Nie minął tydzień od rozstania przyjaciół jak Yoh ponownie
ujrzał jednego z nich. Horokeu jak gdyby nigdy nic szperał w lodówce, gdy
szatyn wszedł do kuchni. Dopiero po chwili dotarło do niego, że to nie powinien
być normalny widok, który przez ostatnie miesiące często miał miejsce w ich
codziennym życiu. Jednak że był to ranek więc jedyne na co chłopak się wydobył
to: - Yyy…?
- Siema stary!- krzyknął uradowany niebieskooki.
- Co ty tu robisz?- usłyszeli za sobą głos Anny.
- Wpadłem na genialny pomysł!- oznajmił dumny z siebie. Blondynka przewróciła tylko oczami, a Yoh po raz kolejny zdobył się jedynie na „Eee?”.- Zamieszkam z wami! Ale zanim mnie uderzysz- tu spojrzenie na Kyoyame- wyjaśnię wam skąd ten pomysł. Wróciłem do domu, obejrzałem wioskę, pola fuki i nic się nie zmieniło. Doszedłem więc do wniosku, że jak wyjadę na jeszcze trochę to nic się nie stanie, a kto wie czy się jeszcze w życiu zobaczymy.
- Nie zostałeś królem szamanów i nie chcieli Cię w wiosce.- powiedziała Anna spokojnym głosem, lecz na jej ustach gościł drwiący uśmieszek. Horokeu w momencie cały poczerwieniał na twarzy ze wstydu i próbował się jakoś z tego wytłumaczyć, ale tylko bardziej się pogrążał.
- A ja myślę, że chcesz się stać bardziej silniejszy by móc im zrekompensować brak wygranej.- dodał szatyn.
- Cudownie, ale dlaczego akurat tutaj?- zapytała się jakże uradowana Itako. - Dlaczego nie pojechałeś do Chin, do Ren`a? Albo do Lyserga?
- Ren i Jun-sama są w Tokio.- widząc zdziwione miny swoich przyjaciół pospiesznie wyjaśnił.- Pirika codziennie rozmawia z Jun-sama przez telefon, więc wszystko wiem. Ren chce iść tu na studia, dlatego też woli skończyć japońską szkołę, a Jun przez ten czas będzie się zajmować firmą.
- Dlaczego więc nie zamieszkasz u nich?- po raz kolejny medium zadała pytanie.
- A co? Czyżbym wam przeszkadzał gołąbeczki?- wyszczerzył się szaman z północy, za co oczywiście oberwał od blondynki. – Nie wiem na jak długo… ale chyba powinienem się zapisać do szkoły.
- Siema stary!- krzyknął uradowany niebieskooki.
- Co ty tu robisz?- usłyszeli za sobą głos Anny.
- Wpadłem na genialny pomysł!- oznajmił dumny z siebie. Blondynka przewróciła tylko oczami, a Yoh po raz kolejny zdobył się jedynie na „Eee?”.- Zamieszkam z wami! Ale zanim mnie uderzysz- tu spojrzenie na Kyoyame- wyjaśnię wam skąd ten pomysł. Wróciłem do domu, obejrzałem wioskę, pola fuki i nic się nie zmieniło. Doszedłem więc do wniosku, że jak wyjadę na jeszcze trochę to nic się nie stanie, a kto wie czy się jeszcze w życiu zobaczymy.
- Nie zostałeś królem szamanów i nie chcieli Cię w wiosce.- powiedziała Anna spokojnym głosem, lecz na jej ustach gościł drwiący uśmieszek. Horokeu w momencie cały poczerwieniał na twarzy ze wstydu i próbował się jakoś z tego wytłumaczyć, ale tylko bardziej się pogrążał.
- A ja myślę, że chcesz się stać bardziej silniejszy by móc im zrekompensować brak wygranej.- dodał szatyn.
- Cudownie, ale dlaczego akurat tutaj?- zapytała się jakże uradowana Itako. - Dlaczego nie pojechałeś do Chin, do Ren`a? Albo do Lyserga?
- Ren i Jun-sama są w Tokio.- widząc zdziwione miny swoich przyjaciół pospiesznie wyjaśnił.- Pirika codziennie rozmawia z Jun-sama przez telefon, więc wszystko wiem. Ren chce iść tu na studia, dlatego też woli skończyć japońską szkołę, a Jun przez ten czas będzie się zajmować firmą.
- Dlaczego więc nie zamieszkasz u nich?- po raz kolejny medium zadała pytanie.
- A co? Czyżbym wam przeszkadzał gołąbeczki?- wyszczerzył się szaman z północy, za co oczywiście oberwał od blondynki. – Nie wiem na jak długo… ale chyba powinienem się zapisać do szkoły.
W istocie przerwa wiosenna dobiegała końca i wkrótce
rozpoczynał się nowy rok szkolny. Zarówno Anna jak i Yoh nie musieli się
martwić o papiery, gdyż zostało to załatwione przez członków rodu Asakura. Ich
wpływy również okazały się przydatne gdy Usui zdecydował się na uczęszczanie do
tej samej szkoły co przyjaciele. Oczywiście Jun zadbała o swojego młodszego
braciszka by nie miał problemów z uzyskiwaniem nowych znajomych, więc cała
czwórka znalazła się w tej samej klasie, do której zapinany był również Manta.
Niestety nie obyło się bez dyskusji i kłótni z ojcem, który upierał się na
naukę w Stanach Zjednoczonych, lecz jakimś cudem udało się przekonać na
zostaniu w Japonii.
