Lato dawało się we
znaki. Upalnie dni po 40 stopni w cieniu ciągnęły się leniwie jeden po drugim.
Yoh ciągle męczył Anne tym by wyjechali gdzieś nad morze, jednak za każdym
razem go zbywała. Na szczęście jak zwykle Manta pozostał wierny i przesiadywał
każdą wolną chwile w Inn En. Hao zdawał się przywyknąć do obecności Oyamady na
każdym kroku, jednak przez oglądanie jak bardzo są zżyci z jego bratem
przywoływało mu na myśl jedną osobę.
To nie tak, że zostawił swoich uczniów na
pastwę losu. Zaraz po walce na kontynencie Mu, gdy okazało się, że moc Króla
Duchów nie jest na jego wyłączny użytek został niemalże zmuszony do
przywrócenia życia każdemu kto zginął podczas tej wyprawy. Więc zarówno
przyjaciele Yoh, w tym Faust i Eliza, którzy wrócili do Niemiec, jak i każdy z
jego uczniów został wskrzeszony. Każdy kto chciał i kogo się dało, bo niestety
straty w ludziach były. Tak więc odwiedzał swoich uczniów, którzy po przygodzie
jakim był turniej zdawali się być nieco spokojniejsi. Hanagumi trzymały się
nadal razem i w ramach wdzięczności (co prawda wręcz wymuszonej) obiecały Annie
pomóc przy prowadzeniu zajazdu, gdy ten zacznie funkcjonować. Wiedział, że
reszta próbuje w jakiś sposób ratować świat, cokolwiek to dla nich znaczyło.
Jednak sam czuł, że to walka z wiatrakami. Najbardziej było mu żal Opacho.
Asanoha stwierdziła, że dziewczynce bardzo dobrze zrobi pobyt wraz z Redsebem i
Seyram w Izumo. Ale on wiedział, że jej serce leży przy nim i poniekąd jego
część przy niej. Nie widział jej już zbyt długo. Jego brat jakby wiedział co mu
chodzi po głowie i zaproponował wyjazd do rodzinnej posiadłości. Wkrótce potem
cała czwórka znalazła się w pociągu, a później w autobusie, gdyż itako zarządziła,
że zamierza tam dotrzeć w cywilizowany sposób, a nie jak na jakieś paralotni,
czyli z kontroli ducha nici, a podróż zajęła im prawie cały dzień. Manta
wspominał poprzedni raz gdy tu się znalazł i mimo tego posiadłość ponownie
zrobiła na nim ogromne wrażenie. Hao z początku dogryzał Yohmei, że jego
świątynia jest schowana, ale zaraz potem Kino uciszyła go swoim ciętym językiem
oraz laską. Mikihisa i Keiko zjawili się dopiero na kolacji witając wszystkich
zwykłym Konichiwa. Z Tamao co prawda widzieli się zaraz na początku, gdyż to
ona ich powitała, ale zaraz potem znikła wspominając o przerwanym treningu.
Wróciła z dziećmi również na kolacje. Opacho natychmiast pobiegła do swojego
mistrza wtulając się z miłością i chowając w długie włosy. Hao uśmiechnął się
naturalnie, co sprawiło że wyglądał niemalże identycznie jak Yoh. To były tylko
momenty, ale czasem zdarzało się że wychodziło z nich nie o tyle braterskie co
bliźniacze podobieństwo.
- Urosłaś. Jesteś teraz wyższa od Manty.
- To przez włosy.- wymamrotał blondyn, ale niestety nikt go nie słuchał.
Pozostałą część dnia spędzili razem na opowiadaniu co się u nich działo.
Okazało się, że cała trójka jest pod opieką Mikihisy i Keiko, którzy nadrabiają
stracony czas rodzicielstwa. Co jeszcze bardziej zdziwiło Asakure to fakt, że
te słowa padły z ust dziewczynki.
- Co masz na myśli?- przecież Yoh tu się wychowywał. Nie rozumiał pojęcia
straconego czasu. Murzynka wzruszyła ramionami.
