Jak co dzień
rozchodziły się krzyki po Inn En, tym razem wojnę z długowłosym toczył Ren,
który nie mógł wybaczyć wścibskości Hao. Przynajmniej tak to sobie tłumaczył,
bo przyznanie racji długowłosemu było by zbrodnią. A niestety tym razem Asakura
ją miał. Ze zwykłego żartu między Yoh-meiem, a jego dziadkiem wybuchła zażarta
dyskusja odnośnie przyszłości Ren`a. Jun miała o tyle szczęścia, że nie musiała zapewniać przyszłości
swojemu rodowi. Co innego Ren, do którego ojciec przyczepił się jak rzep do
psiego ogona. Wizja ustawionego małżeństwa stawała się co raz bardziej wyraźna
na horyzoncie, do tego przyjaciele nie pomagali dziedzicowi rodu Tao,
podśmiewując się z niego na każdym kroku. Horokeu chciał nawet zaproponować
stworzenie reality show, w końcu Ren ma spory zapas gotówki, lecz Jun zostawała
w sojuszu ze swoim bratem. Na szczęście miał przy sobie swoją ukochaną
dziewczynę, która miewała czasem równie rewelacyjne pomysły co on sam. Tym sposobem
hasło casting na żonę Ren`a zyskało sporą popularność w ciągu trzech dni w
szkole, a sam zainteresowany chował się po kątach jak najczęściej się dało.
- Jeanne- san
jak na razie prowadzisz w rankingu, lecz to Nicole-chan jest ulubienicą
publiczności. – Usagi wkręciła się w ten dowcip do tego stopnia, że została
koordynatorem całego przedsięwzięcia. Patrzyła właśnie na wykresy, które miały
pokazywać która z dziewczyn ma szanse wygrać. Iron Maiden spełniała wszystkie
wymagania, również te o których białowłosa nie wiedziała.
- Może to nie
będzie takie złe na jakie wygląda.- nie wiedzieć czemu Anna również krążyła
wokół całego projektu, a jej mina świadczyła o satysfakcji. Hao oczywiście
obstawał, że medium potrzebuje kompana w niedoli jakim jest zaaranżowane
małżeństwo. Jeanne spojrzała na blondynkę i dosłownie przez sekundę pojawiło
się w jej oczach coś na kształt zaalarmowania i tylko jedna osoba znała ją na
tyle dobrze by to wyłapać. Po tej chwili srebrnowłosa przyjęła standardową dla
siebie minę jaką był delikatny uśmiech, którym raczyła wszystkich od chwili gdy
przystąpiła do tego programu.
- Ren-san jest
gentlemanem i człowiekiem honorowym dlatego doskonale wiem kogo by wybrał. –
słowa jakie padły z jej ust sprawiły, że wszyscy przerwali swoje czynności i
oczekiwali na imię wybranki, lecz żadne nie padło. Zamiast tego to długowłosy postanowił
zabrać głos.
- Jestem ciekawy
co by z tego wynikło, gdyby to dla mnie zorganizowany taki casting.
- Nie ma takiej
opcji.- Usagi pokręciła głową.- Roxane wszystkich by rozniosła. Mam dość jej
dramatów po nim.- wskazała na bliźniaka.
- Roxane?- Yoh
jakby się przebudził nie rozumiejąc przy tym o co chodzi. Niestety został
zignorowany przez wszystkich oprócz swojej narzeczonej, która wyraźnie nie była
uradowana że reaguje tak na to imię.
- Przecież jest
ładna i chętna, czyli taka jakie lubisz.- białowłosa kontynuowała rozmowę nawet
nie podnosząc głowy znad zeszytu do matematyki, gdzie machinalnie rozwiązywała
równania.
- Ale nie
przepadam za towarem odzyskanym. – Hao z kolei przerzucał jabłko z jednej ręki
do drugiej co jakiś czas zerkając na towarzystwo, żeby czasem nie przeoczyć
okazji do dogryzienia komuś.
