Charakterystycznie niebieskie włosy opadały mu na twarz, wyraźnie było widać że w ostatnich tygodniach zupełnie nie miał czasu by nawet pomyśleć o skróceniu ich. Jednak teraz stojąc na peronie w oczekiwaniu na pociąg którym miała przyjechać Tamao doszedł do wniosku że powinien coś z nimi zrobić. Zerknął na swoją siostrę, która stała tuż obok zastanawiając się czy mogła by coś zaradzić.
Kiedy tylko o niej pomyślał czuł dumę. Cieszył się że ją zobaczył po takim czasie, ale fakt że to ona sama zdecydowała się przyjechać, nawet jeśli tylko na próbę, stanowił kolejny krok na przód.
Wreszcie zauważył jak pociąg zbliża się do stacji i już wkrótce wśród ludzi wysiadających zauważył różowe włosy. Ruszył w kierunku przyjaciółki, jednak jego siostra go wyprzedziła rzucając się na Tamao. Nie wiedział że tak bardzo się do siebie zbliżyły, ale też w zasadzie nie było to coś dziwnego. Gdy przyszła kolej na to by przywitać się z Tamao, szaman nie wiedział co robić. Wiedział że jest dosyć nieśmiała i przytulanie się na dworcu mogło być źle odebrane więc powiedział po prostu cześć. Różowowlosa musiała się skupić całą sobą, żeby mu odpowiedzieć, a było to dla niej ciężkie ze względu na zmianę jaka zaszła w wyglądzie brata jej przyjaciółki. Przełknęła ślinę czując, że się rumieni, a takie wgapianie się w chłopaka było nie na miejscu.
- Urosłeś.- oznajmiła, przerywając tą skrępowaną ciszę i dziwne wpatrywanie się w siebie.
- A widzisz mówiłam Ci że wyglądasz… nie mogę uwierzyć że to mówię, ale doroślej.
- Wy też się zmieniłyście.- odpowiedział uprzednio wzruszając ramionami. Jednak prawda była taka że ciężka praca jaką musiał włożyć w pracę na polu jak i fakt że został niepisanym przywódcą i ludzie często zwracali się do niego zamiast do obecnego wodza wioski sprawił, że stał się bardziej odpowiedzialny. A to zdecydowanie odbiło się na jego postawie.
- Chyba jesteś wyższy od Ren`a…- zastanowiła się panna Usui wiedząc co wywoła radość u swojego brata.
- Ha! Krótkomajtek jest niższy!- jednak starych przyzwyczajeń nie da się tak łatwo zmienić, na co obie dziewczyny odetchnęły z ulgą. Na szczęście całkiem nie zatracił swojego dzieciństwa. Po jeszcze kilku minutach pogawędki ruszyli w stronę autobusu, który miał ich zawieść bliżej wioski.
- Co to było?- zaczepiła go siostra ze swoim uśmieszkiem, korzystając z chwili gdy Tamao oddaliła się nieco od nich.
- Ale że co?- zapytał, nie rozumiejąc swojej siostry.
- Brakowało tylko latających serduszek wokół was. Nie mogliście oderwać wzroku od siebie.
- Nie wiem o czym mówisz!- odparł nieco zdenerwowany, jednak delikatne rumieńce potwierdziły Pirice że jest dokładnie odwrotnie. Niestety nie mogła dalej męczyć swojego brata, gdyż pojawił się sam obiekt rozmowy. - A jak tam nasz miłosny trójkąt?- różowowłosa spojrzała na chłopaka zdziwiona, lecz zaraz zrozumiała o kim mowa.
- Bez zmian.- odpowiedziała na co cała trójka zaśmiała się.- Ale jesienią otwierają Inn En.
- Więc Anna wreszcie dopięła swego. Ciekawe czy Yoh miał w ogóle coś do powiedzenia.- zastanawiał się na głos niebieskowłosy.
- Myślę, że jemu też się ten pomysł podoba.- nieśmiałe słowa wizjonerki zdziwiły rodzeństwo.- Przynajmniej tak to wygląda z boku. - dodała próbując się jakoś usprawiedliwić.
- Anna potrafi sprawić, że Yoh tańczy tak jak mu zagra.
- Jesteś takim plotkarzem…- westchnęła Pirika.- Ale muszę zgodzić się z Tamao. Wydaje się że ostatnio dogadują się coraz lepiej. Chociaż plotki, które chodzą po szkole są całkiem zabawne, szczególnie kiedy znasz prawdę.- rodzeństwo wdało się w dyskusje na temat związku ich przyjaciół, na co Tamao odetchnęła z ulgą. Mieszkając z nimi widziała więcej niż powinna i co raz bardziej rozumiała że ta dwójka jest dla siebie stworzona mimo tak ogromnej różnicy charakteru. To jak bardzo wierzyli w siebie nawzajem i ufali bezgranicznie sprawiało że dziewczyna westchnęła ciężko. Sama chciała spotkać taką osobę na swojej drodze.
