Miejsce od którego zaczęła było całkiem oczywiste - Aomori. Mimo że w Tokio
powoli przebijało się wiosenne słońce tutaj nadal panowała zima. Rozejrzała się
po dworcu, który wyglądał niezmiennie tak samo od kilku lat. Znała drogę na
pamięć do swojego poprzedniego miejsca zamieszkania mimo to czasem miała
wrażenie, że zgubiła się w tym gąszczu uliczek. W końcu stanęła pod drzwiami i
zawahała się czy zapukać, czy wejść od razu. Wybrała pierwszą opcję i już po
chwili Kino przywitała młodą medium półuśmiechem.
- Wyczuwam
u Ciebie zmianę.- rzekła gdy siedziały razem w pokoju. Medium położyła na
stole bransoletkę z nowym nabytkiem wiedząc że to wyjaśni wiele.- Rozumiem
że widziałaś się z Konohanasakuya-hime.
- Tak. I
mam problem z opanowaniem klejnotu.
- Bo jest
tylko jeden.- wyjaśniła pokrótce.- Potrzebujesz drugiego do utrzymania
równowagi. Stanowi jego dopełnienie, jak yin i yang.- niestety ale medium
spodziewała się że to nie będzie takie proste jak na pierwszy rzut oka
wyglądało. Nie dość, że musiała znaleźć drugi to jeszcze klejnoty musiały
być wykute z tego samego kamienia. - Lepiej go schowaj, przynajmniej
dopóki nie znajdziesz drugiego. - dodała Kino przesuwając kamień w jej
stronę.
Anna miała jeszcze kilka pytań, lecz wówczas kobieta ją ubiegła
oznajmiając, że to był długi dzień i należałoby odpocząć. Kolacje zjadły w
towarzystwie telewizora i dziwnego teleturnieju, w którym prowadzący do
złudzenia przypominał Lyserga. Myśl o angliku uświadomiła ją, że zarówno on jak
i Jeannie opuszczą ich szkołę niebawem, a ona jako przewodnicząca powinna
wygłosić odpowiednią przemowę podczas zakończenia roku szkolnego. Jednak pobyt
w Aomori był zbyt kuszący dla niej, od razu jak się tu zjawiła jej dusza jak i
umysł odzyskały równowagę, której teraz tak bardzo potrzebowała.
Niedziela minęła jej na samotnych spacerach po mieście, a na poniedziałek
zostawiła wycieczkę na górę Osore. Majestatyczna, jak zwykle przyprawiała o
ciarki. Będąc dzieckiem nie dostrzegała tych wszystkich szczegółów, które teraz
były dla niej wręcz rażące. Kopczyki z kamieni i wypłowiałe z kolorów wiatraki,
które symbolizowały to miejsce nadawały mu jednocześnie unikatowej atmosfery.
Spoglądając na ludzi, którzy z trudem pokonywali kamienistą drogę widziała ich
strach i respekt przed tym miejscem. Byli przygnębieni po stracie bliskiej
osoby i jednocześnie tak bardzo zdesperowani by uwierzyć, że ktoś będzie im w
stanie pomóc. Będąc dzieckiem nie zwracała tak dużej uwagi na innych, zbyt
skupiona na sobie, starała się unikać interakcji szczególnie z jej
umiejętnością reishii. Jednak teraz widząc te piesze pielgrzymki do Itako i
ludzi pogrążonych w smutku, zrozumiała jak wielki krok na przód zrobiła.
Wciągnęła głęboko powietrze chcąc zapamiętać ten spokój jaki jej tu
towarzyszył. Być może to było dziwne, że dobrze się czuła w miejscu pełnym
ekshalacji wulkanicznych i pachnącym siarką, ale ta brama piekieł
sprawiała że jedyne co odczuwała to nie dusze błądzących umarłych, nie yokai,
lecz harmonię. Wszystko tu miało swój porządek, ład i kolejność, a ona chciała
je odzyskać w swoim życiu. Ostatnie wydarzenia wytrąciły ją z równowagi, nigdy
nie była cierpliwa ale nie można powiedzieć że była porywcza i lekkomyślna. Jej
tajemnica niemalże wyszła na jaw, a Hao był ostatnią osobą która powinna mieć
takie informacje. W dodatku ten przeklęty sen nie chciał odpuścić, za każdym
razem czuła jak rośnie jej gula w gardle. Zdawała sobie sprawę, że to było
tylko jej wyobraźnia i to mocno podkolorowana, lecz niepokój pozostał.