- To z nich wyczytałam.
Najwyraźniej reishi nie ustępowało, ale Opacho jakoś sobie z tym radziła.
Prawdopodobnie lepiej od niego i od Anny. Wkrótce potem zjawiła się Tamamura
przerywając ich pogawędkę.
- Hao-sama... To czas na kąpiel dla Opacho.- w istocie Król szamanów nawet nie
zauważył jak późna jest już godzina. Zawsze pilnował by dziewczynka chodziła
spać o odpowiedniej godzinie mimo że czasem, jak to bywa z dziećmi, buntowała
się i wkrótce potem zasypiała przy nim. Przytaknął tylko i zostawił je same.
Był szczęśliwy, że mógł w końcu pobyć z nią trochę dłużej.
Nazajutrz Hao
znalazł swojego brata wpatrzonego w sytuacje na podwórku jak w coś
niemożliwego. I za takie krótkowłosy to uważał. Cała trójka dzieciaków goniła z
zawiązanymi oczami Mikihise. Mieli używać do tego swojego szamańskiego zmysłu,
gdy tymczasem on korzystał ze swoich umiejętności szybkiego poruszania się.
Obok stała Keiko dopingując każdego i mówiąc gdzie jej mąż aktualnie się
znajduje. Bardziej wyglądało to na zwykłą zabawę niż trening, nie wspominając
już jakie ćwiczenia Yoh musiał wykonywać w ich wieku.
- Ojii-san nasyłał na mnie duszki i musiałem za pomocą mojego foryoku je
zniszczyć. Miałem związane ręce żeby nie odganiać ich.
- Nadal mogłeś uciekać.- zauważył starszy z braci.
- I przez większość czasu to robiłem. - zaśmiał się.
- A co z Mikihisą i Keiko? Też Cię dopingowali?
- Ah... nie bardzo. Oka-san widywałem rano, czasem też wieczorem, a Oto-san
często wyjeżdżał.
Dało to do myślenia Hao. O dziwo nie wyczuł żadnej zazdrości u swojego
bliźniaka ani zawiści za pokręcone dzieciństwo.
- Opacho mi wczoraj powiedziała, że próbują nadrobić rodzicielstwo.- zdecydował
się ujawnić tą informacje.
- He? Myślisz, że chodziło o nas?
Czasami Yoh przejawiał objawy głupoty o najwyższym poziomie.
- Oczywiście, że o nas. Pewnie chcieli by, żebyśmy wychowywali się razem jak
bracia.
- Więc nie powinni Cię chcieć zabić!- powiedział zdenerwowany. Króla Szamanów
co raz bardziej zadziwiała jego druga połówka - nie złościł się, że jego
rodzice woleli okazywać miłość komuś innemu niż on, że zostawili go na pastwę
jego samego, ale gdy chodziło o to jak traktowali Hao warczał na nich jakby
byli najgorszym złem na tym świecie. Wtedy dotarło do długowłosego co w sercu
Yoh siedzi - wierzył, że gdyby pozwolili mu zostać razem z nim w posiadłości i
normalnie się wychowywać dokładnie tak jak teraz trójka dzieci biegająca przed
nim, Hao zmieniłby swoje podejście już wcześniej. Żałował straconych lat jako
małolaty.
- Zapominasz o jednej rzeczy.- odezwał się.- Być może miałem i właściwie nadal
mam formę dziecka, ale w środku moja dusza ma wiele lat.
- Więc skoro, o Wielki, jesteś taki dojrzały to czemu przy dziewczynach
zachowujesz się jak dzieciak?- co raz częściej zdarzało się, że Yoh dogryzał
bratu i co gorsze Hao dawał się w to wciągać.
- To ty ledwo masz odwagę chwycić swoją narzeczoną za
rękę!
- Przynajmniej ją mam! Uważaj, żeby Oba-san nie znalazła też kogoś dla Ciebie.
- I myślisz, że tak łatwo bym się jej poddał?!
- Oba-san ma dar przekonywania.
- Nie ma żadnego daru tylko swoją laskę.