- Wszystko w porządku?- zapytała się Pirika, nie wiedząc jak interpretować zachowanie swojej przyjaciółki.
- Nadal podkochujesz się w Yoh?- zapytał się Horokeu z wrednym uśmieszkiem, chociaż gdzieś tam w głębi czuł że robi to z innego powodu niż drobna złośliwość.
- Co? Nie! Ja wcale…!- zaczęła zaprzeczać, ale mina rodzeństwa wyrażała to samo - niedowierzanie.
- Jasne, jasne.- machnął ręką niebieskowłosy, co zdenerwowało różowowłosą.
- Nie kocham Yoh!- powiedziała nieco za głośno, sprawiając że inni pasażerowie popatrzyli się na nią krzywo.
- W porządku. - powiedział Usui, zdziwiony tym wybuchem u Tamao. Pamiętał ją raczej jako spokojną i cichą, być może zbyt długie przebywanie w towarzystwie Itako trochę wpłynęło na jej charakter.- Mieszkałem z nimi przez chwilę, więc wiem że ta dwójka jakimś dziwnym sposobem się dogaduje. Czasem myślę że to ingerencja sił wyższych i Kino wybierając Annę na narzeczoną dokonała jakiegoś paktu z demonami, żeby się nie pozabijali.
- Onii-san!- po raz kolejny Pirika zwróciła uwagę swojemu bratu.- Jesteś…
- Wysiadamy.- przerwał jej.
Ruszyli w stronę pól Fuki. Pirika chciała iść tam już pierwszego dnia, gdy przyjechała jednak Horokeu powiedział że jeszcze wszystko nie jest gotowe i żeby dała mu trochę czasu. Drogę mogłaby pokonać z zamkniętymi oczami, chociaż gdy ostatnio nią szła czuła się zupełnie inaczej. Teraz dało się wyczuć w powietrzu harmonię i spokój, co zapewne było sprawką tego że ów pola znacznie się powiększyły.
- Sam to zrobiłeś?- wyszeptała nie mogąc wyjść z podziwu.
- Zwariowałaś?!- zaśmiał się. - Rozdzieliliśmy obowiązki między siebie i poszło dosyć sprawnie jak widać.- odpowiedział, a wówczas spod liści nieśmiało zaczęły zaglądać drobiażdżki. Pirika na widok jak duszki podchodzą bliżej nie mogła się powstrzymać i popłakała się ze wzruszenia. Nie pamiętała, żeby widziała ich kiedykolwiek aż tyle.- Nadal wychodzą tylko wtedy gdy ja tu jestem, ale… hej… ty płaczesz?!- przeraził się widząc łzy u swojej siostry.
- To takie piękne!- zaszlochała nie mogą się nacieszyć widokiem, po czym wtuliła w ramie brata.
- Spodziewałem się raczej okrzyków radości…- powiedział bardziej do siebie, lecz wyłapał porozumiewawcze spojrzenie z Tamao, która również wydawała się być poruszona widokiem.- Mam jeszcze drugie ramię jak chcesz…- posłał jej rozbrajający uśmiech, co spowodowało pokaźne rumieńce u wizjonerki. Niestety jego komentarz nie został odebrany jako żart i Pirika zdzieliła go po głowie, ale nie puściła ramienia.
- Dziękuje. - wyszeptała wpatrując się jak urzeczona w obrazek, który odkąd pamiętała miała w swojej wyobraźni. Tak powinno to wyglądać, po to Horokeu wziął udział w Turnieju a teraz zdołał dopiąć swego bez wygranej.- Bardziej dumna nie mogłabym z Ciebie być.- dodała po chwili łamiącym się głosem. Niebieskowłosy próbował zdusić rosnącą gule w gardle, ale nie dało się ukryć że to były słowa których wyczekiwał najbardziej.
Tymczasem Tamao zaczęła się wycofywać, czując że ta chwila powinna być zarezerwowana tylko dla rodzeństwa. Horokeu rozegrał to nienajlepiej ciągnąc ją tutaj z nimi, ale też nigdy nie był taktowny więc nie mogła mieć mu tego za złe. No i sam widok robił wrażenie.
Przysiadła na pniu w cieniu rozłożystej wierzby, uznając że będzie to dobre miejsce by poczekać na przyjaciół. Rozglądając się po okolicy zauważyła, że za krzewami przygląda im się para zielonych oczu. Tuż przy niej pojawił się Conchi, co sprawiło że obserwator natychmiast podniósł się i ruszył w sobie tylko znanym kierunku.
