróciła się tyłem do chłopców.
- Nalegam.- dodał Ren.
Zwabiony hałasami Yoh znalazł wszystkich przed wejściem do biblioteki. Usłyszał końcówkę rozmowy i podbiegł do przyjaciół.
- No stary nareszcie!- krzyknął Trey.
- Mistrzu Yoh, może ty przekonasz Panienkę Annę.
- Anna...- zaczął delikatnie.- O co chodzi?
- O nic.- urwała krótko.
- Podobno źle wyglądałaś.- nie ustępował szatyn.
- Nic mi nie jest!- dziewczyna nadal stała tyłem do zebranych. Spojrzała na obraz Hao i ujrzała ten drwiący uśmieszek, zaraz obok jej nogi przebiegł kot, łudząco podobny do Matamune. Itako wiedziała że Wielki sobie z nią pogrywa, lecz zdawała sobie również sprawę że jest bezsilna wobec niego. Młody Asakura automatycznie chwycił się za naszyjnik, z którym się nie rozstawał.
- Czy to był...?- zapytał cicho.- Anno!- zagrzmiał. Tym razem nie było już tego ciepła, tylko władczość. Bał się o nią, najpierw jego przyjaciele wspominają, że dziewczyna się dziwnie zachowuje, teraz ten kot. Podniósł wzrok i patrzył się w plecy medium. Poczuł na swojej skórze gorący podmuch powietrza, dochodzący z biblioteki i wtedy zauważył jego. Anna jakby wiedziała co szaman robi i zamknęła drzwi od biblioteki. Jednak to nie powstrzymało szatyna i minął dziewczynę wchodząc do pomieszczenia. Zrobił kilka kroków i stanął lustrując pokój. Podszedł do portretu i patrzył w oczy swojego przodka.
- Mistrzu wszystko w porządku?- zapytał się Ryu po dłuższej ciszy, lecz szaman nic nie odpowiedział tylko nadal stał wpatrzony w obraz.
- Myślę że powinniśmy posłuchać Anny i pójść do pokoi.- odezwała się po raz pierwszy Jun, na co Pirika jej przytaknęła.
- Idziemy.- dopowiedziała niebiesko-włosa i pociągnęła za sobą brata. Jedynie Tamara została przed pomieszczeniem niepewna co ma uczynić. Chciała zostać i zobaczyć jak się rozwinie sytuacja, poza tym bała się zostawić ich sam na sam. Ponownie poczuła ukłucie zazdrości, a na jej twarz wkradł się lekki rumieniec. Wiele by oddała za bycie narzeczoną Yoh, ale wiedziała że to nigdy nie nastąpi. Może kiedyś przyjdzie czas, że oswoi się z tą myślą, póki co to nadal boli.
- Tamara, idziesz?- zawołała za nią Usui, budząc dziewczynę z rozmyślań. Różowo-włosa ruszyła powolnym krokiem obracając się co pewien czas za siebie. Westchnęła ciężko, wiedziała że czeka ją kolejna nieprzyjemna noc.
W pomieszczeniu nadal było duszno, a zapach starych ksiąg unosił się w powietrzu. Yoh chodził po pomieszczeniu milcząc, aż w końcu stanął przed półką z księgami oznaczonymi pięcioramienną gwiazdą.
- Czujesz to prawda?- zapytała się Anna stając koło niego. Chłopak przytaknął w odpowiedzi, nie odwracając wzroku.
- Myślisz że to są jedyne księgi?- zapytał po chwili.
- Nie wiem. Są silnie strzeżone.- przejechała palcami po dziwnym znaku wygrawerowanym na wierzchu szafki.- Nie znam tej pieczęci. Nigdy się z nią nie spotkałam.
- Powiesz mi co się tutaj stało?- ponowne pytanie padło z ust szamana. Anna jakby skuliła się w sobie i odeszła kilka kroków.
- Powiedzmy, że miałam bliskie spotkanie z Twoim przodkiem.
- Że jak?!- krzyknął zaniepokojony szatyn.
- Spokojnie nic nie może zrobić, jest tylko duchem.
- Amidamaru mi wspominał że czuje dziwną moc, ale nie wpadł bym na to że to może być Hao.
