Niebieskowłosa stanęła nad
stolikiem w stołówce i z głośnym trzaskiem upuściła swoją tackę z jedzeniem.
Plastikowy kubek z wodą zachwiał się niebezpiecznie lecz ona zdawała się tego
nawet nie zauważyć.
- Wyglądasz na zmęczoną.-
zaniepokoiła się jej przyjaciółka, z którą nie miała okazji jeszcze dzisiaj
porozmawiać. Na pierwszą lekcję się spóźniła, przez co została przydzielona do
pary z Marie, a kolejne miały już osobno.
- Wycinałam do późna serwetki.-
wymamrotała z pełnymi ustami.
- Serwetki?-powtórzyła cicho
Tamao.
- Taaaak.- ziewnęła przeciągle,
lecz już po chwili jej głos był pełen energii jak i złości.- Bo ktoś mnie
olał!- wzrok obu dziewczyn padł na blondynkę przeżuwającą powoli swoje danie.
Nawet nie zwróciła na nie uwagę.
- Hej sis!- do stolika dołączył
niebieskowłosy chłopak siadając tuż obok swojej siostry, wraz z przyjaciółmi.
Tym sposobem jak co dzień zrobiło się ciasno.
- Już nas zostawiasz?- zaczepił
Annę, Hao widząc jak wstaje od stolika.
- Twoje ego jest tak wielkie, że
mnie przygniata i mam ochotę zwrócić lunch… a może to na Twój widok?- jednak
prawda była taka, że dziewczyna nie potrafiła wytrzymać w jednym pomieszczeniu
z długowłosym i codziennie przychodziła na stołówkę wcześniej by móc się zmyć,
zanim on się zjawi.
- Chcesz sprawdzić co jeszcze mam
duże?- zawołał za nią, lecz jak zwykle został zignorowany.
- Serio stary? Nie mogłeś
poczekać aż zjemy?- westchnął zrezygnowany Horokeu patrząc z niesmakiem na
swojego hot-dog`a.
- Jak to u mnie w domu?!- wrzask
z drugiego końca stołu przebił wszystko. Ren nie był osobą która często podnosi
głos, preferował bardziej fizyczne udowadnianie swojego zdania, lecz na
kobietach nie mógł stosować takich sztuczek. Stąd też owe krzyki, który
wyzwalały w nim jedynie trzy osoby- matka, siostra i jego dziewczyna.
- Po pierwsze już wszystko
ustaliłam z Jun i bardzo jej się ten pomysł spodobał. Po drugie ten Twój „dom”
to istny zamek więc idealnie się nadaje. Po trzecie już prawie wszystko
przygotowałam!- najwyraźniej Pirika wcześniej postanowiła przygotować się do
tej rozmowy.
- Co się dzieje? – zagadnęła
Jeannie, której jak zwykle towarzyszył Lyserg.
- Nic.- niemalże warknęła w jej
stronę. To nie było tajemnicą iż Usui nie przepadała za białowłosą, chociaż
jedynymi wtajemniczonymi były same dziewczyny i Hao, który kiedyś wspomniał o
tym że Jeannie pocałowała Ren`a, lecz zapomniał dodać iż było to w przedszkolu.
Cóż dla niego było to całkiem zabawne, mniej dla pozostałych a już w
szczególności dla Tao. – Zrobiło się trochę tłoczno.- dodała jeszcze po czym
odeszła z wysoko uniesioną głową.
- Czy może ktoś mi wyjaśnić co
się dzieje?- tym razem głos zabrał Manta, który na początku rozmowy był zajęty
odciąganiem swojego najlepszego przyjaciela od cheeseburgerów, gdyż mogłoby nic
nie zostać dla innych uczniów. Szwedzki stół na stołówce miał swoje plusy i
minusy.
- Pirika organizuję od miesiąca
imprezę halloweenową w domu Ren`a.- oznajmił Horo Horo podsumowując ostatnie 15
minut. – A Ren się właśnie o tym dowiedział. – zrobił przerwę na kęsa swojego
obiadu.- Oczywiście nie muszę mówić co się stanie jeśli się nie pojawicie.
Wszyscy zgodnie pokiwali głowami
przerażeni. Mściwość Piriki nie znała granic o czym kilka osób się przekonało,
więc każdy wolał jej nie podpadać.
Niebieskowłosa zirytowana na cały
świat weszła z rozmachem do łazienki, sprawiając że kilka pierwszorocznych
zlękło się.
- Straszysz ludzi.- skomentowała
Anna zerkając na inne dziewczyny. Właśnie kończyła poprawiać makijaż, gdy obok
niej w lustrze pojawiła się jej przyjaciółka. – Przestań się tak marszczyć.-
dodała jeszcze w odpowiedzi uzyskała jedynie westchnięcie. – Niech zgadnę… Ren
się dowiedział o imprezie i przyszła Jeannie.- podsumowała sytuację.
- Tak panno wiem-to-wszystko.-
fuknęła, na co Anna podniosła brew patrząc wprost na odbicie przyjaciółki.-
Rany… jak ty to robisz. Serio czasem to jest przerażające, jakbyś czytała w
myślach.
- Moja babcia wierzy w takie
sprawy, uważa się za medium. Kiedyś nawet próbowała mnie nauczyć.
- Hmm.. to może mi się przydać.-
oznajmiła młodsza z dziewczyn i blondynka nie była pewna czy chce wiedzieć po
co jej ta informacja.- Mam nadzieje że wpadniesz w piątek.
Tym razem to była kolej Anny na
marszczenie.- Wiesz że nie lubię imprez.- zaczęła się wykręcać.
- Tym razem nie pożałujesz! To
będzie coś zupełnie innego!- ożywiła się niebieskowłosa. – Poza tym będzie tam
pewna osoba….- ostatnią samogłoskę przeciągnęła w taki sposób że zabrzmiało to
jakby miała jakiś plan wobec niej.
