sobota, 2 września 2017

26. Decyzja.



Pobudka następnego dnia była dość ciężka. O 9 wszyscy spotykali się na śniadaniu i rozmawiali o nocnych przygodach. Gwar w jadalni był dość hałaśliwy mimo niewyspania, lecz emocje nadal nie opadły po wydarzeniach. Siedzieli przy stoliku, jak zwykle głośno rozmawiając, oprócz Yoh który był dzisiaj solenizantem. Nie wiedział czemu ale miał wyrzuty sumienia za wczorajszą krótką scenę z Roxane. Gorzej bo Anna o niej nie miała pojęcia, wolałby już gdyby znowu się na niego wściekała. Tymczasem Barthez była roześmiana bardziej niż zwykle.
- Yoh-kun.- zaczął Manta, lecz szatynka mu przerwała.
- Co to za smutas? Masz przecież urodziny! Stało się coś?- nachyliła się blisko niego i położyła dłoń na jego udzie.
- Nie nic!- odparł bardzo szybko, strącając jej ręke.
- To uśmiech!- zaśmiała się głośno i delikatnie go pacnęła palcem w nos.
Zdecydowanie zachowanie Roxane się zmieniło, nie wiedział czemu stała się taka śmiała. Męczyło go to niemiłosiernie i już sam nie wiedział co ma z nią robić. Nie chciał jej zranić, ale Anna była dla niego ważniejsza. To do niej żywił uczucia. Korzystając z zaistniałej sytuacji Daisuke dwoił się i troił żeby zwrócić uwagę Kyoyamy. A to przyniósł jej sok, a to podał sól a to zaproponował serwetki gdy się wybrudziła. Nawet chciał sam wytrzeć resztki jedzenia z okolicy ust, ale rzuciła mu złowrogie spojrzenie. Umi zerknęła na Mante, który wydawał się być jednakowo bezradny. W końcu medium nie miała już ochoty siedzieć przy tym stole i patrzeć jak Roxane robi z jej narzeczonym co chce. W dodatku Nicole bezczelnie kleiła się do Ren`a co też przyprawiało ją o mdłości. Jedynie Usagi wiedziała, że przy stole się je a nie mizia ze swoją drugą połówką.
- Idę do pokoju.
- Anna-chan prawie nic nie zjadłaś!- zawołał za nią Tanaka.
- Nie spoufalaj się !- warknęła na niego.
- Idę z tobą.- dołączyła do niej Hashimoto. Medium w duchu jej dziękowała, że nie zaczęła opowiadać o szatynce tylko szła za nią w ciszy. Jednak musiała przyznać, że nigdy nie widziała Anny w takim stanie i obawiała się, że zachowanie Barthez znacząco wpłynie na ich przyjaźń.
Podczas zwiedzania miasta Kyoyama nadal była milcząca i nieobecna myślami. Yoh obawiał się do niej podejść, choć wiedział że powinien. Jednak bezpieczniej czuł się w towarzystwie Manty. Od czasu do czasu nabijali się z nudnego przewodnika, czasem zatrzymywali się przy czymś co ich zainteresowało, a potem musieli szukać grupy, ale na szczęście Amidamaru był niezawodny. Śmiał się razem z nimi, a czasem słuchał z zaciekawieniem przewodnika. Cała trójka poczuła się jak kilka lat wstecz.
- Yoh-kun co z wakacjami?- zapytał się Oyamada.
- Właściwie to nie wiem- odparł co nie do końca było zgodnię z prawdą, bo już od zeszłych wakacji marzył o plaży i odpoczynku na leżaku przy szumie morze, jednak teraz chciałby również zobaczyć się z bratem, a miesiąc wolnego powinien mu wystarczyć do odnalezienia bliźniaka. Co jakiś czas mignęła im sylwetka Ren`a który starał się chować w jakimś zaułku przed swoją wielbicielką, lecz jak Horokeu zauważył i tak go dopadła i wysmarowała szminką, co z kolei nie podobało się Usagi. W końcu nieco zirytowana wygarnęła mu, że bardziej się interesuję szminką na twarzy Ren`a niż tym, że ona też mu może takie ślady zostawić. Usui stanął nie wiedząc co odpowiedzieć, lecz zaraz potem się otrząsnął i zaczął biec za swoją wybranką udowadniając tym samym, że tylko ona skupia całą jego uwagę.
Gdy wsiadali na łódź sensei im przypomniała o konkursie, który miał się odbyć w drodze powrotnej. Jako że niestety przewodnik nie był porywający i interesujące było wszystkie inne tylko nie on sam, niewielu uczniów w ogóle cokolwiek odpowiadało. W końcu dotarli z powrotem do portu w Tokio, gdzie mieli się rozstać. Ponownie kilku znajomych pożyczyło szatynowi wszystkiego najlepszego, jednak Roxane postanowiła i tym razem sprawić by Asakurze mocniej zabiło serce.
- Au revoir Yoh!- powiedziała i nachyliła się by mu dać całusa w policzek, a do ręki wcisnęła karteczkę.- Będę czekać na telefon.- po czym odeszła przerzucając włosy przez ramię. Szaman spojrzał w otrzymany podarunek. Rozwinął kawałek papieru, okazało się że jest to małe zdjęcie jej samej. Uśmiechała się uwodzicielsko i wpatrywała prosto w obiektyw. Ponad to jej pozycja na zdjęciu była dość odważna, a mianowicie była nachylona i zaraz pod twarzą widniał głęboki dekolt, a żeby tego było mało wyglądało jakby miała na sobie bardzo krótkie spodenki i jej nogi również prezentowały się w 100% naturalnie. Chłopak chciał szybko schować ten podarunek gdziekolwiek byle tylko jego narzeczona go nie zauważyła gdy nagle zza jego pleców dobiegł gwizd uznania.
- No no… chyba jej wpadłeś w oko.- zaśmiał się Tanaka.- Byłaby wielka szkoda gdyby Anna-chan to zobaczyła.- dodał, po czym uśmiechnął się kpiąco i wydarł zdjęcie z rąk szatyna, po czym pospiesznie popędził by poinformować Kyoyame o całym zdarzeniu. Blondynka spojrzała na obrazek potem na Daisuke i stwierdziła że nie interesuje ją jego hobby, a ponad to uznała że jest niewyżytym erotomanem. Tymczasem Asakura podszedł do nich spokojnie z szerokim uśmiechem, ciesząc się że problem sam się rozwiązał.
- Daj to.- wziął od swojej narzeczonej plecak, po czym chwycił ją za rękę, co nie uszło uwadze zebranych.- Ja Ne!- pomachał swoim przyjaciołom na pożegnanie, po czym odwrócił się i poszedł razem z Itako do domu. Tao gdy tylko zobaczył swoją rodzinną limuzynę niemalże ze łzami w oczach pobiegł do niej najszybciej jak potrafił by tylko móc chwilę odpocząć od Nicole, która rozglądała się za nim po porcie. Już miał pokazać kierowcy, żeby ruszał lecz ujrzał jak do Barthez podchodzi Jeannie, o dziwo nie w towarzystwie Lyserga, i wypowiada kilka słów z tym swoim uśmiechem. Wyraźnie widział jak mina Nicole rzednie. Chwilę potem srebrnowłosa dołączyła do reszty znajomych, którzy zgodnie ruszyli w ślady Anny i Yoh. Oprócz Horo Horo, który stał jeszcze nadal rozmawiając z Usagi. Dziewczyna wyglądała jakby go pouczała a jej gestykulacja również o tym świadczyła. W końcu niebeskowłosy skapitulował i zaczął tylko przytakiwać, jak to miał w zwyczaju gdy jego siostra również się tak zachowywała. Zmęczenie jednak wygrało i Ren pokiwał na kierowcę, który zaraz ruszył.
W drodze powrotnej medium nadal była milcząca, tak jak przez większość dnia. Prawda była taka, że przez ten cały czas Anna biła się z myślami, jak wygrać tą wojnę z Roxane. Wiedziała, że Yoh w tym wszystkim jest najmniej winny, oraz że to ją weźmie za żonę, ale chciała pokazać Francuzce gdzie jest jej miejsce.