- Jesteś taki
ekologiczny, więc nie powinno to stanowić dla Ciebie problemu. – delikatny
uśmieszek błąkał się po jej twarzy.
- Z plastiku nie
zrobisz porcelany.
- Masz jeszcze
czas na znalezienie porcelany, teraz możesz pobawić się towarem z niższej
półki.
Horokeu
westchnął zrezygnowany, to nie był pierwszy raz gdy jego dziewczyna wdawała się
w dyskusje z jego największym wrogiem. W dodatku czynili to w tak dziwny
sposób, że ciężko mu było nadążyć, a co dopiero zrozumieć.
- Nie cierpię
jak tak mówią.- żachnął się.- Jakby rozmawiali w innym języku.
- Patrząc na was
co raz częściej się cieszę że jestem singlem.- Manta skwitował ich dyskusje, po
czym wrócił do zadania domowego.
***
Cisza w
samochodzie różniła się od tych które zwykle zapadały między nimi, lecz mimo to
chłopak pozostawał milczący. Fakty połączył już jakiś czas temu, ale nadal
pozostawał bierny na to co się tworzyło w jego głowie, jednak po dzisiejszym
zdarzeniu nie mógł tego nadal ignorować.
- Dziękuje.-
odezwała się srebrnowłosa, spoglądając na swojego towarzysza.- Że nie
naciskasz.- dokończyła.
- Nie powiem
żeby mi to odpowiadało.- pozwolił sobie na szczerość.- Przyzwyczaiłaś mnie do
czegoś innego. – w istocie teraz to on był lepiej poinformowany niż Marco co do
planów Iron Maiden. Niestety nie tym razem, nic nie zapowiadało na to że
potwierdzi bądź zaprzeczy jego przypuszczenia.
- Muszę
samodzielnie podjąć decyzję.- oznajmiła jakby przygotowywała się do tej rozmowy
od dłuższego czasu.
- Jeannie…- były
takie momenty kiedy pozwalał sobie na więcej swobody, bez żadnych honoryfikacji.
Była wtedy dla niego zwykłą dziewczyną, przyjaciółką, a nie przywódczynią.-
Przecież jedno nie wyklucza drugiego. Mogę powiedzieć co o tym myślę, a ty
zrobisz tak jak uważasz.
Jednak ona
pokręciła głową.
- Nie. Jesteś
przy mnie cały czas i nie chce tego zmieniać.- odpowiedziała pewnie, lecz
miękko. Tylko ona potrafiła być jednocześnie nieugięta i urocza.- Ja wiem… -
utrzymywała swój wzrok na splecionych dłoniach, lecz tym razem spojrzała na
niego. Zielonowłosy dziękował Bogu, że w samochodzie panował półmrok, bo czuł
jak krew mu napływa do policzków.- Dlatego pozostawmy to tak jak jest.
***
Kasumi zbiegała
po schodach jak najszybciej, chcąc zająć przyzwoite miejsce w kolejce do
bufetu. I jak to bywa w takich przypadkach nastąpiło bolesne zderzenie. Gdy już
się pozbierała to wręcz zaniemówiła z wrażenia na widok czerwonej plamy u
drugiej osoby. Niefortunnie uderzyła go swoim czołem prosto w nos, co
zaowocowało mocnym krwotokiem. Doskoczyła do chłopaka w kółko go przepraszając
i ciągnąc szybko do pielęgniarki.
- Już mi
lepiej.- powiedział po raz kolejny, zerkając na czarnowłosą. Jednak melancholia
w jego głosie zaprzeczała znaczeniu słów.
- Wygląda
okropnie.- wskazała na plamę, która rzeczywiście prezentowała się jak
wspomniany artykuł dla dziecka. Zerknął do lustra i uśmiechnął się na ten
widok, czym zaskoczył sam siebie. Od dawna nie miał powodu do szczęścia, tak
właściwie to dokładnie od roku. Na myśl o wydarzeniach sprzed 12 miesięcy
posmutniał od razu.