- Znowu sobie ubzdurałaś że ktoś
mi się podoba?- Pirika lubiła bawić się w swatkę, jednak niekoniecznie była w
tym dobra.
- Tak. Mam teorie. – oznajmiła
uśmiechnięta
- Pewnie tego pożałuje, ale
słucham.- obie wyszły z łazienki zmierzając w stronę drugiej części szkoły
gdzie miały lekcje po lunchu.
- Uważam, że to któryś z
bliźniaków. Jesteś z nimi blisko, oboje są przystojni no i nie biedni.- zaczęła
wyliczać.- Yoh jest jak aniołek, a Hao jak diabełek… pytanie czy wolisz
ułożonych chłopców czy łobuzów.- poruszała sugestywnie brwiami, a Anna starała
się nie wybuchnąć śmiechem.
- Czyżbyście o nas rozmawiały
drogie Panie?- jak na zawołanie za nimi pojawiła się reszta grupy, a wraz z nią
długowłosy.
- Cześć Anna!
- Yoh… jechaliśmy razem do
szkoły.- odparła zniesmaczona dziewczyna.
- Tak? Chyba jeszcze spałem.
- Raczej rozwaliłeś się na całym
siedzeniu i włączyłeś tryb wyrzynarki.- niestety ale droga do szkoły nie
należała do najmilszych. Jako że bliźniaki wraz z blondynką mieszkali blisko
siebie wspólne podróże do szkoły stały się codziennością, chociaż początki były
ciężkie. W końcu Yoh miał problemy ze wstaniem na czas, a Hao lubi drażnić się
z Anną, przez co zdarzało im się spóźniać, lecz Kyoyama nie była by sobą gdyby nie wzięła
sprawy w swoje ręce i tym sposobem zjawiali się w szkole na czas. Jednak tym co
zaczynało drażnić pasażerów było chrapanie młodszego z bliźniaków.
- Nie prawda!- machinalnie już
zaprzeczył Yoh, czując się odrobinę zażenowany że wyciągają to przy wszystkich.
- Ja śpię z zatyczkami do uszu.
Jak tata i Horo zaczną piłować to nie ma zmiłuj.- westchnęła Pirika.
- Hej!- tym razem to niebieskowłosy
się oburzył, co skutkowało ogólnym rozbawieniem towarzystwa. Jednak przerwa na
lunch dobiegała końca, więc musieli się rozdzielić i każdy poszedł w swoją
stronę na lekcje.
***
Bliźniaki stali przed
posiadłością Tao z rozdziawionymi buziami. Fakt nie należeli do
najbiedniejszych, a ich zajazd też był rozległy, lecz to co znajdowało się
przed nimi wyglądało jakoś tak… niczym dom rodziny Addamsów.
- Pirika nie żartowała mówiąc że
to zamek…- w końcu pierwszy odezwał się Hao.- I teraz już rozumiem dlaczego tak
naciskała na przebrania w stylu gotyckim.
- Są niewygodne.- narzekał Yoh
odkąd tylko założył na siebie koszulę.- Wszystko jest takie sztywne i…
- I myślę, że one Ci to
wynagrodzą.- długowłosy wskazał na dwie młode kobiety czekające przy drzwiach
wejściowych. Ich przebrania były nie tylko tematyczne ale i całkiem sexowne.
Przez myśl mu przeszło, że jeśli wszystkie dziewczyny będą tak wyglądać to
chyba zostanie już tu na zawsze. Takie jego własne prywatne siódme niebo.
Asakurowie było popularni w szkole nie tylko dlatego że byli bliźniakami i to
różniącymi się jedynie długością włosów, ale również z kilku innych powodów.
Ich rodzina prowadziła jedyny pensjonat w mieście, który prezentował się
całkiem okazale na tle gór, udzielali się w szkole i to nie tylko sportowo poza
tym to co liczyło się najbardziej w tym wieku – byli przystojni. Jednak to Hao
był tym bliźniakiem z ikrą, który potrafił wykorzystać swoje zalety w sposób
dla siebie przyjemny. Yoh z kolei był wyluzowany i całkiem spokojny, idealny
kumpel. Często dziewczyny próbowały wykorzystać go by dostać się do starszego z
braci i chociaż długowłosy irytował się wtedy nieziemsko to jego bliźniak nic
sobie z tego nie robił. Wychodził z założenia, że im więcej znajomych tym
lepiej. Do tego dochodziła również Anna. Uważała się za samotniczkę, ale w jej
pamięci od zawsze widniał widok jej i Asakurów. Mieszkali blisko więc jako
dzieci często się razem bawili i tak już zostało. Blondynka dorabiała w
weekendy w zajeździe i było to motywowane dwiema rzeczami. Po pierwsze chęcią
niezależności po drugie naciskiem ze strony rodziców, że im wcześniej zacznie
prace tym lepiej. W końcu doświadczenie zbiera się w każdej pracy.
- Dziwne, że Anna nie chciała
przyjść z nami.- powiedział Yoh wchodząc do środka. Hao szybko otaksował
wzrokiem dziewczyny stojące przy wejściu, lecz zaraz potem odpowiedział bratu.
- Podobno ma ważną rolę do
odegrania. Cokolwiek to znaczy.- wyjawił to co usłyszał na jednej z przerw.
Jak się okazało na imprezie było
całkiem sporo osób, lecz o dziwo wszystkich znał. Wyglądało na to że ma
naprawdę niezły zbiór znajomych. Przywitał się z większością po czym ruszył do
stolika z przekąskami, a przynajmniej miał taką nadzieje że jest to jedzenie bo
liczne czaszki, pająki, dynie i inne robaki mogły sugerować coś innego.
