czwartek, 31 października 2013

11. Strach.



Gęste chmury spowiły niebo, stanowiąc zapowiedź ciężkiej nocy. Ryu wraz z Choco oraz Tamao sprzątali pozostałości po opatrywaniu Hao. Dziewczyna z trudem opanowywała się, aby nie zemdleć od nadmiaru krwi. Metaliczny zapach nieprzyjemnie drażnił jej nozdrza, a w gardle pojawiła się ogromna gula. Od godziny usiłowali domyć podłogę. Ren nadal stał z boku, a obok niego o ścianę oparte było Guan-Dao. Jakby starał się być w pogotowiu, gdyby Tamao jednak nie dała rady i zemdlała, ale mimowolnie jego wzrok kierował się na drugi pokój, gdzie aktualnie znajdowała się Pirika z bratem oraz Morty`m. Oboje próbowali doprowadzić ją do porządku. Chciała pomóc w sprzątaniu ale, gdy tylko weszła i zobaczyła ilość krwi zrobiła się blada, a na jej czole pojawiły się kropelki potu. Fala gorąca zalała ją tak niespodziewanie, że nogi ugięły się pod nią. W porę ją uchwycił Horokeu i zaprowadził do innego pokoju.
Mina każdego z szamanów wyrażała jedno- niepewność. Właśnie uratowali człowieka, który chciał ich zabić. Tao im dłużej o tym myślał, tym bardziej był zły na siebie, że nie dobił Hao. Gdyby tylko nie był jedyną osobą z pomocą której mogą uratować świat. Ponownie zerknął na niebiesko-włosą. Dziwne uczucie pojawiło się w jego sercu. Nie, na pewno nie był zazdrosny. Był sfrustrowany swą bezczynnością i niezdecydowaniem. Zacisnął pięści zdenerwowany, po czym szybkim ruchem chwycił swoją broń i wyszedł z domu.
- A jemu co?- powiedział Trey, jakby do siebie. Pirika również obejrzała się za Tao, lecz po chwili zawiesiła głowę, chowając twarz we włosach.
-Idę do siebie.- wyszeptała nagle.

Anna właśnie zamknęła drzwi od swojej sypialni. Ręce jej drżały, usta były sine, a z włosów kapały jeszcze pojedyncze krople wody. Omiotła pokój wzrokiem, nie mogąc uwierzyć, że wczoraj o tej porze była tu z Yoh. Teraz wydawało się to tylko snem. Legendą opowiedzianą jej dawno, którą pamięta jak przez mgłę. Upadła na kolana. Była zdruzgotana, tym co dzisiaj ujrzała. Dolna warga lekko zaczęła jej drgać, oczy piec, a ona sama skuliła się na futonie, dając upust emocjom.

Tymczasem podłoga w kuchni jak i stół lśniły czystością. Szamani po długiej i wyczerpującej walce dopięli swego i mogli się pogrążyć w niespokojnym śnie. Tao resztkami sił wymachiwał bronią. Mimo wyczerpującego treningu nie udało mu się zająć myśli niczym innym jak Piriką. Przebłyski z kilku ostatnich dni nie dawały mu spokoju. Pierwszy dotyk- pchnięcie do przodu. Rozmowa w pokoju-unik. Troska o nią- atak z powietrza. Ostatni na dziś. Obejrzał się za siebie.
- Co tu robisz?- powiedział szorstko.
- Nie wiem...- usłyszał cichą odpowiedź.
- Powinnaś spać.- rzekł, zbliżając się do rozmówczyni.
- Nie mogę.
Kiedy ją wymijał, dziewczyna chwyciła go niespodziewanie za nadgarstek. Odwróciła się przodem i spojrzała pewnie w złote oczy.
- Jeśli coś złego ma się wkrótce wydarzyć, to nie chce tej resztki czasu spędzić w ten sposób. Nie chce żałować, że czegoś nie zrobiłam. Więc wybacz mi, ale muszę...- stanęła na palcach i złożyła na ustach Tao długi pocałunek. Z zamkniętych oczu popłynęły łzy, a ręka puściła jego nadgarstek. - Nawet jeśli mnie nie chcesz, to jestem szczęśliwa, że mogłam choć przez chwile poczuć, że ci na mnie zależy. Dziękuje Ci Ren.- zniknęła tak szybko, że szaman nie zdążył nawet zareagować. Pozostał po niej tylko zapach jaśminu.

