środa, 26 kwietnia 2017

19. Rywalka.




Szkoła zaczęła się na nowo po przerwie świątecznej, wiadomość o indywidulanym toku nauczania Hao i to na dodatek w jego rodzinnej miejscowości nie spodobała się większości żeńskiej populacji szkoły. Jedynie garstka uczniów znała prawdę. Rodzeństwo Tao po powrocie z Chin zdążyło już nadrobić zaległości powstałe w wyniku ich nieobecności i nie potrafili ukryć, że po części się cieszą, że na jakiś czas Hao zniknie z ich życia, co prawda wiadomość o sposobie zdobycia informacji nie przypadł im do gustu, jednak cała sytuacja wychodziła na plus. Rana na barku Anny goiła się dosyć szybko, jednak nadal odczuwała dyskomfort przy podnoszeniu ręki do góry, z czego często korzystał Yoh. Najbardziej wtedy gdy blondynka podczas brania prysznica chciała również umyć włosy. Początkowo zapewniała, że jest w pełni zdolna zrobić to za pomocą jednej ręki, ale za każdym razem szatyn udowadniał jej, że jednak nie i z ogromną chęcią wyręczał w tym swoją narzeczoną.
Niestety związek Horokeu i Usagi stanął w miejscu po dwóch randkach i sami nie wiedzieli czyja to wina. Usagi skupiła się na nauce, zawsze dobrze wypadała w egzaminach końcowych więc i tym razem nie chciała zawieść, poza tym zaczęła mieć wątpliwości czy związek w jednej klasie jest dobrym pomysłem. Jeśli coś by nie wyszło to nie chciała się męczyć przez kolejne dwa lata, dlatego stwierdziła że poczeka na rozwój wydarzeń. Natomiast Horo Horo był zbyt niedomyślny by zauważyć oziębienie ich stosunków. Zwykła pogawędka od czasu do czasu mu wystarczyła i jakoś nie kwapił się do zaproszenia gdzieś białowłosej, poza tym jego myśli zaprzątała masa innych rzeczy nie koniecznie związanych z dziewczynami. Konsola do gry i codzienne miniturnieje z Tao wypełniały jego popołudnia w sposób zadowalający.
W klasie jak zwykle panował harmider przed rozpoczęciem lekcji. Gdy tylko weszli do klasy, Yoh został otoczony przez wianuszek dziewczyn. Każda stała przed nim z malutkim pudełkiem i przekrzykiwały się nawzajem.
- Przyjmij moje czekoladki!
- Nie, moje ciasteczka!
- Mogę być Twoją walentynką Yoh?- zapytała się najwyższa z nich. Doszła do ich klasy dwa tygodnie temu. Z pochodzenia Francuzka. Medium znacząco odchrząknęła i wzrok żeńskiej części przeniósł się na nią. Przeraziły się widząc wściekłą Kyoyame. Każdy zdążył już poznać co to znaczy zdenerwować Annę, więc były na tyle mądre aby odpuścić sobie szatyna. Oprócz jednej. Europejka stała, równie pewna siebie i mierzyła Itako nienawistnym spojrzeniem. Natomiast Asakura zakłopotany wycofywał się powoli, obawiając się najgorszego. Chociaż, gdzieś tam w sercu delikatnie się uśmiechał na widok zazdrosnej blondynki.
- Yoh, chyba Twoja mała przyjaciółka mnie nie lubi. Powiedz jej coś!- zaszczebiotała Francuzka, czepiając się ramienia szamana. Cisza zapanowała w klasie, bowiem tak wściekłej Anny jeszcze nie widzieli. Manta schował się gdzieś, obawiając się że zaraz zostanie użyty jako przedmiot do rzucenia w kierunku Roxane. Itako chwyciła za korale, uśmiechając się przebiegle i już po chwili lewitował obok niej uwięziony Amidamaru.
- Nieee!- zapłakał szatyn widząc jak jego narzeczona odchodzi wraz z samurajem. Wszyscy patrzyli się na tą scenę nie rozumiejąc nic, oprócz tego że bardzo współczują nowej koleżance.
Podczas lekcji wzrok szatyna co chwila spoczywał na siedzącej kilka ławek dalej Annie. Przyłapał się na tym kilkakrotnie, że nie może się na niczym skupić tylko na tym co miało miejsce na początku dnia. Nie rozumiał zachowania dziewczyny, przecież nic złego nie zrobił. Chociaż lepiej że na mnie się wyżyła niż na Roxane.- przemknęło mu przez myśli i na chwile zerknął na Francuzkę. Uśmiechała się zalotnie do niego. Niedobrze… Yoh znał na tyle Kyoyame, że obawiał złego zakończenia się tej sytuacji. Jednak zaraz dotarło do niego, że zamartwianie się nic nie da i postanowił sprawić by Anna była zadowolona z dnia. Gdy tylko zaczęła się przerwa obiadowa, szybko znalazł się przy narzeczonej i próbował ją jakoś udobruchać. Jednak gdy nic nie działało, a przed drzwiami zaczęły gromadzić się również dziewczyny z innych klas, szatyn wyciągnął najcięższą broń.
