Szatyn wracał właśnie z zakupów, niosąc trzy reklamówki i
nucił wesoło melodię, która go nie opuszczała od kilku dni. Wszyscy jego
przyjaciele jak i rodzina, którzy zatrzymali się w Inn En wyjechali
dzisiejszego ranka. Zaraz po tym Anna wygoniła go na zakupy wspominając coś o
braku jedzenia i bezdennym żołądku Horokeu. Nie mając zbytniego wyboru Asakura
w towarzystwie swoich odwiecznych słuchawek jak i muzyki Boblove wyruszył na
podbój sklepów spożywczych. Jako że pogoda była świetna jak na marzec humor mu
dopisywał.
-Tadaima.- powiedział, nie spodziewając się odzewu. Zupełna
cisza, dom wydawał się być taki pusty i zimny. Zaniósł zakupy do kuchni i
zaczął chowanie poszczególnych produktów po różnych półkach jak i lodówce.
Ciche westchnienie wydobyło mu się z ust. Wiedział, że będzie mu brakowało tego
całego gwaru, który pojawiał się zawsze gdy jego przyjaciele znajdowali się
obok. Jednak ta cisza była też w pewien sposób kojąca. Usłyszał za sobą kroki,
lecz zanim ją zobaczył poczuł zapach cudownych perfum. Minęła go bez słowa, ani
nawet spojrzenia. Jedyne co od niej usłyszał to polecenia, która ma wykonać. A więc nadal jest zła… Pomyślał i od razu
przypomniał sobie o ciasteczkach, które kupił dla niej.
- To dla Ciebie.- powiedział, wręczając jej pudełko. Uniosła lewą brew i założyła ręce pod piersiami. Przynajmniej zwróciła na mnie uwagę.- Oh-Oni Cię pozdrawia.- dodał niepewnie.
- Już to mówiłeś.- rzekła bez żadnych emocji.
- Przepraszam.- wyszeptał już całkiem pozbawiony pewności.
- To też.- odparła równie oschle co wcześniej.
- Chce to wyjaśnić.
- To że się upiłeś czy że mnie ośmieszyłeś przed wszystkimi?!
- Nie mów tak…- powiedział załamany, że aż tak źle wypadł.
- Tak było!
- No właśnie BYŁO! Nie cofnę tego, przepraszałem Cię już chyba z milion razy i nie chciałem żeby tak wyszło, przecież wiesz…- odparł i spuścił głowę w akcie skruchy.
- Wiem.- usłyszał odpowiedź po długim milczeniu, a potem zobaczył jak wychodzi, niosąc ciasteczka w ręce.
- To dla Ciebie.- powiedział, wręczając jej pudełko. Uniosła lewą brew i założyła ręce pod piersiami. Przynajmniej zwróciła na mnie uwagę.- Oh-Oni Cię pozdrawia.- dodał niepewnie.
- Już to mówiłeś.- rzekła bez żadnych emocji.
- Przepraszam.- wyszeptał już całkiem pozbawiony pewności.
- To też.- odparła równie oschle co wcześniej.
- Chce to wyjaśnić.
- To że się upiłeś czy że mnie ośmieszyłeś przed wszystkimi?!
- Nie mów tak…- powiedział załamany, że aż tak źle wypadł.
- Tak było!
- No właśnie BYŁO! Nie cofnę tego, przepraszałem Cię już chyba z milion razy i nie chciałem żeby tak wyszło, przecież wiesz…- odparł i spuścił głowę w akcie skruchy.
- Wiem.- usłyszał odpowiedź po długim milczeniu, a potem zobaczył jak wychodzi, niosąc ciasteczka w ręce.
Anna dała mu spokój na resztę dnia i mógł nic nie robić,
jednak to wiązało się z tym że przez cały ten czas był sam. Amidamaru czy też
Manta mieli teraz czas dla siebie po tej długiej podróży i nie chciał im
przeszkadzać, a do Anny wolał się nie zbliżać bo jeszcze by powiedział coś
niewłaściwego i znowu była by zła. Jedynym towarzystwem jakie zostało mu
zaoferowane to dawny właściciel domu, jednak i jego obecność z czasem stała się
męcząca. Taka duża ilość czasu nie wpływała dobrze na chłopaka, ze względu
choćby na to że zaczął analizować wiele rzeczy. A wraz z tym pojawiły
wątpliwości i żale.