Gdy wrócili było po 17 przy bramie Anna się skrzywiła, lecz nie była zaskoczona takim obrotem spraw, szczególnie w dniu dzisiejszym. Król Szamanów czy nie, Hao zdążył się trochę przywiązać do brata, dlatego wiedziała że długowłosy dzisiaj zawita do Inn En.  
- Onii-san!- zawołał Yoh nie kryjąc radości.
- Witaj Yoh, Anno, BoroBoro.- rzekł ze swoim słynnym uśmieszkiem na ustach. Usui mruknął jak zwykle pod nosem poprawiając szatyna, który go zignorował.
- Nie mamy dla Ciebie prezentów, więc możesz już iść.- oznajmiła medium, wiedząc że to i tak nic nie da.
- Dlaczego taka szorstka jesteś? To nie ja mam wielbicielkę, która próbuje cię wygryźć.
- Co? Oni-san skąd…
- Widząc jakiś czas temu Annę tak zdenerwowaną wiedziałem, że jest tylko jedna rzecz, która może doprowadzić ją do takiego stanu. – za pauzował na chwilę, nadając swojej wypowiedzi odpowiedni wydźwięk.- Rywalka.
- Jak to jakiś czas temu? Widzieliście się? Kiedy?- krótkowłosy przeskakiwał wzrokiem ze swojego brata na narzeczoną licząc na jakieś wyjaśnienie. Horokeu, który był zmęczony po nieprzespanej nocy, gdyż Ren co chwila go budził by uciszyć jego chrapanie, chciał się udać na drzemkę, lecz słysząc o czym Król Szamanów mówi stwierdził, że woli jednak zostać. Poza tym ten wygodny fotel też mu mógł posłużyć za miejsce do spania, gdyby jednak mu się znudziło rozwiązywanie konfliktów tego trójkąta miłosnego.
- Anno, czyżbyś nie powiedziała swojemu drogiemu narzeczonemu o naszym małym wypadzie na kawę? Nie wiesz że szczerość w związku to podstawa?- naigrywał się z niej.
- Na kawie byłam z Jeannie, a ty się pojawiłeś nie wiadomo skąd i oznajmiłeś że masz zamiar zabić człowieka. – tłumaczyła się co raz bardziej zirytowana. Yoh był co raz bardziej pogubiony w tej rozmowie i sam nie wiedział do kogo się zgłosić po wyjaśnienie. W końcu jak zwykle zlitowała się nad nim Kyoyama w skrócie opowiadając o spotkaniu.
- Więc albo jesteś tu bo kogoś znalazłeś, albo stęskniłeś się za ludźmi którzy są w stanie z Tobą wytrzymać dłużej niż dwie minuty w jednym pokoju.- odparła zadowolona z siebie, że tym razem to ona mu dogryzła. Sądząc po braku riposty druga opcja wydawała się prawidłowa. Medium zostawiła bliźniaków samych wraz z drzemiącym Horokeu i zajęła się kolacją. Widziała jak bardzo Yoh cieszy się z tych odwiedzin i że ten wieczór przypomina mu te sprzed kilku miesięcy, a wiadomość że długowłosy zostaje na cały weekend była najlepszym prezentem jaki dostał.
Sobota w większości minęła im na nadrobieniu czasu zostając przy standardowym wypadzie na najlepsze hamburgery na świecie. Właściciel restauracji ucieszył się na widok swoich stałych klientów, i zaserwował im dodatkową porcję sera. Jednak nadeszła pora gdy Yoh spoważniał i jego brat wiedział, że będzie musiał mu wyjaśnić czego się dowiedział.
- Więc teraz szukasz tej osoby?- zapytał się krótkowłosy po wypowiedzi bliźniaka. Hao przytaknął w odpowiedzi rozglądając się wokół. Zdecydowali się zjeść na jednym z zewnętrznych stolików, korzystając z milej pogody.
- Powinniśmy wracać.- oznajmił widząc godzinę na pobliskim zegarze. Anna powiedziała,żebyśmy wrócili przed 17, a jak wiadomo nie należy tego lekceważyć i być minutę wcześniej by ją zadowolić. 
Ponownie stół uginał się pod ilością przekąsek przyrządzonych przez słynny duet Ryu i Tamao, którzy pojawili się dzisiejszego ranka. Czekoladowo-pomarańczowy tort jednak przewyższał wszystko pozostałe i każdemu ślinka ciekła na widok tego cuda. Kolejno dzwonek do drzwi rozbrzmiał kilka razy zanim wszyscy się pojawili i trzeba przyznać że grupa była naprawdę spora. Widok Hao jednych zdziwił, a drugich wręcz odwrotnie mimo to przez pierwsze 20 minut panował spokój. Ostatnimi byli Jeannie i Lyserg i to wokół nich powstawały zakłady jak zareagują na długowłosego. Zielonowłosy zmełł przekleństwo w połowie wypowiadanego słowa i to tylko przez to że Iron Maiden go szturchnęła w bok.
- Lyserg!- ucieszył się Król Szamanów na widok swojego odwiecznego wroga.
- Nadal Cię nienawidzę.- mruknął przechodząc obok niego z twarzą bez wyrazu. Chyba macki dorosłości go dosięgały bo doszedł do wniosku, że zwykła woda mu dzisiaj nie wystarczy by przetrwać.
- I jak zawsze urocza Jeannie. Nie zmieniłaś się nic a nic, nadal ciągasz za sobą groupis?
- Banalny jak zawsze.- odrzekła z wymuszonym uśmiechem.
- Nie zastanawiasz się skąd oni się tak dobrze znają?- zagadał Daisukę swoją przyjaciółkę, która pokiwała głową na znak że również by się chciała tego dowiedzieć.
- Obstawiam jakąś kolonie czy inny obóz…- do rozmowy wtrąciła się Usagi, popijając sok pomarańczowy, który pachniał jak likier z procentami.- Nie patrzcie się na mnie jak na alkoholiczkę!- zbeształa ich.- Raz się żyje, a my jesteśmy młodzi i to jest ten moment by szaleć, a nie jak będziemy mieć po 30 lat i całe nasze życie będzie się kręcić wokół pracy. – i na potwierdzenie swoich słów wzięła kolejnego łyka.
- W sumie to mnie przekonałaś.- blondyna nie trzeba było długo namawiać i zaraz dołączył do białowłosej.
- Nadal uważam że to nie jest dobry pomysł.- zaniepokoiła się Umi. Anna nie była osobą, która wydawała się tolerować rozpijanie nieletnich pod jej dachem. Dlatego też oboje kryli się ze swoim małym zapasem, który aktualnie był schowany w plecaku za sofą.
Drzwi na taras zostały otwarte by świeże powietrze dotarło do gości. Taka ilość osób w salonie zawsze wywoływała duchotę, nie wspominając już o hałasie. Ale przecież była wiosna i do tego sobota, a oni byli młodzi, więc tak właściwie to wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Hao zawsze potrafił jakoś ożywić towarzystwo swoimi intrygami tym razem wykorzystując do tego karty. Oczywiście stawka musiała być przekonująca, aż w końcu padło na sprzątanie po dzisiejszym wieczorze. Sądząc po rozgardiaszu jaki panował po godzinie, przegrany będzie miał pełne ręce roboty. Jednak zanim przystąpili do gry każdy domagał się tortu który wyglądał i pachniał obłędnie, nie wspominając już o smaku. Dwa kawałki to było za mało by docenić tą idealną mieszankę, lecz wystarczająco by się zapchać.
Chętni do gry zasiedli w kółku i uzbierała się całkiem spora grupka. Większość z nich zachowywała się dość niepewnie oprócz Usagi, Ren`a, Lyserga i Hao. Na ich twarzy panował spokój i skupienie, jakby stawka wynosiła co najmniej 100 000 dolarów a nie kilka zapałek, na które zdecydowali się grać. W końcu poker to nie przelewki.