Wieczorem ponownie zaczęła rozmowę z Kino, bowiem było kilka rzeczy które
musiała wiedzieć.
- Kino-sama…
- Z
pewnością masz wiele pytań, ale wszystko Ci już powiedziałam.- oznajmiła
staruszka. Medium spochmurniała na te wiadomości, liczyła na jakąkolwiek
wskazówkę, może nawet w zbiorach ksiąg Asakurów znalazłaby jakąś wzmiankę.
- Nie wiem gdzie możesz znaleźć drugi, ani nie znam nikogo kto by
wiedział.- niestety Annie przychodził ktoś do głowy i nie była zadowolona
z tego pomysłu. Jednak wówczas ją olśniło. Była Itako mogła przywołać
dowolnego ducha, więc czemu by nie spotkać się z twórcą tej biżuterii.
Kroniki cesarskie znajdowały się w muzeum w Tokio, co było równoznaczne z
tym, że pobyt w Aomori dobiegł końca.
Yoh nie mając lepszego zajęcia uznał że pomoc Tamao z zakupami będzie
odpowiednia. Różowowłosa zdążyła zauważyć, że między narzeczeństwem coś się
stało, jednak starała się nie wdawać w dyskusje mimo że Hao usilnie ją
prowokował. Obecność długowłosego ją onieśmielała, nie tylko chodziło o jego
moc, tylko to w jaki sposób patrzył na człowieka, jak przewiercał wzrokiem na
wskroś. Czuła wówczas że zna każdą jej myśl i sekret, a najgorsze w tym było to
iż mogła mieć rację. Te chwile wytchnienia jakie miała gdy nie było go w domu,
albo była poza nim sprawiały że mogła przestać chociaż na chwile się
zamartwiać, tak jakby wreszcie ktoś pozwolił jej się wyprostować po całym dniu
schylania.
Jednak i tym razem nie było jej dane odetchnąć, gdyż towarzyszył jej Yoh.
Znali się od tylu lat i zawsze był dla niej taki miły, że nie sposób było go
nie lubić. Problem polegał na tym, że uczucia jakie posiadała w stosunku do
niego znacznie przekraczały pojęcie koleżeństwa, a nawet przyjaźni. Wiedziała
że nie powinna pozwalać swoim myślom na swobodne galopowanie, ale serce nie
sługa i nie była w stanie się powstrzymać.
Tak więc szli obok siebie, a Tamao nieco zdenerwowana wydawała się bardziej
płochliwa niż zwykle. Nie wiedziała czy Yoh wie o jej tajemnicy, starała się
zachowywać fair wobec Anny i nie wykorzystać tej sytuacji, ani jej
nieobecności, tylko że z każdym uśmiechem chłopaka jej serce biło mocniej.
Spędziła sporo czasu nie widując się z nim mimo to uczucia nie chciały
wyblaknąć. Była naiwna sądząc, że wyleczy się z tego zauroczenia.
Tymczasem Pirika kolejny dzień z rzędu nie wychodziła z domu. Jun
opiekowała się nią niemalże codziennie i starała przekonać do jakichkolwiek
interakcji z ludźmi, lecz Usui stanowczo odmawiała. Niestety panna Tao musiała
na kilka dni wyjechać, więc ten obowiązek spadł na Ren`a. Niebieskowłosa raz po
raz słyszała jak z pokoju chłopaka dobiegają przekleństwa, ale starała się go
ignorować. Mimo że już trochę z nimi mieszkała, nadal nie czuła się w pełni
swobodnie, szczególnie teraz gdy byli tu tylko we dwoje. W końcu uznała, że
jeśli zapyta Tao co się dzieje to może nieco zelży z tonu. Zapukała po czym
weszła i z rękami założonymi na biodrach czekała na wyjaśnienia.
