Kasumi spoglądając w lustro nie wyglądała na uradowana randką. W sumie nie powinna nawet tak nazywać tego spotkania, w końcu chodziło tylko o to by się zrekompensować. Na szczęście nie musiała się martwić o strój, gdyż szli od razu po szkole, natomiast to co potrzebowała to była kosmetyczka. Jak na złość włosy się dziwnie układały, były jednocześnie przyklapnięte i sterczące, buzia jakby opuchnięta i cera taka dziwnie szara.
W szkole nieco
humor poprawiły jej dziewczyny, które ekscytowały się spotkaniem ze starszym
chłopakiem bardziej niż ona. Lekcje mijały jej wolno lecz w końcu nadszedł ten
upragniony czas. Roxanne wraz z Usagi postanowiły pomóc swojej koleżance w
podreperowaniu jej wyglądu. Jak się okazało Francuzka nosi dużą torbę nie
tylko ze względu na książki. Po kolei wyjmowała różne przybory i już po 15
minutach stała przed nimi piękniejsza wersja brunetki.
- Chyba wpadnę
do ciebie na kurs szybkiego makijażu! Wyglądasz ekstra Kasumi-chan! Niby nic, a
jednak coś.- Usagi była oczarowana zarówno wyglądem Hashimoto jak i
umiejętnościami szatynki. Odprowadziły ją do szatni gdzie czekał już chłopak.
Na początku
czuli się skrępowani, szczególnie Kasumi która pluła sobie w brodę że wpadła na
ten idiotyczny pomysł. Mogła kupić coś po prostu chłopakowi, a nawet może wystarczyłoby
poprzepraszać go i sprawa byłaby z głowy. Mimo że starała się być miła nie
potrafiła odgonić od siebie czarnych myśli. Gdy w końcu dotarli do centrum
dzielnicy i pojedyncze knajpki wabiły ich zapachami pojawił się problem – co
wybrać. W dodatku oboje byli tak nieziemsko uprzejmi, że nic tylko na zmianę
dało się słyszeć „Ależ nie, ty wybieraj w końcu ty byłeś poszkodowany”, „Daj
spokój, przecież nic mi nie jest, a skoro ty zapraszasz, to ty wybieraj”, lecz
wówczas oboje przystanęli i wzięli głęboki oddech, chcąc wchłonąć jak najwięcej
tego cudownego zapachu.
- Naleśniki…-
powiedzieli oboje rozmarzeni i stało się jasne na co mają oboje ochotę. Duży
wybór sprawił że przeglądanie menu zajęło im trochę dłużej niż powinno, lecz
oboje jednak skusili się na słodkie wersje. Rozmowa puki co toczyła się w
obrębie kuchni i ich umiejętności, potem o szkole i nauczycielach. Jednak puste
talerze wskazywały na to, że należało by już zakończyć spotkanie.
Jak na
gentlemana przystało odprowadził ją może nie pod same drzwi domu, lecz kolejki
podmiejskiej. Gdy tak czekali na przystanku dziewczyna zaczynała się niepokoić.
Miło spędzili razem czas i głupio było jej wyjść z inicjatywą ponownego
spotkania, nie wymienili się numerami telefonów, ale w końcu chodzili do tej
samej szkoły.
- O to chyba
mój.- powiedziała widząc z daleka wagony.- Jeszcze raz przepraszam.
- Przestań to
był zwykły wypadek i nic poważnego się nie stało. Ciekawe co byś wymyśliła
gdybym miał złamaną nogę.- zażartował na co i dziewczyna się uśmiechnęła.- Do
następnego razu Kasumi-chan.- powiedział jeszcze zanim dziewczyna wsiadła do
przedziału. Pomachała mu przez okno po czym ruszyła do domu z ogromnym
zawirowaniem w sercu jak i w głowie.