Gdy wszyscy zjawili się punktualnie o 9 na rozpoczęciu roku
szkolnego, od razu rzucała się w oczy spora grupka dziewczyn otaczająca kogoś
wianuszkiem uwielbienia. Od jego szelmowskiego uśmiechu niejednej uginały się
kolana, a szlachetne rysy twarzy wywoływały rumieńce, wydawałoby się jakby dbał
o każdy kosmyk włosa z osobno.
Nie minęła chwila jak każdy się zorientował kto tam jest, tylko jedna osoba posiada tak wysokie foryoku. Anna oparła ręce na biodrach oczekując wyjaśnień w tempie natychmiastowym, Horokeu stał z otwartą buzią nie wierząc w to co widzi, Ren zacisnął dłonie w pięści ze zdenerwowania, Manta pobladł ze strachu, a Yoh został w dość brutalny sposób oddelegowany do dowiedzenia się tego co wszystkich tak bardzo interesowało
Nie minęła chwila jak każdy się zorientował kto tam jest, tylko jedna osoba posiada tak wysokie foryoku. Anna oparła ręce na biodrach oczekując wyjaśnień w tempie natychmiastowym, Horokeu stał z otwartą buzią nie wierząc w to co widzi, Ren zacisnął dłonie w pięści ze zdenerwowania, Manta pobladł ze strachu, a Yoh został w dość brutalny sposób oddelegowany do dowiedzenia się tego co wszystkich tak bardzo interesowało
Co król szamanów robi
w szkole średniej ubrany w mundurek uczniowski?
- Ekhem… Onii-san?- zagadnął niepewnie młodszy z bliźniaków.
- Ah witaj Yoh.- spojrzał na swojego brata z delikatnym uśmiechem, widząc jego zakłopotanie. – Porozmawiamy w domu.- uprzedził pytanie, po czym skierował się tam gdzie wszyscy uczniowie.
Aula była wypełniona po brzegi jednak na szczęście przemówienie trwało krótko. Wkrótce potem każdy wybrał się do swojej klasy. Wychowawczynią okazała się młoda kobieta, która dopiero kilka lat pracowała w zawodzie, więc wydawałoby się że kontakt między nią, a podopiecznymi nie będzie stanowił problemu. Po ustaleniu dyżurów sprzątania oraz uzgodnieniu, że na najbliższej godzinie wychowawczej zostanie wybrany przewodniczący, pozwolono się wszystkim rozejść.
Na szczęście droga do domu nie zajęła im długo, bo każdego, aż rozpierało by dowiedzieć się co się dzieje. Przywitał ich piękny dobiegający z kuchni zapach oraz ktoś jeszcze. W progu domu stała wysoka kobieta o długich blond włosach, ubrana w kwieciste kimono.
- Oka-san.- uśmiechnął się Hao.
- Witajcie, pozwoliłam sobie przygotować dla was coś do przekąszenia.
Naturalnie każdy był zdziwiony do granic możliwości, więc posłusznie lecz dość powoli weszli do wskazanego pokoju. Na stole widniały ciasteczka z kleiku ryżowego z konfiturą wiśniową, oraz zaparzona herbata. Usiedli, oczekując wyjaśnień.
- Częstujcie się.- oznajmiła uśmiechnięta kobieta i każdy od razu sięgnął po wypieki. Gdy młodzież się zajadała Asanoha zaczęła mówić.- Jako matka pragnę by moje dziecko dostawało wszystko co najlepsze. Niestety nie udało mi się dać mojemu synowi szczęśliwego dzieciństwa. Po mojej utracie nieco zabłądził czego jesteście świadomi, lecz pragnę z całego serca mu to zrekompensować. Może i przegapiłam wczesne lata dziecięce, ponad to to już twoja kolejna reinkarnacja, ale tym razem będziesz miał normalną rodzinę przy sobie i wierze że dzięki temu zmienisz swój pogląd na temat ludzi.
Cisza. Pierwszy odezwał się Ren.
- Mam rozumieć że Hao ma się zachowywać jak zwykły nastolatek i chodzić z nami do szkoły, odrabiać lekcje, zdawać egzaminy.
- Poniekąd. Wiem, że Hao nie ma braków w edukacji, chodzi bardziej o drugi aspekt szkoły, o to by zyskał przyjaciół i miłe wspomnienia. Czy mogę na was liczyć?- zapytała uśmiechnięta. Niektóre kobiety mają w sobie taki wdzięk, a jednocześnie moc że człowiek nie jest w stanie im odmówić i Ren doskonale zdawał sobie z tego sprawę. To co przed chwilą usłyszał brzmiało jak słowa jego siostry, która niemalże w identyczny sposób wymusiła na nim zostanie w Tokio. Najwyraźniej Jun i Asanoha podzielały ten sam dar przekonywania, gdyż każdy się zgodził na jej prośbę. Jednak Hao czerpał z tego dziwną satysfakcje.
- A co z obowiązkami jako król szamanów?- zapytała się Anna. – Skoro już wygoniłeś z tego stanowiska Yoh nie radzę Ci zawieść.- słowa te skierowała do długowłosego.
- Tak jak już mówiłam, Hao nie ma braków w edukacji więc może pogodzić te dwie rzeczy.
- A czy to nie jest czasem praca na pełen etat?- tym razem padło pytanie ze strony Manty.
- Poradzę sobie, poza tym mam do dyspozycji 5 wojowników, czyż nie?- odpowiedział Hao z sarkastycznym uśmieszkiem.
- W takim razie powierzam wam mojego syna. Opiekujcie się nim.- Asanoha wstała i ukłoniła się przed wszystkimi, po czym znikła.
