wtorek, 12 maja 2020

60. Rodzina.



Gdy wrócili do Tokio okazało się że remont nadal jest w toku. Duch architekta, któremu Anna zostawiła wytyczne nie mógł się dogadać z kyonshi, przez co część prac się opóźniła. Po dwóch dniach pełnych kurzu, pyłu i hałasów oznajmiła że jadą do Izumo. Manta zrezygnował z wycieczki, a Tamao przyjęła propozycje Piriki, która nadal tkwiła w wiosce na Hokkaido. Tym sposobem narzeczeni udali się tylko we dwoje do rodzinnej miejscowości Yoh. Przywitała ich Keiko, która bardzo ucieszyła się na widok młodych, lecz mimo wszystko było widać, że liczyła iż drugi syn zjawi się razem z nimi.

- Nie wiem gdzie jest.- powiedział szatyn.- Po prostu zniknął.- dodał i widać było, że ciąży mu to na sercu.

- To chyba moja wina.- powiedział Yoh-mei.- Odświeżyłem kontakty z rodziną i Hao udał się tam w sprawie klejnotu. 

- Oby się wysilił, bo ten jest nie do zniesienia.- oznajmiła oschle medium, patrząc na swoją bransoletkę.

- Słyszałam, że planujecie otwarcie Inn En na jesień.- zagadnęła Keiko, uznając że temat klejnotu jest nieco drażliwy.

- Tak, myślę że to dobra pora roku jeśli chodzi o gorące źródła.- odparła Anna.

- Jun-san pożyczyła nam kilka kyonshi, które remontują.- odpowiedział Yoh, wprawiając pozostałych w osłupienie.

- A sąsiedzi?- zapytała nieco przerażona matka Yoh.

- Jak na razie żadnych skarg nie było.

- To… chyba dobrze.

- Dobrze będzie wówczas jak duch architekta w końcu się z nimi dogada.- westchnęła medium, czym wybitnie rozbawiła swoją przyszłą teściową.

- Oh Anna-san, nie masz pojęcia jak bardzo przypominasz mi oka-san.- powiedziała rozbawiona kobieta.- W każdym razie myślę, że ucieszy ją Wasz widok. Z tego co pamiętam chciała o czymś z Wami porozmawiać.

- Oba-san tu będzie?- zdumiał się Yoh. 

- Tak, ma przyjechać w tym tygodniu.- potwierdził Yoh-mei.

Po zjedzeniu późnego obiadu i jeszcze kilku rozmowach, zarówno Yoh jak i Anna udali się do swoich pokoi by się rozpakować. To co szatyn najbardziej lubił w tym miejscu to przejmującą ciszę za każdym razem gdy wychodził na taras od strony ogrodu. Świerszcze, które tego wieczoru wydawały się głośniejsze niż zwykle, idealnie wkomponowały się w bez dźwięk. Powietrze wydawało się inne niż w Tokio, mimo iż mieszkali na obrzeżach. Jednak infrastruktura postępowała, powstawały nowe osiedla i spodziewał się że już za kilka lat dołączą do wielkiej aglomeracji. Nie potrafił sobie wyobrazić jak ich Onsen stoi pomiędzy wieżowcami. Za to bardzo realna była wizja ICH prowadzących ten interes. Jakoś przez tyle lat słyszał o tym, że nie widział dla siebie innej przyszłości.

- Przeważnie gdy się tak maniakalnie uśmiechasz to myślisz albo o cheeseburgerach albo o pomarańczach.- usłyszał głos medium, która po chwili usiadła obok niego.

- Pudło. - odparł, szczerząc się jeszcze bardziej.- Myślałem o nas.- dodał. Nigdy nie wiedział czy ma się spodziewać ciosu od swojej narzeczonej. Będąc młodsza gdy tylko wprawiał ją w zakłopotanie, rumieniła się a następnie on obrywał. Jednak teraz jakoś miał pewność że te różowe plamy na policzkach nie spowodują odcisku dłoni na jego twarzy.

