Yoh postanowił czekać na wyjaśnienia nie
chcąc się o nie prosić ani brata, ani narzeczonej. Śniadanie zjedli w ciszy,
tak samo też udali się na zajęcia do szkoły. W szatni spotkali Daisuke, który
przywitał się z każdym, nieco dłużej zatrzymując swój wzrok na Annie i Hao.
Blondynka miała rozciętą wargę i zadrapanie na policzku, z kolei szatyn
rozcięty łuk brwiowy. Jednak jako że medium bardziej go zainteresowała, od razu
zaniepokojony podskoczył do niej.
- Wszystko w
porządku? Nie boli Cię?
Dziewczyna zgromiła go tylko wzrokiem, nie
mając najmniejszej ochoty na jakiekolwiek wyjaśnienia, ani nawet na
wysłuchiwanie pytań. Wówczas stało się coś co spowodowało małe zamieszanie.
Tanaka chcąc wyjść na niezrażonego jej chłodną postawą i co więcej być
opiekuńczy położył rękę na jej ramieniu. W momencie medium ją strzepnęła
odpychając tym samym blondyna trochę za mocno.
- Nic mi nie
jest. - odpowiedziała w końcu.
Aura wokół całej grupki robiła się coraz
bardziej nieprzyjemna. Wówczas pojawił się Ren, który nie miał pojęcia o
żadnych wydarzeniach. Manta jako ten, który często chodzi z nimi do szkoły
zdążył już o wszystko wypytać, lecz złotooki nadal żył w błogiej
nieświadomości. Jednak Tao był zbyt spostrzegawczy by nie zauważyć że coś jest
nie tak, dlatego szybko wyłapał wzrok Yoh i po raz pierwszy nie umiał rozpoznać
uczucia jakie widniało w tym spojrzeniu. Poza tym ta dziwna cisza, która
towarzyszyła im przez cały dzień była zupełnie niepodobna do normalnego
zachowania. Udało mu się wyciągnąć z Oyamady jedynie to że - Anna i
Hao walczyli. Poniekąd było to do przewidzenia po ich ostatnich kłótniach,
w końcu musieli wybuchnąć ale mimo wszystko nadal było to dla niego
zaskoczeniem. W dodatku to lekceważące zachowanie młodszego z Asakury...
Pokręcił głową z niedowierzaniem, po czym udał się na lekcje.
Cała ta sytuacja nie była w ich stylu,
który do tej pory był dla Yoh równoznaczny z zaufaniem i szczerością. Nie
potrafił nazwać uczucia, które mu towarzyszyło zarówno nocą jak i przez
najbliższe dni. Nie była to złość i nie obraził się na nikogo, ale po prostu
nie był sobą, zachowywał się apatycznie i chodził zupełnie rozkojarzony.
Amidamaru, który do tej pory zawsze mu
pomagał nie miał rozwiązania tego impasu. Żadne nie chciało o tym rozmawiać, a
Hao nie wiedzieć czemu czerpał z tego satysfakcje. To było dla niego sowite
wynagrodzenie za te miesiące pogoni za demonem. Jednak duch wiernie towarzyszył
swojemu przyjacielowi, nie chcąc zostawić go na pastwę losu i zmiennych
humorów. Z początku przyjaciele Yoh nie zauważyli niczego nienaturalnego w
zachowaniu narzeczonych, szczególnie że każdy się skupiał na lekcjach. W końcu
nie pierwszy raz nie wracają razem ze szkoły, poza tym szatyn wyglądał jakby
się nie wysypiał. Jedynie Roxannie wiedziała że coś jest nie tak, próbowała
przekonać pozostałych do tego by w jakiś sposób zadziałać, lecz każdy uznał że
to jest sprawa, którą powinni załatwić między sobą. W dodatku to co zobaczyła
tamtego wieczoru przeszło jej najśmielsze oczekiwania, w drodze powrotnej
starała się coś wyciągnąć z Ryu, lecz ten milczał jak zaklęty. Jak się później
okazało sam nie wiedział co to było, widział to tak samo po raz pierwszy.
