poniedziałek, 6 grudnia 2021

One-shot #8



Medium słuchała bruneta bardzo powierzchownie. Właściwie jedyne co rejestrowała to fakt  że mówi, ale ogólny sens jego wypowiedzi był zupełnie nieznany. Była zmęczona popołudniowymi wydarzeniami, a on się uparł że ją odprowadzi. Nie przemyślała jedynie, że natknie się na swojego narzeczonego właśnie pod domem.

- Anna? Azuhiro-kun?- niezręczna cisza została przerwana przez wspomnianego bruneta.

- Asakura-kun?- cała trójka chodziła do jednej klasy, jednak szatyn kojarzył go głównie z faktu, że w ostatnim czasie dosyć często widywał go z Anną. - To ja już…- powiedział i pokazał ręką drogę powrotną. 

Nie dało się nie zauważyć jak wzrok Yoh przeskakuje pomiędzy nimi, a on na prawdę nie chciał sprawiać nikomu problemu. Medium mruknęła coś niewyraźnie i ruszyła do domu, ignorując oboje. Szatyn wpatrywał się jeszcze przez chwilę w plecy kolegi, aż w końcu sam ruszył do środka Inn En. Odnalazł swoją narzeczoną w kuchni, usilnie próbowała sięgnąć po puszkę z herbatą, która znajdowała się na najwyższej półce. Nie mógł się powstrzymać by nie spojrzeć jak spódniczka z mundurka podwija się coraz wyżej, lecz po chwili po prostu podszedł, by podać jej naczynie.

- Arigato.- powiedziała zupełnie bez życia. Nie wiedziała jak i czy w ogóle Yoh skomentuje to co widział, ale czuła się jak przyłapana. Wolała więc nic nie mówić, zalała zioła w kubku i czekała aż się zaparzą.

- Nie pachnie to zachęcająco…- szatyn zmarszczył nos, na zapach który się wydobywa z kubka. 

- I nie smakuje zachęcająco.- westchnęła na myśl, że ma wypić tą miksturę.

- Oba-san chyba też to piła.- powiedział Yoh, zastanawiając się skąd kojarzy ten intensywnie zabójczy aromat.

- To są zioła oczyszczające.- wyjaśniła blondynka. - Pije się je po rytualne wypędzania ducha. - chciała wyjaśnić dlaczego była razem z Kenji, ale jednocześnie zależało jej żeby to wyszło bardzo naturalnie.

- Pracowite popołudnie?- bardziej stwierdził niż zapytał, w odpowiedzi otrzymał jedyne przytaknięcie, gdyż medium brała właśnie pierwszy łyk napoju. Jednak wzrok Yoh wyrażał zainteresowanie, więc medium kontynuowała.

- Yurei zamieszkał jedną ze świątyń, którymi opiekuje się rodzina Azuhiro. Wyjątkowo zawzięty.

- Nie wiedziałem, że Azuhiro jest szamanem.

- Nie jest. Widzi duchy, ale nie potrafi z nimi nawiązać kontaktu.  

- Więc to dlatego tak często rozmawialiście… - powiedział bez zastanowienia, ale dało się usłyszeć ulgę w jego głosie.

- A to co niby miało znaczyć? - ton medium od razu przybrał ostrą barwę. 

- Nic! - odparł odruchowo. Miał zakodowane że słysząc zirytowaną medium ma robić wszystko by nie oberwać. 

- Nie wierzysz że ktoś chciałby ze mną spędzać czas bezinteresownie? - warknęła wściekła. Fakt że Anna szybko się irytowała był ogólnie znany, jednak nigdy nie była przewrażliwiona na swoim punkcie i takie zachowanie po prostu nie było do niej podobne. 

- Nic takiego nie powiedziałem! - bronił się szatyn. Nie sądził że jego wypowiedź może zostać odebrana w taki sposób. 

- Ale pomyślałeś! - wytknęła mu. - I co Cię w ogóle nagle zaczęło obchodzić kto ze mną rozmawia?! 

- Oczywiście że mnie to obchodzi! - szatyn sam się zdziwił podnosząc głos. To był chyba pierwszy raz gdy krzyknął na swoją narzeczoną i prawdopodobnie jego pierwotnym odruchem powinno być przygotowanie się na uderzenie w twarz, lecz ta wymiana zdań wytrąciła go z równowagi na tyle mocno że zignorował ten fakt. Tymczasem Anna prychnęła na jego słowa, a na jej twarzy pojawił się prześmiewczy grymas. 