Gdy tylko weszła
do pokoju ze zdziwieniem odkryła, że okno u jej przyjaciela nie jest zasłonięte,
a on sam wygląda jak ojciec który czeka na powrót córki z randki. Jednak na jej
widok mina od razu mu się zmieniła na uradowaną i już po chwili wpakował się do
jej pokoju. Był naprawdę szczęśliwy, gdy dowiedział że Kasumi ma randkę. Cały
czas miał w telefonie filmik, na którym wyznaje miłość i nie umknęło mu również
jej zachowanie, lecz chyba dała sobie z nim spokój skoro umówiła się z kimś
innym.
Przez chwilę
było tak jak dawniej, jakby żadne bariery między nimi nie powstały. Siedzieli
obok siebie, rozmawiali, śmiali się, mama Kasumi przyniosła im kolację, lecz
wówczas Daisuke zszedł na temat, który nie pasował dziewczynie. Starała się
zachować pozory, nie chcąc pokazać jak bardzo plany blondyna ją ranią.
Anna…
Nienawidziła siebie za to co odczuwała do koleżanki. Wiedziała że nie może jej
za nic obwiniać, ale niechęć rosła w niej i już nie wiedziała co ma robić by
pozbyć się tego okropnego uczucia. Żałowała że zaprzyjaźniła się z nią, może
wówczas i Tanaka nie znał by tak dobrze Kyoyamy. Wiedziała że jej rozmyślanie
jest pokrętne, bo właściwie gdyby nie to że jej serce nagle stwierdziło bić
szybciej dla blondyna nie miała by żadnych pretensji.
- Zaproszę ją na
imprezę świąteczną.- oznajmił pewny siebie. Lyserg i Jeannie zgłosili się wraz
z innymi osobami z wymiany na zorganizowanie przyjęcia w auli szkolnej dla
uczniów, w ramach podziękowania za ciepłe przyjęcie. – Już zadbam o to żeby ją
złapać po jemiołą. Albo chociaż żeby się z nią umówić w święta.
Pierwszym
odruchem Kasumi była oczywiście szczera odpowiedź, że to nie jest dobry pomysł,
lecz obudziła się w niej ta zła strona, która przejęła nad nią kontrolę.
Wiedziała że Kyoyama odmówi, ba! Może nawet dotkliwie da do zrozumienia jak
głęboko w poważaniu go ma. I w tym momencie z całego serca życzyła swojemu
przyjacielowi by cierpiał. Tak jak ona.
- Jestem pewna
że Ci się uda! – oznajmiła aż nazbyt uradowana. – Myślę nawet że powinieneś
zagonić ją pod tą jemiołę, dać jakiś prezent, najlepiej coś różowego… jakąś maskotkę?
A potem ją pocałować, tylko nie przejmuj się jej protestami, wiesz jaka jest
niby nie ale w głębi serca tak.
Tanaka
przytakiwał jej i analizował co powinien zrobić krok po kroku, nie zauważając co
też dziewczyna chce osiągnąć. Prawdę mówiąc już nie mogła się doczekać by
zobaczyć tego spektakularnego plaskacza jaki wyląduje na twarzy blondyna.
- Naprawdę
myślisz że mam szanse?- zapytał z nadzieją, a kolejny kolec został wbity w jej
serce. Wzruszyła ramionami, a jej zawziętość trafił szlag. Teraz pozostał tylko
smutek, wyprosiła chłopaka wykręcając się zmęczeniem, po czym skuliła się na
łóżku dając upust emocjom.
Nazajutrz Kasumi
wykręcając się gorączką i bólem głowy nie poszła do szkoły. Zdecydowanie
pomogły jej w tym napuchnięte oczy, ale jej mama wiedziała co jest grane.
Przytuliła swoją córkę i ucałowała ją w głowę szeptając że porozmawiają jak
wróci z pracy. Ale brunetka nie chciała ani o tym rozmawiać ani myśleć. Po
prostu wyłączyć swój mózg i serce i nic nie czuć.
