Nastał drugi dzień tygodniowego
rejsu. Większość przyszła na śniadanie w późniejszych godzinach niż normalnie
ze względu na późną porę powrotu z bankietu. Tak jak podczas wczorajszego
posiłku i tym razem Yoh wraz z narzeczoną musieli usiąść z rodziną przez co
szatyn ponownie się spiął. Miał szczerą nadzieję że tym razem nikt się go o nic
nie będzie czepiać, ale nie zdążył usiąść a już jego kochana babcia go zganiła
za nie odsunięcie krzesła Annie. Yoh nie przypominał sobie zajęć z
savoir-vivre, raczej jak uniknąć ataku ze strony duszków jego dziadka, ale
przemilczał tą uwagę.
- Chyba będziemy musieli poważnie
porozmawiać.- oznajmił Yohmei wywołując jeszcze większy niepokój u swojego
wnuka. W istocie zaraz po śniadaniu starzec zażądał by szatyn za nim podążył co
było mu wyraźne nie w smak, a kiedy zaczął słuchać wykładu na temat ogłady,
dobrego traktowania kobiet i jak należy z nimi postępować błagał by udało mu
się zdrzemnąć tak jak to miał zwyczaj w dzieciństwie podczas monologów swojego
przodka.
Mógł się połączyć bólem razem z
Ren`em, który również został zaatakowany i zbesztany za ignorowanie na
wczorajszym bankiecie swojej 'dziewczyny'. Pod przymusem zatańczył z nią tylko
raz i to na dodatek tak sztywno jakby został sparaliżowany.
Natomiast dwójka staruszków miała
niezły ubaw z męczenia młodzieży i patrzenia jak z każdą chwilą ich twarz się
zmienia ze zestresowanej na znudzoną bądź zawstydzoną. Opowieści o ich
podbojach miłośnych za czasów młodości, chociaż podkolorowane, to nie budziły
sympatii raczej chęć ucieczki. I to ciągłe krytykowanie co robią źle albo nie
robią. Ren po raz pierwszy pomyślał że woli spędzić resztę życia w samotności i
olać sprawę z przekazaniem wiedzy potomkowi, bo to co się dowiedział w ciągu
zeszłej godziny sprawiło że chciał sobie obciąć uszy.
Kino i tym razem złapała Lyserga
który służył jej za towarzystwo i pomoc jednocześnie. Jednak nie mógł się całkowicie
skupić na tym co robi ze względu na Jeannie. Już od wczorajszego wieczoru cały
czas spędzała z Ran, która nie kryła zachwytu nad jej umiejętnościami, mocą,
skromnością i sprytem. Diethel miał dziwne wrażenie, że kryje się za tym coś
więcej niż zwykłe zainteresowanie dziewczyną, która uratowała jej syna.
Anna spędzała czas z Tamao oraz
dziećmi wiedząc, że to najlepszy pomysł by uniknąć dziwnych wykładów z
Asakurami o związku z Yoh. Stała teraz w basenie w swoim granatowym bikini do
połowy zanurzona w wodzie, trzymając za ręce Seyram która pływała w dmuchanym
kółku i miała nietęgą miną. Obok nich różowowłosa odbijała piłką wraz z Redseb`em,
który chlapał wodą na lewo i prawo. W końcu nie mogąc dłużej wytrzymać na
leżaku Horokru opuścił swoją dziewczynę, która kochała się opalać, i dołączył
do zabawy. Taplanie się w basenie to zdecydowanie lepsze zajęcie niż
rozpuszczanie na słońcu. Jednak Usagi nie narzekała na brak towarzystwa ze
względu na siostry Barthez, które również postanowiły zażyć nieco kąpieli
słonecznych. Wkrótce po omówieniu najlepszych kosmetyków do pielęgnacji opalenizny
temat zszedł na to co je bardziej interesowało, a mianowicie jak tam się miewa
związek z Horo Horo i innych babskich rzeczy. W tym momencie nie wiadomo skąd
wyłoniła się Pirika, która chciała znać jak najwięcej szczegółów mimo że
wczoraj białowłosa wszystko jej opowiedziała. Młodsza z rodzeństwa Usui
ponownie się ekscytowała niczym dziecko, które ma gwiazdkę drugi dzień z rzędu,
a jej piskom zachwytu nie było końca. Do grona dziewczyn dołączył Ren, który
był bardzo zmęczony i zirytowany rozmową ze swoim dziadkiem i chciał
najzwyczajniej w świecie odpocząć, lecz te ciągłe chichoty, kwiki i głośne
zachowanie stanowiło iskrę do wybuchu. Nie wiedział czemu akurat padło na
Pirkę, ale słowa krytyki same z niego wypływały dopóki nie poczuł się lepiej. W
obronie stanęła Usagi, która widziała jak niebiesłowłosa robi się czerwona ze
wstydu.