- Potrzebujesz
czegoś?- zapytał nie rozumiejąc jej postawy.
- To ja
powinnam się zapytać co się Tobie dzieje?- odparła, pokazując na niego
palcem. Szaman już miał ją zbyć niewybrednym komentarzem, ale wówczas
zrozumiał, że większe korzyści może mieć z łagodniejszego zachowania.
- Mam
napisać mowę na pożegnanie uczniów z wymiany.- wyznał czekając na jej
reakcję. Pirika wzięła kartkę do ręki i szybko przejrzała kilka skleconych
zdań.
- Brzmi
jak mowa pogrzebowa… - skwitowała z powagą.- Dlaczego ty?
- Bo
księżniczka Kyoyama zrobiła sobie krótkie wakacje.- odpowiedział z
przekąsem. Usui coś tam zaświtało, że medium jest przewodniczącą szkoły.
- Jesteś
jej zastępcą?- zapytała, na co Tao się wielce oburzył.
- Ja nie jestem niczyim zastępcą! Po prostu zostałem do tego
wyznaczony.- niebieskowłosa westchnęła. Zdecydowanie musi się nauczyć
odpowiednio dobierać słowa. Tymczasem Ren czuł, że ta rozmowa zbiegła na
inny tor niż planował, więc postanowił to naprawić.- I w ogóle co to za
krytyka?! I tak to zrobię lepiej od Ciebie.- uznał, że postawi wszystko na
jedną kartę. Pirika na początku się naburmuszyła na te słowa, lecz wówczas
zrozumiała co też szamanowi chodzi po głowie.
- Czy ty
naprawdę myślisz, że mnie sprowokujesz?!- powiedziała groźnie.- Zapamiętaj
sobie jedną rzecz… Nie jestem moim bratem!- krzyknęła mu prosto w twarz,
po czym wyszła trzaskając drzwiami. Złotooki zdumiony stał w miejscu jak
słup soli zastanawiając się, co się właśnie stało. Niestety nie pozostało
mu nic innego, jak ponownie wrócić do wykonywanego zadania.
Była środa, gdy wróciła do Tokio. Niestety na północy Japonii zima nie
ustępowała, co wywołało problemy na trakcji, a przez to i opóźnienie pociągu.
Zirytowana wyszła w końcu z dusznego przedziału, starając się uspokoić. Mniej
więcej w połowie podróży dosiadła się do niej matka z dzieckiem, jednak ten
pięcioletni chłopczyk był istnym złem wcielonym. Biegał, skakał, płakał,
zawodził, krzyczał i za nic nie chciał się uspokoić. W dodatku pociąg pękał w
szwach i nie było opcji na inne miejsca, więc warunki podróży miała okropne.
Kilka razy nawet zastanawiała się czy może, zupełnie przypadkiem, nie uciszyć
dziecka chociaż na 5 minut. Jednak stojąc teraz na peronie zwykły gwar uliczny
był jak muzyka dla jej uszu, więc nerwy trochę zelżały. Wsiadając do metra nie
spodziewała się jednej rzeczy, a mianowicie że ów mały diabełek również do
niego wsiądzie, zapewne mieszkając gdzieś w okolicy. Po raz kolejny musiała
wysłuchiwać tych krzyków, a matka w kółko powtarzała spokojnym tonem by się
uspokoił. Patrzyła z nienawiścią na dziecko odliczając po raz trzeci z 10 w
dół. Jakby tego było mało obok niej stał pokaźnej postury mężczyzna, który
patrzył się na nią lubieżnie, raz po raz oblizując swoje usta, kawałek dalej
starszy Pan wziął sobie za cel wygłaszanie mowy odnośnie kultury młodzieży w
dzisiejszych czasach, bowiem wybitnie mu się nie podobały stroje nastolatków
stojących opodal i fakt, że puszczali muzykę z radia… dosyć głośno. W pewnym
momencie po prostu nie wytrzymała, to wszystko ją przytłoczyło, i nie potrafiła
się już dłużej powstrzymywać.