- Nie bądź śmieszny. Zwróciłeś uwagę na Azuhito bo liczysz że to całe “narzeczeństwo” skończy się z mojej winy i będziesz spokojnie mógł ćwierkać z tą swoją Hanae! - wygarnęła mu wszystko co leżało jej na sercu, a potem gdy dotarło do niej co zrobiła po prostu ruszyła do swojego pokoju licząc że zostawi ją samą. 

Co też uczynił. 

Nazajutrz oboje minęli się w domu, uważnie pilnując by się nie natknąć na siebie. Medium czuła dosyć sprzeczne uczucia, z jednej strony było jej głupio za to jak się zachowała, ale z drugiej wreszcie powiedziała to co jej tak bardzo przeszkadzało i czego poniekąd się obawiała. Tymczasem Yoh również wiele myślał, nie tylko nad tym co usłyszał, ale nad samym zachowaniem jego “jeszcze” narzeczonej. I doszedł do kilku wniosków, przede wszystkim że nawet jeśli rzeczywiście ostatnio między nimi nie było dobrze, to tak bardzo przywykł do świadomości Anny jako osoby z którą będzie dzielił życie że nie potrafił sobie wyobrazić by był to ktokolwiek inny. Wiedział że to co poczuł w wieku 10 lat, nie uległo zmianie. A to z kolei sprowadzało się do drugiego wniosku, a mianowicie postrzegania ich jako pary w romantycznym sensie. Nie starali się by ich “związek” stał się publiczny, nawet w domu nie okazywali sobie żadnych uczuć, chociaż musiał przyznać że wykańczała go tymi krótkimi sukienkami i spódniczkami… Wiedział też że nie pozostawał jej obojętny, skoro z taką zawiścią wspomniała o Hanae… co na swój sposób było nawet słodkie. Jednak najważniejszy, a zarazem ostatni wniosek to fakt że musiał się dowiedzieć co się wydarzyło, i co tak bardzo wyprowadziło ją z równowagi. 

- Azuhito-kun!- a kto inny mógł mu coś powiedzieć jak nie osoba, która brała udział we wczorajszym rytuale. Brunet zdziwił się, gdyż Yoh nigdy z nim nie rozmawiał, nie wiedział nawet jak się zachować, szczególnie po tym jak wczoraj niemal sztyletował go wzrokiem. - Anna wspomniała wczoraj o tym że mieliście kłopot w świątyni, wszystko już ok? 

- T-tak… dzięki że pytasz. - odpowiedział, zdziwiony swobodą z jaką Asakura zadał mu pytanie o ducha. - Ty też je widzisz? - zapytał ściszonym głosem. 

- Widzę, rozmawiam i inne takie. - odpowiedział z uśmiechem. 

- Też zajmujesz się wypędzaniem?

- Nie, Anna jest w tym mistrzynią i lepiej jej zostawić te sprawy. Ale skoro już o niej mowa, wydawała się wczoraj zdenerwowana… Coś się wydarzyło podczas rytuału? 

- Nie wiem… w sensie nie wiem jak powinien wyglądać, więc ciężko mi powiedzieć czy wydarzyło się coś nieoczekiwanego. 

- Po prostu mi powiedz co widziałeś. - I wyjawił , a to dało już jasny wgląd w zachowanie medium. 

Yoh wypełniony wiedzą jaka zyskał i wnioskami do jakich doszedł miał dosyć prosty plan, który mógł spowodować uszczerbek na zdrowiu. Jednak musiał poczekać z nim do końca lekcji.

Szafka z butami Anny znajdowała się idealnie na wysokości jej głowy, dlatego też nie zauważyła szatyna który opierał się o pozostałe półki. Niemal podskoczyła, gdy jego twarz wyłoniła się zza zamkniętych drzwiczek, ale nie miała szans zareagować bo chwycił ją za rękę i pociągnął w kierunku wyjścia ze szkoły. Dopiero przy drugim zakręcie odzyskała swój rezon i krzyknęła by przestał ciągnąć. 

- Wybacz, ale nie. - zachichotał i nadal utrzymując szybkie tempo, weszli do najbliższej kawiarni. Wówczas dopiero puścił jej dłoń i korzystając z faktu że medium łapała oddech, usiadł przy najbliższym wolnym stoliku. Większość klientów patrzyła się na nich, dlatego też Anna nie chcąc robić scen usiadła na przeciwko szatyna z mordem wypisanym w oczach. 

