Większość znajomych siedziała w
jednym pokoju, rozmawiając o minionym turnieju na przemian zajadając przekąski
jak i wybuchając śmiechem. Część rozeszła się po innych pokojach w tym kuchni,
gdzie pod bacznym okiem Ryu przygotowywali ciepły posiłek. Jun robiła za
przewodnika i pokazała zainteresowanym całe Inn En, a same gorące źródła
wprawiły w zachwyt, kilka odważnych nawet postanowiło z nich skorzystać. W
końcu nie zawsze można zupełnie za darmo użyć takiego cudu natury.
Daisuke rozmawiał właśnie z kilkoma
koleżankami opowiadając im o swoich początkach nauki kendo i zupełnie
odpowiadał mu stan zainteresowania jego osobą, płcią przeciwną. Nie dało się
ukryć, że liczył na wywołanie zazdrości u pewnej blondynki o zimnym sercu.
Niestety owo uczucie pojawiło się u jego przyjaciółki. To niemal stało się
tradycją, że po każdych zawodach szli na przepyszny deser do cukierni.
Najwidoczniej dotyczyło to tylko przegranych zawodów. Nie mogła mieć mu za złe,
że wolał świętować ze wszystkimi nie tylko z nią. Co prawda przeszło jej przez
myśl, żeby na szybko ze słodyczy jakie znajdowały się na stoliku stworzyć
prowizoryczny deser i wręczyć mu przy wszystkich, co mogło skutecznie odwrócić
jego uwagę od rozchichotanych koleżanek, jednak szybko zrezygnowała z tego
pomysłu. W końcu to on wygrał turniej, chociaż nie sam, i należała mu się za to
nagroda nawet jeśli miał ją dostać w postaci zainteresowania dziewczyn. Jakby bez wygranej miał tego mało…
Odezwał się głosik w głowie Kasumi. Niestety, czasem, ale bardzo rzadko gdyż
Hashimoto starała się nie słuchać tej części siebie, pojawiała się ta zła i
wredna wersja jej samej. Potrzepała głową chcąc ją wygonić ale
Umi-wersja-jędzowata nie chciała odpuścić.
Wydała z siebie ciężkie westchnienie błagając by nie zwariowała przez to
całe zauroczenie.
Mimo, że Yoh wygrał zawody, a
pomysł z organizacją imprezy nie był jego i zdążył już oberwać od swojej
narzeczonej nadal wolał jej unikać. Nie wydawała się być w dobrym humorze i w
cale jej się nie dziwił. W końcu doszedł do wniosku, że najbezpieczniej będzie
przyczepić się swojego bliźniaka, gdyż Anna na pewno nie będzie chciała z nim
przebywać w jednym pokoju. Powoli uczył się odnajdywać zalety tej ciężkiej
relacji jaka panowała między Kyoyamą, a jego bratem.
- Dużo ludzi.- nie wiedział jak
zacząć rozmowę, więc powiedział pierwsze co przyszło mu namyśl. Hao popatrzył
się na niego krzywo wyrażając tym samym swoje myśli, które brzmiały ‘z kogo ty
chcesz zrobić idiotę?’. Mimo to niezrażony Yoh nadal kontynuował.- W szczególności
dziewczyn. – stwierdził spoglądając na salon. Ryu wraz z przyjaciółmi byli w
siódmym niebie licząc na zainteresowanie młodych kobiet, które nie bardzo
wyrażały chęć integrowania się z nimi, woląc zawodników drużyny. A tym z kolei
było to na rękę, oprócz Ren`a, który nie potrafił się odnaleźć w tej sytuacji
szczególnie, że jego starsza siostra uważnie oglądała każdy jego ruch. – Nie
dołączysz?- zapytał się krótkowłosy, znając słabość swojego brata do kobiet.
- Powiedzmy, że ze wszystkimi się
już zaprzyjaźniłem.- odparł wymijająco licząc, ze Yoh zrozumie przekaz.
- To coś nowego.- odparł młodszy
z braci patrząc się w stronę schodów. Hao początkowo nie rozumiejąc co też ma
na myśli jego sobowtór, powiódł wzrokiem za nim.
- W końcu każda potwora znajdzie
swojego adoratora.- podsumował długowłosy.
Piękne oczy panny Tao
przeczesywały teren by zapamiętać jak najwięcej szczegółów z tego wydarzenia, a
potem zrelacjonować wszystko Pirice przez telefon. Otóż tydzień temu znajomi z
jej wioski urządzili podobną prywatkę tym razem z okazji nadchodzącej zimy.
