Przerwa
świąteczna dobiegła końca i każdy musiał zmierzyć się z rzeczywistością, bez
względu na to co się stało. Wskazówki dla wszystkich poruszały się jednakowo i
właśnie wybiły 8:30 na szkolnym zegarze.
Oficjalna
informacja była taka że Kasumi miała wypadek i więcej szczegółów nie podano. W
gorszej sytuacji byli rodzice Ichiro, gdzie ich synowi przypisano od razu łatkę
samobójcy. Naturalnie wszystkie poszlaki również do tego prowadziły również te
że ponad rok temu jego pierwsza dziewczyna zginęła w wypadku samochodowym.
Długo się po tym zbierał i chyba nigdy do końca się nie otrząsnął, lecz Umi
została potraktowana jako dobry objaw.
Niestety
oficjalna wersja różniła się wszystkim od prawdziwej. Ichiro został opętany
przez demona. Stanowił łatwy cel ale tylko pośredni. Bo przecież
najsmaczniejsze dusze to były te zupełnie czyste, nieskalane. Tak łatwo je
wówczas omamić, wpajać truciznę, powoli z rozwagą dawkować sobie tą
przyjemność.
Faktem było że
Kasumi również stała się ofiarą, lecz czy przypadkową? Manta zapewniał że gdy
dopadł go Faust za nic nie winił Yoh, prędzej siebie że był słaby. Hao
niespecjalnie przejął się brunetką, o wiele bardziej martwiła go Opacho, jednak
pozostali… Nie można powiedzieć że mieli krew na rękach, bo każdy z nich zrobił
co umiał by jak najszybciej odnaleźć i pokonać demona. Mimo to niesmak
pozostał.
Stan zdrowia
panny Hashimoto pozostawiał wiele do życzenia. Jednak tego co się obawiali
najbardziej to jej psychika. Dobrą wiadomością natomiast był fakt że Usagi
nabiła jedynie guza wielkości piłeczki pingpongowej i oprócz bólu głowy nic jej
nie dolegało. Pirika wyjaśniła swojej niedoszłej bratowej że Horokeu ma
obowiązki wobec wioski i musi na razie zostać na Hokkaido. Zapewniła również że
na pewno o niej nie zapomni, jednak dla białowłosej słowa nie robiły większej
różnicy. Fakt że go nie ma obok był jedynym z jakim się liczyła, bo tak
naprawdę na tym jej najbardziej zależało.
Daisuke snuł się
jak cień czekając na wybudzenie jego przyjaciółki, które trwało zbyt długo. Co
raz częściej spotykał się na tym, że się obwiniał za tą sytuację, że nie
zauważył jej zmiany, właściwie niczego nie widział bo jedyne na co chciał
patrzeć była blondynka z jego snów. Kochał ją. Wiedział że to nie jest już
zauroczenie, nie mógł wyprzeć z głowy obrazu jej twarzy gdy pochylił się do
niej by ją pocałować na balu Bożonarodzeniowym. Albo wtedy gdy przyszedł z
wiadomością że Umi zaginęła i ten łagodny ton głosu, żeby odpoczął. Miękła…
widział to, teraz tylko trzeba było kontynuować te podchody. To był jego sposób
radzenia sobie z tą trudną sytuacją – Anna była jedyną pozytywną iskierką w tej
jakże smutnej chwili.
Pozostawała
jeszcze Roxanne, która niemalże ich molestowała swoją obecnością dzień w dzień.
Kilka razy musieli jej udowodnić że duchy istnieją, dopóki medium nie
uświadomiła jej za pomocą Zenki że jest irytująca. Obyło się na szczęście bez
ofiar, ale i tak chodziła później wystraszona. Osobą, która okazała się być
najcierpliwsza z całego grona okazał się oczywiście Ryu, który z uwielbieniem
chadzał z tą młodą i piękną dziewczyną na spacery poszerzając przy tym jej
wiedzę na temat szamaństwa. Starał się nie ujawniać za wiele, ale fakt że jej
rodowita koleżanka jest w stanie wskrzeszać zmarłych był czymś nie do
zaakceptowania przez umysł. Obraz zakrwawionego Yoh nawiedzał ją w snach,
dlatego też tak bardzo bała się wieczornej pory, która oznaczała tyle co
koszmary. Desperacko potrzebowała towarzystwa, kogoś z kim może porozmawiać
późno w nocy i zupełnie przez przypadek ma motor. Wymykała się z domu i
automatycznie szła w jedno miejsce gdzie mogła spotkać starszego kolegę. Tokio
o tej porze wyglądało jak miasto neonów, a ona uwielbiała te widoki.