- W końcu to jego posiadłość, a ten pokój jest cały przesiąknięty jego energią. Część ksiąg należy do niego, część nazbierał w ciągu swoich reinkarnacji, a część pochodzi od Twojej rodziny.
- Jesteś pewna że jesteśmy tu bezpieczni?
- On jest duchem, w ostateczności może nas opętać, ale chyba nie zależy mu na tym.
-No więc... dowiedziałaś się czegoś?- zapadło milczenie. Dziewczyna jakby wahała się nad odpowiedzią, a jej mina nie wyrażała zbyt wiele. Cisze przerwał gorący podmuch wiatru pochodzący z głębi biblioteki. Oboje skierowali swoje kroki w tamtym kierunku, jednak Yoh jakby niepewny co się dzieje stanął w połowie drogi. Natomiast Itako szła pewnym krokiem, nie przejmując się tym że robiło się co raz goręcej. Pod jej stopami leżała księga. Patrzyła się na nią, bojąc się jej podnieść, a jednocześnie chcąc poznać jej tajemnice.

Ogromny wybuch. Huk. Mnóstwo odłamków, kurz i krzyk. Przerażający, pełen bólu wrzask. Siła zderzenia odepchnęła ich na znaczną odległość, tak że oboje uderzyli o ścianę. Szaman rozmasował tył swojej głowy i powoli się podniósł do pozycji pół siedzącej. Zerknął na dziewczynę, która wpatrywała się w przejście.
- Wygląda na to, że nie możemy tam wejść.- powiedziała, odpowiadając tym samym na dręczące pytanie.
- Słyszałaś ten krzyk?- zapytał się chłopak, na co Itako mu przytaknęła.- Co to mogło być?!
- Nie wiem, Yoh. Nie spotkałam się z tym, żeby mnie wyrzuciło. To nie jest normalne.
Nagle zza ich pleców dobiegło klaskanie. Odwrócili się i ujrzeli szamana z długimi brązowymi włosami, ubranego w tradycyjne kimono. Yoh jakby pobladł, natomiast Anna zacisnęła usta w cienką linę.
- To było na prawdę piękne przedstawienie.- powiedział wreszcie, jednak ironiczny uśmiech nadal widniał na jego twarzy.- Myśleliście że będzie tak łatwo? I tak wam już dużo pomogłem. Teraz pora, żebyście wy się wykazali.
- Dlaczego nam pomagasz?!- krzyknęła Anna. Była zirytowana tym, że Asakura tak sobie z nią pogrywał.
- Spokojnie, przecież nie robię nic złego.- powiedział widząc kątem oka, jak Yoh przykłada ręce do katany.- Nawet jakbym chciał to i tak bym nie mógł. Nie mam jeszcze na tyle foryoku.
- Jak to jeszcze?!- odezwał się Yoh. Wizja ponownego zabicia brata, jakoś nie przypadła mu do gustu. Otrząsnął się ze złych wspomnień, skupiając na rozmowie.
- Wszystko w swoim czasie...- duch odwrócił się w stronę swojego ołtarza. Przekręcił jeszcze tylko głowę i rzucił do medium- Aha i jeszcze jedno... masz pozdrowienia od swojej matki.- po czym zniknął. Blondynka zawiesiła głowę i zacisnęła dłonie w pięści. Nienawiść to zbyt lekkie określenie na to co czuła w tym momencie. Yoh podszedł jeszcze raz do przejścia, lecz jedynie widział przed sobą czarny tunel.
- Na dzisiaj wystarczy.- oznajmił.- Jutro spróbujemy coś z tym zrobić, ale teraz musisz odpocząć.- dziewczyna zamknęła przejście, odłożyła księgę na miejsce, po czym szybkim krokiem wyszła. Szatyn po raz ostatni spojrzał na obraz Wielkiego i również opuścił bibliotekę.
- Anno zaczekaj na mnie!

Poranek przywitał szamanów deszczowo i nie zapowiadało się na to, żeby słonce dzisiejszego dnia miało wyjrzeć zza chmur. Jednak to nie przeszkodziło Asakurom w zadaniu ich uczniom treningu.
Tamara również trenowała pod okiem Kino, ale nie mogła się na niczym skupić. Wczorajsze wydarzenia zaniepokoiły ją, w dodatku Anna i Yoh dziwnie się zachowują. Westchnęła ciężko, widząc ich znowu szeptających w kącie. Wydawało by się, że o coś się sprzeczają.