- Sprawdzę kto to. - powiedział duch po czym zniknął, a różowowłosa jedynie westchnęła. Nie chciała zwracać na siebie uwagi, przyjechała tutaj tylko dla Piriki by wspierać ją w razie nieprzyjemności. Jednak widząc jak bardzo Horokeu wydoroślał, śmiało mogła rzec że wyciągnął wnioski z ostatniej lekcji, przez co czuła się niepotrzebna. Mimo to miło było wyjechać na chwilę i odetchnąć świeżym powietrzem. Wystawiła twarz do słońca, czując przyjemne promienie na swoich policzkach. Niestety nie dane jej było długo delektować się ciepłem gdyż, poczuła jak pada na nią cień. Otworzyła oczy i zobaczyła dwie niebieskie tęczówki, które wpatrywały się w nią intensywnie.
- Bu!- powiedział Horokeu na co Tamao gwałtownie podskoczyła. Na jej twarz wpełzł pokaźny rumieniec wywołany bliskością chłopaka jak i zawstydzeniem. Pirika wywróciła oczami na to dziecinne zachowanie swojego brata który śmiał się najlepsze z reakcji przyjaciółki.
- Chodźmy coś zjeść. - oznajmiła niebieskowłosa, przerywając tą dziwną sytuację.- Pogapicie się na siebie później. - dodała nie mogąc się powstrzymać od dogryzienia im.
- Wcale się nie gapię!
- Oczywiście Onii-san… Ty się tylko wpatrujesz w Tamao jak zaczarowany.
- O czym ty mówisz?!
- Ty już dobrze wiesz.- zachichotała Pirika po czym ruszyła pewnie przed siebie z uśmiechem na ustach.
Wieczór w wiosce był cichy i spokojny. Mimo to Tamao niepokoiła się, gdyż do tej pory Conchi nie pojawił się przy niej. Ponchi już kilkakrotnie wspomniał że może go poszukać, ale dziewczyna nie chciała zostawać bez obrony. Nie żeby się spodziewała ataku, jednak była nauczona żeby zawsze mieć coś w zanadrzu. W końcu podjęła decyzję by ruszyć na poszukiwania co Ponchi przyjął z ulgą. Nie był przyzwyczajony do takiej niepewności co się dzieje z jego kompanem.
- Wychodzisz?- zapytała Pirika, widząc jak jej przyjaciółka ubiera buty.
- Tak. Conchi gdzieś zniknął i wolę przypilnować by nie sprawił kłopotów.
- W takim razie chodźmy. - oznajmiła Usui z uśmiechem. Po drodze Tamao wyjawiła przyjaciółce co się stało jak na nich czekała. Niebieskowłosa nie kryła zdziwienia, nie wiedziała kto mógł ich obserwować, chociaż przyszła jej jedna osoba na myśl. Mimo to nie wspomniała o niej na głos, gdyż to było ostatnie miejsce do którego chciała zawitać. Niestety poszukiwania nie przyniosły żadnych rezultatów i nie miały już wielkiego wyboru.
- Chodźmy w jeszcze jedno miejsce.- powiedziała Pirika nieco przygaszonym tonem, jednak Tamao uznała to za zmęczenie. Po kilku minutach spaceru stanęły pod drzwiami jednego z domów. Tuż po tym jak zapukały, usłyszały jak ktoś przekręca zamek i po chwili stanął przed nimi wysoki chłopak z zielonymi oczami. Takimi samymi jakie dzisiaj obserwowały różowowłosą zza liści. Tuż przy Tamao pojawił się Ponchi i nie bacząc na coś takiego jak dobre maniery wleciał do domu w poszukiwaniu swojego przyjaciela.
- Pirika? - zdziwił się chłopak, jednak zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, usłyszały jak duch mówi zirytowany.
- To ja Cię szukam przez cały wieczór, a ty sobie urządzasz SPA?
- Daj spokój, ona jest niesamowita!
- Ohayo Kyonosuke.- przywitała się wreszcie Usui. - Twoja siostra zainteresowała się duchem stróżem mojej przyjaciółki.
- Ah rozumiem…- dodał posyłając jej uśmiech, po czym przepuścił je obie wskazując właściwe drzwi. Jak się okazało Conchi znalazł małego obserwatora, jednak młoda dziewczynka urzekła go swoim urokiem i cały dzień spędził w jej towarzystwie. Na początku zadawała mu milion pytań aż w końcu nie mogąc się dłużej powstrzymać pogłaskała go po futerku. I tym sposobem lis był najpierw myty, potem czesany a na koniec głaskany co spowodowało jego błogi nastrój. Ponchi był zły ale też i zazdrosny o to że nie jemu przypadła rola bycia zwierzątkiem domowym. Koniec końców oba duchy były udobruchane obietnicą jutrzejszego spędzenia czasu z siostrą znajomego Piriki.
- Arigato.- powiedziała Tamao zawstydzona zachowaniem jej duchów.