Niewysoki chłopak przewracał się boku na bok. Cały czas miał przed oczami widok Hao, jego krwi, zmartwionej twarzy Yoh. Dlaczego była taka zmartwiona?!!- krzyczał w myślach. Nie mógł zrozumieć zachowania swojego najlepszego przyjaciela. Już nie ważne, że wczoraj... z Anną...- otrząsnął się.- Ale dzisiaj? Nie wytrzymał i wstał. Wiedział, że nie zaśnie dopóki nie porozmawia z Yoh. Zapukał do drzwi, lecz odpowiedziała mu cisza. Westchnął ciężko.- Co ja robię? Przecież jest środek nocy, on na pewno śpi. Już chciał zawrócić, gdy minęła go Pirika. Zdziwiony odwrócił się za nią. Płakała? Spojrzał w kierunku skąd biegła i ujrzał Ren`a, który trzymał sie za usta. AAA!!! Co tu się dzieje?!!- nie wytrzymał niewysoki blondyn.

Tao stał przez chwilę, zanim wyszedł z szoku. Delikatnie dotknął swoich ust. Nie wierzył w to co się właśnie przed chwilą stało. Dopiero zimny podmuch powietrza doprowadził go do porządku. Chwycił mocniej Guan-Dao, wiedząc że już nie zaśnie tej nocy postanowił zastąpić Asakure. Wszedł bez pukania do pokoju gdzie znajdowali się bliźniacy i ujrzał śpiącego Hao, a obok na podłodze leżał Yoh. Tao trącił nogą krótkowłosego, który o dziwo się obudził.
- Zastąpię Cię.- powiedział.
- Nie Ren zostanę przy nim. Idź spać.
- Ja nie zasnę już tej nocy, a ty chyba bardziej przydasz się Annie.
Yoh zawiesił głowę. - Chyba masz racje.- wyszeptał. Ostatni raz spojrzał na swojego brata i opuścił pokój. Wiedział, że Hao nie mógł tak nagle się zmienić, ale myśl że kiedyś mogło to nastąpić dodawała mu otuchy. Była dla niego nadzieją, której tak bardzie teraz potrzebował. Zapukał do drzwi pokoju Anny. Mimo późnej pory usłyszał ciche "proszę".
- Cześć- wyszeptał czule. Uklęknął przy posłaniu, z zamiarem pogładzenie jej po włosach. Jednak przeraził się na widok dziewczyny. Miała napuchnięte i podkrążone oczy, dłonie zaciśnięte w pięści, spowodowały że paznokcie wbiły się w skore dziewczyny, raniąc ją przy tym. Jej twarz była mokra od łez, ponad to blada. Anna drżała z zimna, mimo że była cała przykryta. Yoh spanikował, nie wiedział co się jej dzieje, zaczął przykładać ręce do czoła blondynki. Bez namysłu ściągnął z siebie swoje kimono opatulając nim medium. Sam wszedł pod kołdrę, przytulając Annę do siebie. Zaczął gładzić ją po włosach i szeptać do niej, że wszystko będzie dobrze. Blondynka skuliła się i mocniej przywarła do Asakury. Łzy przestały lecieć, a dłonie się nieco rozluźniły.
- Nie bój się.- wyszeptał pewniej, widząc że z Itako już lepiej. Ich oddech się wyrównał, a dziewczyna robiła się co raz cieplejsza. Yoh podniósł je podbródek, tak że ich spojrzenia się spotkały.

- Proszę nie strasz mnie tak więcej.- powiedział, po czym pocałował w czoło, a następnie w usta. - Śpij.

Złote oczy błyszczały w ciemności, wpatrując się w klatkę piersiową Asakury. Powolne i regularne ruchy sprawiły że Tao stał jak zahipnotyzowany. Od godziny już nie ruszył się z miejsca, nawet nie usiadł. Ściskał mocno broń na wszelki wypadek. Drgnął gdy zobaczył, że Hao poruszył się niespokojnie. Skierował ostrze Guan-Dao na posłanie, gdzie leżał długowłosy. Ciemne tęczówki spojrzały na dłoń, której palce wyglądały jakby ściskały drugą.
- Witaj w świecie żywych.- powiedział z przekąsem fioletowo-włosy. Dopiero wtedy Asakura zauważył, że ma towarzysza, który celuje w niego bronią.
- Tao.- szepnął z trudem. Po chwili wspomnienia zalały go całkowicie, chwycił się za bok. Na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
- Wszystko opatrzone. Czego chcesz?- zapytał bez ogródek. Ręką drżała mu, z przyjemnością wbiłby Guan-Dao w jego serce.
- Masz głośne myśli. Wiesz, że jakbym chciał to zabiłbym Cię na treningu, więc odłóż tą zabawkę.
Tao z niechęcią musiał mu przyznać racje. Mimo to nadal w ręku trzymał broń, choć nie celował już w Asakure. Zaczynało świtać, za oknem dało się słyszeć śpiew ptaków. Cisza zapanowała w pokoju. Ren nie wiedział co myśleć. Hao wyglądał na bardzo poturbowanego, a przez to i słabego. Wydawał się być bezbronny i taki ludzki. Inny niż szaman, z którym walczył. Z kolei długowłosy przypatrywał mu się z pozycji półsiedzącej. Słyszał jego myśli i wahania. Ponad to rozumiał młodego dziedzica w pełni. Opadł ponownie na posłanie i zamknął oczy. Po chwili dało się słyszeć pierwsze kroki na korytarzu.