- Nie!- powiedziała głośniej Anna, na co szatyn prychnął i wyszedł. Blondynka pokręciła zrezygnowana głową i ruszyła za nim. Tamarze głupio się zrobiło, widząc że Kino cały czas czeka. Zaczerwieniła się i wróciła do ćwiczeń.

Mikihisa obserwował jak Ren wraz z Horo i Ryu skaczą po mokrych belkach z zawiązanymi oczami. W wyniku wielokrotnych upadków byli cali w błocie. Mężczyzna kątem oka zauważył jak jego syn zmierza ku bibliotece, a za nim szybkim krokiem idzie Anna. To było dość dziwne, biorąc pod uwagę że to blondynka zawsze wszystkimi dyrygowała. Jednak nie przejął się tym zbytnio, bo Trey z Ren`em  i Ryu znowu zaczęli się kłócić.
- Dlaczego Yoh nie trenuje!?- zapytał z wyrzutem Horo-Horo.
- Widocznie mistrz Yoh ma to już opanowane.
- Sugerujesz że ten leń jest lepszy ode mnie?!- krzyknął Tao.
- W końcu Cię pokonał!- przypomniał mu Usui.
- To było dawno, poza tym zremisowaliśmy!!!- bronił się szaman.
- Wystarczy.- oznajmił Mikihisa.- Możecie już iść.
Przyjaciele nieco zdziwieni, ale i uradowani poszli do posiadłości. Dziewczyny pomagały w kuchni, a Morty nakrywał do stołu, co było nie lada wyczynem biorąc pod uwagę liczbę obecnych w posiadłości szamanów.
- Ciekawe co się wczoraj wydarzyło w bibliotece.- powiedziała Pirika.
- Nie wiem, ale oboje się jakoś dziwnie zachowują.- odparła Jun.
- Wiem, że to nie nasza sprawa, ale martwię się o nią. Nie wyglądała za dobrze, a teraz jeszcze dochodzi do tego Yoh. Wyglądali jakby w ogóle nie spali tej nocy.
- Rozumiem Cię, ale myśle że pomiędzy nich nie powinnyśmy się mieszać. Bardziej mnie ciekawicie wy.
- My?
- Ty i Ren.
- Nie wiem o czym mówisz!- powiedziała szybko Pirika, po czym wyszła zarumieniona z pokoju, na co Jun pokręciła głowa z politowaniem.

Od wczoraj nic się nie zmieniło. W pomieszczeniu nadal panował pół mrok i duchota. Zapach kadzideł drażnił nozdrza, ale po chwili można się było przyzwyczaić. Jedynie świecie przy ołtarzu się wypaliły, lecz oboje nie zwrócili na to uwagi.
- Anno, jesteś już wystarczająco poobijana!
- Nic mi nie jest!
- Czyżby?!- szatyn lustrował ciało dziewczyny wzrokiem. Rana nad skronią, po wczorajszym upadku wyglądała najgorzej ze wszystkich zadrapań i siniaków. Dziewczyna odwróciła się plecami. Szatyn zrezygnowany westchnął i dodał po chwili- Nie przekonam Cię prawda?
Itako wzięła księgę i przy pomocy korali utworzyła przejście.
- Muszę się czegoś dowiedzieć.
Znowu wybuch i głośny krzyk. Ponownie wylądowali pod ścianą w bibliotece.
- Zapowiada się długi dzień.- rzekł szatyn i spojrzał na blondynkę, która już była gotowa na ponowne wejście. Zdecydowanie upór należał do jej głównych cech i łatwo się nie poddawała. Weszła pewnym krokiem nie czekając na szatyna, po kilku sekundach ponownie wyleciała z przejścia, lecz tym razem młody Asakura zdążył ją złapać.
- Może źle się do tego zabieramy?- zapytał, nadal nie puszczając.
Dziewczynie serce mocniej zabiło, lecz nie z powodu adrenaliny jaką wyzwoliła u niej księga, tylko odległości pomiędzy nią, a szamanem. Czuła jego oddech, widziała dokładnie każde drobne zadrapanie, ręka oparta na jego piersi wyczuła rytm jaki wybija jego serce. Równie szybki jak jej. Wnet od siebie odskoczyli, lekki rumieniec wkradł się na ich twarze.