- To może pokaże Ci Twój pokój. – odezwał się po raz pierwszy Yoh. Nie ukrywał swojego szczęścia z faktu, że może żyć razem z bratem jak normalne rodzeństwo. Miał nadzieje, że Hao również się choć trochę cieszy. Z dołu dało się słyszeć kłótnie Ren`a i Horokeu a po chwili i wrzask Anny oznajmiający, że idą na zakupy, następnie sprzeciw oraz głośny plask, a na końcu zamykanie drzwi.
- Ah witaj Yoh.- spojrzał na swojego brata z delikatnym uśmiechem, widząc jego zakłopotanie. – Porozmawiamy w domu.- uprzedził pytanie, po czym skierował się tam gdzie wszyscy uczniowie.
Aula była wypełniona po brzegi jednak na szczęście przemówienie trwało krótko. Wkrótce potem każdy wybrał się do swojej klasy. Wychowawczynią okazała się młoda kobieta, która dopiero kilka lat pracowała w zawodzie, więc wydawałoby się że kontakt między nią, a podopiecznymi nie będzie stanowił problemu. Po ustaleniu dyżurów sprzątania oraz uzgodnieniu, że na najbliższej godzinie wychowawczej zostanie wybrany przewodniczący, pozwolono się wszystkim rozejść.
Na szczęście droga do domu nie zajęła im długo, bo każdego, aż rozpierało by dowiedzieć się co się dzieje. Przywitał ich piękny dobiegający z kuchni zapach oraz ktoś jeszcze. W progu domu stała wysoka kobieta o długich blond włosach, ubrana w kwieciste kimono.
- Oka-san.- uśmiechnął się Hao.
- Witajcie, pozwoliłam sobie przygotować dla was coś do przekąszenia.
Naturalnie każdy był zdziwiony do granic możliwości, więc posłusznie lecz dość powoli weszli do wskazanego pokoju. Na stole widniały ciasteczka z kleiku ryżowego z konfiturą wiśniową, oraz zaparzona herbata. Usiedli, oczekując wyjaśnień.
- Częstujcie się.- oznajmiła uśmiechnięta kobieta i każdy od razu sięgnął po wypieki. Gdy młodzież się zajadała Asanoha zaczęła mówić.- Jako matka pragnę by moje dziecko dostawało wszystko co najlepsze. Niestety nie udało mi się dać mojemu synowi szczęśliwego dzieciństwa. Po mojej utracie nieco zabłądził czego jesteście świadomi, lecz pragnę z całego serca mu to zrekompensować. Może i przegapiłam wczesne lata dziecięce, ponad to to już twoja kolejna reinkarnacja, ale tym razem będziesz miał normalną rodzinę przy sobie i wierze że dzięki temu zmienisz swój pogląd na temat ludzi.
Cisza. Pierwszy odezwał się Ren.
- Mam rozumieć że Hao ma się zachowywać jak zwykły nastolatek i chodzić z nami do szkoły, odrabiać lekcje, zdawać egzaminy.
- Poniekąd. Wiem, że Hao nie ma braków w edukacji, chodzi bardziej o drugi aspekt szkoły, o to by zyskał przyjaciół i miłe wspomnienia. Czy mogę na was liczyć?- zapytała uśmiechnięta. Niektóre kobiety mają w sobie taki wdzięk, a jednocześnie moc że człowiek nie jest w stanie im odmówić i Ren doskonale zdawał sobie z tego sprawę. To co przed chwilą usłyszał brzmiało jak słowa jego siostry, która niemalże w identyczny sposób wymusiła na nim zostanie w Tokio. Najwyraźniej Jun i Asanoha podzielały ten sam dar przekonywania, gdyż każdy się zgodził na jej prośbę. Jednak Hao czerpał z tego dziwną satysfakcje.
- A co z obowiązkami jako król szamanów?- zapytała się Anna. – Skoro już wygoniłeś z tego stanowiska Yoh nie radzę Ci zawieść.- słowa te skierowała do długowłosego.
- Tak jak już mówiłam, Hao nie ma braków w edukacji więc może pogodzić te dwie rzeczy.
- A czy to nie jest czasem praca na pełen etat?- tym razem padło pytanie ze strony Manty.
- Poradzę sobie, poza tym mam do dyspozycji 5 wojowników, czyż nie?- odpowiedział Hao z sarkastycznym uśmieszkiem.
- W takim razie powierzam wam mojego syna. Opiekujcie się nim.- Asanoha wstała i ukłoniła się przed wszystkimi, po czym znikła.
- To może pokaże Ci Twój pokój. – odezwał się po raz pierwszy Yoh. Nie ukrywał swojego szczęścia z faktu, że może żyć razem z bratem jak normalne rodzeństwo. Miał nadzieje, że Hao również się choć trochę cieszy. Z dołu dało się słyszeć kłótnie Ren`a i Horokeu a po chwili i wrzask Anny oznajmiający, że idą na zakupy, następnie sprzeciw oraz głośny plask, a na końcu zamykanie drzwi.
- Tutaj.- młodszy z bliźniaków przesunął drzwi i gestem zaprosił nowego
współlokatora do pokoju. Długowłosy rozejrzał się po pustym pomieszczeniu i
wkrótce zaczął rozpakowywać swoje rzeczy. Yoh przez dłuższy czas przyglądał się
swojemu bratu, dopóki Anna go nie zawołała i wysłała na codzienny trening.