- Nazywam ją darem przekonywania.
Rozmowę przerwał im pisk dzieci, które w końcu złapały Mikihisę.
- Pierwsza!- krzyczała Opacho, po czym podbiegła do swojego mistrza oczekując
pochwały. A on niczym dumny ojciec pogładził ją po głowie i powiedział, że
następnym razem uda jej się jeszcze szybciej.
Pobyt w
Izumo przedłużył się z kilku dni do dwóch tygodni. O dziwo nikt nie męczył Yoh
żadnymi treningami, ćwiczeniami czy innymi zadaniami. Był to błogi czas
odpoczynku i lenistwa dla wszystkich. Nawet sam Król Szamanów się nieco
zrelaksował wybierając się z Opacho na 3 dni na obóz w niedalekim lesie. Mała
Seyram wpatrywała się w Annę jak w obrazek, lecz wstydziła się albo nawet bała
podejść bliżej. Itako miała coś w sobie co budziło respekt, ale Redseb zdawał
się tego nie dostrzegać tak dokładnie jak jego siostra. Często niespodziewanie
łapał ją za rękę i ciągnął żeby się pobawili wszyscy razem, a kiedy blondynka w
końcu przytakiwała biegł po Tamao, Yoh i Mante. Był taki pełen życia, a przy
tym roztrzepany że nie raz medium nie wytrzymywała, lecz wówczas jej narzeczony
bądź Tamamura starali się ratować sytuację i odciągali Redseb`a od dziewczyny.
Seyram wówczas chichotała rozbawiona sytuacją, co znacznie łagodziło gniew
Anny, bowiem dziewczynka nie śmiała się zbyt często. W dzień przed wyjazdem
odważyła się odezwać do medium, co wszystkich bardzo zdziwiło. Na ogół nie
mówiła zbyt wiele, a jeśli już to do Tamao lub Keiko. Co jednak jeszcze
bardziej zdziwiło to sens jej słów, a mianowicie Seyram chciała, żeby dzisiaj
wykąpała ją Anna. Nie mając wiele do gadania medium musiała się zgodzić na tą
prośbę, a właściwie żądanie. Dziewczynka była bardzo przy tym grzeczna, nie
rozbryzgiwała wody, a nawet nie bawiła się żadnymi zabawkami. Siedziała z
lekkim uśmiechem na ustach, chichocząc od czasu do czasu gdy coś ją
załaskotało. Najwięcej czasu zajęło mycie włosów, lecz pomagała swoimi
malutkimi rączkami, żeby szybciej poszło. Gdy stała już opatulona w swoją
piżamkę w tańczące truskawki nadeszła najgorsza część, czyli suszenie i rozczesywanie
włosów. Siedziały w łazience ponad 40 minut zanim Seyram była gotowa do snu,
lecz to nie był koniec udziwnień tego wieczoru. Dla Anny była to zbyt wczesna
godzina na sen dlatego postanowiła spędzić jeszcze trochę czasu przed
telewizorem, jednak nie przewidziała, że dziewczynka ruszy za nią z kołdrą i
poduszką i położy się przy niej, a właściwie na jej nogach. Z dziecięcą
szczerością zaśmiała się na widok miny medium i schowała głowę pod kołdrę by
zaraz potem wyściubić nosa i sprawdzić czy blondynka się nie złości i nie karze
jej iść do pokoju, jednak ta obdarowała ją uśmieszkiem, po czym wróciła do
oglądania programu. Seyram zamknęła oczy, wiedząc że pora na sen, jednak tym
razem to ona się zdziwiła czując jak Anna głaszczę ją po głowie. Nie trwało
długo zanim spokojnie zasnęła.
Blondynka siedziała w półmroku przyglądając się śpiącej kilkulatce. Gdyby komuś
powiedziała, że to dziecko było opętane przez własnego ojca nie uwierzyłby.