Kasumi usiadła obok Anny i Jun, co zielonowłosa postanowiła wykorzystać by pomóc brunetce w sprawach sercowych. Hashimoto miała nie o tyle pretensje do medium, co pytania które pozwoliłby jej na rozwinięcie swojego planu, który odnosił się do Daisuke. Widziała jak na imprezie u Roxane blondynka poświęcała swoją uwagę chłopakowi, aż za bardzo się angażując w rozmowę, co nie było w jej stylu. I kiedy chciał ją objąć poczuła jakby ktoś ją ścisnął za serce a w gardle pojawiła się gula nie do przełknięcia. Tamao również dołączyła do dziewczyn, a jej zainteresowanie wzrosło gdy okazało się że rozmowa dotyczy Anny. W końcu medium nie często pozwalała sobie na bycie w centrum uwagi, a w szczególności gdy chodziło o jej związek z Yoh. Z początku nie rozumiała skąd u Kasumi takie zaniepokojenie, osobą Kyoyamy, co najmniej jakby była jej rywalką, ale Jun na boku wyjaśniła że brunetka nic nie wie o narzeczeństwie. Tao próbowała jakoś pokierować rozmowę bez wyjawiania sekretu i jednocześnie zapewnić że medium nie jest zainteresowana jej przyjacielem, ale było to wszystko dosyć naciągane a spojrzenia jakie rzucały sobie pozostałe dziewczyny w cale jej nie pomogły. W końcu zirytowana i zawiedziona również sięgnęła do mini składziku za sofą i już po trzecim drinku jej obawy odeszły w świat a ona zrelaksowana powoli zasypiała w miękkim fotelu.
- Naprawdę tego nie rozumiem.- Jun nie ustępowała i chciała wyjaśnień tu i teraz od Anny. Tamao milczała ze względu na szacunek, lecz jej zacięty wyraz twarzy mówił sam za siebie.
- Kocham go i to wystarczy. Nie potrzebuje poparcia od innych.- jak zwykle szczera odpowiedź nieco je zbiła z tropu.
- Wiesz jak wiele nieporozumień byś uniknęła?- wszystko przemawiało za tym by Anna przyznała się do związku z Yoh, dlatego powoli w pannę Tao wstępowała złość. – Może narzeczeństwo w waszym wieku nie jest czymś normalnym, ale możecie przecież zachowywać się jak zwykła para na etapie chłopak dziewczyna!
Ostatnie słowa zielonowłosa wypowiedziała trochę za głośno co przykuło uwagę stolika graczy. To był ten moment kiedy zawodowcy korzystali z rozproszenia swoich przeciwników i podglądali ich karty. Usagi nawet nie specjalnie się z tym kryła, jednak Horokeu nie był też jakoś bystry żeby to wychwycić. Kiedy partia dobiegła końca i przegrany został wyłoniony – Ryu powtarzał że skoro ma pecha w kartach to może poszczęści mu się w miłości – zaczęli odchodzić od stołu by skosztować potraw jakie kusiły ich zapachami. Ren już się odsuwał gdy niespodziewanie Hao zaproponował mu jak i Lysergowi i Usagi jeszcze jedną partię.
- O co?- wypaliła białowłosa. Być może i pieniądze by jej się przydały, ale nie miała własnych oszczędności by tak ryzykować.
- O przysługę.- oznajmił spokojnie długowłosy. Tao niemalże od razu wrócił na swoje miejsce, w końcu stawka wydawała się w porządku.
- Brzmisz jak Rumpelsztyk. – dodał Lyserg patrząc na niego z politowaniem.
- Wtedy bym ci proponował zawarcie umowy i oboje byśmy na tym skorzystali.- doczepił się Hao, ciesząc się na widok zirytowanego Anglika, który nie lubił być poprawiany a w szczególności przez niego.
Daisuke nieco pobudzony po grze postanowił jak zwykle wykorzystać swoich sił i spróbować szczęścia u Anny. Jednak zanim zdążył zrobić krok w stronę blondynki, która targała za ucho Usui jednocześnie ciągnąc za policzek swojego narzeczonego, za coś czego nie powinni zrobić, poczuł jak ktoś nieprzychylnie wbija w niego wzrok. Odwrócił się i ujrzał różowowłosą przyjaciółkę Yoh, nie mógł zapamiętać jak się nazywała, ale jednak ten wręcz nienawistny wzrok sprawił że zapomniał co chciał zrobić, a zamiast tego skierował się do fotelu gdzie siedziała Kasumi. Dopiero wówczas zauważył że śpi. Szturchnął ją lekko tak jak to robił nie raz rano gdy się budził pierwszy, jednak tym razem to nie zadziałało. Potrząsnął ją mocniej i dopiero wówczas dziewczyna zaczynała nieco odzyskiwać przytomność, zachowując się przy tym dziwnie.
- Jesteś pijana.- oznajmił blondyn po czym westchnął. Wziął ją na ręce i pożegnał się ze wszystkimi uznając, że najlepiej będzie jak ją odtransportuje do domu. Zresztą i tak jej rodziców nie było, więc spała u niego dzisiaj. Uprzednio umówił się ze swoją siostrą, że po nich przyjedzie. Za trzecim sygnałem Nana odebrała dziwiąc się że tak wcześnie kończą zabawę, ale jednak gdy blondyn wyjawił jej powód uznała że w takim razie to dobry czas żeby się zmyć.
Trzymała się kurczowo jego koszuli jakby bała się że ją opuści. Czując zapach jego perfum i to przyjemne ciepło całe jej ciało się rozluźniło. Przez chwilę nawet jej się wydawało, że leżą razem w łóżku, ale trzask zamykanych drzwi od samochodu rozwiał jej senne marzenia.
Położył ją w swoim łóżku, które było nieco większe do jakiego przywykła u siebie w pokoju, a sam chciał rozłożyć dodatkowy futon na podłodze. Uważał, że lepiej jeśli pozwoli jej się czuć swobodnie, a otwarte okno powinno jej w tym pomóc. Jednak ona złapała go za rękę i usiłowała pociągnąć do siebie, choć z trudem jej to wychodziło. Daisuke jak to miał w zwyczaju nie mógł jej odpuścić i zaczął nagrywać na swojej komórce wyczyny brunetki.
- Jest 22 a nasza ulubienica Umi-chan leży właśnie w łóżku pijana po raz pierwszy. Sprawdźmy co ma nam do powiedzenia. Hej Umi~chaan, jak się czujesz?
- Źle…
- Nie trzeba było tyle pić.- dalej się z niej naigrywał.
- To przez ciebie.- mimo, że częściowo jej twarz była schowana w poduszczę rozumiał co mówi.- Nie zauważasz mnie… a ja Cię tak bardzo kocham. – wysepleniła na wpół przytomna. Tanaka od razu wyrwał jej swoją rękę i wyłączył kamerę. Wmawiał sobie, że albo się przesłyszał, albo Kasumi sobie z niego żartuje. Albo może nie mówiła o nim, tylko o kimś innym. Tak to było najbardziej prawdopodobne, przecież byli jak rodzeństwo i nigdy nie było między nimi niedomówień w sferze uczuciowej.
Ranek nie był łaskawy dla Hashimoto. W końcu niedziela to idealny dzień na skoszenie trawnika, w szczególności o 8 nad ranem. Przeklinała w myślach ich sąsiada, który uwielbiał serwować im tak wczesne pobudki po czym otwarła oczy. Była sama w jego łóżku, a Daisuke leżał na ziemi schowany pod kołdrą. Niemalże czuła jak jej język zamienił się w wiór, a w głowę ktoś usilnie próbuje się wwiercić. Wiedziała gdzie jest kuchnia, lecz nie czuła się na tyle dobrze by wstać, mimo to zebrała się w sobie i starając się nie obudzić przyjaciela skierowała się do drzwi. Niestety zahaczyła o jego nogę i blondyn się przebudził gwałtownie.
- To ty…- przejechał ręką po rozespanej twarzy po czym ziewnął.- Jak się czujesz?
- Fatalnie… - odparła zgodnie z prawdą.- Możemy zapomnieć o wczorajszym? Jest mi tak wstyd.- powiedziała, jednak Daisuke nie wiedział o czym dokładnie mówi i ile pamięta.- Nie zrobiłam nic głupiego prawda?- przeraziła się widząc jego minę.
- Nie…- pokręcił głową ale nie spojrzał jej w oczy. – Przynieść Ci coś?- zapytał chcąc zmienić temat.

