Po około tysiącu latach...
Nareszcie mogę się uwolnić,
od tych uczuć samotności...
Walka z demonem
trwała już ponad godzinę, ale szala zwycięstwa przechylała się na ich stronę.
Yurei schowały się przed Oni, więc został odgrodzony od źródła
swego zasilania. W dodatku musiał zużyć naprawdę dużo energii by powalić Yoh i
jednocześnie utrzymywać swoją obronę. W końcu po raz kolejny udało się ją
uchwycić w klatce stworzonej przy pomocy Jeannie i tym razem było już pewne że
się z niej nie wydostanie. Hao jak i Anna weszli do środka unieruchamiając
demona za pomocą korali, inkantacja wypowiadana przez medium brzmiała dla niech
bardzo egzotycznie, ale ewidentnie działała, gdyż demon powoli opuszczał ciało
Kasumi. Wówczas Itako okręciła korale również na swojej szyi i dalej
kontynuowała sutre. Hao tymczasem skupił się na wysłaniu obojga do piekła gdzie
miał czekać na nich Oh-Oni, który nie był rad że potrzebuje go ten wyliniały
wypierdek jak przedstawiła mu go mamusia. Ale cóż Król to król i musiał się go
słuchać.
Nagle wszystko
ustało. Anna jak i Kasumi opadły bezwiednie na ziemie, a Hao zatoczył się do
tyłu wychodząc z transu. Cóż najgorsze i tak przed nim – uświadomić pozostałym
ich plan.
***
Tymczasem Anna
ruszyła dziarskim krokiem za Oh-Oni, który przywitał ją wylewnie upewniając się
również w kwestii tego czy nikt jej aby
przypadkiem za skórę nie zaszedł. Jednak uprzejmości musieli odłożyć na bok,
gdyż demon na uwięzi strasznie się szarpał. Jego cela, w której był uwięziony
prze te kilka setek lat została naruszona podczas jednej z walk jaka się
rozegrała w piekle. Na szczęście została przygotowana dla niego nowsza w
bardziej zawiłych korytarzach niż pierwsza i z nieco grubszymi ścianami.
Dodatkowym zabezpieczeniem miał być talizman, który musiała umieścić Anna w
postaci pieczęci na drzwiach. Na ich szczęście w tym świecie demonowi dało się
zrobić krzywdę, jako że był bardziej materialny niż na Ziemi, a zarówno Anna
jak i Oh-Oni nie mieli oporów przed rękoczynami. Dlatego też z łatwością
zapieczętowali go w celi, teraz pozostała druga część ich planu.
- Więc gdzie
jest koteczek?
***
Hao uznał że
najbezpieczniej będzie udać się do Inn En, poza tym mieli kilka innych spraw do
wyjaśnienia. Nie ukrywał specjalnie tego, że grał na czas, szczególnie że Anna
powinna się już wybudzać. Niestety nadal nieprzytomna leżała w swoim pokoju, gdy
tymczasem wszyscy pozostali zdążyli się już zebrać na dole. Zarówno Kasumi jak
i Usagi znajdowały się już w szpitalu, Roxanne została uświadomiona przez Mante
jak i Ryu o tym co to jest szamaństwo, bez zdradzania większych szczegółów, których się oczywiście domagała. Niestety nie widziała żadnych duchów, co
stanowiło przeszkodę w tłumaczeniu, ale koniec końców zdawała się być
przekonana.
Wszyscy
wiedzieli, że nadszedł czas wyjaśnień gdy Yoh po raz pierwszy od powrotu
spojrzał na swojego brata. Starał się ukryć gniew, zresztą nie lubił
negatywnych uczuć, ale co raz bardziej irytował się na myśl że zataili przed
nim prawdę.
- Itako jest też
rodzajem szamana, co oznacza że może pozwolić opętać swoje ciało przez dowolną
istotę, w tym również demona. Istnieją odmiany tego nurtu, które właśnie w ten
sposób zajmują się wypędzaniem złych duchów. Nie zawsze da się wszystko
załatwić przy pomocy kilki słów i korali.
- Anna pozwoliła
się opętać temu demonowi?- wtrącił Manta nie wierząc w to co słyszy. Przecież
mieli takie problemy z nim żeby go wypędzić z ciała, więc po co pozwalać na
opanowanie drugiego?
- Poniekąd.
Inkantacja, którą zastosowała miała na celu zmusić demona do opętania jej, a to
oznaczało że musiał opuścić ciało Kasumi. I o to nam właśnie chodziło przez
cały czas. Wówczas wysłałem ich do piekła gdzie demon zostanie zapieczętowany.
- Więc Anna jest
martwa?- chciał się upewnić młodszy z braci. Sam był zdziwiony tym że głos mu
nie zadrżał, ale przyjaciele znali go zbyt dobrze by nie widzieć jak zdenerwowany
jest.