Już po pierwszym miesiącu szkoły Hao został okrzyknięty
najprzystojniejszym i najmądrzejszym uczniem tej szkoły, oraz naturalnie został
wytypowany na przewodniczącego klasy, lecz oddał ten szczytny tytuł Ren`owi,
który tylko z pozoru się nie cieszył. W końcu zarządzanie podmiotami ludzkimi
przyda mu się później w firmie, a przynajmniej tak sobie powtarzał.
Mieszkanie z trójką chłopaków dawało się Annie we znaki, tak więc mile ją
ucieszył fakt, że w klasie było kilka dziewczyn, które nie bały się rozmawiać z
groźną medium. Jedna z nich nawet przejawiała wszelkie objawy do
zakwalifikowania się do osób, z którymi Anna była w stanie wytrzymać dłużej niż
godzinę i nie zostać zirytowaną. To nie tak, że nie lubiła swoich koleżanek,
jednak Tamao była wiecznie zawstydzona, z kolei Pirikę rozpierała energię, a
Jun wszędzie szukała miłości i ciężko było o czymś innym porozmawiać, natomiast
Kasumi, dla przyjaciół Umi-chan, była wypośrodkowaniem tych wszystkich cech.
Nie miała zachwianej samooceny, była stonowana, oraz obyta w wielu tematach, co
więcej mieszkała obok świątyni, więc była silnie zakorzeniona w wierze, co nie
stanowiłoby przeszkody gdyby pojawiła się sytuacja wciągnięcia jej w ich świat.
Podczas jednej z przerw rozmowa stoczyła się na dość niewygodny temat dla Anny.
- Anna-san wydaje się, że dobrze znasz bliźniaków.- zagadnęła brunetka.
- Tak, będzie kilka lat.- odpowiedziała medium nie dając po sobie niczego poznać.
- Mieszkacie, gdzieś blisko siebie? Zawsze wracacie razem z Usui-san i Tao-san.
- Można by rzec, że jesteśmy sąsiadami.- odparła wymijająco.
- Jedyne kogo znam to Daisuke, przyjaźnimy się od dzieciństwa.
- Też mieszkacie blisko?
- Dzieli nas jedynie płot.- uśmiechnęła się ciepło Kasumi. Wkrótce do stolika dziewczyn przyłączyły się też inne i rozmowa przeszła na temat lekcji i zadań domowych. Anna w duchu dziękowała, że nie na temat chłopaków, bo puki co nie miała ochoty rozmawiać o pięknych oczach Ren`a Tao, czy wspaniałych włosach Hao Asakury, bądź też błogim uśmiechu Yoh Asakury, a nawet czasem uroczym poczuciu humory Horokeu Usui. Jednak podziękowania wydały się być powiedziane nie w porę, gdyż wracając z toalety napotkała długowłosego.
- Jak się miewa moja przyszła szwagierka?- zagadnął wesoło.
- Nie zapominaj, że dzisiaj ty sprzątasz po obiedzie. – odgryzła się.
- Nigdy nie myślałem, że wspólne mieszkanie przysporzy tyle dodatkowych obowiązków.
- Czyżby Wielki Asakura miał z tym jakiś problem?
- Nie gdy codziennie miewam takie widoki.- zlustrował ją wzrokiem.
- Ciesz oko puki możesz.
- Oj moja droga Anno, będę jak najdłużej się da.
Ich małą pogawędkę przerwało chrząknięcie.- Nie przeszkadzam wam?- zapytał stojący obok Ren.
- Słucham Tao-san?
- Musicie wybrać jakiś klub szkolny i się wpisać.- podał im kartę zgłoszeń.- Jakby cię to interesowało Asakura to jesteśmy w kenjutsu.
- Ah z przyjemnością powalczę, ostatnio coś nie było okazji, nieprawdaż?- zagadnął wesoło Hao, na co złotooki nic nie odpowiedział. Już miał zwracać się do Anny, gdy ta go wyprzedziła.
- Pracuje dla samorządu szkolnego.
- Tak?- zdziwił się szatyn
- Coś Ci nie pasuje Asakura?
- Skąd moja droga Anno.
- Nazwij mnie jeszcze raz moją drogą Anną a dostaniesz jak jeszcze nigdy, i nic mnie nie będzie obchodzić co twój fanklub z tym zrobi!- odparła zirytowana
- Zazdrosna?
- W Twoich snach!
- Po co się tak od razu wściekać moja…- do ich uszu dotarła melodia oznajmiająca koniec przerwy śniadaniowej.- Uratowany przez dzwonek.
- Anna-san wydaje się, że dobrze znasz bliźniaków.- zagadnęła brunetka.
- Tak, będzie kilka lat.- odpowiedziała medium nie dając po sobie niczego poznać.
- Mieszkacie, gdzieś blisko siebie? Zawsze wracacie razem z Usui-san i Tao-san.
- Można by rzec, że jesteśmy sąsiadami.- odparła wymijająco.
- Jedyne kogo znam to Daisuke, przyjaźnimy się od dzieciństwa.
- Też mieszkacie blisko?
- Dzieli nas jedynie płot.- uśmiechnęła się ciepło Kasumi. Wkrótce do stolika dziewczyn przyłączyły się też inne i rozmowa przeszła na temat lekcji i zadań domowych. Anna w duchu dziękowała, że nie na temat chłopaków, bo puki co nie miała ochoty rozmawiać o pięknych oczach Ren`a Tao, czy wspaniałych włosach Hao Asakury, bądź też błogim uśmiechu Yoh Asakury, a nawet czasem uroczym poczuciu humory Horokeu Usui. Jednak podziękowania wydały się być powiedziane nie w porę, gdyż wracając z toalety napotkała długowłosego.