Po trzech
tygodniach Umi wreszcie odzyskała przytomność, ale jej krzyk długo po tym
rozchodził się po szpitalnym korytarzu. Rozpacz i ból wręcz rozdzierały jej
gardło, czuła obrzydzenie do samej siebie. Te wszystkie krzywdy jakie demon
wyrządził jej rękami zostały w głowie. W końcu zapadła decyzja o przeniesieniu
jej do izolatki, bo nie pozwalała innym spać. W dodatku miewała ataki histerii,
gdzie chciała z siebie wydrzeć ten brud a rany na jej rękach miały w tym pomóc.
Przywiązana
pasami, niczym warzywo – tak pierwszy raz zobaczyła ją Anna. Nikomu nie mówiła
że zamierza odwiedzić Umi, wolała spróbować na własną rękę. Rodziców koleżanki
przekonała słowami, że bliska jej osoba przechodziła przez coś podobnego więc
postanowili ją wpuścić. Brunetka nawet nie spojrzała na to kto wszedł do pokoju
myśląc że to kolejna pielęgniarka, jednak słysząc tak dobrze znany jej głos
odwróciła się i spojrzała nienawistnym wzrokiem na medium. Ale Anna wiedziała o
wszystkim i nie winiła Kasumi za to co wobec niej czuła.
- Wiesz co się
stało?- zapytała na początek. Jednak dziewczyna uparcie milczała.- To był
demon. Najgorszy jakiego spotkałam, a widziałam ich już wiele. – powiedziała
licząc, że wywoła szok u koleżanki i patrząc po jej minie, osiągnęła swój cel.
– Byłam w takiej samej sytuacji jak ty. – tym razem wiedziała że ma już pełną
jej uwagę. – O wszystkim Ci opowiem, ale musisz dojść do siebie.
Po tej wizycie
Anna nie pojawiła się w jej pokoju już więcej razy pozostawiając po sobie
poczucie niedosytu. Chciała wiedzieć, wierzyła jej i to sprawiło że zrozumiała
iż nie zwariowała. Ponownie przeniesiona na ogólną salę, wreszcie mogła
zobaczyć pozostałych przyjaciół, lecz to widok Daisuke sprawił że nie
wytrzymała i wybuchła płaczem. Zmoczyła mu chyba całą koszulkę zanim się
uspokoiła, ale nawet wtedy nie puścił jej. Obejmował bo wiedział, że jeśli
puści to dziewczyna zobaczy łzy i w jego oczach a tego nie chciał.
Walentynki tego
roku okazały się być całkiem przełomowe, ze względu na ich liczbę jaką dostał
Hao. Nowy rekord szkoły należał do niego i nie zapowiadało się na to by w
najbliższym czasie ktoś go pobił. Już z rana gdy otworzył szafkę na buty, cała
kupka wysypała się tuż pod jego stopy, a druga część pozostała w środku. Anna
pozostawiła to bez komentarza, ale nie umknęło jej jak bardzo Yoh wyglądał na
spanikowanego gdy i on chciał zmienić obuwie. Posłał jej nerwowy uśmieszek i
zaczął kręcić się nerwowo, czekając aż medium odejdzie. Wybawicielką okazała
się Roxanne, która zajęła Kyoyamę rozmową i pociągnęła w stronę klasy. Dopiero
wówczas krótkowłosy szatyn odetchnął z ulgą i z błagającym wyrazem twarzy
poprosił swojego starszego brata o zajęcia się ów problemem w postaci licznych
listów miłosnych.
- Oczywiście
Ototo.- odparł i już po chwili z szafki buchnęło ogniem, a spanikowany Yoh
odskoczył przerażony.