Wiedziała że Anny nie zapędzi w kozi róg, zresztą nigdy też nie było skłonna do
zwierzeń, ale Yoh to inna bajka. Chwila ta nastała gdy oboje zostali dyżurnymi
i zostali po lekcjach by posprzątać w klasie. Roxanne poczekała aż wszyscy
wyjdą z pomieszczenia by szatyn nie czuł się skrępowany i wówczas zaatakowała.
- Długo
zamierzasz się jeszcze boczyć?- naturalnie na twarzy Yoh malowało się
niezrozumienie. - Mówię o Hao i Annie. Udajesz że jest ok, a wszyscy wiemy
że nie jest. - szatyn westchnął ciężko. W istocie był zmęczony tą niemą
wojną jaką toczyli między sobą, ale wyjaśnienia powinien usłyszeć bez
wymuszeń. - Dam Ci radę. Anna może i jest trudna w obyciu, ale nadal
pozostaje dziewczyną. Kup jej coś, pokaż że nie jesteś na nią zły, spróbuj
pogadać o czymkolwiek, może sama zacznie Ci coś mówić.
- Arigato. -
szatyn uśmiechnął się blado, ale prawda jest taka że nikt nie zna tak Anny
jak on i kupienie jej czegokolwiek wcale nie pomoże. Mimo to doceniał że
Roxanne chciała im pomóc, jeszcze parę miesięcy temu z chęcią
wykorzystałaby okazję by ich jeszcze bardziej rozdzielić, a teraz martwi
się o nich.
Gdy skończyli sprzątać Yoh udał się do
szatni, gdzie usłyszał rozmowę. Od razu rozpoznał oba głosy i chociaż wiedział
że podsłuchiwanie może nie skończyć się dobrze i tak postanowił ukryć się za
szafką.
- Moja
propozycja nadal jest aktualna.
- Moja
odmowa również.
- Potrzebujesz
treningu.
- Poradzę
sobie sama.
- Anna…
- jego głos nieco zelżał gdy wypowiadał jej imię. Odkąd wydało się
kim jest oraz jaką ma moc Hao przyczepił się do niej jeszcze bardziej niż
wcześniej.
- Po
prostu daj mi spokój. Dowiedziałeś się kim jestem i na co mnie stać, czego
ty jeszcze chcesz?!
- To czego
naprawdę chcę prędzej czy później dostanę. - odpowiedział tajemniczo.
Spojrzenie, które jej posłał miało w sobie tak wiele emocji, że nie była w
stanie go wytrzymać. - Potrzebujesz pomocy.- oznajmił dobitnie.
W rzeczywistości medium przeliczyła się ze
swoimi możliwościami i nie umiała poradzić sobie z nowym nabytkiem.
Bransoletka, a właściwie klejnot był jakby niestabilny, raz wysysał z niej
energię, a raz sprawiał że miała wrażenie że jej moc wymyka się spod kontroli.
Jednak za nic nie chciała przyznać się przed długowłosym do porażki.
- Jeszcze do
mnie przyjdziesz. - dodał na koniec rozmowy, po czym odwrócił się i
wyszedł ze szkoły szybkim krokiem. Sam nie wiedział dlaczego tak mu
zależało, ale gdy tylko przypomniał sobie tamte znaki, które pokrywały ich
ciała czuł że ma to głębsze znaczenie, że nie był to przypadek.
Anna odetchnęła z ulgą gdy chłopak zniknął
za murem szkoły. To było coraz trudniejsze by utrzymać emocje na wodzy,
szczególnie że klejnot reagował razem z nią. Jednak nie mogła zaprzeczyć, że
potrzebuje wskazówki jak się z nim obchodzić, ale na pewno nie chciała uzyskać
jej od niego.