- Co podać? 

- Dwa razy cappuccino, jedno z cukrem i do tego po kawałku jabłecznika. - powiedział szatyn nawet nie spoglądając w menu. 

- Zapłacisz za to Asakura - warknęła. 

- Wiem, w końcu to ja Ciebie tu przyprowadziłem. - wyszczerzył się do niej zadowolony ze swojego żarciku. Był również dumny z siebie ze sposobu w jaki to rozegrał, gdyż wiedział że Anna nie odmówi sobie swojego ulubionego ciasta, a więc będzie musiała zostać i go wysłuchać. Po chwili jednak jego uśmiech nieco zbladł, a oczy uniosły tak by być na równi z jej. Intensywność tego spojrzenia onieśmieliła medium, która już miała zacząć swoją tyradę, lecz zamknęła usta. Poczuła jak włoski na karku się jeżą, i miała dziwne wrażenie że tym razem to on ją zbeszta. 

- Wiem co się wczoraj wydarzyło. - powiedział w końcu. Anna miała chwilę by zaakceptować usłyszane słowa, gdyż ten właśnie moment wybrała kelnerka na przyniesienie zamówienia. - Ale wiesz przecież, że nic co usłyszałaś lub zobaczyłaś nie było prawdą.

Gdy Azuhito z ogromną dokładnością krok po kroku opowiedział mu co widział, Yoh zrozumiał co stało. Anna może i była świetna w tym co robiła, szybko się uczyła, miała opanowanych wiele technik, ale posiadała również słabe punkty. Yurei za wszelką cenę chce zostać na tym świecie, więc pojawienie się medium musiało mu być wybitnie nie w smak, szczególnie tak silnego. W akcie desperacji próbował ją opętać ale jedyne co mu się udało osiągnąć to złapanie jej za ramię, a to niestety wystarczyło by fala wszelkich negatywnych uczuć ją zalała. Tak niestety działały, wyolbrzymiały wszelkie wątpliwości i lęki jakie człowiek w sobie nosił, a ona nigdy ich mało nie miała. Była doskonałą ofiarą i musiało to zająć dłużej niż powinno by się go wreszcie pozbyła, najpierw z głowy a później z tego świata. 

To czego jednak Yoh nie wiedział były obrazy które zalały wręcz Annę. Zobaczyła to czego bała się najbardziej - samotności. Widziała jak Asakura odchodzi z inną kobieta, zupełnym przeciwieństwem jej samej, racząc ją niewybrednym komentarzem że nikt z taką Królowa Lodu nie chciałby żyć, potem widziała jak każdy kogo zna się od niej odwraca, a ona sama ląduje na ulicy, znowu porzucona przez tych na którym jej zależy. 

Oczywiście że obawiała się też innych rzeczy, ale samotność była czymś co ją od zawsze paraliżowało i była wdzięczna za to że Asakurowie się nią zajęli, a fakt że mieli by ją wręcz wyrzucić na bruk była dla niej nie do pomyślenia. Nawet teraz gdy przypomniała sobie o tym wszystkim co wczoraj zobaczyła i usłyszała skóra jej ścierpła. 

- Zjedz ciasto, działa lepiej niż te ziółka. - Yoh przerwał w końcu milczenie, za co była mu wdzięczna. 

Jego ciepły uśmiech, ten który znała od zawsze, poprawił jej humor bardziej niż jabłecznik. Tęskniła za nim, od kiedy Turniej się skończył, nie spędzali ze sobą tyle czasu ile wcześniej, w szkole rzadko rozmawiali, a w domu ich wymiana zdań ograniczała się głównie do zakupów i innych podobnych obowiązków. Tak więc chłonęła ta chwile przyjemności z rozkoszą, delektując się nie tylko smakiem pysznych jabłek ale i towarzystwem. 

- Lepiej? - zapytał gdy zjadła cały kawałek ciasta. - To chodźmy na spacer. - oznajmił gdy oboje dopili resztki swoich kaw. 

Park nie znajdował się daleko, i nie był duży, ale liczne ozdobne krzewy i oczko wodne sprawiało że wyglądał na bardzo zadbany i przyjemny do spędzenia kilku chwil na świeżym powietrzu. Okrążyli w ciszy wodę, aż w końcu znaleźli się na pomoście z ławkami, gdzie wiele par również postanowiło spocząć. Było miło mimo że nie rozmawiali wiele, po prostu chłonęli swoje towarzystwo. 