Zastanowił się co powinien wybrać bo było w czym przebierać. Słono-słodkie
przekąski kusiły zapachami i poniekąd wyglądem. W końcu zdecydował się na
kiełbaski zapiekane w cieście francuskim do złudzenia przypominające odcięte
palce i sam nie wiedział czy to przez ten sos pomidorowy, czy też tak świetne
wykonanie. Obok stały babeczki z różową mazią uformowaną w kształcie mózgu lub
z czekoladą z której wychodziły żelkowe dżdżownice, a jeszcze dalej bordowy
poncz w misie w kształcie czaszki. Gdy już miał się zabierać za miotełki, w
skład których wchodziły kabanosy i ser żółty, światło niemalże całkowicie
zgasło. Panował półmrok i przez chwilę dało się usłyszeć szepty i chichoty. Na
szczycie schodów stanęła Pirika, a przynajmniej tego się domyślił po kolorze
włosów. Jej strój sprawił że większa część męskiej populacji rozmarzyła się,
lecz jej głos sprawił że przebudzili się i zaczęli wsłuchiwać w plan. Otóż
panna Usui wraz z panną Tao zaplanowały niecodzienny wieczór, który w dużej
mierze opierał się na grze.
- Macie czas do końca wieczora by
odnaleźć zabójcę Pana F. Wskazówki znajdziecie w pokojach! Część z was ma
specjalne role do odegrania, koperty ze swoimi imionami znajdziecie w
zbrojowni! Czas start!
Manta od razu doskoczył do Yoh widząc
jak zgraja nastolatków pędzi w jego stronę. Zerknęli na górę schodów lecz
Piriki już nie było, a w pokoju zostali tylko we trójkę.
- Jestem ciekawy co Ren
powiedział gdy zobaczył swoją dziewczynę w TAKIM stroju.- oznajmił Hao ze swoim
sławnym uśmieszkiem.
- Mnie bardziej interesują te
kanapki.- Yoh specjalnie odmówił zjedzenia dzisiaj lunchu wiedząc jakie
pyszności się szykują.
- Twoje priorytety są niezmienne.-
westchnął Manta podsumowując tym samym zachowanie swojego przyjaciela. W końcu
zdecydowali udać się do zbrojowni i ku ich zdziwieniu w istocie było to
pomieszczenie wypełnione bronią. Cała trójka zagwizdała z podziwem na widok
halabard, mieczy, szabli i innej białej broni jaka znajdowała się w gablotach,
bądź też wisiała na ścianach. O dziwo na stoliku została jedna koperta
zaadresowana do Manty.
- No chyba się obrażę!- dla
długowłosego był to cios iż nie został uraczony rolą specjalną. Yoh zaśmiał się
na widok bliźniaka, wiedząc jak bardzo poczuł się znieważony.- Alboo… to ja
jestem zabójcą!- dodał lecz pozostała dwójka pochylała się już nad kopertą Manty.
Instrukcje były jasne chociaż spodziewali się jakiś rymowanek.
- Udaj się do pokoju nr 302. –
przeczytał Hao na głos.
- Całą wieczność zajmie nam
znalezienie tego pokoju!- gorączkował się Oyamada.
- Co to jest?- Yoh wskazał na róg
kartki, która wyglądała na ubrudzoną. Manta powąchał plamę i mógł dojść do
tylko jednego wniosku – czekolada.
- Cóż czekoladę już minęliśmy i
nie wydaje mi się by pokój miał numer 302.- Hao nawiązał do stolika z przekąskami.
- Myślę, że to nam pomoże.-
blondyn pokazał napis na odwrocie – ZJEDZ MNIE. Nie zastanawiając się długo
ugryzł róg z czekoladą.
- Prawie jak w Alicji w Krainie
Czarów, stałeś się malutki… A nie ty zawsze taki byłeś.- naigrywał się Hao.
Oyamada przewrócił oczami, zdając sobie sprawę że nie może dać się podejść.
Żując kartkę doszedł jednak do wniosku że jest to zwykły papier, co rozbawiło
bliźniaków. Chociaż tak właściwie był to widok plującego Manty.
- Myślę że mamy się po prostu
udać do kuchni. – stwierdził Yoh, gdy już się uspokoili. Niestety nie wiedzieli
gdzie się znajduje zarówno pokój 302 czy kuchnia, ale przynajmniej mieli plan.
Po 20 minutach poszukiwań i natykania się na inne grupki w końcu trafili. Duży
znak 302 wisiał na drzwiach, za którymi prezentowała się jadalnia wraz z ladą
za którą stała Tamao. Odwrócona do nich lewym bokiem czekała aż podejdą i
usiądą obok Horokeu, który miał kwaśną minę.
- Hej Tamao!
- Wyglądasz pięknie!- dodał swoje
Hao. Jednak na to hasło dziewczyna odwróciła się drugim bokiem, który
prezentował się potwornie. Szramy na policzkach i jakby dziury, wraz z samym
strojem który był poszarpany i jakby brudny. Yoh się zaśmiał na widok ten
widok, natomiast pozostali przejawiali więcej pokładów normalności, gdyż na ich
twarzach wykwitł wyraz obrzydzenia.
- Ale Cię Pirika urządziła!-
skomentował krótkowłosy szatyn i tym razem również Tamamura się uśmiechnęła. W
końcu pokazała gestem by usiedli przy ladzie, a ona postawiła przed nimi 4
kubki z identyczną galaretowatą substancją.
- Musicie to wypić. Ten kto zrobi
to najszybciej może wyjść reszta zostaje.- zasady wydały się proste i na „trzy
cztery” podnieśli kubki i… każdy z nich niemal jednocześnie wypluł zawartość.
Cóż nie tyle że było to niesmaczne co kwaśne gorzkie a na końcu nawet słone.