- Jak dzieci...- prychnął duch Wielkiego. Oboje zwrócili się w jego stronę.- Posłuchaj go Anno, dobrze mówi. Poza tym, świece się wypaliły.- wskazał na roztopiony wosk przy jego obrazie. Anna usunęła przejście i wzięła księgę do ręki, na oliwkowo-zielonej okładce była wygrawerowana złota gwiazda. Jednak nie przypominała tej, z którą najczęściej miała do czynienia. Ta miała kształt koła z licznymi ramionami a nad nią widniał napis HAKAI (zniszczenie). Dziewczyna podniosła wzrok na ducha.
- Całkiem nieźle...
- Co? Co tam jest?!
- Gwiazda Zniszczenia.- rzekła dziewczyna zaniepokojona.- To oto to chodzi radzie! To co widzieliśmy nie było Gwiazdą Przeznaczenia, tylko...
- Gwiazdą Zniszczenia.- dokończył za nią szatyn.
***
Hej :) Tak jak mówiłam, pojawiła się postać wyczekiwana przez was :D oraz pojawił się główny wątek opowiadania ;) 
Dziękuje za pouczające komentarze :) 
Przepraszam za błędy, wybaczcie literówki czy braki przecinków, ale skupiam się na opowiadaniu i na tym by miało sens, a błędy są dla mnie czymś tak ludzkim, że nie przykuwam większej uwagi do tego. Względnie tylko to co mi się podkreśli.
Chyba wszyscy zadali pytanie skąd się wzięła u Asakurów ta książka o Amitsu. Spokojnie wszystko w swoim czasie :)
Pozdrawiam gorąco :D Paaaa ;*

sobota, 1 czerwca 2013

4. Odkrycie.



Poczuła delikatne szarpnięcie, ku jej zdziwieniu nie otaczała ją ciemność tylko oślepiająca światłość. Po chwili wszystko zaczęło nabierać kształtu, wyrazistości. Śnieg, mnóstwo iskrzącego się, białego puchu, pojedyncze drzewa, wysokie góry i domy, coś na kształt wioski... Osorezan!- pierwsza myśl. Jednak zaraz pojawiły się kolejne, które uzmysłowiły dziewczynie, że nie ma racji. Podążyła w stronę osady, licząc, że czegoś się dowie. Szła uliczkami przyglądając się wszystkiemu dookoła, mieszkańcom, ich życiu. Nagle zatrzymała się i nie mogła uwierzyć w to co widzi. Stała przed nią niesamowicie piękna kobieta, przy tym bliska jej sercu, choć jednocześnie nieznajoma. Patrzyła się na nią czarnymi oczami, tak bardzo podobnymi do jej. Długie blond włosy okalały jej twarz dodając uroku. Stała dokładnie na wprost niej ubrana w kimono, identyczne jak jej, które dostała na ostatnie urodziny. Dziewczyna pogubiła się już w swoich domysłach. Pomyślała o przyszłości, jednak to nie miało najmniejszego sensu. Księgi to przeszłość!- tłumaczyła sobie, jednak widząc swoją kopię postarzoną o kilka lat trudno jej było w to uwierzyć. Niespodziewanie kobieta uśmiechnęła się. Jednak nie było w tym radości, szczęścia tylko wymuszenie, mimo to nadal pozostawała piękna. Podjechał do niej powóz, drzwiczki się otworzyły i zniknęła z pola widzenia. Kyoyama pobiegła za nią, czując, że tu się czegoś dowie. Po pewnym czasie powóz się zatrzymał przed domem, chyba największym ze wszystkich w tej wiosce. Rozejrzała się wokół.  Rezydencja była zbudowana w typowo japońskim stylu. Brama składała się z dwóch drzew, które były szczepione gałęziami w górze. Anna przyglądała się temu przez chwilę, zastanawiając się jak pięknie to musi wyglądać na wiosnę. Niepewnym krokiem ruszyła do wnętrza posiadłości. Wszyscy znajdowali się w salonie, pijąc gorący napój. Dzięki temu Itako mogła się lepiej przyjrzeć kobiecie. Tak zdecydowanie były do siebie podobne, aż za bardzo, co ją nieco przeraziło. Po chwili jej wzrok spoczął na mężczyźnie. Czarne włosy, czarne oczy i przenikliwe spojrzenie zaciekawiły medium. Po chwili kobieta odezwała się melodyjnym głosem.