Seyram małymi kroczkami odzyskiwała swoją osobowość, którą nawet nie wiedziała
że ma. Jednak przebywając wśród innych dzieci czy to w przedszkolu, czy tutaj w
domu zaczynała zachowywać się jak na swój wiek przystało. Biorąc ją na ręce
Anna miała niemałe wyzwanie, żeby zabrać się ze wszystkim na raz. Mając
poduszkę pod pachą, a Seyram owiniętą w kołdrę ruszyła do pokoju rodzeństwa.
Idąc tak korytarzem nie zauważyła dwóch par oczu, które się jej przyglądają.
Bliźniacy niemalże z identycznymi minami obserwowali jak stąpa po drewnianej
podłodze, przytulając do siebie dziewczynkę.
- Czyżby w Annie obudził się instynkt macierzyński?- zapytał z przekąsem
starszy z braci, na co jego kopia zaśmiała się nerwowo.
- Mam nadzieje, że jeszcze nie.
- Kiedyś na pewno.
- Jestem zbyt młody, żeby być ojcem. Nie to co ty... staruchu.
Hao zmrużył oczy, nie pozwalając by uszło to na sucho. Postanowił więc nieco
podręczyć Yoh.
- Anna nie została wybrana na Twoją żonę tylko dlatego, że jest godna nazwiska
Asakura.
- Hę? Co masz na myśli?
- No wiesz... ona jest silna, ty jesteś silny, wasz potomek na pewno będzie
miał mnóstwo mocy.
Krótkowłosy pobladł, lecz Hao dalej kontynuował.
- A jak będzie miał lub miała rodzeństwo to całkiem nieźle zasilicie naszą
rodzinę.
- Onii-san przestań!- zatrzymał go Yoh. Nie tak chciał żeby ta rozmowa się
potoczyła. Długowłosy z kolei miał minę zwycięzcy. Zadowolony z siebie, że tym
razem to on dopiekł braciszkowi mógł spokojnie iść spać.
Podróż powrotna
mijała równie wolno co poprzednia. Autobus, pociąg, aż w końcu metro zawiozło
ich do stacji Funbari.
- Na prawdę nie rozumiem co jest złego w podróżowaniu na kontroli ducha.
Zaoszczędzisz pieniądze, czas i nie zanieczyszczasz środowiska.- zaczął rozmowę
długowłosy, gdy znaleźli się pod domem.
- Płacąc za bilet napędzasz gospodarkę, więc ludzie mają pracę, czasu mamy
sporo a co do zanieczyszczeń to dzisiejsze spaliny są czystsze niż pobierane
powietrze, pociąg i metro zużywają tylko prąd co nie jest złe.- wyjaśniła
ostrym tonem medium, ubiegając przy tym Mante, który już miał otwartą buzię,
żeby wyjaśnić to samo.
- Wow Anna...- Yoh zamrugał zdziwiony.
- Oglądałam o tym program.- odparła, co wyjaśniło sytuację. Krótkowłosemu udało
się namówić Annę, żeby zamówili pizzę na kolację, bo dochodziła już 18, a
lodówka świeciła pustkami.
- Mmm... Oishi!- zachwycał się młodszy z braci. - Nie wiem co lepsze pizza czy
cheeseburgery!
- A może chceeseburger na pizzy?- odpowiedział Manta, który towarzyszył im przy
kolacji. Szatynowi zaświeciły się oczy na ten pomysł i szukał poparcia u
innych, lecz spotkał się głównie z groźnym spojrzeniem narzeczonej.
***
Witam wszystkich :) Od razu na wstępie chce wam podziękować za takie wspaniałe komentarze! To jest na prawdę cudowne uczucie wiedzieć, że komuś podoba się moja praca i że wyczekuje na kolejną część :) Dlatego postanowiłam ukrócić czas oczekiwania i jak widać 11 rozdział się pojawił :) Jestem ciekawa co o nim sądzicie :)
W jednym z komentarzy padło stwierdzenie że Anna powinna być w ciąży. Owszem wiem o tym, jednak nie chce się sugerować SK Flowers ani Funbari no uta, dlatego u mnie historia potoczy się inaczej :)
Pozdrawiam i mam nadzieje że pogoda jest lepsza u was niż u mnie!