- Co wy
robicie!?- wycedził Ren widząc całą akcję.
- Pozbywamy się
problemu.- wyjaśnił Król Szamanów po czym odszedł zadowolony z siebie gwiżdżąc
pod nosem i przyjmując kilka paczuszek z czekoladkami.
- Aaannaaa… mam
Twoje ulubione.- zawołał w progu klasy biorąc sobie za cel dzisiejszego dnia,
wyprowadzenie medium z równowagi. Prychnęła jedynie w odpowiedzi, jednak Hao
wiedział że na tym nie koniec.- Karmelizowany imbir w gorzkiej czekoladzie, mam
rację?
Trudno żeby nie
miał biorąc po uwagę, że dokładnie takie czekoladki znajdowały się w kuchni
schowane za herbatami i stanowiły zabezpieczenie na paskudne dni. I oczywiście
wszyscy w domu o tym wiedzieli.
- Czego chcesz?-
warknęła w końcu wiedząc że inaczej będzie ją dręczył w nieskończoność.
- A co to humor?
Czyżby ktoś… nie to niemożliwe… a może jednak?- grę aktorską miał wyćwiczoną do
perfekcji, lecz i tak się nie nabrała.- Czy zostałaś odrzucona?- ostatnie słowo
powiedział na tyle głośno że wszyscy się obrócili.
Nie dała po
sobie poznać, że i ją to zagranie zszokowało, ale plan na zemstę pojawił się w
głowie niemalże od razu. Na szczęście znała pewien słaby punkt długowłosego i
mimo że było to upokarzające dla niej, postanowiła że wcieli go w życie.
- Hao…- zaczęła
swoją przemową, ale to nie jego imię sprawiło że wszystkim opadły szczęki. Głos
był wypełniony ciepłem ale i pewnym zawstydzeniem dokładnie w ten sposób gdy
dziewczyna chce wyznać swoje uczucia. Przybliżała się do niego krokiem godnym
modelki, kusząco kręcąc biodrami, a głębokie spojrzenie sprawiło że nie mógł
oderwać od niej wzroku. Przełknął ślinę, czując jak robi mu się cieplej przez
to uwodzicielskie zachowanie. Gdy stanęła już na tyle blisko że niemalże
stykali się nosami, poczuł jak zaczyna się prowokacyjnie bawić jego krawatem,
okręcając go wokół swojej dłoni.- Odrzucona? Niby przez kogo?-wyszeptała.- Przecież
nawet ty mi jesz z ręki.- dodała. Nie będąc pewną czy długowłosy zaraz nie
wyskoczy z kolejnym ambitnym tekstem skorzystała z chwili i szarpnęła mocno
sprawiając że był na jej łasce pod względem dopływu powietrza.- Żałosne.
Dokładnie w
takiej pozycji zastali ich Yoh, Manta i Ren, którzy musieli zgasić ognisko
jakie wywołał Hao. Złotooki westchnął i pokręcił zniechęcony głową, po czym
udając że nic nie widzi usiadł w swojej ławce.
- Znowu? –
westchnął Oyamada, pamiętając dziwną sytuację w domu gdy Hao sugerował medium
że śmiało może mu wyznać swoje uczucia, na co ta skitowała to jedynie ciosem
prosto w nos oznajmiając że dokładnie tyle ma mu do powiedzenia.
- Co z nimi?-
westchnął zrezygnowany Asakura, nie wiedząc już jak sprawić by przestali skakać
sobie do gardeł.
- Czy im się to
nie nudzi?- do stojącej dwójki doszedł Lyserg wraz z Jeannie.
- Ano…
Anna-san?- jedynie srebrnowłosa zwróciła jej uwagę.
- Pozbywam się
pasożyta.- oznajmiła nadal trzymając za krawat. W końcu widząc że chłopak robi
się nieco czerwony na twarzy popuściła i zabroniła dosyć dosadnie odzywanie się
do niej.
Oszołomieni
uczniowie nie mogli skupić się na lekcjach, chcąc koniecznie wymienić się sobą
domysłami i teoriami na temat całego przedstawienia. Jednak Yoh zastanawiało co
innego i nie zamierzał już dłużej czekać by dowiedzieć się o co im tak naprawdę
chodzi. Poprosił Annę o rozmowę i tym razem nie ukrywała swojego zdziwienia.
