poniedziałek, 26 sierpnia 2013

8. Nieoczekiwana pomoc cz. I



Duchota i gorąc dawały się we znaki szamanom. Wyganianie na trening w taki upał do końca przekonało uczniów, że Asakurowie nie wiedzą co oznacza słowo miłosierdzie, czy też litość. Na szczęście niebawem ich mordęga miała zostać przerwana przez nadchodzącą burzę. Z oddali było już widać błyski, jak i czarne chmury.

Głośny huk wyrwał Tamamure z medytacji. Otwarła oczy i spojrzała  w górę. Ciemne chmury zlewały się z oddalonymi o kilka kilometrów górami, tak ze nie dało się ich odróżnić. Przełknęła głośno ślinę nienawidzę burzy...- przemknęło jej przez myśl, jednak tak w głębi wiedziała że się jej po prostu boi. Głupie, owszem, a nawet idiotyczne biorąc pod uwagę to co przeżyła, ale nie mogła na to nic poradzić. Otrzepała spodnie z kurzu i pospieszyła w kierunku posiadłości. Pierwsza kropla spadła dokładnie na jej nos- Świetnie... Kolejny błysk poprzedzający głośny grzmot. Zaczęła biec, chociaż i tak wiedziała, że zanim dotrze do swojego pokoju będzie cała mokra. Deszcz utworzył ze ścieżki błotnistą drogę w przeciągu kilku minut. Różowo-włosa przeklinała się w duchu że założyła japonki, które ją tylko spowalniały. Biała bluzka przyległa do jej ciała, niczym druga skóra, a spodnie zrobiły się strasznie ciężkie od deszczu. Marzyła w tym momencie tylko o tym, aby znaleźć się już w swoim pokoju i przebrać z brudnych ubrań, co niestety nie było jej dane. Wpadła na kogoś lub na coś przez co wylądowała w błocie i już wiedziała, że będzie przeklinać ten dzień do końca swojego życia. Ujrzała wyciągniętą w jej stronę rękę, podniosła głowę do góry i w tym momencie oślepił ją kolejny błysk.
- Hao...- wyszeptała przerażona. Zabije mnie!- paniczny krzyk rozległ się w jej głowie. Niczym płocha zwierzyna chciała uciec, schować się, lecz strach sparaliżował ją na tyle, że nie była w stanie się nawet ruszyć. Delikatne szarpnięcie z jego strony i Tamao stała na przeciwko swojego koszmaru. Asakura zlustrował ją wzrokiem i uśmiechnął się kpiąco, lecz w jego oczach było widać coś jeszcze, niestety Tamarze nie udało się rozpoznać co to, gdyż długowłosy odwrócił się do niej plecami.
- A więc boisz się burzy, a nie boisz się duchów?- padło pytanie z jego strony.- Nie uważasz, że to piękne zjawisko? Czasem dobrze robi dla natury taka porządna ulewa. Wszystko odżywa.
- Nie boję się burzy.- odparła, zaprzeczając sama sobie.
- Twoje serce szybciej bije, bynajmniej nie dlatego że biegłaś, nerwowo przygryzasz wargę, ręce masz zaciśnięte w pięści, że już nie wspomnę o Twoich myślach. Musisz nauczyć się je kontrolować w końcu. Nie możesz dopuścić, że każdy będzie miał wgląd w to co myślisz. Nie możesz być jak otwarta księga. Wystarczy kilka chwil a już wiem o Tobie wszystko.- odwrócił się znienacka, a dziewczyna cofnęła się. Jednak nie patrzył na nią, a jakby przez nią. Deszcz wzbierał na sile, a coraz częstsze i głośniejsze grzmoty dawały do zrozumienia, że burza jest tuz nad nimi. Dziewczyna miała dziwne przeczucie, ze Asakura robi to celowo, aby ja wystraszyć.
- Nie do końca się z Tobą zgodzę.- uśmiechnął się lekko.- Musisz zmierzyć, się ze swoim strachem, a wtedy się go wyzbędziesz.
Błyskawica uderzyła w drzewo znajdujące się tuz obok nich. Dziewczyna odskoczyła, lecz pech chciał że noga zjechała jej z klapka, przez co ponownie leżałaby w błocie, gdyby nie Hao. Stał tuż za nią, trzymając ręce na jej ramionach. Czuła gorąc bijący od niego.
- Zamknij oczy i wsłuchaj się.- szeptał. Tamao wykonała polecenie bez sprzeciwu. Uległa mu tak łatwo, zbyt łatwo. Mógł z nią teraz zrobić co chciał, miał pełna kontrole nad jej umysłem, a szamaństwo nie miało tu nic do rzeczy. Najpierw słyszała szum i huk, którego się spodziewała, lecz po chwili rozluźniła się nieco i mogła wyodrębnić jak pojedyncze krople deszczu uderzają o liście. Wszystko spowolniło, świat jakby się zatrzymał. Uczucie spokoju i harmonii owładnęło ją zupełnie, niestety trwało tylko kilka sekund. Dziewczyna otworzyła oczy i zobaczyła, że Asakura zniknął, tak jak i przerażenie. Czuła, że przyroda jest po jej stronie i nie pozwoli ją skrzywdzić. Ruszyła przed siebie pewnym krokiem, wiedząc że dzisiaj się czegoś nauczyła i to o wiele więcej niże przez ostatnie miesiące u Asakurów. A wystarczyło jej poświęcić trochę więcej uwagi.