- I co wymyśliłeś?- zapytała pewnie, choć jej głos drżał. Jednak szaman postanowił się z nią podroczyć i tylko wzruszył ramionami. Medium wywróciła oczami, widząc jego dziecinne zachowanie i walnęła go w tył głowy.- Auć! No wiesz!

- Właśnie nie wiem!- szatyn już miał odpowiedzieć iż przecież by jej w końcu wyjawił i że nie musiało dochodzić do rękoczynów, ale w porę ugryzł się w język, gdyż zapewne medium nie oponowała by przed kolejnym ciosem.- Więc?

- Myślałem o prowadzeniu Inn En.

- Jeśli masz jakiś inny pomysł… - zaczęła Kyoyama, ale szatyn od razu jej przerwał.

- Źle mnie zrozumiałaś. Podoba mi się myśl o tym że będziemy mieć Onsen. Ale co z Tobą? Masz dobre oceny, mogłabyś iść na studia.- medium spojrzała na niego z politowaniem, co sprawiło że szatyn umilkł.

- Nie chce iść na studia. Poza tym… mogę nie lubić Twojego brata, ale złożyliśmy mu obietnicę.

- Chcesz wyruszyć naprawiać świat?- nawet się nie zastanowił jak naiwnie to brzmiało.

- Nie mamy innego wyjścia. Yoh… wizja spokojnego życia w Inn En jest czymś o czym zawsze marzyłam, ale są ważniejsze rzeczy.

- Gomenasai Anna. Nie dotrzymałem danego Ci słowa.

- Już dawno przestałam wierzyć w to, że się nam uda. I to nie Twoja wina że masz brata psychopatę.- Yoh zachichotał na jej słowa, jednak wcześniejsze słowa i tak sprawiły, że nie był w pełni usatysfakcjonowany.

- Jesteś zawiedziona?

- Już Ci mówiłam że nie.- na chwilę zapanowała między nimi cisza. 

Kyoyama czuła, że powinna powiedzieć coś więcej, ewidentnie ten temat gryzł Yoh i co jakiś czas będą do niego wracać. Jednak nie wyobrażała sobie jak mówi to wszystko co czuje. Jak opowiada o tym, że nie potrzebuje łatwego życia prowadząc Inn En, oczywiście to było jej marzenie odkąd pamięta, ale bycie lojalną wobec Yoh znaczyło o wiele więcej. Czasem słuchając rozmów  jej koleżanek z klasy, wiedziała że nie zdobędzie pracy w jednym z biurowców w centrum Tokio, lub nie pójdzie na studia, nie wyjedzie w podróż. Odkąd Asakurowie ją przygarnęli miała jasno postawiony cel w życiu, z którego czy chciała czy nie musiała się wywiązać.

Szatyn przez chwilę obserwował medium, która pogrążała się w swoich myślach coraz bardziej. Chciał nawet coś powiedzieć, lecz wówczas dziewczyna niespodziewanie zaklęła, potem westchnęła ciężko a na koniec zaczęła rozmasowywać swoje skronie. Ostatni gest zaniepokoił szamana najbardziej.

- Chyba wiem o czym będzie chciała porozmawiać z nami Kino-sensei. - powiedziała pod naporem spojrzenia szatyna.- Za niedługo kończymy szkołę, pewnie będzie się dopytywać o to kiedy planujemy małżeństwo.- szatyn na te słowa wciągnął gwałtownie powietrze.

- Odkąd się poznaliśmy, wiedziałem że kiedyś to nastąpi, ale już? Może ma jakieś informacje o klejnocie?- pozostało im tylko trzymanie się tej nadziei, chociaż jak już wcześniej zostało zauważone przez Keiko, Anna była zbyt podobna do Kino by nie wiedzieć o co chodzi staruszce. 

Obiecała sobie że nie będzie miała jej za złe wtrącanie się między nich, ale jeśli padnie słowo “dziecko” to może się spodziewać iż usłyszy że pracują nad tym. To powinno skutecznie zamknąć temat. Wzięła dwa głębokie wdechy na uspokojenie, po czym pomyślała że robi się zbyt podobna do Hao.