- To nie był mój
pomysł Yoh. Wiedziała, że jeśli Umi zginie nie wybaczysz sobie tego, dlatego
znalazła inne wyjście. Jeannie udało się wyleczyć Kasumi, więc wszystko ułożyło
się po naszej myśli.- jednak krótkowłosy nadal czekał na odpowiedź.- Tak Yoh.
Teoretycznie Anna jest martwa, jej dusza znajduje się w piekle, ale nic nie
możemy z tym zrobić. To kiedy będzie chciała wrócić zależy tylko od niej samej.
- Ale kiedy
Gandhara…- zaczął Ryu starając się zrozumieć tą dziwną sytuację.
- Gandhara
wysłała was do piekła w innym celu.
Dyskusja trwała
w najlepsze i tylko 2 osoby pozostawały cicho. Roxanne dla której to wszystko
wydawało się nieprawdopodobne i nierzeczywiste. Ale starała się znaleźć jakieś
racjonale wyjaśnienie dla wszystkich wydarzeń, które miały dzisiaj miejsce. Do
cholery, leciała dzisiaj! Jak jakaś pieprzona wróżka!
Z kolei w głowie
Yoh kłębiło się wiele myśli i żadna z nich nie była pozytywna. Wiedział że jego
brat siedzi tuż obok, a on nie umiał powstrzymać tego potoku podejrzeń jakie napływały
mu do głowy. Musiał wyjść i przewietrzyć się nieco, może wówczas całość
nabierze jakiegoś większego sensu.
Mimo że dzień
był tego warty to nikt nie miał ochoty do świętowania. I nawet nie chodziło już
o żegnanie starego roku, ale o fakt że wreszcie pozbyli się ciążącego problemu
na dobre. Transmisja z imprezy sylwestrowej właśnie się zaczynała co oznaczało
że do nowego roku zostało im 6 godzin. Dzień minął im niezwykle szybko i
chociaż nie było jeszcze bardzo późno każdy czuł ciężar dzisiejszych przeżyć.
- Kawy?- zagaiła
Jeanne wiedząc, że to jedyne co postawi ich na nogi. Pociągnęła za sobą
Roxanne, by choć na chwilę oderwać jej myśli od duchów i demonów.
- Więc potrafisz
przywracać do życia. – oznajmiła szatynka, na co Iron Maiden westchnęła.
- Tak.
- Możesz zwrócić
życie komukolwiek zechcesz?
- To nie do
końca tak działa. To prawda co mówią że z wielką mocą przychodzi również wielka
odpowiedzialność. Nie mogę w tych sprawach ulegać emocjom. – odpowiedziała
nieco zasmucona.
- Straciłaś
kogoś bliskiego?- nie wiedzieć czemu Barthez przyszło do głowy, że właśnie to
chciała jej przekazać srebrnowłosa.
- Zbyt wielu.
Spojrzenie jakie
w tym momencie uchwyciła szatynka było najbardziej smutnym jakie widziała w
swoim życiu. Te czerwone oczy wyryły się w jej pamięci tak samo mocno, jak
martwe ciało Yoh.
- Teraz już
wiesz jak wygląda nasze życie. Dlatego staramy się chłonąć każdą kroplę
normalności jak zwiędły kwiat wodę.- dodała jeszcze.
- Mościanko
Anno, byłbym rad gdyby mnie mościanka odstawiła na ziemie.- oznajmił uprzejmie
rudy kot. Cóż uchwyt jakim obdarzyła go Kyoyama nie należał do
najdelikatniejszych i zaczynała mu doskwierać ta niewygoda.
- Żebyś znowu
uciekł?- prychnęła.
- Niestety, ale
będę zmuszony odmówić prośbie.
Znajdowali się
przy Bramie Piekieł i dopiero tam medium puściła wolno Matamune.
- Nie proszę,
tylko oznajmiam że wracasz ze mną.
- Z całym
szacunkiem, ale wydaje mi się że rolę prezentu przeprosinowego może pełnić
wiele innych rzeczy.
Blondynka
podniosła brew do góry zdziwiona jego słowami. Faktycznie był to jeden z
powodów dla których chciała by nekomanta z nią poszedł. Przyprowadzając go ze
sobą na pewno w pewnym stopniu zajęła by myśli Yoh czymś innym niż nie
wyjawieniem prawdy. Ale był też inny powód, skoro wszystko się ustabilizowało
to był to najlepszy moment na powrót ducha opiekuńczego Asakurów. Poza tym
wystarczy już tyle lat kajania się za tamtą zbrodnie. Oni wszyscy potrzebują
solidnej męskiej rozmowy.
