niedziela, 18 marca 2018

35. Preludium.




Jak co dzień rozchodziły się krzyki po Inn En, tym razem wojnę z długowłosym toczył Ren, który nie mógł wybaczyć wścibskości Hao. Przynajmniej tak to sobie tłumaczył, bo przyznanie racji długowłosemu było by zbrodnią. A niestety tym razem Asakura ją miał. Ze zwykłego żartu między Yoh-meiem, a jego dziadkiem wybuchła zażarta dyskusja odnośnie przyszłości Ren`a. Jun miała o tyle szczęścia, że nie musiała zapewniać przyszłości swojemu rodowi. Co innego Ren, do którego ojciec przyczepił się jak rzep do psiego ogona. Wizja ustawionego małżeństwa stawała się co raz bardziej wyraźna na horyzoncie, do tego przyjaciele nie pomagali dziedzicowi rodu Tao, podśmiewując się z niego na każdym kroku. Horokeu chciał nawet zaproponować stworzenie reality show, w końcu Ren ma spory zapas gotówki, lecz Jun zostawała w sojuszu ze swoim bratem. Na szczęście miał przy sobie swoją ukochaną dziewczynę, która miewała czasem równie rewelacyjne pomysły co on sam. Tym sposobem hasło casting na żonę Ren`a zyskało sporą popularność w ciągu trzech dni w szkole, a sam zainteresowany chował się po kątach jak najczęściej się dało.

- Jeanne- san jak na razie prowadzisz w rankingu, lecz to Nicole-chan jest ulubienicą publiczności. – Usagi wkręciła się w ten dowcip do tego stopnia, że została koordynatorem całego przedsięwzięcia. Patrzyła właśnie na wykresy, które miały pokazywać która z dziewczyn ma szanse wygrać. Iron Maiden spełniała wszystkie wymagania, również te o których białowłosa nie wiedziała.

- Może to nie będzie takie złe na jakie wygląda.- nie wiedzieć czemu Anna również krążyła wokół całego projektu, a jej mina świadczyła o satysfakcji. Hao oczywiście obstawał, że medium potrzebuje kompana w niedoli jakim jest zaaranżowane małżeństwo. Jeanne spojrzała na blondynkę i dosłownie przez sekundę pojawiło się w jej oczach coś na kształt zaalarmowania i tylko jedna osoba znała ją na tyle dobrze by to wyłapać. Po tej chwili srebrnowłosa przyjęła standardową dla siebie minę jaką był delikatny uśmiech, którym raczyła wszystkich od chwili gdy przystąpiła do tego programu.

- Ren-san jest gentlemanem i człowiekiem honorowym dlatego doskonale wiem kogo by wybrał. – słowa jakie padły z jej ust sprawiły, że wszyscy przerwali swoje czynności i oczekiwali na imię wybranki, lecz żadne nie padło. Zamiast tego to długowłosy postanowił zabrać głos.

- Jestem ciekawy co by z tego wynikło, gdyby to dla mnie zorganizowany taki casting.

- Nie ma takiej opcji.- Usagi pokręciła głową.- Roxane wszystkich by rozniosła. Mam dość jej dramatów po nim.- wskazała na bliźniaka.

- Roxane?- Yoh jakby się przebudził nie rozumiejąc przy tym o co chodzi. Niestety został zignorowany przez wszystkich oprócz swojej narzeczonej, która wyraźnie nie była uradowana że reaguje tak na to imię.

- Przecież jest ładna i chętna, czyli taka jakie lubisz.- białowłosa kontynuowała rozmowę nawet nie podnosząc głowy znad zeszytu do matematyki, gdzie machinalnie rozwiązywała równania.

- Ale nie przepadam za towarem odzyskanym. – Hao z kolei przerzucał jabłko z jednej ręki do drugiej co jakiś czas zerkając na towarzystwo, żeby czasem nie przeoczyć okazji do dogryzienia komuś.

- Jesteś taki ekologiczny, więc nie powinno to stanowić dla Ciebie problemu. – delikatny uśmieszek błąkał się po jej twarzy.

- Z plastiku nie zrobisz porcelany.

- Masz jeszcze czas na znalezienie porcelany, teraz możesz pobawić się towarem z niższej półki.

Horokeu westchnął zrezygnowany, to nie był pierwszy raz gdy jego dziewczyna wdawała się w dyskusje z jego największym wrogiem. W dodatku czynili to w tak dziwny sposób, że ciężko mu było nadążyć, a co dopiero zrozumieć.

- Nie cierpię jak tak mówią.- żachnął się.- Jakby rozmawiali w innym języku.

- Patrząc na was co raz częściej się cieszę że jestem singlem.- Manta skwitował ich dyskusje, po czym wrócił do zadania domowego.

***
Cisza w samochodzie różniła się od tych które zwykle zapadały między nimi, lecz mimo to chłopak pozostawał milczący. Fakty połączył już jakiś czas temu, ale nadal pozostawał bierny na to co się tworzyło w jego głowie, jednak po dzisiejszym zdarzeniu nie mógł tego nadal ignorować.

- Dziękuje.- odezwała się srebrnowłosa, spoglądając na swojego towarzysza.- Że nie naciskasz.- dokończyła.

- Nie powiem żeby mi to odpowiadało.- pozwolił sobie na szczerość.- Przyzwyczaiłaś mnie do czegoś innego. – w istocie teraz to on był lepiej poinformowany niż Marco co do planów Iron Maiden. Niestety nie tym razem, nic nie zapowiadało na to że potwierdzi bądź zaprzeczy jego przypuszczenia.