- Nieee… może i Obaa-san lubi się wtrącać ale nie narzuci nam daty, a już szczególnie nie zaraz po szkole. - medium spojrzała na niego z politowaniem, słowa nie narzucać w przypadku Kino były jak śnieg na Słońcu.

- Wkrótce się przekonamy. - rzekła i Yoh wiedział że jest pewna swojej racji. 

Nie powiedzieli nic więcej, wsłuchując się w ciszę, która wydawać by się mogło całkiem ich pochłonęła. Jednak Itako nie mogła przestać myśleć o małżeństwie, jakby 6 zmysł jej podpowiada że dokładnie po to staruszka specjalnie jedzie do Izumo. Niemal słyszała jak wspomina o tym, że nie zostało jej wiele czasu na tym świecie i chciałaby zakończyć tą sprawę, bo będzie ją to męczyć po śmierci. Kino nie należała do osób sentymentalnych, a tym bardziej nie była typową babcią, która najzwyczajniej w świecie marzyła o zobaczeniu jak jej wnuk wchodzi w związek małżeński. Po prostu skoro to ona rozpoczęła całą tą aranżacje czuła się odpowiedzialna za jej doprowadzenie do końca. A wymówka rychłej śmierci sprawiała że oboje nie mogli powiedzieć, że to za wcześnie. 

Mimo wszystko nie przejęła się strachem, który błysnął w oku Yoh gdy tylko wspomniała o małżeństwie. Jak dla niej obecny układ jaki mieli był wystarczający. Mieszkali razem, spędzali wspólnie czas, więc co niby małżeństwo miałoby zmienić w ich relacjach. Rozumiała, że ta niechęć była wywołała ponownym wtrącaniem się w jego życie. Znała siebie na tyle, że wiedziała iż nie zwróciłaby uwagi na Yoh jako potencjalnego kandydata na męża gdyby nie aranżacja. Oczywiście że to co się wydarzyło na Górze Osore zmieniło jej nastawienie i na swój sposób pokochała młodego Asakure. Jednak to że zostało im narzucone iż mają stworzyć związek małżeński sprawiło że nigdy nie zastanawiała się jaki jest jej typ mężczyzny, co sobie ceni, co lubi, co jej się podoba. Czasem miała wrażenie że oni po prostu nauczyli się siebie kochać.

Dwa dni później gdy Kino pojawiła się w posiadłości, szatyn mógł odetchnąć gdyż kobieta dużą uwagę poświęciła Annie oraz klejnotowi. Przekazała jej rękopis sporządzony w starożytnym języku, opisujący połączenie jak i rozdzielenie kamieni. Przynajmniej tyle zrozumiała z tego co powiedziała jej mentorka, gdyż słowa ujęte na starym papierze były zupełnie obce. Potem wypytywała medium o szczegóły dotyczące biżuterii, o to kiedy drży, kiedy świeci, jak się zachowuje w obliczu zagrożenia, czy ostrzega ją w jakiś sposób. Kyoyama cierpliwie odpowiadała na każde pytanie, aż do momentu czy wysypia się prawidłowo. Sekunda zawahania przy odpowiedzi sprawiła, że staruszka wreszcie znalazła to czego szukała.

- Masz złe sny?

- Intensywne.- odparła zdawkowo Anna. Jak na dłoni było widać, że nie chce o tym rozmawiać, Yoh nawet pokusiłby się o stwierdzenie że jest zawstydzona. Rzucił jej zaciekawione spojrzenie, jednak blondynka skutecznie go ignorowała, co tylko wzmocniło zainteresowanie szatyna. 

- Pojedynczy klejnot szuka ujścia swojej mocy. W Twoim przypadku znalazł ją właśnie podczas snu.

- To dobrze czy źle?- zapytał Yoh, który nie wiedział jak ma interpretować słowa swojej babci.