- O co Ci chodzi?- zapytała
zdenerwowana.
- Nie martw się Usagi-san. Ren
tak ma że jak zazdrości to się wyżywa na wszystkich. – odpowiedziała Usui po
czym odeszła w kierunku barku. Czekoladowy shake był czymś co powinno jej
poprawić humor.
- Co to miało być?!- zbeształa go
Usagi niczym Jun. Jednak on postanowił ją zignorować i obrócił się żeby zniknąć
gdzieś przed kolejnymi pretensjami.- Nie odwracaj się jak do ciebie mówię.-
słowa choć wypowiedziane bez podniesionego głosu, to napawały dziwnym lękiem,
że jeśli nie posłucha to pożałuje. Spojrzał w dół by spotkać się wzrokiem z
białowłosą.- Nie obchodzi mnie o co się wkurzasz, ale dobrze wiesz że Pirika
nie jest niczemu winna. Tym bardziej nie jest Horo, na którym się zawsze
wyżywasz. A jak nie potrafisz kontrolować swoich wybuchów to proponuje ci kilka
minut w sypialni z Nicole, chyba że tchórzysz. – tym razem to była kolej Ren`a
by się zaczerwienić.
Roxane dawała znaki swojej siostrze, że powinna pójść za
swoim chłopakiem i okazać tym sposobem wsparcie, ale szatynka nadal była w
szoku, że Tao potrafił od tak sobie kogoś zmieszać błotem i naprawdę nie
chciała usłyszeć takich słów od niego. Dlatego wolała zostać na leżaku i porozmawiać
z nim później jak już ochłonie.
- Ren?- wzrok wszystkich
powędrował w stronę Jeanne, która podeszła do grupy wraz z Panią Tao.
Uśmiechnęła się do niego miło ignorując każdego wokół.- Mogę Cię prosić na
chwilę?
Złotooki posłusznie poszedł za
Iron Maiden, tak właściwie to kto by się oparł prośbie takiej anielicy? Ran Tao
spojrzała na każdą z dziewczyn, zatrzymując się dłużej na Nicole. Posłała jej
uśmiech jednak szatynka widziała że ta radość nie sięga jej oczu, za to kryło
się w nich coś innego. Jakby… litość?
Tymczasem Jeannie bez słowa szła
przed siebie nie racząc nawet spojrzeniem swojego towarzysza. Wchodząc pod
podkład odetchnęła z ulgą czując klimatyzacje, zdjęła kapelusz który zakrywał
jej głowę, a dla Ren`a i twarz. Związane włosy w taki upał to było jedyne
wyjście, więc jego oczom ukazała się Jeannie jakiej jeszcze nie widział. Piękne
sploty warkoczy, letnia sukienka, bez tej całej swojej boskości wyglądała
naprawdę uroczo.
- Czy jest tu jakaś sala odporna
na foryoku?- zapytała w końcu. I nie było to coś co spodziewał się usłyszeć.
Przytaknął jedynie i tym razem on pokierował ich małą wycieczkę. Przeszli przez
niewielką siłownie, która straszyła pustkami oprócz recepcjonistki, która
ukłoniła się na widok Tao. Na końcu pomieszczenia znajdowały się drzwi bez
klamki za to z małym ekranem i przyciskami z nadrukowanymi cyframi. Wklepał
odpowiednią kombinację, którą srebrnowłosa zapamiętale powtarzała w głowie. Ich
oczom ukazał się pokój rozmiarów sali gimnastycznej, bez okien, sztucznie
oświetlany. – Powinno się nadać. – powiedziała bardziej do siebie niż do niego.
