Grupa
uczniów czekała przed wejściem do portu o 7 rano. Za pół godziny wyruszali w
rejs statkiem, który miał ich przetransportować na wyspę Izu-Oshima. Po
czwartym przeliczeniu liczby
uczestników, przez opiekuna wycieczki, młodzież pojedynczo zaczęła wchodzić na
niewielki statek. Z głośników leciała cicho spokojna muzyczka. Mimo wczesnej
pory, port tętnił życiem. Wiele kutrów rybackich wracało z nocnych wypraw z rozmaitymi
owocami morza. Zapach był wręcz powalający, więc uczniowie jak najszybciej
chcieli opuścić to miejsce byle móc zaczął normalnie oddychać.
Yoh stał
obładowany dwoma bagażami, nie mogąc ich położyć na ziemi. Czujny wzrok Anny
wszystko widział. Otóż była to część kary za jedzenie słodyczy podczas festynu.
Manta miał dziwne wrażenie, że Itako nie chodzi o samą czekoladę tylko o
Nicole, która wyglądała przepięknie w tym wdzianku. Oyamada rozpłynął się,
przywracając w swojej głowie do obraz Barthez.
- Wiesz,
że torbę będziesz sama musiała zanieść do pokoju?- zapytał się szatyn. Anna
tylko zmrużyła oczy, nie obdarowując narzeczonego żadną odpowiedzią.- Śpimy w
oddzielnych budynkach.- dodał szaman i ciężko westchnął. Przywykł do poczucia,
że ma ją blisko w nocy. Nawet gdy była wściekła to przychodził do niej, mimo że
go wielokrotnie wyganiała lub kazała spać na drugim końcu pokoju to i tak
kończyli blisko siebie. Codziennie rano budził się mając ją jeśli nie w zasięgu
ręki to chociaż wzroku. A tymczasem przez
następną noc będzie z Oyamadą w pokoju, i to w jego urodziny. Zastanawiał się
czy Anna pamięta. Na pewno… w końcu to
Anna! Zaśmiał się po nosem.
- Widzę że
się z tego powodu cieszysz.- rzekła w końcu, tym samym szatyn rozwścieczył
medium jeszcze bardziej. Na nic się zdały krzyki, piski i przekonania, że to
nie tak. Kyoyama była jeszcze bardziej wkurzona. Czasem żałuje, że już nie ma reishi…- zamyślił się wpadając na
medium, która właśnie wchodziła na statek i gdyby nie pomoc Daisuke, wylądowała by pewnie
w wodzie.
- Wszystko
ok.?- zapytał się Tanaka. Jednak ona zignorowała pytanie i zgromiła wzrokiem
narzeczonego, który wiedział już jak marny los go czeka.
- Słabo
Ci? Chcesz wody? Ej! Zróbcie trochę miejsca!! Może masz chorobę morską?-
panikował blondyn, starając się ponownie zwrócić jej uwagę. W rzeczywistości
pod względem fizycznym Anna czuła się bardzo dobrze, a trajkotanie Tanaki nad
uchem ją tylko dodatkowo denerwowało.
Przyjaciele postanowili usiąść przy jednym stole. Manta wraz z Kasumi wpatrywali się w
krajobrazy, robiąc przy okazji zdjęcia. Natomiast siostry Barthez wraz z
Daisuke dyskutowali na temat Anny. Roxane najbardziej się burzyła, uważając że
Kyoyama specjalnie się potknęła by Tanaka ją złapał.
- Mówię
wam, chciała zwrócić na siebie uwagę! Albo sprawić by Yoh był zazdrosny! –
chwila ciszy minęła, a Nicole patrzyła się dziwnie na swoją siostrę. Już miała
jej powiedzieć, że to nie w stylu Anny, gdy jej starsza wersją wpadła na
najbardziej idiotyczny pomysł. W końcu stan błogosławiony objawia się zawrotami
głowy, lecz zanim zdążyła dokończyć myśl Nicole wstała i zaczęła żywiołowo
mówić po francusku nie dając dojść do głosu starszej siostrze.