Pasażerowie najpierw poczuli lekkie drgania pojazdu, a następnie elektryka
zaczęła szwankować, światła migały a każdy patrzył się na siebie niepewnie co
będzie dalej. Niespodziewanie metro ostro zahamowało, powodując że część się
wywróciła, jednak Anna mimo że wreszcie miała upragnioną ciszę to i tak nie
czuła się lepiej. Zirytowanie zostało zastąpione przez strach, gdyż ponownie
poczuła jak przepływa przez nią energia z klejnotu, mimo że leżał schowany w
torbie. Chwilowa awaria minęła i metro ruszyło do przodu, a każdy
ochłonął po kilku minutach. Medium czuła jak jej serce mocno bije, a w głowie
delikatnie wiruje, dłonie drżały od ilości foryoku jakie przez nie przepłynęło.
- Nie bój
się. - usłyszała koło siebie i aż ją cofnęło gdy ujrzała jak Pan, który ją
rozbierał wzrokiem, blisko stoi. Odsunęła się o tyle o ile było to
możliwe, jednak mężczyzna nie ustępował.- To się czasem zdarza. Pracowałem
jako elektryk i kilka razy…
- Wysiadam. - oznajmiła oschle przerywając swojemu rozmówcy.
- Oh
rozumiem… nie jestem w Twoim typie.- odparł a w jego oczach błysnęła
złość. - Gardzisz mną prawda?
Itako wyminęła podejrzanego, starając się przecisnąć przez tłum wychodzący
przez drzwi. Widziała, że podąża za nią, ale liczyła że zgubi go w gąszczu
ludzi na stacji. Po raz kolejny odetchnęła z ulga czując w płucach zimne
powietrze. Wysiadła przystanek wcześniej, uznając że spacer dobrze jej zrobi
jednak torba ciążyła na ramieniu i nieprzyjemnie się wżynała. Przez chwilę
nawet przeszło jej przez myśl by wysłać ducha po Yoh by wyszedł naprzeciw, lecz
szybko odpuściła. Przystanęła by zmienić ramie i nagle ponownie usłyszała głos
mężczyzny z metra.
- Nie
odpowiedziałaś mi na pytanie… Gardzisz mną?!- agresywne zachowanie nie
wzbudziło lęku u medium, wręcz przeciwnie. Oto nadarzyła się idealna
okazja by upuścić nieco emocji. Mężczyzna ruszył na nią z zamiarem zaciągnięcia
w zaułek, jednak nie spodziewał się zrównania z ziemią. Głośny plask i
piekący ślad na policzku tylko go pobudził.- Niegrzeczna z Ciebie pannica.
- pokiwał palcem. - Nikt Cię nie nauczył szacunku do starszych?- warknął,
a na ustach błąkał się uśmiech szaleńca.
- Nie masz pojęcia kim jestem. - odpowiedziała ze spokojem.
- I Vice Versa…- odparł. Jego twarz przybrała demoniczny wyraz, a oczy
zaszły białkami by następnie przybrać czarny odcień, z kolei głos
zdecydowanie nie brzmiał jak z tego świata.
Medium poczuła jak jej korale
wibrują i jarzą się delikatnym światłem, wszystko wskazywało na to że
demon przybrał postać zwykłego człowieka. Wiedziała że jest on niższej
rangi niż poprzedni przeciwnik, ale zastanawiające było skąd się wziął.-
Oddaj mi błyskotkę, a nic Ci nie zrobię.- zażądał.
Z początku medium nie zrozumiała o co chodzi, ale po chwili ją olśniło.