Niebiesko-włosy chłopak chodził zdenerwowany po pokoju. Owszem często kłócił się z dziedzicem rodziny Tao i przeważnie nie było to nic poważnego, lecz tym razem Horokeu był wściekły. Deszcz uderzał o szyby z dużą silą, co zagłuszało przekleństwa wydobywające się z jego ust. Pod ścianą stał zaniepokojony Ruy, a obok niego znajdował się Tokageroh, którzy patrzyli na maszerującego tam i z powrotem chłopaka.
- Wiesz może co się stało?- zapytał niepewnie duch stróż swego właściciela.
- Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kobiety.- westchnął zrezygnowany i wyszedł z pokoju. Lepiej poczekać, aż Usui trochę ochłonie i wtedy wypytać co się stało.

Wewnętrzne walki są najgorsze i za każdym razem umysł mówi jedno, a serce podpowiada drugie. Trudny wybór i często się zdarza, że podjęta decyzja jest złą, wtedy pojawiają się wątpliwości "co by było gdybym inaczej postąpił...". Niestety gdybanie w niczym nie pomaga, a wręcz pogarsza sytuacje, lecz jeśli powiedziało się A to teraz trzeba powiedzieć i B.
Wstał zdecydowany, a serce waliło mu jak oszalałe. Minął Yoh Morty`ego i Ryu grających w coś na laptopie i wyszedł na dwór. Burza oddalała się stopniowo, a świeże powietrze oprzytomniło chłopaka. Skierował się na zachodnią część posiadłości, w celu poćwiczenia walki, ku jego zaskoczeniu nie był jedyny w swym pomyśle.
- Trey?- zdziwił się. - Co ty robisz?- zapytał po chwili, choć po postawie Usui można było się domyśleć, że również postanowił potrenować.
- Czyżby szanowny Panicz Tao oślepł?- warknął w jego stronę. Ren potraktował to jako zwykłą zaczepkę, więc odpowiedział ciętą ripostą, co stanowiło iskrę, z której zrodził się wybuch. Nie minęło 10 minut a walka pomiędzy przyjaciółmi, przybrała niebezpiecznych obrotów. Ataki głównie padały ze strony Trey`a, natomiast Ren bronił się, nie wiedząc jaki jest powód gniewu Horokeu. Z czasem ataki chłopaka stawały się co raz słabsze, aż w końcu stanęli na przeciwko siebie zdyszani. Z ramienia Ren`a sączyła się strużka krwi wypływająca z ciętej rany.
- O co ci chodzi Trey?!- krzyknął Tao.
- Ty...- wydyszał niebiesko-włosy.- Może i jesteś silniejszy ode mnie i pochodzisz z jakieś ważnej rodziny, ale od Piriki z daleka!!!- wykrzyczał w końcu to co mu tak leżało na sercu.
- O czym ty mówisz?- zapytał spokojnie złotooki. Pirika?- nie wiedział co o tym myśleć. Nie wiedział również dlaczego poczuł się wtedy taki szczęśliwy. Po treningu chciał wyjaśnić tamtą sytuacje, ale co by powiedział?
Trey najwyraźniej nie miał zamiaru się tłumaczyć i postanowił ponownie zaatakować. Tym razem Tao z łatwością odpierał ataki szamana i walka skończyła się po kilku ciosach zadanych ze strony Ren`a.
- Nie wiem o co ci chodzi, ale chyba powinieneś porozmawiać ze swoją siostrą.- złotooki odwrócił się tyłem i skierował swe kroki w stronę domu.
- Jeszcze z Tobą nie skończyłem!- krzyknął Horokeu i rzucił się z pięściami na chłopaka, lecz drogę zagrodził mu Mikihisa.
- Owszem, skończyłeś.- przytrzymał Trey`a, aby Ren mógł spokojnie dojść do budynku. Niebiesko-włosy wyrwał się z uścisku i również chciał ruszyć przed siebie, lecz Asakura mu to uniemożliwił.
- Trey...- zawrócił się do chłopaka.
- Nie mam ochoty na wysłuchiwanie kazania.- wymamrotał.
- Ale musisz. Będę Ci to powtarzać, aż w końcu przestaniesz popełniać błędy. Szaman nie może atakować w gniewie. Sam widzisz z jaką łatwością Ren Cię pokonał, a to tylko dlatego, że nie byłeś wystarczająco skupiony na walce. Masz myśleć tylko o pojedynku! I uwierz mi, nie uważam, że on jest od ciebie silniejszy.- Asakura zamilkł i rozluźnił uścisk. Trey wyrwał się gwałtownie nadal drżąc z wściekłości.- Horokeu... Pirika nie jest już małą dziewczynką. Wiele z wami przeszła i równie dużo się nauczyła, jest silna i poradzi dobie w życiu. Musisz jej pozwolić żyć własnym życiem.
Niebiesko-włosy odwrócił się od Mikihisy i ruszył w stronę lasu. Natura wpływała na niego kojąco i pochłonięty swoimi myślami nie zauważył, że ma gościa.
***
Hej wszystkim :) Krótko ale wydaje mi się, że wystarczająca ilość wrażeń jak na taką notkę :D Teraz zaczęła się ta część opowiadania, która najbardziej mi się podoba  :) Następna część zależy teraz od Was ;P
Pozdrawiam wszystkich gorąco bo za oknem mam szaro buro, nie wiem jak u was, ale zawsze się przyda troszkę ciepełka.
Paaa ;***