- Co to jest?!!- krzyczał
spanikowany Hao nie zwracając uwagi na swojego brata który zrobił się zielony.
- Pierwszy!- krzyknął Usui
niesamowicie zadowolony z siebie, po czym wybiegł nie pytając się o dalsze
wskazówki. Byle dalej od tego koktajlu o smaku porażki.
- Cóż następna kolejka?- zapytała
się jak zwykle uroczo różowowłosa. I w takich właśnie sytuacjach w mężczyznach
odzywa się ten gen odpowiedzialny za rywalizację i chęć zaimponowania nie tylko
dziewczynie ale i kumplom. Atmosfera zgęstniała i ponownie na cztery
przechylili swoje kubki. Yoh jednak nawet nie był w stanie wziąć łyka.
Odskoczył szybko od stolika wytrącając tym samym kubek swojego brata, co
standardowo rozpoczęło wymianę obraźliwych komentarzy między nimi. Tym sposobem
powiedzenie gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta ponownie zostało
udowodnione. Wskazówka pojawiła się na samym dole szklanki u Manty.
Zalaminowana torebka wypełniona powietrzem oraz małą figurką przedstawiającą
coś pomiędzy druidem, a magiem.
- I co ja mam z tym niby
zrobić?!- zirytował się Oyamada. Tamao westchnęła i zapewne gdyby nie makijaż
rumieniec wykwitłby na całej jej twarzy.
- Ślady zbrodni znajdziesz w
pokoju w którym dzieje się magia.- wypowiedziała na jednym tchu, ciesząc się
niezmiernie że to nie Hao otrzymał taką wiadomość. Manta już miał coś
powiedzieć, ale przeszkodził im rechot bliźniaków, którzy nie mogli się
powstrzymać widząc miny pozostałej dwójki. Blondyn nieco zażenowany wyszedł z
pokoju na poszukiwania sypialni. I gdzieś tam w głowie zapaliła mu się lampka
że w tym zamku może być ich kilka.
Trzecie podejście Hao wiedział,
że wygra widząc w jaki sposób Yoh reaguje na zawartość naczynia. Na dnie jego szklanki
znajdowała się również figurka tym razem jednak przedstawiająca kobietę ubraną
w dziwne szaty z mikroskopijnymi koralikami oraz kulą przy boku.
- Próbując dowiedzieć się czegoś
o zabójcy odwiedzasz medium.- oznajmiła Tamao przyglądając się figurce.
- W takim razie idę, a tobie
drogi bracie życzę smacznego!- oznajmił Hao i posłał w stronę brata triumfujący
uśmiech.
Oboje obserwowali jak znika za
drzwiami, po czym spojrzeli na siebie. Tamamura z początku nie chciała się
zgodzić na swoją rolę właśnie ze względu na takie krępujące sytuacje jak ta
teraz. Powinna jakoś zagadać, ale nie umiała się odnaleźć. Jednak Horokeu jakoś
pociągnął rozmowę wcześniej, więc może i tym razem się uda.
- Więc zostaliśmy sami.- oznajmił
Yoh i chociaż było to zwykłe stwierdzenie faktu, w cale tak nie zabrzmiało.
Jego ton nadawał tym trzem słowom zupełnie innego wydźwięku. - Co powiesz na
toast? Za ten wieczór?- kontynuował.
- Nie musisz tego pić jak nie ma
innych zawodników.- wyjaśniła niepewnie różowowłosa.
- Wiem. Po prostu chciałbym
wznieść toast z piękną dziewczyną.- posłał jej uśmiech nie przestając wpatrywać
się w różowe tęczówki.- Przynajmniej w połowie.- nawiązał do jej stroju.
Dziewczyna zachichotała i mile zaskoczona przystała na tą propozycję, lecz
postanowiła wyciągnąć spod lady zwykły sok. Stuknęli się szklankami i wypili za
wieczór, za imprezę, za grę, za piękno, za młodość i gdy już mieli brać kolejny
łyk za miłość kolejna porcja uczestników pojawiła się w pokoju. Yoh ponownie
przegrywał, a Tamao domyślała się że robi to specjalnie, ale w cale jej to nie
przeszkadzało. Właściwie nie mogła się doczekać rozwoju wydarzeń tego wieczoru.
Hao podpytał tu i ówdzie by
dowiedzieć się czy ktoś już może był u medium, lecz wszystko wskazywało na to
że przypadł mu zaszczyt bycia pierwszym. Jednak udało mu się zdobyć pewną
podpowiedź, gdy wpadł na uciekającego Horokeu.
- Stary oni mają cmentarz w
ogródku!- wrzeszczał przerażony. Cóż była to całkiem popularna dekoracja ogrodu
w ten dzień, lecz prawdę mówiąc takie rody jak ten mają własne cmentarze w
ogródkach, więc nie wiedział czy wyśmiewanie Horo będzie
uzasadnione.- W ogóle cała tamta strona jest jakaś nawiedzona!- wskazał na
schody prowadzące do zachodniego skrzydła. Wiało zimnem, a wystrój był bardziej
poważny. Żadne pajęczyny, czy dynie tylko ciemno i dosyć pusto. Hao więc
postanowił zbadać co też takiego para nienormalnego mogło być w tej części
domu. A może i natknie się na medium.
Drzwi były otwarte i jedynie
poświata ze świec pozwalała cokolwiek zobaczyć. A było co podziwiać. W oknie
stała postać, po sukience stwierdził że musiała nią być kobieta.