Obeszła pomieszczenie dookoła, gdzieś w połowie obok niej pojawił się Shamash.
Bason wyczuwając tą dziwną atmosferę, również się postanowił ujawnić, jednak ku
jego zaskoczeniu Iron Maidem pokiwała przecząco głową.- Tym razem chce żebyś
wykorzystał swojego drugiego ducha. – patrzyła mu prosto w oczy widząc jak duże
zaskoczenie wywołała tym prostym zdaniem. – Chyba, że tchórzysz.- powtórzyła
słowa Usagi posyłając mu przebiegły uśmieszek, który nikt wcześniej nie
widział. Ta strona Iron Maiden była zagadką, a on powoli ją odkrywał. Nie
zwlekał z atakiem, i chociaż był przywiązany do Bason`a to duch elektryczności
sprawiał że przez jego ciało przepływały fale energii dające mu tyle przyjemności.
Brunetka wstała rano w dobrym
humorze, wczorajszy bankiet nie był może spełnieniem jej marzeń, ale
przetańczyła kilka piosenek z Daisuke, co gdy teraz sobie przypominała
wywoływało uśmiech na jej twarzy. Nucąc cichutko pod nosem starała się nie
obudzić Usagi, która od razu zapowiedziała że lubi spać do południa i była by
wdzięczna za nie hałasowanie rano. Stanęła przed lustrem, które w łazience było
na całą wysokość ściany i podziwiała swoje dzieło. Wyglądała dobrze w
czerwono-czarnym bikini, klapkach na obcasie i pareo. Włosy spięła w małego
koczka, a na ramie wsunęła torbę z ręcznikiem i kremami. Zapukała do pokoju
naprzeciwko, czekając aż ktoś jej otworzy.
- Basen?- powiedziała jedno słowo
starając się nie zarumienić na widok Daisuke owiniętego ręcznikiem. Jasne włosy
przybrały kolor mlecznej czekolady, tak jak zawsze gdy były mokre. Przytaknął w
odpowiedzi, po czym wpuścił ją do środka prosząc żeby chwilkę poczekała na
niego. Nie kwapił się z ubraniem koszulki, a ona nie miała mu za złe że
ograniczył się do szortów. Zajęli leżaki mając do wyboru wiele ze względu na to
że większość uczestników rejsu znajdowała się jeszcze na śniadaniu. Zapachy
dochodzące z kuchni sprawiły że sama poczuła iż zjedzenie czegokolwiek w cale
nie sprawi że będzie gorzej wyglądać w tym stroju kąpielowym. Zaproponowała
nawet że przyniesie im coś na talerzykach żeby zjedli przy basenie. Tanaka nie
doszukując się w tym dziwnym zachowaniu, ani innym stroju drugiego dna, ochoczo
przystał na jej propozycję. Spędzili naprawdę miłą godzinę rozmawiając i
śmiejąc się tak jak mieli w zwyczaju nocą, gdy spali razem. Latem zawsze okno
było otwarte na oścież by wpuścić trochę chłodnego powietrza chociaż o
jakimkolwiek wietrzyku mogli zapomnieć ze względu na wąską zabudowę.
Niestety czar prysł. Blondyn w
połowie zdania zaniemówił i mrugnął kilkakrotnie wpatrując się w jeden punkt.
Kasumi również tam spojrzała i na jej twarzy pojawiła się kwaśna mina. Z basenu
postanowiła również skorzystać Anna. Niosła na rękach małą dziewczynkę, a obok
niej skakał chłopiec, który na widok pustego zbiornika wody postanowił wskoczyć
z rozbiegu. Jednak uprzedziła go medium grożąc, że jeśli nie zdejmie plecaka w
którym znajdowały się ich rzeczy to zrobi z niego dodatkowe koło ratunkowe.