- Gorzej Ci?-
zaniepokoiła się Umi. Pokręcił głową nie zaszczycając jej już spojrzeniem.-
Chciałbym się przebrać.- wskazał na zapasową koszulę. Umi przytaknęła i wyszła
z pokoju. Niestety przez tą całą aferę nie zdążyła nic kupić i teraz jej brzuch
wydawał co raz głośniejsze odgłosy.
- Proszę.- przed
jej nosem pojawiła się słodka bułeczka.- Biegłaś do bufetu tak?- zapytał aby
się upewnić.
- Tak, ale
dziękuje. Ty też jesteś głodny.- posłała mu ciepły uśmiech. W końcu mogła
trafić znacznie gorzej, nie dość ze wpadła na kogoś, to jeszcze zepsuła
koszulę, a teraz ma objadać się cudzym śniadaniem?
- Podzielę się.
Potraktuj to jako zadość uczynienie.- puścił jej oczko, co nieco ją
zawstydziło. Zdziwiona bardziej swoim zachowaniem niż jego, wzięła do ręki
jedzenie.- Smakuje Ci? Mam jeszcze z nadzieniem truskawkowym.- pokazał na
resztę produktów żywnościowych.
- Nie trzeba,
też chciałam kupić morelową.- odpowiedziała. – Ale mimo wszystko jestem Ci coś
winna.- zaczęła nieśmiało bo nie wiedziała czy dobrze robi. Miała dość
obojętności Daisuke, męczyło ją to odtrącanie, a właściwie to że nawet nie
widział w niej kobiety tylko kumpelę. W dodatku ich stosunki się nieco
ochłodziły, a jego okno było co raz częściej zamknięte i zasłonięte. Więc czemu
by nie zaryzykować?- Zapraszam na obiad. Po szkole.
- Dzisiaj?-
zapytał niepewny. Od razu było widać, że ten termin mu nie pasuje.
- Wolałabym
jutro.- głupio było przyznać, że nie ma
w portfelu wystarczająco dużo pieniędzy.
Weszła do klasy
nieco oszołomiona, ale i zadowolona, lecz to rumieńcami zwróciła na siebie
uwagę Usagi. Podeszła do niej blisko stając na palcach i przyglądając się
uważnie, mrużąc przy tym oczy. W końcu analizując szybko całą postawę
czarnowłosej doszła do jedynego sensownego wniosku.
- Umówiłaś się
na randkę?- zapytała, chociaż była pewna swojej teorii, a jako że słowo na ‘r’
działało na Barthez jak magnez to zaraz pojawiła się przy przyjaciółkach.
- Czy ja dobrze
usłyszałam?!
I tym sposobem
Umi musiała wyśpiewać wszystko jak na spowiedzi, a dziewczyny analizowały
wszystko zgodnie z poradnikiem z najnowszego numeru ‘Seventeen’. Jak to bywa w
takich sytuacjach raz wybuchały śmiechem, raz tylko chichotały, potem szeptały
konspiracyjnie a nawet się rumieniły.
- Nie chciałabyś
tak czasem?- zagadnął Hao do siedzącej blondynki. Podniosła wzrok na grupkę
dziewczyn przyglądając im się w ten sam sposób co długowłosy przed chwilą. Ale
zaraz potem obróciła się delikatnie w lewo patrząc tym razem na podobną
sytuację ale w wykonaniu męskiej części klasy.
- A ty?-
zapytała się i Asakura również zamilkł na dłużej. To było powierzchowne uczucie
tęsknoty za czymś łatwym i normalnym, które pojawiało się raz na jakiś czas.