- Muszę samodzielnie podjąć decyzję.- oznajmiła jakby przygotowywała się do tej rozmowy od dłuższego czasu.

- Jeannie…- były takie momenty kiedy pozwalał sobie na więcej swobody, bez żadnych honoryfikacji. Była wtedy dla niego zwykłą dziewczyną, przyjaciółką, a nie przywódczynią.- Przecież jedno nie wyklucza drugiego. Mogę powiedzieć co o tym myślę, a ty zrobisz tak jak uważasz.

Jednak ona pokręciła głową.

- Nie. Jesteś przy mnie cały czas i nie chce tego zmieniać.- odpowiedziała pewnie, lecz miękko. Tylko ona potrafiła być jednocześnie nieugięta i urocza.- Ja wiem… - utrzymywała swój wzrok na splecionych dłoniach, lecz tym razem spojrzała na niego. Zielonowłosy dziękował Bogu, że w samochodzie panował półmrok, bo czuł jak krew mu napływa do policzków.- Dlatego pozostawmy to tak jak jest.


***


Kasumi zbiegała po schodach jak najszybciej, chcąc zająć przyzwoite miejsce w kolejce do bufetu. I jak to bywa w takich przypadkach nastąpiło bolesne zderzenie. Gdy już się pozbierała to wręcz zaniemówiła z wrażenia na widok czerwonej plamy u drugiej osoby. Niefortunnie uderzyła go swoim czołem prosto w nos, co zaowocowało mocnym krwotokiem. Doskoczyła do chłopaka w kółko go przepraszając i ciągnąc szybko do pielęgniarki.

- Już mi lepiej.- powiedział po raz kolejny, zerkając na czarnowłosą. Jednak melancholia w jego głosie zaprzeczała znaczeniu słów.

- Wygląda okropnie.- wskazała na plamę, która rzeczywiście prezentowała się jak wspomniany artykuł dla dziecka. Zerknął do lustra i uśmiechnął się na ten widok, czym zaskoczył sam siebie. Od dawna nie miał powodu do szczęścia, tak właściwie to dokładnie od roku. Na myśl o wydarzeniach sprzed 12 miesięcy posmutniał od razu.

- Gorzej Ci?- zaniepokoiła się Umi. Pokręcił głową nie zaszczycając jej już spojrzeniem.- Chciałbym się przebrać.- wskazał na zapasową koszulę. Umi przytaknęła i wyszła z pokoju. Niestety przez tą całą aferę nie zdążyła nic kupić i teraz jej brzuch wydawał co raz głośniejsze odgłosy.

- Proszę.- przed jej nosem pojawiła się słodka bułeczka.- Biegłaś do bufetu tak?- zapytał aby się upewnić.

- Tak, ale dziękuje. Ty też jesteś głodny.- posłała mu ciepły uśmiech. W końcu mogła trafić znacznie gorzej, nie dość ze wpadła na kogoś, to jeszcze zepsuła koszulę, a teraz ma objadać się cudzym śniadaniem?

- Podzielę się. Potraktuj to jako zadość uczynienie.- puścił jej oczko, co nieco ją zawstydziło. Zdziwiona bardziej swoim zachowaniem niż jego, wzięła do ręki jedzenie.- Smakuje Ci? Mam jeszcze z nadzieniem truskawkowym.- pokazał na resztę produktów żywnościowych.

- Nie trzeba, też chciałam kupić morelową.- odpowiedziała. – Ale mimo wszystko jestem Ci coś winna.- zaczęła nieśmiało bo nie wiedziała czy dobrze robi. Miała dość obojętności Daisuke, męczyło ją to odtrącanie, a właściwie to że nawet nie widział w niej kobiety tylko kumpelę. W dodatku ich stosunki się nieco ochłodziły, a jego okno było co raz częściej zamknięte i zasłonięte. Więc czemu by nie zaryzykować?- Zapraszam na obiad. Po szkole.

- Dzisiaj?- zapytał niepewny. Od razu było widać, że ten termin mu nie pasuje.

- Wolałabym jutro.-  głupio było przyznać, że nie ma w portfelu wystarczająco dużo pieniędzy.

Weszła do klasy nieco oszołomiona, ale i zadowolona, lecz to rumieńcami zwróciła na siebie uwagę Usagi. Podeszła do niej blisko stając na palcach i przyglądając się uważnie, mrużąc przy tym oczy. W końcu analizując szybko całą postawę czarnowłosej doszła do jedynego sensownego wniosku.

- Umówiłaś się na randkę?- zapytała, chociaż była pewna swojej teorii, a jako że słowo na ‘r’ działało na Barthez jak magnez to zaraz pojawiła się przy przyjaciółkach.

- Czy ja dobrze usłyszałam?!

I tym sposobem Umi musiała wyśpiewać wszystko jak na spowiedzi, a dziewczyny analizowały wszystko zgodnie z poradnikiem z najnowszego numeru ‘Seventeen’. Jak to bywa w takich sytuacjach raz wybuchały śmiechem, raz tylko chichotały, potem szeptały konspiracyjnie a nawet się rumieniły.

- Nie chciałabyś tak czasem?- zagadnął Hao do siedzącej blondynki. Podniosła wzrok na grupkę dziewczyn przyglądając im się w ten sam sposób co długowłosy przed chwilą. Ale zaraz potem obróciła się delikatnie w lewo patrząc tym razem na podobną sytuację ale w wykonaniu męskiej części klasy.

