wtorek, 11 września 2018

42. Victoria.




Po około tysiącu latach...
Nareszcie mogę się uwolnić,
od tych uczuć samotności...

Walka z demonem trwała już ponad godzinę, ale szala zwycięstwa przechylała się na ich stronę. Yurei schowały się przed Oni, więc został odgrodzony od źródła swego zasilania. W dodatku musiał zużyć naprawdę dużo energii by powalić Yoh i jednocześnie utrzymywać swoją obronę. W końcu po raz kolejny udało się ją uchwycić w klatce stworzonej przy pomocy Jeannie i tym razem było już pewne że się z niej nie wydostanie. Hao jak i Anna weszli do środka unieruchamiając demona za pomocą korali, inkantacja wypowiadana przez medium brzmiała dla niech bardzo egzotycznie, ale ewidentnie działała, gdyż demon powoli opuszczał ciało Kasumi. Wówczas Itako okręciła korale również na swojej szyi i dalej kontynuowała sutre. Hao tymczasem skupił się na wysłaniu obojga do piekła gdzie miał czekać na nich Oh-Oni, który nie był rad że potrzebuje go ten wyliniały wypierdek jak przedstawiła mu go mamusia. Ale cóż Król to król i musiał się go słuchać.

Nagle wszystko ustało. Anna jak i Kasumi opadły bezwiednie na ziemie, a Hao zatoczył się do tyłu wychodząc z transu. Cóż najgorsze i tak przed nim – uświadomić pozostałym ich plan.

***

Tymczasem Anna ruszyła dziarskim krokiem za Oh-Oni, który przywitał ją wylewnie upewniając się również  w kwestii tego czy nikt jej aby przypadkiem za skórę nie zaszedł. Jednak uprzejmości musieli odłożyć na bok, gdyż demon na uwięzi strasznie się szarpał. Jego cela, w której był uwięziony prze te kilka setek lat została naruszona podczas jednej z walk jaka się rozegrała w piekle. Na szczęście została przygotowana dla niego nowsza w bardziej zawiłych korytarzach niż pierwsza i z nieco grubszymi ścianami. Dodatkowym zabezpieczeniem miał być talizman, który musiała umieścić Anna w postaci pieczęci na drzwiach. Na ich szczęście w tym świecie demonowi dało się zrobić krzywdę, jako że był bardziej materialny niż na Ziemi, a zarówno Anna jak i Oh-Oni nie mieli oporów przed rękoczynami. Dlatego też z łatwością zapieczętowali go w celi, teraz pozostała druga część ich planu.

- Więc gdzie jest koteczek?

***

Hao uznał że najbezpieczniej będzie udać się do Inn En, poza tym mieli kilka innych spraw do wyjaśnienia. Nie ukrywał specjalnie tego, że grał na czas, szczególnie że Anna powinna się już wybudzać. Niestety nadal nieprzytomna leżała w swoim pokoju, gdy tymczasem wszyscy pozostali zdążyli się już zebrać na dole. Zarówno Kasumi jak i Usagi znajdowały się już w szpitalu, Roxanne została uświadomiona przez Mante jak i Ryu o tym co to jest szamaństwo, bez zdradzania większych szczegółów, których się oczywiście domagała. Niestety nie widziała żadnych duchów, co stanowiło przeszkodę w tłumaczeniu, ale koniec końców zdawała się być przekonana.

Wszyscy wiedzieli, że nadszedł czas wyjaśnień gdy Yoh po raz pierwszy od powrotu spojrzał na swojego brata. Starał się ukryć gniew, zresztą nie lubił negatywnych uczuć, ale co raz bardziej irytował się na myśl że zataili przed nim prawdę.

- Itako jest też rodzajem szamana, co oznacza że może pozwolić opętać swoje ciało przez dowolną istotę, w tym również demona. Istnieją odmiany tego nurtu, które właśnie w ten sposób zajmują się wypędzaniem złych duchów. Nie zawsze da się wszystko załatwić przy pomocy kilki słów i korali.

- Anna pozwoliła się opętać temu demonowi?- wtrącił Manta nie wierząc w to co słyszy. Przecież mieli takie problemy z nim żeby go wypędzić z ciała, więc po co pozwalać na opanowanie drugiego?

- Poniekąd. Inkantacja, którą zastosowała miała na celu zmusić demona do opętania jej, a to oznaczało że musiał opuścić ciało Kasumi. I o to nam właśnie chodziło przez cały czas. Wówczas wysłałem ich do piekła gdzie demon zostanie zapieczętowany.