- Jak to nie
będzie dzisiaj Kasumi?- zapytała zaniepokojona Usagi bacznie lustrując Daisuke,
który właśnie jej przekazał informację.- O nie! Mam nadzieje, że ten chłopak
jej nic nie zrobił!
- Wyluzuj. Jej
mama mi powiedziała że ma gorączkę, pewnie się za lekko wczoraj ubrała i przewiało
ją.- blondyn machnął ręką, co miało uspokoić białowłosą. - Ale ten cały Ichiro
o tym nie wie… - rozpoznała ten błysk w oku.
- Co
proponujesz?- zapytała posyłając mu skonsternowaną minę. Już po chwili usiedli
w ławce rozrysowując swoje pomysły na kartkach i nakręcając się wzajemnie jakby
ta sprawa miała pomóc im wygrać duże pieniądze. Tym sposobem mieli cały plan
ułożony wraz zapasowymi B i C jeszcze zanim zdążył przyjść nauczyciel.
Nagle do klasy
wpadła cała 4 spóźnionych uczniów. Anna widząc że sensei jeszcze nie rozpoczął
lekcji odetchnęła z ulgą i ruszyła, tym razem spokojnie, do swojej ławki. Za
nią poczłapał rozespany Yoh wraz z uwieszonym na nim Horokeu a całość zamykał
uśmiechnięty Hao.
- Nienawidzę
tych bezczelnych babsztyli. Co one sobie myślą?!O nie… tak nie będzie!
Popamiętają mnie, zniszczę je wszystkie po kolei.
- Co tam
mruczysz droga Anno?- długowłosy zagaił widząc jak z sekundy na sekundę aura
jego szwagierki przybiera niepokojących barw.
- To wszystko
Twoja wina!
- Nawet nie
wiesz jak bardzo bym chciał żebyś to przeze mnie była taka niewyspana…-
westchnął teatralnie.- Ale cóż… wolałaś baraszkować wczoraj z Yoh, przez co
nawet biedny BoroBoro się nie wyspał.
- Zabiję Cię!-
warknęła w jego stronę i rzuciła się nie bacząc na nic.
- Anna!-
krótkowłosy jakby się obudził i powstrzymał swoją ukochaną przed zabójstwem
jego brata.
- Puść mnie Yoh!
Zrobię z nim porządek! Ktoś go w końcu musi nauczyć manier!- wyrywała się
chłopakowi, który podczas tej szarpaniny dostał łokciem w żebra, kolanem w udo
i o mały włos a wydłubałaby mu oko paznokciami.
Wówczas do klasy
wszedł bardzo żwawym krokiem nauczyciel, który wyglądał jakby poranki stanowiły
najcudowniejszą porę dnia i coś takiego jak sen było rozrywką dla słabeuszy.
Najwyraźniej 3 kawy stanowiły idealne zastępstwo dla wygodnego łóżka.
- Kyoyama!
Asakura! Po obściskujecie się później. Drugi Asakura nie denerwuj koleżanki!
Usui! Koniec ze spaniem! I pod tablicę, macie projekt do przedstawienia.–
zarządził ledwo na nich spoglądając. Och tak… czuł jak kofeina wypełnia jego
organizm, czuł że mógłby teraz nawet zrobić podwójne salto bez przeszkód, a
wyprowadzenie wzoru na teorię względności to pikuś.
Cóż wyglądało na
to że ten dzień nie zaczął się dobrze… właściwie sytuacja ciągnęła się od
wieczora. Podczas kolacji Hao zerkając na kalendarz wypowiedział dosyć głośno 3
litery, które stworzyły zwykły, zupełnie niepozorny wyraz „ups” . Zerknęli na niego nie bardzo wiedząc jak mają rozumieć to słowo i kogo ono dotyczy, jednak
widząc wredny uśmiech na jego twarzy, każdy się zaniepokoił własnym losem.
- Chyba o czymś
zapomniałem… Hmm… tak na jutro było coś do zrobienia…- czerpał nieziemską
radość z tego jak napięcie rosło wraz z ciśnieniem u zebranych.- Aha! Zgłosiłem
waszą trójkę do prezentacji na geografii.