- A ty?- zapytała się i Asakura również zamilkł na dłużej. To było powierzchowne uczucie tęsknoty za czymś łatwym i normalnym, które pojawiało się raz na jakiś czas. Zwykłe życie bez tego całego bagażu, bez złych wspomnień, bez bólu i cierpienia, za to z kochającą rodziną, problemami w szkole i z dziewczynami. Ot prawidłowa kolejność. Mieli jedynie namiastkę tego i tym musieli się nacieszyć bo więcej nie będzie im dane. Już na zawsze pozostanie w nich ten niepokój, że z którejś walki nie wrócą, że mają krew na rękach, że do problemów życia codziennego dochodzą te z ich świata.

- Spójrzcie.- szepnęła białowłosa pokazując głową na Annę i Hao.- Ciągle mam wrażenie jakby coś między nimi było.- wyznała. Naprawdę chciała się z kimś tym podzielić, a Horo cały czas zaprzeczał, jednak nie ma to jak babski punkt widzenia dlatego też czekała na werdykt pozostałych dziewczyn.

- Myślisz?- Roxanne się przeraziła i to bynajmniej nie dlatego, że perspektywa zdrady Yoh była nieprzyjemna. W końcu miała teraz nowy cel i nie pozwoli by po raz kolejny Kyoyama pokrzyżowała jej plany.

- Nieee….- pokręciła głową Umi. Zbyt wiele sytuacji łączyło Annę z Yoh i wiedziała że oboje coś do siebie czują, lecz nie naciskała więc jej informacje na ten temat były dosyć uszczuplone.

- Horo się wygadał, że ciągnie ją do Yoh, ale jakoś tak wydaje mi się że oni by bardziej do siebie pasowali. – Usagi wpatrywała się w tą dwójkę próbując wyczytać coś z ich zachowania. Do rozmowy dołączył czwarty głos, który przysłuchiwał się im niemalże od początku tej rozmowy.

- Anna i Hao są do siebie podobni. – każda z nich spojrzała na srebrnowłosą, która stała przy ich ławce. Jej słowa były pewne, ale jednocześnie brzmiała jakby zdradzała jakąś tajemnicę.- Charakter, historia, styl bycia…

- Jeannie.- w słowo wszedł jej Lyserg, który widząc jak jego przyjaciółka zatraca się co raz bardziej, postanowił powstrzymać ją przed powiedzeniem nieco za dużo. Mimo czasu jaki minął od czasu turnieju Hao dla Iron Maiden nadal pozostawał swego rodzaju piętą Achillesa. Wiedziała już że świat nie jest ani biały ani czarny, że ma swoje własne odcienie i że w Asakurze kryje się wiele sprzeczności. Wbrew pozorom zrozumiała to całkiem niedawno i to przy obserwacji tej dwójki. Byli do siebie podobni przez jeszcze jedną rzecz, której nie wypowiedziała na głos, a która gdyby nie Diethel na pewno wypłynęłaby na wierzch – moc.

Dziewczyny wpatrywały się w stojącą nad nimi parę, widząc że właśnie nastąpił delikatny zgrzyt w tym idealnie działającym organizmie jakim byli Lyserg i Jeannie. Roxanne jednak jako najbardziej wtajemniczona odniosła wrażenie że tajemnicę Yoh i Anny zna o wiele więcej osób niż mogła by się spodziewać. W końcu Hao to rodzina, Horo z nimi mieszka, Jun też się zachowywała jakby wiedziała więcej, a co za tym idzie również Ren. Manta od początku zdawał się być najbliżej szatyna, a teraz doszli do tego również Lyseg i Jeannie. Poza tym pozostała jeszcze jedna kwestia – oni wszyscy dobrze się znali. Barthez otworzyła szerzej oczy gdy całość do niej dotarła. Siedziała tak przez chwilę jakby wyłączona analizując czy to jest możliwe i właściwie dlaczego nie zauważyła tego wcześniej.

- Chyba Twoja najlepsza przyjaciółka w końcu dodała dwa do dwóch.- oznajmił Hao przyglądając się tej scenie. Nie zareagowała na zaczepkę, zresztą już od dłuższego czasu nie dała mu się sprowokować, jednak nie wiedząc czemu zaniepokoiła ją ta perspektywa. Roxanne wiedziała z tej trójki najwięcej i właściwie było by to dziwne gdyby nie chciała wykorzystać tych informacji na swoją korzyść.

- Więc dobrze że znam kogoś kto ją rozproszy.- odpowiedziała po czym na jej ustach wykwitł uśmiech tryumfu. Nie było tajemnicą, że Roxanne przerzuciła się na Hao, teraz pozostawało tylko podpuścić jego by się nią zajął. A że Asakura lubił brać pełnymi garściami nie stanowiło to problemu.- Jak tam twoja niedoszła porcelana?- zapytała nawiązując do jego rozmowy z Usagi, licząc że szala zwycięstwa przechyli się na jej stronę.

Jednak Hao jak zwykle postanowił odbić piłeczkę. - Jak tam noce? Nie za zimne?

- Właściwie całkiem ciepłe.- odparła pewna siebie, ale mimo to delikatny rumieniec pojawił się na jej policzkach.

- Wręcz… gorące?