- Więc Anna jest martwa?- chciał się upewnić młodszy z braci. Sam był zdziwiony tym że głos mu nie zadrżał, ale przyjaciele znali go zbyt dobrze by nie widzieć jak zdenerwowany jest.

- To nie był mój pomysł Yoh. Wiedziała, że jeśli Umi zginie nie wybaczysz sobie tego, dlatego znalazła inne wyjście. Jeannie udało się wyleczyć Kasumi, więc wszystko ułożyło się po naszej myśli.- jednak krótkowłosy nadal czekał na odpowiedź.- Tak Yoh. Teoretycznie Anna jest martwa, jej dusza znajduje się w piekle, ale nic nie możemy z tym zrobić. To kiedy będzie chciała wrócić zależy tylko od niej samej.

- Ale kiedy Gandhara…- zaczął Ryu starając się zrozumieć tą dziwną sytuację.

- Gandhara wysłała was do piekła w innym celu.

Dyskusja trwała w najlepsze i tylko 2 osoby pozostawały cicho. Roxanne dla której to wszystko wydawało się nieprawdopodobne i nierzeczywiste. Ale starała się znaleźć jakieś racjonale wyjaśnienie dla wszystkich wydarzeń, które miały dzisiaj miejsce. Do cholery, leciała dzisiaj! Jak jakaś pieprzona wróżka!

Z kolei w głowie Yoh kłębiło się wiele myśli i żadna z nich nie była pozytywna. Wiedział że jego brat siedzi tuż obok, a on nie umiał powstrzymać tego potoku podejrzeń jakie napływały mu do głowy. Musiał wyjść i przewietrzyć się nieco, może wówczas całość nabierze jakiegoś większego sensu.

Mimo że dzień był tego warty to nikt nie miał ochoty do świętowania. I nawet nie chodziło już o żegnanie starego roku, ale o fakt że wreszcie pozbyli się ciążącego problemu na dobre. Transmisja z imprezy sylwestrowej właśnie się zaczynała co oznaczało że do nowego roku zostało im 6 godzin. Dzień minął im niezwykle szybko i chociaż nie było jeszcze bardzo późno każdy czuł ciężar dzisiejszych przeżyć.

- Kawy?- zagaiła Jeanne wiedząc, że to jedyne co postawi ich na nogi. Pociągnęła za sobą Roxanne, by choć na chwilę oderwać jej myśli od duchów i demonów.

- Więc potrafisz przywracać do życia. – oznajmiła szatynka, na co Iron Maiden westchnęła.

- Tak.

- Możesz zwrócić życie komukolwiek zechcesz?

- To nie do końca tak działa. To prawda co mówią że z wielką mocą przychodzi również wielka odpowiedzialność. Nie mogę w tych sprawach ulegać emocjom. – odpowiedziała nieco zasmucona.

- Straciłaś kogoś bliskiego?- nie wiedzieć czemu Barthez przyszło do głowy, że właśnie to chciała jej przekazać srebrnowłosa.

- Zbyt wielu.

Spojrzenie jakie w tym momencie uchwyciła szatynka było najbardziej smutnym jakie widziała w swoim życiu. Te czerwone oczy wyryły się w jej pamięci tak samo mocno, jak martwe ciało Yoh.

- Teraz już wiesz jak wygląda nasze życie. Dlatego staramy się chłonąć każdą kroplę normalności jak zwiędły kwiat wodę.- dodała jeszcze.

***

- Mościanko Anno, byłbym rad gdyby mnie mościanka odstawiła na ziemie.- oznajmił uprzejmie rudy kot. Cóż uchwyt jakim obdarzyła go Kyoyama nie należał do najdelikatniejszych i zaczynała mu doskwierać ta niewygoda.

- Żebyś znowu uciekł?- prychnęła.

- Niestety, ale będę zmuszony odmówić prośbie.

Znajdowali się przy Bramie Piekieł i dopiero tam medium puściła wolno Matamune.

- Nie proszę, tylko oznajmiam że wracasz ze mną.

- Z całym szacunkiem, ale wydaje mi się że rolę prezentu przeprosinowego może pełnić wiele innych rzeczy.

Blondynka podniosła brew do góry zdziwiona jego słowami. Faktycznie był to jeden z powodów dla których chciała by nekomanta z nią poszedł. Przyprowadzając go ze sobą na pewno w pewnym stopniu zajęła by myśli Yoh czymś innym niż nie wyjawieniem prawdy. Ale był też inny powód, skoro wszystko się ustabilizowało to był to najlepszy moment na powrót ducha opiekuńczego Asakurów. Poza tym wystarczy już tyle lat kajania się za tamtą zbrodnie. Oni wszyscy potrzebują solidnej męskiej rozmowy.