Anna drgnęła. Otworzyła oczy i ujrzała śpiącego szatyna. Mimowolnie uśmiech wkradł się na jej twarz. Wstała najdelikatniej jak umiała, chociaż wiedziała że Yoh łatwo się nie obudzi. Usiadła obok i wpatrywała się w chłopaka. Jednocześnie zastanawiała się dlaczego reishi znowu ją obezwładniło. Wie, że jest silną Itako, że powinna sobie poradzić. Tymczasem nawet gdy Yoh przyszedł nie mogła zasnąć spokojnym snem. Często się budziła, poza tym szczypały ją dłonie od wbitych zeszłego wieczoru paznokci. Wstała w końcu i udała się do łazienki. Idąc korytarzem zerknęła na pokój gdzie znajdował się Hao. Mocniej zadrżało jej serce, na wspomnienie wczorajszych wydarzeń. Hao to silny szaman i nawet jeśli nie odzyskał całego foryoku to jak bardzo potężny musiał być ten kto go tak zranił. Miała dziwne wrażenie, że niedługo się dowiedzą.

Różowo-włosa siedziała u siebie w pokoju na podłodze, jej wzrok zupełnie pusty zdradzał iż ma wizje. Była to ta sama co poprzednio, jednak mogła zauważyć kilka szczegółów. Hao właśnie wybiegł z lasu na polanę, w oddali widać było posiadłość Asakurów. Zdezorientowany skręcił w lewo i dalej biegł. Nagle przed nim pojawiła się ściana ognia, chciał zawrócić lecz okazało się, że jest otoczony żywiołem. Niespodziewanie pnącza złapały go za nogi, zawiał silny wiatr, unosząc jego pelerynę. Nie wiadomo skąd strumień wody pod ogromnym ciśnieniem uderzył go w bok. Rozbłysło się światło i Hao zniknął.
Tamao zdenerwowana wstała szybko. Zachwiała się na swoich nogach i prawdopodobnie gdyby nie oparła się o szafkę, upadłaby na podłogę.
- Konchi, Ponchi...- wyszeptała. Duchy zaniepokojone jej stanem zmaterializowały się tuż obok.
- Może pójdziemy po mistrza Yohmei?
- Tak on na pewno coś zaradzi! Chodź Ponchi!!- duchy już miały opuścić pokój, lecz dziewczyna ich zatrzymała.
- Nie... Ja sama pójdę.- przeczesała włosy ręką i zdecydowanym krokiem pobiegła w poszukiwaniu kogoś z rodu Asakura.

Po pewnym czasie szamani zaczęli schodzić na śniadanie. Jedynie Ren został, aby pilnować Hao. Ryu wraz z Keiko na zmianę przynosili kolejne rzeczy na stół, gdy nagle ten poranny spokój zniszczony został przez Tamao. Wbiegła do jadalni zdyszana, a jej wzrok wyrażał zdenerwowanie. Poparzyła się na zebranych.
- Znowu miałaś wizje Tamao?- zapytała Pirika. Anna nie próżnując, sprawdziła wizje podopiecznej Asakurów za pomącą swoich umiejętności.
- Jesteś pewna?- zapytała. Wzrok wszystkich z różowo-włosej padł na Annę.
- Przed chwilą to widziałam.- wyjaśniła.
- Niemożliwe...- szepnęła blondynka.
- Czy ktoś może mi to wyjaśnić?!!- krzyknął zdezorientowany Trey.
- Zwołajcie tu wszystkich! Tamao opowiedz im!- rzuciła szybko Itako i wybiegła z pomieszczenia. Yoh bez wahania ruszył za dziewczyną. Każdy kto pozostał spojrzał na Tamamure wyczekująco. Co jest tak ważne, że nawet Anna wydawała się zaniepokojona?