- To oznacza, że Klejnot jest się w stanie przebić przez jej osłony tylko gdy śpi, czyli wtedy gdy nie jest w stanie kontrolować swojego umysłu. Więc odpowiadając na Twoje pytanie Yoh, to dobrze że bariery są na tyle silne by nie dopuścić go, ale jednocześnie właśnie wtedy jej świadomość jest najbardziej odsłonięta co może niektórych kusić.- szatyn przypomniał sobie że podczas pobytu w Chinach to właśnie w nocy medium została zaatakowana.- Dlatego tak ważne jest by jak najszybciej połączyć oba klejnoty. - jednak medium odczuwała pewien dyskomfort. Zanim dostała klejnot znała swoją moc i umiejętności, jednak teraz czuła się tak jakby otworzyła kolejne drzwi i zamknięta za nimi energia wylała się z dużym ciśnieniem niszcząc zbudowany dotychczas ład i porządek. 

Kyoyama obawiała się, że gdy wreszcie dostanie drugi Klejnot sytuacja się powtórzy. Wbrew temu wszystkiemu co czytała, jakoś nie mogła uwierzyć by dostawienie drugiego kamienia przywróciło harmonie. - Hao się z wami nie kontaktował?- zapytała raz jeszcze, jednak oboje pokiwali głowami. Jak na razie żadne wieści od starszego z bliźniaków nie spłynęły do nich. Kino tym samym uznała rozmowę za zakończoną i towarzystwo się rozeszło.

- Anna… - zaczął niewinnie Yoh gdy zostali sami. Spojrzała na niego sygnalizując, że ma jej uwagę.- O co chodzi z tymi snami? - zapytał wykazując się troską, która skrywała jego ciekawość.

- O nic. - odpowiedziała.- Po prostu są realistyczne i kolorowe.- odrzekła za wszelką cenę maskując nerwowość. Nie chciała wracać do tamtych niepoprawnych wyobrażeń sprzed kilku tygodni. 

- Ostatnio nawet coś tam mówiłaś przez sen. - wspomniał licząc że to sprowokuje ją do powiedzenia więcej, lecz ona tylko wzruszyła ramionami. Spojrzał raz jeszcze na swoją narzeczoną, jednak okazało się że tak naprawdę to ona przypatrywała się jemu. 

- Wypytujesz się mnie o sny, a może sam chciałbyś się podzielić swoimi? - odwracanie kota ogonem zawsze działało w przypadku Yoh.

- Nie pamiętam. - odpowiedział, dając już sobie spokój z tym tematem. - Ale widzisz… Oba-san nie pytała nas o ślub.

Swoich słów pożałował podczas kolacji. Sięgał właśnie po sos gdy jego ukochana babcia zapytała się co planują po szkole. Niewinne pytanie staruszki, która interesuje się przyszłością swojego wnuka. 

Nic bardziej mylnego.

- Nie pytam się o wasze Inn En. Ten pomysł od razu mi się spodobał, będę miała gdzie nocować jak przyjadę do Tokio.- powiedziała, po usłyszeniu że chcą otworzyć Onsen. Szatyn przełknął ślinę, po czym zaczął dłubać w swoim talerzu mocno zawstydzony, a Anna idąc w jego ślady sięgnęła po sos. Keiko widząc jak młodzież sobie nie radzi nie mogła się nie zaśmiać.

- Oka-san co w Osorezan? Udało Ci się sprzedać dom?- tym razem Kyoyama wydawała się być bardziej zainteresowana. W końcu też tam mieszkała, poza tym oznaczałoby to że Kino wraca do Izumo.

- Tak znalazł się kupiec. Przed końcem roku dom będzie jego. Myślę że pieniądze mogą się przydać, jeśli planujecie dużą uroczystość zaślubin.- na te słowa szatyn zawiesił jeszcze bardziej głowę, Anna przestała przeżuwać, a zarówno rodzice jak dziadkowie wpatrywali się wyczekująco. W końcu widząc, że młody Asakura nie kwapi się odpowiedzieć wzięła sprawy w swoje ręce. Jak zwykle zresztą.

- Nie zastanawialiśmy się jeszcze nad tym.- rzekła wiedząc, że zaraz posypie się reprymenda.

- A zamierzacie w ogóle? Nie wiadomo ile jeszcze czasu mi zostało na tym świecie.