Nie spodziewała się że narzeczony będzie prawił jej morały że tym razem
przesadziła, ale nie mogła odeprzeć się wrażeniu że to właśnie o jego bliźniaku
będą dyskutować.
Kiedy w końcu
udało im się znaleźć w szkole trochę prywatności co nie było łatwe ze względu
na to, że wiele wścibskich spojrzeń ich obserwowało, szatyn odsłonił się.
Widziała że jest zawiedziony, i chociaż chciała żeby to nie ona stanowiła
powód, nie mogła oprzeć się wrażeniu że tak właśnie jest.
- Jak to jest że
potraficie ze sobą konspirować, walczyć, ustalać plany i nie wiadomo co
jeszcze, a po wszystkim chcecie się pozabijać?- wyrzucił z siebie.
Nie wiedziała.
Tak po prostu między nimi było, odkąd się poznali. Zirytował ją swoją pewnością
siebie już na początku i nie mogła pozbyć się tego niesmaku, a Hao też
niespecjalnie jej to ułatwiał.
- Irytuje mnie.-
odparła i czując się atakowaną założyła ręce na piersiach. Jednak Yoh znał ją
już zbyt długo by nie wiedzieć co ten gest znaczy. Chwycił ją za dłonie i nie zamierzał puścić, zmuszając tym samym do spojrzenia na niego.
- Anna… Ciebie
każdy irytuje.- zaśmiał się, ale zaraz spoważniał.- Ja po prostu nie wiem co
gorsze, gdy obmyślacie plany za moimi plecami czy gdy podstawiacie sobie nogi
na zmianę.
- To nie ze mną
powinieneś rozmawiać tylko z nim.- była zdenerwowana i to na niego. Wyrwała
ręce i rzuciła mu złowrogie spojrzenie.
- Cóż, ale jestem
tu teraz z Tobą i chciałbym się czegoś dowiedzieć.
Widział w jej
oczach, że bije się z myślami, że jest coś co chce powiedzieć ale jakby nie
umiała tego ubrać w słowa. Odwróciła wzrok i odetchnęła ciężko, a gdy ponownie
mógł spojrzeć na jej twarz wiedział że nacisnął zbyt mocno. Zasłoniła się swoją
maską, perfekcyjną mimiką bez wyrazu, którą miała wyćwiczoną od lat.
- Dobra.-
odpuścił i chociaż nie chciała go odepchnąć, to właśnie zrobiła. Uciekła.
Oczywiście z godnością, powolnym krokiem, zostawiając Yoh za sobą, ale mimo to
oboje wiedzieli że to właśnie była ucieczka. Szatyn jeszcze chwilę obserwował
swoją narzeczoną, po czym oparł się o ścianę zrezygnowany.
- Yoh-dono…-
pojawił się przed nim Amidamaru. Duch widział już wcześniej u swojego
przyjaciela, że przejmuje się tą sprawą. Chciał by Hao czuł się w Inn En jak w
domu, bo dzięki temu istniała szansa że kiedy to całe przedsięwzięcie Asanohy
ze szkołą średnią dobiegnie końca i już nie będzie widywał swojego brata tak
często, Hao będzie ich odwiedzał właśnie w Funbari Onsen.
- Aaa! Nie
cierpię tego uczucia!- zirytował się szatyn, na co samuraj odetchnął z ulgą.
Młody Asakura zawsze pozostawał sobą, nie ważne co się działo i tak też było
tym razem. Yoh nie lubił się martwić, wręcz nie umiał, a ta sytuacja sprawiała
że irytował się co było zupełnie do niego nie podobne.
- Po prostu
pozwól im być sobą. Będą się kłócić jak pies z kotem, ale koniec końców zawsze
staną po Twojej stronie. – orzechowe oczy wpatrywały się w wojownika z lekkim
przekąsem, nie dając się przekonać.- To tak jak Horokeu i Ren. Sam mówiłeś, że
kłócą się bo im na sobie zależy.
- Teraz nie wiem
czy to zmierza w dobrą stronę.- mruknął chłopak, na co duch się szczerze
zaśmiał.