- A może na wiosnę? Wtedy wszystko rozkwita, ludzie będą pod wrażeniem.
- Tak, Amitsu, masz racje. Będą pod wrażeniem!- powiedział straszy mężczyzna ciesząc się z pomysłu.
Amitsu- powtórzyła w myślach.
Nagle wszystko się rozmazało i ponownie Kyoyame zalała jasność. Zmrużyła oczy, by po chwili znowu oglądać piękną kobietę. Śnieg zniknął, zastąpiła go soczyście zielona trawa, drzewa szumiały, zrzucając płatki wiśni. Amitsu stała pod jednym z nich ubrana w białe kimono, przepasane liliowym pasem, a u dołu można było ujrzeć wyszywane srebrną nicią wzory. Jej oczy wyrażały smutek i przygnębienie, niemalże błagała Annę o pomoc. Podszedł do niej mężczyzna, którego wcześniej widziała i pociągnął do domu. Kolejny raz Annę oślepiło,by po chwili ponownie mogła oglądać inną scenę. Tym razem wszystko było inne, obraz stał się bardziej szary i przygnębiający. Krzyki, płacz, a na koniec huk tłuczonego szkła.
- Ożeniłem się z wariatką! Wynoś się! Nie należysz już do rodziny!!- na podłodze znajdowały się resztki po szklance, którą mężczyzna musiał zbić w akcie zdenerwowania. Z jego oczu biła groza i nienawiść. Kobieta wybiegła z płaczem z rezydencji. Anna chciała pobiec za nią, lecz światło już po raz czwarty ją oślepiło. Gdy otwarła oczy nie miała pojęcia gdzie się znajduje. Otaczał ją półmrok, wzrok spoczął na drzwiach zza których również dobiegały krzyki. Uchyliła je lekko, ale od razu się cofnęła widząc obraz jaki jej się ukazał. Otóż owa piękność w cale nie wyglądała już tak wspaniale jak na początku. Być może to przez sytuacje jaką zastała,a być może przez czas jaki upłynął.
- Anna...- usłyszała tylko.- Będzie się nazywać Anna Kyoyama.- dodała po chwili kobieta, a na jej twarzy malował się uśmiech i ulga. Opadła zmęczona na posłanie.
Itako stała teraz w bezruchu, a wypowiedziane przed chwilą słowa odbijały się echem.  W jednej chwili tysiące myśli zalały jej umysł.
Witaj Anno- usłyszała za sobą. Obróciła się powoli i ujrzała ową kobietę.- Nie bez powodu ta książka pojawiła się przed Tobą. Tak właściwie to są moje zapiski, chciałam abyś w końcu poznała prawdziwą historię.- Anna nadal milczała, była jednocześnie przerażona i zaciekawiona zaistniałą sytuacją.-Nie kochałam mojego męża, ale on jeden mógł mi zapewnić odpowiedni byt. Nie zależało mi na tym specjalnie, ale nastały ciężkie czasy, więc nie miałam wyjścia. Sama siebie przekonywałam, że kiedyś może uda mi się poczuć coś do mojego męża, ale nadzieja szybko odeszła. Miałam wszystko co potrzebowałam, co tylko zapragnęłam, ale i tak mój uśmiech zawsze był wymuszony. Jednak brnęłam w to dalej, bo przecież co miałam zrobić? Tak więc żyliśmy razem, wszystko było takie sztuczne i na siłę. Wydawaliśmy bankiety dla zagranicznych gości, podróżowaliśmy, ale zabrakło nam jednej rzeczy, która zmieniłaby wszystko- miłości. Wystarczyła jedna wizyta mojej babci...- kobieta westchnęła ciężko. Ton jakim to powiedziała, sugerował, że ma wyrzuty o tą wizytę. Spojrzała na Anne i kontynuowała- Wszystko potoczyło się lawinowo. Każda kobieta pochodząca z naszej rodziny z powołania zajmuje się sztuką Itako. Wszystkie techniki i tajemnice przechodziły z pokolenia na pokolenie. Moja matka nauczyła mnie wszystkiego, co powinnam umieć. Jednak nie mogłam tego zdradzić swojemu mężowi, był zbyt poważany wśród ludzi, a jeśli ktoś by się dowiedział...