Ich gra słowna zapewne nie miała by końca gdyby nie Horokeu i Ren, którzy z niczego zaczęli się kłócić. W końcu krzyki zaczęły wszystkich denerwować i tylko Anna potrafiła ich uspokoić. Jako że była im poniekąd wdzięczna za przerwanie jej rozmowy z przyszłym szwagrem postanowiła potraktować ich nieco ulgowo.

- Anna!- usłyszała wołanie i już wkrótce ujrzała uradowaną twarz swojego narzeczonego i była tylko jedyna rzecz na świecie, która go tak radowała.

- Niech zgadnę, jest wyprzedaż płyt BobLove?- mruknęła pod nosem.

- Jest wyprzedaż płyt BobLove!- nadal mówił podniesionym głosem.- Pójdziemy po szkole?!- w takich momentach Yoh wyglądał jak pies, który usłyszał od swojego właściciela magiczne słowo – spacer. Oczywiście Anna zawsze przewracała wtedy oczami i z łaską przystawała na jego propozycję. - Słyszałeś Manta?!- niski przyjaciel nieco zakłopotany pokiwał głową na znak że w pewnym stopniu podziela jego radość, ale jednocześnie czuł się nieco skrępowany.

Scena odgrywała się pod tablicami na podeście, więc klasa miała dobry wgląd w całość i chociaż znali się już jakiś czas to plotki były czymś co nadawało sens ich życiu. Mimo że wiedzieli iż Anna nie cierpi Hao to za każdym razem gdy widziano ich razem zapalała się lampka że może jednak jakieś ziarno tkwi w tych historiach jakie o nich krążyły. Z kolei z para YohxAnna miała swoich zwolenników jak i przeciwników. Do tej drugiej części zdecydowanie należał Tanaka.

- Taki z Ciebie pantofel, że musisz się jej pytać o pozwolenie?- wyśmiał niby po przyjacielsku szamana. Jednak zanim zdążył odpowiedzieć do rozmowy dołączył Hao.

- Daj spokój, robi się w tym co raz lepszy.- kpiarski uśmieszek nie schodził mu z twarzy. Jak zwykle dwuznaczność raziła po oczach. Pytanie Anny o zgodę było całą procedurą, ale z czasem stało się już czymś bardziej normalnym, dzięki czemu nie obrywał już za bezpośredniość, ani za przeszkadzanie, ani za pomysł.  – Poza tym może to jest jego sposób na zapraszanie Anny na randkę. W końcu to żadna tajemnica że Królowa Lodu wszystkich odrzuca oprócz jego.- zaległa cisza w klasie. 
Nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw, a to co mówił Hao mogło mieć więcej prawdy w sobie, niż wszystkie plotki dotychczas zasłyszane. Daisuke niepewny przełknął ślinę i usiadł na swoim miejscu przeklinając dzień w którym poznał bliźniaków. Z kolei najważniejsza dwójka osób również nie umiała się odnaleźć w tym zamieszaniu jakie wybuchło wokół nich. W końcu Anna zdobyła się na jedyną rzecz jaka wydawała się jej słuszna, czyli rzucenie butem prosto w długowłosego. Nauczona po poprzednich porażkach od razu postanowiła użyć również tego z lewej stopy, wiedząc że dwóch na raz nie złapie.

Chwilę zajęło Hao dojście do siebie, ale już wiedział jak zakończyć tą bitwę z wygraną. Uważnie dobierając słowa i je intonując zobaczył szok u wszystkich zgromadzonych. Buty chwycił w dwa palce i pomachał nimi jak przynętą.

- Uważaj bo jeszcze zostanę Twoim księciem… Kopciuszku.

Horokeu nie mógł się opanować i zaczął śmiać się jak opętany, ale wystarczyło jedno spojrzenie medium i zamilkł jak zaklęty. Usagi pokiwała głową, a jej mina wyrażała podziw dla długowłosego, Roxanne niemalże rozdziawiła buzię, Umi i Jeannie zachichotały, a Lyserg zaciekawiony patrzył co dalej zrobi waleczna Itako, przekonany że Yoh ograniczy się jedynie do stękania na zmianę „Anna…” „Oni-san...”. Ale to właśnie młodszy z bliźniaków przejął pałeczkę.

- Bardziej Ci pasuje tytuł Króla, księciem jestem ja.

Tym razem Usui nie umiał się opanować, tak jak Manta, Lyserg i Jeannie. Nawet Ren pokusił się o uśmiech, Usagi z kolei myśląc że dotyczy to jej zakładu z Hao również się zaśmiała. Tym sposobem chwilowo szatyn odwrócił uwagę od swojej narzeczonej, ale nie od nich w wersji pary. Wręcz dolał oliwy do ognia i chociaż wiedział że może tego żałować, nie zawahałby się wypowiedzieć tego raz jeszcze. Jednak nawet odwaga ma swoje limity więc wolał nie patrzeć w stronę dziewczyny, tylko ograniczyć się do pozostałych osób.

Ale ona wiedziała. Otwarta deklaracja nie była czymś w jego stylu, dlatego też stała jak kołek wiedząc że ponownie się rumieni. Serce biło jej dwa razy szybciej i nie wiedziała która z emocji najbardziej przejmuje nad nią kontrolę, ale nie byłaby sobą gdyby je wszystkie uciszyła. Owszem pozwalała im się wydostać, ale rzadko i przeważnie tylko w jego towarzystwie. A on ją taką akceptował, więc czemu…?