- Yoh-kun? - damski głos przerwał szatynowi opowieść o ostatnim treningu kendo. Medium spochmurniała na widok swojej potencjalnej rywalki. Hanae była zupełnym przeciwieństwem jej samej, zawsze wesoła, uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do świata, niczym damski odpowiednik Yoh. Widywała ich czasem jak rozmawiali na przerwie i zawsze niemal skręcało ja żeby przerwać im te małe flirciki. - Czyżby randka? - zagadnęła, tak by wprawić ich w zakłopotanie.

- Nie wiem, jak myślisz Anna? - odpowiedział równie wesoło szatyn. Nieco ja to zbiło z tropu, ale nie mogła sobie pozwolić by ktokolwiek to widział.

- Wyciągnąłeś mnie siłą ze szkoły, wwlokłeś niczym jakąś torbę przez trzy przecznice, a potem kazałeś jeść nawet nie pytając mnie o na co mam ochotę! - wyliczała swoim srogim tonem, który przypominał Yoh o ilości ćwiczeń które zawsze wymieniała. - A teraz zabrałeś mnie do parku, gdzie najwyraźniej umówiłeś się z kimś innym. - wskazała na Hanae, której mina zrzedła.- Naprawdę mam to uważać za randkę? - zapytała z przekąsem, patrząc na szatyna który nie przestawał się do niej uśmiechać. Wróciła jego Anna i to się liczyło. 

- Jak to to ujmujesz to lepiej nie. 

- To masz odpowiedź na swoje pytanie. 

- Ale co powiesz na to że jest to wstęp do zaproszenia Cię na randkę? - to była chyba najbardziej odważna rzecz jaką Yoh w swoim życiu zrobił, a przynajmniej tak czuł. Zapadła cisza i każdy spoglądał na Annę oczekując jej odpowiedzi. Jakby nie patrzeć ważyły się teraz losy męskiego ego szatyna i możliwości pocieszenia go przez Hanae, z których chętnie by skorzystała.

- Lubię margaretki.- odpowiedziała medium, po czym nie racząc nikogo spojrzeniem, ani zwykłym skinieniem głowy opuściła towarzystwo. 

- Wiem. - szepnął Yoh, ale mógłby przysiąc że Anna usłyszała a na jej twarzy zagościł uśmiech. 

Gdy została tak na chwilę sama, uświadomiła sobie jak bardzo ten dzień odbiegał od jej wyobrażenia. Jak wiele dobrych rzeczy się zdarzyło i mimo że żałowała poniekąd wczorajszego zachowania to w pokręcony sposób sprawiło ono że ruszyli z Yoh do przodu. Pewnie dała mu do myślenia, ale nie spodziewała się aż takiej reakcji i atencji z jego strony. 

- Tulipany tak? - usłyszała za sobą zdyszany głos szatyna, który najwyraźniej starał się ją dogonić. 

- Tak, niebieskie róże. - odpowiedziała podłapując jego żart. Zmotywowany jej dobrym humorem postanowił zaryzykować i złapał za jej dłoń, by spleść ze sobą palce. Trzymał ją mocno na wypadek gdyby jednak spanikowała i chciała go uderzyć ale najwyraźniej i dla niej było to przyjemne. Również odwzajemniła uścisk ale nie odważyła się na niego spojrzeć. Za to odważyła się powiedzieć coś co chciała jeszcze wyjaśnić. 

- Hanae nie była zawiedziona że ją zostawiłeś? 

- Pewnie była. Ale wiem że nie lubisz jak z nią rozmawiam, a nie chcę Cię denerwować. 

- To ja mam przestać spędzać czas z Azuhito? - odbiła piłeczkę. Chciała zrobić krok naprzód ale wówczas jej ręka szarpnęła i zauważyła że Yoh stanął w miejscu. 

- Jest pewien sposób żeby wyjaśnić tą sytuację przed nimi. - powiedział a następnie pociągnął medium do siebie. 