- umilkła na chwilę. Nie była pewna czy zdradzić co w jej czasach robiło się z takimi ludźmi.- W każdym razie przyjechała babcia. Sprawę postawiła jasno- "Twoja siostra jest młodsza od Ciebie, a jej córki już od 5 lat uczą się na medium. Amitsu nie interesuje mnie Twoje życie prywatne, ale Twoim obowiązkiem wobec nas i jako żony jest mieć potomstwo." Nie byłam zaskoczona, doskonale wiedziałam, że kiedyś to nastąpi. - nastąpiła cisza. Kobieta przygryzła dolną wargę ze  zdenerwowania, w końcu wzięła głęboki oddech i dokończyła swoja historię.- Niestety mój mąż dowiedział się o wszystkim i wpadł w furię. Do tej pory nie wiem jakim cudem zdobył te informacje, ale wiedziałam że muszę uciec. Byłam w drugim miesiącu ciąży. Opiekowałam się Tobą przez pól roku, do czasu kolejnej wizyty mojej babci. Miałam rozpocząć nauki, ale ja wahałam się co do tego. Nie chciałam aby ciebie spotkało to co mnie, więc postanowiłam oddać Cię w dobre ręce. Miałam nadzieje, że ten cały świat duchów  nie będzie Twoim zmartwieniem, że jakoś to pominiesz. Niestety nie udało mi się Ciebie ochronić. Nie mam pojęcia jakim cudem znalazłaś się u Kino Asakury, i mimo tego że tak bardo pragnęłam abyś nie miała nic wspólnego z szamaństwem masz tak wiele. Kino wiedziała że będziesz silna, zdawała sobie sprawę z jakiego rodu pochodzisz, jednak nie mogła zrozumieć dlaczego nie zostałaś wyszkolona na medium. Anno moja historia ukazuje że z przeznaczeniem nie można walczyć. Nic nie poszło po mojej myśli, a wręcz odwrotnie zniszczyłam to co moja...- zawahała się-... nasza rodzina budowała od pokoleń- szacunek, a to wszystko dlatego że chciałam cię uchronić przed takim życiem jakie miałam. Ród Kyoyama przestał być poważany w świcie Itako, jedynie nieliczne miejsca nadal pamiętają o nas. Takim miejscem jest Osorezan i to dlatego TAM się wychowywałaś i to TAM rozpoczęła się Twoja historia, to JEST twoje miasto.- powiedziała kobieta akcentując poszczególne wyrazy, natomiast blondynka stała i nie wiedziała co odpowiedzieć, czy w ogóle powinna coś mówić. - Anno..- głoś Amitsu złagodniał-  ja na prawdę chciałam Cię chronić... Nie popełnij tych samych błędów co ja.

Koniec. Zniknęła. Pozostała tylko pustka, ogromna dziura w okolicach serca, która tak bardzo bolała. I to jedno najważniejsze pytanie, to jedno jedyne które nie dawało spokoju. Męczyło i nie chciało za nic odpuścić. Tylko jedno pytanie...

- Dlaczego?!- głośny krzyk rozniósł się po posiadłości. Wzrok dwóch kobiet zwrócił się na blondynkę. Młodsza z nich podniosła księgę która została rzucona pod ich nogi kilka sekund temu. Od dziewczyny emanowała wściekłość, a w jej oczach widać było ból jaki został jej zadany. Łzy, od których tak długo się wzbraniała popłynęły po jej policzkach dając upust emocjom.- Dlaczego?- powtórzyła już ciszej nie mogąc zrozumieć tego co się właśnie stało.
- Uspokój się!- nawet oschły ton Kino nie zadziałał na medium.
- Anno...- jak zwykle łagodnie zwróciła się do dziewczyny Keiko. Jednak i to nie pomogło.
- Myślę że powinnaś nieco ochłonąć.- powiedziała dosadnie starsza z kobiet. Po chwili do salonu weszli zmęczeni chłopcy po treningu, a za nimi z lekkimi uśmiechami dziewczyny. Ich wzrok spoczął na blondynce.