Tak jak mówili po szkole wybrali się do centrum handlowego po płyty. Yoh zadowolony gwizdał od czasu do czasu, Anna z kolei szła jakby nic się nie stało, ale wewnątrz toczyła się walka. Musiała się dowiedzieć dlaczego powiedział to na forum. Gdy w końcu się odważyła, szatyn ponownie ją zaskoczył.

- A źle powiedziałem?- zagadnął wesoło, zerkając na nią z ukosa.

- Asakura!- tak to był ten moment kiedy Yoh musiał spotulnieć i wyjaśnić wszystko od początku błagając na końcu o litość.

- Nie wiem! Po prostu…- odparł szybko, wiedząc jednocześnie że taka odpowiedź jej nie usatysfakcjonuje.

- Po prostu co?! Stwierdziłeś że nazywanie się moim księciem przy wszystkich jest świetnym pomysłem?!

- A jest aż takim złym? Nie miałaś oporów przy Mancie żeby przyznać się do narzeczeństwa, a widziałaś go który? Pierwszy raz? Tak samo było z Horo Horo przed moją pierwszą walką!
Trafił w sedno.

- Poza tym pewnie nikt tego na poważnie nie wziął, więc się nie musisz martwić.

- Nie martwię się.- przyznała cicho, ale on i tak to usłyszał.- Po prostu wyskoczyłeś z tym tak nagle.

Faktycznie sam się zdziwił, ale Hao wyzwalał w nim nowe nieodkryte jeszcze odruchy, które tak często obserwował między Ren`em a Horo. Przekomarzali się non stop i zauważył że on również czerpie z tego satysfakcję, gdy tą drugą osobą jest jego brat. Jasne, że między rodzeństwem jest to naturalne, ale nie koniecznie między nimi. Hao był jego bliźniakiem i już nim pozostanie, ale jednocześnie miał ponad 1000 lat, nie wspominając o byciu Królem Szamanów. Mimo to chciał mieć z nim w miarę normalną więź i wierzył że takie zwykłe zachowania pozwolą na jej utworzenie.

W całej tej historii nie chodziło o Annę, ale właśnie o Hao. Chociaż…?

- Jesteśmy narzeczeństwem od kilku lat więc chyba nie nagle.- zauważył, wiedząc jednocześnie że i ten argument nie przejdzie dlatego kontynuował.- Chodzi Ci o to że była przy tym cała klasa, prawda?

Oczywiście że ją rozgryzł, w końcu znał ją na wylot. Wiedział o co jej chodzi nawet wówczas gdy krążyła wokół tematu. Wiedział kiedy może sobie pozwolić na więcej, a kiedy „nie” jest niepodważalne.

- Jak dla mnie mogła być przy tym cała szkoła. – powiedział szczerze, powodując kolejną falę zawstydzenia u medium.- Po tej całej sprawie z Roxanne… nie chcę żebyś była zła tak jak wtedy.

Wiedziała już do czego zmierzał.

- Więc co? Zaczniemy chodzić za rączki i całować się po kątach jak inne pary?

- Jeśli tylko masz ochotę.- odpowiedział, ale widząc jej mordercze spojrzenie, zachichotał nerwowo.- Zawsze mogę kupić ci pierścionek zaręczynowy.

Widząc, że Yoh całkiem nieźle bawi się jej kosztem westchnęła poirytowana. Szatyn co jakiś czas dorzucał jeszcze jakiś komentarz, więc postanowiła go uciszyć pokazując na wystawie najdroższy z pierścionków, wyraźnie zaznaczając że jeśli już koniecznie musi jakiś nosić to niech będzie jej godny.

Prawda jednak była taka, że lubiła uczucie jego palców splecionych z jej, jak przeczesywały jej włosy, głaskały po plecach, gdy zjeżdżały z szyi na biodra po ramionach, aż w końcu przyciągał ją, obejmował, i całował. Zarówno te zwykłe całusy w czoło czy policzek, jak te namiętne, które ostatnio odczuwała co raz częściej.

***
Cześć wszystkim :)
Sporo z Was narzekało, że brakuje Wam momentów Yoh i Anny i chociaż chyba nie o to chodziło, to myślę że będziecie zadowoleni z takiego fragmentu  :)
Oprócz tego to chcę oznajmić że uważam tę część za bardzo udaną i jestem dumna z rozmowy jaka mi wyszła między Anną i Hao :) Dobrze się bawiłam to pisząc i mam nadzieje że wy również dobrze się bawiliście czytając :)
Pozdrawiam serdecznie!

Źródło obrazka: https://janeelend.deviantart.com/art/Yoh-Anna-Hao-165256646

sobota, 3 marca 2018

34. Zapoznanie.

Źródło: https://www.deviantart.com/art/Hao-153155197

Kolejna kropla potu pojawiła się na jego czole, znacząc ścieżkę przez całą jego twarz. Zmęczenie nie było uczuciem, które często gościło w jego obecnym wcieleniu, lecz walka z tym demonem powoli go wykańczała. Który to już raz z nim walczył? Nowe rany, blizny i spora dawka ‘nauczki’ by nie lekceważyć więcej przeciwnika oraz szybciej odczytywać znaki jakie Król Duchów mu posyła.