Tamao odetchnęła z ulgą, bo już widziała siebie jak biegnie za nim by go
zatrzymać. Na szczęście dla Kasumi, Itako usadowiła się po przeciwnej stronie
basenu, więc brunetka ponownie spróbowała swoich sił by zwrócić uwagę na
siebie. Jednak Daisuke postanowił usiąść na brzegu i pomoczyć nogi w zimnej
wodzie. Skwar jeszcze nie dawał się we znaki chociaż słońce już powoli grzało. Co
raz więcej osób schodziło się na basen w tym siostry Barthez, które uznały że
leżaki naprzeciwko wejścia do basenu będą najlepszym miejscem do obserwowania,
plus każdy będzie je widział. Jednak nawet na nie Tanaka nie zwrócił uwagi
czekając ciągle aż Anna postanowi zdjąć sukienkę. Widział jak spod materiały
wystają wiązania jej stroju i miał nadzieje że ten granat nie pochodzi od
szkolnego stroju. Na jego szczęście białe groszki potwierdziły jego tezę,
jednak zanim to do niego dotarło musiał się najpierw powstrzymać od rzucenia
się na blondynkę. Widząc tą dziwną reakcje i ciągłe westchnięcia brunetka
poczuła jak wzbiera w niej złość, jednak nie dała za wygraną. Postanowiła go
popchnąć tak by wpadł do wody i wszystko wyglądało by świetnie gdyby nie to, że
Daisuke spojrzał na nią jakby popełniła największą zbrodnię na świecie.
- To tylko woda.- odpowiedziała
na jego złowrogie spojrzenie.- Nie jesteś z cukru. – dodała jeszcze, jednak on
ją zignorował i postanowił ponownie usiąść na brzegu. Wywróciła oczami po czym
opadła na swój leżak w myślach wyzywając go od najgorszych. Smak bezsilności
nie był jej obcy i zaczynała się do niego przyzwyczajać.
Tanaka siedział tak półtorej
godziny wlepiając maślany wzrok w Annę, która cierpliwie oswajała Seyram z wodą
i mniej cierpliwiej odnosiła się do Redseba, który chlapał wszystko i
wszystkich wokół. Tamao korzystała z chwilowego odpoczynku od dzieci, które
pochłaniały jej większość energii i czasu, jednak po godzinie bezczynnego
leżenia postanowiła dołączyć i zając czymś blondyna żeby nie denerwował tak
innych ludzi, którzy nie mogli spokojnie wejść do basenu. Wkrótce potem poczuł
że obok niego ktoś siada i już miał zamiar zepchnąć tą osobę do wody będąc
przekonanym że to Umi, lecz okazało się że osobnik jest bardziej umięśniony.
- Asakura?- zdziwił się widząc
jak przygaszony jest chłopak. Zresztą kto by nie był po tych wszystkich
historiach, jakie się nasłuchał od dziadka. Nie zwrócił nawet uwagi na to, że
Ren kłóci się z kimś kto nie był Horo Horo, ani nawet jak piłka uderzyła go w
kolano. Dopiero mocny rzut Anny prosto w twarz ocucił chłopaka. Podniosła jedną
brew do góry oczekując jakieś reakcji, która była do niego bardziej podobna niż
siedzenie i gapienie się w wodę. Redseb dołączył do tego ataku ochlapując
szatyna i z chęcią przystąpił do tego również Horo Horo. Niestety Tanaka
również oberwał, co było mu nie w smak, jednak zaraz na jego twarzy pojawił się
uśmiech widząc jak medium mu się przygląda.
- Jesteś w tym naprawdę niezła.-
postanowił zaryzykować i odezwać się do Anny. – Robi postępy.- spojrzał na
Seyram, która patrzyła się na niego nieprzychylnie.
- Lepsze to niż siedzenie i
gapienie się na innych.- dokładnie poczuł co znaczy zostać przyłapanym na
gorącym uczynku. – A teraz nadmuchaj to.- podała mu rękawki do pływania dla
dzieci. Jakiś czas zajęło zanim Seyram zgodziła się w ogóle je założyć i to nie
ze względu na to że się bała, ale nie chciała mieć na sobie czegoś co dotykał
ten wysoki chłopak. Nie lubiła go i mimo swojego wieku dobrze wiedziała że Anna
chodzi mu po głowie.
- Wystarczy na dziś. – oznajmiła
Kyoyama widząc jak cała się pomarszczyła od siedzenia w wodzie. Jednak to nie
przeszkadzało w wyglądaniu świetnie i zarówno Daisuke jak i Yoh patrzyli na nią
z uwielbieniem gdy wychodziła z basenu. Z tą różnicą że to szatyn mógł jej
później dotknąć a Tanaka co najwyżej pomarzyć.