- CO?!
Muzyka dla jego
uszu.
Tym sposobem nie
chcąc dostać złej oceny za brak prezentacji musieli się zabrać do roboty,
chociaż najpierw wypadałoby wyciągnąć z długowłosego temat, ale tym zajęła się
Anna i zanim ktokolwiek zdołał ją powstrzymać Król Szamanów został pobity przez
kobietę. Nie żeby ją jakoś specjalnie powstrzymywali, nawet chyba dało się
usłyszeć coś jakby… „Z lewej! Dobrze!!! A teraz w brzuch!”
Na szczęście
Anna nie dala się tak łatwo, w mgnieniu oka przywołała trójkę duchów geologów,
którzy pomogli im w opisywaniu zagadnienia, niestety tematyka związana z
skałami w Japonii była rozległa a wiedząc że sensei wymaga szczegółów mieli
pełne ręce roboty. Było po 1 jak kładli się spać nawet nie myśląc o tym by
przećwiczyć swoją część prezentacji. Stąd też zaspanie, a na domiar złego
akurat dzisiaj kilka dziewczyn stwierdziło, że ten dzień należy do nich i
uwiesiły się bliźniaków w szatni nie przejmując się godziną, niż zwykle, przez
co ledwo mogli wyjść z szatni i jakimś cudem nie spóźnić się na lekcje.
Jednak oto stali
pod tablicą referując poszczególne partie swojej pracy starając się przy tym
nie ziewać i nie zasypiać na stojąco. Nawet udało im się zrobić na szybko kilka
rysunków, niestety nie były one dokładne i sensei liczył na większą inwencję
twórczą, poza tym nie rozumiał dlaczego nie wzięli ze sobą żadnych książek by
pokazać klasie coś lepszego od tych bazgrołów. Machnął ręką na grupę co
oznaczało że zaliczyli, ale był rozczarowany poziomem tego wystąpienia.
Na długiej
przerwie do stolika niebieskowłosego podeszła Usagi by jak co dzień wręczyć mu
jego śniadanie. Horo nie mając rano czasu na nic, siedział głodny już długi
czas przez co był nieznośny. Białowłosa w końcu zrezygnowała również ze swojego
obento widząc jaki apetyt ma jej chłopak, jednak jako że była również głodna
wybrała się do sklepiku szkolnego. W kolejce na całe szczęście stał Hao, do
którego szybko doskoczyła. Nie było to mądre posunięcie ze względu na pozostałe
dziewczyny, które obecnie wpatrywały się w parę bardziej niż zirytowane. Na
szczęście długowłosy pospieszył z wyjaśnieniami zapewniając, że nie jest
zainteresowany Usagi.
- Przykro mi
Hao-kun, fazę na długie włosy u facetów miałam jakieś 3 lata temu.- zażartowała
gdy już wracali do klasy.
- Łamiesz mi
serce.- odparł i posłał jej swój uśmieszek.
- W takim razie
dobrze, że widzę kogoś kto ci go poskleja.- dodała i popchnęła w stronę Roxanne
która akurat stała koło okna jedząc jabłko. Spojrzała na chłopaka nieco
zdziwiona że sam do niej podszedł, ale zaraz potem uśmiechnęła się i zaczęła
rozmowę.
Tymczasem Usagi
zagadnęła Horokeu czy już mu lepiej i kiedy przytaknął przytuliła go tak jak
mama przytula swoje dzieci i zaczęła się naigrywać jaki to on biedny, że go
zmusili do nauki, że przecież nie po to się chodzi do szkoły, i jak oni mogli
kazać mu taaak długo siedzieć na referatem i do tego jeszcze wygłaszać go przed
całą klasą! Toż to skandal!