Zwykłe życie bez tego całego bagażu, bez złych wspomnień, bez bólu i
cierpienia, za to z kochającą rodziną, problemami w szkole i z dziewczynami. Ot
prawidłowa kolejność. Mieli jedynie namiastkę tego i tym musieli się nacieszyć
bo więcej nie będzie im dane. Już na zawsze pozostanie w nich ten niepokój, że
z którejś walki nie wrócą, że mają krew na rękach, że do problemów życia
codziennego dochodzą te z ich świata.
- Spójrzcie.-
szepnęła białowłosa pokazując głową na Annę i Hao.- Ciągle mam wrażenie jakby
coś między nimi było.- wyznała. Naprawdę chciała się z kimś tym podzielić, a
Horo cały czas zaprzeczał, jednak nie ma to jak babski punkt widzenia dlatego
też czekała na werdykt pozostałych dziewczyn.
- Myślisz?-
Roxanne się przeraziła i to bynajmniej nie dlatego, że perspektywa zdrady Yoh
była nieprzyjemna. W końcu miała teraz nowy cel i nie pozwoli by po raz kolejny
Kyoyama pokrzyżowała jej plany.
- Nieee….-
pokręciła głową Umi. Zbyt wiele sytuacji łączyło Annę z Yoh i wiedziała że
oboje coś do siebie czują, lecz nie naciskała więc jej informacje na ten temat
były dosyć uszczuplone.
- Horo się
wygadał, że ciągnie ją do Yoh, ale jakoś tak wydaje mi się że oni by bardziej
do siebie pasowali. – Usagi wpatrywała się w tą dwójkę próbując wyczytać coś z
ich zachowania. Do rozmowy dołączył czwarty głos, który przysłuchiwał się im
niemalże od początku tej rozmowy.
- Anna i Hao są
do siebie podobni. – każda z nich spojrzała na srebrnowłosą, która stała przy
ich ławce. Jej słowa były pewne, ale jednocześnie brzmiała jakby zdradzała
jakąś tajemnicę.- Charakter, historia, styl bycia…
- Jeannie.- w
słowo wszedł jej Lyserg, który widząc jak jego przyjaciółka zatraca się co raz
bardziej, postanowił powstrzymać ją przed powiedzeniem nieco za dużo. Mimo
czasu jaki minął od czasu turnieju Hao dla Iron Maiden nadal pozostawał swego
rodzaju piętą Achillesa. Wiedziała już że świat nie jest ani biały ani czarny,
że ma swoje własne odcienie i że w Asakurze kryje się wiele sprzeczności. Wbrew
pozorom zrozumiała to całkiem niedawno i to przy obserwacji tej dwójki. Byli do
siebie podobni przez jeszcze jedną rzecz, której nie wypowiedziała na głos, a
która gdyby nie Diethel na pewno wypłynęłaby na wierzch – moc.
Dziewczyny
wpatrywały się w stojącą nad nimi parę, widząc że właśnie nastąpił delikatny
zgrzyt w tym idealnie działającym organizmie jakim byli Lyserg i Jeannie. Roxanne
jednak jako najbardziej wtajemniczona odniosła wrażenie że tajemnicę Yoh i Anny
zna o wiele więcej osób niż mogła by się spodziewać. W końcu Hao to rodzina,
Horo z nimi mieszka, Jun też się zachowywała jakby wiedziała więcej, a co za
tym idzie również Ren. Manta od początku zdawał się być najbliżej szatyna, a
teraz doszli do tego również Lyseg i Jeannie. Poza tym pozostała jeszcze jedna
kwestia – oni wszyscy dobrze się znali. Barthez otworzyła szerzej oczy gdy
całość do niej dotarła. Siedziała tak przez chwilę jakby wyłączona analizując
czy to jest możliwe i właściwie dlaczego nie zauważyła tego wcześniej.