Czarno-czerwony gorset opinał i uwydatniał, a rozkloszowany dół w cale nie był
długi. Piękne smukłe nogi majaczyły w pół cieniu, ale był pewny są idealne. Gdy
już skończył lustrować ją wzrokiem postanowił odchrząknąć, ale ona nic sobie z
tego nie robiła. W końcu podszedł bliżej stając naprzeciw dziewczyny. Cień
jakie rzucały długie rzęsy na policzki tylko sprawił że była piękniejsza. Nie
miała na twarzy żadnego halloweenowego makijażu, ale na pewno był on
mocniejszy, zresztą do takiego stroju inny nie pasował.
- Anna?- zagadnął, a dziewczyna
przeskoczyła wzrokiem na chłopaka.
- Przyszedł się Pan dowiedzieć o
zabójcy?- postanowiła nie wychodzić z roli.
- Wszystko w porządku?- zapytał
mając mieszane uczucia.
- Proszę usiąść.- ręką wskazała
na krzesło. Posłuchał jej licząc, że może w lepszym świetle będzie w stanie
odgadnąć co też dziewczynie chodzi po głowie. Znali się zbyt długo by nie
zauważył że coś jest nie tak. Rozejrzał się po pokoju słuchając jednym uchem
‘medium’, wiedząc że gdy przetrwa ten teatrzyk będzie mógł z niej wycisnąć.
- Proszę podać mi ręce.-
oznajmiła na koniec. Dotknął jej dłoni i naszła go myśl że chciałby spleść ich
palce, albo pogładzić kciukiem wierzch dłoni. Nie zdarzało mu się to często w
jej przypadku, zaznaczyła jasno że poza przyjaźnią nie ma na co liczyć, ale co
mógł poradzić na to że jego ciało wysyłało jasne sygnały. – Duchy w
ciemnościach jeśli słyszycie mój głos…- zaczęła formułkę odpowiednio ją
intonując. Przyglądał się jej uważnie mrużąc oczy. Płomień świeczki na środku stołu
chybotał się sprawiając że obraz był zniekształcony, ale zauważył dowód na to
że Anna była smutna.
- Dlaczego płakałaś?- zadał
pytanie ale kilka innych rzeczy stało się w tym samym czasie. Dziewczyna
otworzyła oczy, przerażona że odkrył to co tak przez cały dzień starała się
ukryć. Potem okno znajdujące się za nią otworzyło się z hukiem sprawiając, że
do pokoju wdarło się zimne jesienne powietrze. Zapanowała ciemność, lecz to co
najbardziej przeraziło Hao to fakt, że framuga wdzierając się do środka strąciła
inscenizacje która leciała prosto na nich.
Lyserg co raz bardziej
przekonywał się że pomysł zostania detektywem ma sens. Godzinę mu zajęło
odkrycie zabójcy, z czego Pirika nie była zadowolona, prawie na niego
nakrzyczała, bo zabawa miała trwać jeszcze co najmniej raz tyle. Wspólnie
postanowili, że nie ujawnią wyniku żeby reszta też do tego doszła. Został sam z
„zabójcą”.
- Od początku Cię podejrzewałem.-
oznajmił.
- Czemu?
- Pirika za Tobą nie przepada. To
było całkiem oczywiste, że obstawi Cię w roli czarnego charakteru.
- Wyjaśniłyśmy sobie to i owo.
Coś mnie zdradziło?
- Cóż coś ci się wymsknęło podczas naszej rozmowy.- nawiązał do ich
wcześniejszego spotkania, na co dziewczyna uśmiechnęła się ale i pokręciła
głową.
- To było celowe, ale najwyraźniej
jako jedyny wyłapałeś.
- Poza tym musiałem znaleźć dowód
zbrodni.- wspomniał o plastikowym pistolecie, który Pirika postanowiła odłożyć
na miejsce.- Po drugie strzegł go Ren, więc wiedziałem że jestem blisko i po
trzecie nikt by cię nie podejrzewał.
- Dlaczego?- zaciekawiła się.
- Bo jesteś chodzącą
niewinnością.- odpowiedział spoglądając w jej oczy nico dłużej.
- Tak mnie widzisz?- nie potrafił
określić czy była zadowolona czy też nie spodobało jej się to stwierdzenie.
- Nie tylko ja.- odparł, a ona
zamilkła. Tym razem była to niezręczna cisza jaka panowała między nimi.
- Powinieneś iść na wypadek gdyby
ktoś inny się zjawił.- oznajmiła, ale jej ton był jak o 180 stopni odwrócony od
poprzedniego. Aż go ciarki przebiegły na myśl o tym zimnie jakim go uraczyła.
- Uraziłem Cię czymś?
- Nie. Powiedziałeś prawdę. A
teraz już idź.- ponagliła go. Nie pozostało mu nic innego jak zrobić to co
kazała.
- Jeannie…- zaczął stając w
drzwiach.- W niewinności nie ma nic złego.- dodał jeszcze zanim całkiem
zniknął.
Oczywiście że nie ma!- prychnęła
– w końcu to niewinność. Miała 18 lat i odkąd pamiętała zawsze była grzeczna,
posłuszna, poukładana, spełniające
oczekiwania innych gdy tymczasem czuła jak w środku rośnie coś co ją kusi, co
ma czarny zakazany kolor, ale jest tak tajemnicze że nie umie się powstrzymać i
chce dotknąć tego szaleństwa. Chce poczuć się młodą piękną dziewczyną, za którą
się obracają, z którą chcą się umówić, z którą flirtują. Chce się całować raz
romantycznie a raz namiętnie, chce się przytulać i chodzić z kimś za rękę...
Spojrzała tęsknie na drzwi, a w jej oczach zebrały łzy spowodowane złością.