- Obiecałaś mi randkę. – rzekł z ogromnymi rumieńcami. Na te słowa Kasumi otwarła oczy ze zdziwienia, Daisuke zakrztusił się sokiem, Roxane upuściła swoją torbę, a Manta wraz z Horo Horo i Ren`em szybko obstawili między sobą czy medium na forum klasy przyzna mu rację. Sekundy mijały, a uczniowie z napięciem wyczekiwali odpowiedzi. Anna wstała i spojrzała prosto w oczy Yoh, który nieco zląkł się takiego zachowania.
Jemu też da kosza? Może jednak zmieni zdanie i umówi się ze mną.
Jak to randka?! Co on w niej widzi?!
- Chcę iść na gorącą czekoladę.- niespodziewanie powiedziała blondynka.
- Dobrze.- odparł Asakura z miną pełną zdeterminowania.
Tao z tryumfującą miną pozbierał pieniądze od przyjaciół, przekonany o tym że urodził się po ty by je zarabiać, a prowadzenie firmy to jego przeznaczenie. Usui machnął ręką niezadowolony, lecz zaraz do jego nozdrzy dotarł cudowny zapach, jedyny w swoim rodzaju. Spojrzał w bok i ujrzał Usagi zajadającą w najlepsze czekoladki. Cudownie wyglądające, przepysznie pachnące, w kształcie serca i chyba jeszcze nadziane konfiturą…
- Zapomnij.- prychnęła na niego.
- Nie znajdzie się żadna dla mnie?- zapytał z nadzieją.
- Nie zasłużyłeś.- odparła z tryumfującą miną.
- Niby czemu?- zapytał się zbulwersowany.
- Bo nie masz na tyle odwagi by mnie gdziekolwiek zaprosić.- odpowiedziała, po czym bezczelnie wyjęła z woreczka ostatnią czekoladkę i ostentacyjnie włożyła ją do ust wychwalając przy tym jej cudowny, rozpływający się w ustach smak.
- Tak właściwie to skąd je masz?- zapytał się zaciekawiony Manta. Raczej powinna je komuś dać, a nie sama dostać.
- Pomagałam im piec i zostało trochę.- wskazała na swoje koleżanki, które rozmawiały o czymś zawzięcie.-  Pewnie nie powinnam tego mówić, ale dostaniesz trochę.- zwróciła się do Ren`a.- Więc jak się dowiem, że wyrzuciłeś MOJE czekoladki to się pogniewamy.- dodała złowrogo, lecz na jej ustach majaczył uśmieszek. W odpowiedzi Tao jedynie wywrócił oczami nie chcąc wnikać w ten temat. Ten dzień i tak był dla niego zbyt trudny do przetrwania, na dodatek nie mógł wrócić od razu po lekcjach do domu, bo obiecał swojej siostrze że zaprosi, jakąś zainteresowaną nim dziewczynę na randkę. Tym sposobem pewnie znowu skończy w Inn En przed konsolą i to z Horo Horo. Chociaż może Manta też by dał się namówić… Mimo to dziwnie się poczuł ze świadomością, że walentynki spędzi z facetami.
Lekcje dobiegły końca, więc klasa opustoszała. Również przed pomieszczeniem nie było już ani jednej dziewczyny, która chciała wręczyć coś jakiemuś chłopakowi. Anna nawet nie zauważyła kiedy jej narzeczony stał się tak popularny wśród płci pięknej, to znaczy wiedziała, że był ale odkąd Hao zniknął wszystkie fanki z fanklubu bliźniaków przerzuciły się właśnie na Yoh. A przynajmniej takie miała wrażenie.
- Gotowa?- usłyszała jego głos. Zerknęła na niego, wydawał się być nieco zakłopotany. Uśmiechnęła się delikatnie i poszli na ich walentynkową randkę. Chciał by była szczęśliwa przy nim, aby się uśmiechała i nigdy nie czuła samotnie. Zawdzięczał jej tak wiele, widział na własne oczy jak się dla niego poświęcała i że sporo zdrowia ją to kosztowało.
- Śledzą nas.- oznajmiła niespodziewanie blondynka. Yoh odwrócił się za siebie jednak nikogo nie widział.- Roxane i Daisuke.