- Poradzę sobie.- nawet nie zauważyła jego dziwnego zachowania przez ból głowy. Gdy wyszła z pokoju blondyn spojrzał na swój telefon, który leżał tam gdzie go wczoraj zostawił. Nie usunął filmiku, a wczoraj obejrzał go jeszcze kilka razy by się upewnić że dobrze usłyszał. Jednak za każdym razem słyszał te same słowa i nie mógł się odeprzeć wrażeniu że mówiła o nim. 

Funbari Onsen było oblegane jak kilka lat wcześniej. Widząc jak wszyscy śpią ściśnieni medium uznała że wakacje to najwyższa pora na remont. Zresztą i tak Inn En powinno być otwarte rok temu, gdy wrócili, lecz wyglądało na to że ludzie zapomnieli. Jednak miała już odpowiedni plan na marketing, ale wszystko w swoim czasie. Było po 9 i większość jeszcze spała. Po wyjściu Kasumi i Tanaki spotkanie nadal trwało, Usui był trochę zdruzgotany gdyż jego ukochana zupełnie go zignorowała na rzecz Hao. Nawet Yoh zauważył jak tamta dwójka się dobrze dogaduje, na zmianę tasując karty i co chwila podbijając stawkę. Annie było to na rękę, gdyż długowłosy nie dawał się tak bardzo we znaki jakby to mogło wyglądać gdyby nie był czymś zajęty. Chociaż i tak zdarzały mu się urocze komentarze. Lubił wprowadzać zamęt a potem patrzyć na swoje dzieło i tym sposobem po raz kolejny Guan Dao latało po domu a Horo Horo tuż przed nim naśmiewając się z Ren`a. Nie wiadomo skąd Usui przypomniał sobie o liście cech jakie by miała spełniać dziewczyna Tao i wszystko idealnie pasowało do Jeannie. Do tego wspomniał coś o ich prawie pocałunku z czasów turnieju całkowicie zapominając o tym że Usagi o niczym nie wie. Jednak ona była zbyt pochłonięta dyskusją z Hao na temat jej związku.

- Jeśli myślisz że mnie rozproszysz to nic z tego.

- Możesz wyłożyć karty teraz i przegrać, albo poczekać tą minutę zanim na nas wpadną.-skierował swój wzrok na biegających szamanów.

- Daj spokój oni mają jakiś szósty zmysł by wszystko omijać.- odparła i w tym momencie Yoh, który siedział zasłuchany w opowieść Ryu postanowił się przeciągnąć, tym sposobem owa biegająca dwójka nie spodziewając się ataku z tej strony poleciała prosto na Usagi. Anna nawet nie zdążyła wstać by zbesztać ich za zachowanie gdy Usagi z furią się na nich rzuciła mówiąc coś o zaprzepaszczeniu szansy na wygraną. To było dosyć zabawne tak ich oglądać bo ze względu na swój wzrost Usagi przypominała upominające dziecko, aczkolwiek odkryła że ciosy zadane niżej również mogą boleć. Tym sposobem oboje zostali skopani, aż w końcu Horokeu zaszedł ją od tyłu i zatrzasnął w uścisku a następnie przeniósł gdy ona się nadal wyrywała.

- To ile wygrałeś?- zapytała się medium skubiąc ciasteczko.

- Nigdy w życiu bym nie proponował hazardu pod Twoim dachem.- nawet jego brat spojrzał na niego jak na idiotę. – Nie graliśmy na pieniądze. Usagi lubi grać w karty więc nauczyłem ją kilku gier.

- Już sobie tak nie schlebiaj. Ja Ciebie też czegoś nauczyłam i w sumie wygrałeś 9 razy a ja 8, i to przez tych debili.- dosiadła się do reszty.

Annie chodziło po głowie co też Król Szamanów planuje skoro właśnie spędził dwie godziny na graniu w karty ze zwykłym człowiekiem. Jednak on sam się zdziwił patrząc na zegar. Dochodziła północ, a on naprawdę miał za sobą miły wieczór. W tym momencie musiał przyznać rację Jeannie że był banalny, bo najzwyczajniej w świecie polubił Usagi. Może nie miała tak czystego serca jak Tamao, ani nie była tak silna jak Anna, ale jej szczerość zrobiły na nim wrażenie.

- Jak dalej będziesz rozwijać swój talent to wróże Ci bogatą przyszłość.

- Mówisz że powinnam zacząć bawić się w hazard.- udała że się zastanawia nad tym głębiej, lecz szatyn odchrząknął i uśmiechnął się do niej wrednie, na co ona przewróciła oczami i dodała jedno słowo.- Mój Królu.

- Hę?- każdy się zdziwił słysząc te słowa i to nie z tego powodu o jakim Usagi myślała.

- Skoro przegrałam mam teraz tak do niego mówić. No ale skoro nie wracasz do szkoły to mi to obojętne.

- Serio kazałeś jej mówić do siebie królu?-Usui nie dowierzał.

- To podłe.- dodał Lyserg.