Blondynka biegła przed siebie. Tyle myśli kotłowało się jej w głowie. Yoh ledwo nadążał za narzeczoną. W końcu nie wytrzymał i zawołał za nią, lecz niewzruszona biegła dalej. Treningi w końcu się na coś przydały i zatrzymał Annę.
- Co się dzieje?- ich wzrok się spotkał.
- Obawiam się, że nie będziemy w stanie uratować świata...- słowa wypowiedziane przez medium przecięły powietrze. Spojrzenie Yoh stało się puste, a ręka która dotychczas trzymała ramie Anny, opadła bezwładnie wzdłuż ciała.

Wszyscy przy stole wyczekująco patrzyli na wizjonerkę. Do kuchni powolnym krokiem weszła najstarsza przedstawicielka rodu.
- Kino-sensei!- krzyknęła Tamao.- Miałam wizje! Hao został zaatakowany przez żywioły!
- Niemożliwe...- wyszeptała staruszka. Zebrani mieli de ja vu, zupełnie jak Anna - pomyśleli.
- Chyba jest tylko jeden sposób by to sprawdzić.- rzekł jej mąż.
- Najpierw śniadanie.- oznajmił donośnie Ryu.- Bez śniadania ciężko się myśli, więc życzę wszystkim smacznego.
Posłusznie każdy zabrał się za jedzenie, a do Hao wrócą za kilka minut. W końcu nie ucieknie.

Po raz kolejny znaleźli się w zatęchłym pomieszczeniu pełnym ksiąg. Minęli obraz z wizerunkiem Hao sprzed 1000 lat, widać było że ktoś tu był. Nowe kadzidła drażniły jeszcze bardziej nos, a świece były niewiele wypalone. Stanęli przed półką z 5 grubymi księgami. Nadal były za szkłem w nienaruszonym stanie, jednak mimo to coś się zmieniło. W miejscu, gdzie jeszcze nie dawno widniała pieczęć nie było nic.
- One nie są już chronione.- powiedziała cicho Anna.
- Ale kto to mógł zrobić? I jak?- Yoh zadał pytania, licząc że jego narzeczona wie coś więcej. W pomieszczeniu zapanowała idealna cisza. Oboje spojrzeli po sobie wyczekująco, jednak mimo to żadne się nie odezwało. Nie chcieli powiedzieć na głos tego co było oczywiste, ale w pewien sposób raniące. To musiał być ktoś z rodu Asakura. Anna pokręciła głową sama w to nie wierząc, a szatyn ciężko westchnął.
- To przecież niemożliwe by ktoś.. ale czemu? Po co?- nie dowierzała Itako.
- Jaką wizje miała Tamao.- po chwili ciszy szatyn uzyskał odpowiedź.
- Widziała jak Hao ucieka, a potem każdy z żywiołów atakuje go. Na końcu rozbłysło światło i Hao znika. Wydaję mi się, że to światło to piąty punkt Gwiazdy Jedności, duchowy.
- Myślisz, że to dlatego jest w takim stanie.
- Być może, ale trzeba będzie jego samego o to zapytać.
Yoh nie wiedział jak odpowiednio dobrać słowa. Nadzieja jaką żywił wraz z powrotem Hao z każdą chwila jakby rosła w nim. Pragnął naprawić to co zrobił swojemu bratu, chciał mu powiedzieć, że żałuje. Powiedzieć, przez co przeszedł po walce w Gwiezdnym Sanktuarium, aby mu uwierzył. Jednak za każdym razem przypominał sobie jaki bezwzględny był jego bliźniak, co ratowało go przed kolejnym popadnięciem w depresje. Jestem naiwny nie ma co.
- Nie jesteś Yoh. Jesteś po prostu dobry i szukasz go u każdego. Potrafiłeś go odnaleźć w 6 letniej dziewczynce, która chciała Cię zabić oraz wszystkich dookoła.- szatyn był nieco zaskoczony słowami dziewczyny. Tak łagodny ton i zatroskane spojrzenie sprawiły, że Asakura skulił się w sobie. Niepewną dłonią Anna pogłaskała szamana po policzku. Yoh przyłożył swoją rękę na jej i wtulił się, czując dotyk kobiety z którą miał spędzić resztę życia. Natychmiast przyjemne ciepło rozeszło się po jego ciele. Przesunął jej dłoń przed swoje usta i musnął delikatnie wargami. Spojrzał w oczy wyrażające zaskoczenie, a ona sama jakby zmieszana, biła się ze sobą czy nie wziąć ręki. Jednak dotykając go czuła jakby mu pomagała, a przecież niczego bardziej nie pragnęła jak tego by Yoh był szczęśliwy. Niespodziewanie szatyn pociągnął ją do siebie i przytulił. Na początku troszkę spięta z ogromnym rumieńcem by po chwili rozluźnić się w ramionach narzeczonego.
- Dziękuje Ci za to wszystko co dla mnie zrobiłaś. Jesteś niezastąpiona.- powiedział. Anna była już zupełnie rozbita tymi słowami. Zacisnęła dłonie na jego koszuli. Znienawidziła swoją matkę za to że ją porzuciła, ale gdyby nie to nigdy nie poznałaby Yoh. Szatyn odsunął ją od siebie i delikatnie przejechał po jej włosach, które teraz sięgały już za ramiona. Uśmiechnął się tylko tak jak on potrafi. To nie do uwierzenia, że tak nie dawno nie wyobrażałem sobie jak mamy stworzyć rodzinę.- przemknęło mu przez myśl.
- Chodźmy do Hao.- szepnęła.
- Anno...- zagadnął kiedy wyszli z biblioteki.- Powiesz mi co się wtedy stało.- pytające spojrzenie blondynki, uzmysłowiło szatynowi, że musi powiedzieć coś więcej.- No wtedy przed wyjazdem do Doubie. Byłaś taka zdenerwowana i...- zamilkł widząc, że Itako pobladła na twarzy.- Chodziło o Twoją matkę?- Anna przytaknęła. Szatyn już nic więcej nie mówił. Gdy znaleźli się w głównej części posiadłości dało się słyszeć rozmowy reszty ich znajomych.
- Twoja rodzina poszła do Hao.- oznajmił Ren, który jako jedyny jadł. Yoh ciężko westchnął.
- Chyba też powinienem tam iść.- rzekł cichym głosem. Anna położyła mu rękę na ramieniu i ciepło się uśmiechnęła. Delikatnie kiwnęła głową i oboje ruszyli w stronę pokoju, gdzie przebywał jeden z najsilniejszych szamanów na Ziemi.