Wówczas zza rogu wyszedł Yoh, który
jedynie przelotnie zerknął na narzeczoną. To również dla niego nie było łatwe
by pozostawać z nią w tych zimnych stosunkach, ale te ciągłe tajemnice i walki
pomiędzy Anna i Hao sprawiały że czuł się niepewnie. Tym razem nie miał zamiaru
się w nic mieszać i czekał, aż któreś z nich w końcu zacznie mówić. Niestety
minęło już sporo czasu i jego brat zdawał się nawet nie zauważać jego innego
zachowania, a Anna nie jest kimś kto wyciąga rękę na zgodę… więc czekał.
Medium ponownie się spięła na widok
drugiego z braci, lecz szatyn umiejętnie unikał jej wzroku. Przebrał buty,
zamknął szafkę, wziął teczkę do ręki i ruszył tą samą drogą co jego bliźniak,
ani razu nie spoglądając na dziewczynę, jakby była powietrzem. Prawie odezwała
się, gdy odchodził ale żaden dźwięk nie wyszedł z jej ust.
Yoh ciężko odetchnął dopiero jak zniknął
za rogiem, nawet nie był świadomy że wstrzymywał oddech. Być może oboje
zachowywali się dziecinnie, ani jedno ani drugie nie chciało ustąpić. Przez
chwilę wydawało mu się, że powinien wrócić i skończyć tą szopkę, ale wówczas
uświadomił sobie że ostatnim razem jak myślał że może sobie pozwolić na to by
coś od niej wyciągnąć to stchórzyła i odeszła, więc szybko pozbył się tego
pomysłu i ruszył dalej przed siebie.
Kiedy wróciła dom nadal stał pusty. To
było jedyne miejsce gdzie pozwalała sobie na odrobinę luzu i czuła się bezpiecznie.
Ściągnęła bransoletkę z ulgą, jakby zrzuciła z siebie ciężar. Radość z
podarunku minęła zaraz na drugi dzień, gdy zrozumiała z czym przyszło jej się
zmierzyć. Spojrzała na szafkę z książkami w salonie. Oprócz standardowych
pozycji jak encyklopedia czy słowniki widniały tam również te dotyczące duchów,
rytuałów, przyzywania i odsyłania demonów. Ostatni raz przeglądała je gdy
szukała czegoś na temat Oni, lecz teraz nadszedł czas na ich ponowne użycie. Zaczęła od mitologii, zaznaczyła każdy fragment o klejnocie jednak niewiele się
dowiedziała. Sięgając po mitologię znalazła wzmiankę, iż zarówno w Kojiki
jak i w Nihon-shoki w micie o Ninigim napisano:
"Wręczono mu
nadto szczęścionośne krzywulce
i zwierciadło ze
spiżu,
którymi wywabiano
Świecącą na Niebie z niebiańskiej jaskini,
oraz
Miecz-Trawosiecz...
... I powiedziała
Świecąca na Niebie:
"Czcijcie to
zwierciadło ze spiżu
Krzywe klejnoty tak
samo jak mojego świętego ducha
i jak oddajecie cześć
mej własnej osobie"*
Encyklopedia z kolei na wzmiankę o
Yasakani-no Magatama przytoczyła iż tym mianem określa się klejnot, najczęściej wykonany z jadeitu lub kryształu górskiego, który ma kształt kropli. Na jego końcu znajduje się charakterystycznie
odgięty „ogonek” (dwa takie kształty tworzą symbol yin-yang).
Dodatkowo jest to również jedno z regaliów
cesarskich, które według wierzeń stanowi świadectwo doświadczeń zgromadzonych przez boskich
przodków, a swą mocą i ostrością symbolizują rozum i wiedzę.**
Zamknęła zirytowana kolejną książkę po
czym przetarła ręką oczy. Zbliżała się już 23 a żadnego z bliźniaków nie było
nadal w domu. Cóż był piątek więc każdy normalny nastolatek cieszył się wolnym
wieczorem, mimo to ta samotność ją przytłoczyła. Odgoniła czarne myśli, a następnie
zerknęła na wszystkie tomy, które znajdowały się przed nią. Przemknęło jej
przez myśl, że być może powinna przywołać ducha autora Kojiki lub
Nihon-shoki, jednak była niesamowicie wyczerpana i znużona
popołudniem. Włączyła telewizor by nieco odpocząć od ciągłego wytężania umysłu,
lecz po 15 minutach szukania programu, który ją zaciekawi poddała się. Wówczas
usłyszała szepty i od razu spojrzała w stronę drzwi wejściowych, tym samym jej
wzrok spotkał się z różowymi tęczówkami.