- Nie bądź
zazdrosny. – na twarzy Yoh pojawiły się rumieńce i chociaż próbował zaprzeczyć,
wplątywał się jeszcze bardziej. Na szczęście dołączył do Amidamaru i oboje
chichotali schowani za makietą ich szkoły.
Tymczasem Hao
miał już ułożonych kilka scenariuszy jak zaczepić swojego ukochanego brata i
przyszłą bratową, gdy wrócą. Jednak przerwa nadal trwała, fanek przybywało,
góra czekoladek piętrzyła się za jego plecami, a tamtej dwójki nie było widać
na horyzoncie. Zdarzyło się natomiast coś zupełnie innego co zwróciło jego
uwagę. Pierwszą jego myślą, gdy poczuł przypływ tak ogromnej ilości energii był
demon, lecz zaraz się opamiętał że ten problem mają już z głowy, a Król Duchów
jak na razie milczał w sprawie innych potężnych zadań. Wątpił również by Anna z
Yoh aż tak się pokłócili by zacząć walczyć, mimo że Shikigami często wchodziły
w ruch to miały jakby inny posmak foryoku niż to co czuł teraz. To coś było
delikatne i jakby lekkie, ale przy tym zabójcze. Nawet Jeannie nie emanowała
czymś takim, choć jej energia była podobna.
Spostrzegł że
medium wchodzi do klasy i chociaż stara się ukryć zdenerwowanie nie jest w
stanie powstrzymać drżenia rąk.
- Poczułaś to?-
zapytał, na co ona popatrzyła na niego jak na idiotę. Musiałaby być zupełnie
wyzuta z wszelkich receptorów żeby nie wyczuwać tak potężnej mocy. Nawet
uczniowie z niepokojem rozglądali się wokół. Zanim się zorientował stała przed
nim spakowana.
- Nawet się nie
waż za mną iść Asakura. To moja sprawa.- warknęła. Normalnie posłałby jej
wredny uśmieszek i wyminął by zaraz znaleźć się u źródła zamieszania, ale tym
razem postanowił działać dyskretnie.
Itako skierowała
się dokładnie tam gdzie kierował ją 6 zmysł. Ujrzała na ławce kobietę, która
ewidentnie na kogoś czekała i Anna wiedziała że tą osobą jest ona sama.
Przyjrzała się uważnie zapamiętując każdy szczegół, wiedząc że prędko się znowu
nie zobaczą.
- Witaj Konohanasakuya-hime.- mimo że z szacunku powinna się ukłonić i to bardzo nisko, stała z
wysoko podniesioną głową wpatrując się w oczy, stanowiące odbicie lustrzane jej
własnych.
- Witaj Anno. –
posłała jej ciepły uśmiech.- Usiądź.- dodała wskazując na miejsce obok siebie.
Sekunda zawahania nie była przypadkowa, mimo to Itako i tak przysiadła się
wiedząc że przegra ze sobą tę walkę. Nie umiała odmówić sobie tych chwil,
których od zawsze jej brakowało. Z niesamowitą łatwością Konohanasakuya-hime wyciągała z
niej kolejne wiadomości o tym co się działo przez minione lata nawet nie musząc
naciskać. Kyoyama łaknęła tej bliskości mimo że wielokrotnie obiecywała że w
końcu wytknie jej te długie dni nieobecności.
- Anna… -
westchnęła kobieta, wyczuwając co się dzieje w jej sercu.- Ostatnim razem byłaś
mniej oficjalna.- stwierdziła nawiązując do zwrotów jakimi kierowała się
blondynka.
- Miałam 11 lat.
- Coś się
zmieniło od tamtego czasu?
- Wszystko… -
zawahała się na chwilę, lecz później lekko zachrypniętym głosem wypowiedziała
to słowo, która jednocześnie dawało tyle radości co i bólu.- … Okaa-san.
***
Cześć :)
Miałam nadzieję, że wyrobię się szybciej ale oczywiście nawał pracy uniemożliwił mi publikację.
Bardzo bym chciała również przygotować coś dla Was na Haloween i mam nawet pomysł, ale nie wiem jak mi wyjdzie z przelaniem tego "na papier".