- Chyba Twoja
najlepsza przyjaciółka w końcu dodała dwa do dwóch.- oznajmił Hao przyglądając
się tej scenie. Nie zareagowała na zaczepkę, zresztą już od dłuższego czasu nie
dała mu się sprowokować, jednak nie wiedząc czemu zaniepokoiła ją ta
perspektywa. Roxanne wiedziała z tej trójki najwięcej i właściwie było by to
dziwne gdyby nie chciała wykorzystać tych informacji na swoją korzyść.
- Więc dobrze że
znam kogoś kto ją rozproszy.- odpowiedziała po czym na jej ustach wykwitł
uśmiech tryumfu. Nie było tajemnicą, że Roxanne przerzuciła się na Hao, teraz
pozostawało tylko podpuścić jego by się nią zajął. A że Asakura lubił brać
pełnymi garściami nie stanowiło to problemu.- Jak tam twoja niedoszła porcelana?-
zapytała nawiązując do jego rozmowy z Usagi, licząc że szala zwycięstwa
przechyli się na jej stronę.
Jednak Hao jak
zwykle postanowił odbić piłeczkę. - Jak tam noce? Nie za zimne?
- Właściwie
całkiem ciepłe.- odparła pewna siebie, ale mimo to delikatny rumieniec pojawił
się na jej policzkach.
- Wręcz… gorące?
Ich gra słowna
zapewne nie miała by końca gdyby nie Horokeu i Ren, którzy z niczego zaczęli
się kłócić. W końcu krzyki zaczęły wszystkich denerwować i tylko Anna potrafiła
ich uspokoić. Jako że była im poniekąd wdzięczna za przerwanie jej rozmowy z
przyszłym szwagrem postanowiła potraktować ich nieco ulgowo.
- Anna!-
usłyszała wołanie i już wkrótce ujrzała uradowaną twarz swojego narzeczonego i
była tylko jedyna rzecz na świecie, która go tak radowała.
- Niech zgadnę,
jest wyprzedaż płyt BobLove?- mruknęła pod nosem.
- Jest wyprzedaż
płyt BobLove!- nadal mówił podniesionym głosem.- Pójdziemy po szkole?!- w
takich momentach Yoh wyglądał jak pies, który usłyszał od swojego właściciela
magiczne słowo – spacer. Oczywiście Anna zawsze przewracała wtedy oczami i z
łaską przystawała na jego propozycję. - Słyszałeś Manta?!- niski przyjaciel
nieco zakłopotany pokiwał głową na znak że w pewnym stopniu podziela jego
radość, ale jednocześnie czuł się nieco skrępowany.
Scena odgrywała
się pod tablicami na podeście, więc klasa miała dobry wgląd w całość i chociaż znali
się już jakiś czas to plotki były czymś co nadawało sens ich życiu. Mimo że
wiedzieli iż Anna nie cierpi Hao to za każdym razem gdy widziano ich razem
zapalała się lampka że może jednak jakieś ziarno tkwi w tych historiach jakie o
nich krążyły. Z kolei z para YohxAnna miała swoich zwolenników jak i
przeciwników. Do tej drugiej części zdecydowanie należał Tanaka.
- Taki z Ciebie
pantofel, że musisz się jej pytać o pozwolenie?- wyśmiał niby po przyjacielsku
szamana. Jednak zanim zdążył odpowiedzieć do rozmowy dołączył Hao.
- Daj spokój,
robi się w tym co raz lepszy.- kpiarski uśmieszek nie schodził mu z twarzy. Jak
zwykle dwuznaczność raziła po oczach. Pytanie Anny o zgodę było całą procedurą,
ale z czasem stało się już czymś bardziej normalnym, dzięki czemu nie obrywał
już za bezpośredniość, ani za przeszkadzanie, ani za pomysł. – Poza tym może to jest jego sposób na
zapraszanie Anny na randkę. W końcu to żadna tajemnica że Królowa Lodu
wszystkich odrzuca oprócz jego.- zaległa cisza w klasie.