***
Dzisiaj Haloween :D Lubię tematykę duchów i innych upiorów, ale dzięki Shaman King zdecydowanie się nie boję ;P Życzę mnóstwa cukierków i dobrej zabawy przy robieniu psikusów ;* a na jutro żeby nie było korków ^^ (niemożliwe ;/)
A no i jeszcze miałam odpowiedzieć na pytania Genezis:)
Wybacz, za wybrakowany opis, a co do materialności Hao to ukazując się wszystkim wyglądał jak żywy, ale zachowywał się troszkę jak duch, w końcu znikał. Jednak jak wiadomo Haoś bywa tajemniczy i lubi się pojawiać i znikać od tak. Myślę, też że możemy go uznać już wtedy za żywego, w końcu mając władze nad wszystkimi żywiołami takie znikanie nie jest czymś nadzwyczajnym :) Pozdrawiam ;*;*:*



10 komentarzy:

  1. Ten rozdział bardzo mi się podobał. Nieciekawie Hao jest cały poturbowany, ale to nie znacz, że słaby. Miło ze strony Yoh i reszty, że się nim zajęli. A właśnie momenty z Anną i Yoh były cudowne, a wątek Rena i Pilici rozwiń jeszcze.
    Skomentuje więcej jak będę mogła, bo jakna razie moja ocena jest bardzo skromna
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekhm... serio? Obrazek z mangi yaoi o bliźniakach?:/
    Dobra, zajmę się lepiej rozdziałem...
    No przynajmniej Pirika postępuje sensownie w tym związku. Bardzo dobrze, że zdobyła się na ten pocałunek. W końcu bardziej niż tego, co się zrobiło, żałuje się tego, czego się nie zrobiło;) Mam nadzieję, że Ren to sobie teraz dogłębnie przemyśli i dojdzie do słusznych wniosków;P
    Biedna Anna...:( Oby to był już ostatni incydent z reishi. Jakby nie mieli teraz innych problemów na głowie:/ Ta kolejna niepokojąca wizja Tamao... Kurczak no:/ Ale dlaczego Anna uważa, że już wszystko stracone? I czy naprawdę ktoś mógł zdradzić? Normalnie foch... Mogłabyś dać coś pozytywnego, a nie... A najlepiej rozmowę bliźniaków:D Miałam nadzieję, że to Yoh będzie przy bracie, jak ten się obudzi, no ale trudno... Liczę, że to nadrobisz;P
    Dobrze chociaż, że między Yoh i Anną tak dobrze się układa:)
    Buziaczki i czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to zdjęcie ....
      Ale nie będę tego komentować.
      Życzę wszystkim wesołego Helloween i niech wszyscy zapalą na jakiś grobie znicz :)
      Zapraszam do mnie na bloga : http://shaman-king-droga-szamana.blogspot.com/
      Buziaczki