Było to co roczne wydarzenie i zajmowała się tym młodzież i aż miło było
słuchać jak Usui opowiadała o tym co się działo i że w końcu pewna osoba
zwróciła na nią uwagę. Co prawda narzekała potem, że od pocałunków miała
popękane wargi, ale przecież nie mogła mu powiedzieć, że nie powinni tego robić
na zewnątrz przy niskiej temperaturze. Zupełnie by zniszczyła jej pierwszy
pocałunek, a pragnęła go nieziemsko. Słysząc takie rewelacje Jun również
pragnęła zorganizować podobne wydarzenie licząc, że może jej brat się nieco
rozrusza w tych sprawach, ale widząc go tak strasznie spiętego pokręciła tylko
głową zdegustowana. Walczyć z duchami,
umierać, wyruszać na wyprawy by zbawić świat- zero problemu. Ale weź mu daj pod
nos dziewczynę to chłopak panikuje jakby się mleko skończyło. Westchnęła w
myślach. Jednak ku jej uciesze znalazła coś co jednak sprawiło, że przebiegły
uśmiech znalazł się na jej twarzy. Szybko wyciągnęła telefon i już po kilku
sygnałach usłyszała słodki głos Piriki.
- Właśnie widzę coś co może Cię
zainteresować.- zaczęła bez przywitania.
- Jeśli znowu dzwonisz żeby mi
powiedzieć, że w jakimś tam sklepie znalazłaś idealną sukienkę dla mnie, która
kosztuje…
- Nieee.- przerwała jej
zielonowłosa.-Widzę kogoś kto ma niebieskie włosy, jest młodym mężczyzną, a
obok niego stoi dziewczyna. – powiedziała nawiązując do gry słownej.
- Widzisz mojego brata
rozmawiającego z dziewczyną?!- nawet przez telefon Jun usłyszała, że Pirika aż
wstała na tę wiadomość.
- Dokładnie.- zaśmiała się panna
Tao.
- Opowiadaj!- zażądała najmłodsza
z rodziny Usui nie mogąc się doczekać jakie to rewelacje ją jeszcze dzisiaj
spotkają.
Otoczona przez wianuszek
koleżanek, które już od dłuższego czasu naciskały na nią by chociaż podeszła do
obiektu swoich westchnień, zaczynała panikować. Chciała zwrócić na siebie jego
uwagę i nawet kilka razy zamieniła z nim dwa słowa, ale nie czuła się na tyle
odważna by podejść do niego gdy rozmawiał z kimś innym. I mimo że serce jej się
krajało gdy widziała jak po raz kolejny inna dziewczyna z taką swobodą z nim
rozmawia, śmieje, a nawet dotyka (nawet jeśli ten dotyk to zwykłe trącenie
łokciem) nadal coś ją powstrzymywało. Miała pewien kompleks dotyczący swej
urody, gdyż nie dało się ukryć że była ona wyjątkowa. Niemalże białe włosy
sięgające jej do ramion znacznie wyróżniały ją z tłumy, a raczej wyróżniałyBY
gdyby nie fakt że dziewczyna była strasznie niska. Niecałe 150 cm stanowiło jej
przekleństwo. Oczywiście, że przyjaciółki ją pocieszały nieustannie próbując
jej wmówić że jest przez to słodsza a buty na obcasie potrafią zdziałać cuda
ale nie umiała się przemóc. W końcu wzięły ją pod rękę i siłą zaciągnęły w
pobliże chłopaka, który o dziwo był sam. Popchnęły ją po czym schowały się za
rogiem by zostawić ich samych.
- Uaa! Zimne zimne zimne!-
usłyszała spanikowany głos, po czym spojrzała dlaczego też ktoś tak krzyczy.
- Gomenasai! Nie chciałam!-
zarzekała się, że jak tylko zobaczy przyjaciółki to podziękuje im za to całe
popchnięcie. Jakby nie mogły lżej! Teraz chłopak jest cały w swoim napoju, w
którym pływało sporo kostek lodu. – Potknęłam się, dlatego na Ciebie wpadłam.
- Usagi-chan nie przejmuj się,
zaraz wyschnie.- odparł widząc jak jego koleżanka ma wyrzuty sumienia.- To
tylko zwykła bluzka.- dodał jeszcze.
- Tak właściwie to chciałam ci
pogratulować zajęcia piątego miejsca.- była taka szczęśliwa, że zapamiętał jej
imię.