- Nie miała nic przeciwko.- oznajmił jakby to był najważniejszy argument.- A podłe było Twoje nietaktowne zachowanie Lyserg. Biedna Jeannie tak się speszyła na wspomnienie wspólnej przygody z Ren`em a ty nawet nie stanąłeś w jej obronie.

- Gdyby nie ty to nic by się nie stało.- odparła Iron Maiden spokojnie, choć jej czerwone oczy wyrażały wściekłość.

- Wszystko co robiłem miało szczytny cel.- bronił się, świetnie się przy tym bawiąc.

- Chociaż to brzmi bardzo ciekawie i naprawdę chciałabym posłuchać reszty to obiecałam rodzicom, że tym razem wrócę na noc.

Tym sposobem Usagi pożegnała się ze wszystkimi ciągnąc za rękę Horokeu gdyż obiecał ją odprowadzić. Na szczęście nie mieszkała daleko, więc spacer nie zajął im długo, ale pożegnanie już tak. Nadal czuła w sobie pewność siebie jaką wyzwalał w niej alkohol chociaż promile już dawno z niej wyparowały. A może to on tak na nią działał. Nie był to jej pierwszy pocałunek, ale liczyła że będzie ich dzielić z nim więcej niż ze swoim poprzednim chłopakiem. Gdy się odsunęli od siebie widział jak się powoli uśmiecha, ale nie tak jak to miała w zwyczaju gdy się z niego nabijała, lecz tak szczerze i prawdziwie. Przyciągnęła go jeszcze raz na dłużej.

- Zobaczymy się jutro?- zapytał, na co ona przytaknęła, po czym pocałowała go jeszcze raz w policzek i pobiegła do domu machając mu na pożegnanie. Gdy tylko zniknęła wyrzucił ręce w górę jakby właśnie coś wygrał. Jakoś droga powrotna wydała mu się teraz o wiele łatwiejsza.

- Więc jakie to uczucie gdy Twoim jedynym oddanym podwładnym jest człowiek?- zapytała się Anna, gdy tylko Usagi zniknęła z ich domu.

- Po prostu zazdrościsz bo do Ciebie nikt nie powie Królowa.

- Tak właściwie to…- wtrącił się Manta, lecz itako zgromiła go wzrokiem.

- A to ciekawe… Królowa Lodu?- jednak Hao zdążył wyłapać ich myśli, po czym zaśmiał się na przydomek jaki nadano Annie.- Więc jednak Twoje marzenie się spełniło. Nie rób takiej miny moja droga.. Prędzej czy później to się musiało stać. Nie jesteś ani tak miła jak Jeannie, ani tak skromna jak Tamao.- dodał jeszcze siadając między dziewczyny, co miało spotęgować wydźwięk jego wypowiedzi, lecz Kyoyama tylko prychnęła na jego słowa, po czym oznajmiła że idzie spać.

- Czy to Twój pierwszy dekret?- zawołał jeszcze za nią długowłosy.

- Onii-san!- zwrócił mu jak zwykle uwagę Yoh, lecz niepotrzebnie bo klapek zdążył już trafić prosto w twarz jego brata.

- Chcesz się bawić w kopciuszka?

Ta wymiana zdań ciągnęła się jeszcze przez kolejne pół godziny. Horokeu zdążył już wrócić i tym razem to była kolej Ren`a by się ponabijać ze swojego przyjaciela widząc ślad ust na policzku, jednak Usui stwierdził że nie dosięga mu do pięt bo złotooki wyglądał jakby go włożono do kubła z różową farbą. Ponownie podniósł się gwar i Yoh musiał wysilić się o wiele bardziej by słyszeć co mówi do niego Manta, a może to dlatego że oczy mu się już zamykały? W końcu przysnął na ręce w połowie swojej wypowiedzi. Lyserg bawił się swoim wahadełkiem co jakiś czas spoglądając w stronę Hao, który według niego siedział za blisko Jeannie i gdy tylko ręka Króla Szamanów znajdowała się przy niej wykorzystywał swoją broń do odganiania jego dłoni. Tamao również wydawała się być speszona bliskością chłopaka i miała wrażenie że każdy słyszy jak głośno jej serce bije. W końcu Jun wstała i pociągnęła Ren`a nie chcąc dłużej słyszeć jego przechwałek, które w ponad ¾ były podkoloryzowane do tego stopnia, że nie wiedziała o kim jej brat opowiada bo na pewno nie o sobie. Powoli goście zaczęli się rozchodzić, lecz to również trwało i dopiero przed 2 zapanował na tyle względny spokój by można było zasnąć.

Anna właśnie wchodziła do kuchni by zaparzyć sobie herbaty i zrobić listę zakupów, gdyż nie spodziewała się że po wczoraj coś zostało do jedzenia. Zdziwiła się widząc Jeannie krzątającą się z łyżką w ręce. Wkrótce potem pojawił się Lyserg z kilkoma siatkami zakupów, chociaż były to rzeczy które rzadko spożywali.

- Będzie trochę po europejsku.- skomentowała widząc minę medium. W zasadzie Annie było to na rękę i jeśli chodzi o takich gości to mogła ich mieć częściej. Ponownie stół wyglądał smakowicie a kawa pachniała zachęcająco. Jeannie przekonała blondynkę, że zbożowa smakuje inaczej i jest zdrowsza, tym sposobem większość osób w miarę funkcjonowało po spożyciu kubka tego magicznego płynu. Jako że sprzątanie przypadło Ryu to każdy miał chwilę dla siebie by dojść do siebie po wczoraj. Towarzystwo zostało do obiadu, przy którym ponownie zapanował harmider, bo każdy odzyskał siły. Jednak potem z każdą chwilę robiło się ciszej, aż w końcu w domu została tylko czwórka mieszkających tam nastolatków. Horokeu nie mógł już wysiedzieć i o 16 wyszedł do Usagi mimo że nie umówili się na żadną konkretną porę. Tym sposobem zaciągnęła go do domu i przedstawiła rodzicom, co wprawiło go w takie osłupienie że ledwo wydukał swoje imię i nazwisko. Zdecydowanie nie był na to przygotowany i musiał zapamiętać by nie przychodzić za wcześnie bo nie wszystkie niespodzianki są fajne. Jednak potem za zamkniętymi drzwiami pokoju jej dziewczyny cały stres z niego uszedł.

Bliźniaki delektowali się na tarasie leniwym popołudniem i piękną majową pogodą. Z kuchni dało się słyszeć krzątanie Anny, która wkrótce przyniosła na tacce każdemu po owocowym koktajlu. Starszy z braci już miał się pytać czy nie wrzuciła tam czasem jakiś nieprzyzwoitych rzeczy jak mucha, która na stałe osiedliła się w ich domu, lecz pod naporem spojrzenia Yoh postanowił jedynie skinąć głową w akcie podziękowania.

- Gdzie już szukałeś?- zapytała się medium nawiązując do przedsięwzięcia z demonem.

- Ameryka i Europa. Tam najczęściej się pojawia. Jednak są takie momenty jakby znikał z powierzchni Ziemi i nie mam pojęcia gdzie się wtedy znajduje.