- Anna!- pisnęła uradowana Pirika. Dopiero po chwili zauważyła rany na ciele dziewczyny.- Nic Ci nie jest?- zapytała z przejęciem.
- Anno, wszystko w porządku?- ponowiła pytanie Jun. Chłopcy bali się nawet odezwać, ale w razie czego stali przygotowani na wszystko. Tymczasem młoda Itako żachnęła się i wyszła z pokoju, pozostawiając wszystkich w osłupieniu.
- Czy ona płakała?- zapytał się zdziwiony Trey. Jednak nie uzyskał odpowiedzi. Po chwili w pokoju pojawił się Yoh, któremu został przedłużony trening. Jak zwykle wszedł z uśmiechem, lecz napięta atmosfera dała mu do zrozumienia, że coś jest nie tak.
- Coś się stało?- padło pytanie, ale nikt nie kwapił się aby na nie odpowiedzieć.
- Anna...- zaczęła Pirika cicho, ale nie wiedziała jak dokończyć. Bo przecież co mu powie? Sama nic nie wiedziała, a snucie teorii nie miało sensu.
- Mamo?- zwrócił się młody Asakura do kobiety. Jednak i ona nie udzieliła mu odpowiedzi. Odwróciła się tyłem do zebranych i rzuciła przez ramię:
- Obiad na stole.- były to chyba najbardziej beznamiętnie wypowiedziane słowa przez Keiko. Wszyscy zasiedli do posiłku, ale atmosfera nadal była napięta. Ren zerkał to a Jun to na Kino, Trey zjadł swoją porcje nie prosząc o dokładkę, Pirika dłubała w talerzu, a Morty wraz z Ryo wpatrywali się zatroskani w Yoh. Martwił się. Przecież nie ma w tym nic nadzwyczajnego, ale coś mu podpowiadało że tym razem ominęło go coś ważnego. Po zjedzonym posiłku podszedł do Tamary i zapytał się wprost :- Co się stało? Jednak różowo-włosa nie wiedziała co mu odpowiedzieć i zarumieniła się jak zwykle. W końcu zdobyła się na wykrztuszenie kilku słów:- Yoh... ja nie wiem... na prawdę...
- Ale byłaś tutaj. Co jest z Anną?
- N-nie wiem...- jąkała się. Do rozmowy włączyła się Jun.
- Myślę że powinieneś z nią porozmawiać.- oświadczyła doshi. Szatyn spojrzał po pozostałych. Ich miny zgadzały się z młodą Tao. Porozmawiać? Z Anną?- przecież on z nią nie rozmawia. Ich relacje opierają się na "cześć-cześć" i na wymienianiu ćwiczeń przez blondynkę. Szatyn przytaknął i wyszedł szukać Itako. Jednocześnie bił się z myślami, nie wiedział co jej powie, jak się ma zachować i przede wszystkim o co chodzi. Cholera!- zaklął w myślach- Dlaczego ja się tak denerwuje?
Był zmęczony treningiem i zaniepokojony zachowaniem przyjaciół i rodziny. Po tym co przeżył w swoim krótkim życiu mógł się spodziewać wszystkiego. -Amidamaru!- wezwał swojego ducha stróża. Samuraj pojawił się obok szatyna.- Może chociaż ty coś wiesz?- zapytał z nadzieją.
- Niewiele...- rzekł duch- Tyle że Anna wybiegła z biblioteki i chyba się pokłóciła z Kino, ale nie jestem pewien...
- Pokłóciła? To nie możliwe... Anna za bardzo szanuje moją babcie, żeby się z nią kłócić.
- Może dowiedziała się czegoś w tej bibliotece?- zapytał duch.
- Szukała tam informacji o Turnieju... Nie wydaje mi się, żeby to aż tak ją zdenerwowało.
- Yoh wiesz co jest w tej bibliotece?
- Pewnie jakieś stare księgi...
- Nie byłeś tam?!
- No jakoś tak wyszło, że nie... Nigdy nie ciągnęło mnie do książek...- odparł lekko zawstydzony.
- Jak mogłeś nie być w rodowej bibliotece?!- zapytał zdziwiony duch.- Przecież tam jest historia twoich przodków!!- Yoh uśmiechnął się się tylko i wzruszył ramionami.