Przytuliła mocniej torbę do siebie, drugą ręką wyciągając korale. Wezwała Zenki
i Goki by zajęły się demonem a sama rozpoczęła mantrę wypędzania. Musiała
kontrolować swoją moc, pamiętała co się stało w pokoju Kasumi, a tym razem chciała uzyskać informacje po co demonowi klejnot. Kiedy rytułał
dobiegał końca, przeciwnik zaczął się szarpać i wyrywać co skutkowało wyłamaną
ręką. Sięgnął do Anny łapiąc ją za gardło, tym samym wybudzając z transu i
uniemożliwiło kontynuacje rytuału. Palce zaciskały się coraz mocniej, a
blondynka ledwo łapała resztki powietrza, wówczas Zenki ponownie złapał swoją
ofiarę, jednak najwyraźniej mężczyzna nie czuł bólu, a demon miał tylko za
zadanie odzyskanie klejnotu wszelkimi środkami. Skupiła się na mocy Yasakani-no-magatama licząc że zadziało to tak jak w metrze i uda się przekierować jego moc w
przeciwnika. Poczuła ciarki u dołu pleców, rozprzestrzeniające się do góry, aż
w końcu ujrzała na jej dłoniach świecące pnącza. Skierowała ostatkiem siły ręce
na mężczyznę, po czym zamknęła oczy wiedząc co się wydarzy. Poczuła jak ciepła
ciecz ją ochlapuje, ale jednocześnie powietrze ponownie wypełnia jej płuca.
Upadła na kolana kaszląc ciężko, czuła w ustach posmak brei demona, a przed nią
leżało rozbite na kawałki ciało. Odwróciła wzrok, czując że żołądek chce
zwrócić swoją zawartość. Musiała się pozbyć zarówno ciała jak i mazi z siebie,
i to jak najszybciej. W końcu lada moment ktoś mógł się tu pojawić, a
wyjaśnienie czegokolwiek byłoby bardzo kłopotliwe.
Dzisiejszy trening szatyna przedłużył się o niemal godzinę. Najpierw trener
wygłosił monolog o jego braku koncentracji i licznych błędach, a kiedy zauważył
że szatyn nie reaguje na jego wypowiedź, uznał że bieganie przez pół godziny
dobrze mu zrobi. Jednak nie bez powodu tak się właśnie zachowywał, kompletnie
nie mógł się dzisiaj na niczym skupić a wszystko przez to dziwne uczucie
niepokoju. Cały czas miał wrażenie, że coś się wydarzy aż się zastanawiał czy
nie popadł w paranoję. Naturalnie jego starszy brat czując się w obowiązku
wymyślał różne dziwne scenariusze przypominające apokalipsę. Po skończonych
zajęciach włóczył się po mieście starając zagłuszyć tą niepewność, aż skończył
w swoim ulubionym miejscu koło pomnika Amidamaru. Dopiero wówczas zaznał chwili
spokoju i wyciszenia, jednak nie na długo. Przeszedł go dreszcz, a jego zmysł
szamana podpowiadał że ktoś ma kłopoty.
Kiedy wszedł do domu zobaczył tuż pod drzwiami porzuconą torbę, która
należała do jego narzeczonej. Anna nigdy nie była bałaganiarą, ale nie to
wzbudziło zainteresowanie u Yoh. Ciemne plamy zarówno na materiale jak i na
podłodze ciągnęły się przez korytarz, aż po schodach. Wówczas zauważył snop
światła padający z przymkniętych drzwi od łazienki oraz szum wody.
- Anna? -
wyszeptał niepewnie, po czym zajrzał do pomieszczenia. Ujrzał ją przy
umywalce gwałtownie ochlapującą swoją twarz, z której ściekała zabarwiona
woda. - Co się stało?- zapytał zaniepokojony, co spowodowało że Itako
obróciła się do chłopaka. Ruszył w jej stronę przerażony jej wyglądem,
nigdy by nie pomyślał że zobaczy ją w takim wydaniu. Złapał twarz w dłonie
by się upewnić, w jakim jest stanie.