Nie nadążał z unikami by móc choćby na chwilę się skupić na mantrze. Demon wybierał ludzi młodych, sprawnych fizycznie, szczęśliwych by powoli rujnować ich życie. Krok po kroczku zapadali się w sobie, aż w końcu stawali się zupełnymi marionetkami w rękach Oni. To była już 8 osoba, którą opętał. Chłopak mógłby być nawet przystojny, gdyby nie ta blada skóra, rany na ciele i pustka w oczach. Mimo to Hao starał się nie skupiać na fakcie że tak naprawdę rani tego człowieka, a nie demona. Walczył, atakował, unikał ciosów lecz na nic się to zdawało. Nie mógł go unieruchomić by zacząć stosować mantrę, stawał się co raz bardziej wściekły i rozgoryczony, że coś mu nie wychodzi. Smaku porażki nie czuł już od bardzo dawna, zresztą nigdy nie był do niego przyzwyczajony. Demon widząc co się z nim dzieje postanowił dopiec Królowi jeszcze bardziej. Nie bez powodu wybrał on właśnie tego chłopaka. W pewnym momencie po prostu się zatrzymał, a długowłosy nie wyhamował ze swoim ciosem.

Krew na jego rękach była gorąca i gęsta. Skapywała licznymi kroplami z dłoni szamana dopełniając kałuże na spopielonej trawie. Spojrzał zdumiony na ciało, teraz już zupełnie bez życia leżące u jego stóp. Chwilowa nadzieja, że pozbył się problemu, lecz zaraz potem usłyszał głos, który nawiedzał go w snach od kilku miesięcy.

- Więc nadal potrafisz zabijać.- oznajmił demon z sarkazmem. – W piekle zakładaliśmy się czy nie zmiękłeś przez swojego braciszka.

Hao patrzył się rozwścieczony do granic możliwości na marę unoszącą się przed nim. Nie zniknęła, nie usunął demona. Zawiódł.

- Sprawdźmy czy będziesz równie bezwzględny wobec kogoś na kim Ci zależy.- Oni dodał jeszcze zanim rozpłynął się tak jak po każdej walce. Hao opadł obok ciała, które stawało się co raz zimniejsze. Ostatni raz spojrzał na twarz swojej ofiary, wiedząc doskonale dlaczego demon wybrał właśnie tego chłopaka. Jeden ruch i zwłoki zajęły się ogniem. Ulotnił się zanim zapach dotarł do jego nozdrzy.

Wbrew temu co sobie wmawiał, było tylko jedno miejsce gdzie mógł poczuć spokój. Po rozmowie z Jozefin ustalili kilka faktów. Jej pomoc okazała się ogromna tak jak i wiedza na temat demonów, aż sam się sobie dziwił że nie znał jej wcześniej. Jednak teraz musiał udać się tam gdzie mógł uspokoić swoje sumienie.

Inn En było zamknięte na dobre i wyraźnie dało się zauważyć, że od kilku dni nikt tu nie zaglądał. Westchnął zrezygnowany, mógł się domyślić że wyjadą gdzieś na wakacje. Za dwa tygodnie zaczynała się szkoła, wątpił by pojawili się w ostatniej chwili, a może te kilka dni samotności pozwoli mu na spokojne przeanalizowanie tej całej sytuacji.

Na 3 dzień zjawili się i to większą grupą niż się spodziewał. Pierwsze co usłyszał to głos Redseba, który dosyć głośno dyskutował z Horokeu. Później odgłos stukania drewnianej laski o podłogę oraz poganianie wszystkich, w stylu jaki mogła tylko zaserwować Kino Asakura. Kolejne co udało mu się uchwycić to spanikowany głos Yoh, który zapewniał swoją narzeczoną, że zamykał drzwi więc nie wie czemu są otwarte. W końcu gdy cała gromada wpakowała się do pokoju, odezwała się jego ulubiona szwagierka.

- Chyba zagnieździły się nam szkodniki podczas naszej nieobecności.

- Mi Ciebie również miło widzieć Anno. – odparł ze swoim słynnym uśmieszkiem.

- Onii-san?- Yoh sam nie wiedział czy był bardziej zdziwiony, czy szczęśliwy że widzi swojego brata.- Czy coś się stało?- dodał, przeczuwając że czeka go długa historia do wysłuchania.

- To już nie mogę was odwiedzić od tak?- długowłosy chciał odwlec chwilę wyjawienia prawdy jak najdłużej.

To nie tak że młodszy z braci uważał, że Hao tylko ich odwiedza gdy czegoś potrzebuje, ale tym razem to po prostu wyczuł. A nawet widział, chociaż sposób w jaki Hao stał przed nimi na pierwszy rzut oka był taki sam jak zawsze. Nieco cyniczny uśmieszek i pewność siebie, lecz coś czaiło się w tych oczach, co na pewno nie było dobre.

Yoh nie odpowiedział na pytanie, poza tym był pewien że Hao usłyszał jego myśli bez większego wysiłku. Tą niemą rozmowę pomiędzy bliźniakami zakończyła Anna krzycząc, że w kuchni jest bałagan i że skoro sam go zrobił to ma posprzątać i od razu zrobić kolację, bo wszyscy są głodni po podróży.

Po kilkunastu minutach młodszy z bliźniaków nie wytrzymał  i ruszył do kuchni chcąc jak najszybciej się dowiedzieć co się stało. Hao stał tyłem do niego kończąc wycierać talerz, w końcu gdy odłożył naczynie na swoje miejsce odwrócił się do brata i patrząc prosto w oczy wyznał to co mu tak bardzo ciążyło. Przez te 3 dni uspokoił nerwy, lecz mówiąc na głos że zabił sprawiło że te wszystkie uczucia na nowo go przygniotły i jak na złość to nie wyrzuty sumienia były najgłośniejsze.