- Ohayo.
- wypowiedziała Tamao zdziwiona obecnością medium w pokoju. Anna również
się przywitała, czekając na jakieś wyjaśnienia, jednak wówczas odezwał się
Yoh.
- Zaniosę
Twój bagaż do pokoju. - posłał różowowłosej ciepły uśmiech, a następnie
ruszył po schodach. Po chwili Itako zorientowała się że wodzi za nim
wzrokiem i szybko przerzuciła się na dziewczynę.
- Wszystko
w porządku?- Tamamura od razu zauważyła że coś jest nie tak. Nie chodziło
tylko o dziwne zachowanie Anny i Yoh, ale blondynka również nie wyglądała
najlepiej. Bledsza niż zwykle, a do tego to zadrapanie na policzku, które
zdawało się goić wieczność.
- Tak.
- padła twarda odpowiedź. Nie chciała wyjść na wredną, lecz obecność
wizjonerki była zastanawiająca. - Przyjechałaś na weekend? - od razu było
widać że dziewczyna się nieco zmieszała na to pytanie.
- Ja…
przenoszę się tu do szkoły.- wydukała z siebie w końcu. - Yoh-sama Ci nic
nie powiedział?
- Nie…-
tym razem to medium była w szoku.
- Zaczynam
od nowego semestru, Mikihisa-sama uznał że możecie potrzebować pomocy przy
otwarciu Funbari Onsen.
Medium zamrugała zdumiona. Na wiosnę
powinni otworzyć zajazd, a przynajmniej tak ogłaszali na turnieju, lecz nic nie
było wyremontowane, nikt nie był zatrudniony, nawet nie miała pomysłu na
reklamę. Nie chcąc pozostać bez odpowiedzi przytaknęła, a następnie zapytała
się czy po podróży wizjonerka nie jest głodna.
- Oh
nie… Jedliśmy wcześniej.- odparła. Okazało się że Tamara planowo powinna
zjawić się w Tokio około 18 i tak też była, jednak Yoh uznał że nie ma
sensu wracać już do domu i tym samym udali się do miasta, gdzie dołączył
do nich również Manta. Wkrótce pojawił się również Ryu wraz z Roxanne i
całą grupą uznali że muszą iść uczcić to spotkanie jak i przyjazd
różowowłosej do Tokio.
- W takim
razie na pewno jesteś zmęczona. Yoh powinien już przyszykować pokój dla
Ciebie.- jak na zawołanie szatyn zszedł na dół by oznajmić, że wszystko
jest gotowe. Tamao podziękowała i pożegnała się z narzeczonymi z
przyjemnością myśląc już o wygodnym posłaniu.
Tymczasem Anna zaraz po tym jak
odprowadziła spojrzeniem dziewczynę, uznała że to również dobry pomysł by udać
się odpocząć. Nagła wizyta nieco ją zaskoczyła, ale też uzmysłowiła że jeśli w
istocie myśli o prowadzeniu Onsenu to musi ułożyć jakiś biznesplan. Odłożyła
książki na miejsce uparcie ignorując szatyna, którego zjadały wyrzuty sumienia
iż zapomniał w tej całej aferze o przyjeździe Tamao. Amidamaru mu uzmysłowił,
że zobowiązał się do odebrania jej z dworca, na który biegł całą drogę. Yoh
ciężko westchnął na wspomnienie tej przebieżki i swojego zapominalstwa. Gdyby
nie ta dziwna atmosfera w domu na pewno powiedziałby Annie, że Tamao
przyjeżdża, a ona zapewne zaznaczyła by to w kalendarzu, kazała przygotować
pokój, zrobić zakupy i kolację, a na koniec przypomniała że miał ją odebrać. Na
prawdę zastanawiał się jak długo będą jeszcze w stanie to ciągnąć, w końcu musi
się coś stać że się odezwie, ale jak na złość nic się nie psuło, lista z
zakupami wisiała na lodówce, podział obowiązków został ten sam. W szkole jakoś
czas mu mijał, w końcu miał sporo znajomych, ale w domu ta cisza była po prostu
dobijająca, tak jakby mieszkał z duchami, a nie ze swoją przyszłą żoną i
bratem. I jeszcze te ich sekrety.