- Nic!-
wychrypiała, po czym powtórzyła to samo ale już ciszej i dużo spokojniej.
Wpatrywał się w te duże orzechowe oczy, a strach powoli z niego uchodził.
- Nic mi nie jest…- dodała jeszcze, chociaż czuła że to kłamstwo. Gardło
bolało ją niemiłosiernie i wiedziała, że ślady po duszeniu będą się
pięknie prezentować przez kilka dni. Jakby wyczuł niepewność w jej głosie
i spojrzał na szyję. Na początku myślała, że będzie miał jej za złe,
szczególnie że widziała jak zmienia się jego wyraz twarzy na wściekły,
jednak jak zwykle ją zadziwił. Przytulił ją do siebie, i dopiero wówczas
ta cała sytuacja do niej dotarła. Wcześniej działała instynktownie, wręcz
automatycznie stanowczo odgradzając od siebie wszelkie uczucia.
- Będziesz brudny.- powiedziała w końcu. Yoh westchnął i odsunął się od
narzeczonej, w istocie jego koszulka była poplamiona, a dłonie lepkie.
Wyczekiwał na słowo wyjaśnienia, z jednej strony wiadomość, że Anna nie
jest ranna była bardzo dobra, lecz jednocześnie chciał wiedzieć co się
wydarzyło. Medium odchrząknęła czując drapanie w gardle, żachnęła się w
myślach że kiedy mogła mówić to uparcie milczała, a teraz zapewne przez
kilka dni ledwo będzie w stanie wypowiedzieć kilka słów.
- Przyniosę Ci czyste ubranie.- oznajmił Yoh, myjąc ręce.
Wchodząc do pokoju, uświadomił sobie jak dawno w nim był. Mimo jej
nieobecności kwiatowy zapach perfum nadal unosił się w powietrzu, a książki
leżały rozrzucone na biurku wraz z otwartym zeszytem. Chociaż już tyle czasu
mieszkali ze sobą nie miał pojęcia gdzie Anna trzyma ubrania, więc zajęło mu to
dłużej niż się spodziewał. Kiedy wrócił do łazienki medium przyglądała się w
lustrze swojej szyi z dość niepewną miną. To naprawdę było dla niego trudne,
powinien ją chronić, szczególnie że przeczuwał, że coś się wydarzy. Odłożył
ubrania i wyszedł szybko czując, że narasta w nim frustracja. Musiał się na
czymś skupić, by przestać myśleć o fakcie że jego narzeczona była duszona.
Znalazł duży worek do którego włożył jej wybrudzony płaszcz, szalik i swoją
koszulkę, umył podłogę a torbę zaniósł do pokoju. Był zniecierpliwiony
czekaniem na nią, szczególnie że wsiąknęła już tam na dobre pół godziny.
Wiedział, że nie powinien przeszkadzać, że prywatność powinna zostać zachowana
jednak najzwyczajniej w świecie nie mógł spuścić ją z oczu. Po raz kolejny tego
dnia przeczucie się sprawdziło.
Itako z ulgą poczuła jak jej włosy przestają się lepić i przyjemny zapach
mydła niweluje ten drugi, przypominający siarkę. Niestety spokój ducha nie
zawitał na długo gdyż jak tylko zamknęła oczy znów widziała jak demon rozpada
się tuż przed nią. Widziała wiele w swoim krótkim życiu, i równie wiele
przeszła, koniec końców była nawet w piekle jednak dzisiejsze wydarzenie to
było po prostu za dużo. Najpierw poczuła ostry ból głowy, który sprawił że ją
zamroczyło a później jak co raz bardziej odpływa.
***
Hej!
Przepraszam że kończę w takim momencie, ale jakoś trzeb przykuć uwagę ;)
Nawet nie wiecie ile mi radości sprawił ten rozdział, chociaż ta część o upierdliwym chłopczyku w metrze była oparta na faktach -.-'
Jestem ciekawa co myślicie o klejnocie i jakie są Wasze przypuszczenia co do jego przeznaczenia.