Mając chwilę postanowiła, że to ten moment by pokazać innym, że też potrafi się
bawić. Pirika od początku uważała że jej strój jest nieodpowiedni, ale wtedy
zwaliła to na jej niechęć, ale teraz pomyślała że to całkiem niezły pomysł by
ubrać to co zaproponowała jej Jun. Nikt nie wie jakim cudem, ale siostra Ren`a
zawsze wiedziała wszystko najlepiej. Gdy spojrzała na swoje odbicie w lustrze
wyglądała niczym czarna wdowa. Blada skóra i długa, granatowa suknia z dużym
dekoltem oraz czerwone usta komponowały się w całość. Szczęśliwa postanowiła po
przechadzać się po posiadłości. W końcu jej postać miała się przemieszczać co
jakiś czas.
Obudził go ból w ręce, co czasem
mu się zdarzało przy nieodpowiedniej pozycji – skutek kontuzji. Jednak tym
razem był on dosyć silny, dlatego też postanowił rozmasować przedramię. Ku jego
zdziwieniu wokół panowała ciemność i czuł że coś przygniata mu ów kończynę.
Chwilę mu zajęło zanim uświadomił sobie co się stało tuż przed tym jak stracił
przytomność.
- Anna?!- widział jak dziewczyna
obrywa w głowę i wydało mu się to całkiem niebezpieczne. Panika wzrosła gdy nie
usłyszał odpowiedzi, poza tym ciemności w cale nie pomagały w rozwiązaniu
problemu. Dodatkowo miał dziwne przeczucie jakby ktoś ich obserwował, ale
wiedział też że może za bardzo daje się ponieść nastrojowi. Wygrzebał się jakoś
spośród tektur i innych niezidentyfikowanych rzeczy, lecz duża szafa uniemożliwiała
mu wyprostowanie. Jakim cudem ona
spadła?! Zastanawiał się próbując dojść do Kyoyamy. Lekka poświata z okna
rozjaśniła nieco pokój, a wzrok przyzwyczajał się do ciemności.
Leżała na ziemi w nienaturalnej
pozycji, ale na szczęście krwi nie było nigdzie widać. Nie mógł być jednak
pewny czy nie uszkodziła sobie czegoś, w szczególności że była nieprzytomna.
Dotknął jej ramienia, które było lodowate, sam zresztą czuł nieprzyjemny wiatr
na skórze, lecz adrenalina robiła swoje. Potrząsnął ją delikatnie, lecz na nic
się to zdało. Postanowił zaryzykować i przyjrzeć się czy jej klatka piersiowa
unosi się w górę i sam nie wiedział czy mu się wydaje czy po prostu chce żeby
ona oddychała. Gdy już miał się nachylić nad jej ustami zauważył jak marszczy
brwi. Syknęła co mogło oznaczać, że coś ją boli, ale również że żyje. Dopiero
teraz dotarło to niego, wcześniej działał instynktownie, ale co jeśli nadal by
leżała, nie oddychała, gdyby… Pokręcił głową, ale to okropne uczucie nie
chciało odejść, poczuł jak żołądek mu ściska, a świat na moment zawirował.
- Wszystko w porządku?- zapytał.
- Chyba…- trzymała się za bok
głowy gdzie wcześniej oberwała.
- Pokaż to.- przysunął się
bliżej, a ona usiadła, co nie było dobre w skutkach, gdyż zamroczyło ją.
Odruchowo złapała się Hao, który przytrzymał ją nie wiedząc co się dzieje. –
Przestraszyłaś mnie.- powiedział poważnie, przyglądając się jej głowie.- Nic
nie widać, ale to mnie martwi.- przejechał kciukiem po jej łuku brwiowym.
Skrzywiła się, więc wrócił palcem do poprzedniego miejsca. Trzymał obie dłonie
na jej twarzy co miało ułatwić mu oględziny, ale teraz nabrało bardziej czułego
wydźwięku. Spoglądając mu w oczy widziała strach, który dalej nie chciał
ustąpić.
- Czuję się dobrze.- oznajmiła by
go uspokoić.
- Wiem… ale przez chwilę…
Położyła swoje dłonie na jego i
jeszcze raz pewniej powtórzyła, że nic jej nie jest. – Poza tym na tym polega
cała zabawa. Masz się bać.- dodała i posłała mu uśmiech. Robiła to rzadko, ale
za każdym razem czuł wtedy jakby oświetlał go promyk, a na sercu robiło się
ciepło. Odetchnął ciężko, po czym z niechęcią wziął ręce.
- Nigdy więcej.- oznajmił
dobitnie.
- Nie zastanawia Cię co się
właściwie stało? Okno przewróciło szafę?
- Zastanawia, ale ważniejsze żeby
obejrzał Cię lekarz, więc wydostańmy się stąd!
Nagle oboje usłyszeli
skrzypienie. Anna już miała mówić żeby ktokolwiek to jest im pomógł, lecz Hao
zatkał jej buzię, a następnie wskazał na podłogę. Medium chociaż z początku
zirytowana teraz wpatrywała się w koło od wózka inwalidzkiego.
Nikt z ich znajomych nie miał
problemów z chodzeniem.
Cichutkie i równomierne
skrzypienie było dowodem że niespodziewany gość odjechał. Przez chwilę trwali
jeszcze skuleni ledwie oddychając, starając się przy okazji uspokoić bijące
serce. Blondynka nie należała do dziewczyn, które łatwo wystraszyć, ale cały
ten dzień to było po prostu dla niej za dużo. Oparła głowę o ramię przyjaciela
starając się ukryć łzy. Objął ją ramieniem i złożył delikatny pocałunek w
głowę, zwykły opiekuńczy całus.
- Musimy wziąć się w garść.-
wydukała w końcu.- To mógł być ktoś z rodziny Ren`a, a my sobie wyobrażamy nie
wiadomo co.- dodała już pewniej.