- Myślisz, że już kogoś wypatrzył?- do rozmowy wtrącił się Yoh. Król Szamanów przytaknął w odpowiedzi patrząc cały czas w jeden punkt. Josefine czuła się co raz lepiej i lada dzień miała się na powrót zając tropieniem Oni. Sporo o nim wiedziała, dzięki czemu wielokrotnie udało mu się ubiec go przed kolejnym atakiem. Mimo wielu konfrontacji nie udało się go ani uwięzić, ani zranić czy nawet osłabić. Jednak skupił się tak bardzo na zwalczaniu demonów, że przez ostatnie tygodnie żaden się nie wychylał. Fuoku potrzebował ich do funkcjonowania, a teraz z tak małą populacją stawał się łatwiejszym celem, więc sprawa ponownego opętania kogoś była kwestią czasu.

Dopił ostatni łyk koktajlu po czym wstał i spojrzał na swojego brata i jego narzeczoną. Uśmiechnął się jak to miał w swoim zwyczaju i rzucił im kilka zbędnych komentarzy, które dotyczyły ich związku. Na pytanie bliźniaka kiedy się znowu zobaczą odparł tylko ‘kto wie…’. Yoh pomachał mu na pożegnanie, a potem wpatrywał się w niebo widząc jak figura jego brata staje się co raz mniejsza na niebie.

Wieczorem odgrzali sobie pozostałości po kolacji, której niestety nie zostało im za wiele przez ilości jakie pochłaniał Usui. Posiłek minął im w ciszy, zresztą jak zwykle. W końcu Anna postanowiła zrobić coś co wymagało odwagi biorąc pod uwagę ich ostatnie stosunki.