- Naprawdę?- zdziwił się.
- Tak. Chowają się za tą dużą reklamą.- rzeczywiście można było zauważyć dwie pary nóg wystające spod baneru. Asakura ciężko westchnął.
- Mam nadzieje, że sobie odpuszczą.
Skręcili w wąską uliczkę, gdzie znajdowała się bardzo przytulna kawiarnia. Wnętrze wystrojone w serca i amorki oddawało idealnie klimat walentynek. Malutkie świeczki gościły na każdym stoliku. W rogu jakaś para szeptała do siebie, chichocząc co chwila. Kilka miejsc dalej chłopak czule trzymał za rękę swoją towarzyszkę, wpatrując się w jej oczy. Usiedli w kącie by mieć trochę prywatności, a po kilkunastu minutach kelnerka przyniosła zamówione przez parę czekolady, przerywając im rozmowę.
- Oishii!!!- zachwycał się Asakura. Anna ucieszyła się na ten widok. Ostatnie półtorej miesiąca było spokojne i szczęśliwe. Chciałaby wieść takie życie już do końca. Turniej kosztował ją wiele nerwów, tak jak i wydarzenia które miały miejsce później. Jednak to wszystko co się działo teraz było jak obrót o 180 stopni. Każdy napotkany problem szkolny był zgrabnie rozwiązywany, każda przeszkoda omijana.
Oprócz dwóch, które były uparte i nie chciały odpuścić.
Dzwoneczek przy drzwiach poruszył się wydając dźwięk. Weszła para, która usiadła w pierwszym wolnym miejscu.
- A było tak miło.- szepnęła medium. Yoh również odczuwał pewien dyskomfort. Chociaż z drugiej strony cała sytuacja wydawała się dość komiczna. Zerknął na siedzącą obok Annę i posłał jej ciepły uśmiech.
- Jest tylne wyjście. – rzekł poważnie, choć w oczach dało się zauważyć radosne iskierki, które zdradzały podejście szatyna. Kyoyama również nie mogła się powstrzymać i cichutko się zaśmiała, widząc minę narzeczonego. Okoliczności w jakich się znaleźli były jak wyjęte z jakiegoś romansidła, które blondynka tak często oglądała. Pokręciła głową z niedowierzaniem, że właśnie ona uczestniczy w czymś takim. Dopiła resztkę czekolady, delektując się prawdziwym belgijskim smakiem. Przez chwilę propozycja uniknięcia konfrontacji z Roxane i Daisuke była kusząca, lecz nie byłaby sobą nie pokazując kto tu rządzi. Tak więc, bez najmniejszych skrupułów przeszła obok pary przelotnie przysłuchując się ich rozmowie. Tak jak myślała byli wściekli i zazdrośni.
Gdy wyszli na zewnątrz było już ciemno, jednak zaspy śniegu rozjaśniały noc.
- To co teraz?- zapytał się szatyn. Anna oderwała wzrok od nieba i przeniosła go na szamana.
- To ty zaproponowałeś randkę.
Chłopak przez chwilę się zastanawiał, ale jakoś jego myśli krążyły na temat rzeczy, które wolałby robić ze swoją narzeczoną w domu.
- Możemy iść do świątyni.- wypalił nagle.- W końcu nie byliśmy tam na Nowy Rok.
Szli w milczeniu idąc obok siebie, jednak bardzo blisko. Pojedyncze spojrzenia rzucane w stronę drugiej osoby, dłonie które co chwila stykały się ze sobą i chęć chwycenia ich, ale jednocześnie brak reakcji. Nigdy nie byli związkiem na pokaz. Upublicznianie ich uczuć stanowiło dla niech pewną barierę, którą nie chcieli przekroczyć, co powodowało wiele niedomówień. Jednak było coś jeszcze co wywoływało przyjemny ścisk w brzuchu. Każde dotknięcie bardziej lub mniej romantyczne odkrywało w nich pokłady namiętności. Tak jak wtedy po powrocie do domu z turnieju, w metrze gdy panował ścisk, w kuchni podczas podawania kubka. Yoh uwielbiał to uczucie gdy chłodne palce prześlizgiwały się po jego własnych, spojrzenia krzyżowały się ze sobą i widział w jej oczach determinacje i iskierki rozbawienia. Minimalnie podniesiony kącik ust. Te niepozorne znaki były dla niego aż nadto wyraźne.
- Nie musze umieć czytać w myślach żeby wiedzieć o czym myślisz.- ciszę przerwała Anna.
- Po prostu dobrze mnie znasz.