- Yoh.- wypowiedziała jego imię. Znał ten ton, delikatny i ciepły, wiedział też, że jest on zarezerwowany tylko dla niego.- Jest już dosyć późno.
- Zaraz się położę.- odparł i uśmiechnął się do niej. Przysiadła się bez słowa, i spojrzała na niebo.
- Myślisz o nim prawda?- zapytała się w końcu. Przez myśl przeszło szatynowi, że nie ma sensu zatajać przed nią czegokolwiek. Nie odpowiedział.- Yoh zrobiłeś najlepszą rzecz z możliwych, znalazłeś wyjście z sytuacji gdzie wyjścia nie było.- odpowiedziała, spodziewając się prędzej czy później tej rozmowy.
- Mmm… wiem o tym, chodzi mi… myślisz że on się zmieni? Że może uda nam się mieć normalne relacje?- zapytał z nadzieją. Na to blondynka również była przygotowana, więc odparła:
- Kto wie… teraz gdy ma przy sobie Asanohe to wszystko może się zmienić.
- Mam nadzieje, chciałbym mieć brata.- odpowiedział szczerze z szerokim uśmiechem.
- Jeśli to już wszystko to idź spać.
- Ale nie chce mi się spać.
- Więc zrób 50 okrążeń wokół domu.
- Ne… Anna… co do tej wczorajszej sytuacji… to naprawdę Cię przepraszam.
- Przecież już ci wybaczyłam.
- Tak wiem, ale głupio wyszło.
- To nie wyciągaj tego znowu…. Baka.- powiedziała, a on nie przestawał się do niej uśmiechać.
- Gomene.
- Od jutra wracasz do treningów.
- Hai…
- Dodatkowo robisz śniadania, obiady i kolacje przez miesiąc.
- Hai…
- I sprzątasz łazienki.
- Hai…
- Chodzisz na zakupy.
Tym razem chłopak zachichotał. – Coś jeszcze?
- Coś się znajdzie.- odparła i spojrzała na niego z lekkim rozbawieniem.- Pomogę Ci się przebrać- parsknęła- Też coś...- po czym pokręciła głową z politowaniem.
- Daj spokój… jestem nastolatkiem, hormony buzują do tego alkohol!
Tym razem zaskoczenie malowało się na jej twarzy. To chyba była ich najdziwniejsza rozmowa do tej pory, ale i najbardziej swobodna. Wiedziała, że gdy byli sami nie musiała zakładać tej maski, że mogła się pomylić, że mogła się zaśmiać, ziewnąć, kichnąć… wszystko, czuła że mogła przy nim wszystko.
- Yoh.- wypowiedziała jego imię. Znał ten ton, delikatny i ciepły, wiedział też, że jest on zarezerwowany tylko dla niego.- Jest już dosyć późno.
- Zaraz się położę.- odparł i uśmiechnął się do niej. Przysiadła się bez słowa, i spojrzała na niebo.
- Myślisz o nim prawda?- zapytała się w końcu. Przez myśl przeszło szatynowi, że nie ma sensu zatajać przed nią czegokolwiek. Nie odpowiedział.- Yoh zrobiłeś najlepszą rzecz z możliwych, znalazłeś wyjście z sytuacji gdzie wyjścia nie było.- odpowiedziała, spodziewając się prędzej czy później tej rozmowy.
- Mmm… wiem o tym, chodzi mi… myślisz że on się zmieni? Że może uda nam się mieć normalne relacje?- zapytał z nadzieją. Na to blondynka również była przygotowana, więc odparła:
- Kto wie… teraz gdy ma przy sobie Asanohe to wszystko może się zmienić.
- Mam nadzieje, chciałbym mieć brata.- odpowiedział szczerze z szerokim uśmiechem.
- Jeśli to już wszystko to idź spać.
- Ale nie chce mi się spać.
- Więc zrób 50 okrążeń wokół domu.
- Ne… Anna… co do tej wczorajszej sytuacji… to naprawdę Cię przepraszam.
- Przecież już ci wybaczyłam.
- Tak wiem, ale głupio wyszło.
- To nie wyciągaj tego znowu…. Baka.- powiedziała, a on nie przestawał się do niej uśmiechać.
- Gomene.
- Od jutra wracasz do treningów.
- Hai…
- Dodatkowo robisz śniadania, obiady i kolacje przez miesiąc.