- Weźmy kąpiel.
Reakcja Yoh była prawidłowa- ryż stanął mu w gardle i za nic nie chciał się przełknąć.
- Co?- wykrztusił w końcu.
- Nie będę tego powtarzać. – oznajmiła zirytowana  i ruszyła w stronę onsenu. Gdy Asakura się ocknął pobiegł za nią.
Czekała na niego przy basenie owinięta w ręcznik, jej włosy były upięte w luźnego koka, a kilka niesfornych kosmków zwisało wzdłuż odsłoniętej szyi. Szaman przełknął ślinę i poczuł jak krew napływa mu do policzków.
- Przecież już to wcześniej robiliśmy, na co czekasz?. – dodała jeszcze, zanim weszła do ciepłej wody.
Ręcznik został położony na podłodze, za jej głową. Już po chwili dołączył do niej szatyn. Siadł w dość znacznej odległości od niej, po czym odchylił głowę do tyłu i korzystał z gorącej kąpieli. Kyoyama również postanowiła pójść w ślady Yoh. Nikt nie odważył się odezwać słowem, oboje byli bardzo zawstydzeni zaistniałą sytuacją, ale za wszelką cenę starali zachowywać się normalnie. Nagle Anna usłyszała chlupot wody i otworzyła oczy. Chłopak przybliżył się do niej troszkę po czym złapał za jej prawą nogę i położył stopę na swoich kolanach. Delikatnie zaczął ją masować. Po kilku minutach złapał za jej drugą nogę, którą również się zajął.
- Przyjemnie?
- Tak.- odpowiedziała niemal natychmiast. Jego dotyk był taki kojący i łagodny. Chciała by nie przestawał, chciała go czuć w jakikolwiek sposób. To nie było tak, że to tylko Yoh pragnął spędzać z nią czas. Również odczuwała skutki bycia przewodniczącą  i każdą wolną chwilę z przyjemnością poświęcała szatynowi. Jej radość, że spędzi z nim resztę życia była ogromna. Mieli wieść łatwe życie, a w tym momencie wszystko wydawało się takie proste i miłe. Siedzieli tu we dwoje.  Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech, po czym postanowiła skorzystać w pełni z tych chwil relaksu i zamknęła oczy rozkoszując się masażem. Szaman widząc ją taką szczęśliwą obiecał sobie, że zrobi wszystko aby ten wspaniały widok oglądał jak najczęściej. Nawet nie usłyszała kiedy się do niej przysunął.
- Yoh…
Patrzył w jej oczy z uwielbieniem. Wplótł rękę w jej włosy i pocałował ją namiętnie, ale przy tym i delikatnie. Rumieńce wykwitły obojgu na twarzy, gdy spostrzegli jak blisko siebie się znaleźli. Anna wpatrywała się w ukochanego, błagając go o jakikolwiek dotyk, w końcu nie widząc reakcji sama się przysunęła i pocałowała go z pasją, którą tak uwielbiał. Gdy oderwali się na chwilę dyszeli jak po maratonie, jednak ten oddech nie był wynikiem zmęczenia. Szaman położył rękę na jej plecach i przejechał wzdłuż nich zatrzymując się tuż przed ich końcem. Powtórzył to kilkakrotnie widząc aprobatę w oczach Kyoyamy. Z kolei blondynka opierała się jedną dłonią o jego ramię, a drugą przeczesywała jego włosy wiedząc jak to lubi.
- Umyję Ci plecy.- wyszeptała nie odrywając wzroku od dużych brązowych oczu. Chłopak uśmiechnął się zadowolony z propozycji medium. Wyszli z onsenu i owinęli się w ręczniki. Yoh siadł na stołku, a Anna stała nad nim z gąbką. Delektowała się tą bliskością jak najdłużej, i choć plecy były już zupełnie czyste, to nadal wodziła po nich rękoma. Były takie umięśnione i przyjemnie w dotyku.
- Gotowe.- powiedziała drżącym głosem.
- Arigato.- chłopak odwrócił się do niej przodem i uśmiechnął.
- To jeszcze nie koniec.- rzekła i pokazała by szaman wrócił do poprzedniej pozycji. Wzięła wiadro z wodą i wylała mu powoli na głowę, a następnie sięgnęła po butelkę z szamponem. Delikatnie wmasowała mu zawartość swoich dłoni, licząc że tym razem to ona go zrelaksuje. Nie trzeba było długo czekać by Yoh czuł się odprężony.
- Przyjemnie?- zapytała, znając odpowiedź.
- Bardzo.- wymruczał. Itako jeszcze chwile postanowiła go pomasować, po czym spłukała pianę.
- Dziękuję.- powiedział, gdy stał naprzeciwko niej, po czym jakby wiedział o czym myśli postanowił dać swojej narzeczonej chwile prywatności i wyszedł pierwszy. Błogi stan utrzymywał się jeszcze przez długi czas, szczególnie że nie trwało długo zanim znowu poczuł ją w swoich ramionach. Po tych kilku cudownych dniach czuł jak bardzo jego życie się zmieniło i jak szczęśliwy się stał. Otoczony przez licznych przyjaciół, bez walk na śmierć i życie, jego brat również złagodniał. Wszystko zaczynało się układać.
W końcu ponownie mógł się zająć blondynką. Nieśpiesznie, tak jak lubiła najbardziej, ale za to namiętnie. Delektowała się tym cudownym uczuciem, pragnąc go co raz bardziej. Poczuła jak mięśnie w podbrzuszu się ściskają, a w gardle robi jej się sucho. Natomiast Yoh nadal się z nią drażnił i nie zamierzał prędko przestać. Ciche westchnienie wydobyło się z ust medium. Asakura uśmiechnął się szeroko widząc jak jego ukochana reaguje na te przyjemności. Zbliżył się by ponownie zakosztować jej ust. Nagle usłyszeli dzwonek.
- Telefon…- zdążyła wyszeptać zanim ponownie się pocałowali. Spojrzał na nią z bólem, nie chcąc jej zostawiać, ale domyślał się, że dzwoni ktoś by złożyć mu życzenia. Wstał więc i po raz ostatni na nią spojrzał- poprawiała swoją yukate by ponownie zakrywała wszystko to co powinna. Jak się można było spodziewać Yoh-mei najpierw wykrzyczał pretensje że od 3 dni się próbuje dodzwonić i nikt nie odbiera, a dopiero potem złożył życzenia. Oczywiście pozostali również się zaraz przyłączyli jednak jak zwykle to Redseb najgłośniej krzyczał. W końcu zniecierpliwiona medium zeszła po kilku minutach na dół widząc swojego narzeczonego dalej przyklejonego do słuchawki. Speszył się widząc ją jak siedzi na schodach i czeka na niego. W dodatku założyła na siebie jego bluzkę, która teraz odsłaniała całe jej nogi. Podeszła do niego  z zaciętą miną przez co spiął się bardziej nie wiedząc czego się spodziewać. Jednak ona pocałowała go w policzek, potem tuż przy uchu i zeszła niżej na szyje. Chłopak już dawno przestał zwracać uwagę na to co Redseb do niego mówi. Przytakiwał jedynie nie wiedząc nawet na co się godzi. Gdy Anna tylko usłyszała pożegnanie w słuchawce od razu przestała droczyć się z Yoh i odeszła ponownie w stronę schodów.
- To było okrutne.- oznajmił szatyn w myślach tworząc plan zemsty. Powrót do pokoju zajął im długo, a schody wydawały się być nieskończone. Jednak na wszelki wypadek gdyby Horokeu miał niebawem wrócić woleli by żeby nie natknął się na nich w żadnym z dolnych pokoi. Ponownie zaczął ją rozbierać zerkając przy tym na Kyoyame. Mimo braku światła w pokoju widział ją doskonale. Czuł, że jej serce wali tak samo szybko jak jego, widział że oddycha szybciej, a jej oczy są rozświetlone bardziej niż zwykle. Blondynka przymknęła oczy oddając się rozkoszy, czuła jak chłopak schodzi ustami niżej-na dekolt. Oplotła jego nogę swoją, a ręce gładziły go po plecach. Yoh spojrzał w jej oczy, patrzyły na niego tak łagodnie, ale jednocześnie jakby nagliły do powrócenia do wykonywanej czynności. Z przyjemnością to uczynił. Dłoń co raz bardziej się rozpychała tak, że w końcu miał dostęp do jej ciała. Ciche westchnienie wydobyło się z ust medium. Obrócił ją niespodziewanie, tak że teraz to blondynka na nim leżała. Ponownie zostawiła na jego ustach gorący pocałunek. Ręka Yoh wędrowała co raz wyżej do upragnionego miejsca, aż w końcu dotarła…
Ponownie tego wieczoru przerwał im dzwonek, tym razem ktoś się dopychał do drzwi. Odskoczyli od siebie wytrąceni z tego świata jaki stworzyli wokół siebie. Szaman zostawił swoją narzeczoną w pokoju, a sam poszedł zobaczyć kto im przeszkodził. Jednak nie spodziewał się ujrzeć akurat tą dziewczynę.
Tymczasem Anna z wypiekami na twarzy i przyspieszonym biciem serca, ponownie założyła za dużą koszulkę. Cichutko wyszła na korytarz nasłuchując.
- Yoh…- cichy i jakby zrozpaczony głos, który miał zagraniczny akcent. Nie chciała schodzić na dół, nie chciała jej teraz widzieć, pragnęła tylko by chłopak wrócił do niej.
- Roxane?- nie umiał nie pomóc komuś, kto wyglądał na przygnębionego. Jednak nie dane mu było wysłuchać jaki problem ma dziewczyna, gdyż wybuchła płaczem, po czym szybko zaczęła wycierać łzy.
- Gomenasai.- powtarzała w kółko. Asakura nadal nie wiedział co ma z nią zrobić.- Gomenasai Yoh-kun, ale muszę ci to powiedzieć.
- Co się dzieje?- zapytał
- Zakochałam się w Tobie.- wyszeptała. Czuła, że jeśli nadal by to dusiła w sobie żałowałaby do końca życia.
Chłopak stał oszołomiony wyznaniem koleżanki. Nigdy nie sądził, że usłyszy to z ust kogoś innego niż Anna. Widział jej próby zwrócenia na siebie uwagi, flirt i inne rodzaje zagrywek, ale nigdy nie dał po sobie poznać, żeby go to interesowało. Czuł się jak między młotem, a kowadłem. Z jednej strony Kyoyama stała na górze i wszystko słyszała, zaś z drugiej nie chciał zranić Roxane.
- Przepraszam, ale nie czuje tego samego.- oznajmił w końcu.
- To przez nią prawda? – nie musiała wymawiać imienia. Wiedziała, że jest coś na rzeczy między tą dwójką, ale niemalże każdy zaprzeczał żeby Anna i Yoh byli ze sobą. – Naprawdę wolisz ją? – w tym zdaniu zawierały się wszystkie pretensje. Wiedziała że pod względem wyglądu blondynka jest równie piękna co ona, ale przecież jej charakter był okropny.
- Musisz wiedzieć, że z Anną łączy mnie więcej niż Ci się wydaje. A zachowuje się tak bo ma swoje powody. Ja też nie jestem idealny. Ale Roxi-chan…- jego głos przybrał łagodny ton.- … proszę odpuść.
- Myślisz, że nie próbowałam odpuścić?! To tak jakbym ja mówiła Tobie żebyś odpuścił sobie Annę…- jej głos był pełen pretensji. – Ja naprawdę liczyłam, że coś do mnie czujesz.
Yoh nie miał pojęcia jak się zachować. Barthez nigdy nie była dla niego tak ważna, nigdy nie dawał jej znaków, był po prostu sobą. Traktował ją jak wszystkich, wydawało mu się że ona chce robić tylko na złość medium.
- Nie.- odrzekł. Chociaż było mu ciężko na sercu, musiał sprawić jej przykrość.- Dziękuje, że mi to powiedziałaś, ale ja nic do Ciebie nie czuję.
- W czym ona jest lepsza ode mnie?!- krzyknęła. Wtem usłyszeli skrzypienie schodów.
- Kompromitujesz się.- usłyszeli oschły ton Itako. Spojrzała prosto w jej zaszklone oczy. Była bezwzględna, wręcz okrutna. Wzrok Francuzki uległ zmianie, stał się bardziej agresywny i pełen wrogości wobec blondynki.- Możesz mnie nienawidzić, ale pamiętaj że to Yoh decyduje.
- Anna…- szatyn był zdziwiony zaciętością swojej narzeczonej.
Barthez stała jeszcze chwile oszołomiona słowami Itako, jej obecnością jak i strojem w jaki była ubrana. Przeskakiwała wzrokiem to na Yoh to na Annę łudząc się, że szatyn coś zrobi, powie, że stanie w jej obronie. Ale on uparcie spoglądał w bok nie racząc ją nawet spojrzeniem. Odwróciła się i wybiegła z domu. Chłopak ciężko westchnął, zamknął drzwi i spojrzał na blondynkę. Ich wzrok spotkał się na chwilę, Asakura naprawdę się przeraził widząc nienawiść w jej oczach.
- Anna?- wyszeptał, lecz ona nadal milczała. Niepewnie podszedł bliżej dziewczyny i wyciągnął do niej dłoń, lecz ona po raz ostatni spojrzała mu w oczy tego wieczoru. I nie zobaczył w nich tego co by chciał. Dziewczyna zniknęła na piętrze i tym razem szatyn wiedział, że noc spędzi samotnie.
- Ale… Anna…