Mimo to
reszta zdążyła wyłapać magiczne słowo „ciąża”, które każdego paraliżowało. Daisuke
wyglądał, na przerażonego, Manta starał się ukryć rumieńce, a Umi stwierdziła,
że dziecko Yoh i Anny będzie piękne, ale nie mogła się zdecydować jaki kolor
włosów powinno mieć.
- Co się
dzieje?
Wszyscy
spojrzeli na stojącą przed nimi parę.
Nicole usiadła, Roxane mierzyła ich wzrokiem, Oyamada i Tanaka zaczęli mówić
jeden przez drugiego o wszystkim co im ślina na język przyniesie, jednak
najbardziej odznaczył się głos Hashimoto.
-
Rozmawiamy o waszym dziecku.- powiedziała i uśmiechnęła się szeroko. Wszyscy
wokół zamilkli. W końcu Yoh po kilku chwilach spojrzał na Annę i już otwierał
buzię by zacząć mówić, lecz blondynka go ubiegła.
- Jeśli
masz zamiar zadać TO pytanie to dołączysz do Amidamaru.- wysyczała. Asakura
przełknął ślinę i usiadł na plastikowej ławce bez słowa, jednak z przerażeniem
w oczach.
Anna w ciąży? To będzie istny horror!
Albo i Armagedon! Będzie miała humorki jeszcze gorsze niż teraz. A zachcianki?
Pewnie mnie będzie wysyłać w środku nocy do sklepu na drugi koniec miasta.
Siedział zdenerwowany nie panując nad myślami, które przeistaczały się w co raz to gorsze sceny w głowie szatyna.
Siedział zdenerwowany nie panując nad myślami, które przeistaczały się w co raz to gorsze sceny w głowie szatyna.
- Przestań
o tym myśleć.- powiedziała spokojnie. – i wy też.- dodała spoglądając na
pozostałych.
Z
głośników rozbrzmiewał głos przewodnika, który w dość monotonny sposób
opowiadał o miejscu docelowym wyprawy. Za 10 minut mieli wpłynąć do portu,
gdzie czekał na nich podstawiony już autokar. Majowe słońce dawało się we
znaki, jednak przyjemny wiatr ochładzał powietrze. Kołysanie statku przybrało
na sile.
Przed nimi
malowała się wyspa Izu-Oshima.
Schodzili
na ląd jeden po drugim, gdzie następnie byli ponownie przeliczani przez
opiekunów. Gdy sensei stwierdził, że wszyscy są obecni przedstawił im plan
wycieczki. Dzisiejszego dnia mieli zwiedzić Park Narodowy, znajdujący się na
wyspie, a wieczorem część przyjemna- po wędrówce mogli skorzystać z gorących
źródeł, dając tym samym odpoczynek mięśniom. Drugi dzień to poznanie miasta, a
w drodze powrotnej odbywały się konkursy odnośnie wiedzy zdobytej podczas wycieczki, dlatego też zostali podzieleni na czteroosobowe grupy. Nicole od
razu doskoczyła do Ren`a licząc, że grupy mogą być mieszane, a jako że Jeannie
wraz z Lysergiem stanęli obok, zostali zapisani jako grupa pierwsza. Naturalnie
Yoh również został zaatakowany przez Barthez, co nie spodobało się Annie, więc
dołożyła kamienie do torby, którą dźwigał szatyn. Manta również nieco
zdezorientowany stanął przy nich nie chcąc się rozdzielać ze swoim najlepszym
przyjacielem. Tym sposobem Horokeu, Usagi, Kasumi i Tanaka stworzyli trzecią
grupę.
Autokar
zawiózł ich pod bramę Parku Narodowego, gdzie rozpoczęli wędrówkę. Przewodnik
zaczął od geologii wyspy, następnie zaczął opowiadać o wulkanach. Szli oglądając piękne krajobrazy, temperatura
wahała się w okolicach 20 stopni, a wiatr lekko powiewał. Zatrzymali się pod
górą Miharu na dłużej by przewodnik mógł im nieco opowiedzieć o tym wulkanie,
ponad to grupa domagała się odpoczynku. Gdy uzupełnili płyny i zjedli drugie
śniadanie mogli ruszać w drogę powrotną. Spora część żeńskiej części była już
wyczerpana i człapała z samego tyłu z obolałymi nogami, marudząc przy tym
niemiłosiernie.