- Jak się miewa moja przyszła szwagierka?- zagadnął wesoło.
- Nie zapominaj, że dzisiaj ty sprzątasz po obiedzie. – odgryzła się.
- Nigdy nie myślałem, że wspólne mieszkanie przysporzy tyle dodatkowych obowiązków.
- Czyżby Wielki Asakura miał z tym jakiś problem?
- Nie gdy codziennie miewam takie widoki.- zlustrował ją wzrokiem.
- Ciesz oko puki możesz.
- Oj moja droga Anno, będę jak najdłużej się da.
Ich małą pogawędkę przerwało chrząknięcie.- Nie przeszkadzam wam?- zapytał stojący obok Ren.
- Słucham Tao-san?
- Musicie wybrać jakiś klub szkolny i się wpisać.- podał im kartę zgłoszeń.- Jakby cię to interesowało Asakura to jesteśmy w kenjutsu.
- Ah z przyjemnością powalczę, ostatnio coś nie było okazji, nieprawdaż?- zagadnął wesoło Hao, na co złotooki nic nie odpowiedział. Już miał zwracać się do Anny, gdy ta go wyprzedziła.
- Pracuje dla samorządu szkolnego.
- Tak?- zdziwił się szatyn
- Coś Ci nie pasuje Asakura?
- Skąd moja droga Anno.
- Nazwij mnie jeszcze raz moją drogą Anną a dostaniesz jak jeszcze nigdy, i nic mnie nie będzie obchodzić co twój fanklub z tym zrobi!- odparła zirytowana
- Zazdrosna?
- W Twoich snach!
- Po co się tak od razu wściekać moja…- do ich uszu dotarła melodia oznajmiająca koniec przerwy śniadaniowej.- Uratowany przez dzwonek.
Niestety całe zajście było zauważone oczami, które należały do największej plotkary w szkole- Miyako
Umamoto. Uśmiechnęła się triumfalnie do siebie, po czym wręcz w podskokach
wyszła głosić nowiny. Lubiła robić zamieszanie zarówno wokół innych jak i wokół samej siebie, na dodatek doskonale wiedziała do czyjego ucha szepnąć to i owo, żeby wywołać niemały skandal.
Następnego dnia Anna nie miała zbyt dużo czasu dla siebie w
szkole, gdyż została obarczona sporą ilością roboty w samorządzie szkolnym.
Czego nie można było powiedzieć o bliźniakach. Gdy tylko przekroczyli mury
szkolne, od razu uczepił się ich wianuszek dziewczyn.
- Czemu nam nic nie mówiłeś Hao?!
- Yoh od kiedy Anna jest Twoją dziewczyną?!
- Nani?
- Czyli nie jest? Yokatta! Chodźmy gdzieś razem po szkole!
- Nie, chodź ze mną!
- Może ze mną?
Wkrótce szatyn został pochłonięty przez tłum wielbicielek. O dziwo Hao udało się wyswobodzić i mógł w spokoju dotrzeć do swojej szafki.
- Jesteś beznadziejnym starszym bratem.- oznajmił spokojnie Ren.
- Skąd ta uwaga Ren?
- Mogłeś mu pomóc.- zauważył Horokeu.
- Ależ ja uważam, że Yoh sobie doskonale radzi.
- Wydaje mi się, że właśnie zaczyna brakować mu tlenu przez te przytulające się dziewczyny. – ponownie odezwał się Ren.
- Yoh-kun….- załkał Manta.
- Przesadzacie, szczypta zazdrości dobrze wpłynie na nich.
- Na nich?
- Zobaczycie.- uśmiechnął się i już po chwili znikąd pojawiła się Anna i wytargała swojego narzeczonego za policzek, po czym ochrzaniła za pomięty mundurek i spóźnianie się.
- Widzimy to codziennie.
- Jeszcze chwila.
- Kim ty niby jesteś, żeby go nam zabierać?!- żeńska płeć zaczęła się wydzierać na blondynkę.
- No właśnie! I nie krzycz po nim!
- Urusai.- warknęła medium, której nie wiele dzisiaj potrzeba była by się zdenerwować. Była nieco bardziej zirytowana niż na co dzień ze względu na to, że musiała wcześniej przyjść do szkoły z powodu roboty papierkowej, do której została przydzielona, w związku z czym nie wyspała się najlepiej. Na dodatek od rana dziewczyny coś szeptają o niej, a fankluby robią się co raz głośniejsze. A to dopiero wtorek…
- Coś ty powiedziała?!- wrzasnęła
- Czy ty nie jesteś czasem Kyoyama?
- Tak to chyba ona!
- To ty chcesz mieć obu bliźniaków dla siebie!
- Flirtuje z nimi na każdej przerwie! Widziałam!
Zarówno Anna jak i Yoh nie wierzyli w to co słyszą, gorzej bo oboje nie wiedzieli co powiedzieć.
- Zrób coś wielki królu od siedmiu boleści! Przecież ona je rozniesie!!- panikował Horokeu. Hao zaśmiał się pod nosem, po czym wyszedł na dziedziniec i zaczął uspokajać rozszalały tłum.
- Moje drogie Panie, kto wam naopowiadał takich bzdur. Anna jest ostatnią osobą, która by była zdolna do czegoś takiego. Więc dajcie już spokój i chodźmy na lekcje. Przecież żadna z was nie chce zaniedbać swojej idealnej frekwencji.- uśmiechnął się łobuzersko i cała żeńska część w pospiechu weszła do budynku.
- Widzę że Cię to bawi.- warknęła zdenerwowana blondynka.
- Przyznaję… troszeczkę.
- Onii-san!
- Już, już chodźmy na zajęcia.
- Czemu nam nic nie mówiłeś Hao?!
- Yoh od kiedy Anna jest Twoją dziewczyną?!
- Nani?
- Czyli nie jest? Yokatta! Chodźmy gdzieś razem po szkole!
- Nie, chodź ze mną!
- Może ze mną?
Wkrótce szatyn został pochłonięty przez tłum wielbicielek. O dziwo Hao udało się wyswobodzić i mógł w spokoju dotrzeć do swojej szafki.
- Jesteś beznadziejnym starszym bratem.- oznajmił spokojnie Ren.
- Skąd ta uwaga Ren?
- Mogłeś mu pomóc.- zauważył Horokeu.
- Ależ ja uważam, że Yoh sobie doskonale radzi.
- Wydaje mi się, że właśnie zaczyna brakować mu tlenu przez te przytulające się dziewczyny. – ponownie odezwał się Ren.
- Yoh-kun….- załkał Manta.
- Przesadzacie, szczypta zazdrości dobrze wpłynie na nich.
- Na nich?
- Zobaczycie.- uśmiechnął się i już po chwili znikąd pojawiła się Anna i wytargała swojego narzeczonego za policzek, po czym ochrzaniła za pomięty mundurek i spóźnianie się.
- Widzimy to codziennie.
- Jeszcze chwila.
- Kim ty niby jesteś, żeby go nam zabierać?!- żeńska płeć zaczęła się wydzierać na blondynkę.
- No właśnie! I nie krzycz po nim!
- Urusai.- warknęła medium, której nie wiele dzisiaj potrzeba była by się zdenerwować. Była nieco bardziej zirytowana niż na co dzień ze względu na to, że musiała wcześniej przyjść do szkoły z powodu roboty papierkowej, do której została przydzielona, w związku z czym nie wyspała się najlepiej. Na dodatek od rana dziewczyny coś szeptają o niej, a fankluby robią się co raz głośniejsze. A to dopiero wtorek…
- Coś ty powiedziała?!- wrzasnęła
- Czy ty nie jesteś czasem Kyoyama?
- Tak to chyba ona!
- To ty chcesz mieć obu bliźniaków dla siebie!
- Flirtuje z nimi na każdej przerwie! Widziałam!
Zarówno Anna jak i Yoh nie wierzyli w to co słyszą, gorzej bo oboje nie wiedzieli co powiedzieć.
- Zrób coś wielki królu od siedmiu boleści! Przecież ona je rozniesie!!- panikował Horokeu. Hao zaśmiał się pod nosem, po czym wyszedł na dziedziniec i zaczął uspokajać rozszalały tłum.
- Moje drogie Panie, kto wam naopowiadał takich bzdur. Anna jest ostatnią osobą, która by była zdolna do czegoś takiego. Więc dajcie już spokój i chodźmy na lekcje. Przecież żadna z was nie chce zaniedbać swojej idealnej frekwencji.- uśmiechnął się łobuzersko i cała żeńska część w pospiechu weszła do budynku.
- Widzę że Cię to bawi.- warknęła zdenerwowana blondynka.
- Przyznaję… troszeczkę.
- Onii-san!
- Już, już chodźmy na zajęcia.
Niestety druga runda nadeszła w przerwie śniadaniowej. Od
razu po jej rozpoczęciu pod drzwiami klasy 1b zgromadził się fanklub
bliźniaków.
- Żądamy wyjaśnień!- oznajmiły dziewczęta. Ren przejechał dłonią po twarzy w akcie zdegustowania, po czym chciał się szybko ulotnić z klasy, lecz z drugiego końca korytarza nadchodził jego fanklub, więc jedyną drogą ucieczki było schowanie się w szafce z miotłami. Chwilę potem również chciał się tam schować Yoh, lecz Tao brutalnie go wypchnął oznajmiając, żeby sam sobie poszukał jakieś kryjówki. Tym sposobem Yoh i Hao znaleźli się w istnej pułapce, do tego dochodziła wściekła Anna.
- Zrobię im krzywdę jeśli nie zejdą mi z oczu.
- Anna nie możesz tak mówić!
- Nic mnie to nie obchodzi.
Yoh przełknął ślinę i spojrzał błagalnie na swojego starszego brata.
- Yoh, jem teraz. Sam to załatw.
Manta z Horokeu stali z boku by w razie czego móc uciec, gdyby doszło do rękoczynów. Dziewczyny przekrzykiwały się jedna przez drugą, co stanowiło tylko iskrę do wybuchu. Yoh poczuł za sobą mroczną energię, a następnie wręcz z piskiem odsunął się od swojej narzeczonej. Emanowała od niej taka wściekłość, że było to wręcz namacalne.
- Won mi stąd, albo poleje się krew!- wrzasnęła i niebezpiecznie zbliżyła się do zbiorowiska. Jednak one stały nieugięte, aczkolwiek przestraszone.
- Wystarczy Anna.- ktoś pociągnął ją za nadgarstek, i przez chwilę poczuła ponownie to dziwne napięcie co kilka tygodni temu. Yoh stał za nią z zaciśniętymi wargami i odwrócił wzrok. Przez ich myśli przeleciał obraz jednego z namiętnych pocałunków jakie tamtej nocy dzielili. Szybko odsunęli się od siebie jak najdalej. Nie uszło to uwadze długowłosemu, który patrzył na nich teraz niepewnym wzrokiem. Więc mój braciszek nie jest takim niewiniątkiem.
- No dobrze moje Panie co was trapi.- w końcu się odezwał.