Zupełną ciszę w domu przerwało łomotanie
do drzwi. Anna i Yoh aż podskoczyli na hałas, po czym ruszyli do wejścia.
Przybysz był bardzo natarczywy, gdyż pukanie nie ustawało, w dodatku godzina
odwiedzin również nie była odpowiednia. W końcu otworzyli drzwi, za którymi
stał przerażony Daisuke.
- Coś
się dzieje z Umi!- niemalże krzyknął.
- Konkretniej.-
zażądała Itako.
- Może
wejdź?- zasugerował Yoh, czując jak chłód ich omiata. Blondyn przytaknął,
po czym ściągnął czapkę i rozpiął kurtkę. Nie miał zamiaru długo tu
zabawić, musiał po prostu coś zrobić, jakoś jej pomóc. Brunetka wcześniej
opowiedziała mu o wizycie Kyoyamy w szpitalu i od tamtego momentu było
coraz lepiej, ale dzisiaj wróciła do domu i wystarczył tylko moment w jej
pokoju by popaść w obłęd.
- Dostała
jakiegoś ataku! Zaczęła wszystko zrzucać, wywracać, krzyczała coś o tym że
jest skażona!
- Co się
dzieje?- wszyscy obrócili się w stronę schodów gdzie obudzona hałasami
Tamao, stała w yukacie. Anna westchnęła po czym oznajmiła że zajmie się
tym. Nie była pewna czy dobrze robi, lecz nie mogła się bać klejnotu, więc
założyła na powrót bransoletkę, która wyczuła szykującą się interwencję.
Schodząc na dół zauważyła że Daisuke
opowiada pozostałym co zaszło z większą ilością szczegółów, co wywnioskowała po
minach swoich przyjaciół. Yoh zawsze zaciskał usta w wąską linię i napinał przy
tym żuchwę, z kolei Tamao mrugała w przyspieszonym tempie i kuliła się w sobie.
- Chodźmy. -
oznajmiła tłumiąc niepokój, który wywołała wizyta Tanaki.
***
Cześć :)
Postanowiłam dodać kolejną część jeszcze w tym roku i to ze względu na Saki Mido, która jak się okazuje ma urodziny i z największą przyjemnością sprawię Ci prezent jakim jest powyższa notka :)
Przyznaje, że wolałabym żeby była nieco weselsza i żeby więcej się w niej działo, skoro po raz są to Twoje urodziny, a po dwa mamy w końcu święta, lecz nie ukrywam że rozdział jest ważny bowiem zawiera wiele wyjaśnień odnośnie mitologii klejnotu :) Poniżej wstawiam linki, by nic wam się rozjaśniło :)
*fragment z Kojiki, czyli Księgi Dawnych Wierzeń - w przekł. W. Kotańskiego, PIW, Warszawa 1986
**Japońskie regalia cesarskie
Więc moja droga Saki Mido, w ten wyjątkowy dzień pragnę Ci życzyć wszystkiego co najlepsze, spełnienia marzeń, uśmiechu na twarzy, mnóstwa prawdziwych przyjaciół i ogromu miłości !!!
Życzenia świąteczne już Wam przesyłałam, więc nie chcąc się powtarzać napisze tylko Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!!!
Pozdrawiam ;*
Źródło obrazka: https://pl.pinterest.com/pin/272608583671875225