- Gdzie się
podziała moja słodka Usagi?- zawył niebieskowłosy gdy w końcu uwolnił się z
tego duszącego uścisku. Dziewczyna się zaśmiała po czym niespodziewanie
pocałowała go w usta przy wszystkich, czym poniekąd go udobruchała, ale przede
wszystkim zawstydziła. Aczkolwiek był jeszcze jeden plus tej sytuacji, a
mianowicie Ren w końcu przestał się śmiać z tego jak pięknie Hao go wrobił. Wyglądało
na to że tym razem szala zwycięstwa przechylała się na stronę Usui.
- I co, głupio
Ci teraz? A ty gdzie masz swoją niby dziewczynę?- Tao cały poczerwieniał na
twarzy i rzucił się na swojego przyjaciela z zamiarem starcia mu tego uśmieszku
z twarzy. Białowsłosa westchnęła i w duchu po raz kolejny doszła do wniosku że
choćby nie wiadomo co robiła zawsze będzie na drugim miejscu.
W dodatku miała
wrażenie jakby coś sypało się w ich związku. Czas spędzali albo u niej albo u
niego, nie pamiętała kiedy ostatnio wyszli na randkę. Ona była przepełniona
chęcią życia, spróbowania wszystkiego na własnej skórze, zakosztowania każdej
możliwości, z kolei Horo miał jakby już wyrobione zdanie na każdy temat, a
jeśli jednak nie to pytanie „po co” lub „dlaczego” mają coś robić wywoływało u
niej niechęć.
Najzwyczajniej w
świecie Horo był dla niej domatorem a ją aż trzepało gdy po raz kolejny mieli
się „uczyć razem”. To były miłe chwilę ale chciała po prostu czegoś więcej,
miłości która będzie ją wręcz porażać.
- Więc co się właściwie stało?- zapytała Anny, która spokojnie jadła swoje drugie śniadanie łypiąc na każdego groźnym wzrokiem.
- Hao się stał.- warknęła.
- Nie wyspałaś się przez Hao-kun?- powiedziała zaczepnie podchwytując żart długowłosego. Po ostatnim wystąpieniu całej trójki, gdzie padły sławetne słowa Yoh jakoby sugerujące że to on zdobędzie Annę, każdy w klasie tylko czekał na potwierdzenie tej teorii. W tym Usagi, która postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i podpuścić albo jednego albo drugiego.
- Nie zaczynaj.- ucięła medium.
- Ale wszyscy jesteśmy ciekawi!- do białowłosej dołączyła się jej bliska koleżanka, która również żyła tą plotką.
- Czy Twoje życie osobiste jest aż tak żałosne że interesujesz się cudzym?!- odpowiedziała poważnie już zdenerwowana Kyoyama. Zmierzyła obie dziewczyny wściekłym spojrzeniem, po czym wróciła do jedzenia. Białowłosa niespecjalnie przejęła się tym lodowatym tonem, liczyła że może Yoh wtrąci się do dyskusji chcąc jakoś pomóc swojej wybrance, lecz szatyn nadal dyskutował z Mantą. Westchnęła zrezygnowana i wróciła do swojej ławki z poczuciem porażki.
- Więc co się właściwie stało?- zapytała Anny, która spokojnie jadła swoje drugie śniadanie łypiąc na każdego groźnym wzrokiem.
- Hao się stał.- warknęła.
- Nie wyspałaś się przez Hao-kun?- powiedziała zaczepnie podchwytując żart długowłosego. Po ostatnim wystąpieniu całej trójki, gdzie padły sławetne słowa Yoh jakoby sugerujące że to on zdobędzie Annę, każdy w klasie tylko czekał na potwierdzenie tej teorii. W tym Usagi, która postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i podpuścić albo jednego albo drugiego.
- Nie zaczynaj.- ucięła medium.
- Ale wszyscy jesteśmy ciekawi!- do białowłosej dołączyła się jej bliska koleżanka, która również żyła tą plotką.
- Czy Twoje życie osobiste jest aż tak żałosne że interesujesz się cudzym?!- odpowiedziała poważnie już zdenerwowana Kyoyama. Zmierzyła obie dziewczyny wściekłym spojrzeniem, po czym wróciła do jedzenia. Białowłosa niespecjalnie przejęła się tym lodowatym tonem, liczyła że może Yoh wtrąci się do dyskusji chcąc jakoś pomóc swojej wybrance, lecz szatyn nadal dyskutował z Mantą. Westchnęła zrezygnowana i wróciła do swojej ławki z poczuciem porażki.
- Załatwione. –
stanął przed nią blondyn z szerokim uśmiechem. Kilka sekund zajęło jej by zajarzyć o co też chodzi koledze, lecz w końcu pokiwała głową na znak że
rozumie iż pierwsza część planu pt. Przekonać Ichiro żeby poszedł z nimi do
Kasumi po szkole zakończyła się sukcesem.- Wyglądasz na przygnębioną.- dodał
jeszcze, po czym nie zastanawiając się długo wyciągnął z kieszeni czekoladkę. –
Masz, mi to zawsze poprawia humor.
- Arigato. –
przyjęła podarek i z chęcią skosztowała pralinki. Smak mlecznej czekolady
zawsze sprawiał, że wszystkie smutki odchodziły na bok.- W takim razie skoro go
przekonałeś to teraz pora na drugą część planu.- posłała mu uśmieszek na co on
odpowiedział jej tym samym.
Stali we trójkę
po drzwiami domu Kasumi. Całą drogę musieli przekonywać Ichiro że to dobry
pomysł, że się nie narzuca i że to wiele znaczy dla Umi. Wypchali go przed
szereg żeby zadzwonił do drzwi, jednak trochę to potrwało zanim dziewczyna
otworzyła.
- Znowu zapomniałaś kluczy?- zapytała myśląc, że to jej rodzicielka, lecz wówczas spotkała się twarzą w twarz ze swoim nowym znajomym. Z tyłu stał Daisuke który trzymał kciuk w górę i Usagi która sugestywnie poruszała brwiami. Cóż dla Kasumi był to szok nie do przejścia a fakt że ma na sobie dziecinną piżamę nie sprawiał żeby się lepiej poczuła.
- Przynieśliśmy
Ci lekcję.- ciszę przerwał blondyn.- Może nas tak wpuścisz do środka.
- A od kiedy się
krępujesz wchodzić ‘od tak’?- zapytała złośliwie posyłając mu mordercze
spojrzenie, jednak przesunęła się pozwalając całej trójce wejść do domu. –
Rozgośćcie się, ja zaraz wrócę.
Koniecznie
musiała się przebrać i trochę odświeżyć. Zagonili ją w kozi róg przychodząc
razem z Ichiro, i chociaż bardzo by chciała żeby jej serce mocniej zabiło na
widok starszego kolegi to jedyne co czuła to upokorzenie, że widzieli ją w
takim domowym wydaniu. Schodząc na dół spostrzegła że jej rówieśnicy usiedli w
taki sposób że jedyne wolne miejsce pozostawili koło Ichiro. Tego było dla niej
za wiele, jedyne o co prosiła to jeden dzień wolnego od tych wszystkich uczuć
jakie się u niej skumulowały, w dodatku od płaczu okropnie bolała ją głowa i
teraz ta dziwna sytuacja. Usiadła na wyznaczonym miejscu, lecz nie miała
zamiaru zachowywać się zgodnie z ich planem.
- Więc? Gdzie są lekcje?- ponagliła ich oschłym tonem nie proponując nawet nic do picia.- Swoją drogą to bardzo zuchwałe z waszej strony tak się wpraszać, mogę was zarazić.
- Daj spokój
wyglądasz dobrze.- stwierdziła Usagi nie spodziewając się ataku.
- Ale czuje się
beznadziejnie, więc pospieszmy się z tym.
- Gomenasai,
mówiłem im że to zły pomysł…- Ichiro poczuł że musi się wtrącić.