- To była już 8 osoba. – dodał jeszcze po wypowiedzeniu tego jednego słowa, na którego dźwięk Yoh się wzdrygnął. „Zabiłem”. Nawet się ucieszył z reakcji jaką wywołał. Widział to zmartwienie w oczach, które były jego lustrzanym odbiciem.

Krótkowłosy szatyn miał wiele pytań, lecz nie wiedział od którego zacząć. Zamiast tego podszedł do lodówki by wyciągnąć potrzebne rzeczy do przygotowania kolacji. W końcu po tych kilku minutach ciszy podczas których bił się z myślami postanowił powiedzieć to co się najbardziej przebijało.

- Z jakiegoś powodu się tu znalazłeś i nie ważne jaki by on nie był zawsze jesteś tu mile widziany. – nie były to głośno wypowiedziane słowa z pełnią swojej siły, lecz ciche jednak to spojrzenie mówiło za siebie wszystko. – A teraz pomóż mi bo nam się oberwie.- dodał jeszcze podając bratu wędzonego łososia.


Tamao nie mogła usiedzieć w jednej pozycji dłużej niż kilka minut, co było zupełnym przeciwieństwem Anny. Siedziała wyprostowana skupiając swój wzrok na jednej rzeczy.

- Co z wami?- zaniepokoił się niebieskowłosy, który od kilku minut przyglądał się im z dziwną miną, lecz obie spojrzały na niego tak samo krytycznie, więc postanowił się już nie odzywać. Chociaż swoją drogą zaintrygowało go to jeszcze bardziej, biorąc pod uwagę jaka cicha i wycofana Tamao zawsze była.

W końcu po długim oczekiwaniu padło magiczne słowo o cudownym brzmieniu „kolacja”. Gdy wszyscy usiedli wokół stołu było oczywiste że brakuje jednej osoby i jedynie Yoh mógł udzielić tej informacji.

- Musiał coś załatwić.- teoretycznie było to zgodne z prawdą, bo tak też Hao mu powiedział. Jednak wcześniej zaznaczył, że będzie u siebie w pokoju.

Atmosfera w domu na pierwszy rzut oka wydawała się normalna. Telewizor włączony oświetlał pokój sprawiając jednocześnie, że dziwna cisza została zagłuszona. Medium jak co dzień siedziała przed nim skupiając się na wyciskaczu łez, który od jakiegoś czasu przestał ją interesować. Za to znalazła nowe umiłowanie jakim były seriale kryminalne, więc po prostu zaczęła przełączać po kanałach w poszukiwaniach czegokolwiek co mogło by zająć jej myśli. Tamao krzątała się po domu nie mogąc znaleźć miejsca i co chwila spoglądając na zegarek licząc że wybije odpowiednia godzina by położyć dzieci spać. Horokeu uciekł z pokoju, w którym znalazła się Anna zaraz po tym gdy dostał klapkiem za to że śmiał skomentować jedną ze scen z serialu, następnie ponownie został wygoniony z innego pomieszczenia tym razem przez Tamao, na szczęście obyło się bez rękoczynów. Sytuacja z różowowłosą powtórzyła się jeszcze dwa razy więc najzwyczajniej w świecie schował się w swoim pokoju z myślą o odrobieniu wakacyjnego zadania domowego, lecz po minucie mu przeszło.

W końcu Yoh poukładał sobie wszystko w głowie i zyskał odwagę by porozmawiać z bratem bez osądzania. Siedział teraz oparty o biurko wsłuchując się w opowieść brata, który tym razem niczego nie ukrywał. 7 osób zginęło z rąk demona na jego oczach i nie wiadomo o ilu jeszcze nie wie, jednak to ta 8 sprawiła, że potrzebował resetu.

- Poza tym wybrał go tylko z jednego powodu.- dodał po tym jak skończył mówić o jest ostatniej walce.- Był podobny do Ciebie.- nadal miał przed oczami bladą cerę chłopaka leżącego  u jego stóp i te brązowe włosy, do ramion, gdzieś tam nawet mignęły mu słuchawki, lecz zwykłe, małe.  I chociaż te kilka lat temu nie miałby nic przeciwko zostawieniu spopielonego ciała brata za sobą, tak teraz wstrząsnęło to nim. Szczególnie że demon wyraźnie oznajmił, że ma na celu kogoś mu bliskiego. Swoich byłych popleczników ostrzegł już wcześniej, jednak był pewien że to w Tokio padnie kolejny cios.

- Więc zostajesz?- Yoh nie krył swojej radości mimo tego co przed chwilą usłyszał to ta informacja była dla niego najważniejsza.

- Na to wygląda.- odparł z półuśmiechem na ustach długowłosy.

Tak też się stało i chcąc nie chcąc pozostali również musieli to zaakceptować. Tym razem jednak zostali uprzedzeni o spodziewanym ataku demona i jak z początku każdy chodził czujny to po dwóch tygodniach ferwor opadł. Jak zawsze palili się do walki, lecz cierpliwość nie była ich mocną stroną. Dlatego też Hao wiedział na kogo tak naprawdę może liczyć. Anna ze swoimi koralami była na pewno mocnym pionkiem jak i Jeanie, której pełnych umiejętności nigdy nie poznał. Lyserg również był dobrym strategiem i do tego niezastąpionym obserwatorem.