Tamao widziała tą całą sytuacje
jak i te wcześniejsze i nie wiedziała czy powinna w ogóle poruszać ten temat,
szczególnie przy dzieciach. Wybrała milczenie, chociaż naprawdę chciała
wyjaśnić tą sprawę. Szczególnie widząc jak Seyram się zachowuje wobec chłopaka.
To nie było normalne by kogoś nie lubiła, chociaż lepsza taka emocja niż żadna.
Jednak nadal nie rozumiała skąd ta niechęć, brała pod uwagę to że nie może być
zazdrosna o Annę bo dziewczynka przecież wiedziała o narzeczeństwie z Yoh, a
jego lubiła. Pokręciła tylko głową mając nadzieje że to kolejny dziecięcy
wymysł.
Na nieszczęście Tanaka nie
odpuszczał i postanowił postawić na najtańszy z możliwych podrywów. Podszedł do
leżaka Anny, na którym siedziała również Seyram owinięta w ręcznik i jadła
przygotowane wcześniej jabłko. Ponownie obdarzyła go nieprzychylnym
spojrzeniem, jednak blondyn nawet jej nie zauważył. Dla niego liczyła się tylko
dziewczyna.
- Może nasmaruje Ci plecy?-
zaproponował stając na nad nią i zasłaniając słońce.
- Leże na nich.- odpowiedziała
nie racząc go nawet spojrzeniem.
- No tak…- próbował szybko wymyślić
coś co miałoby więcej sensu.- Ale masz czerwone ramiona.- był dumny z siebie,
że to zauważył.
- Do ramion sama dosięgnę. A
teraz przesuń się bo zasłaniasz mi słońce.
Niestety po raz kolejny chłopak
został spławiony, co bardzo ucieszyło Seyram. Uśmiechnęła się pod nosem
zasłaniając twarz długimi włosami po czym kontynuowała swoje drugie śniadanie.
To co przykuło uwagę medium to chichot, który jak już zdążyła zapamiętać
należał do Roxane, poza tym najczęściej tak się śmiała w towarzystwie jej narzeczonego.
I tym razem miała rację. Szatynka jak to miała w zwyczaju wieszała się na Yoh i
zabawiała go rozmową jeśli nie flirtem.
- Mam dość na dzisiaj.- oznajmiła
medium, co stanowiło tylko wymówkę i Tamao o tym doskonale wiedziała. Jednak
zachowała pozory i przytaknęła swojej przyjaciółce obiecując, że zajmie się
dziećmi. Blondynka wstała i ruszyła okrężną drogą do kajut przechodząc obok
Yoh. Posłała mu krótkie spojrzenie, lecz zdążył je złapać, poza tym znał je
dobrze i wiedział co się za nim kryło. Wstał niemalże od razu i ruszył za Anną
zrównując się krokiem. Nie pytała się co go gryzie, a on jej się nie żalił,
jedyne co miał w głowie to obraz jak rozwiązuje jeden supeł po drugim z jej
stroju. Pozory udało im się zachować jedynie do schodów, gdzie chcąc najpierw
przepuścić kogoś kto na nie wchodził, chwycił ją w pasie sugerując by
delikatnie się przesunęła. Oboje poczuli jak iskra przeskakuje między nimi, a
naga skóra którą się dotykali wręcz parzy. Delikatnie przejechał po jej plecach
wywołując westchnięcie. Gdy w końcu udało im się dotrzeć do pokoju chłopaka nie
rzucił się na nią tak jak można by się spodziewać. Usiadł na łóżku i zlustrował
ją wzrokiem od stóp kończąc na oczach. Zrobiła ten krok do przodu by znaleźć
się w zasięgu jego dłoni, które od razu powędrowały na uda. Przesuwał nimi w
górę i w dół, a pocałunkami obdarował jej płaski brzuch.
- Smakujesz chlorem.- przerwał na
chwilę.
- Chcesz wziąć prysznic?-
zaproponowała. Jednak on ponownie wrócił do pocałunków schodząc co raz niżej
tuż nad materiałem jej stroju.