- Niech
mnie ktoś poniesie…- modliła się Roxanne. Męska część stanęła jak na rozkaz
prężąc się przed szatynką, licząc że wybierze któregoś z nich. – Yoooh?-
zagadnęła Asakure, który rozmawiał z Mantą o zbliżających się wakacjach.
- Wybacz
Roxanne, ale mam już dwa plecaki do niesienia. – wymigał się szaman.
- A tak
właściwie to gdzie jest Anna?- zapytała się Barthez.
- Pewnie
to ona nadała takie tempo.- dorzucił swoje zdanie Oyamada. Szatyn zaśmiał się
na jego słowa, choć wiedział że to może być prawda.
- Jeszcze
tylko jakieś 2 kilometry. – spróbował pocieszyć koleżankę.
Rzeczywiście
za 20 minut dotarli do bramy parku. Każdy zmachany wchodził do autokaru marząc
o tym by w końcu odpocząć. Ruszyli do ośrodka gdzie mieli spędzić noc. Po obiadokolacji i rozdzieleniu uczniów do dwóch sąsiadujących ze sobą
ośrodków, w końcu nadeszła upragniona pora skorzystania z onsenów.
- Anna
idziesz?- zapytała Kasumi czekając na nią wraz z Roxanne, która znalazła się z
nimi w pokoju.
- Nie.-
odparła blondynka szukając czegoś w torbie.
- Wstydzisz
się?- szatynka liczyła, że nieco ją podrażni.
- Yoh ma
onsen, więc mogę korzystać z niego kiedy chce.
- Kąpiesz
się u niego w domu?!- przeraziła się Barthez.- Tylko mi nie mów, że kąpiecie
się razem!
Anna poirytowana wstała i wypchała ją z pokoju zamykając tuż przed nosem drzwi.
Wzięła głębszy oddech i powróciła do przerwanej czynności. Umi stała nieco zagubiona
nie wiedząc co zrobić.
- Nie
chciałaś czasem iść?- zwróciła jej uwagę Kyoyama.
- Myślę,
że odpoczynek od Roxanne dobrze mi zrobi.
- Powinnaś
na chwilę pójść, kąpiel złagodzi nieco zakwasy.
- A co z
Tobą?
- Jestem
przyzwyczajona do wędrówek.
-
Chodziłaś po górach?- Anna spojrzała pytająco na współlokatorkę.- Twoje
nazwisko ma coś wspólnego z górą. Pomyślałam więc, że może pochodzisz z rejonów
górskich.- wyjaśniła pospiesznie obdarzając ją delikatnym uśmiechem.
- Coś w
tym stylu.
- Ja
pochodzę z Kyoto, ale jak miałam 10 lat przeprowadziliśmy się do Tokio. Firma
oto-san się rozbudowywała i dostał nowe stanowisko, sama rozumiesz. Co roku na wakacje
wracam do Kyoto do rodziny i dawnych przyjaciół. A ty?- jej szczerość była
rozbrajająca. Blondynka wzięła oddech i udzieliła jej krótkiej odpowiedzi.-
Wychowałam się na północy Honsiu. Gdy miałam 13 lat przeprowadziłam się do
Tokio.
- To bardzo
daleko! Wracasz tam czasami?
- Rzadko.
To dość kosztowne.
- A jak
było z Yoh? W ogóle to jak się poznaliście?
- Jego
babcia mieszkała w tej samej miejscowości co ja. Kiedyś przyjechał do niej na
ferie zimowe i tam się poznaliśmy. Potem jak się przeprowadziłam do Tokio, to
okazało się że chodzimy do tej samej klasy w gimnazjum.
- Kawai!
Anna-chan! To musi być przeznaczenie!- ekscytowała się brunetka.- Oh! Ja też
się chce zakochać!- rozmarzona opadła na futon tuląc do siebie poduszkę.
Kyoyama z pobłażaniem w oczach patrzyła na swoją przyjaciółkę, a na jej ustach
wkradł się delikatny uśmiech. Jednak brunetka miała pewien plan, który
oczywiście podsunęła jej Jun. Nie zdradzając wiele szczegółów, jedynie fakt że
Anna i Yoh mają się ku sobie, zaproponowała jej by sprawiła że owa dwójka się
ujawni, dzięki czemu jej wybranek może przestanie zwracać uwagę na medium. Tak
więc małymi kroczkami panna Hashimoto starała się wydusić cokolwiek z Anny, a
jej delikatny uśmiech na wspomnienie o Yoh utwierdził w przekonaniu, że plan
może się powieść.