Westchnęła
zirytowana po czym wyciągnęła ze swojej torebki saszetkę z kocimiętką.
***
Niestety myśli
stały się jeszcze bardziej haotyczne i nawet obraz zmarzniętego stawu go nie
uspokoił. Z daleka dobiegała muzyka, co oznaczało że festiwal musiał się już
zacząć. Te kilka lat temu gdy poznał swoją narzeczoną zastanawiał się kim ona
jest, i teraz po takim czasie to pytanie nadal wracało. Myślał że zna ją, że
umie ją podejść, że jest z nim szczera, ale jeśli miałby odpowiedzieć na
pytanie kim jest Anna Kyoyama to nie potrafił by przytoczyć żadnych faktów.
Poza tym czy ona
sama wiedziała kim jest? Taka moc nie pochodzi z niczego, nawet jeśli ciężko
się trenuje. Z takim darem człowiek się rodzi i to nie w byle jakiej rodzinie.
Czy jego babcia
wybrała Annę właśnie z powodu jej rodowodu?
Czy w ogóle o nim wiedziała?
- Sporo myśli
kłębi się w Twojej głowie Mości Yoh.- tego głosu nie spodziewał się usłyszeć, a
tym bardziej zobaczyć uśmiechniętego rudego kota o dwóch ogonach.
- Anna mnie po
Ciebie wysł…- usłyszeli trzeci głos, który zamilkł w połowie słowa na widok
zwierzęcia.
Z pewnością była
to wzruszająca chwila dla całej trójki. Hao musiał kilkukrotnie zamrugać by
odgonić łzy na widok swojego oddanego przyjaciela. Yoh zaśmiał się nerwowo co
nieco rozładowało atmosferę.
- Mościanka Anna
przekonała mnie do powrotu.- wyjaśnił kot licząc że jakoś zacznie tym rozmowę.
- Anna?- zdziwił
się Yoh i spojrzał pytająco na swojego bliźniaka, ale on tylko wzruszył
ramionami.- Czym Cię przekonała?
Kot jakby dumny
z siebie wyciągnął z kieszeni swojego kimona torebkę z ziołem.
- Kocimiętka?-
zapytał zdumiony długowłosy.- Powinienem się domyślić.- dodał jeszcze po czym
się roześmiał. Szczerze, prawdziwie i z czystej radości.
W Inn En również
panował już nieco weselszy gwar. Jak tylko medium pojawiła się na schodach
szatynka na nią naskoczyła że jak mogła ukrywać przed nią tak ważną sprawę, na
co blondynka odparła z wrednym uśmiechem, że skoro i tak nie widzi duchów to
równie dobrze może jej wmówić że jeżdżą na jednorożcach za pomocą wróżkowego
pyłku. Ryu na szybko upichcił kolację, która jak zwykle zrobiła wrażenie na
wszystkich, a szczególnie na Roxanne, która stwierdziła że nigdy w życiu nie
jadła nic lepszego. Brunet zawstydzony do granic możliwości wrócił do kuchni by
przygotować coś specjalnego tylko dla niej.
Annie przemknęło
przez myśl że dziewczyna daje mu fałszywą nadzieje i że to im przypadnie
zaszczyt pocieszania go po tej nieodzownej stracie, gdy już mu oznajmi że nie
jest nim zainteresowana. Jednak Jeannie powstrzymała ją od złośliwego
komentarza.
- Mam
przeczucie, że coś z tego będzie.
W Izumo też już
wróciło wszystko do porządku. Opacho jednak długo zajęło zanim wróciła do
swojej dawnej postaci. Przez cały czas chroniona przez Hao nie była
przyzwyczajona, że coś grozi jej życiu. W dodatku demon karmił się jej lękami
które były wzmagane przez Reishi. Tamao mimo że starała się hamować potok
negatywnych myśli to miewała swoje chwilę słabości co również wpływało na
dziewczynkę. Jednak teraz w jej głowie widniał obraz różowowłosej, która staje
gotowa do walki, która za wszelką cenę chcę ją uratować. Nie siebie, nawet nie
obie, lecz tylko ją. I to wystarczyło by zaufała jej do tego stopnia co
szatynowi.
***
Hej :)
Tym razem udało mi się szybciej wstawić notkę :)
I... jest ona ostatnią należącą do drugiej części opowiadania.
Następne są w fazie przygotowawczej, ale mam nadzieje że przerwy między wstawianiem kolejnych postów nie będą za długie.
Jestem ciekawa co sądzicie o tej części, więc liczę na wyczerpujące komentarze!!!
Pozdrawiam ;*
Źródło obrazka: http://shamanking.wikia.com/wiki/Matamune
Źródło obrazka: http://shamanking.wikia.com/wiki/Matamune