- Hai…
- I sprzątasz łazienki.
- Hai…
- Chodzisz na zakupy.
Tym razem chłopak zachichotał. – Coś jeszcze?
- Coś się znajdzie.- odparła i spojrzała na niego z lekkim rozbawieniem.- Pomogę Ci się przebrać- parsknęła- Też coś...- po czym pokręciła głową z politowaniem.
- Daj spokój… jestem nastolatkiem, hormony buzują do tego alkohol!
Tym razem zaskoczenie malowało się na jej twarzy. To chyba była ich najdziwniejsza rozmowa do tej pory, ale i najbardziej swobodna. Wiedziała, że gdy byli sami nie musiała zakładać tej maski, że mogła się pomylić, że mogła się zaśmiać, ziewnąć, kichnąć… wszystko, czuła że mogła przy nim wszystko.
Duże ciemne oczy wpatrywały się w chłopaka, dokładnie takie
same jak kilka lat temu, gdy je pierwszy raz ujrzał. Tylko tyle zostało po
tamtej dziewczynce, nawet włosy miała dłuższe. Przyjrzał jej się dokładnie i miał
wrażenie, że patrzy na ideał dziewczyny. Mały zadarty nos, pełne usta, długie
rzęsy, włosy odrzucone na prawy bok, tak że odsłaniały lekko opaloną szyję i
część obojczyka. Mimowolnie jego oczy zjechały niżej i natychmiast się
zarumienił, po czym szybko odwrócił wzrok. Blondynka przyglądała mu się z
ciekawością, co zrobi następne. Yoh wstał i nawet na nią nie patrząc wyszeptał
szybko.- Oyasumi.
Oboje leżeli, każdy w swoim pokoju, lecz żaden nie mógł
zasnąć. Patrzyli się w sufit jakby czekając na jakieś natchnienie.
Serce mu łomotało i czuł jak robi mu się co raz cieplej, aż w końcu nie wytrzymał, wstał.
Czuła w żołądku ścisk, a w głowie jej wirowało od natłoku myśli; wstała.
Oboje znaleźli się na korytarzu w tym samym czasie, zaskoczeni spojrzeli na siebie i obojgu wykwitły pokaźne rumieńce. Szybko ruszyli w przeciwne strony, aby uniknąć tej dziwnej konfrontacji. Yoh zamknął się w łazience i odkręcił kurek z zimną wodą, a następnie przemył sobie twarz, lecz gdy i to nie pomogło szybkim ruchem ściągnął yukate i wszedł pod prysznic. Anna nieco się uspokoiła dopiero po wypiciu drugiej szklanki wody, lecz i tak czuła dziwny ścisk, który tylko się wzmacniał. Rozdrażniona brakiem kontroli nad własnymi emocjami, odłożyła z hukiem szklankę i odwróciła się na pięcie. Położę się i zasnę! Powtarzała uparcie w myślach niczym mantrę.
Szatyn zakręcił wodę i oparł się rękoma o ścianę, a głowę pochylił do przodu. Wsłuchując się w odgłos kropel, które skapywały z jego włosów uspokajał się powoli. Jego wzrok przykuł flakonik perfum znajdujący się na półce obok lustra. Wyszedł spod prysznica i zarzucił na siebie yukate. Sięgnął po ładnie zdobioną buteleczkę i odkręcił zatyczkę, a następnie powąchał różowawy płyn. Słodki… Całe to uczucie, które zażegnał przed chwilą wróciło do niego. Jęknął w akcie niemocy.
Gdy znalazła się już na piętrze zauważyła, że jej narzeczonego nadal nie ma w pokoju. Zatrzymała się przy drzwiach, gdy szatyn wyszedł z łazienki, z dość umęczoną miną. Jednak na jej widok zaraz się poprawił i z zaciekawieniem zapytał:
Serce mu łomotało i czuł jak robi mu się co raz cieplej, aż w końcu nie wytrzymał, wstał.
Czuła w żołądku ścisk, a w głowie jej wirowało od natłoku myśli; wstała.