Tymczasem
w męskiej części trwała wojna na całego. Bitwa o pokoje, potem o lepsze miejsca
do spania, o widok na żeńską część ośrodka- głównym punktem walki był pokój,
którego okna wychodziły na onsen. Chłopcy zaopatrzeni w lornetki czatowali na
zmianę przy oknie. Manta wraz z Yoh patrzyli na to nie dowierzając, w
szczególności że ich sensei był pierwszy do tego by podglądać.
- Manta
idziemy do onsenu?- zapytał się w końcu Asakura nie chcąc być świadkiem tego co
tu się dzieje. Oyamada przytaknął chętnie, jednak ich wyprawa zakończyła się
fiaskiem.
- Asakura!
Idziecie z nami!- otóż genialny pomysł przedstawiał się tak, że postanowili
podejść bliżej, a mianowicie pod sam płot zasłaniający żeński onsen.
- Co? Ale
po co?- nie uzyskał odpowiedzi, gdyż był już pchany przez tłum nastolatków
przepełnionych buzującymi hormonami. Względna dzicz.
Kyoyama
wstała zrezygnowana. Zerknęła na Umi, która nadal była pogrążona w marzeniach o
rycerzu na białym koniu. Jednak widząc, że jej współlokatorka zamierza wyjść,
powróciła do rzeczywistego świata.
- Co się
dzieje?- zapytała.
- Mamy
towarzystwo.- stwierdziła medium i opuściła pokój, kierując swe kroki na
zewnątrz. Obeszła onsen czekając na męską część. Zaraz obok stała Umi. Już po
chwili dało się słyszeć tętent biegnących chłopaków. Przekrzykiwali jeden przez
drugiego kogo chcą zobaczyć.
- Nicooole!
Jesteś moja!
-
Rezerwuje sobie Roxanne!!
- Alkemi!
Już do ciebie biegnę!
Byli tak
blisko, że niemal czuli ich cel w ręku. Niemal już go dosięgali, już ich oczy
widziały szparę w płocie przez którą unosiła się para, już prawie dobiegli…
- Stać!-
odezwał się kobiecy głos. Przez część rozpoznany natychmiast i z trwogą zaczęli
się wycofywać. Ten ton oznaczał tylko jedno-ktoś ucierpi. Jednak Annie nic nie
umknie. – Powiedziałam stać!
- Odsuń
się!- ktoś krzyknął. Niestety pierwszoklasiści nie mieli okazji poznać Itako.
Ona natychmiast znalazła tą osobę i podeszła blisko, a następnie posłużyła się
swoim prawym sierpowym.- Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia?- zapytała się i
już po sekundzie cała gromada uciekła równie szybko jak przybyła. Na miejscu
została tylko dwójka skulonych chłopaków i oczywiście ten kto dostał. Yuki
stała i przyglądała się z uśmiechem całej sytuacji. Kyoyama podeszła do dwóch
trzęsących się kulek i szturchnęła stopą jedną z nich. Ten natychmiast się
wyprostował i stanął na baczność przed nią powtarzając jak mantrę, że miał cały
czas zamknięte oczy i że to nie był jego pomysł.
- Urusai!-
warknęła na niego, po czym już spokojniej, a wręcz nieco zmieszana oznajmiła,
że nie ma w torbie swoich korali. Yoh otworzył oczy ze zdumienia.- Zgubiłeś je.
-oskarżyła go. On się zaśmiał i odetchnął z ulgą, że tylko o to chodzi.
- Sprawdzałaś
zewnętrzną kieszonkę? Owinąłem je w ręcznik po tym jak dołożyłaś kamieni. Na
wszelki wypadek, żeby się nie uszkodziły.- wyjaśnił z szerokim uśmiechem. Medum
przytaknęła i zerknęła na Oyamade, który nadal obawiał się, że zostaną ukarani
za nocne wycieczki.