- Oka-san! Coś nie tak?- Kino nie spodziewała się że uderzy rykoszetem w Keiko. Jej córka wybitnie się przejęła stanem zdrowia swojej rodzicielki i od razu zbombardowała ją mnóstwem pytań. Skończyło się na tym że matka Yoh szukała w książce telefonicznej numeru do reumatologa, a kwestia ślubu została zażegnana. Przynajmniej na jakiś czas.

Yoh nie najlepiej się czuł ze świadomością, że jego babcia tak naciska na nich, nie spodziewał się zainteresowania ślubem, przyszłością i nie bardzo miał ochotę rozmawiać na takie tematy. Jednak uznał że warto przedyskutować to ze swoją narzeczoną, tak by przyjęli wspólną linię obrony. 

Shojo od pokoju medium nie było do końca dosunięte przez co widział jak postać młodej kobiety porusza się w środku. Cieszył się, że nie zastał ją śpiącą mimo później pory. Jednak jeszcze bardziej ucieszył się na fakt, że przebierała się w piżamę. I to jaką! Czarne, luźne spodenki wykończone białą koronką ukazywały jej nogi w taki sposób w jaki jeszcze nie widział. 

Właśnie mała założyć bluzkę, gdy poczuła męskie dłonie na swoich biodrach. Była tak pochłonięta rozmyślaniem o Kino, że nawet nie usłyszała jak ktoś się zbliża. Podskoczyła gwałtownie na jego dotyk, po czym zirytowana cisnęła w niego pierwszą rzeczą, która znalazła się pod ręką. Okazała się być tym jej bluzka z piżamy, przez co miała ochotę sama się uderzyć.

- Wystraszyłeś mnie.- rzekła nadąsana.

- Gomene.- odparł szatyn, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu. - Ale ty chyba też myślałaś o tym co Oba-san powiedziała dzisiaj przy kolacji.- starał się jak mógł by nie użyć magicznego słowa "ślub".

- Myślę że Keiko-san przegoni ją teraz po lekarzach, więc nie musimy się tym martwić.- Yoh wzruszył tylko ramionami na słowa narzeczonej. Doszedł do wniosku, że skoro ostatnio sprawdziły się jej słowa to tym razem jej zaufa. - Coś jeszcze?- zapytała się, wyciągając rękę po bluzkę. Szatyn delikatnie się zarumienił podając część garderoby, na co medium podjechał jeden kącik ust do góry. To było na swój sposób urocze, że po tym wszystkim nadal potrafiła go zawstydzić. Pokręcił tylko głową, na znak że już nic więcej nie ma do powiedzenia, jednak to nie było równoznaczne z tym że miał zamiar już wyjść. Anna oczekująco wpatrywała się w niego, nie bardzo rozumiejąc w co pogrywa, aż ją olśniło.

- Dobranoc.- rzuciła sucho, wskazując palcem drzwi. Szaman zaśmiał się ciepło i przez chwilę medium pomyślała że może jednak mógłby zostać jeszcze na chwilę, lecz zaraz to w sobie stłumiła. Szatyn wyszedł zadowolony, czując że nawet jeśli nie uzgodnił niczego z blondynką to konic końców jakoś się ułoży.

Niestety już następnego dnia oboje dosyć boleśnie przekonali się o tym, że Anna nie zawsze umie przewidzieć działania swojej mentorki, jak i to że "jakoś to będzie" nie jest wystarczające w przypadku planowania zaślubin.

***
Cześć!

Mamy dzisiaj 12 maja, a co za tym idzie - urodziny bliźniaków!
Z tego też powodu postanowiłam wstawić dzisiaj kolejną część opowiadania.

Przyznaję, że miałam inne plany gdyż chciałam wstawić jakiś braterski one-shot, ale kompletnie nie miałam, ani pomysłu ani czasu.

Mam nadzieje, że taki bardziej humorystyczny rozdział przypadł Wam do gustu :)

Trzymajcie się zdrowo!
Pozdrawiam ;*

A no i oczywiście wszystkiego najlepszego dla bliźniaków!