Oboje znaleźli się na korytarzu w tym samym czasie, zaskoczeni spojrzeli na siebie i obojgu wykwitły pokaźne rumieńce. Szybko ruszyli w przeciwne strony, aby uniknąć tej dziwnej konfrontacji. Yoh zamknął się w łazience i odkręcił kurek z zimną wodą, a następnie przemył sobie twarz, lecz gdy i to nie pomogło szybkim ruchem ściągnął yukate i wszedł pod prysznic. Anna nieco się uspokoiła dopiero po wypiciu drugiej szklanki wody, lecz i tak czuła dziwny ścisk, który tylko się wzmacniał. Rozdrażniona brakiem kontroli nad własnymi emocjami, odłożyła z hukiem szklankę i odwróciła się na pięcie. Położę się i zasnę! Powtarzała uparcie w myślach niczym mantrę.
Szatyn zakręcił wodę i oparł się rękoma o ścianę, a głowę pochylił do przodu. Wsłuchując się w odgłos kropel, które skapywały z jego włosów uspokajał się powoli. Jego wzrok przykuł flakonik perfum znajdujący się na półce obok lustra. Wyszedł spod prysznica i zarzucił na siebie yukate. Sięgnął po ładnie zdobioną buteleczkę i odkręcił zatyczkę, a następnie powąchał różowawy płyn. Słodki… Całe to uczucie, które zażegnał przed chwilą wróciło do niego. Jęknął w akcie niemocy.
Gdy znalazła się już na piętrze zauważyła, że jej narzeczonego nadal nie ma w pokoju. Zatrzymała się przy drzwiach, gdy szatyn wyszedł z łazienki, z dość umęczoną miną. Jednak na jej widok zaraz się poprawił i z zaciekawieniem zapytał:
- Co robisz?
Przyłapana na gorącym uczynku- tak się czuła, lecz nie była
by sobą gdyby nie wygrała i tej potyczki, jak każdej innej.
- Kładź się spać, jest już późno.- odpowiedziała oschle i
szybko odwróciła wzrok. Nie rozumiała samej siebie ani tych zupełnie nowych
uczuć, tego dziwnego pożądania i namiętności, która przez wcześniejszą rozmowę
się pojawiła.
- Wszystko w porządku?- zapytał zaniepokojony jej dziwnym zachowaniem.
- Tak.- odpowiedziała zdecydowanie za szybko, co jeszcze bardziej przykuło jego uwagę.
- Na pewno?- ponowił pytanie.
- Dlaczego akurat dzisiaj się zrobiłeś taki dociekliwy?!- powiedziała nienawistnie po czym spojrzała na niego. I to był błąd. Luźno przewiązana yukata odsłaniała świetnie prezentujące się mięśnie brzucha, a mokre włosy sprawiały, że wyglądał jakoś tak inaczej. Pociągał ją. Czuła jak krew napływa jej do twarzy po raz kolejny w ciągu tego krótkiego wieczora.
- Anna…- stał te kilka kroków od niej nie mając pojęcia jakie uczucia buzują wewnątrz dziewczyny, ale doskonale odczuwał je u siebie.
- Daj mi spokój.- warknęła jeszcze i już miała wejść do swojego pokoju, ale w tej właśnie sekundzie złapał ją za nadgarstek. Poczuli jak dziwne napięcie przepłynęło przez nich, przyspieszając bicie serca. Natychmiast uwolnił ją z uścisku i nerwowo spojrzał na nią, zaciekawiony czy też tego doświadczyła, a po jej minie wywnioskował, że jak najbardziej. Lekko rozchylone usta, z których wydobywał się przyspieszony oddech kusiły go jeszcze bardziej. Przełknął ślinę, odchrząknęła. Przeczesał wilgotne włosy palcami, skrzyżowała nogi. Zerknął na jej wystające udo, zaciskające się na drugim. Doprowadzała go do granic możliwości nawet o tym nie wiedząc.
- Yoh.- usłyszał, co sprowadziło go nieco na ziemię. Nie usłyszał dalszego ciągu, zerknął na blondynkę, która zupełnie nieświadoma zagryzała dolną wargę. Ponownie jęknął i wzniósł oczy ku górze. Elektryczna aura nie opuszczała ich, wręcz rosła napierając na nich i przyciągając jednocześnie. Na nic się zdały wszelkie treningi na opanowanie emocji, na czysty umysł, gdy do czynienia mieli ze sobą. W końcu złapał ją za ramiona i przycisnął do ściany, wpijając się w jej wargi brutalnie. Liczył że gdy może chociaż trochę jej posmakuje jego rządze będą w jakimś stopniu zaspokojone, lecz nie spodziewał się, że i Anna pragnęła go, a język jej ciała mówił sam za siebie.