- Pilnuj
go.- rzuciła tylko i obróciła się na pięcie. Wiedziała, że to nie koniec
nocnych niespodzianek.
Umi podbiegła do niej pełna pytań, lecz nieco obawiała
się jakiekolwiek zadać swojej przyjaciółce, bowiem jej mina skutecznie mówiła,
że lepiej będzie jak o niczym się nie dowie.
- To nie
tak, że nie chce Ci o wszystkim opowiedzieć.- westchnęła blondynka czując na
sobie błagalny wzrok Kasumi.
- Wszystko
w swoim czasie tak?- dodała brunetka i delikatnie się uśmiechnęła.
Wkrótce
onsen opustoszał i obie mogły skorzystać z niego w spokoju. Przynajmniej tak im
się wydawało. Otóż jako, że chłopak który został uderzony przez medium nadal
leżał półprzytomny na trawniku, ktoś musiał go zanieść do pokoju. Oczywiście
sensei do tego zadania wybrał dwójkę swoich zaufanych uczniów, a mianowicie Yoh
i Daisuke. Szli w ciszy dopóki Tanaka nie zatrzymał ręką szatyna.
- Co?
- Chyba
ktoś się jeszcze kąpie.- wskazał palcem na parę unoszącą się znad płotu, po czym
nasłuchiwał. – Chodź zobaczymy kto to.- już miał zacząć biec gdy usłyszał
dobrze mu znany głos.
- Anna-san
idziesz?
Po chwili
dało się usłyszeć plusk wody i chichot. Blondyn spojrzał znacząco na swojego
towarzysza, sprawdzając czy ma jakieś szanse. Jako, że Yoh został wyrwany ze
snu, przed tą wyprawą nie bardzo rozumiał co się dookoła dzieje. Jednak gdy
widział z jaką prędkością Daisuke biegnie, a potem dodał do tego fakt, że w
całej szkole jest tylko jedna Anna ruszył za nim najszybciej jak mógł.
- Nie
możesz!- krzyknął w końcu, a w odpowiedzi usłyszał tylko śmiech. W końcu udało
mu się złapać blondyna i oboje upadli na ziemię.
- Daj
spokój! Masz Annę tylko dla siebie, podziel się!
- Ona Cie
zabije!
- Martwisz
się o mnie, a nie że ją zobaczę?!
Daisuke
zrzucił z siebie Yoh i podszedł na paluszkach do dziury w płocie. Zerknął i
ujrzał naprawdę wściekłą Kyoyame. Stała już owinięta w yukate a za nią Umi z
mopem. Następnie kij od owej rzeczy przeleciał przez dziurę i uderzył Tanakę
prosto w twarz zostawiając piękny ślad po sobie. Medium obeszła ogrodzenie i zobaczyła
leżącego chłopaka oraz ponownie Yoh. Szatyn nie mógł odgadnąć czy dziewczyna
jest zła więc uśmiechnął się do niej i zaczął ciągnąć po ziemi swojego
towarzysza.
- Wyjaśnisz
mi to?- zadała pytanie.
- Widzisz…
miałem zabrać do pokoju tego chłopaka, którego uderzyłaś no i…
- To wiem.
- Daisuke-
kun usłyszał, że ktoś się jeszcze kąpie i…
- To też
wiem.
- To o co
chodzi?- zapytał się szaman zupełnie zagubiony.
- Dlaczego
paradujesz w samych gaciach!- podniosła głos rozdrażniona. Wtem Asakura
spojrzał po sobie i zauważył, że w istocie jest w samych spodniach od piżamy.
- Aaa! Zapomniałem
się ubrać!- panikował.
-
Zauważyłam. Pytanie dlaczego byłeś rozebrany?- on jakby nie wiedząc co
powiedzieć, zaczął się wycofywać.- Przyszły do was dziewczyny i graliście w butelkę!-
krzyknęła zdenerwowana.
- Nieee!
Nigdy!- ale było już za późno. Prawa ręka poszła w ruch i szatyn wylądował
kilka metrów od Anny.
- Co tu
się dzieje?- usłyszeli głos i zaraz pojawiła się Roxane, a za nią Nicole.
Zignorowały leżącego z podbitym okiem Daisuke i szybko podbiegły do Yoh.