- Odprowadzę Was. - oznajmił chłopak, na co Pirika przystała chociaż niechętnie. Gdy znaleźli się pod domem rodziny Usui obie podziękowały zielonookiemu, po czym odwróciły się by wejść do środka. Jednak chłopak miał inny plan.
- Pirika, możemy porozmawiać?- zapytał z nadzieją.
- Nie mamy o czym. - oznajmiła oschle. Tamao jeszcze nigdy nie słyszała by mówiła tak do kogokolwiek. Być może Usui nauczyła się tego od Anny, w końcu to ona była mistrzynią w ucinaniu niewygodnych tematów.
- Onegai.- powtórzył prośbę.
- Byle szybko.- powiedziała splatając ręce, co sprawiła że wyglądała na obrażoną. Tamao uznała że jest tu zbędna i weszła do domu, napotykając zdziwione spojrzenie Horokeu. W kilku zdaniach wyjaśniła co się stało i jak na początku uśmiechnął się na wieść iż młoda Junchiko zrobiła z duchów swoje lalki, tak na wieść iż jego siostra została sama z Kyonosuke ewidentnie się spiął. Podszedł do okna licząc, że zobaczy co się dzieje przed domem.
- Niech tylko ją tknie.-warknął pod nosem. Jednak najwyraźniej chłopak nie miał takiego zamiaru, gdyż stał przed niebieskowłosą w bezpiecznej, przynajmniej w mniemaniu Horo Horo, odległości. Tymczasem na zewnątrz atmosfera również nie wydawała się sielankowa. Jak na dłoni było widać że panna Usui nie chce rozmawiać ze swoim byłym chłopakiem.
- Gomenasai. - powiedział po czym się skłonił. Podniosła lewą brew do góry nadal mierząc go nieprzychylnym spojrzeniem.
- Myślisz że zwykłe przeprosiny wystarczą?
- Nie… wiem że nie. Ale odkąd zniknęłaś nie było dnia żebym o Tobie nie myślał. - prychnęła niczym rozjuszona kotka na jego słowa.
- Daruj sobie te brednie. Nic co powiesz nie sprawi że mogłabym Ci wybaczyć. Zaufałam Ci, nawet myślałam że Cię kocham a ty zmieszałeś mnie z błotem!
- Pirika wiem, jak to wyglądało i owszem na początku spotykałem się z Tobą dla zabawy, ale potem… zakochałem się w Tobie.
- Kiedy Ci na kimś zależy nie odwracasz się od tej osoby! - krzyknęła, a zaraz po tym pierwszy piorun przeciął niebo. Nie wiedziała dlaczego ale przez sekundę w jej myślach stanęła twarz Ren`a.
Tymczasem widać było że chłopak coraz bardziej traci nadzieje. Stał zgarbiony, a jego wzrok uciekał na boki. Jednak postanowił raz jeszcze spróbować wyjaśnić swoje zachowanie i kiedy brał oddech by powiedzieć coś jeszcze drzwi od domu się otworzyły.
- Pirika, okaa-san Cię szuka.- Horokeu chociaż zwracał się do swojej siostry, słowa wypowiedział tak zimnym tonem, że było jasne co tak naprawdę chciał osiągnąć.
Niebieskowłosa bez słowa pożegnania weszła do domu, a zaraz za nią jej brat. Spojrzała na niego i lekko się uśmiechnęła, dziękując tym samym za to że zakończył tą niepotrzebną rozmowę.
Odprowadzając ją wzrokiem zrozumiał, że powrót do dawnej siebie może trwać dłużej niż myślał.
***
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!!!
Mam nadzieje że dla każdego będzie szczęśliwy i lepszy od poprzedniego :)
Notka jest tak właściwie o niczym, bo nic ważnego się nie dzieje, po prostu poznajemy trochę bardziej wioskę i tego co się tam wydarzyło, ale wydaje mi się ż od czasu do czasu warto poświęcić więcej czasu innym postaciom niż Annie, Yoh i Hao :)
Fakt że Rin wróciła i to z takim rozmachem sprawił że na nowo poczułam mobilizację i napisałam kilku rozdziałów w przód. Jednak to nadal nie to co bym chciała. Właściwie to jak mam być szczera nigdy nie spodziewalam się że stworze tasiemca, a tu proszę... nawet nie mam pomysłu na zakończenie, a nawet bardziej skłaniałabym się ku dalszym losom już dorosłych postaci ;) No ale to odległa przeszłość na razie :)
Piszcie co myślicie, czy przeszkadzają Wam takie rozdziały i lepiej skupić się na głównych postaciach, czy od czasu do czasu warto też nieco zboczyć z tory głównej historii?
Pozdrawiam !
Źródło obrazka: https://pl.pinterest.com/pin/428616089509563376/