Wpadła w jego ramiona i nieco oszołomiona spojrzała na niego gniewnym wzrokiem. Jednak szybko do niej dotarło co Yoh miał na myśli. Pod wpływem bliskości i tego ciepła które biło od niego, złagodniała. Wpatrywała się w jego oczy widząc w nich niepewność, i jakby prośbę o pozwolenie. Wyciągnęła w jego kierunku szyję, widząc że szatyn zerka na jej usta. Czuła nie tylko swoje, przyspieszone bicie serca ale też i jego. Zrozumiała pojęcie stada motyli w brzuchu, pocenia się rąk, ale i spragnionych warg. W końcu nachylił się nad nią i było dokładnie tak jak mogła to sobie wyobrazić. Delikatnie, niespiesznie. To było dla nich nowe, do tej pory wiedzieli na czym polega ich rola, ale teraz mogło się wszystko zmienić na lepsze. 

Yoh delektował się miękkością jej warg i wiśniowym smakiem, skubał jej usta tak by nie spłoszyć, jednak okazało się że zupełnie nie miał się czego obawiać. Poczuł jak dłoń medium wplątuje się we włosy tuż nad jego karkiem, dociskając tym samym jego głowę do niej. Westchnął na to uczucie, a Anna postanowiła skorzystać i również rozwarła swoje usta. Już po chwili poczuł dotyk jej języka na swoim i to była dla nich niczym eksplozja. Tym razem bez żadnego zażenowania ani nieporadności całowali się na środku ścieżki w parku, czując jakby byli jedyni wokół. Gdy w końcu zabrakło im tchu, oderwali się od siebie, ale tylko na odległość nosa. Ich czoła się stykały, a pierś falowała od przyspieszonego oddechu. Jednak ani jedno ani drugie nie wiedziało co powiedzieć, ani jak skomentować to co zaszło. Yoh myślał tylko o tym by jak najszybciej powtórzyć tą niebywałą przyjemność, a Anna lekko zszokowana samą sobą analizowała swoje zuchwale zachowanie. W końcu podniosła na niego wzrok, licząc że zobaczy na jego twarzy cokolwiek co jej podpowie o czym chłopak myśli. Nie pomyliła się wiele, oczy mu jakby ściemniały ale pojawił się również ten specyficzny rodzaj głodu, który najwyraźniej dostrzegł też u niej, gdyż ponownie złożył na jej ustach pocałunek. Krótszy, ale musiał im wystarczyć na teraz, już i tak na wiele sobie pozwolili okazując uczucia w publicznym miejscu. W końcu Yoh posłał jej swój firmowy, ciepły uśmiech a Anna odruchowo go odwzajemniła. 

- Czy jutro po szkole da się Pani zaprosić na randkę? - powiedział jedyną rzecz jaką mu przyszła na myśl. 

- Myślę że znajdę czas. - odpowiedziała bez zawahania. 

***

Mamy i 6 rocznicę opowiadania!

Traktuję to trochę jak urodziny bloga, więc w pewnym sensie jest to dla mnie małe osobiste święto :)

Dlatego też postanowiłam dodać dzisiaj nie jednego, ale dwa one-shoty !
Drugi jest nieco pikantniejszy, więc wstawie go wieczorem ;)

Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu, a co do kolejnego rozdziału opowiadania to jest on prawie skończony, ale nie ukrywam że muszę go jeszcze doszlifować, a nie wiem kiedy znajdę czas.

Także, moim życzeniem na kolejny rok jest Wasza cierpliwość!


Źródło obrazka: https://pl.pinterest.com/pin/283163895303872906/

5 komentarzy:

  1. Jakie to urocze, szczególnie ta piękna, filmowa wręcz końcówka:3 Podoba mi się inicjatywa przejęta przez yoh, z taka pewnością, że nie bał się wyciągnąć anny od tak ze szkoły, ale to jakoś mmi tak w łaśnie pasuje do niego. Cudowny one shot!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytalam kilkukrotnie <3 uwielbiam ta okazywana czulosc, zmartwianie sie o anne, no i lekka nutke zazdrosci ze strony oboje

    OdpowiedzUsuń
  3. Takich shotów, mogło by być dużo więce. Nic dodać nic ująć. Jest uroczo, pełno miłości, troche akcji też mamy. Swietne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest tak uroczo, że o rety! Bardzo podoba mi się sposób w jaki Yoh wszystko rozwiązał, jest to tak śliczne i naturalne, że nie mogło być inaczej niż zgoda Anny na randkę <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zacznę, że to super pomysł z dwoma shotami na taka okazje (gorzej, że komentuje po takim czasie:c) Po za tym przeurocze zachowanie Yoh, rozegrał to po mistrzowsku. I sposób w jaki zaprosił blondynke!
    Po za tym, sama uważam, że zarcik o zapłacie mu się udał:)

    OdpowiedzUsuń