- Albo nie potrafisz przestać się szczerzyć. Wyglądasz jakbyś dostał nielimitowany karnet na pomarańcze, mandarynki i resztę tych kwaśnych rzeczy.
- To by było coś. – szatyn się zamyślił.
Świątynia o tej porze dnia świeciła pustkami, nie żeby była dobrym miejscem na randkę w walentynki, jednak mimo to cisza była aż zbyt wyraźna. Kilka niepozornych duchów zwróciło na nich swoją uwagę, jednak zaraz potem wróciły do swoich zajęć. Yoh dziwnie się poczuł prosząc o opiekę nad Hao, uświadamiając sobie że jego brat jest swego rodzaju Bogiem, mimo to miał nadzieje że życzenie się spełni. Anna z kolei jak zwykle pomyślała o zdrowiu, lecz tym razem nie ograniczała się tylko do narzeczonego.
- Podobało Ci się?- zapytał znienacka. Kyoyama nieco zaskoczona nie odwróciła się do chłopaka. Powiedziała jedynie ciche tak, ale czuła że rumieńce wykwitły na jej twarzy. Zdała sobie sprawę, że właśnie była na prawdziwej randce z Yoh… co więcej chciała iść na kolejne.

Romantyczny nastrój jednak szybko prysł, gdyż już u progu domu dało się słyszeć krzyki dochodzące z sąsiedniego pokoju. Standardowe wyzwiska przeszły już do historii i Horokeu i Ren pięli się wzwyż tej hierarchii, jednocześnie zgłębiając tajniki nauki przezwisk. Była tylko jedna gra, która wyzwalała w nich taką kreatywność – Need For Speed. Wszystkie inne były jeszcze do zdzierżenia i potrafili się w nich hamować, nawet czasem grali w jednej drużynie. Ale jakimś cudem te komputerowe bestie na czterech kółkach potrafiły wyzwolić prawdziwe zło jakie w nich drzemało. Dlatego też tą grę zostawiali na koniec, żeby od razu nie popsuć sobie zabawy. Zabawa się również psuła gdy do pada dorwała się Anna. Dalej nikt nie pobił jej rekordu sprzed dwóch tygodni.
Do końca roku szkolnego pozostało półtora miesiąca. W szkole panował popłoch związany z egzaminami końcowymi, również Anna dała się ponieść i codziennie do późnych godzin wieczornych uczyła się. Kryło się za tym również to, że chciała znaleźć się na tablicy setki najlepszych uczniów i to w cale nie na ostatnim miejscu. Ponad to obrała sobie za cel bycie przewodniczącą szkoły, tak więc Yoh miał nieco luźniej w domu, sporo czasu poświęcał na treningi wraz z Amidamaru podczas, których towarzyszył mu Manta. Oyamada wiedząc, że jego przyjaciel z własnej woli nie zasiądzie do książek, wykorzystywał każdą możliwą okazje do powtarzania materiału. Próbował również podobnych sztuczek z Horokeu, ale on niestety był niereformowalny pod tym względem.
Doszło nawet do tego, że Anna nie budziła swojego narzeczonego, więc zdarzało się że chłopak spóźniał się na lekcje. Tak jak i tego ranka. Szaman szybko pobiegł na górę po mundurek i zahaczył jeszcze o łazienkę w celu umycia zębów. W międzyczasie Oyamada zdążył powycierać naczynia i pochować je w odpowiednie miejsca. Oboje ruszyli po drodze omawiając wczorajsze zagadnienia. Szatyn za nic nie mógł pojąć chemii, co było jego jedynym zmartwieniem. Na szczęście reszta przedmiotów jakoś szła mu lepiej. W końcu doszli do budynku. Sporo osób witało się z Asakurą, co nie umknęło Mancie.
- Stałeś się bardzo popularny Yoh-kun.
- Im więcej przyjaciół tym lepiej.- to było w stylu szatyna. Właściwie blondyn nie spodziewał się innej odpowiedzi. Weszli po schodach na drugie piętro i zauważyli spore zbiorowisko przed drzwiami.
- Co się dzieje?
Któryś z chłopaków zachichotał na widok przybyłej dwójki. – Kłócą się. Lepiej tam nie wchodź.
Z klasy dochodził krzyki, z których szatyn rozróżnił głos Anny i drugi o dość niecodziennym akcencie. Roxane? Myślałem że już sobie darowała…Westchnął i przepchał się do środka. Blondynka siedziała w swojej ławce, a nad nią stała Francuzka i przejęcie o czymś mówiła.
- Jesteś jak mały wkurzający pudelek który potrafi tylko szczekać. A teraz odejdź zanim naprawdę się zdenerwuję.– słowa zostały wypowiedziane tym najbardziej pogardliwym tonem jaki u Kyoyamy występował. Aż ciarki przechodziły. Pomyśleć, że kiedyś i do mnie tak mówiła…- Asakura wspomniał wydarzenia, które miały miejsce kilka lat temu.