- Masz rację.- odpowiedział, lecz
żadne z nich nie zawołało o pomoc. – Możemy spróbować się przecisnąć tędy. –
wskazał palcem drogę, po czym spróbował podnieść szafę, która okazała się być
stalowa. Nie był słaby, ale to było
ponad jego siły. Nawet we dwójkę próbowali jakoś ją przesunąć, co
niestety nie skończyło się dobrze. Osunęła się niżej, co raz bardziej
ograniczając im ruch.
- Przynajmniej powietrza nam nie
zabraknie.- Hao usiłował znaleźć jakieś plusy tej sytuacji, ale i ten Anna
szybko przekształciła na wadę.
- Jeśli nie zamarzniemy to na
pewno będziemy poważnie chorzy. Spróbujmy się przecisnąć.
Spróbowali, ale wszystko było tak
zakleszczone, że nie tylko nie dało się ruszyć, ale ani ona ani on nie mieli by
szans się zmieścić. Zaklęli równocześnie co nieco rozładowało sytuację.
- W końcu zauważą że nas nie ma.-
kolejna nadzieja również została brutalnie zniszczona przez Annę.
- Oczywiście, że zauważą, ale
wówczas Pirika stwierdzi, żeby nam nie przeszkadzać i może rano nas znajdą.
- Twój pesymizm nie ma granic.
- To jest realizm. Od tygodnia
trajkota o tym by mnie zeswatać z Tobą, albo Yoh. Pewnie kazała Tamao
specjalnie dla Ciebie zachować tą głupią figurkę. –prychnęła.
- Niczego nie żałuję. – rzekł
niemalże jej przerywając.- Gdyby nikt tu nie przyszedł pewnie dalej leżałabyś
nieprzytomna, albo nawet gorzej, a tak możemy spędzić trochę czasu razem. –
uśmiechnął się do niej.- Opowiedz mi o tym swataniu coś więcej.-poruszał
sugestywnie brwiami.
- Nie ma o czym mówić. – odparła
cierpko.
- Na pewno jest! No dalej jaki
miałyście plan?
- My?! To Pirika sobie wyobraża
nie wiadomo co! Poza tym za niedługo mnie tu nie będzie.- dodała zanim zdążyła
ugryźć się w język. Nie było już odwrotu, a pytające spojrzenie Hao tylko
upewniło ją w tym. Jednak zdarzyło się coś co uratowało ją od tłumaczeń.
W pokoju było zimno, ale tym
razem poczuli jak coś mrozi im krew w żyłach. Powietrze zgęstniało, a z ich ust
unosiła się para. Ponownie tego wieczoru usłyszeli skrzypienie kół wózka, oboje
od razu spojrzeli na siebie i chociaż wcześniej stwierdzili że powinni poprosić
o pomoc, tak teraz naszły ich wątpliwości. Dziwna aura zapanowała w
pomieszczeniu, a jeszcze dziwniej się zrobiło gdy zobaczyli że człowiek wstaje
z wózka i próbuje podnieść metalową szafę. Potem odsuwa krzesła… stół…
dekoracje… i droga do wyjścia jest przed nimi. Ale coś im nie pasuje, coś
sprawia że tkwią bez ruchu modląc się by pozostać niezauważonymi. Czują że coś
jest nie tak, że to jest nierealne. Anna przerażona patrzy jak blada dłoń
chwyta ją za kostkę. Szarpie się, ale bezskutecznie, czuję że Hao trzyma ją,
nie pozwala odejść, ale tamten jest silniejszy.
- Anna!- krzyczy gdy dziewczyna
zostaje pociągnięta. Traci ją z oczu i w momencie chce się rzucić na ratunek,
ale wówczas tuż przed nim pojawia się blada twarz z podkrążonymi oczami i
wystającymi kośćmi. Przerażony cofa się odruchowo, ale zaraz potem zdrowy
rozsądek bierze nad nim górę. W jego oczach pojawia się determinacja i już po
chwili jednym susem znajduje się po drugiej stronie barykady. Chwyta Annę za
rękę i uciekają z tego pomieszczenia nie patrząc nawet gdzie.
- Myślę, że jesteśmy bezpieczni.-
Anna po raz pierwszy zabrała głos od kilku minut. Hao z kolei odważył się
spojrzeć za siebie, jednak ciemny korytarz w cale go nie uspokoił. Szczególnie,
że chwilę później usłyszeli skrzypienie kółek od wózka. Szybko weszli do
pierwszego lepszego pokoju zatrzaskując drzwi. Nie wiedzieli czemu uciekają,
ale jakiś mały głosik w ich głowie podpowiadał że robią słusznie. Wymacał po
ciemku dłoń dziewczyny i splótł z nią swoją, ale czując jak bardzo drży
pociągnął ją mocniej do siebie. W tej niczym niezmąconej ciszy słyszał jak
łapie krótkie i płytkie oddechy. Pamiętał z lekcji pierwszej pomocy że jest to
objaw ataku paniki, a sytuacja pasowała do tego w 100%. Wyszeptała, że jej
słabo, po czym powoli zaczęła się osuwać na podłogę. Kucnął przed nią ledwie
dostrzegając jej kontury, po czym próbował mówić uspokajającym głosem ale było
tylko co raz gorzej.
To był impuls. Sam nie wiedział
czy gdzieś o tym przeczytał, czy może było to w którymś filmie, a może ktoś mu
o tym opowiedział? Ale nie zastanawiając się długo przywarł swoimi wargami do
jej. Mocno, jakby cały ten strach spowodował, że zapomniał jak to się robi. Ale
na szczęście Anna pamiętała. Gdy pierwszy szok minął a jej myśli zaczęły krążyć
wokół chłopaka zamiast strachu, naszła ją ochota na coś bardziej namiętnego.