***
I jak? W końcu coś ruszyło z tą Roxane więc pewnie po części was to zadowoliło. Aczkolwiek jestem ciekawa czego wy się spodziewaliście więc proszę piszcie w komentarzach :)
Długość mam nadzieje że satysfakcjonuje :) I wydaje mi się również że całkiem sporo się działo, wręcz bym rzekła dla każdego coś miłego ;)

Bardzo również dziękuje osobom, które mnie pospieszają z dodawaniem nowych rozdziałów, to jest niesamowite uczucie, że jest ktoś na tym wielkim świecie kto nie może się już doczekać kolejnej części :) Człowiekowi od razu się humor poprawia :)
Życzę wszystkim powodzenia w nowym roku szkolnym :)
Pozdrawiam ;*

11 komentarzy:

  1. No wiesz ty co... W takim momencie T^T Ale bardzo się cieszę, że Roxan w końcu wie gdzie jej miejsce :D
    PS: Od jakiegoś czasu już czytałam twojego blog <3 I za każdym razem piszcze ze szczęścia jak widzę nowy rozdział *.* Więc twój komentarz bardzo mnie zmotywował do działania :D
    Dziękuję i Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział na szczęście był dłuuuugi, ale trochę brakuje mi akcji. Mimo to pojawienie się Hao wszystko wynagrodziło. Jakoś Anne mało podenerwował...
    Roxane w końcu się powinna odczepić od Yoh, więc jest co świętować ^.^
    Między Anne i Yoh znowu wkradło się nieporozumienie... Anna znowu jest na niego zła, a powinni być ze sobą jak najbliżej i się nie kłócić :(
    Czekam na następne rozdziały z niecierpliwością.
    Pozdrawiam SM ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu <3
    Jeju, teraz powinni oni ze sobą pogadac bo przez takie nieporozumienie wszytko sie psuje. A mógłby to byc taki mily wieczor.
    Ale dobrze chocoaz ze roxane wie ze nic z tego.
    Jest i hao *-* tak mi go brakowalo. Milo z jego strony ze przyjechał do yoh. Widac to przywiązanie.
    Przerwalas w najciekawszym momencie;(
    Pisz jak najszybciej bo juz mnie zżera ciekawość

    OdpowiedzUsuń
  4. Przerwac w takim momencie? Jak ja mam teraz spac spokojnie
    Genialna notka. W koncu sie doczekalam hao^^
    Yoh musial sie serio ucieszyć na jego widok.
    Jego sprzeczki z blondynka to juz klasyk haha
    Mam nadzieje ze roxane da sobie spokój i nie będzie mieszac miedzy narzeczonym. Oni musza na spokojnie pogadac i wyjaśnić sobie kilka rzeczy. Bo przecież sa tacy cudowni.
    I daisuke moze w koncy zauważy umi, bi mi nej troche szkoda.
    Jescze raz naprawde super notka i doczekac sie nie mogę następnej części! Dz

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedna z lepszych notek. Jestem bardzo ciekawa jal dalej potoczy soe sprawda yoh i Anny.
    A druga rzecza jest ten demon,mam jakiss zle przeczucia co so niego.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Widac ze yoh zalezy, to urocze calkiem ze mjal wyrzyty sumienia. A hao za to wyczul moment kiedy przyjechac. Wspolnych Urodzin by nie przegapil.
    Jeju, daisuke teraz powinines trzymac umi przy sobie. W koncu wyznała ci miłość*-*
    Eh roxane,przerwalas piekne chwile. Ale mam nadzieje ze kazdemu to wyjdzie na dobre jak teraz sobje wyjania.
    Tylko czekać az napiesz kolejna wspaniala notkę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta notka ma wszystko co potrzebne do szczęścia. Jest hao, yoh i anna sam na sam oraz wkurzona roxane. Notka wspaniała!

    OdpowiedzUsuń
  8. Notka super! Tesknilem za hao, widac ze mu zalezy na bracie. Relacje miedzy rodzeństwem oddajesz rewelacyjnie.
    Pisz jak najszybszej;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy można się spodziewać notki? *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zamiar dzisiaj wstawić :)
      ~Aomori

      Usuń
  10. Ech, tak to się właśnie kończy, jak się jest zbyt miłym dla innych. Człowiek nie chce zranić drugiej osoby, więc musi sam cierpieć, mniej lub bardziej. Coś o tym wiem...:/
    Aaaaale wracając do Yoh. Doskonale wiemy, że jest pewno proste rozwiązanie tej sytuacji... *wcale nie tak dyskretnie macha tabliczką z napisem "UJAWNIJCIE WRESZCIE SWÓJ ZWIĄZEK"*
    O właśnie, gdzie podziewa się Hao? Mógłby z łaski swojej ruszyć tyłek i odwiedzić brata w ich urodziny. Dla Króla Szamanów to chyba nie jest wielki problem, co? Ogromna moc i te sprawy, nie?
    Hahahahah tak, czerpię wielką satysfakcję z klapy wielkiego planu Daisuke. xD I bardzo dobrze, choć raz Yoh nie oberwał za niewinność.
    No, tym razem Hao się wykazał. I wszyscy dobrze wiedzą, że nie przyjechałtylko dla Yoh, ale też dla siebie, bo on też się stęsknił za braciszkiem i nikt mi nie wmówi, ze jest inaczej. :D
    TAK! Pokaż mu, Tamao! Odechce mu się mącenia szczęścia jej przyjaciół, o! Po prostu uwielbiam tę dziewczynę. :33
    Zastanawiam się, co teraz zrobi Daisuke po tym "wyznaniu" Kasumi. Może to i dobrze, że tak się stało, podejrzewam że długo by jeszcze zajęło Kasumi zebranie się na odwagę, by wyznać mu swoje uczucia na trzeźwo. Mam nadzieję, że teraz Daisuke się ogarnie i dostrzeże, że tę najważniejsza dziewczynę cały czas miał na wyciągnięcie ręki. I że wreszcie odczepi się od Anny.
    Miło patrzeć, że Usagi wpasowała się w naszą wesołą gromadkę. :) Ciekawa jestem, czy ich nowi nieszamańscy znajomi kiedykolwiek dowiedzą się o wszystkich niezwykłościach szamańskiego świata i że w sumie to dzięki Yoh i jego przyjaciołom jeszcze żyją, zamiast zostać eksterminowanym podczas tworzenia królestwa tylko dla szamanów...^^'
    Hmm... Z jednej strony - kurczak, czy musiała przyleźć akurat w takim momencie? Czy dwoje zakochanych nie może mieć dla siebie chwilę prywatności? Ale z drugiej - chyba pierwszy raz powiedziano wprost, na czym sprawa stoi. Nie rozumiem tylko skąd ta oschłość u Anny na koniec. Przecież Yoh powiedział to, co powinien, jasno dał Roxanne do zrozumienia, że nie jest zainteresowany. Więc dlaczego znowu mu się oberwało?:( Naprawdę jesteś dla niego okrutna...

    Ale za to mam nadzieję, że w ostatnim rozdziale, który został mi do nadrobienia, wszystko do końca się już wyjaśni. ;)

    OdpowiedzUsuń