Westchnęła zirytowana po czym wyciągnęła ze swojej torebki saszetkę z kocimiętką.

***

Niestety myśli stały się jeszcze bardziej haotyczne i nawet obraz zmarzniętego stawu go nie uspokoił. Z daleka dobiegała muzyka, co oznaczało że festiwal musiał się już zacząć. Te kilka lat temu gdy poznał swoją narzeczoną zastanawiał się kim ona jest, i teraz po takim czasie to pytanie nadal wracało. Myślał że zna ją, że umie ją podejść, że jest z nim szczera, ale jeśli miałby odpowiedzieć na pytanie kim jest Anna Kyoyama to nie potrafił by przytoczyć żadnych faktów.

Poza tym czy ona sama wiedziała kim jest? Taka moc nie pochodzi z niczego, nawet jeśli ciężko się trenuje. Z takim darem człowiek się rodzi i to nie w byle jakiej rodzinie.

Czy jego babcia wybrała Annę właśnie z powodu jej rodowodu? 
Czy w ogóle o nim wiedziała?

- Sporo myśli kłębi się w Twojej głowie Mości Yoh.- tego głosu nie spodziewał się usłyszeć, a tym bardziej zobaczyć uśmiechniętego rudego kota o dwóch ogonach.

- Anna mnie po Ciebie wysł…- usłyszeli trzeci głos, który zamilkł w połowie słowa na widok zwierzęcia.

Z pewnością była to wzruszająca chwila dla całej trójki. Hao musiał kilkukrotnie zamrugać by odgonić łzy na widok swojego oddanego przyjaciela. Yoh zaśmiał się nerwowo co nieco rozładowało atmosferę.

- Mościanka Anna przekonała mnie do powrotu.- wyjaśnił kot licząc że jakoś zacznie tym rozmowę.

- Anna?- zdziwił się Yoh i spojrzał pytająco na swojego bliźniaka, ale on tylko wzruszył ramionami.- Czym Cię przekonała?

Kot jakby dumny z siebie wyciągnął z kieszeni swojego kimona torebkę z ziołem.

- Kocimiętka?- zapytał zdumiony długowłosy.- Powinienem się domyślić.- dodał jeszcze po czym się roześmiał. Szczerze, prawdziwie i z czystej radości. 

W Inn En również panował już nieco weselszy gwar. Jak tylko medium pojawiła się na schodach szatynka na nią naskoczyła że jak mogła ukrywać przed nią tak ważną sprawę, na co blondynka odparła z wrednym uśmiechem, że skoro i tak nie widzi duchów to równie dobrze może jej wmówić że jeżdżą na jednorożcach za pomocą wróżkowego pyłku. Ryu na szybko upichcił kolację, która jak zwykle zrobiła wrażenie na wszystkich, a szczególnie na Roxanne, która stwierdziła że nigdy w życiu nie jadła nic lepszego. Brunet zawstydzony do granic możliwości wrócił do kuchni by przygotować coś specjalnego tylko dla niej.

Annie przemknęło przez myśl że dziewczyna daje mu fałszywą nadzieje i że to im przypadnie zaszczyt pocieszania go po tej nieodzownej stracie, gdy już mu oznajmi że nie jest nim zainteresowana. Jednak Jeannie powstrzymała ją od złośliwego komentarza.

- Mam przeczucie, że coś z tego będzie.

W Izumo też już wróciło wszystko do porządku. Opacho jednak długo zajęło zanim wróciła do swojej dawnej postaci. Przez cały czas chroniona przez Hao nie była przyzwyczajona, że coś grozi jej życiu. W dodatku demon karmił się jej lękami które były wzmagane przez Reishi. Tamao mimo że starała się hamować potok negatywnych myśli to miewała swoje chwilę słabości co również wpływało na dziewczynkę. Jednak teraz w jej głowie widniał obraz różowowłosej, która staje gotowa do walki, która za wszelką cenę chcę ją uratować. Nie siebie, nawet nie obie, lecz tylko ją. I to wystarczyło by zaufała jej do tego stopnia co szatynowi.

***
Hej :)

Tym razem udało mi się szybciej wstawić notkę :)
I... jest ona ostatnią należącą do drugiej części opowiadania.

Następne są w fazie przygotowawczej, ale mam nadzieje że przerwy między wstawianiem kolejnych postów nie będą za długie.

Jestem ciekawa co sądzicie o tej części, więc liczę na wyczerpujące komentarze!!!
Pozdrawiam ;*


Źródło obrazka: http://shamanking.wikia.com/wiki/Matamune