- No nic... trzeba znaleźć Annę. Może od niej się czegoś dowiem.

Tymczasem przyjaciele stali nadal w salonie dyskutując o tym co zobaczyli.
- Może Anna odkryła coś w tych księgach.- odezwał się Morty.
- Właściwie to gdzie ona była?- zadał jak zwykle bardzo inteligentne pytanie Trey.
- W rodowej bibliotece Asakura, bałwanie!- dla Rena była to przecież oczywista wiadomość.
- Spadaj krótkomajtku!- odgryzł się Usui.
- Jak mnie nazwałeś Sopelku?!
- Myślę, że to nie czas na wasze kłótnie.- oznajmiła Jun, na co oboje zamilkli.
- A co właściwie jest w tej bibliotece?- zapytał się Ryu.
- Wszystkie księgi, zapiski jakie ród Asakura gromadził podczas swojego istnienia.- odparł Ren.
- To może pójdziemy tam i sami czegoś poszukamy?- zaproponował Horokeu. Młody Tao przejechał teatralnie ręką po twarzy w geście dezaprobaty.
- Żeby to było takie proste...- odparł, powstrzymując się od wyzwania Treya od "niebieskich czapek", "sopelków" i tym podobne.- Aby tam wejść musisz należeć do rodu, poza tym wejście jest strzeżone Shinigami.
- Przecież Anna nie należy do rodu!- oburzył się Trey.
- Ale jest narzeczona Yoh, matole!- tym razem dziedzic rodziny Tao nie opanował się i musiał wygłosić swoje zażenowanie postawą Usui. Kłótnia już przybierała na tempie gdyby nie Morty.
- Skąd ty tyle wiesz?- zapytał niewysoki chłopak Ren`a.
- Bo u mnie w rezydencji też posiadamy taką bibliotekę, poza tym przechadzałem się tamtędy kilka razy i widziałem Shinigami.- odparł spokojnie chłopak.
- To co teraz robimy?- podsumował Ryu.
- Myślę, że powinniśmy czekać na rozwój wydarzeń.- odparła spokojnie Jun.- Wszystko w rękach Yoh.
- Mamy tak po prostu siedzieć i nic nie robić?!- zawołał oburzony Horo-Horo.
- Jak chcesz to mogę zadać Ci dodatkowy trening!- zagroziła Pirika, na co jej brat się wycofał i usiadł na sofie. Dziwna cisza zapanowała wśród szamanów. Zerkali po sobie zdenerwowani. Każdy z nich zdawał sobie sprawę, że musiało się coś poważnego stać, gdyż Anny z byle powodu nie można wyprowadzić z równowagi.
- Nie no ja dłużej nie wytrzymam!- krzyknął po kilku minutach Trey, na co Ryu mu przytaknął. Natomiast Ren pokręcił tylko głową, choć i on był chętny do robienia czegoś innego niż bezczynnego siedzenia.- Idę do tej biblioteki i nic mnie nie obchodzą te głupie zasady!-oznajmił Usui i wyszedł z salonu. Reszta zebranych popatrzyła się po sobie, po czym ruszyli za nim.

Gdzie ona jest?-zastanawiał się Asakura.- Przecież nie mogła odejść daleko! Od godziny chodził po posiadłości i szukał dziewczyny. Cały czas miał przed oczami zatroskane twarze swoich przyjaciół i do tego ten głos Jun. Zrezygnowany postanowił po raz kolejny zobaczyć, czy nie wróciła do swojego pokoju, lecz i tam blondynki nie było.
- Amidamaru czujesz coś?- zapytał się szatyn swojego ducha stróża.
- Nie jestem pewny.- odpowiedział po dłuższym milczeniu samurai.
- To znaczy?
- Do Twojej posiadłości zjechało się wiele silnych szamanów, czuje ich foryoku, ale tym razem to coś innego... potężniejszego.- Yoh przytaknął w odpowiedzi.- Bądź przygotowany na wszystko.
***
O Annie :) Troszkę dramatyzmu, a w przyszłej części pojawi się pewna (myślę że wyczekiwana) postać :D Cieszę się, że wam się w miarę podoba opowiadanie :) 
Pozdrawiam ;*