- Anna!- odparły zgodnie.
- Cóż… i jak mogę wam pomóc? Przecież to nie tak że mogę sprawić by znikła.- Hao wydawał się bawić tą całą sytuacją. – Ponad to nie chciałbym tego.- puścił jej oczko.
- Ale jak to?
- Po prostu mamy z Anną kilka wspólnych rzeczy, dlatego tak dobrze się dogadujemy. – odparł z szelmowskim uśmiechem, a żeńska płeć oczywiście jadła mu z ręki i najwyraźniej odetchnęła z ulgą, gdyż już po chwili tłum się rozstąpił.
- Żądamy wyjaśnień!- oznajmiły dziewczęta. Ren przejechał dłonią po twarzy w akcie zdegustowania, po czym chciał się szybko ulotnić z klasy, lecz z drugiego końca korytarza nadchodził jego fanklub, więc jedyną drogą ucieczki było schowanie się w szafce z miotłami. Chwilę potem również chciał się tam schować Yoh, lecz Tao brutalnie go wypchnął oznajmiając, żeby sam sobie poszukał jakieś kryjówki. Tym sposobem Yoh i Hao znaleźli się w istnej pułapce, do tego dochodziła wściekła Anna.
- Zrobię im krzywdę jeśli nie zejdą mi z oczu.
- Anna nie możesz tak mówić!
- Nic mnie to nie obchodzi.
Yoh przełknął ślinę i spojrzał błagalnie na swojego starszego brata.
- Yoh, jem teraz. Sam to załatw.
Manta z Horokeu stali z boku by w razie czego móc uciec, gdyby doszło do rękoczynów. Dziewczyny przekrzykiwały się jedna przez drugą, co stanowiło tylko iskrę do wybuchu. Yoh poczuł za sobą mroczną energię, a następnie wręcz z piskiem odsunął się od swojej narzeczonej. Emanowała od niej taka wściekłość, że było to wręcz namacalne.
- Won mi stąd, albo poleje się krew!- wrzasnęła i niebezpiecznie zbliżyła się do zbiorowiska. Jednak one stały nieugięte, aczkolwiek przestraszone.
- Wystarczy Anna.- ktoś pociągnął ją za nadgarstek, i przez chwilę poczuła ponownie to dziwne napięcie co kilka tygodni temu. Yoh stał za nią z zaciśniętymi wargami i odwrócił wzrok. Przez ich myśli przeleciał obraz jednego z namiętnych pocałunków jakie tamtej nocy dzielili. Szybko odsunęli się od siebie jak najdalej. Nie uszło to uwadze długowłosemu, który patrzył na nich teraz niepewnym wzrokiem. Więc mój braciszek nie jest takim niewiniątkiem.
- No dobrze moje Panie co was trapi.- w końcu się odezwał.
- Anna!- odparły zgodnie.
- Cóż… i jak mogę wam pomóc? Przecież to nie tak że mogę sprawić by znikła.- Hao wydawał się bawić tą całą sytuacją. – Ponad to nie chciałbym tego.- puścił jej oczko.
- Ale jak to?
- Po prostu mamy z Anną kilka wspólnych rzeczy, dlatego tak dobrze się dogadujemy. – odparł z szelmowskim uśmiechem, a żeńska płeć oczywiście jadła mu z ręki i najwyraźniej odetchnęła z ulgą, gdyż już po chwili tłum się rozstąpił.
Nadszedł wieczór i każdy był zajęty swoimi sprawami, więc w
domu panowała cisza. Zarówno Ren jak i Hao ulotnili się zaraz po szkole, więc w
domu znajdowała się tylko trójka przyjaciół. Nie, żeby Ren nie miał własnego
domu, w końcu ogromny apartament na szczycie wieżowca nie stał pusty, lecz
często bywało tak że Tao wracał ze szkoły do zajazdu, a dopiero późnym
wieczorem do swojego domu.
Z końca korytarza dało się słyszeć głośne pochrapywanie Horokeu. Yoh postanowił skorzystać z chwili i zamienić dwa słowa z Anną. Siedziała przy biurku pochłonięta obliczeniami i nawet nie spojrzała na szatyna.
- Nie gniewam się na Ciebie za nic. Też myślę że mogły by się pojawić problemy, gdybyśmy powiedzieli że jesteśmy narzeczonymi.
- Wiem o tym.- uśmiechnął się do niej ciepło. – Pomyślałem bardziej, że skoro jesteśmy sami…
- Yoh!
- Dobrze już dobrze.- zaśmiał się.- Co robisz?
- Przed wakacjami musimy zdecydować gdzie odbędzie się wycieczka szkolna.
- I dlaczego ty to robisz, a nie Ren?
- Ren już wybrał i obliczył wszystko, ja tylko sprawdzam czy jest wszystko dobrze i ewentualnie dopisuje jakieś uwagi.
- Po co?
- Ponieważ wiem do czego mogą się przyczepić w sekretariacie.
- Skąd?
Anna westchnęła, po czym odłożyła przygotowane notatki i spojrzała na Yoh.- Jestem w samorządzie szkolnym, więc wiem kilka rzeczy. Jeszcze jakieś ambitne pytania?
- Nie, nic nie przychodzi mi do głowy.
- Więc idę spać.
- Ale Anna!- spojrzała na niego oczekując dobrego powodu, dlaczego nie miałaby udać się na spoczynek, Jednak chłopak milczał obawiając się, że to co chce powiedzieć zostanie źle odebrane. Dziewczyna zignorowała jego dziwne zachowanie i zabrała się za rozkładanie futonu i dopiero gdy nie patrzył w jej oczy zdobył się na odwagę.
- Mogę spać z tobą?- zapytał się w końcu.
- Yoh! Co to w ogóle za pytanie?! Poza tym nie mieszkamy tu sami, zapomniałeś?- jak przewidział, jego narzeczona od razu cała zesztywniała.
- Daj spokój, HoroHoro śpi jak zabity i dobrze wiesz że nie obudzi się do rana, a Hao jak będzie chciał to i tak się dowie. - postanowił wyprbować argumenty, które wymyślił na poczekaniu.
- Nie i koniec.- oznajmiła blondynka stanowczo, lecz wtedy stało się coś, czego się nie spodziewała. Yoh położył ręce na jej ramiona i zdecydowanym ruchem przyciągnął do siebie. Elektryczna aura pojawiła się wokół nich natychmiast, sprawiając że żołądek robił fikołki. I już wiedziała, że nigdy nie wygra z Yoh. Znalazł jej słaby punkt, i wykorzystał to do swoich celów, chociaż jakby nie patrząc były to bardzo miłe cele dla obojga.
Z końca korytarza dało się słyszeć głośne pochrapywanie Horokeu. Yoh postanowił skorzystać z chwili i zamienić dwa słowa z Anną. Siedziała przy biurku pochłonięta obliczeniami i nawet nie spojrzała na szatyna.
- Nie gniewam się na Ciebie za nic. Też myślę że mogły by się pojawić problemy, gdybyśmy powiedzieli że jesteśmy narzeczonymi.
- Wiem o tym.- uśmiechnął się do niej ciepło. – Pomyślałem bardziej, że skoro jesteśmy sami…
- Yoh!
- Dobrze już dobrze.- zaśmiał się.- Co robisz?
- Przed wakacjami musimy zdecydować gdzie odbędzie się wycieczka szkolna.
- I dlaczego ty to robisz, a nie Ren?
- Ren już wybrał i obliczył wszystko, ja tylko sprawdzam czy jest wszystko dobrze i ewentualnie dopisuje jakieś uwagi.
- Po co?
- Ponieważ wiem do czego mogą się przyczepić w sekretariacie.
- Skąd?
Anna westchnęła, po czym odłożyła przygotowane notatki i spojrzała na Yoh.- Jestem w samorządzie szkolnym, więc wiem kilka rzeczy. Jeszcze jakieś ambitne pytania?
- Nie, nic nie przychodzi mi do głowy.
- Więc idę spać.
- Ale Anna!- spojrzała na niego oczekując dobrego powodu, dlaczego nie miałaby udać się na spoczynek, Jednak chłopak milczał obawiając się, że to co chce powiedzieć zostanie źle odebrane. Dziewczyna zignorowała jego dziwne zachowanie i zabrała się za rozkładanie futonu i dopiero gdy nie patrzył w jej oczy zdobył się na odwagę.
- Mogę spać z tobą?- zapytał się w końcu.
- Yoh! Co to w ogóle za pytanie?! Poza tym nie mieszkamy tu sami, zapomniałeś?- jak przewidział, jego narzeczona od razu cała zesztywniała.
- Daj spokój, HoroHoro śpi jak zabity i dobrze wiesz że nie obudzi się do rana, a Hao jak będzie chciał to i tak się dowie. - postanowił wyprbować argumenty, które wymyślił na poczekaniu.
- Nie i koniec.- oznajmiła blondynka stanowczo, lecz wtedy stało się coś, czego się nie spodziewała. Yoh położył ręce na jej ramiona i zdecydowanym ruchem przyciągnął do siebie. Elektryczna aura pojawiła się wokół nich natychmiast, sprawiając że żołądek robił fikołki. I już wiedziała, że nigdy nie wygra z Yoh. Znalazł jej słaby punkt, i wykorzystał to do swoich celów, chociaż jakby nie patrząc były to bardzo miłe cele dla obojga.
***
Witam :) Cieszę się, że podoba wam się jak opisuje stosunki między Yoh i Anną :) Tak jak mówiłam wcześniej nie ma się na czym wzorować, więc możliwe że zdarzy mi się nie trafić w odpowiednie zachowanie, ale chcę żebyście pamiętali, że jeśli tak już się stało to oznacza że nie miałam pomysłu jak lepiej to opisać. A i być może zrobiłam to na potrzeby opowiadania, żeby nieco ubawić :D
Poza tym...HAO! Co tu dużo mówić :D Główny sprawca problemów i zawikłań przybył, bijcie pokłony przed królem :D Poza tym jest i reszta :) Oraz mamy dwie nowe postacie:
Kasumi Hashimoto, można ją znaleźć na nagłówku w lewym dolnym rogu.
Kasumi Hashimoto, można ją znaleźć na nagłówku w lewym dolnym rogu.
Daisuke Tanaka, na prawo od Kasumi, blondyn, puki co zostało tylko o nim wspomniane, lecz również będzie brał czynny udział w opowiadaniu :)
Owa plotkara, Miyamoto, jest postacią zupełnie nie istotną, możemy ją pominąć :P
Owa plotkara, Miyamoto, jest postacią zupełnie nie istotną, możemy ją pominąć :P
Tak więc dodałam notkę, licząc, że w przerwie między nauką na jeden egzamin a drugi zerkniecie, żeby się chwilę odprężyć przed kolejną porcją informacji :) A jak nie to może po sesji hehe :P Albo w czasie ferii :D
Życzę wszystkim zdania wszelkich zaliczeń/egzaminów/sprawdzianów jak najszybciej :) Powodzenia!