W każdym razie notka jest przejściowa i starałam się wszystkich ująć, przez co może wyszło trochę 'skacząco'. Liczę że wątek z kuszącą Anną potraktujecie z przymrużeniem oka (zawsze chciałam coś takiego napisać :D).
Nooo i mamy tajemnice numer jeden odkrytą - kim jest Anna. Przynajmniej mój pomysł na jej pochodzenie. Klikając w Konohanasakuya-hime przechodzimy do jakże cudownej Wikipedii, która nam wyjaśni kim że jest ów kobieta. I tak wiem że w opisie widnieje że miała samych synów, ale w końcu tyle lat egzystencji mogło powić też córkę ;)
Czekam na komentarze!
Pozdrawiam serdecznie ;*
Podoba mi sie coraz wieksza smialosc yoh do okazywania uczuc annie, ona sama powinna brac z niego przyklad. Mam badzieje ze ich zwiazek nie ucierpi przez takie sprzeczki. Noo ja myslalam ze teraz sie troche uspokoi a tu matka anny, swietny pomysl! Nie moge sie doczekac az poznam ciag dalszy historii.
OdpowiedzUsuńNocia super, bardzo zaciekawilas mnie watkiem z mama anny. Mam nadzieje ze nie namiesza ona duzo
OdpowiedzUsuńCzy daisuke jest slepy? Halo milosc dziala w dwie strony -.- nie moge sie doczekac az umi wyzdrowieje i pogada z cala reszta. A no i az usagi zrozumie horo.
OdpowiedzUsuńKuszaca anna wyszla ci super! Ja sie dziwie ze yoh dopiero teraz zaczal byc zazdrosny, swoja droga to anna nie powinna uciekac od rozmowy z nim. W koncu takie rzeczt trzeba sobie wyjadniac, licze ze miedzy nimi sie ulozy^^
kiedy hao zrozumke ze sa lepsze rozrywki niz granje innym na nerwach, oby tylko nke wykorzystywal tego ze matka blondynki sie pojawila zebg zrobic jej na zlosc.
Licze ze szybko dodasz kolejna czesc!
Rozdział jak zwykle świetny. Daisuke to kretyn i powinien w końcu się ogarnąć, bo wiadomo, że Anna co nie wybierze.
OdpowiedzUsuńKocham kłótnie między Hao, a Anną.
Podoba mi się, że w końcu widzimy kawałek rodziny Anny, bo w mandze praktycznie nic o tym nie ma.
Pisz szybko, bo czekam na kolejne rozdziały ;)
Pozdrawiam SM!
W koncu cos o pochodzeniu anny, jescze jak ciekawe. Mam nadzieje ze jednak nie oznacza to kolejnych problemow.
OdpowiedzUsuńEhh daisuke,no ile mozna. Anna nawet nie daje mu znakow, ze wpadl jej w oko. I to widac ze ona cos czuje tylko do yoh-,- bardzo mi sie podoba ze yoh jest coraz smielszy w swoich uczuciach, powinien podjac jescze jedna probe rozmowy z blondynka. W koncu kto jak kto, ale ona rozumie co to zazdrosc..
Licze ze umi szybko wroci do zdrowia!
Czekam na nastepna czesc, pozdrawiam dz
Mega notka. W koncu cos wiemy o annie i super wyszla ci ona w innej odslonie
OdpowiedzUsuńZdecydowanie kuszaca anna mogla by sie poawiac czesciej, chocosz wtedy yoh pewnie by oszalal. To slodkie ze jest zazdrosny. Ale hao chyba najmniej spodzirwal sie takiego zagrania,tym razem anna gora. Nie moge sie doczekac kolejnej czesci:)
OdpowiedzUsuńNotka idealna dla kazdego:) batzo ciekawy watek z matka anny, chce wiediec jak ske dalej lotoczy. Nie lodoba mi ske tylko ze blondynka tak odwrocila sie od yoh, przeciez nic zlego nie zrobil. Czekam na next, pisz syzbko
OdpowiedzUsuńDodaj cos szybko, prosimy!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze wkrotce cos dodasz):
OdpowiedzUsuń