- Yoh-kun, zróbmy coś lepiej.
- Cóż obawiam się że Anna nadal ma Shikigami, a w starciu z nimi nie wiele możemy.
- Załatw to Asakura. W końcu to Twoja dziewczyna.- Tao popchnął szatyna w kierunku kłócących się.
- Dobrze, że jesteś! Zrób coś z nią bo nie wytrzymam.- Roxane doskoczyła szybko do chłopaka.
- O co chodzi?- zapytał się nie wiedząc od czego w ogóle zacząć. Szatynka od razu szybko zaczęła tłumaczyć, że na festiwal przed wakacjami powinni zrobić typowo francuską kawiarnie, że przecież ma dostęp do wszystkich potrzebnych rzeczy i chciała sama to zorganizować w ramach podziękowania za ciepłe przyjęcie w klasie. Tymczasem Anna chciała pójść bardziej w klasykę i stworzyć dom strachu. Nawet szamanom przebiegły ciarki po plecach na myśl co też medium mogłaby stworzyć.
- Zróbmy po prostu głosowanie. – szatyn zwrócił się do reszty klasy z pytaniem, którą opcję woleli by bardziej. Jednogłośnie wszyscy odparli że dom strachu, z wiadomych przyczyn. – I po kłopocie.
Długowłosa stała z otworzonymi ustami, patrząc na Kyoyame. Następie zawstydzona usiadła do swojej ławki, nie wierząc że jej urok osobisty nie wystarczył. Chyba po raz pierwszy ktoś jej czegoś odmówił. Nie chciała nawet patrzeć na swoją rywalkę, wręcz czuła ten uśmiech satysfakcji jaki gościł na jej twarzy. Przez tłum ledwo przepchał się nauczyciel, jako że był dość niski i stary ciężko mu było zapanować nad klasą, ale gdy w końcu każdy zajął swoje miejsce mógł zacząć prowadzić lekcję.
Nastał wieczór. Yoh właśnie skończył sprzątać w kuchni po kolacji. Anna przed chwilą poszła do siebie pouczyć się jeszcze angielskiego przed snem. Szatyn odłożył ostatni kubek do szafki i również udał się na piętro. Drzwi od pokoju Kyoyamy nie były do końca zamknięte, więc chłopak zerknął przez szparę.
- Przestań podglądać.- skarciła go. Asakura stanął za nią i przez ramię spojrzał na jej schludne notatki.
- Angielski?- zapytał, lecz do Anny dotarło tylko to że czuła go kilka centymetrów od swojego policzka.
- Nie rób tego.- od razu go ostrzegła.
- Ale czego?- zapytał zadowolony z siebie.
- Wiesz o czym mówię. Chce to skoń…czyć.- poczuła jak odgarnia jej włosy na drugą stronę jednocześnie przejeżdżając kciukiem po jej karku.
- W takim razie Ci pomogę.-oznajmił. Położył dłonie na jej barkach, po czym zaczął delikatnie masować. Blondynka zamiast się rozluźnić to bardziej się spięła. Mimo to oddała się przyjemności i odłożyła książki na bok. Jednak zaraz otrzeźwiała i wstała odwracając się przodem do chłopaka z zamiarem klarownego wyjaśnienia gdzie są drzwi i że powinien się znaleźć za nimi. Niestety nie zdążyła wyrazić swojego zdania, gdy szatyn ją ubiegł i pochylił się by w końcu ją pocałować.
- Mogę pożyczyć Twoje notatki z bio… - Usui sądząc, że skoro drzwi są otwarte to raczej w niczym nie przeszkodzi, wparadował do pokoju bez uprzedzenia.
- Wypad! Oboje!- krzyknęła medium.
- Sorry stary.- powiedział Horokeu, gdy znaleźli się już na korytarzu. Szatyn nadal nieco zawstydzony machnął tylko ręką, po czym się przeciągnął i pożyczył dobrej nocy przyjacielowi.
- Nie uczysz się?- zdziwił się niebieskowłosy.
- Nieee… Amidamaru mi zawsze pomaga.- wyjawił swój sekret. Na te słowa Usui zaświeciły się oczy i popatrzył z nadzieją na Kororo, ale ta tylko pokręciła głową oznajmiając tym samym by wybił sobie ten pomysł z głowy. Jednak chłopak nie poddawał się i tym razem wzrok pełen nadziei skierował na swojego przyjaciela i jego ducha stróża. Tu już otrzymał aprobatę i pełne zrozumienie, dlatego też nie bacząc na protesty Kororo, pełen szczęścia i uczucia ulgi poszedł w ślady Yoh i również postanowił się wyspać przed jutrzejszym dniem.