- Nie.- odparł w końcu
jednocześnie ciągnąc za sznureczki z obu stron jej bikini.
Lyserg zawsze był spostrzegawczy
a dodatkowe zagadki jego ojca wzmocniły tą umiejętność. Łączenie faktów też nie
było dla niego obce więc kiedy spotkał Jeannie wiedział dokładnie o co ją
spytać, lecz nie mógł dać po sobie poznać jakie są jego przypuszczenia.
- Ciężko Cię złapać.- zaczął
rozmowę. Iron Maiden jedynie na niego spojrzała i jakimś dziwnych sposobem,
może było to przeczucie, wiedział że ona już wie. – Więc dlaczego Ran-san tak
bardzo Cię… absorbuje?- przez chwilę szukał odpowiedniego słowa starając się
nadal grać w to co sam zaczął.
- Zaproponowała mi ofertę i ja na
nią przystałam.- chciał by wypowiedziała to na głos.
- Ofertę?
- Dokładnie.- przytaknęła mu.-
Negocjujemy, stąd też wspólnie spędzony czas.- wyjaśniła mu.
Zapatrzył się jeszcze na nią
przez chwilę. Jeanne zawsze wyglądała na młodszą, może to przez te ubrania,
naturalność, sam nie wiedział, ale nigdy nie była infantylna. Nie mógł jej
zarzucić dziecinnego zachowania, nieprzemyślenia wszystkich za i przeciw,
podążania za emocjami nie za rozumem. Dlatego czuł że każdy jego argument nie
miał sensu.
- Piękne prawda?- zapytała
spokojnym głosem, wpatrując się w czarne niebo. – Nie widziałam jeszcze tylu
gwiazd.
Diethyl podążył wzrokiem za nią.
Otaczała ich ciemność, byli na pełnym morzu gdzie żadne światło nie zakłócało
widoczności, a to sprawiło że droga mleczna widniała przed nimi jak na tacy.
Można by rzec że ta cała otoczka napawała tą atmosferę jakimś rodzajem
romantyczności.
- Mam ochotę pośpiewać.-
oznajmiła znienacka.
- W takim razie zapraszam na 2
piętro. Z tego co widziałem dzisiaj odbędzie się karaoke.- wziął ją pod ramię i
ruszyli razem w kierunku schodów. Ta rozmowa sprawiła że był jednocześnie
spokojny i zaniepokojony. Wiedział że nie przekona Jeanne do zmiany podjętej
decyzji, nawet jeśli był w pewnym stopniu przeciwny, co napawało go negatywnymi
emocjami. Więc jedyne co mu pozostawało to być przy niej tak długo jak mu
pozwoli.
***
Mamy rocznicę! Yay :3 !!!
Wydaje mi się, że moje życzenie sprzed roku się spełniło odnośnie komentarzy jak i samych komentujących ^^ Na ten rok życzyłabym sobie po prostu więcej osób odwiedzających mój blog :)
Chciałam wam podziękować za wszystkie miłe słowa jakie się pojawiły w komentarzach, które tak bardzo mnie motywują i zachęcają do pisania dalszych części ;*
Zdaje sobie sprawę że wprowadzanie nowych postaci nie zawsze wychodzi na dobre, natomiast biorąc po uwagę jak często zdarzało się to w mandze uznałam, że nie będzie to stanowić problemu a mi na pewno pomoże. Po części chodzi mi o ubarwienie nastoletniego życia szamanów, które ja sama wspominam z nostalgią, ale nie tylko :)
Przede wszystkim tego co się boje to że któreś z postaci wyjdzie poza charakter dlatego bardzo Was proszę o zwracanie na to uwagi i informowanie mnie w komentarzach, że może to było dziwne, że wyobrażacie to sobie inaczej :) Natomiast mogę was zapewnić że staram się jak mogę by utrzymywać charakter postaci, a wszelkie zachowania odstające tłumaczyć dojrzewaniem i faktem że przestali być dziećmi ;)
Myślę że tyle podsumowania wystarczy :)
Pozdrawiam Was wszystkich i jeszcze raz dziękuje że jesteście ze mną!!!