Wplotła rękę w jego długie włosy, wbrew temu co mówiła uwielbiała je odkąd
pamiętała. Chciała chociaż raz poczuć coś więcej niż zwykle delikatne
pieszczoty, a Hao mogła zaufać. Nigdy się z nikim w taki sposób nie całowała,
walczyli o dominację co dodawało tylko smaczku. Wszyscy poprzedni chłopcy byli
tak bardzo wymierni, że po kilku tygodniach miała ich dość. Ale nie on… Asakura
nigdy nie dawał za wygraną, był uparty jak ona. Nagle zaczęło ją to podniecać a
nie irytować… chociaż może było tak już od dłuższego czasu?
Powoli oderwał usta patrząc cały
czas w oczy. Odbijał się w nich blask, który padał z podwórka, a wargi nadal
miała rozchylone.
- Dlaczego to zrobiłeś?- zapytała
już spokojnie, chociaż nadal nieco oszołomiona.
- Przeczytałem gdzieś, że
wstrzymywanie oddechu może powstrzymać atak paniki.- odparł pewnie, chociaż na
jego twarzy gościł uśmieszek. Cóż nie da się ukryć, że Kyoyama od zawsze go
interesowała. Ale wyraźnie dawała mu do zrozumienia, żeby dał jej spokój,
dlatego też jedyne co to pozostawał w pobliżu. Aż w końcu nadeszła ta
upragniona chwila…
Nagle drzwi otworzyły się
gwałtownie, a oni opierając się wcześniej o nie polecieli razem do tyłu.
Światło z korytarza oślepiło ich i dopiero po chwili rozpoznali twarze
przyjaciół, które przypatrują się im z zainteresowaniem. Oprócz Piriki.
- Ha! Wiedziałam!- wskazała
palcem na swoją przyjaciółkę. Nie było sensu się tłumaczyć, bo niebieskowłosa
jak sobie coś wmówiła to nie ma zmiłuj.
Anna siedziała na krześle
przykładając worek z lodem do głowy, a szatyn opowiedział krok po kroku co się
wydarzyło. Tamao zaniepokojona zerkała na blondynkę raz po raz, wiedząc że
uderzenia w głowę mogą być niebezpieczne, a objawy są różne.
- Nie zamierzam zemdleć.-
westchnęła nieco już zirytowana Kyoyama.
- Więc jakiś facet na wózku wam
pomógł?- podsumowała zaciekawiona Usui.
- Nie widziałem nikogo takiego…-
zastanowił się jej brat.
Jun niepewnie spojrzała na Ren`a.
Nie chciała mówić tego na głos, ale to było aż zbyt nieprawdopodobne. Wszystko
się zgadzało, przez co miała jeszcze większe wyrzuty sumienia.
- Znam to spojrzenie!- Pirika
wpatrywała się w pannę Tao, oczekując wyjaśnień.
- Cóż… Tamta część posiadłości
należała do naszego wuja.- odpowiedziała zdawkowo.
- Daj spokój! Nie uwierzę że
powrócił z zaświatów!- złotooki w końcu wyjawił co ich tak niepokoiło.
- W taką noc jak ta różne rzeczy
się dzieją…- po raz pierwszy głos zabrała Jeannie.
Na kilka minut zapanowała cisza i
każdy analizował to co się wydarzyło. Jasne, że nie chcieli uwierzyć w duchy,
ale… No właśnie zawsze było to ale. Od wieków słyszy się o opowieściach tego
typu, o opętaniach, nawiedzeniach. A w końcu w noc z 31 października na 1
listopada bariera między tymi dwoma światami jest najcieńsza.
- Mam dość.- oznajmiła rzeczowo blondynka,
wstając tym samym.- Do zobaczenia w poniedziałek.- rzuciła wszystkim po czym
skierowała się do wyjścia.
- Anna poczekaj! Odprowadzę Cię!-
zawołał Hao i już nawet nie chodziło o to że musieli pogadać o pocałunku, ale o
to że nie chciał jej spuszczać z oczu. Poza tym nadal była mu winna wyjaśnienia.
Na ustach niebieskowłosej
dziewczyny majaczył delikatny uśmieszek. Już się nie mogła doczekać aż wydusi
ze swojej przyjaciółki to wszystko o czym Hao im nie powiedział. A czuła że
było to coś ważnego…
Tymczasem dwójka ludzi stała w
oknie z uśmieszkami spoglądając jak para przyjaciół ich dzieci wychodzi z
terenu ich posiadłości. W pomieszczeniu panowała ciemność, jedynie światło z
korytarza dawało snop na podłogę, oświetlając kółka od wózka inwalidzkiego.
- En…- zaczęła cichutko kobieta.-
Myślisz że ich wystraszyliśmy?
- Jestem tego pewien Rin.- rzekł
mężczyzna tubalnym głosem.
***
Długie prawda? Właściwie to kiedy wyświetliła mi się 8 strona musiałam już się hamować bo było kilka akcji które chciałam jeszcze wpleść. I nie wiem czy to przez to, czy może jednak pomysł nie był do końca przemyślany ale nie do końca o to mi chodziło. Za mało strachu a za dużo zwykłych scen, i gdybym tylko miała czas to na pewno bym to poprawiła. I tak się ledwo na dzisiaj wyrobiłam -.-
W każdym razie liczę że dotrwaliście i nikt nie jest zawiedziony ;)
Jeśli chodzi o rodziców Ren`a i Jun to wolę wyjaśnić iż oni jedynie mieli ich nastraszyć a wypadek nie był ich winą. Błagam nie pytajcie się dlaczego nie pomogli, ani nie zapytali się czy im pomóc bo sama jeszcze nie do końca wiedziałam jak to ugryźć podczas tworzenia. O takich właśnie niedociągnięciach mówiłam... Także bardzo bym prosiła o niedoszukiwanie się tego typu sytuacji i spojrzenie na całość z przymrużeniem oka :)
Z góry dziękuje za komentarze i pozdrawiam ciepło!!!