      Usuń
  3. A mi się to zdjęcia podoba, chociaż nie miałam pojęcia skąd jest, to teraz zdobyta wiedza wcale mi nie przeszkadza. Nie wiem co w nim gorszącego.
    Rozdział bardzo mi się podobał jak zawsze zresztą. :) Jedyne co sprawia mi przykrość, to fakt, że nie dajesz notek tak często jak mi się marzy. ^^ Czekam z niecierpliwością, kiedy Hao porozmawia z Yoh. Mam nadzieję, że niebawem wszystkiego się dowiem.
    Pozdrawiam!

    valkarria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie wiesz, co przedstawia ten obrazek (po drobnej edycji oryginału), to Ci zazdroszczę i nie będę Cię uświadamiać. Wystarczy, że mnie skrzywdził internetT-T

      Usuń
  4. Najwidoczniej również zaliczam się do grona szczęściarzy, którzy nie wiedzą, co to za manga yaoi... Chwała Bogu...
    Ale nieważne.
    Przyznam szczerze, że trochę się gubię. Bardzo lecisz z akcją i sama już do końca nie wiem, co się dzieje. Raz Hao uczy o magii żywiołów, potem pojawia się ranny w rezydencji, Pirika całuje Rena, Manta się budzi, Yoh biegnie z Anną do świątyni i niemalże od razu wracają... Wybacz, że tak krytykuję, ale proponowałabym mimo wszystko nieco zwolnić akcję... Mnie oczywiście zależy na jak najszybszym pogodzeniu bliźniaków, zejściu się Rena i Piriki i uratowaniu świata, ale wolę poczekać trochę dłużej niż być przytłoczona nadmiarem informacji :) Nie mówię tego ze złej woli, naprawdę.
    Ciekawa jestem, jak potoczy się cała sprawa z Hao. Przepraszam, że tak krótko, jednak przygotowuję się na konkurs i robiłam sobie tylko małą przerwę :)
    Pozdrawiam i do następnej notki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że komentuję tak późno!
    Ja akurat nie mam problemu z obrazkiem na początku. Przynajmniej ma ładną kreskę. A to, że jest pewnie z doujinshi yaoi się wytnie :P
    Jak czytałam ile było kłopotu z posprzątaniem tej krwi, zastanawiałam się, ile jej było i wyobraziłam sobie, że Hao musiał po akcji ratunkowej przypominać wysuszoną śliwkę.
    Ren, nie celuj bronią w Hao ! Zamiast tego zastanów się, co zrobić z Piliką, naprawdę.
    Ta wizja bardzo mnie niepokoi. Dlaczego Hao miałyby zaatakować żywioły, które są mu posłuszne? I jak będzie wyglądała rozmowa z rodziną Asakurów? Już nie mogę się doczekać odpowiedzi w kolejnych notkach :D
    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajnie piszesz i ciekawie z niecierpliwością czekam na kolejną notkę:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię Twojego bloga. W sumie to jest pierwszy, jaki przeczytałam i na prawdę mnie inspiruje. Dzięki Tobie założyłam własny. Mam nadzieję, że wpadniesz kiedyś na Shaman King - Mapa Wybrańców. Jednak nie chcę ci spamować czy coś.
    Szczerze mówiąc czekam z niecierpliwością na spotkanie Asakurów z Hao. Zastanawia mnie reakcja Yoh. Bardzo sumiennie czuwał przy bracie, więc na prawdę mu zależało. Pewnie ulży mu kiedy zobaczy, że z Hao jest w miarę okej. No i reakcja reszty familii. To będzie takie ,,witaj synu marnotrawny?" xD
    Chciałabym jeszcze wspomnieć akcję ze świeczkami w piątym rozdziale. Dziękuję Ci za nie, Ao mori, albowiem ta sytuacja zawsze mnie rozśmiesza kiedy mam doła. ^ ^
    Czekam na

    OdpowiedzUsuń