Nikt nie spodziewał
się takiego obrotu spraw, a to co mówił Hao mogło mieć więcej prawdy w sobie,
niż wszystkie plotki dotychczas zasłyszane. Daisuke niepewny przełknął ślinę i
usiadł na swoim miejscu przeklinając dzień w którym poznał bliźniaków. Z kolei
najważniejsza dwójka osób również nie umiała się odnaleźć w tym zamieszaniu
jakie wybuchło wokół nich. W końcu Anna zdobyła się na jedyną rzecz jaka
wydawała się jej słuszna, czyli rzucenie butem prosto w długowłosego. Nauczona
po poprzednich porażkach od razu postanowiła użyć również tego z lewej stopy,
wiedząc że dwóch na raz nie złapie.
Chwilę zajęło
Hao dojście do siebie, ale już wiedział jak zakończyć tą bitwę z wygraną.
Uważnie dobierając słowa i je intonując zobaczył szok u wszystkich
zgromadzonych. Buty chwycił w dwa palce i pomachał nimi jak przynętą.
- Uważaj bo
jeszcze zostanę Twoim księciem… Kopciuszku.
Horokeu nie mógł
się opanować i zaczął śmiać się jak opętany, ale wystarczyło jedno spojrzenie
medium i zamilkł jak zaklęty. Usagi pokiwała głową, a jej mina wyrażała podziw
dla długowłosego, Roxanne niemalże rozdziawiła buzię, Umi i Jeannie
zachichotały, a Lyserg zaciekawiony patrzył co dalej zrobi waleczna Itako,
przekonany że Yoh ograniczy się jedynie do stękania na zmianę „Anna…” „Oni-san...”.
Ale to właśnie młodszy z bliźniaków przejął pałeczkę.
- Bardziej Ci
pasuje tytuł Króla, księciem jestem ja.
Tym razem Usui
nie umiał się opanować, tak jak Manta, Lyserg i Jeannie. Nawet Ren pokusił się
o uśmiech, Usagi z kolei myśląc że dotyczy to jej zakładu z Hao również się
zaśmiała. Tym sposobem chwilowo szatyn odwrócił uwagę od swojej narzeczonej,
ale nie od nich w wersji pary. Wręcz dolał oliwy do ognia i chociaż wiedział że
może tego żałować, nie zawahałby się wypowiedzieć tego raz jeszcze. Jednak
nawet odwaga ma swoje limity więc wolał nie patrzeć w stronę dziewczyny, tylko
ograniczyć się do pozostałych osób.
Ale ona
wiedziała. Otwarta deklaracja nie była czymś w jego stylu, dlatego też stała
jak kołek wiedząc że ponownie się rumieni. Serce biło jej dwa razy szybciej i
nie wiedziała która z emocji najbardziej przejmuje nad nią kontrolę, ale nie
byłaby sobą gdyby je wszystkie uciszyła. Owszem pozwalała im się wydostać, ale
rzadko i przeważnie tylko w jego towarzystwie. A on ją taką akceptował, więc
czemu…?
Tak jak mówili
po szkole wybrali się do centrum handlowego po płyty. Yoh zadowolony gwizdał od
czasu do czasu, Anna z kolei szła jakby nic się nie stało, ale wewnątrz toczyła
się walka. Musiała się dowiedzieć dlaczego powiedział to na forum. Gdy w końcu
się odważyła, szatyn ponownie ją zaskoczył.
- A źle
powiedziałem?- zagadnął wesoło, zerkając na nią z ukosa.
- Asakura!- tak
to był ten moment kiedy Yoh musiał spotulnieć i wyjaśnić wszystko od początku
błagając na końcu o litość.
- Nie wiem! Po
prostu…- odparł szybko, wiedząc jednocześnie że taka odpowiedź jej nie
usatysfakcjonuje.
- Po prostu co?!
Stwierdziłeś że nazywanie się moim księciem przy wszystkich jest świetnym
pomysłem?!