Letnia przerwa dobiegła końca, i chociaż Yoh lubił się wygłupiać z Redsebem to chłopak stawał się co raz bardziej absorbujący i to z nadmiarem energii, stąd też te kilka ostatnich dni wakacji dopiero pozwoliło im odetchnąć. Usagi stała się tak częstym gościem jak Manta, więc i jej powiedzieli żeby nie kłopotała się z dzwonkiem do drzwi. Na widok Hao ucieszyła się jakby jej stary przyjaciel wrócił po długiej przerwie, gdy tymczasem oprócz tego jednego pamiętnego wieczoru nie spędzili ze sobą więcej czasu. Jednak nie chcąc denerwować swojego chłopaka wyszeptała do długowłosego tylko że poznała świetną grę, po czym łobuzersko mrugnęła do niego. Aż miło było patrzeć jak z każdym jest w stanie o czymś porozmawiać, nawet w jakiś sposób dotarła do Ren`a poprzez cudowną grę jaką jest Need For Speed. Mimo to temat związany z szamaństwem na razie pozostawał tabu. Usui jednak co raz częściej się spotykał na tym, że myślał czy nie wyjaśnić jej kilku rzeczy, szczególnie że znał jej zamiłowanie do horrorów.


Dyrektor w kilku słowach powitał uczniów po przerwie by potem zagonić ich do klas na lekcje. Mimo to fakt że największy zdobywca niewieścich serc wrócił zdołał obiec całą szkołę. Oczywiście natychmiast nastąpiła reaktywacja fanklubu bliźniaków, a wianuszek dziewcząt oblegał ich dokładnie tak jak kilka miesięcy temu.

Starsza z sióstr Barthez również wyłapała plotki o jej męskim odpowiedniku, stąd też pełna determinacji nie mogła się doczekać aż się dowie coś więcej. Pierwsze oprócz rozchichotanych fanek co rzuciło się jej w oczy to długie włosy niemalże identyczne jak u niej z tą różnicą że były całkiem proste. Potem się obrócił i już wiedziała że wpadła. Ideał.

- Zamknij buzię bo ci mucha wleci.- mimo wstępnego rozejmu Anna lubiła dogryźć swojej byłej rywalce.

- Czy to jest…

- Brat bliźniak Yoh? – dokończyła za nią. – Niestety tak. Hao.

- Co jest z tymi imionami? Trzy litery to w Japonii jakieś zaklęcie na szczęście?- zwróciła uwagę Roxane. Blondynka wzruszyła ramionami, po czym widząc że starszy z braci zmierza w ich kierunku postanowiła kulturalnie dać nogę.

- Anno gdzie ten pośpiech! Nie przedstawisz mnie swojej nowej koleżance?- lecz ona go niemalże całkowicie zignorowała, pomijając niemiły gest jaki ku niemu wysłała.

- Co jej znowu zrobiłeś?- zapytał się Horokeu widząc całe zajście spod okna.

- Niech zgadnę… Znalazłeś się w złym miejscu i czasie.- dołączył się Manta.

- Uznajmy że zacznę szanować kolejkę do łazienki.

- Tych poranków to wam nie zazdroszczę…- rzekła Usagi wyobrażając sobie jaka to musi być walka.

Nieco zirytowana szatynka stwierdziła, że może jak odchrząknie to ponownie zwróci uwagę na siebie. Nie zawstydziła się gdy spojrzał prosto w jej oczy, ani wówczas gdy ujął jej dłoń by złożyć delikatny pocałunek.

- Enchante. Asakura Hao.

- Roxane Bathez.

Miała plan na takie przypadki jak ten. Opracowała go już dawno i trzymała schowany głęboko w szufladzie w białej teczce. Zaraz po powrocie ze szkoły pobiegła do swojego pokoju by odkopać notatki, których tak bardzo teraz potrzebowała. Uśmiechnęła się na widok tytułu i tych kilku brokatowych naklejek jakie wówczas przykleiła wokół niego. 14-letnia Roxane miała słabość do świecących i mieniących się rzeczy, na szczęście wiedziała że zawartość jest mniej infantylna. Odrzuciła pierwszą stronę z napisem „Ideał”, po czym zabrała się za pierwszy rozdział „Zapoznanie”- w końcu pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz. Sprawdziła ze swoimi wytycznymi czy wszystko dobrze zrobiła, zadowolona że każdy punkt został spełniony mogła przejść dalej. Przeanalizowała swoje notatki jak i wycinki z gazet, po czym powtórzyła kilkukrotnie pewne kwestie jakie mogą zrobić na długowłosym wrażenie. Wiedziała że nie należy chować teczki, właściwie miała takie przeczucie. Uśmiechnięta zerknęła przez okno, które dawało jej widok na dobrze znane drzewa. Wiele razy po odrzuceniu przez Yoh wpatrywała się w liście rozmyślając nad tamtą sytuacją. Miała żal do losu, że tak boleśnie ją pokarał a ona nie wiedziała za co. Lecz teraz wszystko wydawało jej się klarowne – to nie Yoh na nią czekał, tylko Hao.

***
Hej wszystkim :) 
Już widzę tą falę hejtu jaka zaraz spłynie na Roxanne i Hao x) Cóż... przyjmuje to na klatę ^^
Poza tym myślę że sam fakt iż Hao wraca do opowiadania na dłużej jest dla Was wystarczająco dobrą wiadomością i wszelkie moje przewinienia, zarówno te interpunkcyjne/ortograficzne/fabularne zostaną wybaczone ;)
Z niecierpliwością czekam na Wasze opinie :)
Pozdrawiam ;*