- Arigato!- ucieszył się.-
Wszyscy skaczą wokół nich.- wskazał na swoich przyjaciół z drużyny.- A
zapominają, że gdyby nie te dalsze miejsca nie było by tych pierwszych.-
oznajmił święcie przekonany o swojej teorii.
- Masz całkowitą rację Usui-kun!-
zaśmiała się dziewczyna.
- Jak ty wyglądasz! Nie wstyd Ci,
tak przy dziewczynie!- usłyszeli trzeci głos.- Twoja siostra byłaby niepocieszona.
– zbeształa go panna Tao, co wywołało u młodego Usui taki szok, że zapomniał
się odezwać.– Moja droga mogę cię prosić, żebyś pomogła mu się doprowadzić do
porządku. – zagadnęła do białowłosej. Ona oczywiście się zgodziła i razem
weszli po schodach, gdzie znajdowała się zarówno łazienka jak i pokój Horokeu.
Gdy tylko owa dwójka zniknęła jej z oczu, Jun ponownie wyciągnęła telefon.
- Załatwione, powinnaś być ze
mnie dumna.
- Jun-neesan jeśli coś z tego
będzie to obiecuje Ci, że masz u mnie całą blachę ciasta.
Usagi miała dziwne wrażenie, że
padła ofiarą intrygi i nie czuła się z tym najlepiej. Chciała sama spróbować
zdobyć jego zainteresowanie, a tu okazało się ze niemal każdy chce jej pomóc i
dosłownie popycha ją w jego ramiona.
- Poszukam czegoś w łazience. -
oznajmiła.
- He? Po co? Wrzucę to do prania
i po problemie.
- Sok porzeczkowy ciężko schodzi,
lepiej było by to zaprać.
- Serio? Nie wiedziałem. – stali
chwilę w milczeniu, a dziewczyna błagała by chłopak wpadł na to, że musi
ściągnąć koszulkę. I nie koniecznie przy niej. Na szczęście jej modlitwy
zostały wysłuchane i już po chwili Horokeu wręczał jej brudne ubranie, sam był ubrany, o dziwo, w koszule. Usagi musiała
przyznać, że wyglądał w niej świetnie i mimo że nie chciała się zarumienić,
czuła jak jej policzki nabierają kolorów. Pochyliła się na swoją pracą tak by
włosy zasłoniły jej twarz, i wylała na plamę trochę odplamiacza.
- Nawet nie wiedziałbym co robić.
– przyznał szczerze niebieskowłosy przyglądając się poczynaniom koleżanki.
- To nic trudnego.- zapewniła
go.- Z tyłu masz instrukcje jak postępować.- ponownie zapadło milczenie, a
dziewczyna usilnie pragnęła wymyślić temat do rozmowy.- Jak spędzasz święta?
- Hmm… pewnie będę jadł i spał.
Szczególnie teraz kiedy Ryu nas odwiedził… ma taki talent kulinarny, że pewnie
z kuchni nie wyjdę. – lekkie zakłopotanie wdarło się na twarz Usagi.
- Więc lubisz jeść?- zadała pierwsze
pytanie jakie przyszło jej na myśl i zaraz się za nie zganiła słysząc jak
zabrzmiało.
- Kocham jeść! Wszystko!- widząc
jego ekscytacje zaśmiała się. Zdecydowanie pasowała do niego rola obżartucha.
- Ja też nie mam planów…. Na
święta.- zaryzykowała, po czym spojrzała mu prosto w oczy dając tym samym
sygnał, że liczy na coś.
- Serio? Nie spędzasz ich z
rodziną albo z przyjaciółmi?
- Nie.- odparła nieco zirytowana
jego brakiem domyślności.- To znaczy jeśli nikt mnie nigdzie nie zaprosi to
pewnie zostanę w domu z rodzicami.- postanowiła spróbować drugi raz.
- Może też powinienem odwiedzić
siostrę…- zastanawiał się głośno Horokeu. Cała nadzieja wyparowała z Usagi po
usłyszeniu tych kilku słów.
- Twoja koszulka powinna być
czysta.- zmieniła zupełnie temat, po czym wyminęła chłopaka i niemalże zbiegła
na dół. Nie racząc nikomu cokolwiek wyjaśnić założyła kurtkę i buty po czym
ruszyła do domu.
Towarzystwo zaczynało się powoli
rozchodzić za co Anna była niezmiernie wdzięczna losowi. Jeszcze chwila a nie
umiałaby się powstrzymać przed zabójstwem z premedytacją. Karaoke powinno być
przeznaczone dla osób, które chociaż znają melodie piosenki, a niestety Yuri do
nich nie należała. Na szczęście dziewczyna już wyszła, a itako miała ogromną
nadzieje że już jej nigdy nie spotka. Chociaż raczej było to złudne jako że
chodziła z nią do klasy.
- Usagi-chan!- padł pierwszy
krzyk.- Idziemy do domu!- jednak białowłosej nigdzie nie było. Nie namyślając
się długo Jun wzięła na przepytki Usui. Po zapędzeniu go do rogu i wysłuchaniu
jak się zarzeka, że nic jej nie zrobił postanowiła podejść do tego od innej
strony.
- Rozmawialiśmy jak spędzamy
święta.- wyjaśnił jej, jednak to pannie Tao nie wystarczyło i kazała mu
dokładnie wszystko powtórzyć.
- Jesteś idiotą- podsumował Ren.
- Sam nim jesteś!- z
przyzwyczajenia HoroHoro postanowił obrazić przyjaciela.
- Oboje jesteście.- dodał swoje
Hao, który przysłuchiwał się całemu zajściu.
- Tym razem muszę się zgodzić z
nim.- westchnęła Jun. Oboje ją zawiedli.- Tak Ren ty również, miałeś tyle
możliwości i nic. – pokręciła głową, na co tamten prychnął. – A co do Ciebie.-
wróciła do niebieskowłosego.- Usagi chciała żebyś TY ją gdzieś zaprosił.
- Ja?! Ale po co?
- Ponieważ Cię lubi!-
zielonowłosa krzyknęła nie mogąc znieść, że można być aż tak mało domyślnym.- W
cale się nie dziwie że wyszła.
Szybko analizowała jak można
naprawić tą sytuację i wówczas spostrzegła telefon w ręce u jednej z koleżanek
Usagi.
Przeklinała w myślach i siebie i
jego. Była pewna, że się zbłaźniła przed nim, najpierw ten wylany sok potem ta
cała rozmowa i to na dodatek w łazience! Ale on też nie był bez winy, mógł
trochę wysilić mózgownicę… Siedziała na huśtawce w jednym z okolicznych placów
zabaw, wiedząc że do odjazdu autobusu ma jeszcze 20 minut. Puszka z ciepłą zieloną
herbatą delikatnie ogrzewała jej zmarznięte ręce. Nagle poczuła jak telefon jej
wibruje, widząc imię swojej koleżanki na wyświetlaczu bez zastanowienie zaczęła
mówić.
- Wiem, że nawaliłam, ale ja
naprawdę myślałam że się domyśli że chcę z nim gdzieś wyjść. Nawet sama mu
wszystko pod nos podłożyłam, a on dalej nie załapał. Sama nie wiem czy to ja
jestem taka głupia czy on…
- W cale nie jestem głupi!-
usłyszała w słuchawce i zamarła z przerażenia.- No dobra może jestem… ale tylko
trochę!- pod naporem spojrzeń jakim go obarczyli przyjaciele zmienił zdanie.- I
tak sobie pomyślałem… jeśli dalej nie masz żadnych planów, chyba że masz to nie
musimy… to znaczy…
- No zaproś ją wreszcie bo za
Ciebie to zrobię!- cierpliwość Ren`a była na wykończeniu, nie żeby miał jej
duże zapasy.
- I tak byś nie miał odwagi.-
prychnęła Jun.
- Możecie przestać?! Ja tu
rozmawiam!- Usui też był zdenerwowany, jednak gdy usłyszał jak Usagi się śmieje
nieco się rozluźnił.
- Więc chciałabyś może gdzieś ze
mną pójść?
- Z przyjemnością.- odparła
szczęśliwa. Podała mu jeszcze swój numer, żeby mogli się na spokojnie umówić,
po czym się rozłączyła. Tym razem z ogromnym uśmiechem i motylkami w brzuchu,
wdzięczna że jednak ktoś im pomaga.
***
Hej :) Cieszę się że tak szybko skomentowaliście i że wam się podobał ostatni odcinek ;) Tak jak wspominałam impreza w Inn En, ale jestem pewna że nie tego się spodziewaliście ;)
Oczywiście zapraszam do komentowania, oceniania, i szczerze mówiąc nie mogę się doczekać żeby przeczytać co myślicie o takim obrocie spraw ;)
Pozdrawiam :)