- A jest aż
takim złym? Nie miałaś oporów przy Mancie żeby przyznać się do narzeczeństwa, a
widziałaś go który? Pierwszy raz? Tak samo było z Horo Horo przed moją pierwszą
walką!
Trafił w sedno.
- Poza tym
pewnie nikt tego na poważnie nie wziął, więc się nie musisz martwić.
- Nie martwię
się.- przyznała cicho, ale on i tak to usłyszał.- Po prostu wyskoczyłeś z tym
tak nagle.
Faktycznie sam
się zdziwił, ale Hao wyzwalał w nim nowe nieodkryte jeszcze odruchy, które tak
często obserwował między Ren`em a Horo. Przekomarzali się non stop i zauważył
że on również czerpie z tego satysfakcję, gdy tą drugą osobą jest jego brat.
Jasne, że między rodzeństwem jest to naturalne, ale nie koniecznie między nimi.
Hao był jego bliźniakiem i już nim pozostanie, ale jednocześnie miał ponad 1000
lat, nie wspominając o byciu Królem Szamanów. Mimo to chciał mieć z nim w miarę
normalną więź i wierzył że takie zwykłe zachowania pozwolą na jej utworzenie.
W całej tej
historii nie chodziło o Annę, ale właśnie o Hao. Chociaż…?
- Jesteśmy
narzeczeństwem od kilku lat więc chyba nie nagle.- zauważył, wiedząc
jednocześnie że i ten argument nie przejdzie dlatego kontynuował.- Chodzi Ci o
to że była przy tym cała klasa, prawda?
Oczywiście że ją
rozgryzł, w końcu znał ją na wylot. Wiedział o co jej chodzi nawet wówczas gdy
krążyła wokół tematu. Wiedział kiedy może sobie pozwolić na więcej, a kiedy
„nie” jest niepodważalne.
- Jak dla mnie
mogła być przy tym cała szkoła. – powiedział szczerze, powodując kolejną falę
zawstydzenia u medium.- Po tej całej sprawie z Roxanne… nie chcę żebyś była zła
tak jak wtedy.
Wiedziała już do
czego zmierzał.
- Więc co?
Zaczniemy chodzić za rączki i całować się po kątach jak inne pary?
- Jeśli tylko
masz ochotę.- odpowiedział, ale widząc jej mordercze spojrzenie, zachichotał
nerwowo.- Zawsze mogę kupić ci pierścionek zaręczynowy.
Widząc, że Yoh
całkiem nieźle bawi się jej kosztem westchnęła poirytowana. Szatyn co jakiś
czas dorzucał jeszcze jakiś komentarz, więc postanowiła go uciszyć pokazując na
wystawie najdroższy z pierścionków, wyraźnie zaznaczając że jeśli już
koniecznie musi jakiś nosić to niech będzie jej godny.
Prawda jednak
była taka, że lubiła uczucie jego palców splecionych z jej, jak przeczesywały
jej włosy, głaskały po plecach, gdy zjeżdżały z szyi na biodra po ramionach, aż
w końcu przyciągał ją, obejmował, i całował. Zarówno te zwykłe całusy w czoło
czy policzek, jak te namiętne, które ostatnio odczuwała co raz częściej.
***
Cześć wszystkim :)
Sporo z Was narzekało, że brakuje Wam momentów Yoh i Anny i chociaż chyba nie o to chodziło, to myślę że będziecie zadowoleni z takiego fragmentu :)
Oprócz tego to chcę oznajmić że uważam tę część za bardzo udaną i jestem dumna z rozmowy jaka mi wyszła między Anną i Hao :) Dobrze się bawiłam to pisząc i mam nadzieje że wy również dobrze się bawiliście czytając :)
Pozdrawiam serdecznie!
Źródło obrazka: https://janeelend.deviantart.com/art/Yoh-Anna-Hao-165256646