Zaczęła się przerwa obiadowa. Jako że był bardzo ciepły dzień blondynka postanowiła spędzić wolny czas na zewnątrz, a mianowicie na dachu. Po chwili dołączyli również do niej Yoh i Manta, przynosząc ze sobą coś do picia.
- W przyszłym tygodniu są egzaminy.
- Chyba się nie martwisz co Manta?- Oyamada się tylko uśmiechnął w odpowiedzi, po czym zaczął jeść swoje obento.
- Za to ty powinieneś.- Kyoyama wskazała na szatyna, który aktualnie nie mógł odpowiedzieć, gdyż miał pełną buzię. Nagle drzwi się otwarły i ujrzeli małą brunetkę z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Tu się schowaliście!- krzyknęła radośnie i dosiadła się do grupy. – Też się martwicie egzaminami? Ja z nerwów nie mam ochoty nawet jeść, że już nie wspomnę o spaniu. Nie ważne co bym nie robiła matematyka jest dla mnie niezrozumiała!
- Przesadzasz. Wystarczy przeanalizować przykłady z książki i samemu je rozwiązać, a zrozumiesz.
- Chyba nie mam zbyt ścisłego umysłu.
- Ja kompletnie nie mogę zapamiętać tych dziwnych regułek z chemii. – do rozmowy włączył się Yoh.
- Mam pomysł!- krzyknęła radośnie Hashimoto.- Może pouczymy się razem?
- Super!- ucieszył się Yoh, lecz zaraz przeszły go ciarki bo Anna patrzyła się na niego bardzo nieprzychylnie.
- U mnie jest niestety remont, więc odpada. – zasmuciła się brunetka i spojrzała wyczekująco na resztę. W końcu Kyoyama zlitowała się i oznajmiła:
- Yoh?
- Myślę, że się pomieścimy.- odpowiedział.
- W takim razie umówmy się na sobotę i niedzielę. Manta- zwróciła się do blondyna.- Wyjdziesz po Umi i razem dojdziecie.
Gdy nadeszła sobota Anna wczuła się w dawną siebie. Goniła Yoh i Horo do porządków w każdym miejscu w domu, nawet tym najrzadziej odwiedzanym, wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Tao jako ten inteligentny wiedział, że najlepiej przyjść na gotowe więc był tuż przed umówioną godziną. Chociaż nie wiedział po co przyszedł, nie miał z niczym problemów, ale Jun namówiła go mówiąc że może komuś innemu pomóc, a to przecież dobry uczynek, a dobre uczynki do nas wracają. W końcu nadszedł czas i usłyszeli rozmowy dobiegające z przedpokoju. Manta w końcu nauczył się wchodzić bez pukania, co poniekąd było wszystkim na rękę bo nikt nie musiał biec by otworzyć mu drzwi. Ku zdziwieniu domowników razem z brunetką na przystanku stali również Roxane i Daisuke.
- To Twój dom Yoh-kun?- zapytała się szatynka.
- Tak.- odparł troszkę zakłopotany.- Komu herbaty?- jako, że wszyscy się zgłosili szamanowi zajęło to trochę i zanim wrócił z tacką, zeszyty i książki były już rozłożone. Zajmowali się matematyką. Manta i Anna byli w swoim żywiole. Asakura rozdał każdemu po kubku i sam przysiadł się do kółka. Sporo im zajęło wytłumaczenie kilku zadań, jednak zaczęli od tych trudniejszych, ale już po 3 godzinach funkcje nie wyglądały tak groźnie jak na początku.
- Pora na przerwę!- oznajmiła Umi, której już cyferki się mieszały. Odepchnęła daleko swój zeszyt, żeby go już nie oglądać. Zabrali się za przygotowane wcześniej przekąski.
- Spory dom, wygląda trochę jak zajazd.- zagadnęła Roxane.
- Bo nim był. – zaśmiał się Yoh.
- I za kilka lat będzie. Manta jak tam dofinansowanie?- dodała swoje Anna.
- Naprawdę będzie tu zajazd?- zdziwiła się Hashimoto.
- Tak, z tyłu domu są gorące źródła. Przydają się po treningu.- rozmarzył się Asakura.
- Pff mi takie rzeczy nie są potrzebne.- obruszył się blondyn.