- Daj spokój,
akurat do Ciebie nie mam żadnych pretensji.- ucięła zanim się rozkręcił, przez
cały czas przeskakując wściekłym spojrzeniem z Usagi na Daisuke. – Ta dwójka ma
po prostu za dużą wyobraźnie. Powiedz mi czym też cię przekonali do przyjścia?
Zapanowała cisza
w pomieszczeniu, a atmosfera zrobiła się tak gęsta że można by ją było kroić.
Nikt nie spodziewał się takiego zachowania ze strony brunetki, a w
szczególności Daisuke, który jej jeszcze takiej nie widział. Bywała zła, ale ta
szyderczość zupełnie do niej nie pasowała.
- Bo widzisz
mogłam powtarzać w kółko że nie idę z Tobą na randkę, ale oni i tak dopisali do
tego całą historię, zapewne kończącą się domkiem z ogrodem i dwójką dzieci
bawiących się z psem!- kontynuowała swój monolog.- Dlatego wspaniałomyślnie
ściągnęli Cię tu bo wydaje im się że zaraz zaprosisz mnie do restauracji lub
nie wiadomo gdzie!
- Właściwie to
chciałem z Tobą porozmawiać o tym.- Ichiro wydawał się być jako jedyny
spokojny.-Dobrze się wczoraj bawiłem, więc pomyślałem że może miała byś
ochotę… No wiesz… jakieś kino, czy kolacja jak wolisz.
Brunetka
wpatrywała się w chłopaka nie dowierzając w to co mówi.
- Wygląda na to
że nic tu po nas.- rzuciła do Daisuke białowłosa i po cichu wyszli zostawiając
tamtą dwójkę samych sobie. - Podsumowując… chyba się udało.- dodała jeszcze gdy
wyszli z domu.
Natomiast Kasumi dopiero się ocknęła w momencie gdy usłyszała jak jej przyjaciele zamykają drzwi. Zamrugała kilkakrotnie jakby wytrącona z transu a następnie przyłożyła dłoń do ust. Nie rozumiała co się właśnie stało, skąd w niej tyle złości? I to w dodatku na przyjaciół…
- Gomenasai, ja
nie wiem co się stało…. Normalnie tak się nie zachowuje.- zaczęła się tłumaczyć
przerażona swoim odmiennym postępowaniem
- Nie przejmuj się,
masz prawo być zła. – machnął ręką na potwierdzenie swoich słów. Po raz kolejny
zapanowała pełna skrępowania cisza i tym razem Ichiro uznał że to na niego
pora.
- Co do Twojej
propozycji…- zaczęła niepewnie w momencie gdy chłopak wychodził.- Kino brzmi
ok.
- W takim razie
będą po Ciebie w sobotę. Do zobaczenia Umi-chan.- pomachał jej jeszcze
posyłając uśmiech, którego ona jakoś nie potrafiła odwzajemnić. Nadal kotłowało
jej się w głowie, czuła się jakby ta osoba sprzed kilu minut nie była nią,
tylko jej mroczną wersją, która niestety ale co raz częściej przebijała na
powierzchnię.
***
Cześć :)
Tą część miałam opublikować już tydzień temu, ale szczerze to bałam się, że znowu się okaże że za bardzo się skupiłam na postaciach dodanych przeze mnie, więc musiałam coś wymyślić by nieco urozmaicić ten rozdział. Proszę o wyrozumiałość, to nie tak że chcę się przerzucić na pisanie o bohaterach niekanonicznych, ale wiele rzeczy jest tutaj kluczowych jeśli chodzi o późniejsze części dlatego też muszą się pojawiać i tego rodzaju rozdziały.
W każdym razie mam nadzieję, że mimo wszystko się spodobało :)
Dziękuje za liczne komentarze!
Pozdrawiam ;)
Źródło obrazka: https://pl.pinterest.com/pin/472033604685806067/
Źródło obrazka: https://pl.pinterest.com/pin/472033604685806067/