Poza tym dziękuje serdecznie za te cudowne komentarze! Jesteście niesamowici i dajcie mi niezłego kopa za każdym razem gdy czytam, że podobają Wam się moje wypociny :D
Bardzo bym chciała obiecać, że nie będziecie musieli długo czekać z nową częścią, ale po prostu nie wiem co będzie ^^ Postaram się długo nie zwlekać!
Pozdrawiam ;*
Po takim zakończeniu to ja liczę na pojawienie się kolejnego rozdziału w szybkim tempie.
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że ten klejnot wywoła spore zamieszanie. Najpierw jednak Anna powinna pogadać z Yoh lub zapytać Hao o klejnot.
Pirika świetnie pokazała Renowi gdzie jego miejsce ;)
Tamao i jej uczucia mogą nieźle namieszać między narzeczonymi. Szczególnie, że Annie nadal śni się ten koszmar.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam SM!
Mam nadzieje, ze mimo wszystko jednak wszystko dobrze sie skonczy i annie sie nic nie stanie. Dobrze, że miedzy nia, a yoh ciut lepiej, dobrze by bylo gdyby zupelnie wszystko sie ulozylo. Troche szkoda mi tamao, moze w kocu jednak sie z tegj milosci wyleczy.
OdpowiedzUsuńNoo i mam nadzieje, ze jednak notka bedzie szybko, bo teraz nie moge sie doczekac, co bedzie dalej!
jak zawsze w najlepszym momencie, ale licze ze jakos nam to wynagrodzisz. Cał notka super, ale to akurat nie jest wielkim zaskoczeniem. Podobał mi sie moment z pirika i renem, ktos czasem musi go ogarnac. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie mogłam doczekać sie tej cześci, tak samo nie moge doczekać się nastenej! Cieszy mnie ze relacja yoh z anny uległa trpszke poprawie, choc jeszcze maja kilka rzeczy do wyjasnienia. A teraz annie przyda sie pomoc, bo pewnie klopotow bedzie wiecej..
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że szyciutko napiszesz kolejna część^^
Moja uwage przykulas na pewno:) Świetna notka, oby nastepna byla rowniez super!
OdpowiedzUsuńO nie, w mojej głowie już sa bardzo czarne myśli, co tam sie stało!?
OdpowiedzUsuńAnna szybko musi znalezc druga połowe, zanim przyciagnie to wiecej klopotow. Brawo Pirika, czasem mu odbija. Czekam z niecierpliwoscia na nastepna czesc
Dobrze, ze Anna dala rade temu demonowi. Oby szybko znalazla tez ta druga polowe bo bedzie z tego pewnie wiecej klopotow, a sama nie da rady. Szkoda mi jednak troche Tamao, to musi byc straszne uczcucie zakochac sie bez wzajemnosci.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze szybko dodasz nastepna czesc bo zakoncznie nie daje mi spokoju! dz
Genialna część:) Ciesze sie, ze blondynce nic sie nie stało i mam nadzieje, że tak zostanie. Czekam na next
OdpowiedzUsuńNaprawde niektorzy musza sobie wyjasnic pare spraw, tym bardziej, ze anny moze ne dac rady sama z tym klejnotem, przyda jej sie pomoc. Lubie tamao, ale boje sie, ze jej uczucia tez moga troche namieszac, a tego bym bardzo nie chciala. Mam nadzieje, ze po takim zakonczeniu juz niedlugo cos wstawisz:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam teraz wszystkie twoje notki i musze przyznac, masz ogromny talent i czytane twojego bloga sprwia mi wielka radosc:D
OdpowiedzUsuńChyba nie odstaje od inych bedac mega zaciekawiona kolejna norka, sczegolnie po takiej koncowce. Czekam nieciepliwie az dodasz kolejna czesc i pozdrawiam
Mam nadzieje, że dodasz coś w najbliższym czasie!:*
OdpowiedzUsuńDokładnie, ja rowniez nie moge sie doczekac;)
OdpowiedzUsuń