- Nigdy nie miałeś treningu Anny.- wyszeptał szaman, a z jego oczu pociekły potoki łez na wspomnienie tych bolących mięśni. Tanaka odsunął się zdziwiony zachowaniem kolegi. Po półgodzinnej przerwie grupa zajęła się dla odmiany japońskim. Roxane miała duże problemy z językiem, chociaż mówiła dość płynnie. Tym sposobem minęło im całe popołudnie i nastał wieczór. 
- Do jutra!- krzyknęła Umi zabierając ze sobą pozostałą dwójkę gości. Gdy drzwi się zamknęły, Anna zerknęła na Mantę. On jakby wiedząc co chce powiedzieć, uprzedził ją i zaczął zbierać naczynia z pokoju i dawał je do zlewu, gdzie zajmował się nimi Yoh. Z kolei Usui wycierał i podawał Ren`owi, który miał chować je po szafkach, ale zamiast tego odkładał je na blat.
- Nauka może być bardziej wykańczająca niż sądziłem.- powiedział, na co blondyn się uśmiechnął.
- Masz racje, w dodatku bywa taka nudna. – dodał swoje Horokeu.
- A ja uważam, że powinniście korzystać z tego daru. Mi niestety nie było to dane.- obok przyjaciół pojawił się Amidamaru oraz Bason, który mu zawtórował.
- Może i tak. Ja bym tam mógł mieć tylko przerwy.- stwierdził szatyn.
- Biologia wydaje się być bardzo ciekawym przedmiotem.- rzekł duch.
- Ale przy tych nazwach można sobie język połamać, zresztą tak jak na chemii.- westchnął Asakura.
- Za to na wf wszystko inne można sobie połamać.- żachnął się Oyamada, przypominając sobie ostatnią lekcję gimnastyki.
Następnego dnia rano Anna postanowiła wstać wcześniej i zrobić obfite śniadanie, a przy okazji dorobić nieco przekąsek na popołudnie. Po niecałej godzinie wszystko wydawało się już być gotowe, więc nie czekając na nikogo zjadła śniadanie w samotności, przy okazji układając listę zakupów w głowie, gdy do pomieszczenia wszedł zaspany szatyn. Uśmiechnął się nieśmiało do narzeczonej, po czym zaczął jeść letnie już śniadanie.
Pierwszy ponownie pojawił się Manta, tym razem bez towarzystwa i jak zwykle zaczął się rozglądać za swoim przyjacielem. Pomogła mu w tym jak zwykle blondynka.
- Jest w ogrodzie. – blondyn posłusznie udał się za dom i ujrzał szamana robiącego pompki.
- Poranny trening co?- zaśmiał się Oyamada. Poczekał aż szaman skończy i oboje weszli do domu, gdzie Itako już na nich czekała z listą zadań do wykonania. Na szczęście nie było tego tyle ile wczoraj, ale wypadało by zachować porządek. W końcu okruszki same się nie zmiotą, a stół sam się nie przetrze, tak jak i napoje same się nie kupią. Kiedy wyszli blondynka miała chwilę dla siebie. Zerknęła w duże lustro w łazience. Poprawiła przedziałek i rozczesała włosy. Niejednokrotnie słyszała od dziewczyn, że zazdroszczą jej długich rzęs, ale jakoś nigdy nie zwracała na to uwagi. To nie było w jej stylu, żeby się malować, jednak widząc efekt nałożenia pomadki na usta, tuszu na owe długie rzęsy była zdziwiona. Wyglądała doroślej. Słysząc hałasy dobiegające zza drzwi, domyśliła się że przyszli ich goście. Westchnęła ciężko na myśl o całym dniu nauki, jednak zaraz potem wybuch śmiechu jej przyjaciół sprawił, że zrobiło jej się trochę lżej na duchu. 
Może w cale nie będzie tak źle?
***
Hej :) wracamy do codzienności i zwykłych zajęć jak pewnie już zauważyliście. Rozdział można powiedzieć, że o niczym jednak postać Roxane Barthez namiesza w najbliższym czasie ^^  (obrazek na górze oczywiście ją przedstawia)
Pozdrawiam ;)

8 komentarzy:

  1. Nie podoba mi się ta cała roxane, tym bardziej jak ma namieszać. To urocze jak yoh chciał poprawic humor Annie. I podoba mi się bardzo jak im wystarcza takie drobnostki do okazania uczuć *-* oni naprawdę są idealni i widać, że sie kochaja;)
    Za to horo musi się bardzoej postarac! Nie może tak olewac dziewczyny;(
    I wcale nie dziwie się chłopakom, need for speed to naprawdę dobra gra xd
    W twoim wykonaniu to każda notka jest świetna! Nie ważne czy będzie akcja czy jak tu życie codzienne. Mam nadzieję że szybciutko napiszesz kolejna notkę. Miłego dnia! Dz

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłam się doczekać!