- Wszystko
w porządku?- zapytała się młodsza patrząc nie pewnie na szatyna..
- Jakie ty
masz wysportowane ciało!- krzyknęła starsza i uczepiła się prawego ramienia.-
Dokładnie takie jakie sobie wyobrażałam.- Może chciałbyś wziąć z nami kąpiel?-
zaszczebiotała.
Kyoyama,
wściekła że ja ignorują, złapała swojego narzeczonego za ucho powodując że
zgiął się w pół, dzięki temu został uwolniony z uścisku szatynki. Następnie
pociągnęła go za sobą wyliczając przez jakie tortury będzie przechodził gdy
wrócą do domu. Po chwili zwróciła się do stojących dziewczyn, żeby się na coś
przydały i wzięły pozostałą dwójkę. Gdy znaleźli się pod drzwiami męskiej
części ośrodka Itako pokazała gestem, że mają ich wnieść do środka. Została
sama z szatynem, który masował sobie obolałe miejsca.
- Yoh.-
szepnęła by spojrzał na nią.- Wszystkiego najlepszego.- zaraz po tym zegar
wydał z siebie charakterystyczny dźwięk oznajmiający, że wybiła 24. Delikatny
uśmiech zagościł na obojgu twarzach.
- Arigato
Anna.- odpowiedział, po czym wpatrywał się w medium tym wzrokiem, który u niego
zawsze gościł gdy chciał ją pocałować. Odwzajemniła to spojrzenie, lecz nie
chcąc stracić swojej reputacji obróciła się szybko i pożyczyła mu dobrej nocy.
Tymczasem
siostry Barthez, które odniosły już swoich kolegów obserwowały parę z ukrycia.
Szeptały cicho w swoim ojczystym języku.
- Widzisz…
nie zachowują się jakby ze sobą byli.
-
Widziałaś jej minę? Jakby była zawiedziona czymś.
- Może jej
powiedział, że ma jej dość.- zachichotała Roxane.
-
Chciałabyś co…?- W odpowiedzi szatynka tylko pokiwała głową na znak że się zgadza,
po czym ciężko westchnęła.- Roxi… ty tak na poważnie?
- Chyba…
chyba tak…- odparła nie pewnie.
- To nie
możesz go sobie odpuścić!
- Niki…
nie widziałaś tego co ja… Oni patrzą na siebie jakby wiedzieli wszystko co ta
druga osoba myśli. Pamiętam co ciocia Ivone nam mówiła, że nie możemy
rezygnować, oraz że w miłości i na wojnie wszystko dozwolone… ale mówiła też,
że nie możemy niszczyć czyjejś miłości, a w tym przypadku to nie mam
wątpliwości.
- Ale
Roxi…- zaprotestowała jej młodsza wersja.
- O
cześć.- usłyszały głos chłopaka, który właśnie wszedł do holu.
- Yoh,
właśnie czekałyśmy, żeby pożyczyć Ci wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!-
starsza siostra wręcz z prędkością światła rzuciła się na Asakure tuląc go do
siebie.- Spełnienia marzeń.- wyszeptała mu do ucha, prawie dotykając mu płatka,
po czym złożyła na jego policzku całus.
- Dużo
uśmiechu i żebyś zawsze był szczęśliwy.- zastąpiła ją jej siostra. Nicole
ograniczyła się tylko do przyjacielskiego uścisku i serdecznego uśmiechu.
-
Oyasumi.- rzekły obie machając mu na dobranoc. Natomiast szatyn pozostał cały
spięty i z dziwnym uczuciem ciężkości na sercu. Nagle zapragnął mieć przy sobie
swoją blondynkę i przytulić ją mocno. Po raz pierwszy tak bardzo za nią
zatęsknił.
***
Hej :) Poleciałam trochę w standard jeśli chodzi o wycieczkę szkolną, ale prawdę mówiąc ten pomysł już od dawna miałam w głowię i trochę żal było mi go zmieniać, bo nie ukrywam świetnie się bawiłam pisząc to, a jeszcze lepiej kolejną część :)
Poza tym jestem pewna że sami przyznacie że wycieczki szkolne, szczególnie te dwudniowe, mają swój własny urok i nazwijmy to 'plan wydarzeń'.
Pozdrawiam serdecznie :)