- Wszystko w porządku?- zapytał zaniepokojony jej dziwnym zachowaniem.
- Tak.- odpowiedziała zdecydowanie za szybko, co jeszcze bardziej przykuło jego uwagę.
- Na pewno?- ponowił pytanie.
- Dlaczego akurat dzisiaj się zrobiłeś taki dociekliwy?!- powiedziała nienawistnie po czym spojrzała na niego. I to był błąd. Luźno przewiązana yukata odsłaniała świetnie prezentujące się mięśnie brzucha, a mokre włosy sprawiały, że wyglądał jakoś tak inaczej. Pociągał ją. Czuła jak krew napływa jej do twarzy po raz kolejny w ciągu tego krótkiego wieczora.
- Anna…- stał te kilka kroków od niej nie mając pojęcia jakie uczucia buzują wewnątrz dziewczyny, ale doskonale odczuwał je u siebie.
- Daj mi spokój.- warknęła jeszcze i już miała wejść do swojego pokoju, ale w tej właśnie sekundzie złapał ją za nadgarstek. Poczuli jak dziwne napięcie przepłynęło przez nich, przyspieszając bicie serca. Natychmiast uwolnił ją z uścisku i nerwowo spojrzał na nią, zaciekawiony czy też tego doświadczyła, a po jej minie wywnioskował, że jak najbardziej. Lekko rozchylone usta, z których wydobywał się przyspieszony oddech kusiły go jeszcze bardziej. Przełknął ślinę, odchrząknęła. Przeczesał wilgotne włosy palcami, skrzyżowała nogi. Zerknął na jej wystające udo, zaciskające się na drugim. Doprowadzała go do granic możliwości nawet o tym nie wiedząc.
- Yoh.- usłyszał, co sprowadziło go nieco na ziemię. Nie usłyszał dalszego ciągu, zerknął na blondynkę, która zupełnie nieświadoma zagryzała dolną wargę. Ponownie jęknął i wzniósł oczy ku górze. Elektryczna aura nie opuszczała ich, wręcz rosła napierając na nich i przyciągając jednocześnie. Na nic się zdały wszelkie treningi na opanowanie emocji, na czysty umysł, gdy do czynienia mieli ze sobą. W końcu złapał ją za ramiona i przycisnął do ściany, wpijając się w jej wargi brutalnie. Liczył że gdy może chociaż trochę jej posmakuje jego rządze będą w jakimś stopniu zaspokojone, lecz nie spodziewał się, że i Anna pragnęła go, a język jej ciała mówił sam za siebie.
Obudziła się dziwnie odprężona, jakby pierwszy raz od dłuższego czasu
dobrze się wyspała, całe napięcie, jakie w sobie trzymała ostatnimi czasy
odleciało. Zerknęła na szatyna. Spał odwrócony plecami, przykryty jedynie do
połowy. Wstała bezszelestnie z zamiarem wzięcia prysznica.
Niski blondyn stanął przed bramą rozglądając się za swoim
przyjacielem. Dochodzi już 11, a Yoh nie ćwiczy?
Dziwne… Może Anna-sama się nad nim zlitowała dzisiaj. Myślał nadal
wypatrując szatyna. Wszedł do domu, nie widząc nikogo na parterze, ani w
ogrodzie, zdecydował się poszukać na piętrze. Drzwi od pokoju szamana były
otwarte, a on sam leżał na boku.
- Yoh?- zapytał Manta nie wierząc, w co widzi. – Śpisz?
- Manta?- usłyszał kobiecy głos. Na końcu korytarza stała Anna, ubrana w dżinsy i bluzkę z ¾ rękawem. Włosy miała w nieładzie i nadal wilgotne od wody, stała u progu łazienki zdziwiona widokiem Oyamady. Blondyn pokazał palcem na szatyna nie bardzo wiedząc co powiedzieć.
- Zasłużył.- odparła z tajemniczym uśmiechem na twarzy.
- Wydajesz się być w dobrym humorze.- zauważył. Tym razem Itako nic nie odpowiedziała, tylko przeszła przez korytarz do swojego pokoju wzdychając po drodze i zerkając na ścianę przy drzwiach szatyna. Pokręciła głową z niedowierzaniem ale i rozbawieniem. W tym momencie Yoh zaczął się budzić, równie wypoczęty i szczęśliwy co Anna.
- Ohayo.- odezwał się Manta. Chłopak natychmiast zwrócił na niego uwagę i lekko zakłopotany przywitał się z przyjacielem.
- Zrób śniadanie.- rozkazała blondynka, po czym spojrzała na swojego narzeczonego i podniosła lewy kącik ust do góry. Oyamada westchnął tylko zrezygnowany i poszedł do kuchni. Natomiast medium nadal stała na korytarzu, czekając aż ich mały przyjaciel zejdzie na dół po czym rzuciła Yoh koszulkę z bielizną.
- Ubierz się.- szatyn nieco zawstydzony, zarumienił się ale i podziękował dziewczynie za świeżo wyprane ubrania. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu jakichkolwiek spodni, które nadawały się jeszcze do chodzenia, po czym szybkim susem założył wszystko na siebie. Wychodząc z pokoju zerknął jeszcze na niezłożony futon i uśmiechnął się do siebie. To będzie dobry dzień. Stwierdził i zszedł na dół, skąd dobiegał zapach śniadania.
- Yoh?- zapytał Manta nie wierząc, w co widzi. – Śpisz?
- Manta?- usłyszał kobiecy głos. Na końcu korytarza stała Anna, ubrana w dżinsy i bluzkę z ¾ rękawem. Włosy miała w nieładzie i nadal wilgotne od wody, stała u progu łazienki zdziwiona widokiem Oyamady. Blondyn pokazał palcem na szatyna nie bardzo wiedząc co powiedzieć.
- Zasłużył.- odparła z tajemniczym uśmiechem na twarzy.
- Wydajesz się być w dobrym humorze.- zauważył. Tym razem Itako nic nie odpowiedziała, tylko przeszła przez korytarz do swojego pokoju wzdychając po drodze i zerkając na ścianę przy drzwiach szatyna. Pokręciła głową z niedowierzaniem ale i rozbawieniem. W tym momencie Yoh zaczął się budzić, równie wypoczęty i szczęśliwy co Anna.
- Ohayo.- odezwał się Manta. Chłopak natychmiast zwrócił na niego uwagę i lekko zakłopotany przywitał się z przyjacielem.
- Zrób śniadanie.- rozkazała blondynka, po czym spojrzała na swojego narzeczonego i podniosła lewy kącik ust do góry. Oyamada westchnął tylko zrezygnowany i poszedł do kuchni. Natomiast medium nadal stała na korytarzu, czekając aż ich mały przyjaciel zejdzie na dół po czym rzuciła Yoh koszulkę z bielizną.
- Ubierz się.- szatyn nieco zawstydzony, zarumienił się ale i podziękował dziewczynie za świeżo wyprane ubrania. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu jakichkolwiek spodni, które nadawały się jeszcze do chodzenia, po czym szybkim susem założył wszystko na siebie. Wychodząc z pokoju zerknął jeszcze na niezłożony futon i uśmiechnął się do siebie. To będzie dobry dzień. Stwierdził i zszedł na dół, skąd dobiegał zapach śniadania.
***
Witam :) Drugi rozdział za nami ;) i cóż muszę przyznać, że miałam niezły ubaw pisząc go :D Mam nadzieje, że nie wyszłam za bardzo spoza charakter postaci, ale nie ma za bardzo się na czym wzorować, gdyż manga ma (zdecydowanie!) za mało fragmentów gdy ta dwójka jest sam na sam ^^ Chętnie przyjmę jakieś rady :)
Jak tam po świętach? Ja się objadłam, ale chyba jak każdy hehe
W związku z tym, że jutro sylwester, a więc i nowy rok, chciałam życzyć wam sukcesów w nadchodzącym 2016 roku, aby wasze postanowienie noworoczne się spełniły i to najlepiej w ciągu połowy roku, bo potem drugie pół będziecie mogli leniuchować :D
Oraz najlepsze życzenia dla Ren`a !!!
Jak tam po świętach? Ja się objadłam, ale chyba jak każdy hehe
W związku z tym, że jutro sylwester, a więc i nowy rok, chciałam życzyć wam sukcesów w nadchodzącym 2016 roku, aby wasze postanowienie noworoczne się spełniły i to najlepiej w ciągu połowy roku, bo potem drugie pół będziecie mogli leniuchować :D
Oraz najlepsze życzenia dla Ren`a !!!
Pozdrawiam serdecznie :)