    Rozdział bardzo dobry, dibrze ze maja czasem takie zwykłe dni, jak coagle muszę z czym walczyć. Horo coś chyba zaniedbuje usagi, mógł ją gdzieś zaprosić. Yoh w końcu gdzieś zabrał blondynkę! Oby tak dalej:) anna ma ewidentnie słabość tylko do yoh
    Trzymaj się ciepło:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka bardzo fajna, choć bez hao jednak inaczej. Biedny yoh, teraz się musi sobie radzić z banda fanek xd niech jeszxze pilnuje Anny bo ta jest pozabija. Jeju pierwsza ich randka*-* A Horo musiał im przerwać w takim momencie!
    Czekam na kolejną, i mam nadzieję że będzie w niej więcej akcji!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziwnie tak bez hao, mam nadzoee ze szybko wróci i bedzie duzo alcji!
    Rozdzial bardzo pezyjnie sie czyta. Dobrze ze
    Maja triche spokoju.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohayo :)
    Przepraszam, przeczytałam poprzedni rozdział, ale jakoś zeszło mi z tym komentowaniem :)
    Już brakuje mi Hao xD Strasznie go polubiłam w twojej odsłonie <3
    Cieszy mnie, coraz bardziej rozwijająca się relacja Yoh & Anna, choć denerwuje mnie trochę to, że nie mówią prosto z mostu, że są parą. Wydaje mi się, że tak byłoby o wiele łatwiej. Przede wszystkim Kyoyama nie musiałaby być tak zazdrosna :)
    Czekam na next
    Pozdrawiam i życzę weny
    Anna-medium

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że relacja między Yoh i Anną rozwinie się znacznie bardziej :) wszystko jest idealnie dopasowane do ich charakterów, więc ich "niechęć" do publicznego okazywania uczuć jest oczywista :) Hao będzie każdemu brakować :) jego teksty w stronę Pana Usui lub kłótnie z Anną są nie do zastąpienia, ale obowiązki zostaję :) oczywiście duet Horo i Ren też dają dużo rozrywki, a Manta jest jak zwykle kochanym Mantą :) Umi idealnie wpasowała się do grupy, tylko martwi mnie Daisuke i ta nowa :( pewnym jest, że narozrabia i nie chciałabym być w jej skórze jak dorwie ją Anna :) Bardzo bym chciała żeby Yoh w jakiś sposób zareagował na to, ale wiem, że Yoh jest Yoh i propozycja randki dla Anny to była jego reakcja, bo przecież Yoh kocha wszystkich i każdy jest przyjacielem (oczywiście dlatego jest taki cudowny <3)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa.... i oczywiście czekam na następny rozdział :) oby jak najszybciej :)

      Usuń
  7. Ależ oczywiście, że Anna potrzebuje pomocy. :3 Ona na pewno o tym wie, tylko trzeba jej to uświadomić, a Yoh jest w tym bardzo dobry. :33
    Cóż... Może to jeszcze nie jest ten czas, kiedy Horohoro będzie gotowy na poważny związek...?^^' W końcu faceci emocjonalnie dojrzewają później niż dziewczyny, prawda? xD
    Hmm... Powiedziałabym, że Roxanne jest nowa i gdy spędzi w tej klasie więcej czasu, to nauczy się, że z Anną nie ma co zadzierać. Ale tytuł rozdziału to "rywalka", więc... Czyżby miała w faubule nieco większa rolę? Nie żeby miała jakiekolwiek szanse zaszkodzić związkowi oh i Anny - no proszę, ta dwója za bardzo jest w siebie zapatrzona - ale po wprowadzeniu jej osoby odniosłam wrażenie, że będzie dość irytującą postacią.
    Za to zakład bukmacherski Rena mnie rozwalił. xD Ma się tę żyłkę do interesów. ;D
    Ależ proszę, niech Roxanne i Daisuke się napatrzą i wbiją sobie do głowy, że ich szanse są jak mandarynki położone przy mnie. Nie istnieją. Choć z drugiej strony mogliby też przy tym patrzeniu zachowywać pewien dystans, bo kurczak trochę prywatności Yoh i Annie się należy. Ale myślę, że mimo wszystko oboje byli zadowoleni z tej randki. :3
    Yyy... okej... Stalking na randce to jedno, ale wprawszanie się nieproszonym do domu to zupełnie inny wymiar bycia nachalnym. Wiem, że Yoh i Anna się nie afiszują, chwali im się, ale czasami się zastanawiam, o ile łatwiejsze byłoby ich życie, gdyby w szkole wiedzieli, że są już zajęci...

    Rozdział się podobał:) Lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń